Forum żeglarskie
https://forum.zegluj.net/

Absurdy legislacyjne... czyli co należałoby usunąć...
https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=17&t=13249
Strona 1 z 1

Autor:  Moniia [ 11 paź 2012, o 15:49 ]
Tytuł:  Absurdy legislacyjne... czyli co należałoby usunąć...

Witajcie,

pod moim artykułem u Jurka Kulińskiego (http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=2077&page=0 ) znalazło się, w moim komentarzu, sformułowanie jak niżej:

no sama napisałam, że napisał(a):
Że miliony ludzi pływa mając raczej średnie pojęcie o tym (tak, to prawda...). Że krzywdy sobie nie robią. Co najwyżej spóźnią się na kolację po odstaniu kilku godzin na mieliźnie.


No i dostałam dość szybko po tym informację, że nie tylko spóźnią się na kolację, ale jeszcze będą mieć korowody w Izbie Morskiej. (najwyraźniej nie wzięto pod uwagę faktu, że nie piszę raczej o milionach polskich żeglarzy). Ponieważ wg obowiązującej definicji wypadku morskiego jest to wypadek, podlegający na wodach obcych zgłoszeniu do konsula... Nie wierzycie? to sprawdźcie punkt 4:

Cytuj:
Wypadek morski – zgodnie z art. 1 ust. 2 Ustawy z dnia 1 grudnia 1961 r. o izbach morskich (z późniejszymi zmianami) to zdarzenie na morzu otwartym lub wodach z nim połączonych, na których statki morskie uprawiają żeglugę, polegające na:
1. zatonięciu, zaginięciu lub utraceniu statku w inny sposób,
2. opuszczeniu statku,
3. zderzeniu statków,
4. zetknięciu statku z dnem, podwodną lub nawodną przeszkodą,
5. uderzeniu statku w budowlę, urządzenie lub instalację, w następstwie którego statek spowodował ich uszkodzenie lub doznał uszkodzenia,
6. powstaniu pożaru lub wybuchu na statku,
7. zanieczyszczeniu środowiska w następstwie utraty lub uszkodzenia statku,
8. zagrożeniu albo ograniczeniu bezpieczeństwa statku lub znajdujących się na nim osób, na skutek:
1. uszkodzenia lub niesprawności konstrukcji, urządzeń albo innych elementów wyposażenia statku,
2. zmian w zakresie stateczności statku,
9. zaginięciu człowieka przebywającego na statku,
10. śmierci lub uszczerbku na zdrowiu człowieka w związku z pracą lub pobytem na statku, zachowaniem się statku, działaniem lub stanem jego urządzeń albo innych jego elementów lub właściwościami ładunku statku


Zgodnie z tymi przepisami, gdyby mój jacht był zarejestrowany pod banderą polską, musiałabym założyć sobie gorącą linię do konsulatu - bo dzwoniłabym tam, jako praworządna obywatelka, dwukrotnie w ciągu dnia. Dno mojej przystani bowiem znajduje się na osuchu blisko 4 m ponad zerem mapy. Więc nie jest dziwnym, że w niej raczej brakuje wody i jachty przez długie okresy w ciągu jednego dnia STYKAJĄ SIĘ Z DNEM.

To samo robią, gdy kotwiczą na osuchach wszędzie gdzie się da. Stoją na dwóch kilach, dwóch kadłubach, jednym kilu i podporach, czasami po prostu leżą sobie na boku... I w każdym przypadku, jacht który to robi, jeśli jest pod polską banderą, ma wypadek morski :) Co śmieszniejsze (a może po prostu tragiczne, bo organy sądownicze często nie mają poczucia humoru) - kapitan takiej jednostki może być jeszcze pociągnięty do odpowiedzialności za świadome doprowadzenie do wypadku... jak trafi na kogoś nadgorliwego.


No dobrze, ale ten absurd został już (częściowo) naprawiony. 27-10-2012 wchodzą bowiem w życie przepisy Ustawy z dnia 31 sierpnia 2012 r. o Państwowej Komisji Badania Wypadków Morskich - która to ustawa zmienia ustawę o izbach morskich. Wg tych zmian,
Cytuj:
art. 22 otrzymuje brzmienie:
„Art. 22. Izba morska wszczyna postępowanie na wniosek zainteresowanego lub organu administracji morskiej.”;

Co zasadniczo powinno nas zabezpieczyć od ewentualnego dochodzenia w tym wypadku :)

Zasadniczo, bo jednak pomimo, że Państwowa Komisja Badania Wypadków Morskich
Cytuj:
2. Komisja nie bada wypadków i incydentów morskich:
1) w których uczestniczyły wyłącznie:
(...)
b) statki rybackie o długości całkowitej do 15 m, c) jachty rekreacyjne
– z wyjątkiem bardzo poważnych wypadków;

to
Cytuj:
3. Armator i kapitan statku, których dotyczy wypadek lub incydent morski, obowiązani są niezwłocznie powiadomić o wypadku lub incydencie morskim Komisję oraz kapitanat pierwszego polskiego portu, do którego statek ma wejść po wypadku lub incydencie morskim, a także zabezpieczyć ślady i dowody dotyczące wypadku lub incydentu morskiego.


Czyli, dochodzenia w przypadku świadomego wejścia na mieliznę już nam nie grożą (nie da się tego podciągnąć pod 'bardzo poważny wypadek') - ale formalnie wciąż można nas ścigać za niezgłoszenie tego. Bo jacht wciąż jest statkiem na mocy Kodeksu morskiego, a definicja wypadku morskiego, zawarta od 27 października w tej nowej ustawie - nadal zawiera to samo stwierdzenie o 'zetknięciu z dnem"... Aha, ustawa przewiduje odpowiedzialność karną w przypadku nie zgłoszenia wypadku morskiego...

Znacie jakieś inne absurdalne przepisy, które potrzebują drobnych zmian?

Autor:  Zbieraj [ 11 paź 2012, o 18:37 ]
Tytuł:  Re: Absurdy legislacyjne... czyli co należałoby usunąć...

Kuracent, coś Ty narobił!

W innym wątku (o własnych wzorach opinii)
Moniia napisał(a):
ratunku... :roll:

I znikąd pomocy! W rezultacie Moniia została trafiona ostrym atakiem kuracentyzmu i oto skutek!

To, co omawiasz, jest świetną ilustracją powiedzenia Krzysia Daukszewicza:
"Czasy się zmienili, ustrój się zmienił, nasi przyśli, trynd pozostał".

Ja już przerabiałem (w sensie niezbędnej znajomości) podział wypadków morskich na kategorie I i II, formularz raportu o wypadku morskim (7 stron, dotyczył wypadku I kategorii i meldunek o wypadku morskim (3 strony, dotyczył wypadku kategorii II).

Swoją drogą, niektóre uregulowania prawne (ówczesne, tzn. za poprzedniego ustroju) były deko mądrzejsze, bo np. obowiązywało Zarządzenie Ministra Żeglugi z 1965 r., że wypadkiem jest wejście na mieliznę statku o pojemności brutto 50 ton, więc z jachtów dotyczyło to praktycznie tylko Zawiszy i Zewu Morza. Teraz zamieniono to na "bardzo poważnych wypadków" (a co to znaczy i kto ma prawo definitywnie zaklasyfikować? Komisja - chyba nie, bo na razie nie wiadomo przecież, czy wypadek był poważny, a jeśli taki nie był, komisji wara od niego) :lol:

Przerabiałem okres (długi), kiedy kapitan miał ustawowy obowiązek, po wpłynięciu do portu zagranicznego, zgłosić ten fakt w konsulacie PRL. Każdy kapitan, wpływając do portu radzieckiego, naruszał polskie prawo, które zakazywało mu wchodzenia do portów państwa, które jest w stanie wojny z innym państwem, a przecież Związek Radziecki, formalnie, był cały czas w stanie wojny z Japonią, bo pokój nie został podpisany. Domyślasz się zapewne, że olewałem i jeden przepis i drugi. :D

Prawo mamy coraz gorsze i coraz niechlujniej pisane.

I nic nie wskazuje na to, żeby ustawy i rozporządzenia dotyczące naszej działki były inne.
Moniiu, spoko! Przeżyjemy i to!

Autor:  Moniia [ 11 paź 2012, o 19:00 ]
Tytuł:  Re: Absurdy legislacyjne... czyli co należałoby usunąć...

Zbieraj napisał(a):
I znikąd pomocy! W rezultacie Moniia została trafiona ostrym atakiem kuracentyzmu i oto skutek!


Dzięki za troskę, ale nie... OT, po prostu zaciekawiło mnie, jakie absurdy jeszcze zostały...

Zbieraj napisał(a):
Prawo mamy coraz gorsze i coraz niechlujniej pisane.

I nic nie wskazuje na to, żeby ustawy i rozporządzenia dotyczące naszej działki były inne.
Moniiu, spoko! Przeżyjemy i to!


Ja przeżyję na pewno. Swoich absurdów się jeszcze nie doszukałam, ale jestem pewna, że jakieś są. Na 99% w zakresie Health & Safety, bo oni mają tutaj hopla... Chociaż odbija im nieco w drugą stronę teraz (zaczęli zauważać absurdalność niektórych rzeczy) więc zobaczymy...

BTW, jako praktyczna uwaga. Nie wybierajcie się u mnie na stację benzynową po benzynę do silnika przyczepnego z kanistrem większym niż 10l. W 95+% przypadków nie sprzedadzą Wam (znaczy, jak zauważą do czego lejecie, a zauważą prawie na pewno... z braku samochodu) bo nie wolno. A w domu nie wolno mieć więcej niż 20l benzyny w takich kanistrach (znaczy się, w garażu). Czasami mogą mieć jeszcze problem typu - niezaakceptowany kanister...
Nie doszłam jeszcze, jak traktują jacht. W sensie ilości benzyny. Ciekawi mnie, będę miała przyczepny silnik. Ale chyba i tak nie będę miała więcej niż 20l jednocześnie na pokładzie...

Autor:  Maar [ 11 paź 2012, o 20:10 ]
Tytuł:  Re: Absurdy legislacyjne... czyli co należałoby usunąć...

No to ja też niesiony wątkowym tryndem swoje 3 grosze wrzucę.

W ramach działań liberalizacyjnych, wszyscy - zainteresowani rozluźnieniem kajdanów - byliśmy za zniesieniem obowiązkowych inspekcji.

A zobaczcie co żeglarz z Nowego Jorku pisze: "Stany Zjednoczone zezwalają swoim obywatelom na kupno jachtów i pływanie na nich bez jakichkolwiek uprawnień. [...] Firmy ubezpieczeniowe nie wymagają corocznej inspekcji, a szkoda."

Artykuł w sumie fajny, ale ten polski gen psuje całą radość czytania.

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/