Forum żeglarskie
https://forum.zegluj.net/

Patenty i hunwejbini
https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=17&t=13265
Strona 1 z 2

Autor:  myszek [ 13 paź 2012, o 08:36 ]
Tytuł:  Patenty i hunwejbini

Jak zawsze w sprawie patentów, hipokryzja działaczy "wolnościowych" osiągnęła wyżyny. Ci sami ludzie (patrz np.: Bury Kocur) w deklaracjach opowiadają się za rzetelnymi, nie otrzymywanymi za "dupogodziny", ale nieobowiązkowymi patentami, i jednocześnie w oficjalnym stanowisku popierają obecne fikcyjne, niechby i obowiązkowe.

Przecież gdyby naprawdę zależało im na nieobowiązkowych żeglarskich certyfikatach, to np. stanowisko SAJ brzmiałoby zupełnie inaczej. Mniej więcej tak:

Cytuj:
Wnioskujemy, aby:
  • we wzorach patentów słowa "uprawnia do..." zastąpić słowami "poświadcza kwalifikacje do..."
  • w tekście rozporządzenia dodać paragraf: "patenty s.j., j.s.m., k.j. uprawniają do oprawiania turystyki wodnej na wodach morskich i śródlądowych bez ograniczeń".

Uzasadnienie:
Obecne patenty j.s.m. i k.j., przyznawane na podstawie stażu, nie potwierdzają żadnej wiedzy i umiejętności ponad poziom sternika jachtowego. Doświadczenie wykazuje, że nie spowodowało to żadnego niebezpieczeństwa, natomiast zachodzi potrzeba istnienia rzetelnych świadectw umiejętności żeglarskich.

Dlatego proponujemy nie utrzymywać fikcji, przywrócić patenty potwierdzające określony zakres wiedzy, a jednocześnie ograniczyć państwowy przymus ich posiadania do minimum, które według doświadczeń nie prowadzi do niebezpieczeństwa.

Proste.
Oczywiste.
Zgodne z literą ustawy, która nie wiąże w żaden sposób uprawnień z poziomem umiejętności (sic!), natomiast nakazuje ministrowi zdefiniować wszystkie dokumenty uprawniające do żeglowania.

Tylko że takie rozporządzenie to byłaby ostatnia rzecz, jakiej życzyliby sobie nasi działacze.

Dla nich wymarzona jest nie wolność od urzędowego przymusu, ale to co jest teraz - zniszczenie "akademickiej" hierarchii w żeglarstwie. Zniszczenie sytuacji, w której starzy kapitanowie decydowali, czy adept umie dostatecznie dużo, żeby przyjąć go do swojego grona.
Teraz znienawidzone "leśne dziadki" nie mają nic do powiedzenia, każdy po kilku urlopach na jachcie może być im równy - ba, w ogóle nie do odróżnienia.

Dekretem ministra Lipca to hunwejbini są teraz najmądrzejsi, i tego swojego awansu społecznego bronią zębami i pazurami.

Także ze względów czysto praktycznych. Co z tego, że mieliby w Polsce uprawnienia, skoro każdy czarterodawca powiedziałby im: "Sorry, my friend. Nie interesuje mnie, co ci wolno w jakiejś Polsce, na twoim certificate of competence wyraźnie stoi: do 12m, do 20mil. Douczysz się, zdasz egzamin, to pogadamy".
Obecna fikcja jest przecież o niebo lepsza, nieprawdaż?

Tak więc nie lękajcie się: hunwejbini nigdy nie dopuszczą do kontrrewolucji, niezależnie od tego co głosi oficjalna propaganda.

A ja sobie tak tylko z ciekawości zapytam, ilu jest frajerów gotowych zrezygnować z awansu społecznego za dupogodziny...

pozdrowienia

krzys

Autor:  Waldi_L_N [ 13 paź 2012, o 09:09 ]
Tytuł:  Re: Patenty i hunwejbini

Nie, co nie oznacza że nie akceptowałbym nieobowiązkowe patenty
I tak zostałem hunwejbiniwiekim :lol:
bez c :D

Autor:  Zbieraj [ 13 paź 2012, o 10:06 ]
Tytuł:  Re: Patenty i hunwejbini

Waldi_L_N napisał(a):
nie akceptowałbym nieobowiązkowe patenty
A gdybyś napisał poprawnie gramatycznie, miałbyś ch na końcu :lol: :lol: :lol:

Autor:  Waldi_L_N [ 13 paź 2012, o 10:11 ]
Tytuł:  Re: Patenty i hunwejbini

Zbieraj napisał(a):
A gdybyś napisał poprawnie gramatycznie, miałbyś ch na końcu
Waldi_L_N napisał(a):
bez c :D
:lol: :lol: :lol: :lol:
W sumie nie dopowiedziałem jednej rzeczy.
Popieram głosy (mam nadzieję, że inni też je słyszą :cry: ) żeby zrobić tylko 3 stopnie.
No i ten najwyższy w zasadzie powiniem móc jakoś udokumentować swoją samodzielność.
No i tu q... zapędziłem się w kozi róg bo powiedziałem choć nie wiedziałem ;).
W zasadzie powinienem był wcisnąć Tak :oops:
PS
Zbieraj napisał(a):
Waldi_L_N napisał(a):
nie akceptowałbym nieobowiązkowe patenty

OJ, wystarczyło zacytować od dowolnie wybranego momentu, żeby zmienić cały sens wypowiedzi ;)
Waldi_L_N napisał(a):
co nie oznacza że nie akceptowałbym nieobowiązkowe patenty

Ale za Twoje opowieści sprzed 3 lat z knajpy nad Kierskim jestem w stanie wybaczyć wszystko.
Do tej pory "juzing dziobowy" wywołuje u mnie skurcze tej części ciała podobnej do sredniej wielkości spinakera w czasie pracy ;)

Autor:  Zbieraj [ 13 paź 2012, o 11:17 ]
Tytuł:  Re: Patenty i hunwejbini

Waldi_L_N napisał(a):
Zbieraj napisał(a):
Waldi_L_N napisał(a):
nie akceptowałbym nieobowiązkowe patenty

OJ, wystarczyło zacytować od dowolnie wybranego momentu, żeby zmienić cały sens wypowiedzi ;)
Chyba nie zrozumiałeś aluzji. Chodziło mi tylko o gramatykę:

akceptowałbym nieobowiązkowe patenty
nie akceptowałbym nieobowiązkowych patentów

i w ten sposób miałbyś ch do tego hunwej...itd, gdzie Ci brakowało c. :lol: :lol: :lol:

Autor:  Waldi_L_N [ 13 paź 2012, o 11:25 ]
Tytuł:  Re: Patenty i hunwejbini

O ja głupia Tobie-pa :lol: :lol: :lol: :lol:
Tobie, bo Ci to nieelegancko :-P
Sorki za OT
Można jakoś zmienić głos, bo wyszło na to że głosuję przeciw swojej woli. :evil:
Ale to tak jak w podpisie

Autor:  Kuracent [ 13 paź 2012, o 12:59 ]
Tytuł:  Re: Patenty i hunwejbini

Jeśli mamy nieprawdziwe założenie np. 2+2=5 to z tego można udowodnić wszystko np. (2-1)+2=(5-1) czyli 1+2=4.
Z punktu widzenia logiki zdanie: jeśli 2+2=5 to 1+2=4 jest prawdziwe.

Problem polega na tym, że mamy może tyle nie nieprawdziwe założenie, co absurdalną sytuację startową: obowiązkowe patenty obwarowane obowiązkowymi szkoleniami, egzaminami, kojo-godzinami itd. Tak restrykcyjnego systemu nie ma nigdzie na świecie. Powiedz mi, co musiałbyś zrobić, aby poprowadzić:
a) własny
b) czarterowy
jacht 13m. LOA
w:
a) USA
b) UK
c) S
d) HR
e) PL

I jeśli mówimy o obowiązkowych patentach, to wiele osób walczy o to, aby obniżyć kryteria. Zmniejszyć ilość absurdów. Np., ze doskonały żeglarz, pływający od 1-go roku życia z rodzicami zdaje egzamin przed IŻ, który pływał 10 razy mniej. Ale oczywiście musi przejść szkolenie u Niego. OBOWIĄZKOWE.

Natomiast nie znam ani jednego działacza wolnościowego, który miałby jakieś obiekcje, aby organizacje typu PZŻ, RYA, ISSA, Polski Komitet Normalizacji Żeglarstwa, Szkoła Kuracenta czy inne miały dowolnie skomplikowany i trudny sposób zdobywania DOBROWOLNYCH certyfikatów kompetencji.

pzdr,
Andrzej Kurowski

Autor:  Zbieraj [ 13 paź 2012, o 13:59 ]
Tytuł:  Re: Patenty i hunwejbini

Kuracent napisał(a):
Z punktu widzenia logiki zdanie: jeśli 2+2=5 to 1+2=4 jest prawdziwe.
Brakuje jednego wyrazu: logiki Kuracenta :lol: :lol: :lol:

Autor:  Kuracent [ 13 paź 2012, o 15:07 ]
Tytuł:  Re: Patenty i hunwejbini

Zbieraj napisał(a):
Kuracent napisał(a):
Z punktu widzenia logiki zdanie: jeśli 2+2=5 to 1+2=4 jest prawdziwe.
Brakuje jednego wyrazu: logiki Kuracenta :lol: :lol:
:lol:


Z nieprawdy może wynikać cokolwiek. I takie zdanie jak przywołane wyżej jest prawdziwe.

Pełna tabelka to:

TT T
TF F
FT T
FF T

pzdr,
Andrzej Kurowski

Autor:  Narjess [ 13 paź 2012, o 18:43 ]
Tytuł:  Re: Patenty i hunwejbini

Jak to:
Kuracent napisał(a):
TT T

ma się do tego:


Cytuj:

Profesor filologii polskiej na wykładzie:
- Jak Państwo wiecie w językach słowiańskich jest nie tylko pojedyncze zaprzeczenie. Jest też podwójne zaprzeczenie. A nawet podwójne zaprzeczenie jako potwierdzenie. Nie ma natomiast podwójnego potwierdzenia jako zaprzeczenia.
Na to student z ostatniej ławki:
- Dobra, dobra.

:?:

Autor:  Seba [ 13 paź 2012, o 18:49 ]
Tytuł:  Re: Patenty i hunwejbini

Waldi_L_N napisał(a):
bo wyszło na to że głosuję przeciw swojej woli. :evil:
Ale to tak jak w podpisie


to zupełnie jak kiedyś w TV było : " osobiście się z tym zgadzam, lecz przynależność partyjna kazała mi głosować przeciw " :lol:

Autor:  fly [ 13 paź 2012, o 19:21 ]
Tytuł:  Re: Patenty i hunwejbini

To ja pozwolę sobie odpowiedzieć na pytanie powyżej
Narjess napisał(a):
Jak to:
Kuracent napisał(a):
TT T

ma się do tego: /ciach/

Otóż ma się mniej więcej tak, jak Kuracentowe
Kuracent napisał(a):
Z punktu widzenia logiki (klasycznego rachunku zdań - dop. mój) zdanie: jeśli 2+2=5 to 1+2=4 jest prawdziwe.

do potocznie używanego terminu 'nielogiczności', w tym przypadku możliwego do zastosowania na przykład tak: To jest nielogiczne, że 1+2=4!
Kwestia wiedzy tego, który na koniec rzuci "Dobra, dobra.".

Autor:  piotr6 [ 13 paź 2012, o 19:37 ]
Tytuł:  Re: Patenty i hunwejbini

myszek napisał(a):

Dla nich wymarzona jest nie wolność od urzędowego przymusu, ale to co jest teraz - zniszczenie "akademickiej" hierarchii w żeglarstwie. Zniszczenie sytuacji, w której starzy kapitanowie decydowali, czy adept umie dostatecznie dużo, żeby przyjąć go do swojego grona.
Teraz znienawidzone "leśne dziadki" nie mają nic do powiedzenia, każdy po kilku urlopach na jachcie może być im równy - ba, w ogóle nie do odróżnienia.

Dekretem ministra Lipca to hunwejbini są teraz najmądrzejsi, i tego swojego awansu społecznego bronią zębami i pazurami.
krzys


Nie chcę wchodzić w szeroka dyskusję, ale w swych rozważaniach wez pod uwagę móój punkt widzenia
1.Pływam za swoje i na swojej łódce, czasami z przyjacielem na jego jachcie
2.Nie znam osobiście żadnego kapitana ,młodego czy starego. Nie wyobrażam sobie ,żeby ktoś mi mówił czy mogę pływać lub nie.a tym bardziej decydował co mam robić.
Powtarzam, nie mieści mi się w głowie!
3.Nie zamierzam przystępować do żadnego grona
4. Zeglarstwa nie traktuję ambicjonalnie ,jest dla mnie pasją i wytchnieniem.

W związku z powyższym proszę mi nie pomagać i nie przeszkadzać w moim pływaniu,bo zawsze mogę przejść pod obcą banderę, państwa ,które szanuje wolność jednostki.

ps.Pozwolę sobie na ironię, proponuję żeby "starzy" kapitanowie dopuszczali do swojego grona równiez Szwedów, Anglików ,Belgówitp

* ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ *

piotr6 napisał(a):
myszek napisał(a):

Dla nich wymarzona jest nie wolność od urzędowego przymusu, ale to co jest teraz - zniszczenie "akademickiej" hierarchii w żeglarstwie. Zniszczenie sytuacji, w której starzy kapitanowie decydowali, czy adept umie dostatecznie dużo, żeby przyjąć go do swojego grona.
Teraz znienawidzone "leśne dziadki" nie mają nic do powiedzenia, każdy po kilku urlopach na jachcie może być im równy - ba, w ogóle nie do odróżnienia.

Dekretem ministra Lipca to hunwejbini są teraz najmądrzejsi, i tego swojego awansu społecznego bronią zębami i pazurami.
krzys


Nie chcę wchodzić w szeroka dyskusję, ale w swych rozważaniach wez pod uwagę móój punkt widzenia
1.Pływam za swoje i na swojej łódce, czasami z przyjacielem na jego jachcie
2.Nie znam osobiście żadnego kapitana ,młodego czy starego. Nie wyobrażam sobie ,żeby ktoś mi mówił czy mogę pływać lub nie.a tym bardziej decydował co mam robić.
Powtarzam, nie mieści mi się w głowie!
3.Nie zamierzam przystępować do żadnego grona
4. Zeglarstwa nie traktuję ambicjonalnie ,jest dla mnie pasją i wytchnieniem.
5.Nie interesuje mnie żadna hierarchia akademicka czy żeglarska. Nie należe do tzw środowiska i nie będę należał.

W związku z powyższym proszę mi nie pomagać i nie przeszkadzać w moim pływaniu,bo zawsze mogę przejść pod obcą banderę, państwa ,które szanuje wolność jednostki.

ps.Pozwolę sobie na ironię, proponuję żeby "starzy" kapitanowie dopuszczali do swojego grona równiez Szwedów, Anglików ,Belgówitp

Autor:  waliant [ 13 paź 2012, o 21:36 ]
Tytuł:  Re: Patenty i hunwejbini

myszek napisał(a):
A ja sobie tak tylko z ciekawości zapytam, ilu jest frajerów gotowych zrezygnować z awansu społecznego za dupogodziny...


Ja zrezygnowałem, dalej mam sternika zamiast zrobić morskiego. Godzin z pływania po morzu i dowodzenia mam od zarąbania i ciut ciut, brakuje mi tylko godzin pływowych. W zeszłym roku wisiało mi to, że płynę w rejs (2 tygodnie) do Norwegii, gdzie pływów nie zrobiłem. W tym roku też to olałem choć mogłem te trochę godzin dorobić.
Nie zależy mi.
Choć faktycznie kilka lat temu skorzystałem i wymieniłem mój stary patent sternika jachtowego p.u. na nowy, plastikowy. Czemu? Żeby, pływając na klubowym jachcie i łamiąc przepisy, łamać tych przepisów trochę mniej.
Teraz mam swój jacht, na którym będę pływał mając to i owo w nosie. A mogę tak dzięki działaniom liberalizatorów, za co jestem im wdzięczny.

P.S. Pewnie jestem frajerem w tej kwestii, ale mam to w nosie :)

Autor:  Cypis [ 13 paź 2012, o 21:46 ]
Tytuł:  Re: Patenty i hunwejbini

myszek napisał(a):
Proste.
Oczywiste.
Zaznaczyć trzeba: proste i oczywiste dla kogoś zupełnie nieobeznanego z prawem, jak Myszek.

P.S.
Krzysiu, wysłałeś już te swoje uwagi do Ministerstwa? Serio pytam!

Autor:  Moniia [ 13 paź 2012, o 22:26 ]
Tytuł:  Re: Patenty i hunwejbini

waliant napisał(a):
Ja zrezygnowałem, dalej mam sternika zamiast zrobić morskiego. Godzin z pływania po morzu i dowodzenia mam od zarąbania i ciut ciut, brakuje mi tylko godzin pływowych. W zeszłym roku wisiało mi to, że płynę w rejs (2 tygodnie) do Norwegii, gdzie pływów nie zrobiłem. W tym roku też to olałem choć mogłem te trochę godzin dorobić.
Nie zależy mi.


No dokładnie... Też mam co trzeba, wystarczyłoby wysłać, ale dawno powiedziałam, że PZŻ dalej nie będę wspierać nawet tak drobną kwotą... Polskie jachty omijam z daleka, bo tych na których pływam to albo nie mogę prowadzić tak daleko albo tak dużych :) a nie mam zamiaru podkładać się ubezpieczycielowi. Niewątpliwie miejsce zamieszkania życie mi ułatwia, mam trochę większy wybór jachtów pod sensownymi (z punktu widzenia prawa) banderami...

Autor:  M@rek [ 14 paź 2012, o 07:39 ]
Tytuł:  Re: Patenty i hunwejbini

waliant napisał(a):
myszek napisał(a):
A ja sobie tak tylko z ciekawości zapytam, ilu jest frajerów gotowych zrezygnować z awansu społecznego za dupogodziny...


P.S. Pewnie jestem frajerem w tej kwestii, ale mam to w nosie :)


Tomku, na pewno nie jestes jedyny :) Znany Ci mlody kolega ( MP ) ma tylko zeglarza z czasow kiedy plywal na Optymiscie a to nie przeszkodzilo Mu wygrac MO, Puchar Sezonu i zajac znakomite miejsce w "Polonezie" . Plywow Mu tez nie brakuje bo przyprowadzil z GB fajna poltonowke :)

Autor:  piotr6 [ 14 paź 2012, o 09:20 ]
Tytuł:  Re: Patenty i hunwejbini

mieć sternika morskiego to awans ? czy tak trudno zrozumieć ,że są ludzie którzy pływają miast wspinać się po drabince stopni żeglarskich. Czy tak trudno w to uwierzyć ?

Autor:  Moniia [ 14 paź 2012, o 09:28 ]
Tytuł:  Re: Patenty i hunwejbini

piotr6 napisał(a):
(...) czy tak trudno zrozumieć ,że są ludzie którzy pływają miast wspinać się po drabince stopni żeglarskich. Czy tak trudno w to uwierzyć ?


Niestety, dla niektórych jest to niemożliwe do pojęcia, zawsze się bedą doszukiwać jakiś teorii spiskowych... :(

Autor:  -O- [ 14 paź 2012, o 09:39 ]
Tytuł:  Re: Patenty i hunwejbini

Sytuacja prawna polskiego żeglarza jest bardzo dobra, gdyż jak żadna inna regulacja prawna, innych obszarów naszego życia, pozwala nam być "obywatelem świata". Wszytko to dzięki przepisowi ust. 6 art. 37a ustawy o żegludze śródlądowej.
Przepis ust. 6. warto zacytować (choć było to już czynione na łamach forum wielokrotnie):
6. Osoba, która uzyskała uprawnienia do uprawiania turystyki wodnej w innym państwie, może uprawiać turystykę wodną na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej w zakresie posiadanych uprawnień potwierdzonych stosownym dokumentem.
Nic dodać, nic ująć.
Mamy więc wybór, poddać się rygorowi pezetżetu, lub go - znaczy się, nie poddać.
A o normalność na własnym podwórku należy zabiegać.

Autor:  Roman K [ 14 paź 2012, o 10:38 ]
Tytuł:  Re: Patenty i hunwejbini

piotr6 napisał(a):
czy tak trudno zrozumieć ,że są ludzie którzy pływają miast wspinać się po drabince stopni żeglarskich.

A czy to się ze sobą kłóci. :roll:
Jak ktoś wróci z rejsu po Morzu Irlandzkim i złoży papiery na "morsa", to jest coś w tym złego?. A jak wróci z żaglowca, bo chciał zobaczyć jak się pływa w czterdziestoosobowej załodze, a nie tylko z żoną i stwierdzi że godzin "samodzielnych" ma od cholery i złoży wniosek na "kojota", to co?.
Czy nazwiemy go karierowiczem, czy może człowiekiem obdarzonym życiową mądrością, który wie że nabytych uprawnień mu nie zabiorą, a "jutro" jest patykiem na wodzie pisane.
A jeżeli ktoś się zapisuje na kurs manewrowy, bo chce się dowiedzieć czego nie umie, a po nim czując się na siłach zdaje egzamin, to też jest karierowicz. :roll:
A jak ktoś nie ma własnej łódki i wie że za 5 lat będzie miał 1500,-zł emerytury i nie stać go będzie na spędzenie więcej niż dwa tygodnie w roku na morzu, to co ma robić?.
Zrezygnować ze swoich marzeń i pasji, czy zawczasu robić stopnie, wyrabiać sobie "nazwisko", tak aby później móc prowadzić odpłatnie rejsy, lub pływać za frico jako of. na żaglowcach. To też jest karierowicz. :roll:

Autor:  piotr6 [ 14 paź 2012, o 10:53 ]
Tytuł:  Re: Patenty i hunwejbini

nie, to bardzo dobrze, ale inni postępują inaczej, to chyba nie jest żle ?

Autor:  bury_kocur [ 14 paź 2012, o 18:01 ]
Tytuł:  Re: Patenty i hunwejbini

myszek napisał(a):
Ci sami ludzie (patrz np.: Bury Kocur) w deklaracjach opowiadają się za rzetelnymi, nie otrzymywanymi za "dupogodziny", ale nieobowiązkowymi patentami, i jednocześnie w oficjalnym stanowisku popierają obecne fikcyjne, niechby i obowiązkowe


Mysłę, że jeszcze bardzo dużo brakuje szanownemu myszakowi do pełnego zrozumienia sytuacji.
Niemniej ze względu na kompletny brak szacunku dla powyższego nie zamierzam z owym osobnikiem w żaden sposób dyskutować.
Pzdr wszystkich pozostałych
Kocur

Autor:  Hubert [ 15 paź 2012, o 13:02 ]
Tytuł:  Re: Patenty i hunwejbini

myszek napisał(a):
A ja sobie tak tylko z ciekawości zapytam, ilu jest frajerów gotowych zrezygnować z awansu społecznego za dupogodziny...


Jaki awans społeczny? Jak uzyskam patent kapitana, to będę mógł kupować kiełbasę bez kolejki w sklepie na dole? Czy może dostanę ochronę z BOR? Czy może ten dziad z pod piątki zacznie mi się kłaniać w końcu?

Autor:  Sąsiad [ 15 paź 2012, o 14:21 ]
Tytuł:  Re: Patenty i hunwejbini

hubert napisał(a):
Jaki awans społeczny? Jak uzyskam patent kapitana, to będę mógł kupować kiełbasę bez kolejki w sklepie na dole? Czy może dostanę ochronę z BOR? Czy może ten dziad z pod piątki zacznie mi się kłaniać w końcu?

To proste - dla niektórych posiadany patent jest wyznacznikiem statusu społecznego. Wyższy patent = wyższy status. Nie pytaj dlaczego, tak po prostu jest. ;)

Autor:  snajper [ 15 paź 2012, o 21:16 ]
Tytuł:  Re: Patenty i hunwejbini

U mnie jest knajpa żeglarska Stary Port gdzie jak się ma patent to w wybrane dni jest zniżka na piwo a im wyższy patent tym wyższa zniżka. Jak widać nie tylko awans społeczny ale i poprawa swojej sytuacji materialnej. Dodatkowo jeśli opłynę kiedyś Horn to mnie obsłużą bez kolejki. Warto więc żeglować i zdobywać patenty.

A tak na serio to ja tam widziałem na morzu pare razy niezłą zawieruchę i jak bym kiedyś zrobił rejs po Bałtyku, a na pewno kiedyś zrobię, bo ja to morze bardzo lubię. Tyle, że ono ma swoje humory i dlatego na pierwszy raz jako szefu na Bałtyku dla swojego spokoju nie chcę 10 metrowej mydelniczki tylko 14 metrową J-80 albo Opala czy inne coś co w tym stylu. One jednak mają > 12 m. Po to mi mors, a na kapitana to już powiedziałem, że nie będe zbierał uparcie, po prostu będe pływał nie patrząc na godziny a jak się kiedyś uzbiera to będzie, bo więcej niż 18m mi nie potrzebne nawet na oceanie a akwen na j.sm. juz jest niegoraniczony.

Co do jak to nazywacie dupokojogodzin, to ja pływałem po Bałtyku, po północnym Atlantyku i morzu Północnym, uważam, że takie dupokojogodziny bardzo wiele mnie nauczyły. Myśle że właśnie to uczy. W rejonach gdzie jest ciepło nie pływałem to nie wiem jak tam jest. Może tam mniej się człowiek uczy bo tam się opala i nurkuje, drinka pije a wiatr 1B. Ale ja nigdy na takim akwenie nie byłem to nie wiem.

Autor:  Moniia [ 15 paź 2012, o 22:06 ]
Tytuł:  Re: Patenty i hunwejbini

snajper napisał(a):
Ale ja nigdy na takim akwenie nie byłem to nie wiem.


Ale na wszelki wypadek się wypowiem, a co tam.. :evil:

Autor:  waliant [ 15 paź 2012, o 22:21 ]
Tytuł:  Re: Patenty i hunwejbini

Roman K napisał(a):
Jak ktoś wróci z rejsu po Morzu Irlandzkim i złoży papiery na "morsa", to jest coś w tym złego?. A jak wróci z żaglowca, bo chciał zobaczyć jak się pływa w czterdziestoosobowej załodze, a nie tylko z żoną i stwierdzi że godzin "samodzielnych" ma od cholery i złoży wniosek na "kojota", to co?.


To nic, każdemu wolno :) Zauważ, że ja tylko odpowiedziałem na pytanie myszka. Są tacy, którym nie zależy i już. Nie ja jeden, żeby nie było. I w ten sposób "cały misterny plan poszedł w p....". :) Znaczy założenie myszka poszło w gwizdek i tyle.
Bo jednak i mnie i kilka innych osób musi wziąć pod uwagę.

P.S. W nawiązaniu do innego wątku czuję się zdecydowanie pominięty przez myszka w odpowiedziach, co spowodowało u mnie chwilową traumę i konieczność napicia się... (kwasu chlebowego, żeby nie było ;p)
:D

Autor:  Maar [ 15 paź 2012, o 22:27 ]
Tytuł:  Re: Patenty i hunwejbini

Moniia napisał(a):
Ale na wszelki wypadek się wypowiem, a co tam.. :evil:
Się czepiasz.

Autor:  Moniia [ 15 paź 2012, o 22:34 ]
Tytuł:  Re: Patenty i hunwejbini

oczywiście.

Strona 1 z 2 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/