Witam! poszukuję informacji dotyczącej odprawy polskiego jachtu z załogą z Polski, Białorusi, Ukrainy, Rosji (jacht jest prywatny) w portach: Maroko, Barbados, St. Lucia, Martynika, St. Martin, Jamajka, Kuba, USA/Mamia, Baham, Bermudy, Azory.
Jakie są wymagania dotyczace dokumentów jachty (zarejestrowanego w Polsce); jaka jest procedura dotycząca odprawy paszportowej pasażerów- co oprócz listy i paszportów członków załogi jest potrzebne; może jest jakaś strona, na której te informacje można znaleźć... niestety próba kontaktu z konsulem lub bezpośrednio z portem nie zawsze jest efektywna..dziękuję za pomoc

Na St. Lucii byłem jachtem pod banderą francuską, więc nie wiem czy odnośnie bandery polskiej są jakieś róznice.
Co do dokumentów załogi (paszporty polskie i amerykański) nic oprócz paszportów nie chcieli. Oczywiście warto sprawdzić czy od obywateli Rosji, Białorusi i Ukrainy nie są wymagane wizy, choć nie sądzę. Wyspa jest wybitnie nastawiona na turystów.
Na St Lucii (i nie tylko, np. na St Vincent też) można zrobić jedną odprawę na wejście i na wyjście, jeśli będziesz stać nie dłużej niż (chyba) 48 godzin. Przypłyneliśmy do Rodney Bay wieczorem, rano zrobiliśmy odprawę i wyszlismy do Soufrerie i tam staliśmy dwie noce na kotwicy. Rano drugiego dnia opuściliśmy St. Lucie.

_________________
Jedni mówią po to, żeby mówić, a inni po to, żeby powiedzieć.

Okazuje się że Ukraińcy i Białorusini muszą mieć wizy na St. Lucii
Zajrzyj tu:
http://www.stluciahcuk.org/index.php?p=visa_passport

Myślę, że bez problemu wyguglujesz pozostałe kraje.

_________________
Jedni mówią po to, żeby mówić, a inni po to, żeby powiedzieć.

Może niezbyt konkretnie w kwestii wymienionych państw ci odpowiem, ale w krajach o odmiennej niż schengenowska kulturze clearance'owej wymagane są generalnie takie dokumenty:
- certyfikat okrętowy
- lista załogi. Lista wydrukowana i przez to łatwo czytelna ułatwia... przepisanie treści do "firmowego" druczku Nigdy nie wiadomo jakie druki będą w danym porcie, znaczy się nie wiadomo jakie zawierać będą pola, więc dobrze jest na potrzeby przepisywania mieć listę zawierającą oprócz nazwisk, numerów paszportów, funkcji i obywatelstwa, także datę i miejsce urodzenia, policzony wiek , narodowość, zawód i jakieś inne abstrakcyjne pierdolety.
- spotkałem się z wymogiem listy pasażerów, którą wypełniałem na miejscu wpisując: zero/sin pasajeros.
- oczywiście paszporty (z karteczkami potwierdzającymi przybycie/wybycie z danego kraju (o ile w danym kraju funkcjonują)).

W zależności od upierdliwości urzędniczej dotknęły mnie pytania na ten przykład o... certyfikat na silnik do pontonu tudzież Argentyńczycy chcieli kiedyś certyfikat (a może certyfikowany - mocno ostemplowany kwit z poprawkami do sekstantu) nie pamiętam. Nie miałem i nie miało to jakichś niefajnych skutków.

Aha, zapomniałbym - nie w czasie odprawy granicznej, tylko w czasie innych urzędniczych tańców i cyrków można być poproszonym o pozwolenie na stację statkową i jakiś kwit uprawniający do korzystania z owej stacji. Brak jest ponoć bardzo bolesny finansowo - wiem jedynie z opowieści

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa

W Marigot Bay chcieli jeszcze adresy poszczególnych członków załogi.

Generalnie pod koniec rejsu na Karaibach, znałem już na pamięć numery paszportów całej 6 osobowej załogi

_________________
Jedni mówią po to, żeby mówić, a inni po to, żeby powiedzieć.

No, nieźle! Wyczerpująca odpowiedź - to niemal książka.
Spróbuję w dużym skrócie o najważniejszych sprawach:

1. Dokumenty załogi.
Trzeba mieć ważny paszport. Dla Polaków (i wszystkich UnioEuropejczyków)wszystkie te kraje są bezwizowe. Oczywiście z wyjątkiem USA. Co do Rosjan, Ukraińców i Białorusinów - prawdopodobnie kraje te (przynajmniej niektóre) wymagają wiz. Sprawdź to albo na stronach www konsulatów tych trzech krajów w Polsce, albo wejdź na strony z domeną .gov krajów "docelowych.
Uwaga: większość krajów wymaga, aby w momencie wyjazdu z tego kraju paszport cudzoziemca był ważny jeszcze 6 miesięcy. Inaczej mówiąc - jeśli planujesz pobyt np. w Miami w okresie 1-3 marca, to paszporty muszą być ważne co najmniej do 4 września.

2. Dokumenty jachtu:
Jedni pytają, sprawdzają i kserują, inni nie. Wystarcza ten dokument, który jacht ma. W naszym przypadku - certyfikat okrętowy wystawiany przez izby morskie, albo świadectwo rejestracji w PZŻ.

3. Biurokracja wejściowo-wyjściowa.
Po zacumowaniu w pierwszym porcie zabierasz dokumenty jachtu (dowód rejestracji i polisę ubezpieczeniową) oraz wszystkie paszporty i udajesz się do biura immigration i custom. Na ogół jest to w tym samym miejscu, czasem w różnych. Dostajesz tam do wypełnienia formularz. Upierdliwy, bo im mniejszy kraik, tym więcej egzemplarzy wymaga.
Aha, jeśli Ci dadzą formularz w ośmiu (!) kopiach (teoretycznie samokopiujących), wypełniaj bezstresowo. Oczywiście szósta, siódma i ósma kopie są prawie nieczytelne, ale też nikt się tym nie przejmuje.

To samo Cię czeka u celników. Jedne kraje wymagają tylko podania artykułów "trefnych" (papierosy, alkohol) inne - każą podawać personal belongings: kamery, aparaty foto, laptopy, telefony i inne dyrdymały.

Uwaga: Niektóre kraje w "głównym" formularzu odprawy granicznej wymagają podania elektronicznego wyposażenia jachtu: radar, radia, GPS etc. z podaniem producenta, typu i modelu, a nawet szczegółowy danych tratw ratunkowych i pontonu, a zwłaszcza silnika przyczepnego). Jeśli nie ma tych szczegółowych danych w certyfikacie, zrób sobie ściągę na kartce.

4. Taka sama odprawa czeka Cię na wyjściu z danego kraju. W tym samym kraju możesz łazić po kolejnych portach bez odprawy, ale kiedy już opuszczasz kraj A, żeby popłynąć do kraju B (czasem to jest odległość parunastu mil), musisz się w kraju A odprawić. I tu ważna uwaga: musisz w urzędzie celnym kraju A uzyskać dokument odprawy wyjściowej. To się nazywa Clearence. Oni wszyscy na Karaibach mają na tym punkcie - pardąs - zupełnego pierdolca. Największe kłopoty mają tym jachty z Europy (tej zjednoczonej), bo my jesteśmy rozpuszczeni tym, że po prostu "się pływa" z kraju do kraju. Wiele jachtów zapomina, żeby np. na Kanarach lub jakimkolwiek innym porcie europejskim, wziąć od celników (najpierw ich trzeba znaleźć ) clearence. A potem, po przybyciu do Bardzo Ważnego Państwa Karaibskiego, które ma powierzchnię naszego powiatu, mają niezłą ścieżkę zdrowia, żeby przekonać urzędników, że opuszczenie Europy bez tego papierka jest całkowicie legalne.

5. Szmal.
Niektóre kraje przy odprawie granicznej na wejściu wymagają jakichś opłat od łebka. Z reguły jest to parę dolarów. Ot taka taksa klimatyczna, czy coś w tym stylu.
Pamiętaj, że gdyby się zdarzyła (planowana lub nie) wymiana całej czy części załogi w danym kraju samolotem, zachodzi zjawisko u nas nieznane. Niektóre z tych krajów możesz bezkarnie (w sensie - tylko konieczna jest odprawa) opuścić tym samym środkiem lokomocji, którym przybyłaś. Jeśli przypłyniesz jachtem a odlatujesz samolotem, musisz to zgłosić w Immigration Office i uzyskać coś w rodzaju wizy wyjazdowej. To już kosztuje trochę więcej bo w granicach 20 dolców. Bez takiego papierka nie odprawią Cię na lotnisku.

6. Generalnie:
Większość powyższych uwag nie dotyczy wysp, które są "częścią Europy", to znaczy Martyniki, St. Barth, St. Martin/Sint Maarten, ale te wszystkie pozostałe kraiki wielkości znaczka na kopercie niezwykle przestrzegają dość idiotycznych przepisów, które same wydały.

Jeszcze coś? Pytaj.

_________________
Pozdrawiam
Janusz Zbierajewski

No proszę, a niektórzy ludzie tutaj marudzą, że muszą wizy wyrobić, żeby popłynąć do Rosji...
Jednocześnie pływają do tych kraików i wizy do nich wyrabiają, i całą papierologię przechodzą bez marudzenia...

_________________
Strona jachtu: http://www.zpokladu.pl

Zdaje się, że jeden to nie może być niektórzy.
Raczej któryśtam

BTW nie słyszałem, żeby się wybierał tamże.

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa

Jeden? A Szaman?

_________________
Strona jachtu: http://www.zpokladu.pl

Nie przypominam sobie żeby Mariusz wzdrygał się przed wizami.

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa

Odwiedziny w krajach Karaibów (poza Kubą i USA) nie wymagają wizy, a jedynie wniesienia opłaty wizowej, która de facto jest zwykłym podatkiem klimatycznym.

_________________
Pozdrawiam
Wojtek
https://www.wojtekzientara.pl/
m/y „Wymówka”, POL000KA6
SPG5479, MMSI 261003664

Zapytaj! Nawet całkiem niedawno się wzdragał przed pływaniem do Rosji. Nie chodzi tylko o wizy (acz było o tym, że do USA się nie wybiera absolutnie). Tylko że to chyba było tylko na czacie.
Ja tak dla sportu, trochę złośliwie się wciąłem w temat, który wyniknął wcześniej z powodu Eljacht Cup, a teraz wrócił.

_________________
Strona jachtu: http://www.zpokladu.pl

Bardzo dziękuję za Waszą pomoc; to w kwestii jeszcze tego samego rejsu - internet- czy możecie polecić jakiś sprzęt, który umożliwy połączenie się z internetem na tych wodach przez kilka miesięcy, a z którego korzystaliście i się sprawdził, albo czego na pewno unikac itp.; pzdr Justyna

Niestety, z Internetem jest tak, że co wyspa, to kraj, więc musisz zmieniać pre-paidowe SIM-y. W wielu miejscach działają kawiarenki internetowe (na ogół w marinie lub w knajpach), na kablu, albo na wi-fi. Często ich zasięg obejmuje również zacumowany jacht.
Za każdym razem musisz zasięgnąć języka u tubylców lub innych żeglarzy, którzy już w tym porcie stoją.

Uwaga na zdzierstwo! Jeśli chcą opłat - popytaj w kilku miejscach. Np. w St. Georges na Bermudach (polecam Ci to miejsce, a nie Hamilton) w kawiarence internetowej oferują godzinę za 10 dolarów, a odbierałem całkiem dobry sygnał wi-fi z hotelu na górce. Poszedłem tam i kupiłem kod dostępu: 5 dolarów za tydzień (bez limitu GB).

Uwaga dotycząca Skype'a: w niektórych krajach wszelkie systemy VOIP są nielegalne. Wprawdzie nikt się tym specjalnie nie przejmuje, ale warto się jednak schować pod pokładem gadając na Skajpusiu. Lepiej nie sprawdzać jak wygląda karaibskie pudło od wewnątrz.

Piękny numer widziałem w English Harbour (Antigua): Knajpa w porcie rozsyła sygnał wi-fi (dość tanio), ale ma też w środku trzy komputery połączone internetem kablowym. Na ścianie nad komputerami widniał napis:
Nasze komputery nie mają zainstalowanego Skype'a, ponieważ w tym kraju Skype jest nielegalny. Co się dzieje poza naszym lokalem - to już nie nasz biznes.

Jeszcze jedno z zakresu telekomunikacji o czym mało wiadomo, bo nasi tam rzadko zaglądają:
Uważaj na Bahamy. Tam telefony wszelakie przestają działać, bo kraj ten nie podpisał żadnej umowy roamingowej (poza USA). Musisz kupić miejscowego pre-paida, za który nie ma innej możliwości płacenia niż kartą kredytową. Zwracam na to uwagę, bo jeśli masz konto w takim banku, który przy każdej płatności wysyła SMS-a z jednorazowym kodem, nie dokonasz żadnego przelewu, bo ten SMS do Ciebie nie dojdzie.

_________________
Pozdrawiam
Janusz Zbierajewski

Dziękuję za info. A co dostepem do internetu na wodzie? Ze względów zawodowych część osób z załogi musi mieć stały dostęp do internetu w czasie rejsu, nawet na łodzi- znacie jakiś sprzęt, który może to ułatwić?

Internet przez telefon satelitarny

_________________
Jedni mówią po to, żeby mówić, a inni po to, żeby powiedzieć.

Witam! zwracam sie z prośbą o kolejną pomoc tym razem chodzi o procedury wejścia/wyjścia dw portach: Panama, Galapagos, Polinezja Francuska, Samoa, Nowa Keledonia, Tonga, Vantau, Nowa Gwinea, Mauritius, RPA i Australia; czy w Panamie są wymagane wizy na przejście Kanału-spotkałam się z różnymi infrmacjami; czy w związku z tym że Galapagos to obszar chroniony to procedury są wyjątkowe? czy w Papette wizy są wymagane przy wejsciu do portu dla obywateli UE? z góry dziękuję za pomoc i czekam na info

Jest bardzo fajna opcja internetu w IridiumGO! Płaci się abonament i wówczas transmisje masz bez ograniczeń.
Więcej o opłatach może napisać Greg470, bo wiem, że tego abonamentu używa (-ł).

Dla Polaków nie są. Zresztą dla innych na przejście kanału też nie, ale... nie słyszałem, żeby ktoś podszedł jachtem na kotwicowisko przed kanałem i załatwił wszystko przez radio/mailem/przelewem. A na zejście (chociażby, żeby załatwić biurokrację) wizy dla obywateli różnych innych państw istnieją.

Tak. Na Galapagos biurokracja stanowi sumę (albo raczej iloczyn! ) ekwadorskiego kociokwiku związanego ze standardowym clearance oraz pozwolenia (i opłaty) za wejście na teren rezerwatu.
Obowiązkowy (w całym Ekwadorze, więc na Galapagos też) jest agent. On - za odpowiednią opłatą - załatwi formalności.
Do 2 lub 3 dni można stać bez odprawy na Galapagos jeśli ma się awarię lub potrzebuje się pomocy medycznej.
Jeżeli będziesz szła od wschodu to bardzo ważna jest zarpa (np. z Panamy). Trzeba o niej pamiętać.

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa