A może powinienem spytać, jaka jest aktualna polityka SAJ?
Już kilkukrotnie stawiałem to pytanie i najczęściej byłem odsyłany do statutu organizacji. Gdzie niestety nie ma jednoznacznej odpowiedzi, natomiast jak zwykle w tego typu dokumentach jest pełno frazesów i to niekoniecznie demokratycznie poprawnych.
Nie jest moim zamiarem dyskusja o statucie tej organizacji ale zastanawia mnie stwierdzenie „obrona interesów żeglarzy, szczególnie członków SAJ” ?
Czy mam rozumieć, że dopuszcza się różnice w traktowaniu żeglarza zrzeszonego i niezrzeszonego i na czym w szczególności taka obrona ma polegać?
Ważniejsze jednak jest określenie jakie efekty pracy stowarzyszenia możemy aktualnie zaobserwować, czy ta długoletnia i tak zacięta walka o wolność żeglowania przyniosła jakieś wymierne wartości?
Niestety ja żadnych pozytywnych efektów pracy stowarzyszenia nie widzę, chyba, że obecne „bezpatencie” określimy jako wyłączna zasługa SAJ a z tym trudno mi się zgodzić.
Już wcześniej pisałem, że przykładem większości cywilizowanych krajów tylko szybkie i całkowite oddzielenie prywatnego żeglarstwa turystycznego od działalności komercyjnej pozwoliłoby na uzdrowienie sytuacji w naszym kraju. SAJ natomiast nie widzi takiego problemu i moim zdaniem, nie może się zdecydować kogo tak naprawdę zrzesza i czyje interesy reprezentuje. W statucie mówi się ogólnie o armatorach ale także o osobach zamierzających takowymi być lub po prostu żeglarzach pływających na jachcie armatorskim(?) będącym własnością osoby fizycznej(?). Przy takim założeniu to każdy obywatel świata luźno związany z żeglarstwem może się starać o członkostwo i równocześnie oczekiwać ochrony ze strony SAJ.
Rada armatorska także nie prezentuje jednego stanowiska, p. prezes uważa;
Cytuj:
Działanie SAJ jest wynikiem kompromisów między poszczególnymi osobami w tym szczególnie osobami pracującymi w Radzie Armatorskiej.
25 lat temu grono założycieli, z pomysłodawcą Jerzym Kulińskim, kierowało się misją "uwolnienia przyjemniaczków". Żeglarstwo prywatne i na prywatnych jachtach było marginesem, wymogi formalne były nie mniejsze, niż od "żaglowców", przejście pełnej drabinki stopni oznaczało konieczność poświęcenia całych urlopów przez kilka, około 6 kolejnych lat. Motyw był jasny:zderzenie wolności i indywidualizmu po roku 1989, a reliktami poprzedniej epoki.
Dziś trochę ewoluujemy. Zaczyna być ważna nie tylko kwestia przepisów ale i jakości usług dla żeglarzy - od zachowania urzędników i funkcjonariuszy, poprzez stan sanitarny,daj Boże kiedyś po ubezpieczenia.
W tym sensie wszyscy zgadzamy się. Gdzie ta różnica? Ano tu, że dla mnie sprawy "komercji" nie są całkowicie nieistotne. Ciągle jeszcze znaczna cześć żeglarzy nie może żeglować na prywatnych jachtach własnych lub przyjaciół. Musi czarterować, choć są tacy, co porównują to z szukaniem miłości w burdelu. Ja, będąc armatorem dopiero od kilku lat, pamiętam to osobiście. Pamiętam też, że "żeglarze - amatorzy" mogą czasem chcieć pływać na jachtach komercyjnych jako kadra. Po za tym, jako "państwowca" nie akceptuje tworzenia bzdur w prawie w żadnej dziedzinie i tam gdzie mogę staram się z tym walczyć. Dlatego staramy się dbać o to by przepisy "komercyjne" nie tworzyły barier nie do przejścia. I dlatego "komercja" nie jest nam tak całkowicie obojętna, jak to można wyczytać bez zastanowienia z wypowiedzi Kocura.
Komercyjni są słabo reprezentowani, do tego trzeba by ich dzielić na dwie grupy: "smażalnie" i jachty. Siłą faktu zmusza nas to do zabierania czasem głosu,lecz nie może być priorytetem. Można przeczytać w statucie SAJ na początku po co jesteśmy,i doczytać na startowej stronie www.
Natomiast p. vice twierdzi;
Cytuj:
SAJ jest Stowarzyszeniem Armatorów Jachtowych i zajmujemy się TYLKO jachtami rekreacyjnymi
Oprócz tego istnieje (przynajmniej w teorii) Stowarzyszenie Armatorów Jachtów Komercyjnych.
A że oni działają anemicznie to nie nasza wina a my w ich działaniu nie będziemy nikogo zastępować.
Jachty komercyjne to nie nasza działka i tym sie NIE zajmujemy.
Taki dwugłos jest co najmniej dziwny tym bardziej, że wielokrotnie SAJ zabierał głos w konsultacjach społecznych dotyczących regulacji prawnych dotyczących żeglarskich uprawnień zawodowych, składu i wyszkolenia załóg jachtów komercyjnych czy też ich wyposażenia.
Oczywiście chwalebną postawą jest obywatelska dbałość o dobre prawo czy pilnowanie wysokich standardów w administracji państwowej. Mniej natomiast chwalebny jest lobbing na rzecz wąskiej grupy „żeglarzy usługodawców” pragnących na starych zasadach zarobić na nieświadomych kanakach, greenhorn’ach czy innych jeleniach, notabene co raz bardziej „nieprzyzwoicie roszczeniowych”
Oczywiście nikomu nie zabraniam zrzeszać się aby dbać o własne interesy jednakże nie mogę się zgodzić aby pod szyldem „walki o żeglarską wolność” grupa ta świadomie(?) utrzymywała status quo przez co utrudniała życie wielu początkującym żeglarzom.
Inną ależ jakże ważną kwestią jest kultura prawna czy też stosunek do szeroko pojętych zasad bezpieczeństwa prezentowany przez stowarzyszenie i jego członków. Na oficjalnej stronie stowarzyszenia trudno znaleźć jakieś materiały szkoleniowo-informacyjne czy jednoznacznie brzmiące zalecenia promujące odpowiedzialna i bezpieczna żeglugę turystyczną. Natomiast czy tu na forum czy w prywatnych wypowiedziach czołowi działacze SAJ bardzo często przekraczają granice dobrego smaku krytykując obowiązujące normy prawne i społeczne. Udowadniając nieprawdziwe teorie uciekają się do subiektywnych opinii, nieuprawnionych porównani, półprawd, czy po prostu „praw trzeciego rodzaju”. Aby nie zostać posadzony o same ogólniki to może sztandarowy przykład z wykorzystaniem komercyjnym prywatnej jednostki pływającej.
Osobiście powoływałem się na rozwiązanie brytyjskie cytując taki zapis prawny;
Cytuj:
“pleasure vessel” means–
(a)
any vessel which at the time it is being used is:
(i)
(aa)
in the case of a vessel wholly owned by an individual or individuals, used only for the sport or pleasure of the owner or the immediate family or friends of the owner; or
(bb)
in the case of a vessel owned by a body corporate, used only for sport or pleasure and on which the persons on board are employees or officers of the body corporate, or their immediate family or friends; and
(ii)
on a voyage or excursion which is one for which the owner does not receive money for or in connection with operating the vessel or carrying any person, other than as a contribution to the direct expenses of the operation of the vessel incurred during the voyage or excursion; or
(b)
any vessel wholly owned by or on behalf of a members' club formed for the purpose of sport or pleasure which, at the time it is being used, is used only for the sport or pleasure of members of that club or their immediate family, and for the use of which any charges levied are paid into club funds and applied for the general use of the club; and
(c)
in the case of any vessel referred to in paragraphs (a) or (b) above no other payments are made by or on behalf of users of the vessel, other than by the owner.
In this definition “immediate family” means–
• in relation to an individual, the husband or wife of the individual, and a relative of the individual or the individual’s husband or wife; and “relative” means brother, sister, ancestor or lineal descendant;
http://www.legislation.gov.uk/uksi/1998 ... ion/2/madeJaki tego był efekt możemy sobie wyobrazić, jak zwykle odbyła się zażarta dyskusja o rejsie za michę lub koje oraz o wyższości dyplomu kartonowego nad plastikowym. A w przerwie dla odmiany, obrażanie urzędników państwowych a nawet prywatnych przedsiębiorców, przywołując jakoby wszystkiemu winne zjawisko „pływających smażalni”. Aby po pewnym czasie powrócić do „krwawej walki o wolność” przytaczając nieprawdziwe informacje o wolności u naszych sąsiadów z północy czy zachodu.
Prawda natomiast jest taka, że niewiele naszych komercyjnych jednostek, tak bardzo prześladowanych restrykcyjnym prawem, spełniłoby wymagania brytyjskiego SCV Code a już raczej żaden z naszych żaglowców nie podołałby inspekcji Large Commercial Yacht Code. Dodam także, że wielu naszych „kartonowo-plastikowych” kapitanów musiałoby jeszcze poświęcić dużo czasu i pieniędzy na podnoszenie swoich kwalifikacji aby otrzymać jakąkolwiek funkcje w załodze tak „liberalnie” przez naszych sąsiadów sklasyfikowanych jednostek.
Reasumując, dzięki obecnej polityce SAJ mamy następny sezon załatwiony po staremu, „młode przyjemniaczki” niech płacą i załatwiają sobie niepotrzebne dyplomy a „starzy profesjonaliści” pływają w chwale za frajer a przy okazji jeszcze sobie coś dorobią.