Forum żeglarskie
https://forum.zegluj.net/

gdzie zabrnął wątek :ze strony Żagli Mariusza Główki
https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=17&t=4631
Strona 1 z 1

Autor:  Batiar [ 2 kwi 2010, o 09:40 ]
Tytuł:  gdzie zabrnął wątek :ze strony Żagli Mariusza Główki

Dlaczego zaczynam nowy? W poprzednim pozwoliłem sobie na wylanie trochę zimnej wody w związku z pozornie optymistyczną informacją na www.zagle.pl i chcąc zobaczyć ew. reakcje przedzierałem się przez ponad godzinę przez dyskusję, która w żadnym stopniu nie wiązała się z wywołanym tematem. Mój post tam zginął ale kogo interesuje niech poczyta na str.22. z wielu wątków ( tych OBOK) zainteresowały mnie dwie sprawy, ważne sprawy.
Pierwsza to wątpliwości czy można egzaminować i ew. oblać za coś czego nie ma w programie, Odpowiadam, można, czasem trzeba.... i na pewno jest sprzeczne z prawem.
Jest powiedzenie, jak długo jest jedno miejsce w piekle, zaden prawnik nie dostanie się do nieba. Jak ktoś chce być skończonym legalistą, jego prawo.
Ale jest druga strona medalu. Obowiązek wychowawcy, instruktora, egzaminatora wobec wypuszczanego na wodę delikwenta. Ponad 30 lat szkolilem ale czasem egzaminowałem.
W szkoleniu byłem bezwzględny ale jako egzaminator jak owca. Oblałem kilku delikwentów.
Nigdy z teorii, nigdy z zawalenia manewru ( dobrzy wychowawcy mówią, ze egzamin jest ostatnią najważniejszą lekcją kursanta. Z przykrością ale z przekonaniem oblewałem każdego u kogo zauważyłem brak pewności siebie, lękliwe zachowanie i inne cechy groźne dla załogi jaką poprowadzi i jego samego. Zawsze uczciwie powiedziałem o co chodzi i ze może się odwołać ale radzę okrzepnąć i podejść za rok znowu. Nikt się nie odwołał. Temu Koledze co twardo bronił legalizmu radzę zastanowić się czy taka postawa nie jest czasem groźna dla czyjegoś życia.
Nie wyjście poza program pod groźbą procesu to jedno a pytanie czy te programy są dobre, kompletne to drugie. Od razu stwierdzam jako praktyk, są do kitu. Są w jednych miejscach przeładowane a w innych posiadają braki. Obowiązkiem odpowiedzialnego egzaminatora jest "buszować" po sprawach ważnych a nie ujetych w programie.
Mój podręcznik, napisany z wytycznymi egzaminacyjnymi w ręce zawiera na końcu rozdział; Zdobyłeś patent i..... i piszę co jeszcze powinien wiedzieć.
legalistom pod rozwagę ..... i błagam wszystkich, trzymta się tematu.
Batiar
wymieniłem dwa tematy, drugi będzie

Autor:  skipbulba [ 2 kwi 2010, o 10:16 ]
Tytuł:  Re: gdzie zabrnął wątek :ze strony Żagli Mariusza Główki

Batiar napisał(a):
Pierwsza to wątpliwości czy można egzaminować i ew. oblać za coś czego nie ma w programie, Odpowiadam, można, czasem trzeba.... i na pewno jest sprzeczne z prawem.


Batiar napisał(a):
Obowiązkiem odpowiedzialnego egzaminatora jest "buszować" po sprawach ważnych a nie ujetych w programie.


Wybacz Zbyszku, ale tradycyjnie zgodzić się z Tobą nie mogę.
Jeśli cos jest sprzeczne z prawem, to robić tego NIE WOLNO. Niezależnie czy chodzi o kradzież czy chodzi o egzaminowanie.Dopóki patenty są obowiązkowym państwowym certyfikatem wolno egzaminowac tylko z tego zakresu, jaki przewiduje prawo, nawet jeśli prywatnie egzaminator uważa, że połowa z tych rzeczy jest bzdurna ( jak np na egzaminie na SRC pytanie o to kto wystawia KB), a polowy ważnych rzeczy tam nie ma.
Dlaczego?
Dlatego, że egzamin na państwowe uprawnienia nie jestem koncertem tego co sobie dany egzaminator wyobraża, że jest ważne a co nie.
Wyobraź sobie sytuację gdy egzaminator pyta kandydata o poziom zasolenia Morza Martwego. Nie ma w programie? No i co z tego. on uważa, ze to ważne i za nieznajomość obleje. Tak nie może być.
Do legend już przeszły pytania z "rozbójników" o materiał z którego ma być zrobiona deska do krojenia mięsa, czy pytania o statki RoRo i wtaczane ładunki tychże statków. Nawet jeśli to tylko anegdoty, to trafnie charakteryzują sytuacje, w której egzaminator egzaminuje na podstawie swoich wymysłów i przekonań o ważności zagadnień.

Dopiero w momencie gdy obowiązkowe patenty dające uprawnienia staną się nieobowiązkowymi certyfikatami kompetencji, każdy będzie mógł szkolić według własnego poczucia ważności zagadnień, następnie będzie mógł z tego egzaminowac i wystawić certyfikat określający zakres kompetencji, a nie uprawnień.
Mnie certyfikat stwierdzający kompetencje w zakresie zasolenia Morza martwego, desek do krojenia i statków RoRo potrzebny nie jest.

Dopóki patenty są państwowym certyfikatem potwierdzającym uprawnienia nie wolno egzaminatorowi egzaminować z zakresu wykraczającego po za ramy ujęte prawem. Ani o milimetr.

PS. Pomijam w tym wywodzie sensowność aktualnych wymogów egzaminacyjnych by PZŻ. To temat na inną dyskusję. Ja mam swoją opinię na ten temat, ale szkoleniowcem i egzaminatorem nie jestem więc mogę się mylić, szczególnie, że uważam iż w żeglarstwie niekomercyjnym, żadne uprawnienia konieczne być nie powinny. Natomiast konieczne są kompetencje, które można, podkreślam MOŻNA potwierdzić sobie dobrowolny certyfikatem.

PPS. Podkreślam też, że piszę o zeglarstwie niekomercyjnym, bo z komercyjnym mam niewiele do czynienia. Nie czarteruję, nie wynajmuję sie jako skipper itd...

Autor:  Colonel [ 2 kwi 2010, o 10:22 ]
Tytuł:  Re: gdzie zabrnął wątek :ze strony Żagli Mariusza Główki

A więc dobrze. Zgadzam się w pełni z tym, że obok wiedzy i umiejętności fachowych skipper powinien mieć pewne kwalifikacje jako człowiek i "przywódca". Po za jednostkami nadzwyczajnie uzdolnionymi są to cechy, które (nie wszyscy) można posiąść dojrzewając i doskonaląc się.
Dlatego też w archaicznym systemie stopni „za peerela” funkcjonowało parę spraw:
- cenzus wieku, od którego można było ubiegać się o różne stopnie,
- staż morski potwierdzony opinią O CZŁOWIEKU, (to się wyrodziło w opinie dawane „po uważaniu” – choruje/nie choruje),
- ogólna ocena postawy kandydata na egzaminie, nie tylko wiedzy ale umiejętności dowodzenia, refleksu i przytomności umysłu, wychodzenia z sytuacji kryzysowych, stresowych. (stopniowo ograniczało się do prostego sprawdzania umiejętności „technicznych”).
Potem pojawiły się stopnie skipperskie „za zasługi”, a tak naprawdę za nic.

Ale w międzyczasie zmienił się też system ustrojowy. Państwo już nie musi reglamentować i kontrolować wszystkich i wszystkiego. Co więcej nie MA PRAWA tego czynić. Oznacza to, ze ewentualne ograniczenia powinny być uzasadnione koniecznością zapewnienia bezpieczeństwa osobom trzecim. BEZPIECZEŃSTWO INDYWIDUALNEGO ARMATORA, SKIPPERA I JEGO RODZINY SĄ ICH OSOBISTA SPRAWĄ. A więc delikwent może uczyć się i rozwijać sam, a „instruktor” ewentualnie dobrowolnie „wynajęty” przez takowego, może jedynie powiedzieć: „Stary, weź się jeszcze tego i tego poducz i możesz żeglować”. Albo też: „Stary, umiesz już sporo ale wiesz co – radzę ci, pływaj z kimś bardziej opanowanym, doświadczonym”. I tyle!

Jeśli natomiast państwo wymaga zdobywania UPRAWNIEŃ, to może wymagać tylko tego, co jest zapisane w WYMAGANIACH. A więc jeśli nie jest w nich zapisane, że patent skippera może otrzymać tylko osoba w wieku...., posiadająca pełna zdolność do czynności prawnych oraz która wykazała się cechami przywódczymi, dojrzałością i czymś tam jeszcze, to takich wymagań stawiać nie wolno.

Pytanie jest jednak, czy naprawdę jesteśmy w stanie to sprawdzić. Doświadczenie z DAWNYCH lat pokazuje że niekoniecznie. Doświadczenie z ostatnich lat – że wcale nie.

Autor:  Batiar [ 2 kwi 2010, o 10:54 ]
Tytuł:  Re: gdzie zabrnął wątek :ze strony Żagli Mariusza Główki

skipbulba napisał(a):
Batiar napisał(a):
Pierwsza to wątpliwości czy można egzaminować i ew. oblać za coś czego nie ma w programie, Odpowiadam, można, czasem trzeba.... i na pewno jest sprzeczne z prawem.


Batiar napisał(a):
Obowiązkiem odpowiedzialnego egzaminatora jest "buszować" po sprawach ważnych a nie ujetych w programie.


Wybacz Zbyszku, ale tradycyjnie zgodzić się z Tobą nie mogę.


Trudno się zgodzić skoro tradycyjnie nie zrozumiałeś sensu mojej wypowiedzi. Podajesz przykłady dość wydumane ale z ktorymi ja się zgadzam. Tak pytać nie wolno!
Ja piszę o również moralnej odpowiedzialności czlowieka od ktorego zależy czy ktoś łapnie świstek, popłynie i utopi siebie i załogę. Tak się stało z moimi przyjaciółmi z klubu a człowiek który uległ i dał pozytywną ocenę, osiwiał i do późnej starości miał wyrzuty sumienia. Ten Człowiek mnie wykształcił na instruktora i takie odebrałem przesłanie.
Wiem, wiem, Tobie trudno takie rzeczy zrozumieć.
Pozdrawiam
Batiar

Autor:  Batiar [ 2 kwi 2010, o 11:06 ]
Tytuł:  Re: gdzie zabrnął wątek :ze strony Żagli Mariusza Główki

Colonel napisał(a):
Jeśli natomiast państwo wymaga zdobywania UPRAWNIEŃ, to może wymagać tylko tego, co jest zapisane w WYMAGANIACH. A więc jeśli nie jest w nich zapisane, że patent skippera może otrzymać tylko osoba w wieku...., posiadająca pełna zdolność do czynności prawnych oraz która wykazała się cechami przywódczymi, dojrzałością i czymś tam jeszcze, to takich wymagań stawiać nie wolno.
.

Właściwie większość odpowiedzi jest zawarta w odpowiedzi dla Maćka.
Dodam,, to nie problem prawny, biurokratyczny, to problem moralnej odpowiedzialności.
Dlatego optuję za zniesieniem monopolu i dopuszczeniem wielu szkół do wydawania certyfikatów kompetencji. Na takim certyfikacie widnieje podpis szkolącego i wszystko staje się jasne. Jak ktoś prawie całe życie spędził na wychowywanie ( tak, na wychowywaniu a nie szkoleniu) i widział wiele ten wiele musiał w swoim życiu przemyśleć. Czytaj odpowiedź Maćkowi.
W jednym masz rację, w tym, że nalezy powiedzieć facetowi o jego brakach i życzyć powodzenia. Robiłem tak wtedy gdy po prostu kogoś prywatnie uczyłem, bo kupił sobie jacht. Ale jak ktoś przychodzi na kurs to dla mnie jest zawarta niema umowa, że on mi ufa iż nie zrobię jemu krzywdy.
Batiar

Autor:  Colonel [ 2 kwi 2010, o 11:11 ]
Tytuł:  Re: gdzie zabrnął wątek :ze strony Żagli Mariusza Główki

Batiar, problem w tym, że przeregulowanie żeglarstwa rekreacyjnego przesuwa ciężar z poczucia odpowiedzialności i moralności na trzy Z: zakuc, zdać, zapomnieć. NIe dotyczy to wyłącznie żeglarstwa, to szerszy problem polski.
Po za systemem mogłem powiedzeć jednemu młodemu czlowiekowi: Żegluj, prowadź rejsy, naumiesz się w trakcie. I drugiemu: słuchaj, ty nie powinienes samodzielnie prowadzić, lepiej żebys zawsze pływał z kimś.
System przymusowy na coś takiego miejsca praktycnzie nie pozostawia.

Autor:  Stara Zientara [ 2 kwi 2010, o 14:29 ]
Tytuł:  Re: gdzie zabrnął wątek :ze strony Żagli Mariusza Główki

skipbulba napisał(a):
Do legend już przeszły pytania (...) o statki RoRo i wtaczane ładunki tychże statków


To akurat było wtedy w programie szkolenia na stopień jachtowego sternika morskiego z przedmiotu "Wiadomości ogólne", punkt "Podstawowe informacje o polskiej gospodarce morskiej".

Autor:  Carlo [ 2 kwi 2010, o 14:53 ]
Tytuł:  Re: gdzie zabrnął wątek :ze strony Żagli Mariusza Główki

Ten "legalista" to za pewne ja. Więc jako że zostałem przywołany do tablicy odpowiem.

Po pierwsze w zasadzie Maciek powiedział wszystko co istotne.

Ja tylko dodam, że państwo nie może wymagać od obywatela na egzaminie wiedzy, umiejętności bez podania uprzednio wymagań. To nie jest wcale kwestia legalizmu tylko zdrowego rozsądku.

Autor:  skipbulba [ 2 kwi 2010, o 15:34 ]
Tytuł:  Re: gdzie zabrnął wątek :ze strony Żagli Mariusza Główki

Batiar napisał(a):
Trudno się zgodzić skoro tradycyjnie nie zrozumiałeś sensu mojej wypowiedzi. Podajesz przykłady dość wydumane ale z ktorymi ja się zgadzam. Tak pytać nie wolno!
Ja piszę o również moralnej odpowiedzialności czlowieka od ktorego zależy czy ktoś łapnie świstek, popłynie i utopi siebie i załogę. Tak się stało z moimi przyjaciółmi z klubu a człowiek który uległ i dał pozytywną ocenę, osiwiał i do późnej starości miał wyrzuty sumienia. Ten Człowiek mnie wykształcił na instruktora i takie odebrałem przesłanie


Zbyszku, nie żadne przesłanie jest podstawą egzaminowania. Jeśli ktos uważa, że zakres egzaminowania jest za mały, to powinien starać się zwiększyć zakres zawarty w wymogach egzaminacyjnych, a do czasu takiej zmiany zaprzestać egzaminowania. Wymyślanie sobie własnych wymogów jest nielegalne i niemoralne. A tłumaczenie tego sumieniem i przesłaniem cokolwiek demagogiczne.
Wymogi są jakie są i tylko takie mogą być egzekwowane i basta. Tu jakby nie ma pola do dyskusji.


Batiar napisał(a):
Wiem, wiem, Tobie trudno takie rzeczy zrozumieć.


Jakbyś był tak miły i podarował sobie wycieczki osobiste?
Trudno mi zrozumieć sytuację egzaminowania na państwowe uprawnienia wg widzimisię egzaminatora. Kto określa w takim przypadku jaka część wiedzy jest niezbędna? Ego egzaminatora? Jego przekonanie o własnej nieomylności? Ja między innymi z tym walczę, z permanentną uznaniowością made by PZŻ. Z kreowanie postaw "jestem posiadaczem jedynie słusznej prawdy". Są wymogi egzaminacyjne, to wolno egzaminowac tylko w zakresie tych wymogów, wszystko inne jest nielegalne niezależnie od przekonań egzaminatorów.

Bedą dobrowolne i nieobowiązkowe certyfikaty, to niech każdy tworzy własne programy szkoleniowe, własne zasady egzaminowania i wstawia na nie certyfikaty.

Na razie egzaminatora sumienie mało mnie interesuje, bo on ma tylko sprawdzić czy posiadłem wiedzę określoną w wymogach egzaminacyjnych, wszystko inne jest delikatnie mówiąc grubym nadużyciem.
Uprawnienia uzyskuję zgodnie z ustawą po spełnieniu wymogów egzaminacyjnych określonych w zatwierdzonym przez ministra programie szkolenia, a nie po spełnieniu wymysłów egzaminatora. Jak egzaminatorowi się nie podoba ten program szkolenia i egzaminowania to niech sobie zarejestruje własny program i wg. niego egzaminuje, a jak mu się nie chce to niech hoduje marchewkę, a nie zajmuje się egzaminowaniem łamiąc prawo.

PS. trudno domagać sie od innych przestrzegania prawa, gdy samemu publicznie się przyznaje do jego nieprzestrzegania. To raczej elementarne.

Autor:  ins [ 2 kwi 2010, o 16:18 ]
Tytuł:  Re: gdzie zabrnął wątek :ze strony Żagli Mariusza Główki

skipbulba napisał(a):

Na razie egzaminatora sumienie mało mnie interesuje, bo on ma tylko sprawdzić czy posiadłem wiedzę określoną w wymogach egzaminacyjnych, wszystko inne jest delikatnie mówiąc grubym nadużyciem.
Uprawnienia uzyskuję zgodnie z ustawą po spełnieniu wymogów egzaminacyjnych określonych w zatwierdzonym przez ministra programie szkolenia, a nie po spełnieniu wymysłów egzaminatora.

I co ja biedny żuczek mam powiedzieć. Podpisuję się pod tym wszystkim czterema kończynami.
Doceńcie moją spolegliwość.
Piotr Siedlewski

Autor:  skipbulba [ 2 kwi 2010, o 18:57 ]
Tytuł:  Re: gdzie zabrnął wątek :ze strony Żagli Mariusza Główki

Ja tam doceniam:)
teraz jeszcze gdybyśmy się zgodzili co do nieobowiązkowości patentów to było by super :D

Autor:  Maar [ 2 kwi 2010, o 20:39 ]
Tytuł:  Re: gdzie zabrnął wątek :ze strony Żagli Mariusza Główki

skipbulba napisał(a):
Jeśli cos jest sprzeczne z prawem, to robić tego NIE WOLNO. Niezależnie czy chodzi o kradzież czy chodzi o egzaminowanie.Dopóki patenty są obowiązkowym państwowym certyfikatem wolno egzaminowac tylko z tego zakresu, jaki przewiduje prawo

Maciek, chyba nie do końca zrozumiałeś przesłanie Batiara. Pociesz się, że ja na początku też, ale obowiązki nie pozwoliły usiąść mi do klawiszy i... po kilku godzinach inaczej patrzę na to co Zbyszek napisał odnośnie "zakresu" egzaminowania.

Zobacz, dam przykład - jest w programie szkolenia punkt: środki ratunkowe i sposoby posługiwania się nimi.
Można to poprowadzić w sposób taki, że wymieni się owe środki i opowie się jak użyć. Można też inaczej - pokazać "w naturze" i dać kursantom do łapy. Można w końcu użyć tych środków, niech kursanci strzelą sobie w niebo, odpalą pochodnię, etc.

W czasie takiego szkolenia można omówić rzeczy, które nie są wprost wymienione w programie, czyli na przykład jak powinno trzymać się rakietę spadochronową w czasie odpalania żeby nie zrobić sobie i innym krzywdy.

I wyobraź sobie, że jesteś instruktorem, dajesz rakietę Heniowi w dłoń a Henio z uporem maniaka ćwiczy odpalanie trzymając rurę poziomo. Ty mu tłumaczysz a on swoje - jak trzyma coś pirotechnicznego w łapie, to nie potrafi ze strachu się skupić i bezmyślnie obraca rakietą we wszystkie strony. Tłumaczysz, tłumaczysz, tłumaczysz i robisz to pomimo tego, że w programie nie ma praktycznego odpalania rakiet spadochronowych.
Miałeś tylko powiedzieć, że coś takiego istnieje i wyjaśnić teoretycznie zagrożenia.

Przyszedł czas egzaminu. Henio wylosował "zgodne z prawem" pytanie "środki ratunkowe". Opowiada idealnie, nawet nie proszony bierze leżącą na stole (leżała, bo zapomniałeś schować) rakietę i pokazuje jak powinno się odpalać. W tym momencie włącza się jego pirofobia i kieruje rakietę to w Basię z adoratorami, to w Ciebie, to w siebie.

I co? Jaki byłby Twój werdykt jako egzaminatora? I czy byłby on zgodny z prawem?

Autor:  Batiar [ 2 kwi 2010, o 21:10 ]
Tytuł:  Re: gdzie zabrnął wątek :ze strony Żagli Mariusza Główki

Jak przykro, na fali demagogii legalistycznej pominęliście opisaną tragedię osobistą wspanialego zeglarza, wychowawcę, pierwszego KWŻ-ta w reaktywowanym Ośrodku w Trzebieży To byl lipiec 1959 r. Zachował się " zgodnie z prawem" i zginęło wskutek tej legalistycznej decyzji czworo młodych ludzi, moich przyjaciół. Jest taki jedyny na świecie medal " za odmowę wykonania rozkazu na polu bitwy. Moja zasada, w odpowiedniej oczywiście skali z tego wynika. Jeśli jedno życie w ten sposób uratowałem zarzuty tu stawiane przyjmuję z pokorą. Niech każdy zostanie przy swoich zasadach.
Nie wypada mi, przez cześć dla jego pamięci prowadzić tego dyskursu. Swojej decyzji żalował przez całe życie. CLEAR koledzy.
Batiar

Autor:  Batiar [ 3 kwi 2010, o 07:10 ]
Tytuł:  Re: gdzie zabrnął wątek :ze strony Żagli Mariusza Główki

skipbulba napisał(a):
Batiar napisał(a):
Trudno się zgodzić skoro tradycyjnie nie zrozumiałeś sensu mojej wypowiedzi. Podajesz przykłady dość wydumane ale z ktorymi ja się zgadzam. Tak pytać nie wolno!
Ja piszę o również moralnej odpowiedzialności czlowieka od ktorego zależy czy ktoś łapnie świstek, popłynie i utopi siebie i załogę. Tak się stało z moimi przyjaciółmi z klubu a człowiek który uległ i dał pozytywną ocenę, osiwiał i do późnej starości miał wyrzuty sumienia. Ten Człowiek mnie wykształcił na instruktora i takie odebrałem przesłanie


Zbyszku, nie żadne przesłanie jest podstawą egzaminowania. Jeśli ktos uważa, że zakres egzaminowania jest za mały, to powinien starać się zwiększyć zakres zawarty w wymogach egzaminacyjnych, a do czasu takiej zmiany zaprzestać egzaminowania. Wymyślanie sobie własnych wymogów jest nielegalne i niemoralne. A tłumaczenie tego sumieniem i przesłaniem cokolwiek demagogiczne.
Wymogi są jakie są i tylko takie mogą być egzekwowane i basta. Tu jakby nie ma pola do dyskusji.


Batiar napisał(a):
Wiem, wiem, Tobie trudno takie rzeczy zrozumieć.


Jakbyś był tak miły i podarował sobie wycieczki osobiste?
Trudno mi zrozumieć sytuację egzaminowania na państwowe uprawnienia wg widzimisię egzaminatora. Kto określa w takim przypadku jaka część wiedzy jest niezbędna? Ego egzaminatora? Jego przekonanie o własnej nieomylności? Ja między innymi z tym walczę, z permanentną uznaniowością made by PZŻ. Z kreowanie postaw "jestem posiadaczem jedynie słusznej prawdy". Są wymogi egzaminacyjne, to wolno egzaminowac tylko w zakresie tych wymogów, wszystko inne jest nielegalne niezależnie od przekonań egzaminatorów.

Bedą dobrowolne i nieobowiązkowe certyfikaty, to niech każdy tworzy własne programy szkoleniowe, własne zasady egzaminowania i wstawia na nie certyfikaty.

Na razie egzaminatora sumienie mało mnie interesuje, bo on ma tylko sprawdzić czy posiadłem wiedzę określoną w wymogach egzaminacyjnych, wszystko inne jest delikatnie mówiąc grubym nadużyciem.
Uprawnienia uzyskuję zgodnie z ustawą po spełnieniu wymogów egzaminacyjnych określonych w zatwierdzonym przez ministra programie szkolenia, a nie po spełnieniu wymysłów egzaminatora. Jak egzaminatorowi się nie podoba ten program szkolenia i egzaminowania to niech sobie zarejestruje własny program i wg. niego egzaminuje, a jak mu się nie chce to niech hoduje marchewkę, a nie zajmuje się egzaminowaniem łamiąc prawo.

PS. trudno domagać sie od innych przestrzegania prawa, gdy samemu publicznie się przyznaje do jego nieprzestrzegania. To raczej elementarne.

Twoje , powiedzmy obawy o naruszanie prawa uspokoję w ten sposób, ze w latach 80. czyli całą epokę temu opracowałem jeden z pierwszych testów egzaminacyjnych. Początkowo przyjety z niechęcią potem KE przekazywały go sobie z ręki do ręki.
Podobny test zamieściłem w podreczniku .Czy to Ci odpowiada? Zawsze byłem zwolennikiem obiektywizacji egzaminów... ale życie bywa czasem bardziej skomplikowane a wtedy trzeba być czlowiekiem a nie maszyną bezduszną.
Wcześnie poruszyłem problem z jakim czasem człowiek się spotyka, mnie to spotkało może dwa razy w długim życiu i w odróżnieniu od Ciebie, widzącego świat w czarno-białych barwach próbowałem się zachować jak człowiek. Jeśli uratowałem tym ludziom zdrowie lub życie reszta mnie nie obchodzi. Nie sądzę abym miał coś więcej do powiedzenia.
Maciek - Roger
Zbigniew Klimczak

Autor:  skipbulba [ 3 kwi 2010, o 17:18 ]
Tytuł:  Re: gdzie zabrnął wątek :ze strony Żagli Mariusza Główki

Wybacz Zbyszku, ale to demagogia. tragedia żeglarza z 1959 czy jakiegokolwiek innego roku nie jest usprawiedliwieniem dla łamania prawa. Na litość boską, albo chcemy miec państwo prawa, albo burdel.
Jaśnie panujący nam PZŻ taki a nie inny program egzaminacyjny zatwierdził u ministra. I jak na razie jest to jedyny program obowiązujący w Polsce i tylko w ramach wymagań tego programu może się poruszać egzaminator. Szkoleniowiec to co innego, może poruszyć wiele zagadnień spoza programu, nie ma problemu. Natomiast w przypadku egzaminowania takiej wolności nie ma. Są jasno określone wymogi konieczne by uzyskać patent dający konkretne uprawnienia i egzaminatorowi nie wolno po za te wymogi wychodzić. Po prostu nie wolno. Jeśli ktoś uważa, że zakres egzaminowania powoduje zagrożenie życia późniejszych posiadaczy patentów, to powinien sprawę przekazac do prokuratury, a nie egzaminować wg swojego widzimisię. Ja uważam, że zakres nie przynosi żadnych zagrożeń bo do żeglowania potrzebny jest jedynie zdrowy rozsądek. A tego żaden egzamin nie sprawdzi.
P.S. Co do ratowania ludzkich żyć to się ich naratowałem tyle, że "dziękujami" mogę se pokój wytapetować :)

Nie sądzę, żeby miał wiele więcej do dodania:)
over and out

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/