Czytam i nie rozumiem: http://www.aftenbladet.no/nyheter/lokal ... giRi5KeNlw
Między innymi to:
Czyli:

Ale to przecież był jacht żaglowy!?

A przy okazji, prawdą jest, że fale przy Kvitsøy potrafią być wredne, o czym, jeśli zdarzy się wam tu zabłądzić, przeczytajcie najlepiej w locji.

Ja też nic nie rozumiem. Googieltranslator wyplum mi takie coś: "Wszystkie rodzaje ludzi są członkami, i zawsze jesteśmy gotowi wysłać kogoś na pół godziny wypowiedzenia"

A tak na poważnie, to im się chyba coś z prądem zasilającym gps/plotter porobiło i stąd ta "dezorientacja".

ps. Przenoszę do działu "Ratownictwo..."

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa

Rzekłbym:

A rzecz idzie o ratownikach-ochotnikach.

I co że żaglowy - znaczy miał żagielek?
Bo siem ludziom wydawa, że każda skorupa z żagielkiem to zaraz "jacht pełnomorski", zdolny do żeglugi w każdych warunkach ... W czasach bezczelnej reklamy na różniastych bołtszołach - dość popularne nieporozumienie...

Kontynuując lekki offtop - nasz lengłydż jest dosyć słabo wspierany w tym narzędziu, dlatego jak używać translatora, to najlepiej na angielski. Zauważyłem drastyczną różnicę, właśnie dla języków skandynawskich. Może nie jest to czysta przyjemność czytania ale ten sam tekst po tłumaczeniu:


Pozdrawiam,
Maciek

Nie udało mi się doszukać co to za statek, poza tym, że miał 38 stóp.
Jakby się komuś nie chciało na mapie szukać Kvitsøy, to dodam, że w najbliższej okolicy jest wiele miejsc, w których można się schronić w każdych warunkach.

To był żart! Nie tłumaczcie mi, proszę, jak używać Google Translator.

A wracając do tematu - czy na innych norweskich serwisach jest coś o tej akcji? Może coś więcej piszą? Na ten przykład jak został powiadomiony SAR, jakieś szczegóły o uszkodzeniach (oprócz niedziałającego silnika).

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa

Ja to odkryłem niedawno (dokładnie to, że tłumaczenia na angielski są całkiem ok). Wcześniej myślałem, że to działa tak samo gównianie jak polska wersja ...

Pozdrawiam,
Maciek

Niewiele. Tyle na stronach SAR-u:

Znaczy:

Przed ochotnikami czapki z głów, ale wciąż nie pojmuję jak tych trzech młodych osobników, co mówią o sobie znalazło się w takiej sytuacji.

W jakiej "takiej"? W dla nich dramatycznej czy w sytuacji, że łódka się położyła?

Jeśli to pierwsze, to - nie wiem gdzie dokładnie wydarzył się ten incydent, ale zakładając kilka zbiegów okoliczności i troszeczkę rutyny, potrafię sobie wyobrazić ich sposób myślenia.

Gdybając: Wiedzieli, że w okolicach jest skaliście, nie mieli mapy i pozycji, takie wysokie nadbudówki powodują, że dryf był bardzo duży, zwiewało ich na widoczne w okolicach Kvitsoey światła, siadła cała elektronika, etc, etc, dobrze, że mogli nadać i nadali Mayday.

Jakby to się w Najjaśniejszej Antymorskiej wydarzyło, to pomimo, że nasze MRCK też dysponuje różnymi rodzajami ludzi gotowymi na wypowiedzenie finał mógłby być inny

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa

Kilka zbiegów okoliczności i OGROMNA dawka rutyny.

Polecam zaglądanie tu: http://www.redningsselskapet.no/
Można znaleźć opisy przeprowadzonych akcji, a u dołu strony filmiki. Sporo też innych ciekawostek.