Oczywiście, że wolno sie wypowiadać, ale... to nie zwalnia z myślenia przed wciśnieciem klawisza "enter" Podnieść jacht na pokład przy rozkołysie... Czy naprawdę tak trudno sobie to wyobrazić, żeby dojść do wniosku, że to nie realne? Czym sie skończyło podejście do Rzeszowiaka chyba wiadomo... Czym podnieść? Już dwno mineły czssy kiedy drobnicowce miały swoje bomy ładunkowe, ba teraz już nawet nie mają żurawików łodziowych bo przeważnie łodzie ratunkowe zą zrzucane... No dobra, jakimś cudem podniesiono (chyba siłą woli) jacht i co dalej? Pierdyknąć na pokład niech sobie leży?
I tak dalej... i tak dalej...

_________________
Pozdrowienia Jurek "Jurmak" Makieła

Tyż mi się tak wydawało.
Po pierwsze trzeba mieć dźwig............

_________________
Żeglarstwo polega na tym, że pływając całe życie i będąc starym i schorowanym człowiekiem, nigdzie nie dopłynąć.
Krzysztof Chałupczak

To mnie przekonuje. Ale szkoda. Chyba, że to jakiś stary rzeczywiście nic niewarty rzęch.

_________________
Pozdrawiam
Leszek Dmochowski

Niekoniecznie "stary rzęch" jak to nazwałeś. Hunter 466 to wartość około 100k do 150k $.
Biorąc pod uwagę koszty akcji ratowniczej i holowania takiej jednostki, które spokojnie w warunkach oceanicznych mogłyby wynieść z 250k $ jak nie więcej, to jedynym rozsądnym wyjściem z sytuacji jest zatopienie jachtu - jest szkoda całkowita - ubezpieczyciel wypłaci pieniądze, jednocześnie ubezpieczyciel nie odpowiada już za jacht i ewentualne szkody, które mógłby wyrządzić dryfujący, opuszczony jacht. Brutalna, acz czysta kalkulacja...

pozdrawiam
--
Łukasz

Nie, to pewnie do mnie



Nie, nietrudno. Wyobraźnia ma tę zaletę, że wyobrażać można sobie najbardziej nawet nierealne rzeczy.

Dźwiganie z powierzchni wody ciężarów przeróżnych nie jest aż tak niewykonalne jak szanowny mój interlokutor twierdzi.



Oczywiście jeśli rozkołys zbyt duży, a na statku dźwigu nie ma, to i dźwignąć się nie da.
Na Michigan Highway jakiś tam dźwig jest, choć pewnie za mały. Pewnie też fala był za duża, pewnie w ogóle by się to nie opłaciło, pewnie byłoby to niebezpieczne i pewnie po wyłowieniu ewentualnym nie wiadomo by co z tym fantem począć. Ale żeby się w ogóle miało nie dać?

Tyle, że ja się nie znam.

Zosta, słyszałeś jak Tomek Chodnik z jachtem - kruszynką Nefrytem - statkiem podróżował? (z Murmańska )

Na gładkiej wodzie, pomimo, że statek miał wolnej burty tyle co kot napłakał, przy stawianiu maszt mu złamali. Wyobrażasz sobie, że spod nawisu rufowego (casus Rzeszowiaka) mini żurawikiem do Zodiaka ktoś by wciągnął 12 tonowy jacht o długości 14 metrów?

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa

Popisz sie wyobraźnią i powiedz - w jaki sposób statek "Michigan Highway" miał podnieść w morzu ważący dziesięć a może i kilkanaście ton jacht?



Czyżby niezdolność wyobrażenia sobie, że coś w ogóle nie może się realnie udać?

_________________
Jaromir Rowiński aka pierdupierdu
Jeżeli masz ochotę komentować takie poglądy, których co prawda nigdy nie wyraziłem, ale które kompletnie bez sensu i z sobie tylko znanej przyczyny usiłujesz mi przypisać - droga wolna. Śmiesznych nigdy dość...

Nie twierdzę przecież, że ten akurat statek takie możliwości ma.


Wierzę. Wyobrażam sobie też, że w krytycznej sytuacji mając w perspektywie zatopienie jachtu, ktoś wpadłby na pomysł pozbycia się masztu, by uratować resztę.
Tak, wiem: "a jak niby na otwartym oceanie, przy rozkołysie..."

Popisuję się wyobraźnią wedle życzenia.

Boże, daj mi cierpliwość... Zrozum wreszcie, że nie tylko "ten" ale ŻADEN statek rejsowy nie podniesie jachtu na pełnym morzu... Po pierwsze nie ma armat... znaczy się dźwigów, po drugie możliwości a po trzecie czasu na takie zabawy.
Tylko ktoś kto nie wyjmował jachtu z wody może zakładać, że coś takiego jest możliwe...




Szczerze? Nie bardzo to Tobie wychodzi...

_________________
Pozdrowienia Jurek "Jurmak" Makieła

A tu parę zdjęć dźwigów pokładowych
https://plus.google.com/photos/11581169 ... 5405939809

_________________
Pozdrowienia Jurek "Jurmak" Makieła

Naprawdę?
Uparłeś się walczyć o prawdę i zdaje się bardzo poważnie podchodzisz do swojej misji.

Poskąpiła Bozia talentu niestety

Owszem, niektóre mają dźwigi:-) Nawet dorzuciłem ich zdjęcia do tego podlinkowanego albumu:-) Nie uparłem się tylko powiedzmy, lubię być precyzyjny a nie lubię ludzi którzy "idą w zaparte"

_________________
Pozdrowienia Jurek "Jurmak" Makieła

Wcale mi na Twoim nielubieniu nie zależy, więc otwarcie przyznaję, że pewnie masz rację co do podnoszenia i dźwigów.
Nie masz za to racji jeśli idzie o zapieranie się.

Panowie wszystko można podnieść jak nie w całości to w kawałkach. Oczywiście muszą być odpowiednie warunki i zaplecze. Concordie też w końcu podnieśli. Tylko jakie koszta. W przypadku tego jachtu nie stanowiłoby to problemu gdyby ktoś naprawdę się uparł. Tylko w imię czego? Przysłaliby odpowiedni statek zdemontowali maszt i tyle. Gdyby właściciel jachtu był emocjonalnie związany z nim, traktował jak członka rodziny, był zasobny w kasę, to nigdy nie pozwoliłby na zatopienie. Gdyby powiedzieli kapitanowi prowadzącemu ten jacht, w tej sytuacji jacht jest twój, też zrobiłyby wszystko aby przy sprawnym silniku odpowiedniej ilości paliwa i żywności bezpiecznie doprowadzić go do jakiegoś portu. Na pewno znalazłby sposób na sterowanie tym jachtem. W innym wątku forum jest dyskusja jak to zrobić.

_________________
Pozdrawiam
Leszek Dmochowski

Takie ponad stuletnie coś też?




















Żeby mi nie było - myślałem o "Titanicu"

_________________
Daniel
***** ***
"W demokracji wolno głupcom głosować, w dyktaturze wolno głupcom rządzić." Bertrand Russell
"Propaganda u ruskich jest bardzo potrzebna. bo jak im wyłączycie TV to się zorientują, że są głodni." Internet

Myślę, że tak. Ale ten jachcik 100%.

_________________
Pozdrawiam
Leszek Dmochowski

Żeby podnieść dźwigiem z powierzchni wody cokolwiek, to trzeba najpierw podczepić do tego czegoś hak dźwigu. Na pokładzie porzuconego jachtu musi znaleźć się ktoś, kto wie jak założyć pod kadłubem jachtu odpowiednie zawiesie tak, żeby środek ciężkości jachtu był w tej samej linii pionowej, co hak dźwigu. Trzeba się też pozbyć masztu i olinowania. Tacy ludzie muszą też wrócić "cali do domu". Poza kimś z Formozy nikt nie przychodzi mi na myśl. Poza tym kapitan tego akurat statku nawet, gdyby miał "siły i środki" (dźwig pokładowy o odpowiednio dużym wysięgu, z wystarczającym DOR, i doświadczonego marynarza odsługującego dźwig (minimum sparrows stage 2) oraz drużynę Formozy, to i tak musiałby utrzymać na czas podczepiania haka do zawiesia statek nieruchomo, jak nieprzymierzając Kolumna Zygmunta na Placu Zamkowym w Warszawie. Bez systemu dynamicznego pozycjonowania (minimum DP1) raczej się nie da tego zrobić. Chyba, że ktoś potrafi? Poza tym na pokładzie tego statku musiałoby być przygotowane łoże do transportu tego typu jachtu, ustawione w takim miejscu, ażeby wyładunek jachtu w bezpiecznym porcie nie stwarzał dodatkowych problemów.
Samochodowiec Michigan Highway zrobił, to co mógł. Uratował załogę jachtu. Łódki trochę szkoda, niezależnie czy miała duszę, czy nie.

Stałem na Jońskim w jakiejś zatoce obok takiego cósia. Nie zauważyłem, żeby po pokładzie kręcili się chłopcy z Formozy
Pod tym ostatnim zdaniem podpisywam się wszystkimi palcyma, obama ręcami...

_________________
Daniel
***** ***
"W demokracji wolno głupcom głosować, w dyktaturze wolno głupcom rządzić." Bertrand Russell
"Propaganda u ruskich jest bardzo potrzebna. bo jak im wyłączycie TV to się zorientują, że są głodni." Internet

I pewnie stanie na kotwicy w jakiejś zatoczce obok takiego cósia to były fajne wakacje.

E tam, wakacje. Kilka godzin zaledwie.

_________________
Daniel
***** ***
"W demokracji wolno głupcom głosować, w dyktaturze wolno głupcom rządzić." Bertrand Russell
"Propaganda u ruskich jest bardzo potrzebna. bo jak im wyłączycie TV to się zorientują, że są głodni." Internet

damit, zgadzam się z Tobą tylko w kwestii Łukoil.

U ha ha ale śmieszne . Czytaj ze zrozumieniem - żal każdej łódki. A rozsądek każe co każe.
A tak na marginesie i złośliwie : jakoś szczęśliwie pływałeś po tych morzach i oceanach nocami ciemnymi nie napotykając śmiecia innego , wyrzucanego/zgubionego przez statki (kłody , dechy , skrzynki , beczki...) . Tego jak rozumiem na wachtach nie wypatrujesz.
Bo ja na wachcie wypatruję wszystkiego.

_________________
Jestem w tym wieku, że milczę gdy ktoś opowiada głupoty.
Szkoda mi czasu na walkę z idiotami.
Hania - Halina - Inka

Ja napotkałem, a nawet uderzyłem.
Bez skutków, oprócz zarysowań. Było to całkiem słuszne drzewo pod wybrzeżem Turcji.

_________________
Żeglarstwo polega na tym, że pływając całe życie i będąc starym i schorowanym człowiekiem, nigdzie nie dopłynąć.
Krzysztof Chałupczak

A ja uderzyłem w całḱiem sporą belkę "drzewnianą". Za Zatoce. Gdańskiej. Pod wieczór, w każdym razie było już szaro. Długo potem kadłub oglądaliśmy, ale nic się nie stało. Conrad 24 rulez!
Dwa razy.
Za drugim razem to była spora gałąź, ale że z mniejszymi gałązkami, więc zamortyzowały i obyło się zupełnie bez strat.
A niby człek patrzy...

_________________
Strona jachtu: http://www.zpokladu.pl

Znaczy, wpuścić do wody paru ochotników z takimi maszynami do krojenia łódki na kawałki i potem te kawałki wyciągać?

_________________
Aniołek, kurła, aniołek.

Bylem swiadkiem jak duzy szybki jacht motorowy idacy ze 25-30 wezlow trafil na plywajaca lawke metalowo-drewniana. Jacht zatonal w ciagu paru minut a wyrwa miala dobre 2 m 2. To bylo w dzien przy dobrej pogodzie. lawka byla praktycznie niewidoczna.
Nie bardzo sobie wyobrazam jak mozna by dostrzec taki zatopiony obiekt w nocy przy nawet malej fali.

Moje dziecko wymyśliło jak duuuuży statek może uratować mały jachcik ...
1. duży statek luzuje trochę łańcuch kotwiczny
2. jachcik przyczepiamy do kotwicy (tu kilka opcji, ale sposób "za wanty" górował nad innymi)
3. duży statek wybiera łańcuch
4. jacht dynda na kotwicy i tak sobie płyną
(dźwig i łoże w jednym)

ale po dokładnym oglądnięciu zdjęcia Michigan Highway ... stwierdził, że TEN statek kotwicę ma zbyt nisko

pozdrawiam
Magda

Napisałem to w kontekście podnoszenia.

_________________
Pozdrawiam
Leszek Dmochowski

Powinni rzucić kotwicę zaznaczyć miejsce . Zapalić swiatło kotwiczne(pewnie solar działał) i wrócić po jacht za jakiś czas

_________________
"Bałtyk nocą skłania do przemyśleń.Ciemno i tylko woda dookoła.Czasem jakieś światełko w oddali, które szybko znika.Szum wiatru w olinowaniu i bulgot wody od dzioba jachtu." cytat z drugiego tomu " Przygód na Morzu"

Tylko nie wiadomo czy by im łańcucha kotwicznego starczyło.