Forum Żeglarskie

Zarejestruj | Zaloguj

Teraz jest 15 cze 2024, o 21:30




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 499 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7 ... 17  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: 24 paź 2016, o 11:10 

Dołączył(a): 13 paź 2012, o 17:11
Posty: 159
Podziękował : 57
Otrzymał podziękowań: 68
Uprawnienia żeglarskie: plastikowe
Jacek Woźniak napisał(a):
Mógł też nie wyłączyć żelazka lub zapomnieć o czajniku na gazie albo o rozlaniu substancji żrącej... Który z przypadków jest najbardziej prawdopodobny?

Kpisz czy jaja sobie robisz?
Czy o czymś takim w opisie tego co się stało, było? A niestety czapka i rękawice były położone na silniku. Dotykałeś kiedyś kolektora wydechowego pracującego silnika?
Nie? Szkoda. :-(
Spróbuj, co masz do stracenia, nie musisz tego robić na jachcie, połóż na silniku samochodowym, a najlepiej dla testu połóż tam czapkę i rękawice i przyjdź za pół godziny.
Tyle dygresji bo nikt już się i tak nie dowie co było przyczyną pożaru.
Oczywiście mogło to być zwarcie instalacji elektrycznej, ale jeśli pojawiło się na pracującym silniku coś co nie powinno się tam znaleźć i leżało tam bez żadnej kontroli, to wcale bym się nie zdziwił, gdyby ubezpieczyciel jachtu nie chciał wypłacić odszkodowania.

_________________
Pozdrawiam Adam



Za ten post autor adames otrzymał podziękowanie od: Colonel
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 24 paź 2016, o 11:17 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 28 lis 2011, o 08:57
Posty: 11717
Lokalizacja: Gdańsk
Podziękował : 1635
Otrzymał podziękowań: 3917
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
SIRK napisał(a):
Po prostu nikt ich nie powiadomił.

A rakiety?

SIRK napisał(a):
Każdą jednostkę wyposażamy zgodnie z wymaganiami adekwatnymi do uprawianej żeglugi.

A na Bałtyk?
Poza tym, o jakich wymaganiach piszesz? ISAF-owy OSR kategorii 3? Bo to jedyne, co mnie ewentualnie dotyczy.

adames napisał(a):
A niestety czapka i rękawice były położone na silniku

Potraktowałeś to dosłownie? Ja ten kawałek zrozumiałem tak, że ciuchy zostały położone na obudowie silnika.
Nie byłem co prawda nigdy na Sunrise w środku, ale jakoś nie wyobrażam sobie, żeby silnik (chrzanić kolektor wydechowy, ważniejsze koło zamachowe i paski klinowe w ruchu!) był niczym nie osłonięty.

_________________
Strona jachtu: http://www.zpokladu.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 24 paź 2016, o 11:20 
*** Ban ***

Dołączył(a): 20 mar 2010, o 02:26
Posty: 4717
Podziękował : 39
Otrzymał podziękowań: 706
Uprawnienia żeglarskie: K.J.
waliant napisał(a):
żeby silnik (chrzanić kolektor wydechowy, ważniejsze koło zamachowe i paski klinowe w ruchu!) był niczym nie osłonięty.


Na bardzo wielu starszych silnikach nie ma osłon na ruchome części .

Piotr Siedlewski


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 24 paź 2016, o 11:22 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 27 sty 2014, o 00:18
Posty: 100
Lokalizacja: Siemianowice
Podziękował : 41
Otrzymał podziękowań: 19
Uprawnienia żeglarskie: kilka plasticzanych polskich i coś z RYA
Abstrahując od samozapłonów i innych dociekiwań detektywów.

Polecam poczytać na SSI u Jurka:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=3048&page=0

Relacja ze strony SAR - moim zdaniem ta relacja uświadomi niektórym jak działa PLB i EPIRB.

Pozdrawiam
Łukasz Szmajduch



Za ten post autor zsakul otrzymał podziękowania - 2: Cape, redgrist
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 24 paź 2016, o 11:27 

Dołączył(a): 13 paź 2012, o 17:11
Posty: 159
Podziękował : 57
Otrzymał podziękowań: 68
Uprawnienia żeglarskie: plastikowe
waliant napisał(a):
Potraktowałeś to dosłownie? Ja ten kawałek zrozumiałem tak, że ciuchy zostały położone na obudowie silnika.

Niestety zrozumiałem to dosłownie. :-?
Tak to zostało przez Pana Jacka napisane :-( Dlatego na poprzedniej stronie cytowałem ten wpis.
I powiem że niestety ale trudno będzie przed ubezpieczycielem wycofać się z tych słów.

_________________
Pozdrawiam Adam


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 24 paź 2016, o 11:29 

Dołączył(a): 27 lis 2011, o 22:03
Posty: 3355
Podziękował : 212
Otrzymał podziękowań: 389
Uprawnienia żeglarskie: nikt
adames napisał(a):
Czy o czymś takim w opisie tego co się stało, było? A niestety czapka i rękawice były położone na silniku. Dotykałeś kiedyś kolektora wydechowego pracującego silnika?
Nie? Szkoda. :-(
A doczytałeś, że była włączona instalacja elektryczna i jacht płynął już pół godziny pod żaglami? Ciekawe jak długo trzyma kolektor ciepło na tyle wysokie aby zapalić materiał? Może sądzisz, że żeglarz położył rękawice na rozgrzanym kolektorze lub nie mogło zaistnieć coś zupełnie innego czego nie opisał a co mogło być przyczyną powstania pożaru?



Za ten post autor Były_User 934585 otrzymał podziękowanie od: bratanek65
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 24 paź 2016, o 11:42 

Dołączył(a): 13 paź 2012, o 17:11
Posty: 159
Podziękował : 57
Otrzymał podziękowań: 68
Uprawnienia żeglarskie: plastikowe
Pytasz czy czytałem? A jak sądzisz?
Co to ma do rzeczy, skoro pożar został zauważony po około 30min drzemce. Nie wiadomo w którym momencie zaczęło się palić czy tlić. Wiadomo tylko kiedy zauważono pożar, a to nie znaczy, że w tym momencie się zaczęło palić.
I proszę nie zaczynać kolejnych dyskusji na ten temat, bo jak wspomniałem nikt nie pozna prawdziwej przyczyny pożaru. To jest po prostu nie możliwe, chyba że ktoś wyłowi ten jacht.
Moimi wypowiedziami chciałem tylko zwrócić uwagę, że przyczyny mogą byś inne, nie tylko wadliwa instalacja elektryczna, która oczywiście jeśli była wadliwa, bo tego nie wiemy, to też mogła być przyczyną pożaru.

_________________
Pozdrawiam Adam


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 24 paź 2016, o 11:45 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 16 sie 2009, o 01:45
Posty: 9992
Podziękował : 2979
Otrzymał podziękowań: 3355
Uprawnienia żeglarskie: różne....
bury_kocur napisał(a):
Jaromir napisał(a):
Ponadto trzeba pamiętać, że gdzieś "po drodze" musi następować weryfikacja wezwania (np. przez telefon na numer kontaktowy podany przy rejestracji - wykonywany przez RCC, SPOC lub MCC) To czynność konieczna, ponieważ ponad 90% sygnałów alarmowych odbieranych z EPIRB i/lub PLB to sygnały fałszywe!


A powiedz Jarek co sie dzieje w sytuacji jak np. ów telefon kontaktowy nie odpowieda.
Przyczyn może być wiele od wyładowanej baterii do urlopu jego właściciela.
I co wtedy dzieje się z weryfikacja otrzymanego sygnału ?
Czy pomoc jest realizowana czy tez służby czekają na potwierdzenie ze strony owego telefonu kontaktowego ?
Ja osobiście podałem telefon kontaktowy do mojej córki w SE ale zdarza się, iż jest ona np poza zasięgiem lub np. na spotkaniu lub na uczelni i nie może odebrać telefonu - i co wtedy ?

Może spytaj MRCK jakie są na taki przypadek procedury w Polsce? Albo trochę o nich przeczytaj:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=3048&page=0

BTW - pytałeś gdzieś jak wygląda sprawa weryfikacji fałszywych alarmów w innych krajach, zwłaszcza a kontekście uruchamiania akcji ratowniczej w trakcie lub po takiej weryfikacji...
Nie trafiłem nigdzie na ślad takiej procedury w "uniwersalnej", myślę zatem, że te procedury są różne w różnych państwach i różnych MRCC.
Kiedyś wysłuchałem wykładu nt. takiej procedury w UK. Ale przyznam, nie za dokładnie (sam miałem stary EPIRB na 121,5MHz, współczesnego na 406MHz poza pracą nie macałem, więc się specjalnie nie interesowałem). Anyway - tam zakładano... działanie stosownie do okoliczności. Decyzję w UK o wszczęciu akcji podejmuje dyżurny konkretnego MRCC (a w zasadzie jednego z pary RCC na każdy z ośmiu sektorów odpowiedzialności - prowadzonych przez HM Coast Guard).
----------
Jeżeli miałbym gdybać, to wyobrażam sobie, że inna będzie reakcja MRCC, kiedy pozycja sygnału wypada prawie "na plaży" przy gladzie, inna, jeżeli w morzu w sztormie, jeszcze inna jeżeli na środku oceanu. I - jak sądzę - inaczej, jeżeli odzywa się EPIRB statku handlowego a nie ma kontaktu ze statkiem ani z kompanijną Designated Person Ashore a inaczej jeżeli nie można wywołać ani dodzwonić się do córki armatora prywatnego jachtu. A jeszcze inna, jeżeli z tego samego rejonu ale z dwu dość znacząco różniących się pozycji nadają w samej niemal chwili dwa różne urządzenia...
Weryfikacją odrzucającą znaczącą cześć fałszywych alarmów może być także sprawdzenie czy sygnał jest emitowany przy ponownym przelocie satelity LEOSAR lub monitorowanie ciągłości sygnału odebranego przez satelitę GEOSAR - w celu potwierdzenia, że emisja sygnału z EPIRB trwa nadal oraz uściślenia pozycji. Czas kolejnego przelotu tego samego satelity LEOSAR to ca. 120 minut, czasami można szybciej złowić sygnał przy pomocy innego satelity - co wymaga (jak sądzę) zaanonsowania sytuacji w systemie, tak by "łowiły" inne LUT i inne MCC niż to, z którymi stale współpracuje konkretne RCC....

_________________
Jaromir Rowiński aka pierdupierdu
Jeżeli masz ochotę komentować takie poglądy, których co prawda nigdy nie wyraziłem, ale które kompletnie bez sensu i z sobie tylko znanej przyczyny usiłujesz mi przypisać - droga wolna. Śmiesznych nigdy dość...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 24 paź 2016, o 12:35 

Dołączył(a): 31 mar 2013, o 19:19
Posty: 2431
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 449
Uprawnienia żeglarskie: różne
Jacek Woźniak napisał(a):
Andrzej Kolod napisał(a):
Ciekawe w jakm miejscu zaczyna się dla jachtu z anteną na topie masztu "czarna dziura" na polskich wodach. Nie poruszam tutaj fizycznego zasięgu wynikającego VHF-ki. Chodzi mi o brak infrastruktury brzegowej.
http://www.gmdss.republika.pl/filessar/witowo.html#wita

Ale ten rysunek Obrazek pokazuje raczej zasięg słyszalności nadawania "ekspozytur" Witowo-radio, a nie zasięg jego możliwości odbiorczych...

Dla nas istotniejsza jest dalsza część opisu (o ile jest aktualna)
Cytuj:
Po odebraniu wywołań DSC w Centrum Nadzoru następuje równoczesne i automatyczne przesyłanie do MRCK zawartości odebranych wywołań wraz z identyfikatorami i nazwami Ekspozytur, które te wywołania odebrały. W przypadku odebrania wywołań w niebezpieczeństwie na częstotliwościach fonicznych na kanale 16 VHF i częstotliwości 2182 kHz MF, ich treść wraz z identyfikatorami i nazwami Ekspozytur, które te wywołania odebrały, także zastaje przesłana do MRCK.

Jeżeli wywołanie, dotyczące tego samego zdarzenia zostało odebrane przez więcej niż jedną Ekspozyturę, to do MRCK przesyłana jest zawartość wywołania wraz ze wszystkimi identyfikatorami Ekspozytur, które te wywołania odebrały. Odebranie wywołania w niebezpieczeństwie jest sygnalizowane odpowiednim alarmem akustycznym i świetlnym oraz wyświetleniem listy Ekspozytur wraz z poziomem odebranego sygnału. Stacja z największym poziomem odebranego sygnału wyświetlana jest na ekranie operatora na początku listy Ekspozytur.

Po uaktywnieniu sygnalizacji alarmowej do operatora stacji brzegowej należy przeanalizowanie odebranego wywołania, to znaczy numeru MMSI, pozycji geograficznej i rodzaju zagrożenia, oraz zaproponowanie MRCK sposobu dalszej łączności w niebezpieczeństwie. Następnie operator powinien przygotować i wysłać potwierdzenie odbioru wywołania w niebezpieczeństwie.

W przypadku odbioru wywołania niekompletnego lub obsługiwanego przez inną niż polska stację brzegową, do obowiązku radiooperatorów należy wzmożenie nasłuchu odpowiednio na kanale 16 – dla strefy A1, lub częstotliwości 2182 kHz – dla strefy A2.

Po odebraniu wywołania w niebezpieczeństwie, przekazaniu sygnału do MRCK i naniesieniu na mapę pozycji jednostki w niebezpieczeństwie operator stacji brzegowej po konsultacjach z inspektorem operacyjnym zestawia bezpośrednią łączność radiową w relacji MRCK-Witowo Radio-jednostka w niebezpieczeństwie(4).

Przekazany do MRCK sygnał jest automatycznie rejestrowany i archiwizowany w wewnętrznej bazie danych Służby SAR. Proces rejestracji przebiega bez konieczności ingerencji operatora w stacji brzegowej i inspektora operacyjnego w Gdyni.

Czyli Witowo-radio jest takim etapem pośredniczącym pomiędzy załogą wzywającą radiowo pomocy a MRCK w Gdyni.


Ostatnio edytowano 24 paź 2016, o 12:44 przez _jp_, łącznie edytowano 2 razy

Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 24 paź 2016, o 12:38 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 paź 2006, o 18:27
Posty: 775
Lokalizacja: Woda
Podziękował : 297
Otrzymał podziękowań: 791
Uprawnienia żeglarskie: sternik morski
adames napisał(a):
waliant napisał(a):
Potraktowałeś to dosłownie? Ja ten kawałek zrozumiałem tak, że ciuchy zostały położone na obudowie silnika.

Niestety zrozumiałem to dosłownie. :-?
Tak to zostało przez Pana Jacka napisane :-( Dlatego na poprzedniej stronie cytowałem ten wpis.
I powiem że niestety ale trudno będzie przed ubezpieczycielem wycofać się z tych słów.

Na Sunrise silnik jest umieszczony w mesie. Jego obudową jest stół. Wystarczy rękawice i inne rzeczy położyć na stole żeby schły.
Na Bałtyk i inne morza przybrzeżne od tego sezonu mam http://www.eljacht.pl/index.php/produkty/ocean-signal/342-transpondery-ais-mob-i-sart
transponder osobisty AIS. Główną zaletą jest to że sygnał wzywania pomocy jest odbierany przez wszystkie jednostki będące w zasięgu wyposażone w VHF z DSC czy AIS.

_________________
Pozdrawiam
Szymon Kuczyński
Dookoła świata, raz jeszcze..
http://calloftheocean.pl/



Za ten post autor baoo otrzymał podziękowania - 5: adames, bratanek65, Były user, Colonel, M@rek
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 24 paź 2016, o 12:39 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 sie 2010, o 11:32
Posty: 14041
Lokalizacja: Miasto 178 Mm na południe od Bornholmu
Podziękował : 1930
Otrzymał podziękowań: 2023
Uprawnienia żeglarskie: Kurde, no, brzydzę się sobą ale mam.
waliant napisał(a):
Z innej strony, to ile można mieć na małym jachcie środków ratunkowych? Epirb, PLB (dla każdego w załodze?), dwie UKF-ki, dwie anteny do nich, ręczniak, transponder AIS, transponder radarowy, kombinezon ratunkowy (też dla każdej osoby), pasy ratunkowe, tratwa ratunkowa, ponton na wszelki wypadek, wiadro rakiet i pławek, stroboskop, telefon satelitarny, kilka telefonów gsm z dodatkowymi bateriami.


Dlatego Tomku w naszej sytuacji najlepszym rozwiązaniem jest sprawna radiostacja z DSC + druga też z DSC (ręczniak albo z osobnym źródłem zasilania) + zapasowa antena. Uwiędualnie jeszcze telefon sat. Może transponder AIS choć i ten ma ograniczenia zasięgu...

_________________
Konsul 37 "Don Kichot"
POL 0001WR
MMSI 261037650
www.jachtdonkichot.pl


A po nocy nadchodzi dzień... I niech już tak zostanie.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 24 paź 2016, o 12:45 

Dołączył(a): 2 mar 2008, o 22:03
Posty: 9898
Podziękował : 370
Otrzymał podziękowań: 1279
Kurczak napisał(a):
Dlatego Tomku w naszej sytuacji najlepszym rozwiązaniem


wychodzi też,że tratwa :D swoją drogą zawsze uważałem,że na nasze łódki i pływanie jest niepotrzebna :oops:

_________________
pozdrowienia piotr


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 24 paź 2016, o 13:08 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 16 sie 2009, o 01:45
Posty: 9992
Podziękował : 2979
Otrzymał podziękowań: 3355
Uprawnienia żeglarskie: różne....
Kurczak napisał(a):
Z tego co pamiętam jacht szedł od pół godziny pod żaglami - więc raczej silnik odpada. Przynajmniej jako bezpośredni winowajca.

Jacht szedł pod żaglami a silnik pracował - tylko dla ładowania baterii.
Kurczak napisał(a):
Jaka była faktyczna przyczyna już się nie dowiemy.

Howgh!
Kurczak napisał(a):
Z tego wynika, że najlepszą metodą na skuteczne wezwanie pomocy w bałtyckich realiach jest sprawna radiostacja lub telefon satelitarny...
Nie - z tego wynika, że "najlepszej" metody wzywania pomocy nie ma.

"Sunrise" tonął ze sprawną radiostacją - ale bez prądu i wewnątrz płonącej kabiny.

Ręczny telefon satelitarny ma tę zaletę, że można go zabrać do tratwy i jest niezależny od zasilania. Ale tylko klika godzin - im zimniej, tym krócej. Może niestety zamoknąć, traci czas, bo trzeba złapać sygnał (który się łapie albo nie) i zalogować (PIN, etc...). Jak już telefon satelitarny działa, to alarmować można bez żadnej zwłoki i komunikować się w obie strony - to kapitalna zaleta. Ale działa jedynie wtedy, gdy jest w nim "zapamiętany" numer alarmowy do MRCC. Bez zapamiętanych numerów alarmowych do MRCC telefon satelitarny (i komórkowy - tam gdzie jest zasięg) może służyć co najwyżej do prób wykonywania "telefonu do przyjaciela". Może starczy mu "poweru" na piątą próbę takiego telefonu, może ten piąty przyjaciel odbierze, a może nie...

EPIRB podobnie jak ręczny telefon satelitarny można zabrać do tratwy - jest niezależny od zasilania co najmniej przez 48h od uruchomienia, jest też wodo, temperaturo, wstrząso i idiotoodporny. I nie ma ograniczeń zasięgu. I można się przy nim pocieszać, że alarmowanie EPIRB-em daje 98% szansę na wykrycie, że pomoc jest nam bardzo mocno potrzebna!
Jednak działa tylko w jedną stronę. I trzeba pamiętać, że uruchomiony EPIRB (zwłaszcza tańszy model "bez GPS", który po pierwszym odebraniu sygnału przez satelitę generuje problem niejednoznaczności pozycji) - nie spowoduje wszczęcia akcji ratowniczej natychmiast! Może przyjść nam czekać kilka godzin...
Zatem uruchamiając EPIRB trzeba mieć świadomość, iż na pewno nie będzie tak, że "EPIRB w mig załatwi sprawę". A skoro mamy świadomość, że uruchomienie akcji ratowniczej po naszym wezwaniu pomocy przez EPIRBa może potrwać nawet kilka godzin, to czekając zimną nocą w tratwie powinniśmy jak najszybciej łyknąć tabletki na chorobę morską i... wyglądać pomocy co kilka minut, przez szparę zaciągniętego namiotu. I wiedzieć, że wychładzanie się z powodu rzygania w pozycji "tylko pion i twarzą do wiatru" jest silnie niewskazane...
baoo napisał(a):
Na Bałtyk i inne morza przybrzeżne od tego sezonu mam transponder osobisty AIS. Główną zaletą jest to że sygnał wzywania pomocy jest odbierany przez wszystkie jednostki będące w zasięgu wyposażone w VHF z DSC czy AIS.

Ja czytam w "relacji" uratowanego, że uruchomił transponder "AIS-SART". Jednak nie spowodowało to wszczęcia alarmu...
Dotąd myślałem, że w rejonach tak natężonego ruchu jednostek wyposażonych w system AIS jak Bałtyk, transponder "AIS-SART", również taki "osobisty" to całkiem rozsądne "narzędzie" wzywania pomocy (choć drogie). A tu - zonk! Ciekawe, czy zbadano to konkretne urządzenie...

_________________
Jaromir Rowiński aka pierdupierdu
Jeżeli masz ochotę komentować takie poglądy, których co prawda nigdy nie wyraziłem, ale które kompletnie bez sensu i z sobie tylko znanej przyczyny usiłujesz mi przypisać - droga wolna. Śmiesznych nigdy dość...


Ostatnio edytowano 24 paź 2016, o 13:14 przez Jaromir, łącznie edytowano 2 razy

Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 24 paź 2016, o 13:12 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 28 lis 2011, o 08:57
Posty: 11717
Lokalizacja: Gdańsk
Podziękował : 1635
Otrzymał podziękowań: 3917
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
baoo napisał(a):
Na Sunrise silnik jest umieszczony w mesie. Jego obudową jest stół. Wystarczy rękawice i inne rzeczy położyć na stole żeby schły.


I tak zostało obalone podejrzenie, że Jacek położył rękawiczki i czapkę wprost na kolektorze wydechowym...

Jaromir napisał(a):
że uruchomił transponder "AIS-SART". Jednak nie spowodowało to wszczęcia alarmu...


Rakiety i płonący jacht także nie spowodowały reakcji, być może w tym akurat Jacek miał pecha...

_________________
Strona jachtu: http://www.zpokladu.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 24 paź 2016, o 13:17 

Dołączył(a): 27 lis 2011, o 22:03
Posty: 3355
Podziękował : 212
Otrzymał podziękowań: 389
Uprawnienia żeglarskie: nikt
_jp_ napisał(a):
Ale ten rysunek .... pokazuje raczej zasięg słyszalności nadawania "ekspozytur" Witowo-radio, a nie zasięg jego możliwości odbiorczych...
Należy traktować to na równi czyli jak mnie słyszą to i ja ich usłyszę.
Zatrzymajmy się przez chwilę nad tym fragmentem:
"W przypadku odebrania wywołań w niebezpieczeństwie na częstotliwościach fonicznych na kanale 16 VHF i częstotliwości 2182 kHz MF, ich treść wraz z identyfikatorami i nazwami Ekspozytur, które te wywołania odebrały, także zastaje przesłana do MRCK."
Wniosek z tego taki: jeśli jesteśmy w zasięgu jakiejkolwiek stacji brzegowej - ekspozytur Witowo Radio to mamy łączności z MRCK.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 24 paź 2016, o 13:44 

Dołączył(a): 2 mar 2008, o 22:03
Posty: 9898
Podziękował : 370
Otrzymał podziękowań: 1279
kolejny głos u J. Kulinskiego

http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=3047&page=0


Drogi Don Jorge,
W czasach niesłusznych i jeszcze do niedawna uznawanych za minione, kursował dowcip o Szwejku. To tzw. „suchar”, średnio śmieszny, więc nie warto podejmować próby odtworzenia go w całości. W skrócie było tak: Władcy 2 wielkich mocarstw, licytowali się w obecności Dobrego Wojaka Szwejka swoimi potencjałami militarnymi. Pierwszy mówił, że gdy naciśnie zielony guzik to inne Wielkie Mocarstwo obróci się w perzynę. Na to drugi Władca odpowiedział, że gdy naciśnie guzik czerwony, to drugie Wielkie mocarstwo i do tego Trzecie również, obrócą się w perzynę. Na to Szwejk: moja babcia w Pardubicach miała 3 nocniki. Jeden złoty, drugi srebrny a trzeci porcelanowy. Ale jak przyszło co do czego to się na schodach zes..ła. Koniec suchara.
Po co o nim wspominam?
Ten stary i dość kiepski dowcip przypomniał mi się gdy z „ciarami” na plecach, czytałem relację Jacka Zielińskiego z wypadków jakie miały miejsce w godzinach nocno-porannych, 20 października, na Bałtyku, 20 Nm na N od Helu – cyt. ”[…] K…A NIE DO WIARY! EPIRB 2000zł, PLB 1200zł, SART nawet nie wiem i wszystko o kant! Nawet się nie boję, ja po prostu dalej nie wierzę! […]”. (link: http://sailbook.pl/artykul/6951-moj-ost ... o.facebook )
Później, z lekkim niedowierzeniem, przeczytałem relację pióra Wacława Sałabana, pisaną niejako „z drugiej strony”, czyli „Wzywanie pomocy w zastępstwie” (link: http://fyr.blox.pl/2016/10/Wzywanie-pom ... stwie.html ) .
Niezwykle ważna będzie relacja „trzeciej strony” zdarzenia – czyli Centrum Koordynacji, która, w co chcę wierzyć, zostanie upubliczniona. Informacja, o której godzinie Centrum Koordynacji otrzymało „distress alert”, będzie kluczowa dla podtrzymania zaufania do prawidłowości działania SYSTEMU ratownictwa, lub do zachwiania tej wiary, co mogłoby mieć długotrwałe, negatywne, konsekwencje. Znaki zapytania pojawiają się po informacji Jacka o samolocie przelatujących w pobliżu, już po uruchomieniu pławy Epirb, braku reakcji statków na wystrzelone czerwone rakiety, oraz informacji „medialnej”, o niemożności podjęcia akcji przez śmigłowiec. Po przeczytaniu drugiej relacji, otworzyłem oczy ze zdumienia, nie dowierzając, że procedury w Centrum Koordynacji mogłyby umożliwić prowadzenie rozmowy telefonicznej z osobą zgłaszającą zdarzenie, na poziomie takim, jak to relacjonuje Wacek. Szczególnie, gdy w drugiej rozmowie, dzwoniący słyszy od podejmującego telefon, że ten nie zna sprawy bo jest „zmiana zmian”. To, jak żywo, przypominałoby scenę z pewnej reklamówki - filmu zachęcającego do nauki języków obcych, gdy świeżo upieczony pracownik morskiego centrum koordynacyjnego na wołanie przez ukf-kę: „we are sinking, we are sinking”, odpowiada pytaniem: „what are you thinking about ?” To była jednak zabawna reklamówka – tu mamy „samo życie”! Chcę wierzyć, że na subiektywną ocenę przebiegu rozmowy, w tej części relacji Wacka, miały wpływ ogromne emocje i kiepska łączność, o której wspomina.
Na wnioski trzeba poczekać aż opadną emocje i ukaże się raport zawierający suche fakty. Proszę mi zatem wybaczyć ten wstęp – pytania nasuwają się same, ale daleki jestem od próby formułowania jakichkolwiek ocen, na podstawie relacji pisanych „na gorąco”, bez wysłuchania relacji innych, zaangażowanych Stron i nie jest to i nie będzie moim celem. Chcę się podzielić czymś innym.
Dowcipy dowcipami a mnie wcale nie jest do śmiechu. Wypadek jachtu "Sunrise" jest dla mnie więcej niż nieszczęśliwym wypadkiem na morzu. W połączeniu ze sprawą niesprawnych epirbów, o której za chwilę, zasiał bowiem wątpliwość w skuteczność jachtowych środków ratunkowych którymi dysponuję, a tym samym wiarę w „nadejście husarii”, którą tak malowniczo opisał, w swojej relacji, Jacek. „Husarii”, która gdy nadciągnie jest w pełni profesjonalna, ofiarna i życzliwa.
Gdy już nadciągnie !!!. Lecz aby mogła nadciągnąć – musi się najpierw dowiedzieć o zdarzeniu !!! Wiara w to, że „pomoc jest już w drodze” może być, dla osoby będącej w sytuacji ekstremalnej, decydującą zachętą do walki o przetrwanie. Zwątpienie może być zabójcze.
Przejdźmy do konkretów. Standardowo mam na jachcie Epirb z Gps, automatyczną kamizelkę ratunkową z przypiętym PLB, również z Gps i lampką. Do tego stacjonarna Ukf-ka z DSC, 2 ręczne ukf-ki, do tego ponad-przepisową liczbę rakiet spadochronowych, ponad-przepisową liczbę flar, pławkę dymną, tratwę 4-osobową, koło ratunkowe z pławką świetlną, telefon satelitarny (bez wodoszczelnej obudowy), telefon gsm w wodoszczelnej obudowie i ponton. To wszystko, czego mogę użyć w sytuacji zagrożenia. Wydałem na te wszystkie „gadgety” bardzo dużo pieniędzy. Nie wydałem ich dlatego, że wymagają tego jakieś przepisy. Wydałem je w nadziei, że w sytuacji (oby nigdy nie nastąpiła) podobnej do tej, jaka miała miejsce w przypadku Jacka Zielińskiego na Bałtyku, czy nieco wcześniej, Bartka Czarcińskiego na Oceanie Indyjskim, będę miał szansę ujść z życiem, utrzymując się na wodzie, w jakiej takiej kondycji, do czasu nadejścia pomocy, którą jestem w stanie powiadomić o zdarzeniu.
Po kolei:
(zaznaczam, że nie silę się na uogólnienia, lecz opisuję tylko własne doświadczenia i tak to należy czytać):
Epirb – wiosną tego roku, tuż przed ceremonią wręczenia nagród za zeszłoroczne rejsy, dostałem wiadomość od producenta mojego Epirb’a (zakupionego w 2012r za 2.580,00 zł), że w serii odkryto wadę fabryczną, która w niektórych egzemplarzach, może powodować, że nie zadziała podczas użycia w sytuacji zagrożenia. Producent przeprowadza właśnie akcję wymianę Epirbów na nowe. Chwała Mu za to. Można powiedzieć: przyzwoity Producent – rzadka cecha w dzisiejszych czasach. Przyznaje się do błędu, bierze odpowiedzialność za błąd i ponosi koszty. Nie ma się co czepiać. Dlaczego jednak wada nie została ujawniona podczas rygorystycznych, zapewne, testów przedprodukcyjnych? Bo chyba nie powinno ulegać wątpliwości, że sprzęt decydujący o możliwości przeżycia na morzu i posiadający stosowne atesty, jakim jest Epirb, podlega rygorystycznym przepisom dopuszczającym do produkcji i sprzedaży? Podobnie jak międzynarodowy system ratownictwa na morzu, który zapewnia działające „bez pudła” procedury reagowania na sygnał „odpalonego epirba” i powiadamiania innych „zainteresowanych” centrów koordynacyjnych o wypadku? Przepłynąłem z tym wadliwym Epirbem ok 20.000 mil, w tym 2 razy Atlantyk. Czy mogę mieć pewność, że następny Epirb będzie wolny od wad i zadziała w potrzebie, gdy o wadzie jego poprzednika dowiaduję się po 4 latach od zakupu ? Bardzo chciałbym odzyskać tę wiarę. Niestety nie będzie to łatwe !!!
PLB – traktuję go jak „epirb ostatniej szansy” – dlaczego? Jako boja osobista nie jest dedykowany wyłącznie żeglarzom, którzy na tle całego społeczeństwa wykazują się pewnym zdyscyplinowaniem i raczej nie wzniecają alarmów fałszywych. Właśnie z uwagi na alarmy fałszywe, wprowadzona została dodatkowa procedura upewniania się drogą telefoniczną, czy alarm może być prawdziwy czy nie. To, niestety, samo w sobie, komplikuje i przedłuża proces uruchamiania akcji ratunkowej. Przykładem niech będzie akcja ratowania polskiego „kajciarza” na morzu Czerwonym kilka lat temu. Poza tym PLB ma niewielkie rozmiary. Uruchomienie go we wzburzonej wodzie, w ciemnościach, szczególnie wyciągnięcie mikroskopijnej anteny zgrabiałymi z zimna rękami i uzyskanie pewności że zadziałał może być trudne. Ale jest !!! I jakby nie było, daje nadzieję na ratunek. Po stracie jachtu ale i w razie wypadnięcia za burtę. Tak jak pisałem – traktuję go jako ostatnią nadzieję i chciałbym mieć pewność, że w razie potrzeby spełni swoje zadanie. W świetle „przygody” z Epirbem, zaczynam mieć wątpliwości.
UKF z DSC i ręczniaki - jak pokazuje przykład Jacka, w przypadku utraty zasilania, pożaru czy zalania jachtu, użycie ich może nie być możliwe. Do tego dochodzi ograniczenie zasięgu. Biorąc pod uwagę, że do wypadku może dojść w nocy, podczas złej pogody, daleko od brzegu i szlaków statków handlowych – np. podczas trawersowania Oceanu, na łączność Ukf za bardzo liczyć nie można.
Rakiety spadochronowe, flary, pławka dymna – informacja zamieszczona w relacji Jacka jest porażająca. Mimo kręcących się w pobliżu kutrów rybackich i zapewne innych statków, pokazujących przecież światła, nikt nie zareagował na wystrzelone rakiety. Nikt nie zauważył, albo, co gorsza i w co nie chcę wierzyć, zlekceważył sygnały wzywania pomocy, wybuch butli i blask płomieni wydobywających się z jachtu, które powinny być widziane w promieniu wielu mil. Informacja jest o tyle porażająca, że może podważyć wiarę w solidarność ludzi na morzu. Jeśli ustalenia potwierdzą te informacje, a wystarczy przecież analiza danych z AIS z tej okolicy i z tych godzin, to będzie poważny sygnał, że dzieje się bardzo źle.
Tratwa ratunkowa – kupiłem ją z myślą o rejsie oceanicznym, ale teraz wożę ją na jachcie zawsze. Bo w końcu, jaka to różnica czy jacht „opuści mnie” na środku Oceanu, na środku Bałtyku, czy na środku zimnego, październikowego, Zalewu Szczecińskiego? W każdym przypadku o możliwości przetrwania decyduje odległość od brzegu, temperatura wody i czas jaki przyjdzie czekać na pomoc. Chciałbym mieć pewność, że w razie potrzeby usłyszę, podobnie jak Jacek, kojący serce syk napełnianej tratwy. Czy mogę mieć tę pewność? Chciałbym.
Telefon satelitarny - jeśli przeżyje sam moment wypadku, może być przydatny, mimo, że jego odporność na wilgoć, po wielomiesięcznym przebywaniu w wilgotnym i słonym powietrzu, okazała się iluzoryczna. Po opuszczeniu jachtu, w sprzyjających warunkach może „złapać sygnał satelity”. Moje doświadczenia ze środka oceanu nie są najlepsze. „Łapanie sygnału”, nawet przy czystym niebie, w pobliżu równika, trwa irytująco długo. Przy niskim pułapie chmur często następują długie godziny braku sygnału. Rozmowa, o ile w ogóle jest to możliwe, jest niskiej jakości. Skuteczne są sms-y, choć nie ma gwarancji, że dojdą do adresata natychmiast. Często dochodzą z opóźnieniem i wysyłający nie ma pewności czy wiadomość dotarła, dopóki nie uzyska wiadomości zwrotnej od adresata, co tez może potrwać dość długo a nawet bardzo długo. Nie twierdzę, że wszystkie telefony satelitarne działają kiepsko. Być może mnie się trafił marny egzemplarz albo może wybrałem kiepskiego dostawcę usług – system telefonii. Z rozmów ze „znanymi żeglarzami” wiem, że mieli podobne kłopoty. Wniosek – mimo „grubych” pieniędzy wydanych na ten system łączności, może on, w potrzebie, zawieść. Nie ufam mu.
Telefon gsm - w okolicach brzegu może być najskuteczniejszym środkiem wezwania pomocy – pod warunkiem, że nie zostanie zalany wodą (na szczęście są dobre, szczelne obudowy), a po drugie, że zadzwonimy bezpośrednio do Centrum Koordynacyjnego, lub gdy telefon odbierze ktoś tak przytomny jak Wacek Sałaban. Ktoś kto będzie wiedział o jakie informacje należy zapytać (pozycja) i powiadomi właściwe służby, upewniając się jednocześnie, że jego zgłoszenie zostało przyjęte. Niestety możliwość łączności gsm jest ograniczona odległością od brzegu. Największa odległość z jakiej udało mi się odebrać i wysłać sms-y to ok. 30 Nm od brzegu.
I nie ma tu żadnych reguł czy brzeg należy do tzw. krajów wysoko, a nawet najwyżej rozwiniętych, czy nie rozwinietych. W warunkach bałtyckich, jak pokazuje przykład Jacka, telefon jest skuteczny. Takie też mam doświadczenia.
-------------------------------------------------
Do Wacława Sałabana– jedną ręką zdejmuję czapkę i składam głęboki ukłon w Twoją stronę, zaś drugą ręką wpisuję Twój numer telefonu do pamięci wszystkich posiadanych środków łączności, jakie zwykle mam ze sobą na morzu.
Ze środków służących do powiadomienia o wypadku i przetrwania, którymi dysponuję na jachcie, o których jeszcze nie wspomniałem zostały: koło ratunkowe i ponton. Z całym szacunkiem dla Koła ratunkowego, nie będziemy o nim mówić, bo gdy woda jest zimna, nie przyda sie na długo, ale gdyby tylko udało się nadmuchać ponton, to jest jeszcze nadzieja na przetrwanie. W końcu Alain Bombard(***) dał radę na swoim „Heretyku” przepłynąć Atlantyk.
Doświadczyłem i znam dobrze uczucie towarzyszące przebudzeniu, w środku nocy, gdy już wiem, że mam awarię, ale jeszcze nie mogę ocenić jej rozmiarów i skutków. Przed wyprawą a potem, już w jej trakcie, spędziłem całe dni i godziny na wymyślaniu możliwych scenariuszy ewakuacji. Podczas całych 15 miesięcy wyprawy zawsze miałem pod ręką grabbag. Zanim zasnąłem, zwykle opracowywałem sobie plan na wypadek nagłej ewakuacji. Tego co może się wydarzyć i jak na to reagować. Sytuacja jednak zwykle zaskakuje - np. całkowitą ciemnością (bo siadła elektryka), kiedy nie można znaleźć latarki i trzeba poruszać się po omacku, czy wybuchem pożaru i brakiem dostępu do radia. Albo wodą, z impetem wdzierającą się do wnętrza i zabierającą wszystko ze sobą. Wszystkich wariantów i tak się nie przewidzi. Trzeba improwizować. Ale im więcej wariantów się przemyśli, a jeszcze lepiej przećwiczy, tym większa szansa ujścia z życiem.
Do tej pory żeglowałem z błogą świadomością, że gdyby zdarzyło się nieszczęście, to jestem na nie dobrze przygotowany – t.j. zabezpieczony najlepiej jak mnie na to stać. Ta wiara została mocno nadwątlona. Przy doborze środków ratunkowych nigdy nie kierowałem się kryterium najniższej ceny. Nie dysponuję nadmiarem gotówki, ale nie zamierzałem i nie zamierzam oszczędzać na bezpieczeństwie Załogi i swoim. Zawsze szukałem sprzętu dobrego, za rozsądne pieniądze.
Tylko jak odróżnić sprzęt dobry od kiepskiego i zawodnego, ale dobrze reklamowanego?
Jak odróżnić rzetelnego dostawcę od hochsztaplera, który wciska „kit” za który dziś słono zapłacimy gotówką, a kiedyś możemy przez niego zapłacić cenę najwyższą?
Zaliczyłem wpadki. Kto jeszcze?
Mam nadzieję, że w imię właściwie pojętej solidarności i swego rodzaju „samoobrony” podejmiemy na tym forum dyskusję i wymianę doświadczeń, która pozwoli odzyskać lub podtrzymać wiarę w skuteczność i niezawodność dostępnych środków ratunkowych oraz, a może przede wszystkim, w niezawodność i pełny profesjonalizm systemowych rozwiązań, służących ratownictwu morskiemu. Może komuś uratuje to kiedyś życie ? SAJ już zaczął. Kontynuujmy.
Serdecznie pozdrawiam Ciebie, Czytelników SSI oraz SAJ
Jacek Guzowski, Wrocław
s/y "Eternity"
-------------------------------------------------------
P.S. Wacławowi Sałabanowi gratuluję – szczególnie opanowania, „zdrowego braku zaufania” i nieustępliwości. Wyrazy podziwu dla Jacka za przytomność umysłu, zachowanie „zimnej krwi” i mimo ekstremalnie trudnej sytuacji, wykorzystanie WSZYSTKICH środków wzywania pomocy, jakie miał do dyspozycji. Ratownikom SAR podziękowania i wyrazy podziwu za ich służbę.
(***) Alain Bombard (ur. 27 października 1924 w Paryżu, zm. 19 lipca 2005 w Toulon) – francuski lekarz i biolog, pionier ratownictwa morskiego. Wysunął teorię, że człowiek może przeżyć na morzu dysponując tylko niewielką ilością słodkiej wody[1]. Swoją teorię potwierdził organizując samotną wyprawę na pontonie „Heretique” o wymiarach 420 na 190 cm. Przebył na nim trasę z Las Palmas do Barbadosu (od 19 października do 24 grudnia 1952). Swoje przeżycia opisał w książce „Dobrowolny rozbitek” (wyd. polskie: Iskry 1958; seria: „Naokoło świata”; tłum. Tadeusz Meissner) [Za Wikipedią]

_________________
pozdrowienia piotr



Za ten post autor piotr6 otrzymał podziękowania - 2: junak73, MaxLux
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 24 paź 2016, o 13:46 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 8 paź 2008, o 20:15
Posty: 7584
Lokalizacja: Poznań
Podziękował : 452
Otrzymał podziękowań: 942
Uprawnienia żeglarskie: wystarczające
Kurczak napisał(a):
Ale liczy, że supertechnika satelitarna po wcisnięciu odpowiedniego przycisku uruchomi skutecznie alarm w ciągu tych pięciu minut. Reszta czasu to kwestia czasu potrzebnego na wyjście w morze SAR-u i dopłynięcia do rozbitka. Co można sobie przeliczyć pi razy oko

Sygnał radiopławy EPIRB (pewnie PLB też) dociera do centrum alarmowego do dwóch godzin.
Bo system ten nie opiera się na GPS a na dwóch satelitach wykorzystujących efekt Dopplera,
Ja to miałem na egzaminie ze 20 lat temu :twisted:

* ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ *

Jacek Woźniak napisał(a):
Wniosek z tego taki: jeśli jesteśmy w zasięgu jakiejkolwiek stacji brzegowej - ekspozytur Witowo Radio to mamy łączności z MRCK

Jeżeli mamy łączność z jakimkolwiek statkiem, to statek ten powinien nadać Mayday Relay.
Zdarzyło mi się nadać taki sygnał kiedyś w Chorwacji, bo widziałem płonący jacht.

_________________
Żeglarstwo polega na tym, że pływając całe życie i będąc starym i schorowanym człowiekiem, nigdzie nie dopłynąć.
Krzysztof Chałupczak


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 24 paź 2016, o 13:52 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 16 sie 2009, o 01:45
Posty: 9992
Podziękował : 2979
Otrzymał podziękowań: 3355
Uprawnienia żeglarskie: różne....
waliant napisał(a):
Jaromir napisał(a):
że uruchomił transponder "AIS-SART". Jednak nie spowodowało to wszczęcia alarmu...


Rakiety i płonący jacht także nie spowodowały reakcji, być może w tym akurat Jacek miał pecha...


Co do braku reakcji z oddalonych statków / rybaków, racja. Kwestia jakości obserwacji wzrokowej...
Jednak sygnał z transpondera AIS umieszczonego na tratwie powinien spowodować wycie alarmów AIS na statkach - przynajmniej do 5 a raczej do 10 mil dookoła. Takich alarmów raczej się bezmyślnie nie "kasuje"... a tu nie zadziałało.

_________________
Jaromir Rowiński aka pierdupierdu
Jeżeli masz ochotę komentować takie poglądy, których co prawda nigdy nie wyraziłem, ale które kompletnie bez sensu i z sobie tylko znanej przyczyny usiłujesz mi przypisać - droga wolna. Śmiesznych nigdy dość...



Za ten post autor Jaromir otrzymał podziękowanie od: Colonel
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 24 paź 2016, o 13:55 

Dołączył(a): 31 mar 2013, o 19:19
Posty: 2431
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 449
Uprawnienia żeglarskie: różne
Jacek Woźniak napisał(a):
_jp_ napisał(a):
Ale ten rysunek .... pokazuje raczej zasięg słyszalności nadawania "ekspozytur" Witowo-radio, a nie zasięg jego możliwości odbiorczych...
Należy traktować to na równi czyli jak mnie słyszą to i ja ich usłyszę.

I tu się z Tobą nie zgodzę: przy dużej różnicy mocy nadawania - ja mógłbym usłyszeć Witowo, a oni mnie nie!

Jacek Woźniak napisał(a):
Zatrzymajmy się przez chwilę nad tym fragmentem:
"W przypadku odebrania wywołań w niebezpieczeństwie na częstotliwościach fonicznych na kanale 16 VHF i częstotliwości 2182 kHz MF, ich treść wraz z identyfikatorami i nazwami Ekspozytur, które te wywołania odebrały, także zastaje przesłana do MRCK."
Wniosek z tego taki: jeśli jesteśmy w zasięgu jakiejkolwiek stacji brzegowej - ekspozytur Witowo Radio to mamy łączności z MRCK.
Nie! łączność to mamy z Witowo-radio, które dopiero powiadamia MRCK w Gdyni i dopiero gdy
Cytuj:
Po odebraniu wywołania w niebezpieczeństwie, przekazaniu sygnału do MRCK i naniesieniu na mapę pozycji jednostki w niebezpieczeństwie operator stacji brzegowej po konsultacjach z inspektorem operacyjnym zestawia bezpośrednią łączność radiową w relacji MRCK-Witowo Radio-jednostka w niebezpieczeństwie
możemy rozmawiać z MRCK.



Za ten post autor _jp_ otrzymał podziękowanie od: Colonel
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 24 paź 2016, o 14:35 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 sie 2010, o 11:32
Posty: 14041
Lokalizacja: Miasto 178 Mm na południe od Bornholmu
Podziękował : 1930
Otrzymał podziękowań: 2023
Uprawnienia żeglarskie: Kurde, no, brzydzę się sobą ale mam.
Jaromir napisał(a):
Kurczak napisał(a):
Z tego co pamiętam jacht szedł od pół godziny pod żaglami - więc raczej silnik odpada. Przynajmniej jako bezpośredni winowajca.

Jacht szedł pod żaglami a silnik pracował - tylko dla ładowania baterii.


Z bezpośredniej relacji wynika, że silnik został cyt. "zgaszony" pół godziny przed stwierdzeniem pożaru. Czyli fizycznie nie pracował i nie ładował baterii.

_________________
Konsul 37 "Don Kichot"
POL 0001WR
MMSI 261037650
www.jachtdonkichot.pl


A po nocy nadchodzi dzień... I niech już tak zostanie.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 24 paź 2016, o 15:56 

Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 10:14
Posty: 8857
Podziękował : 4000
Otrzymał podziękowań: 1923
Uprawnienia żeglarskie: kpt.j.
Na moim malym jachcie nie mam EPIRBa, PLB, tratwy bo m.inn. mnie na to nie stac. Mam za to stacjonarne vhf z antena na maszcie i druga na koszu rufowym oraz ploter z odbiornikiem AIS.
Jak plyne sam mam tez przy sobie reczna VHF dobrej klasy. Mysle ze gdybym w zaistnialej sytuacji wywolal na VHF konkretny statek w poblizu to przynajmniej ktos by sie odezwal.
Zejsciowke zamykam w wyjatkowych wypadkach a poniewaz nie pale jestem wyjatkowo wrazliwy na zapach spalenizny i wydaje mi sie ze nawet spiac w kokpicie wyczulbym zapach spalenizny.
Rakiety, pochodnie, plawki dymne , reczny GPS, latarke mam w torbie w nawigacyjnej ale teraz bede trzymal w bakiscie w kokpicie.



Za ten post autor M@rek otrzymał podziękowanie od: Colonel
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 24 paź 2016, o 16:10 

Dołączył(a): 12 lut 2015, o 12:49
Posty: 1633
Podziękował : 272
Otrzymał podziękowań: 321
Uprawnienia żeglarskie: Morskie-turystyczne
Andrzej Kolod napisał(a):
SIRK,
Znam osobiście wielu żeglarzy z Berlina (największy klub w Berlinie-Spandau), którzy corocznie spędzają urlopy na Bałtyku.
Coraz częściej płyną na wschód.
Jest naturalne, że szukają informacji z pierwszej ręki dotyczące bezpieczeństwa żeglugi, zaopatrzenia, możliwości remontów, pomocy medycznej.
Ostatnia rozmowa była zainicjowana przez załogę, która zniechęcona niezrozumiałą do końca komunikacją z "jakimś militarnym" RIB-em zawróciła przed Helem do Władysławowa.
Celem był Gdańsk.


Doczytałem już możliwość testu poprzez individual call do stacji brzegowej.
Jacku, dziękuję za link.

Pozdrowienia,
Andrzej

_________________
—————————
Søren Kierkegaard:
Ironia życia leży w tym, że żyje się je do przodu, a rozumie do tyłu.
http://bobbyschenk.de/yacht2020_1.html#sp16


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 24 paź 2016, o 17:11 

Dołączył(a): 27 lis 2011, o 22:03
Posty: 3355
Podziękował : 212
Otrzymał podziękowań: 389
Uprawnienia żeglarskie: nikt
_jp_ napisał(a):
I tu się z Tobą nie zgodzę: przy dużej różnicy mocy nadawania - ja mógłbym usłyszeć Witowo, a oni mnie nie!
Albo odwrotnie tylko co z tego? Akurat w przypadku VHF moc nie ma tak bardzo dużego wpływu na zasięgi. Dodatkowo możemy liczyć na pomoc innej jednostki, która przekaże nasze wołanie o pomoc ratownikom więc nie musimy być wcale w zasięgu Witowa aby móc wezwać pomoc na kanale 16.



Za ten post autor Były_User 934585 otrzymał podziękowanie od: M@rek
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 24 paź 2016, o 17:36 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 6 lis 2015, o 20:00
Posty: 496
Lokalizacja: Trójmiasto
Podziękował : 141
Otrzymał podziękowań: 105
Uprawnienia żeglarskie: jsm
W kwestii pomocy z innych jednostek.

waliant napisał(a):
Po prostu nikt ich nie powiadomił.

A rakiety?


Wyczytałem:

Cytuj:
ale mam SART AIS, EPIRB, PLB i mój osobisty tel satelitarny.


SART powinien im (innym jednostkom) odbijać się na radarze.
Musi jednak znajdować się powyżej reflektora radarowego bo reflektor radarowy blokuje jego sygnał. Tratwa o ile wiem reflektora radarowego niema, więc SART powinien skutecznie bić na +/- 10 mil. Musi też znajdować się min 1m nad wodą.

_________________
Zapal fajkę z wrzośca – na świecie jest tylko wiatr i dym.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 24 paź 2016, o 18:12 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 sie 2010, o 11:32
Posty: 14041
Lokalizacja: Miasto 178 Mm na południe od Bornholmu
Podziękował : 1930
Otrzymał podziękowań: 2023
Uprawnienia żeglarskie: Kurde, no, brzydzę się sobą ale mam.
W sumie możemy sobie podyskutować.

Ja już wyciągnąłem wnioski i wiem w co wyposażę Dulcię.

1) radio z DSC + dwie anteny. Główna na topie i zapasowa na bramce rufowej, radio zamocowane jak na Pumci czyli w takim miejscu, że "distress" można nacisnąć z kokpitu nie wchodząc do kabiny,
2) dobry ręczniak z możliwością podpięcia pod złącze anteny zewnętrznej,
3) komórka i ręczniak z zapasowymi bateriami zawsze naładowane i w wodoszczelnym etui,
4) pirotechnika w wodoodpornym pudełku w jaskółce kokpitowej. Może w specjalnie zamontowanym zamykanym schowku dostępnym z kokpitu,
5) tratwa,
6) "dwukierunkowy" AIS.

Od czasów kiedy zacząłem przygodę z żeglarstwem morskim było kilka, może kilkanaście wypadków - jednak ten jakoś najbardziej przemówił mi do wyobraźni.

Co nie zmienia faktu, że płynąc Dulcią we wrześniu ze Świnkowa do Dziwnowa, raptem 27 mil wzdłuż brzegu i mając do dyspozycji tylko kiepskiego ręczniaka i komórkę nie czułem się zbyt komfortowo.

Wymianę instalacji elektrycznej w zakresie nowego okablowania ( z wyjątkiem przewodów do świateł sektorowych, które są poprowadzone pod klejoną tapicerką burt) i panelu sterowania zaplanowałem już wcześniej.

_________________
Konsul 37 "Don Kichot"
POL 0001WR
MMSI 261037650
www.jachtdonkichot.pl


A po nocy nadchodzi dzień... I niech już tak zostanie.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 24 paź 2016, o 18:15 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 16 sie 2009, o 01:45
Posty: 9992
Podziękował : 2979
Otrzymał podziękowań: 3355
Uprawnienia żeglarskie: różne....
Kurczak napisał(a):
Jaromir napisał(a):
Kurczak napisał(a):
Z tego co pamiętam jacht szedł od pół godziny pod żaglami - więc raczej silnik odpada. Przynajmniej jako bezpośredni winowajca.

Jacht szedł pod żaglami a silnik pracował - tylko dla ładowania baterii.


Z bezpośredniej relacji wynika, że silnik został cyt. "zgaszony" pół godziny przed stwierdzeniem pożaru. Czyli fizycznie nie pracował i nie ładował baterii.

No fakt - jest o tym poniżej, czytam, że został "zgaszony". Pewnie mnie lekki chaos w wypowiedzi i nadmiar znaków zapytania zmyliły...

_________________
Jaromir Rowiński aka pierdupierdu
Jeżeli masz ochotę komentować takie poglądy, których co prawda nigdy nie wyraziłem, ale które kompletnie bez sensu i z sobie tylko znanej przyczyny usiłujesz mi przypisać - droga wolna. Śmiesznych nigdy dość...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 24 paź 2016, o 18:27 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 16 sie 2009, o 01:45
Posty: 9992
Podziękował : 2979
Otrzymał podziękowań: 3355
Uprawnienia żeglarskie: różne....
redgrist napisał(a):

Wyczytałem:

Cytuj:
ale mam SART AIS, EPIRB, PLB i mój osobisty tel satelitarny.


SART powinien im (innym jednostkom) odbijać się na radarze.

Ale tam wyraźnie mowa nie o SART, tylko o AIS-SART..
Przeczytaj parę akapitów niżej...

PS. Naukowego sformułowania o "odbijaniu się SART na radarze" nie komentuję...

_________________
Jaromir Rowiński aka pierdupierdu
Jeżeli masz ochotę komentować takie poglądy, których co prawda nigdy nie wyraziłem, ale które kompletnie bez sensu i z sobie tylko znanej przyczyny usiłujesz mi przypisać - droga wolna. Śmiesznych nigdy dość...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 24 paź 2016, o 18:31 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 6 lis 2015, o 20:00
Posty: 496
Lokalizacja: Trójmiasto
Podziękował : 141
Otrzymał podziękowań: 105
Uprawnienia żeglarskie: jsm
Jaromir napisał(a):
Ale tam wyraźnie mowa nie o SART, tylko o AIS-SART..
Przeczytaj parę akapitów niżej...


Zrozumiałem, że AIS osobisty i SART oddzielnie.
mea culpa


Jaromir napisał(a):
PS. Naukowego sformułowania o "odbijaniu się na radarze" nie komentuję...


A to jest jakiś obowiązek wyrażać się tu tylko naukowo?

Krąży taka szydercza reguła po internecie w tym temacie FACHOWCÓW.

Cytuj:
EH PANOWIE CORAZ WIĘCEJ AMATORÓW SIĘ PCHA DO ZABAWY HEHE MAM NADZIEJĘ, ŻE PRZEJDZIE TA NOWELIZACJA USTAWY I GRANIE NA GITARZE BĘDZIE MOŻNA CZYNIĆ TYLKO Z LICENCJĄ BO SERIO NIEKTÓRZY NIE MAJĄ ANI DOŚWIADCZENIA ANI WYOBRAŹNI I NA PRZYKŁAD UPUSZCZĄ GITARĘ NA PODŁOGĘ

_________________
Zapal fajkę z wrzośca – na świecie jest tylko wiatr i dym.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 24 paź 2016, o 18:53 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 16 sie 2009, o 01:45
Posty: 9992
Podziękował : 2979
Otrzymał podziękowań: 3355
Uprawnienia żeglarskie: różne....
redgrist napisał(a):
A to jest jakiś obowiązek wyrażać się tu tylko naukowo?

Naukowo niekoniecznie.
Myślałem jednak, że można się troszkę ponabijać się z użytego przez Ciebie pseudo-slangowego skrótu myślowego. Nie dla jakiegoś obowiązku, tylko tak, dla jaj. :roll:

_________________
Jaromir Rowiński aka pierdupierdu
Jeżeli masz ochotę komentować takie poglądy, których co prawda nigdy nie wyraziłem, ale które kompletnie bez sensu i z sobie tylko znanej przyczyny usiłujesz mi przypisać - droga wolna. Śmiesznych nigdy dość...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 24 paź 2016, o 19:03 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 6 lis 2015, o 20:00
Posty: 496
Lokalizacja: Trójmiasto
Podziękował : 141
Otrzymał podziękowań: 105
Uprawnienia żeglarskie: jsm
Jaromir napisał(a):
Nie dla jakiegoś obowiązku, tylko tak, dla jaj.


Możesz mnie też poprawić, nie mam nic naprzeciwko, warto bowiem nauczyć się czegoś nowego i poprawnego.

_________________
Zapal fajkę z wrzośca – na świecie jest tylko wiatr i dym.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 499 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7 ... 17  Następna strona


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 118 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
[ Index Sitemap ]
Łódź motorowa | Frezowanie modeli 3D | Stocznia jachtowa | Nexo yachts | Łodzie wędkarskie Barti | Szkolenia żeglarskie i rejsy NATANGO
Olej do drewna | SAJ | Wypadki jachtów | Marek Tereszewski dookoła świata | Projektowanie graficzne


Wszystkie prawa zastrzeżone. Żaden fragment serwisu "forum.zegluj.net" ani jego archiwum
nie może być wykorzystany w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody właściciela forum.żegluj.net
Copyright © by forum.żegluj.net


Nasze forum wykorzystuje ciasteczka do przechowywania informacji o logowaniu. Ciasteczka umożliwiają automatyczne zalogowanie.
Jeżeli nie chcesz korzystać z cookies, wyłącz je w swojej przeglądarce.



POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL