Forum żeglarskie
https://forum.zegluj.net/

Ćwiczenia człowiek za burtą w ektremalnych warunkach.
https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=18&t=14336
Strona 1 z 1

Autor:  Wojciech [ 9 lut 2013, o 09:33 ]
Tytuł:  Ćwiczenia człowiek za burtą w ektremalnych warunkach.

Wyłowiłem z wątku VG cytat Waldemara 73 :
Waldemar 73 napisał(a):
Nawet pływając z załogą ekstremalnie cieżko jest wzrokowo odnaleźć coś/kogoś wypadniętego. Ćwiczyliśmy to wiele razy i powiem, że bardzo przemawia to do wyobraźni.
Polecam nawet na Bałtyku. Jedna osoba robi markera a reszta załogi po 30s zaczyna szukać. Dobrej zabawy.

Jako, że ćwiczenie jest polecane, to proszę o szczegółowy opis z podaniem wszelkich koniecznych do spełnienia czynności dla bezpiecznego przeprowadzenia.

Ewentualnie, tu pytanie dla pozostałych, czy przedstawiony sposób przez Waldemara 73 jest możliwy do wykonania w ekstremalnych warunkach na Bałtyku ?

Autor:  Były_User 934585 [ 9 lut 2013, o 09:38 ]
Tytuł:  Re: Ćwiczenia człowiek za burtą w ektremalnych warunkach.

Jest ale z teściową. ;)

Autor:  Zbieraj [ 9 lut 2013, o 10:05 ]
Tytuł:  Re: Ćwiczenia człowiek za burtą w ektremalnych warunkach.

Wojciech1968 napisał(a):
ćwiczenie jest polecane
Dla ścisłości: jest polecane przez Waldemara 73.
Wojciech1968 napisał(a):
proszę o szczegółowy opis z podaniem wszelkich koniecznych do spełnienia czynności dla bezpiecznego przeprowadzenia.
Pytaj Waldemara.
Wojciech1968 napisał(a):
czy przedstawiony sposób przez Waldemara 73 jest możliwy do wykonania w ekstremalnych warunkach na Bałtyku ?
Czy możliwy do wykonania? Ależ oczywiście! Tylko chciałbym poznać tego, kto Ci da gwarancję, że ćwiczenia zakończą się sukcesem. A tu nie ryzykujesz utratą koła czy kartonu po piwie, lecz śmiercią człowieka.

Autor:  tommy [ 9 lut 2013, o 11:24 ]
Tytuł:  Re: Ćwiczenia człowiek za burtą w ektremalnych warunkach.

Jacek Woźniak napisał(a):
Jest ale z teściową.


Moja jest w porządku :)

Jak zasugerował Zbieraj, lepiej ryzykować kołem niż załogantem. Koło można przecież "ratować" wielokrotnie i do znudzenia. Dla lubiących doznania ekstremalne zamiast koła może być piłka z doklejonym kapeluszem imitująca głowę "zgubionego" kapitana...

Autor:  Zbieraj [ 9 lut 2013, o 11:30 ]
Tytuł:  Re: Ćwiczenia człowiek za burtą w ektremalnych warunkach.

tommy napisał(a):
piłka z doklejonym kapeluszem imitująca głowę "zgubionego" kapitana...
No co Ty! Widziałeś kapitana w kapeluszu? To jakiś szmondak! Prawdziwy kapitan wypada za burtę tylko w białej czapce z kapustą! :D

Autor:  Były_User 934585 [ 9 lut 2013, o 11:38 ]
Tytuł:  Re: Ćwiczenia człowiek za burtą w ektremalnych warunkach.

tommy napisał(a):
Jak zasugerował Zbieraj, lepiej ryzykować kołem niż załogantem. Koło można przecież "ratować" wielokrotnie i do znudzenia. Dla lubiących doznania ekstremalne zamiast koła może być piłka z doklejonym kapeluszem imitująca głowę "zgubionego" kapitana...

Jeśli odrzucimy słowa "warunki ekstremalne" to wrzucenie do wody człowieka daje nie do opisania doznania dydaktyczne ;)
Można się tak "zabawiać" ale w warunkach kontrolowanych.

Autor:  tommy [ 9 lut 2013, o 11:43 ]
Tytuł:  Re: Ćwiczenia człowiek za burtą w ektremalnych warunkach.

Jacek Woźniak napisał(a):
Można się tak "zabawiać" ale w warunkach kontrolowanych.


... zdaje się, że nawet sam to kiedyś zrobiłem, gdy kursanci nie bardzo się przykładali do ratowania koła, ale to była ciepła Zatoka Pucka przy słabym wiaterku i w przyjemnym słoneczku :) ...

Co do Bałtyku i warunków ekstremalnych chyba dla nikogo nie byłoby to przyjemne, znaczy ratowanego i ratujących.

Zbieraj napisał(a):
No co Ty! Widziałeś kapitana w kapeluszu? To jakiś szmondak! Prawdziwy kapitan wypada za burtę tylko w białej czapce z kapustą!


Właściwie to nie :) W sumie i z kapustą to miałbym problem. Właściwie to miałbym problem z "widzeniem" prawdziwego Kapitana :) Ale może kiedyś będę miał przyjemność ...

Autor:  Wojciech [ 9 lut 2013, o 13:28 ]
Tytuł:  Re: Ćwiczenia człowiek za burtą w ektremalnych warunkach.

Zbieraj napisał(a):
Wojciech1968 napisał(a):
ćwiczenie jest polecane
Dla ścisłości: jest polecane przez Waldemara 73.
Wojciech1968 napisał(a):
proszę o szczegółowy opis z podaniem wszelkich koniecznych do spełnienia czynności dla bezpiecznego przeprowadzenia.
Pytaj Waldemara.
Wojciech1968 napisał(a):
czy przedstawiony sposób przez Waldemara 73 jest możliwy do wykonania w ekstremalnych warunkach na Bałtyku ?
Czy możliwy do wykonania? Ależ oczywiście! Tylko chciałbym poznać tego, kto Ci da gwarancję, że ćwiczenia zakończą się sukcesem. A tu nie ryzykujesz utratą koła czy kartonu po piwie, lecz śmiercią człowieka.

Spodziewałem się takich odpowiedzi.
Ale być może Waldemar ma inne warte do przedstawienia doświadczenia.
Zatem czekam na instruktarz.

Autor:  Olek [ 9 lut 2013, o 13:49 ]
Tytuł:  Re: Ćwiczenia człowiek za burtą w ektremalnych warunkach.

Ewentualnie można by coś takiego robić jeżeli "wypadnięty" za burtę miałby AIS-PLB. Mimo wszystko ja bym się nie zdecydował ani jako prowadzący jacht, ani jako MOB.

Autor:  Ejdzej [ 9 lut 2013, o 14:39 ]
Tytuł:  Re: Ćwiczenia człowiek za burtą w ektremalnych warunkach.

A czy ktoś z Was miał już nieprzyjemność, przeprowadzania takiego manewru w warunkach nie ćwiczeniowych. :-? Na morzu przy powiedzmy 4-ce lub więcej. Intuicja mi podpowiada, że powiedzmy na takim Opalu i przy nie najlepszych warunkach, to łatwiej chyba wygrać w totka, niż podjąć delikwenta z wody, a w nocy to już szans żadnych nie widzę...choć próbować by trzeba.

Autor:  waliant [ 10 lut 2013, o 21:00 ]
Tytuł:  Re: Ćwiczenia człowiek za burtą w ektremalnych warunkach.

Już dawno temu Urbańczyk napisał, cytuję z pamięci: "szukanie po nocy załoganta, który wypadł za burtę, jest zazwyczaj stratą czasu".

Tylko że teraz jest ciut inaczej, można mieć przy sobie światło, gwizdek, telefon, co troszkę zwiększyć może szanse.

Bodajże Krzysiek Bieńkowski organizował pod Gdynią ćwiczenia w wyciąganiu zza burty żywego człowieka. Z tego co słyszałem, jest to doświadczenie bardzo zniechęcające... A to było pod portem, w dzień, na dość spokojnej wodzie.

Autor:  Andy [ 11 lut 2013, o 08:57 ]
Tytuł:  Re: Ćwiczenia człowiek za burtą w ektremalnych warunkach.

Zbieraj napisał(a):
Czy możliwy do wykonania? Ależ oczywiście! Tylko chciałbym poznać tego, kto Ci da gwarancję, że ćwiczenia zakończą się sukcesem. A tu nie ryzykujesz utratą koła czy kartonu po piwie, lecz śmiercią człowieka.

Potwierdzam to co mówi Zbieraj i nie zachęcam do realizacji takich doświadczeń we własnym zakresie i bez odpowiedniego zabezpieczenia. Wszystko jest OK dopóki nic się nie dzieje, ale jak sobie poradzić w przypadku jakiegokolwiek nieprzewidzianego zdarzenia??
Mój Ośrodek organizuje "ekstremalne" warsztaty Sea Survival, które realizowane są na morzu z wykorzystaniem tratew ratunkowych i w pewnym oddaleniu od brzegu. Ale warsztaty realizowane są pod pełną kontrolą wszystkich możliwych służb ratowniczych. Aby wszystko było jak najbardziej bezpiecznie powiadamiamy:
- Urząd Morski,
- Kapitanaty Portów,
- VTS Zatoka,
- MRCK Gdynia, czyli służbę SAR,
- Miejskie Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Gdyni.

Warsztaty przez cały czas trwania są zabezpieczane przez przynajmniej dwóch ratowników WOPR oraz ratownika medycznego z pełnym wyposażeniem ratunkowym, którzy przebywają na miejscu tzn. na pokładzie jachtu, który znajduje się na miejscu ćwiczeń i który "odpędza" podpływających ciekawskich. Ponadto w natychmiastowej gotowości do użycia są dwie łodzie RIB, cumujące do burt jachtu i gotowe do natychmiastowego zdjęcia "rozbitków" z tratwy lub podjęcia ich z wody i odstawienia na ląd.

Załączniki:
DSCN0595.jpg
DSCN0595.jpg [ 271.62 KiB | Przeglądane 15018 razy ]

Autor:  Waldemar 73 [ 11 lut 2013, o 23:31 ]
Tytuł:  Re: Ćwiczenia człowiek za burtą w ektremalnych warunkach.

Chyba zostałem wywołany do tablicy.

Ćwiczenie, o którym pisałem nie polega na robieniu MOB ale symulowaniu go i to nie kołem, którego kolor jest jaskrawy.
Często w rolę MOB'a wciela się odbijacz ubrany np. w t-shirt.

Ćwiczenie polega na tym, pozycja MOB jest oczywście zaznaczana ale tylko jedna osoba z zalogi (najlepiej jeżeli jest niewidoczna dla reszty) śledzi pozycję "MOB'a)

Pozostała część załogi po 30s zaczyna szukać. Oczywiście zakładamy, że wydażenie nastąpiło 30s wcześniej, znamy kierunek żeglugi, wiatru itp.

Celem tego ćwiczenia jest uświadomienie sobie, że po wypadnięciu za burtę szanse na odnalezienie są minimalne. Nawet kiedy po 10 minutach zaczynamy szukac w/g pozycji GPS w dalszym ciągu zajmuje to masę czasu.

Być może ja mam do bezpieczeństwa extremalny stosunek ale u mnie załogi w wiekszości czsasu są wpięte.

Jeżeli macie jakieś pytania to chętnie odpowiem.

P.S. ćwiczenie prowadze zazwyczaj na początku rejsu s.m. 3-4

Pozdrawiam

Autor:  Wojciech [ 11 lut 2013, o 23:53 ]
Tytuł:  Re: Ćwiczenia człowiek za burtą w ektremalnych warunkach.

Napisałeś Waldemarze ...
Waldemar 73 napisał(a):
(...) Jedna osoba robi markera a reszta załogi po 30s zaczyna szukać.(...)

A to już co innego ...
Waldemar 73 napisał(a):
Często w rolę MOB'a wciela się odbijacz ubrany np. w t-shirt.

Autor:  Waldemar 73 [ 12 lut 2013, o 00:13 ]
Tytuł:  Re: Ćwiczenia człowiek za burtą w ektremalnych warunkach.

To był skrót myślowy. Robi markera - to mark position of the object.
A wyszło, że topię regularnie załogi :)


Zgadzam się z przedmówcami, że zabawy z człwiekiem mogłyby się bardzo źle skończyć.

Autor:  Oks [ 12 lut 2013, o 01:43 ]
Tytuł:  Re: Ćwiczenia człowiek za burtą w ektremalnych warunkach.

Ejdzej napisał(a):
A czy ktoś z Was miał już nieprzyjemność, przeprowadzania takiego manewru w warunkach nie ćwiczeniowych. :-? Na morzu przy powiedzmy 4-ce lub więcej. Intuicja mi podpowiada, że powiedzmy na takim Opalu i przy nie najlepszych warunkach, to łatwiej chyba wygrać w totka, niż podjąć delikwenta z wody, a w nocy to już szans żadnych nie widzę...choć próbować by trzeba.

No tak, tylko że nie jesteś sam.
W tym roku pływając po północnym Bałtyku o trzeciej, czwartej w nocy na oddalonym 15Mm promie wypadł człowiek. Jako, iż byliśmy relatywnie blisko całą korespondencję w niebezpieczeństwie słychać było bardzo dobrze. Po około godzinie myślałem, że delikwent już raczej przepadnie. Nie minęło jednak kolejne pół godziny jak go wyłowili i odwieźli do Turku. Szczęście że na północnym Bałtyku w lecie jest w miarę jasno w nocy, ale z tego co pamiętam na początku akcji najjaśniej nie było. Co do wiatru to musiałbym spojrzeć w dziennik, ale również flauty nie było,a wręcz przeciwnie.
Po powrocie do domu udało mi się nawet znaleźć filmik ze zdarzenia: http://www.youtube.com/watch?v=QiD-wWK_Q_I

Ba, odnośnie szukania człowieka Opalem to z tego co wiem poszukiwania na morzu dzielą się na dwa: z wykorzystaniem helikoptera i bez. Tam gdzie pływają Opale częściej spotkamy się z tym pierwszym. Statki wtedy jakiejś ważnej roli w poszukiwaniach nie mają. Muszą jednak nie wykonywać jakiś strasznie złożonych, chaotycznych manewrów tak aby helikopter nie pogubił się w przestrzeni.
Tak więc główną obserwację i poszukiwanie prowadzi się z helikoptera.
Swoją drogą z samych promów wypada około 20 osób rocznie.

Autor:  Kris A [ 21 lut 2013, o 18:57 ]
Tytuł:  Re: Ćwiczenia człowiek za burtą w ektremalnych warunkach.

Ejdzej napisał(a):
A czy ktoś z Was miał już nieprzyjemność, przeprowadzania takiego manewru w warunkach nie ćwiczeniowych. :-? Na morzu przy powiedzmy 4-ce lub więcej. Intuicja mi podpowiada, że powiedzmy na takim Opalu i przy nie najlepszych warunkach, to łatwiej chyba wygrać w totka, niż podjąć delikwenta z wody, a w nocy to już szans żadnych nie widzę...choć próbować by trzeba.


W skrócie : wrzesień 1986r, regaty Opali na trasie Gdańsk - Oland Sodra Grund - Gdańsk. Młodszym przypominam, iż w tamtych czasach nie było GPS, znaczna część jachtów nie miała UKF, radionamiernika, nawet często logu. Nocą, ok. 15 na N od Rozewia przy wietrze SW 6-7oB stan morza 3-4, z jachtu „Kapitan Haska” wypada człowiek (więcej: http://www.prim-it.pl/includes/links/zagle/haska.htm) Prowadziłem właśnie Opala „Komandor II” z „Kotwicy”, załogę mieliśmy dobrą, nie był to nasz pierwszy start w tych regatach. Byliśmy w czubie stawki, więc przez czysty przypadek za rufą zobaczyliśmy rakiety. Wróciliśmy, większość popłynęła dalej. W akcji uczestniczyło ok. 5 statków handlowych, ok. 7 jachtów, 2 statki ratownicze. Nie nadążaliśmy za statkami, na wiatr zostawaliśmy zupełnie z tyłu. Pozycja człowieka podana ze zliczenia. Zwłoki znalazł rano helikopter, sekcja wykazała, że przeżył w wodzie max. 3h.
Warunki były trudne, ale do ekstremalnych daleko. Udział nasz w akcji poszukiwawczej był dużym obciążeniem fizycznym i psychicznym dla załogi. „Komandor II” wrócił w dużo gorszym stanie niż po normalnych regatach: uszkodzone żagle, zerwane sterociągi (połowa akcji na rumplu awaryjnym), ruszone poduszki silnika, w środku armagedon.
Równie stresującym przeżyciem było stawanie przed Izbą Morską w Gdyni – wszyscy kapitanowie statków i jachtów uczestniczących w akcji mieli status zainteresowanego, sprawdzano prawidłowość postępowania w trakcie akcji poszukiwawczej. Ławnikami byli kapitanowie, w tamtym czasie autorytety. To co się działo na morzu minuty, godziny było rozpatrywane tygodniami. Nikomu tego nie życzę.
Reasumując, zgadzam się, niestety z wnioskami, jak w cytacie.
pozdrawiam
Krzysztof Andruszkiewicz

Autor:  Zbieraj [ 21 lut 2013, o 21:35 ]
Tytuł:  Re: Ćwiczenia człowiek za burtą w ektremalnych warunkach.

Krzysiu, podziękowałem Ci za ten post, ale szczególnie za podanie linku do opisywanej przez Andrzeja Rościszewskiego rozprawy przed Izbą Morską.

Powtórzę: http://www.prim-it.pl/includes/links/zagle/haska.htm

I wszystkim (a zwłaszcza skipperom) usilnie zalecam przeczytanie tego opisu w całości!

Czytając, zwróćcie uwagę na zachowania, reakcje i czynności wykonywane przez amatorów (w tym przypadku kapitanów statków handlowych (z całym szacunkiem) też zaliczam do amatorów, bo mimo całego profesjonalizmu w dowodzeniu statkami - jako ratownicy są jednak amatorami) i zawodowców-ratowników, biorących za swoja pracę wynagrodzenie.

Uwaga: w cytowanych poniżej fragmentach zaznaczenie boldem pochodzi ode mnie:

O godz 22.05 kapitan za pośrednictwem radiotelefonu UKF nadał sygnał MAYDAY oraz podał, że wypadek miał miejsce w odległości 30 Mm na W do SW od LM Stilo.

W minutę później dokładnie o godzinie 2206 Ratowniczy Ośrodek Koordynacyjny w Gdyni otrzymał za pośrednictwem Gdynia Radio informację, że –“jakieś statki podążają na poszukiwanie człowieka, który wypadł z jachtu”.

Po dwóch dalszych minutach (22.08) do RKO dotarł szczegółowy meldunek z LM Stilo, podający nazwę jachtu oraz pozycję wypadku zgodnie z treścią sygnału MAYDAY nadanego z pokładu S/Y Kapitan Haska.

Sygnał MAYDAY został odebrany przez polskie stacje ratownictwa brzegowego, statki handlowe Goleniów, Romer, Zagłębie Dąbrowskie oraz Feliks Dzierżyński, jak również przez część jachtów startujących w regatach.

Kapitanowie statków handlowych niezwłocznie po odebraniu sygnałów z jachtów ogłosili alarmy “człowiek za burtą” , odpowiednio zmienili kursy oraz skierowali swoje statki pełną mocą maszyn w rejon wypadku.

Jednocześnie poszczególne jednostki w ramach przygotowań do udziału w akcji ratowniczej podjęły szereg czynności polegających na wyznaczeniu dodatkowych obserwatorów na dziobach i skrzydłach mostków wyłożeniu sztormtrapów i siatek burtowych, przygotowaniu do opuszczenia na wodę łodzi ratunkowych, nawiązaniu oraz utrzymywaniu stałego kontaktu radiowego między poszczególnymi statkami.

Na miejsce wypadku zostały również skierowane jachty żaglowe : Mokotów, Komandor II, Bosman, i Kapitan, to jest te jednostki, które odebrały sygnały wzywania pomocy.

O godzinie 2220 ROK w Gdyni polecił drogą telefoniczną kapitanowi statku ratowniczego HURAGAN pozostającego w pogotowiu ratowniczym w Ustce udanie się w miejsce wypadku. Mimo to bosman portu nie zezwolił na wyjście jednostki w morze ze względu na to, że jej kapitan pozostawał pod wyraźnym wpływem alkoholu. O zatrzymaniu statku ratowniczego w Ustce zawiadomiono ROK w Gdyni o 23.03

Działając z własnej inicjatywy o godz. 22.25 bosman portu w Łebie powiadomił kapitana statku ratowniczego Monsun, stojącego w porcie w stałym pogotowiu ratowniczym o wypadku i pozycji jachtu s/y Kapitan Haska. O godz. 2.39 Monsun wyszedł z Łeby i udał się w kierunku miejsca wypadku.

Po otrzymaniu skorygowanej pozycji jachtu s/y Kapitan Haska operator ROK w Gdyni zwrócił się z telefonicznym zapytaniem do pilotów na lotnisku w Rębiechowie w sprawie możliwości użycia w akcji śmigłowca ratowniczego. Po otrzymaniu odpowiedzi, że ze względu na brak odpowiedniego reflektora oświetlającego śmigłowiec nie będzie mógł skutecznie działać w godzinach nocnych operator zrezygnował z jego użycia oraz nie nawiązał kontaktu z oficerem operacyjnym Marynarki Wojennej w sprawie pomocy lotniczych służby ratowniczych Marynarki w poszukiwaniu zaginionego żeglarza.

Należy dodać że śmigłowiec Mi-8 pełniący w 1986 roku całodobowe pogotowie ratownicze na lotnisku w Rębiechowie nie tylko, że nie był wyposażony w reflektor umożliwiający poszukiwanie rozbitków nocą, ale ponadto z braku odpowiednich urządzeń nawigacyjnych - "nie jest w stanie odnaleźć statku nawet po uzyskaniu dokładnej pozycji geograficznej”.

Z uzasadnienia orzeczenia Izby wynika mianowicie że - "odnalezienie statku wzywającego pomocy odbywa się poprzez zliczenie czasu i drogi z uwzględnieniem dryfu spowodowanego przez wiatr, bądź przez dokonywanie namiarów na radiostację brzegową”. W dniu wypadku radionamiernik śmigłowca byt zepsuty.

0 godz.23.20 inspektor ROK w Gdyni polecił udać się na miejsce wypadku jednostce ratowniczej PASAT stojącej w pogotowiu ratowniczym w porcie Władysławowo. W pięć minut po odebraniu polecenia statek PASAT wyszedł w morze w celu włączenia się do akcji ratowniczej.

O godz. 05.54 inspektor operacyjny ROK przekazał polecenie startu śmigłowca który następnie wystartował o godz.06.05 .

Opóźnienie startu było spowodowane niesprawnością samochodu dyżurnego przeznaczonego do transportu sprzętu i ludzi na lotnisko. Z uwagi na awarię radionamiernika śmigłowca, kapitan m.s. PASAT nawiązał z nim łączność na UKF naprowadzając go na miejsce akcji. Śmigłowiec odnalazł biorące udział w akcji poszukiwawczej statki dopiero o godz. 07.45.

Trzy minuty wcześniej (godz .07.42) m.s. GOLENIOW odnalazł na pozycji: 55°12,5N oraz 17o43 S E rozbitka pływającego w wodzie bez oznak życia. Ratownik opuszczony ze śmigłowca przetransportował żeglarza na pokład gdzie po wstępnym badaniu stwierdzono zgon.

O godz.08.12 kapitan m.s. PASAT ogłosił zakończenie akcji ratowniczej oraz zwolnił wszystkie jednostki biorące w niej udział.

Odrębnym zagadnieniem urastającym do rangi skandalu był fakt, że -"na lotnisko w Rębiechowie przybyła karetka pogotowia bez lekarza. Sanitariusz po uzyskaniu informacji, że rozbitek nie żyje powrócił karetką do szpitala".
---------------------------
Tyle cytatów. (Poprawiłem ewidentny błąd, dotyczący czasu odnalezienia rozbitka przez ms. Goleniów)

Mam prośbę: Po przeczytaniu całości nie piszcie od razu komentarzy. Wypijcie mimo późnej pory kawkę, kto pali, niech zapali papierosa, warto też otworzyć okno i odetchnąć świeżym zimowym powietrzem.

Komentowanie na gorąco grozi - obawiam się - powtarzaniem, przez program forumowy słów kurwa, kurwa, kurwa, kurwa, kurwa, kurwa itd.

A gdyby ktoś chciał skomentować, że "No tak, ale to było dawno, za tej wrednej komuny" - polecam orzeczenie tej samej Izby Morskiej w sprawie "Mojej Marii".

Może się okazać, że rację miał Krzysztof Daukszewicz mówiąc: "Czasy sieę zmienili, ustrój się zmienił, nasi przyśli - trynd pozostał".

Autor:  bryg [ 21 lut 2013, o 23:00 ]
Tytuł:  Re: Ćwiczenia człowiek za burtą w ektremalnych warunkach.

tommy napisał(a):
Jacek Woźniak napisał(a):
Jest ale z teściową.


Moja jest w porządku :)


Teraz dopiero zauważyłem... Twoja teściowa czyta to forum? ;)

Autor:  waliant [ 22 lut 2013, o 08:48 ]
Tytuł:  Re: Ćwiczenia człowiek za burtą w ektremalnych warunkach.

Zbieraj napisał(a):

I wszystkim (a zwłaszcza skipperom) usilnie zalecam przeczytanie tego opisu w całości!



Przeczytałem, nie znałem wcześniej tej historii w detalach. Ponieważ, choć nie żyłem w paleolicie, swoje lata już mam, zostawiłem na boku działania ratowników i skupiłem się na zaleceniach oraz wnioskach.
Na jachcie, na ktorym się pływa, zawsze można coś poprawić, a na pewno warto zagdanienie przemyśleć całościowo. Punkt po punkcie rozpisać sobie (rozpisać w sensie dosłownym) przygotowanie jachtu, przygotowanie wyposażenia pokładowego, przygotowanie wyposażenia osobistego(!), szkoleń i ćwiczeń.
Chodzi mi po głowie jakaś wzorcowa instrukcja/zalecenia dla jachtów mojego klubu.

Autor:  AJKC [ 22 lut 2013, o 13:36 ]
Tytuł:  Re: Ćwiczenia człowiek za burtą w ektremalnych warunkach.

Zbieraju !Takie smutne opisy ,to prosze puszczaj na Forum od ranka ,bo rzeczywiscie w nocy mozemy miec zle sny,ze to my wypadlismy za burte ?

waliant,instrukcja ...,to jest dobry pomysl !Mam nadzieje ze opublikujesz ja na Naszym Forum !

AJKC

Autor:  Kris A [ 22 lut 2013, o 14:42 ]
Tytuł:  Re: Ćwiczenia człowiek za burtą w ektremalnych warunkach.

Wzorem Janusza zachęcam i namawiam, nie tylko skiperów, do poczytania przed sezonem całego orzecznictwa Izb Morskich, nie tylko tego przypadku. Dość duży, niestety, wybór jest pod tym linkiem: http://www.primit.pl/index.php?option=c ... &Itemid=56
Polecam również materiały, jeśli macie dostęp, z Konferencji Bezpieczeństwa organizowanych przez COŻ Trzebież. Lepiej przy kawie poczytać o cudzych błędach, bo o naszych, czego nikomu nie życzę, ale może się tak zdarzyć, będą mogli poczytać tylko inni :cry: .
Mówią, że nadzieja umiera ostatnia. Nasza załoga, już po dwóch godzinach wiedziała, że szanse na znalezienie człowieka żywego, czego bardzo pragnęliśmy, są praktycznie żadne. Moim zdaniem najważniejsze jest pierwsze kilkadziesiąt, może nawet kilkanaście sekund po, ale 100% sukces gwarantuje tylko zapobiegnięcie wypadnięciu. Obraz całości akcji (uczestniczyłem w czterech posiedzeniach Izby Morskiej, na które dostałem wezwanie) potwierdza powiedzenie „umiesz liczyć, licz na siebie”.
Przebieg akcji przedstawiony w orzeczeniu b. skrótowo przedstawia błędy i zaniechania wszystkich stron skutkujące śmiercią człowieka ( źle określona pozycja, zła koordynacja, opóźnienia, alkohol, niesprawna UKF na drugim ratowniku, de facto niesprawny śmigłowiec itp. itd).
Pozdrawiam Wszystkich
Krzysztof Andruszkiewicz

ps dziękuję Januszowi za analizę i wyłapanie ważnych elementów.

Autor:  Colonel [ 22 lut 2013, o 18:22 ]
Tytuł:  Re: Ćwiczenia człowiek za burtą w ektremalnych warunkach.

Dopiero teraz trafiłem na ten wątek. Kliknąłem dwa podziękowania.

Autor:  waliant [ 22 lut 2013, o 21:06 ]
Tytuł:  Re: Ćwiczenia człowiek za burtą w ektremalnych warunkach.

AJKC napisał(a):
waliant,instrukcja ...,to jest dobry pomysl !Mam nadzieje ze opublikujesz ja na Naszym Forum !


Jeżeli powstanie, to może i tak. Ale całkiem serio pomyślałem o tym, żeby takie coś powstało i na jachtach klubowych zostało zastosowane. A i na moim oczywiście też.

Autor:  Wojciech [ 5 sty 2014, o 23:04 ]
Tytuł:  Re: Ćwiczenia człowiek za burtą w ektremalnych warunkach.


Autor:  Ryś [ 7 sty 2014, o 14:59 ]
Tytuł:  Re: Ćwiczenia człowiek za burtą w ektremalnych warunkach.

http://www.nytimes.com/2014/01/05/magaz ... ted=1&_r=3
Pamiętajcie o piankowych gumiaczkach i wszelkich piankach jakie można na siebie włożyć...
I PLB...

Autor:  Wojciech [ 12 sty 2019, o 15:14 ]
Tytuł:  Re: Ćwiczenia człowiek za burtą w ektremalnych warunkach.


Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/