Forum żeglarskie
https://forum.zegluj.net/

Copernicus zatonął w marinie w Gdyni
https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=18&t=26322
Strona 1 z 2

Autor:  junak73 [ 20 kwi 2017, o 11:14 ]
Tytuł:  Copernicus zatonął w marinie w Gdyni

Dzisiaj w nocy w marinie w Gdyni zatonął zwodowany wczoraj Copernicus.
Załącznik:
mms_img-1829263515.jpg
mms_img-1829263515.jpg [ 94.4 KiB | Przeglądane 8974 razy ]

Autor:  cors [ 20 kwi 2017, o 12:29 ]
Tytuł:  Re: Copernicus zatonął w marinie w Gdyni

junak73 napisał(a):
zatonął zwodowany wczoraj

No tak, coraz większa "amatorszczyzna" "nowych" kadr bosmano-kierowniczych. "Enter" na klawiaturze i gotowe. Trzeba trochę wiedzy o drewnianych jachtach z klepkami poszycia łączonych na styk z prawidłowym "dychtunkiem". Takie jachty po dotknięciu wody powinny ok. 2 dób moczyć się w wodzie z kontrolą przecieków na plankach lub wisieć na dźwigu, inaczej toną. Nie wspomnę o kontroli wszystkich przejść dennych. To już nie pierwszy taki przypadek.

Autor:  cine [ 20 kwi 2017, o 12:37 ]
Tytuł:  Re: Copernicus zatonął w marinie w Gdyni

I znowu będzie na ochronę...

Autor:  Zbieraj [ 20 kwi 2017, o 12:43 ]
Tytuł:  Re: Copernicus zatonął w marinie w Gdyni

cors napisał(a):
"Enter" na klawiaturze i gotowe.
A czasem byłoby lepiej wpisać na komputerze klubowym "bosman" i nacisnąć Delete. :D

Autor:  Fazi [ 20 kwi 2017, o 12:58 ]
Tytuł:  Re: Copernicus zatonął w marinie w Gdyni

No tak, "ratujmy" Opale ;)

Tak swoją drogą, jaki będzie konieczny zakres prac po paru dniach leżakowania na dnie?
Pomijam sprzątanie i suszenie.

pozdro

Autor:  redgrist [ 20 kwi 2017, o 13:37 ]
Tytuł:  Re: Copernicus zatonął w marinie w Gdyni

Fazi napisał(a):
Tak swoją drogą, jaki będzie konieczny zakres prac po paru dniach leżakowania na dnie?
Pomijam sprzątanie i suszenie.



Zabudowa, silnik, elektronika... sporo.

Autor:  waliant [ 20 kwi 2017, o 13:40 ]
Tytuł:  Re: Copernicus zatonął w marinie w Gdyni

Przekazuję wieść uzyskaną przez telefon.

Okazuje się, że nie zawsze ludzie są tak całkiem winni. Copernicus został wczoraj zwodowany i wiadomo, że ciekł (normalne). W środku pompa elektryczna chodziła w miarę potrzeby. O trzeciej w nocy/rano jeszcze sprawdzili, że gra i jest ok. I pojechali.
A niewiele później w marinie padł prąd, czyli zasilanie pompy.
Niby dalej wina ludzi, ale jakby mniejsza, bo faktycznie paskudny zbieg okoliczności.

Teraz z innej strony - jakie parę dni leżakowania? Jacht leży na dnie od rana i dzisiaj pewnie (choć tutaj nie mam pewności, bo nie zapytałem o to) zostanie wyciągnięty.
Co nie zmienia faktu, że to i tak kaplica i wiele do naprawy będzie :(

Autor:  Fazi [ 20 kwi 2017, o 13:49 ]
Tytuł:  Re: Copernicus zatonął w marinie w Gdyni

waliant napisał(a):
...
Teraz z innej strony - jakie parę dni leżakowania? Jacht leży na dnie od rana i dzisiaj pewnie (choć tutaj nie mam pewności, bo nie zapytałem o to) zostanie wyciągnięty.
Co nie zmienia faktu, że to i tak kaplica i wiele do naprawy będzie :(


Obyś miał rację, że go zaraz wyciągną.
Założyłem najgorszy scenariusz.

pozdro

Autor:  Maar [ 20 kwi 2017, o 14:40 ]
Tytuł:  Re: Copernicus zatonął w marinie w Gdyni

Fazi napisał(a):
Założyłem najgorszy scenariusz.

Własnie podjechał dźwig. Pasy są już przełożone.
Chodzą dwie pompy spalinówki.

ps. Przyczyna - PODOBNO - w wyskoczonym nad ranem bezpieczniku zasilającym pompy 230V.

Autor:  Fazi [ 20 kwi 2017, o 15:15 ]
Tytuł:  Re: Copernicus zatonął w marinie w Gdyni

Maar napisał(a):
Fazi napisał(a):
Założyłem najgorszy scenariusz.

Własnie podjechał dźwig. Pasy są już przełożone.
Chodzą dwie pompy spalinówki.

ps. Przyczyna - PODOBNO - w wyskoczonym nad ranem bezpieczniku zasilającym pompy 230V.


W linku filmik.

http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Zna ... 12125.html

pozdro

ps. trochę mnie zastanawia to przepompowywanie wody w marinie... :)

Autor:  Kurczak [ 20 kwi 2017, o 15:42 ]
Tytuł:  Re: Copernicus zatonął w marinie w Gdyni

D
waliant napisał(a):
Przekazuję wieść uzyskaną przez telefon.

Okazuje się, że nie zawsze ludzie są tak całkiem winni. Copernicus został wczoraj zwodowany i wiadomo, że ciekł (normalne). W środku pompa elektryczna chodziła w miarę potrzeby. O trzeciej w nocy/rano jeszcze sprawdzili, że gra i jest ok. I pojechali.
A niewiele później w marinie padł prąd, czyli zasilanie pompy.
Niby dalej wina ludzi, ale jakby mniejsza, bo faktycznie paskudny zbieg okoliczności.

Teraz z innej strony - jakie parę dni leżakowania? Jacht leży na dnie od rana i dzisiaj pewnie (choć tutaj nie mam pewności, bo nie zapytałem o to) zostanie wyciągnięty.
Co nie zmienia faktu, że to i tak kaplica i wiele do naprawy będzie :(


I dlatego IMHO na jachcie powinna być wachta tak długo, aż będzie pewne, że jacht się uszczelnił.
Awarie prądu, pomp się zdarzają...

Autor:  junak73 [ 20 kwi 2017, o 16:42 ]
Tytuł:  Re: Copernicus zatonął w marinie w Gdyni

Fazi napisał(a):
ps. trochę mnie zastanawia to przepompowywanie wody w marinie... :)


Mnie też, tym bardziej że otwory przez które włożono rury nie były niczym uszczelnione, ale po południu podjechał dźwig, jacht uniesiony lekko ponad lustro wody i pompy szybko poradziły sobie tematem.

Autor:  waliant [ 20 kwi 2017, o 18:44 ]
Tytuł:  Re: Copernicus zatonął w marinie w Gdyni

Jak wyjeżdżałem z mariny to jacht był już na brzegu. Zabrakło prądu na słupku - albo awaria słupka, albo wyskoczył bezpiecznik.

Co do wachty i awarii prądu. Oczywiście jest to słuszne (żeby tam być, na miejscu, dobę lub dwie), jaaaaasne! Ale tak serio, to kto z forumowiczów trzymałby wachtę non-stop w takiej sytuacji? Chętnie posłucham deklaracji.
Realnie było tak, że faktycznie ludzie na jachcie byli do 3 nad ranem. Robili co mieli zrobić, pilnowali też pompy. Pompa chodziła wiele godzin (z przerwami, wiadomo) od wodowania. O tej godzinie ludzie doszli do wniosku, że już wystarczy. To że zaraz po ich wyjeździe zabrakło prądu, to już straszny pech. Jacht po dwóch godzinach był na dnie. Około godziny 6 na miejscu była już władza klubu i zaczęła działanie.
Załatwili dźwig, nurka, pompy. O godzinie 16 jacht już normalnie pływał a dźwig zdejmował sanie ze stosu sań.

Plus, że na jachcie nie było materacy.
Całe towarzystwo nieźle podłamane, za tydzień jacht miał ruszyć w rejs. :(

A skąd ja to wszystko wiem? Bo byłem na dzisiaj umówiony na pomiary na wodzie innego jachtu Stali, które w tej sytuacji zostały odwołane, bo wszyscy w klubie pomagali przy Copernicusie.

Autor:  Jurmak [ 20 kwi 2017, o 18:55 ]
Tytuł:  Re: Copernicus zatonął w marinie w Gdyni

waliant napisał(a):
Ale tak serio, to kto z forumowiczów trzymałby wachtę non-stop w takiej sytuacji? Chętnie posłucham deklaracji.


Tomek, gdyby to był Twój prywatny jacht, nie spał byś na nim? Bo ja chyba tak...

waliant napisał(a):
Realnie było tak, że faktycznie ludzie na jachcie byli do 3 nad ranem. Robili co mieli zrobić, pilnowali też pompy. Pompa chodziła wiele godzin (z przerwami, wiadomo) od wodowania. O tej godzinie ludzie doszli do wniosku, że już wystarczy. To że zaraz po ich wyjeździe zabrakło prądu, to już straszny pech.


To jest technika, a technika jest zawodna... Nie na darmo dubluje się urządzenia i zasilania...

Autor:  waliant [ 20 kwi 2017, o 19:08 ]
Tytuł:  Re: Copernicus zatonął w marinie w Gdyni

Jurmak napisał(a):
ie spał byś na nim? Bo ja chyba tak...

Nie wiem, możliwe, ale na pewno nie będę teraz deklarował, że mur-beton bym został na jachcie.

Jurmak napisał(a):
a technika jest zawodna...

Oczywiście. Dlatego napisałem wyżej, że pretensje do ludzi można mieć. Ale nie ma mowy o rażącym zaniedbaniu, głupocie, lekceważeniu. Moim zdaniem.

W Gryfie mamy zawsze ten sam problem z jachtem Orion. U nas jest o tyle lepiej, że w klubie jest stróż i może rzucić okiem, a wręcz powinien. Ale to u nas tak jest. Nikt na Orionie nie nocuje, za to oczywiście wstawiana jest pompa do środka. Orion za kilka dni będzie wodowany, jak co roku.
Cóż, zobaczymy jak wyjdzie...

Autor:  Ejdzej [ 20 kwi 2017, o 19:41 ]
Tytuł:  Re: Copernicus zatonął w marinie w Gdyni

junak73 napisał(a):
Fazi napisał(a):
ps. trochę mnie zastanawia to przepompowywanie wody w marinie... :)


Mnie też, tym bardziej że otwory przez które włożono rury nie były niczym uszczelnione, ale po południu podjechał dźwig, jacht uniesiony lekko ponad lustro wody i pompy szybko poradziły sobie tematem.


No ale co w tym dziwnego? Podeszli do tematu w najprostszy możliwy sposób i do tego dobry. Fakt, że póki jacht jest cały zanurzony to wygląda to dziwnie, ale jak zaczęli jacht podnosić to bez pompowania poziom wody w jachcie był by wyższy niż w wody w basenie co obciążało by poszycie. Tak mogli zacząć go powoli podnosić i gdy otwarte luki znalazły się nad powierzchnią wody można było wypompować wodę bez ryzyka uszkodzenia poszycia. Uszczelnianie luków było by bez sensu jak ma się wydajną pompę. ;)

Autor:  Paco [ 20 kwi 2017, o 19:52 ]
Tytuł:  Re: Copernicus zatonął w marinie w Gdyni

Uszczelnienie i pompowanie to spore ryzyko zrobienia podcisnienia i uszkodzenia jachtu

Autor:  Ejdzej [ 20 kwi 2017, o 19:59 ]
Tytuł:  Re: Copernicus zatonął w marinie w Gdyni

Ciekawe jak :) Owszem jak jacht leżałby na głębokości 100m to takie pompowanie mogłoby uszkodzić jacht, ale nie na głębokości 0,5-3m.

Autor:  junak73 [ 20 kwi 2017, o 19:59 ]
Tytuł:  Re: Copernicus zatonął w marinie w Gdyni

waliant napisał(a):
Pompa chodziła wiele godzin (z przerwami, wiadomo) od wodowania. O tej godzinie ludzie doszli do wniosku, że już wystarczy. To że zaraz po ich wyjeździe zabrakło prądu, to już straszny pech. Jacht po dwóch godzinach był na dnie.


Tomciu ja cię bardo lubię i szanuję. Ale weź no rusz wyobraźnię ile to trzeba wody żeby w dwie godziny zatopić jacht o takiej wyporności.

I teraz jeżeli tak szybko nabierał wody to znaczy że nie można było od niego odejść na dlużej niż 30 min - do godziny.
Gdyby nabierał 30 - 50 litrów na godzinę to do rana by nie zatonął nawet bez pomp.

Więc osoba która go zostawiła wykazała się skrajnym brakiem wyobraźni. Te pompy potrafią same z siebie stanąć kilka razy na godzinę bo pływak się zawiesi. Trzeba było cieciowi w klubie powiedzieć że ma co pół godziny zajrzeć i nie było by problemu.

Autor:  Fazi [ 20 kwi 2017, o 20:03 ]
Tytuł:  Re: Copernicus zatonął w marinie w Gdyni

Ejdzej napisał(a):
No ale co w tym dziwnego? Podeszli do tematu w najprostszy możliwy sposób i do tego dobry. Fakt, że póki jacht jest cały zanurzony to wygląda to dziwnie,

No właśnie kiedy jest zanużony to jest to lekko bez sensu, bo to co wypompują wleje się ponownie :)
Nie wyglądało to na chwilę przed podniesieniem - nigdzie nie widać pasów. Chyba, że źle widzę.

Ejdzej napisał(a):
ale jak zaczęli jacht podnosić [...]

To już oczywista oczywistość :) Jak mawiał klasyk.

Ejdzej napisał(a):
Uszczelnianie luków było by bez sensu jak ma się wydajną pompę. ;)

Uszczelnianie luków POD WODĄ w ogóle jest bez sensu.
Bo jak coś się uda wypompować, to co zamiast tego co wpłynie do środka?.. Próżnia? :)

Do uszczelnionej łódki można co najwyżej wpompować powietrze albo piłeczki ping-pongowe. :)
https://youtu.be/4MOJN07XRYw
https://youtu.be/-FmnxBIe75s?list=PLE65FEA4CFBCEAFF3

Żarty żartami - dobrze, że tak się skończyło i nikt nie doznał uszczerbku na zdrowiu.

Inna sprawa, że szybko nabierała wody, skoro 3 h wystarczyło aby zatonęła.
Wiedząc, że aż tak silny jest przeciek tym bardziej należało wzmocnić nadzór.

pozdro

Autor:  waliant [ 20 kwi 2017, o 20:20 ]
Tytuł:  Re: Copernicus zatonął w marinie w Gdyni

junak73 napisał(a):
ile to trzeba wody żeby w dwie godziny zatopić jacht o takiej wyporności.

Początek jest niezbyt szybki, ale jak jacht się trochę zanurzy, i w wodę wejdzie sucha burta, to idzie to już błyskawicznie.
junak73 napisał(a):
Te pompy potrafią same z siebie stanąć kilka razy na godzinę bo pływak się zawiesi

Przez wiele godzin nie stanęła.
junak73 napisał(a):
Trzeba było cieciowi w klubie powiedzieć

Oni nie mają ciecia, tylko Gryf ma.

Na samym początku napisałem, że skoro jacht zatonął to na pewno został popełniony błąd, to jest jasne i nikt tego nie neguje. Ale jednak skalę winy można stopniować...
Żeby nie było, to ja ze Stalą nie mam nic wspólnego, na Copernicusie nigdy nawet nie byłem.
Ale z bosmanem do usunięcia przez delete to jednak bym się zastanowił (nie wiem czy bosman klubowy tam był czy może ktoś z załogi lub opiekun).
Całej sytuacji nie oceniam tak surowo, jak kilka osób tutaj.

Autor:  Oks [ 20 kwi 2017, o 21:08 ]
Tytuł:  Re: Copernicus zatonął w marinie w Gdyni

Jedno jest pewne. Ktoś zebrał porządny opierdziel.

Autor:  Nicram [ 20 kwi 2017, o 21:20 ]
Tytuł:  Re: Copernicus zatonął w marinie w Gdyni

Drabiny nie stawiałem i zdjęć z wewnątrz nie będzie bo byście mnie zjedli ;)
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Autor:  Moniia [ 20 kwi 2017, o 21:34 ]
Tytuł:  Re: Copernicus zatonął w marinie w Gdyni

waliant napisał(a):
(...)! Ale tak serio, to kto z forumowiczów trzymałby wachtę non-stop w takiej sytuacji? Chętnie posłucham deklaracji.
(...).


To słuchaj: JA.

ot, mądra z własnych doświadczeń, wracałam Nadirem z paroma tonami wody w zęzie szukając jakiegoś płytkiego miejsca po drodze, aby nie było problemów z łowieniem. Wiem, jak to wygląda przyjemnie, gdy nagle wolna burta robi się niższa a podłogi niemal pływają. Miałam farta, że złapałam w porę, inaczej brałabym udział w bardzo widowiskowym wyciąganiu jachtu, który zablokował Kanał Piastowski, bo tam zmierzałam. Albo i w jeszcze bardziej widowiskowej akcji ratunkowej w której utracono najstarszy jacht w Polsce, gdybym spokojnie przeszła Kanał i wyszła na Bałtyk, co było moim planem na weekend.

I nikt się tego tak naprawdę nie spodziewał, ot, jedna z burt jeszcze nie nasiąkła, będąc ładnie nasłonecznioną od wodowania. Świeży wiaterek kładący ten śliczny jacht na burtę załatwił sprawę.

Od tego czasu jestem bardzo uczulona na kwestię prawidłowego namoczenia jachtu drewnianego o takiej konstrukcji.

Autor:  Moniia [ 20 kwi 2017, o 21:41 ]
Tytuł:  Re: Copernicus zatonął w marinie w Gdyni

junak73 napisał(a):
(..)
Gdyby nabierał 30 - 50 litrów na godzinę to do rana by nie zatonął nawet bez pomp.
(...).


Mówisz z doświadczenia? Bo ja tak. Na hals na pechowej burcie Nadira położyłam się wychodząc zza Trzebieży, w połowie drogi przez Zalew miałam pływające podłogi. To nie jest dużo czasu.

Sam policz. Dawałam tabelki, przekrój otworu i jego położenie pod wodą. Biorąc pod uwagę, że szpary, choć niewielkie, mogą mieć długość jachtu, będąc jednocześnie głęboko pod wodą - to są naprawdę duże przepływy. Nawet na statycznym jachcie w marinie.

Autor:  Jaromir [ 20 kwi 2017, o 21:47 ]
Tytuł:  Re: Copernicus zatonął w marinie w Gdyni

waliant napisał(a):
Oni nie mają ciecia, tylko Gryf ma.

To można było poprosić ciecia z Gryfa, wystarczyłoby by się co czas jakiś przeszedł i numer telefonu w razie "kuku" miał...
Zwłaszcza, jeżeli jakieś wyjątkowe, absolutnie nie cierpiące zwłoki okoliczności, zmusiły opiekuna starego, drewnianego jachtu do wyjazdu - o 0300 nad ranem, w kilkanaście godzin po wodowaniu...

waliant napisał(a):
Na samym początku napisałem, że skoro jacht zatonął to na pewno został popełniony błąd, to jest jasne i nikt tego nie neguje. Ale jednak skalę winy można stopniować...

A czy nie stopniuje się jej w zależności od skutków, do których błąd doprowadził?

PS. Strasznie szkoda...

Autor:  SIRK [ 20 kwi 2017, o 21:56 ]
Tytuł:  Re: Copernicus zatonął w marinie w Gdyni

waliant napisał(a):
Całej sytuacji nie oceniam tak surowo, jak kilka osób tutaj.

Sytuacje powinniśmy ocenić bardzo surowo, jedynie należy wstrzymać się z "wieszaniem bosman" gdyż nie wiemy kto i za co był odpowiedzialny.

Fazi napisał(a):
ps. trochę mnie zastanawia to przepompowywanie wody w marinie...

Sprzęt(pompy, węże) przed użyciem należy przetestować.

Autor:  waliant [ 20 kwi 2017, o 22:24 ]
Tytuł:  Re: Copernicus zatonął w marinie w Gdyni

Jaromir napisał(a):
zmusiły opiekuna starego


To mi podpada pod demagogię. Nowe drewniane jachty ciekną mniej?

BTW, Orion, oficjalnie rocznik 1936, cieknie bardzo mało w ogóle, także po wodowaniu dość szybko dochodzi do siebie. Jest w stanie znacznie lepszym niż kilkanaście lat temu.
Copernicus to nie Orion, poza tym na tym pierwszym nie pływałem i nie znam go, ale wygląda nieźle i w stanie jest chyba całkiem dobrym. Zwłaszcza jak na "stary, drewniany jacht", do tego klubowy (na forum synonim upadku i degradacji).

Autor:  Ryś [ 20 kwi 2017, o 22:36 ]
Tytuł:  Re: Copernicus zatonął w marinie w Gdyni

waliant napisał(a):
Ale tak serio, to kto z forumowiczów trzymałby wachtę non-stop w takiej sytuacji? Chętnie posłucham deklaracji.
Ale Ty tak serio? :-?

Autor:  waliant [ 20 kwi 2017, o 22:45 ]
Tytuł:  Re: Copernicus zatonął w marinie w Gdyni

Ryś napisał(a):
Ale Ty tak serio?


Całkiem serio. Osoby które się zdeklarują wpadną na listę obserwowanych, a gdy zdarzy im się wpadka, to wtedy pojedziemy po nich pryncypialnie i bez litości, a co! :-P

Strona 1 z 2 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/