Komentarz naocznego świadka . Wypowiedział się dziś na sąsiednim forum :
"
Jestem autorem filmu. Jeden z kolegów wywołał mnie wczoraj do tablicy.
Dzień dobry zatem
.
Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że nie jestem trenerem. Jestem ojcem jednego z zawodników.
Widzę, że link do filmu HD już opublikowany. Zrobiłem również szkic sytuacji:
https://www.dropbox.com/s/s375d3vlfky2y ... 1.png?dl=0Proszę się nie czepiać skali, bo jej nie zachowałem. Być może trasa była jeszcze bardziej przesunięta na wschód.
Na początek kilka faktów (w kolejności jaka przychodzi mi do głowy):
1. zawody dzieci odbywały się jak zwykle, w północno-wschodniej części jeziora - zdecydowanie nie na szlaku wodnym, a ok. kilkaset metrów od niego.
2. Wigry płynęły od Wyspy Miłości i przecięły dwa boki trasy regat.
3. Jeden z trenerów natychmiast jak Wigry wpłynęły na obszar regat (pomiędzy bramką a 2) próbował sygnalizować sytuację i konieczność zmiany kursu. Jak statek zbliżał się do grupy zawodników obok statku płynęło chyba 6-7 motorówek trenerów wzywających Kapitana do zmiany kursu bądź zatrzymania statku. Bez skutku.
4. Kapitan nie włączył sygnałów dźwiękowych ani razu. Pasażerowie ŻM byli co najmniej zdziwieni, a potem przerażeni.
5. W momencie kiedy w około szarżującego statku pojawiły się motorówki, być może Kapitan zorientował się, że nie zatrzyma statku. Nie wiem. Skorygował kurs lekko w lewo i dał całą naprzód, mniej więcej na 100m przed miejscem incydentu – był może chciał zmieścić się w luce pomiędzy trójką zawodników prowadzących wyścig a resztą stawki.
6. W ostatniej chwili jeden z trenerów opłynął statek z przodu i wpłynął pomiędzy kurs statku a zbliżające się dzieci i w ostatniej chwili nakazał dzieciom odpaść w lewo (dzieci jechały baksztagiem prawego halsu). To pozwoliło uniknąć wpłynięcia pod statek.
7. MOPR był obecny na regatach każdego dnia od momentu zejścia pierwszego zawodnika na wodę, do momentu powrotu do portu ostatniego dziecka.
8. Wg. organizatorów ŻM była powiadomiona o zawodach (pisemnie, ustnie i podczas „wizyty”) i obiecała nie "przeszkadzać".
9. Dzieci ścigały się w grupach po ok. 60 zawodników. W sumie na wodzie w rejonie regat było 270 dzieci i ponad 30 motorówek trenerów + kibice/rodzice na swoich łodziach oraz MOPR i organizatorzy. Trasa oznaczona była dużymi bojami biały stożek. Wysokość boji ok 150cm.
Takiej grupy optymistów, statku RC, statku mety, gromady trenerów w różnych miejscach trasy nie da się nie zauważyć.
10. To była duża impreza zorganizowana przez MBSW Giżycko we współpracy z partnerami i władzami miasta. Co do papierologii nie mogę się wypowiadać, ale zawsze na tablicy ogłoszeń organizatora każdych regat wisi papier typu "zezwolenie" oraz licencja na organizację regat z PZŻ.
11. To ja wezwałem policję i czekałem na interwencję. Policja początkowo bagatelizowała zgłoszenie i dopiero za 3 telefonem potwierdzili, że motorówka policji już płynie na sygnale to portu ŻM.
Zanim policja przypłynęła mieliśmy z dwoma kolegami trenerami pyskówkę z Kapitanem. Na pytanie ‘czy nie ma za mało miejsca na jeziorze” zbluzgał nas niezwykle i m.in. powiedział, że „jezioro jest tak samo jego jak i nasze i będzie pływał gdzie chce”.
Doszliśmy do wniosku, że jest świrem i wezwaliśmy policję. Nie byliśmy pewni czy gość jest trzeźwy.
12. W porcie ŻM w oczekiwaniu na policję zamieniliśmy kilka słów z pozostałymi członkami załogi statku. Potwierdzili, że Kapitan jest świrem i wskazali kto dokładnie stał za kołem sterowym statku.
Przeczytałem całą dyskusję. Wnioski już wyciągnęliście. Wydaje mi się, że właściwe. Tych co odnoszą się do przepisów i pierwszeństwa proszę ponowne rozważenie swojej opinii na podstawie szkicu i zastanowienie się czy aby na pewno mają rację. Facet wjechał statkiem w miejsce gdzie były zawody. To trochę tak jak ktoś napisał w komentarzu na moim fejsie, że można wjechać autobusem na trasę zawodów kolarskich i oczekiwać pierszeństwa. Mógł ominąć regaty lewą burtą i jeszcze pokazać turystom fantastyczną imprezę.
Największe straty wizerunkowe ponosi miasto i starostwo (jedni z organizatorów regat), ŻM i region.
Mam gorącą nadzieję, że organizatorzy (miasto, MBSW G. i służby) spotkają się z władzami ŻM przed kolejnymi regatami i ponownie ustalą kwestie czyje jest jezioro i jak się na nim zmieścić w dniu zawodów. Mam również nadzieję, że Pani Prezes ŻM wyda stosowne instrukcje swoim załogom jak również pociągnie Kapitana do odpowiedzialności służbowej.
Za dwa tygodnie startuje kolejna duża impreza. Dzieci będzie zapewne jeszcze więcej. Mam nadzieję, że będzie bezpieczniej.
Postaram się śledzić dalszą dyskusję, ale nie obiecuję, że będę na bieżąco – nie mam czasu.
Życzę wszystkim miłego dnia
Michał"