Forum żeglarskie https://forum.zegluj.net/ |
|
Fale Atlantyku - rejs Faro - Lizbona [PŁYWY!] https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=2&t=14057 |
Strona 1 z 2 |
Autor: | zeglarskaprzygoda.pl [ 11 sty 2013, o 12:22 ] |
Tytuł: | Fale Atlantyku - rejs Faro - Lizbona [PŁYWY!] |
Zapraszamy na żeglarską wyprawę wzdłuż wybrzeża Portugalii. Niech poniosą nas fale Atlantyku! Trasa rejsu: Faro (Vilamoura) - Lagos - Sagres - Sines - Lizbona Termin: 27.07. - 03.08.2013 Cena: 1090 złotych Rejs po wodach pływowych! Więcej informacji, opis trasy, zdjęcia z poprzednich rejsów znajdziecie na naszej stronie. Jacht: s/y Runaway (Vagabond 53) Długość: 16,21 m Szerokość: 4,90 m Zanurzenie: 2,53 m Powierzchnia ożaglowania: 146,5 m2 Silniki: 2x Nanni Mercedes 72HP Zaokrętowanie: 9 koi w trzech kabinach (dwie dwuosobowe, jedna czteroosobowa, jedno miejsce w mesie), 2x WC z prysznicem i elektryczną toaletą plus WC z prysznicem i wanną Pełne wyposażenie hotelowe i nawigacyjne. Opis i zdjęcia jachtu znajdziecie tutaj Ceny rejsów podane w PLN. Do ceny rejsu należy doliczyć składkę na jedzenie, paliwo, opłaty portowe. W zależności od apetytu załogi wychodzi około 10-12 euro na dobę. Dojazd we własnym zakresie. Pomagamy w znalezieniu tanich lotów. Przy wykupieniu dwóch etapów 10% zniżki. Przy większej ilości osób zapraszamy do negocjacji. Zapraszamy na naszą stronę http://www.zeglarskaprzygoda.pl Tam znajdziecie szczegółowe opisy tras, mapki, zdjęcia z poprzednich rejsów. Kontakt: Marta Kozarzewska info@zeglarskaprzygoda.pl tel: 532-603-449 |
Autor: | dudeusz75 [ 11 sty 2013, o 14:30 ] |
Tytuł: | Re: Fale Atlantyku - rejs Faro - Lizbona [PŁYWY!] |
Ja się chyba skuszę. Jakby ktoś z Forum był również chętny to proszę o info. |
Autor: | Katrine [ 12 sty 2013, o 21:17 ] |
Tytuł: | Re: Fale Atlantyku - rejs Faro - Lizbona [PŁYWY!] |
czy ktoś coś wie na temat ten firmy? |
Autor: | Cape [ 12 sty 2013, o 21:21 ] |
Tytuł: | Re: Fale Atlantyku - rejs Faro - Lizbona [PŁYWY!] |
Katrine napisał(a): czy ktoś coś wie na temat ten firmy? Istnieją od lat, nie znam nikogo kto korzystał, ale też nikogo, kto by się naciął. |
Autor: | Katrine [ 12 sty 2013, o 22:37 ] |
Tytuł: | Re: Fale Atlantyku - rejs Faro - Lizbona [PŁYWY!] |
Chciałam popłynąć na dwa rejsy od nich, jakby połączyć porto-lizbona i potem lizbona-faro, tylko jeszcze znajomego muszę namówić tak ostatecznie;) czyli raczej nie trzeba się bać? nikt nic złego nie słyszał na temat tej firmy? |
Autor: | STERNIK [ 12 sty 2013, o 23:22 ] |
Tytuł: | Re: Fale Atlantyku - rejs Faro - Lizbona [PŁYWY!] |
Katrine napisał(a): czy ktoś coś wie na temat ten firmy? Firmy co prawda nie znam ... ale zeglarskaprzygoda ... znaczy Jakub istnieje ![]() W ubiegłym roku uczestniczyliśmy (na innych jachtach) w dwóch regatach na Mazurach |
Autor: | plitkin [ 12 sty 2013, o 23:46 ] |
Tytuł: | Re: Fale Atlantyku - rejs Faro - Lizbona [PŁYWY!] |
Kube znam w realu, on istnieje ![]() |
Autor: | Katrine [ 13 sty 2013, o 08:34 ] |
Tytuł: | Re: Fale Atlantyku - rejs Faro - Lizbona [PŁYWY!] |
Bardzo dziękuję za informacje;) |
Autor: | Seba [ 13 sty 2013, o 10:12 ] |
Tytuł: | Re: Fale Atlantyku - rejs Faro - Lizbona [PŁYWY!] |
znam osobę, która z nimi pływała i znam osoby, które teraz z nimi płyną. Ja też uważam , że spoko jak najbardziej nie masz się Kasia co obawiać. ![]() |
Autor: | Katrine [ 13 sty 2013, o 10:20 ] |
Tytuł: | Re: Fale Atlantyku - rejs Faro - Lizbona [PŁYWY!] |
newlifejs0778 napisał(a): znam osobę, która z nimi pływała i znam osoby, które teraz z nimi płyną. Ja też uważam , że spoko jak najbardziej nie masz się Kasia co obawiać. ![]() dobra to suuuuper;) a nie chce ktoś jeszcze płynąć ze mną? mam nawet 2 potencjalnych chętnych prócz mnie tylko muszę im dać dobę do zastanowienia;) i jeszcze patrzyłam na połączenia lotnicze to też są bardzo spoko przez berlin, teraz to nawet po 600 zł mozna znaleść choć przypuszczam ze jak bede kupowac to bedą duzo droższe ale trudno już jakoś to przeżyję;) ja to bym chciała 10-17.08 porto-lizbona i potem odrazu 17-24.08 lizbona-faro ![]() |
Autor: | JacekRy [ 13 sty 2013, o 21:24 ] |
Tytuł: | Re: Fale Atlantyku - rejs Faro - Lizbona [PŁYWY!] |
Witam, Trafiłem na to forum szukając rejsu na tegoroczne wakacje. Przeczytałem wszystkie powyższe wypowiedzi i też chciałbym coś dopowiedzieć od siebie. Specjalnie się tu zalogowałem bo aż mi ciśnie podskoczyło. Mam nadzieję że Żeglarska Przygoda zrobiła chociaż minimalny remont na jachcie Runaway. Płynąłem z nimi w rejsie po Morzu Śródziemnym (całkiem niedawno). Był to mój wymarzony, pierwszy na ciepłych wodach rejs. Na moje nieszczęście skusiła mnie niska cena. Większość rzeczy na jachcie nie działała. Non stop coś się psuło (pompa wody, woda w zęzie wymieszana z ropą, smród i brud wszędzie...niedziałający kibel itd). Kapitanowi nic się nie chciało z tym robić - albo nie potrafił. W rezultacie ja straciłem urlop i nie tylko ja, cała załoga po skończeniu rejsu wiedziała że nigdy więcej z tą firmą nie popłynie. Trasy rejsu też oczywiście z racji licznych usterek nie zrealizowaliśmy (a przeszkodą nie była pogoda ani stan załogi) Nie piszę tego żeby kogoś obrazić. Piszę dlatego, że ja kiedyś zmarnowałem swój ostatni tydzień urlopu właśnie na tym rejsie. Mam nadzieję że moja wypowiedzieć ostrzeże Was i nie spędzicie wakacji tak jak ja... Moja rada poszukajcie, opinii, popytajcie ludzi (najlepiej swoich znajomych) którzy pływali z tą firmą - ja mogę powiedzieć tyle jacht jest w stanie fatalnym i nie powinien wychodzić z portu bo kiedyś to się źle zakończy! Pozdrawiam, Jacek Ryba w związku z postem -> viewtopic.php?f=2&t=14057&start=25#p200390 [...] okazało się że Jacek (z pozoru wyglądało, że to on pisał) nic o tej historii na forum nie wie. [...] Konto zostaje zablokowane do czasu otrzymania ewentualnego wyjaśnienia od JacekRy. |
Autor: | dudeusz75 [ 14 sty 2013, o 11:43 ] |
Tytuł: | Re: Fale Atlantyku - rejs Faro - Lizbona [PŁYWY!] |
JacekRy napisał(a): Non stop coś się psuło (pompa wody, woda w zęzie wymieszana z ropą, smród i brud wszędzie...niedziałający kibel itd). Kapitanowi nic się nie chciało z tym robić - albo nie potrafił. Nie brzmi zachęcająco. Jacku - w którym roku odbył się ten rejs? |
Autor: | zeglarskaprzygoda.pl [ 14 sty 2013, o 13:01 ] |
Tytuł: | Re: Fale Atlantyku - rejs Faro - Lizbona [PŁYWY!] |
Witam, Czas chyba włączyć się do dyskusji i obronić. Pan Jacek płynął z nami w 2010 roku na dwutygodniowym rejsie z Lizbony do Almerii. Poza kapitanem - Bartkiem Gajewskim byłam tam również ja - Marta Kozarzewska. Jestem kapitanem jachtowym, a od 2010 roku jestem związana z firmą, więc generalnie wiem o co chodzi i w żaglach, i w firmie ![]() Rejs faktycznie nie był najlepszy i nie odbył się tak, jak planowaliśmy. Jednak nie było to winą rzekomych licznych usterek na jachcie czy też lenistwa, ale warunków pogodowych. Wszystko szło pięknie aż do Tangeru, pod którym stanęliśmy nocą na kotwicy. Rano zamiast zwiedzać musieliśmy po prostu stamtąd uciekać - wiało bardzo mocno, koło 9 w skali Beauforta, centralnie w brzeg - dalsze stanie w tym miejscu groziło zepchnięciem nas na port i skały. Dodam, że Runaway z racji swoich rozmiarów nie był w stanie schować się w Tangerze, o czym kapitan doskonale wiedział (i już na początku rejsu poinformował załogę). Po wielu godzinach walki z wiatrem i prądem, na silniku i żaglach, wreszcie stanęliśmy w odległej zaledwie kilka mil Tarifie. Normalnie w marinie nie można zacumować, dla jachtów-gości dostępne jest jedynie kotwicowisko. Nam jednak pozwolono tam zacumować, właśnie z racji na silny wiatr. Wiało mocno przez 4 dni z rzędu. Mimo, że staliśmy w osłoniętym porcie, wciskało nas w keję, trzaskało otwartymi na moment klapami. W tych niekorzystnych warunkach skończyła nam się woda na jachcie (1000-litrowe zbiorniki, zatankowane jeszcze w Lizbonie) i nie mieliśmy jak jej zatankować (w Tarifie nie ma normalnego betonowego nabrzeża dla gości, z prądem, wodą i prysznicami). Jedyne, czego mieliśmy pod dostatkiem to prąd - generator wiatrowy dosłownie szalał. Nie mogliśmy zatankować, nie mogliśmy wypłynąć. Dodatkowo załoga cały czas naciskała, żeby płynąć, totalnie nie zdając sobie sprawy, z tego czym to grozi. A w tych warunkach nawet odejście od kei najprawdopodobniej skończyłoby się na falochronie albo na innych łódkach - o dalszej żegludze nawet nie chcę myśleć. Rejs miał się zakończyć w Almerii. Niestety w marinie w Almerii nie było miejsca i musieliśmy stanąć w pobliskiej miejscowości Aquadulce. Oczywiście, mogliśmy takowe miejsce wcześniej zarezerwować, ale nigdy wcześniej nie mieliśmy problemów z postojem tam i nikt nie pomyślał nawet, że we wrześniu może tam nie być wolnych miejsc. Ewidentnie nasza wina, nic nas nie usprawiedliwia. Po tamtym wydarzeniu już nie dopuszczamy do takich sytuacji, w tym sezonie w ogóle nie planujemy zakończenia ani początku żadnego rejsu w Almerii. Jeśli chodzi o niedziałające sprzęty na jachcie - faktycznie takie się nam zdarzają, tak jak każdemu. Na tamtym rejsie tak się niefortunnie zdarzyło, że zapchała się toaleta na rufie. Wspólnie z kapitanem odtykaliśmy ją parę razy, i po każdej takiej interwencji wracała do użytku. Na Runaway'u są w sumie TRZY toalety, więc nawet jeśli jedna nie działa, to zostają jeszcze DWIE. Pompa wody na jachcie działała, ale jak już wcześniej pisałam nie mieliśmy wody. Co do ropy rzekomo pływającej w zęzie - nie znam jachtu morskiego, który by nią nie śmierdział... Żaden to argument, wiem. Ale naprawdę nie jest tak, że woda nam się leje do zęzy strumieniami. A co do smrodu i brudu... Kapitan ma swoją osobną kabinkę na dziobie i tam ma swoje rzeczy - a załoga rozpakowuje się i użytkuje mesę, swoje kabiny, łazienki i kambuz na co dzień. Jeśli ktoś nie spłukuje wody zgodnie z instrukcją, to niestety kibel się zapycha i śmierdzi, jeśli nie pozmywa naczyń, to niestety śmierdzi i kambuz... Kilka słów na podsumowanie: Oczywiście, tak jak każdemu zdarzają się nam usterki, jednak każdą z nich staramy się jak najszybciej naprawić. Zaledwie kilka z naszych rejsów w ciągu ostatnich dwóch lat nie odbyło się po zamierzonej trasie, i zawsze przyczyną tego były złe warunki atmosferyczne, a nie niesprawny jacht, czy kapitan. Na warunki pogodowe niestety nie mamy wpływu, ani nie możemy ich uwzględnić, planując w grudniu trasy rejsów na cały sezon. Zdaję sobie sprawę, że ten rejs nie był dla Pana Jacka tym, czego oczekiwał. Ale złożyło się na to kilka różnych czynników i wydaje mi się, że jednak nie powinien nas tak surowo oceniać. Pozdrawiam Marta Kozarzewska |
Autor: | JacekRy [ 14 sty 2013, o 16:28 ] |
Tytuł: | Re: Fale Atlantyku - rejs Faro - Lizbona [PŁYWY!] |
dudeusz75 napisał(a): Nie brzmi zachęcająco. Jacku - w którym roku odbył się ten rejs? Tak jak Pani Marta napisała ja byłem w 2010 roku. Moi znajomi, których nie zdążyłem wcześniej ostrzec, byli w zeszłym roku pod koniec sezonu na Morzu Śródziemnym. Ich wrażenia z rejsu są podobne - nie będę pisał co u nich się działo, ponieważ w tym rejsie z nimi nie płynąłem. Wanna to nie wszystko... Pani Marto, Szkoda mi czasu żeby wdawać się w dalsze dyskusje. Napisałem jak było i co o tym myślę - mam nadzieję że kilka osób uratuje dzięki temu swój urlop. Niemniej mam jedno pytanie. Tak jak pani wspomniała Runaway jest za duży żeby wejść do Tangeru. Załoga o tym dowiedziała się na rejsie a nie PRZED rejsem zapisując się. Nadal nie jestem w stanie zrozumieć w jaki sposób zamierzacie do Tangeru wejść w tym roku? Rozumiem że znane miasto Maroka jest po raz kolejny tylko chwytem marketingowym? Tu poniżej wklejam fragment Waszej oferty rejsu w Maroku 2013 z innego postu na tym forum: Trasa rejsu: Faro (Vilamoura) - Kadyks - Ceuta (i Tanger) - Gibraltar - Malaga (Benalmadena) Termin: 24.08. - 31.08.2013 Pozdrawiam serdecznie, Jacek Ryba |
Autor: | cantos [ 14 sty 2013, o 16:47 ] |
Tytuł: | Re: Fale Atlantyku - rejs Faro - Lizbona [PŁYWY!] |
zeglarskaprzygoda.pl napisał(a): nie znam jachtu morskiego, który by nią nie śmierdział... Poważnie ? ![]() |
Autor: | Zbieraj [ 14 sty 2013, o 17:27 ] |
Tytuł: | Re: Fale Atlantyku - rejs Faro - Lizbona [PŁYWY!] |
zeglarskaprzygoda.pl napisał(a): Dodam, że Runaway z racji swoich rozmiarów nie był w stanie schować się w Tangerze, Przepraszam za pytanie (może trochę naiwne), ale co jest z Runawayem nie tak? Ja byłem w Tangerze kilkanaście razy Zawiasem i Pogorią, więc dlaczego Runaway nie może tam wejść?zeglarskaprzygoda.pl napisał(a): wreszcie stanęliśmy w odległej zaledwie kilka mil Tarifie. Normalnie w marinie nie można zacumować, dla jachtów-gości dostępne jest jedynie kotwicowisko. Nam jednak pozwolono tam zacumować, właśnie z racji na silny wiatr. Wiało mocno przez 4 dni z rzędu. Mimo, że staliśmy w osłoniętym porcie, wciskało nas w keję, trzaskało otwartymi na moment klapami. W tych niekorzystnych warunkach skończyła nam się woda na jachcie (1000-litrowe zbiorniki, zatankowane jeszcze w Lizbonie) i nie mieliśmy jak jej zatankować (w Tarifie nie ma normalnego betonowego nabrzeża dla gości, z prądem, wodą i prysznicami). Rada na przyszłość: omijajcie Tarifę dużym łukiem. Od ponad roku jest czynna Alcaidesa Marina w La Linea, tuż za pasem startowym gibraltarskiego lotniska. Ogromna marina ze wszystkimi możliwymi facilities, w wolnymi miejscami i tania! W ubiegłym roku byłem tam trzykrotnie "Borchardtem". Płaciłem 73 Euro. Za "Borchardta"!Wejście bezpieczne przy każdym kierunku i sile wiatru. Na Google Earth jest jeszcze zdjęcie sprzed zabudowy wewnętrznej, na mapach nawigacyjnych też. Stan aktualny masz tu: http://www.alcaidesamarina.com/seccion/ ... arina/100/ zeglarskaprzygoda.pl napisał(a): Co do ropy rzekomo pływającej w zęzie - nie znam jachtu morskiego, który by nią nie śmierdział... Chyba opuściłaś jeden wyraz. To zdanie powinno brzmieć: "nie znam zapuszczonego jachtu morskiego, który by nią nie śmierdział" ![]() |
Autor: | zeglarskaprzygoda.pl [ 14 sty 2013, o 17:36 ] |
Tytuł: | Re: Fale Atlantyku - rejs Faro - Lizbona [PŁYWY!] |
JacekRy napisał(a): Nadal nie jestem w stanie zrozumieć w jaki sposób zamierzacie do Tangeru wejść w tym roku? Rozumiem że znane miasto Maroka jest po raz kolejny tylko chwytem marketingowym? Tu poniżej wklejam fragment Waszej oferty rejsu w Maroku 2013 z innego postu na tym forum: Trasa rejsu: Faro (Vilamoura) - Kadyks - Ceuta (i Tanger) - Gibraltar - Malaga (Benalmadena) Termin: 24.08. - 31.08.2013 W szczegółach rejsu na naszej stronie, gdzie jest cały opis rejsu jest napisane, że planujemy wycieczkę z Ceuty do Tangeru. |
Autor: | Cape [ 14 sty 2013, o 18:13 ] |
Tytuł: | Re: Fale Atlantyku - rejs Faro - Lizbona [PŁYWY!] |
Zbieraj napisał(a): omijajcie Tarifę dużym łukiem Dodatkowo tam zawsze wieje, że krowy w powietrzu latają ![]() Dobre miejsce na surfing ![]() |
Autor: | Sajmon [ 14 sty 2013, o 19:06 ] |
Tytuł: | Re: Fale Atlantyku - rejs Faro - Lizbona [PŁYWY!] |
zeglarskaprzygoda.pl napisał(a): Kapitan ma swoją osobną kabinkę na dziobie i tam ma swoje rzeczy - a załoga rozpakowuje się i użytkuje mesę, swoje kabiny, łazienki i kambuz na co dzień. Jeśli ktoś nie spłukuje wody zgodnie z instrukcją, to niestety kibel się zapycha i śmierdzi, jeśli nie pozmywa naczyń, to niestety śmierdzi i kambuz... Jeśli na rejsie turystycznym, gdzie dajecie ofertę "dla wszystkich" pewnie jeszcze "nie wymagane jest doświadczenie żeglarskie", kapitań nie chce, nie może, nie potrafi zmotywować dopilnować, załogi do właściwego użytkowania kingstonu, czy mycia naczyń, do utrzymania porządku - może warto pomyśleć o jakimś kompetentnym Kapitanie, a nie takim co to w kabince na dziobie ma wszystko jak należy ![]() * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * Natomiast jedna zła opinia jakkolwiek szczera nie może przekreślać działalności firmy. Z pewnością są dziesiątki zadowolonych klientów, a jak ktośzadowolony, wszystko O.K. - to po prostu nie ma o czy pisać |
Autor: | Katrine [ 14 sty 2013, o 19:17 ] |
Tytuł: | Re: Fale Atlantyku - rejs Faro - Lizbona [PŁYWY!] |
to sobie popłynełam .... no wiecie co?! czy to zawsze tak musi być:/ |
Autor: | Maar [ 14 sty 2013, o 19:29 ] |
Tytuł: | Re: Fale Atlantyku - rejs Faro - Lizbona [PŁYWY!] |
Jeszcze chwilę i podzielę wątek... Zbieraj napisał(a): Chyba opuściłaś jeden wyraz. To zdanie powinno brzmieć: "nie znam zapuszczonego jachtu morskiego, który by nią nie śmierdział" Trzeba by było chyba zdefiniować niedefiniowalne "śmierdział".Palę papierosy i na co dzień spotykam się z różnymi zarzutami odnośnie śmierdzenia. Kiedyś to nawet szef przyszedł do mnie z pretensjami, że nie jest zrobiony jakiś-tam-projekt, bo koleżanka nie mogła przyjść do mnie do pokoju skonsultować się, bo "tam tak śmierdzi papierochami, że można się zrzygać" (w pokoju oczywiście nie palę, wychodzi się przed budynek). Poziom roszczeniowości jest osobniczo zmienny i to co dla jednego jest lekkim zapachem dla innego jest smrodem nie do zniesienia. Zapewne jest wiele jachtów, w których nie sposób jest się zorientować za pomocą węchu, że za cienką drewnianą ścianką znajduje się silnik diesla, ale nie są to jachty z grupy "niezapuszczone", to są "wypasione fury". JacekRy napisał(a): Większość rzeczy na jachcie nie działała. Ile na jachcie jest rzeczy? Wbrew pozorom jacht, to dość złożony "mechanizm", podziwiam takich, którym chciało się tracić urlop i liczyć ile to jest 51% tych wszystkich szpargałów.JacekRy napisał(a): smród i brud wszędzie To trzeba było wziąć szmatę i z resztą załogi w kilkanaście minut wyzbyć się brudu a wraz z nim smrodu. Nie bardzo rozumiem gdzie leży problem.JacekRy napisał(a): Trasy rejsu też oczywiście z racji licznych usterek nie zrealizowaliśmy (a przeszkodą nie była pogoda ani stan załogi) W kontekście tego co pisze Marta: zeglarskaprzygoda.pl napisał(a): Rano zamiast zwiedzać musieliśmy po prostu stamtąd uciekać - wiało bardzo mocno, koło 9 ... moje niezrozumienie jest jeszcze większe niż w poprzednim akapicie.zeglarskaprzygoda.pl napisał(a): Zdaję sobie sprawę, że ten rejs nie był dla Pana Jacka tym, czego oczekiwał. A czego oczekiwał? Bez ironii pytam - czy wiesz czego oczekują wasi klienci?zeglarskaprzygoda.pl napisał(a): Ale złożyło się na to kilka różnych czynników i wydaje mi się, że jednak nie powinien nas tak surowo oceniać. Dlaczego nie powinien? Chcesz komuś zabraniać możliwości oceniania? W szczególności jeśli wiesz czego klient oczekuje i wiesz (zakładam), że w żeglarstwie oczekiwania to jedno a rzeczywistość to drugie.Może jest to jakaś nauczka dla organizatorów rejsów? Świat się zmienia, dawniej gdy było napisane "trasa: Gdynia - Bornholm - Karlskrona - Gdynia" to wiadomo było na 99%, że start jest z Gdyni i jeśli przywiało odwrotnie i wyszedł Kalmar albo Liepaja, to nikt do nikogo nie miał pretensji. Ludzie rozumieli, że to wiatr rozdaje karty, teraz płacą i wymagają żeby wiało tak, żeby mogli pochwalić się fotkami z wymarzonego urlopu. Jeśli będziecie dokładnie opisywali trasę, podawali jako pewnik nazwy miejsc, które zamierzacie odwiedzić, jeśli nie napiszecie szczerze jakie są warunki na jachcie a kwestie obowiązków skwitujecie krótkim "doświadczenie i wiedza nie są konieczne" to takich postów będziecie mieli IMHO coraz więcej. A jak traficie na klienta-roszczeniowca, to awantura może być na pół internetu ;-) |
Autor: | Cape [ 14 sty 2013, o 19:37 ] |
Tytuł: | Re: Fale Atlantyku - rejs Faro - Lizbona [PŁYWY!] |
Katrine napisał(a): to sobie popłynełam .... no wiecie co?! czy to zawsze tak musi być:/ Bez przesady, jak na razie to została nam zęza....do wyczyszczenia. Nigdy tego nie robiłaś ? Jak się paru weźmie, to po godzinie jacht będzie błyszczał. Jestem przyzwyczajony z Berga, że schodząca załoga czyści jacht tak, że najlepsza puc frau tego lepiej nie zrobi. Jak schodzimy z jachtu czarterowego, to mimo to, że za sprzątanie się obligatoryjnie płaci (przeważnie 100 euro), to tez jacht jest dobrze wysprzątany. |
Autor: | Monika [ 14 sty 2013, o 19:59 ] |
Tytuł: | Re: Fale Atlantyku - rejs Faro - Lizbona [PŁYWY!] |
Maar napisał(a): Świat się zmienia, dawniej gdy było napisane "trasa: Gdynia - Bornholm - Karlskrona - Gdynia" to wiadomo było na 99%, że start jest z Gdyni i jeśli przywiało odwrotnie i wyszedł Kalmar albo Liepaja, to nikt do nikogo nie miał pretensji. Ludzie rozumieli, że to wiatr rozdaje karty, teraz płacą i wymagają żeby wiało tak, żeby mogli pochwalić się fotkami z wymarzonego urlopu. [...] A jak traficie na klienta-roszczeniowca, to awantura może być na pół internetu ![]() O! Właśnie to! Ludzie teraz jacyś tacy roszczeniowi, wymagający... Kiedyś to było inaczej, i ludzie inni, i Internetu nie było... ![]() |
Autor: | Prawdziwy Jacek R. [ 14 sty 2013, o 20:39 ] |
Tytuł: | Re: Fale Atlantyku - rejs Faro - Lizbona [PŁYWY!] |
Witam wszystkich czytających. Do napisania paru słów zmusił mnie ktoś jawnie podszywający się pode mnie jako Jacek Ryba - używając mojego niepełnego nazwiska pod nie moją opinią. Nie wiem "Jacku Rybo" dlaczego to zrobiłeś i dlaczego boisz się podać swojej opinii pod swoim nazwiskiem. Nie mam zwyczaju dawania podobnych opinii i nie będę nadal tego robił, chyba że będę z czegoś bardzo niezadowolony lub będę się czuł oszukany, a tak w przypadku tego rejsu nie było. Odniosę się tylko do jednego istotnego faktu - 3-dniowy pobyt w Tarifie spowodowany był ewidentnie fatalną pogodą (silny wiatr) i nie uważam swojego 2-tygodniowego urlopu za zmarnowany. Z żeglarskim pozdrowieniem Prawdziwy Jacek R. |
Autor: | Zbieraj [ 14 sty 2013, o 21:29 ] |
Tytuł: | Re: Fale Atlantyku - rejs Faro - Lizbona [PŁYWY!] |
A za chwilę znajdzie się tu post, że to wszystko było nie tak, podpisany "Superprawdziwy Jacek R." Potem będzie post podpisany "Jedyniesłuszny Jacek R." A my, biedne żuczki, mamy zgadywać, który Jacek to Jacek, a który Jacek to podróba Jacka. Mam skromną prośbę-apel do Staszka i Bartka Gajewskich: Chłopaki, nie musicie niczego wyjaśniać, ale w Waszym dobrze pojętym interesie leży wyjaśnienie, co tu jest prawdą, który Jacek był na rejsie i jaka jest opinia o rejsie tego Jacka-załoganta, a nie Jacka (cków) - krętacza (czy). Bez Waszego udziału sprawa nie zostanie rozstrzygnięta, bo z punktu widzenia nas, zwykłych "użyszkodników" tego forum, nick "JacekRy" jest dokładnie tak samo wiarygodny jak nick "Prawdziwy Jacek R". A bez wyjaśnienia - po jakimś czasie w iluś tam żeglarskich łepetynach zostanie zbitka pojęciowa w stylu Radia Erywań: Co? Żeglarska Przygoda? Gajewscy? Z Zawiercia? No, nie wiem, oni ukradli czy ich okradziono, w każdym razie byli zamieszani w aferę z zegarkiem. ![]() |
Autor: | Maar [ 14 sty 2013, o 21:40 ] |
Tytuł: | Re: Fale Atlantyku - rejs Faro - Lizbona [PŁYWY!] |
Nie wiem, który Jacek jest który, ale obydwaj mają adresy mailowe zawierające nazwisko :-) BTW ten pierwszy (niby nieprawdziwy) Jacek, to szczególny gość. Po napisaniu posta, jako nowy user dostał informację, że post wymaga zaakceptowania przez moderatorów. Po dwóch minutach wysłał kolejnego, identycznego posta. Po kolejnych trzech minutach wysłał do "ekipy" maila z awanturą, dlaczego nie widać jego posta :-) Oj, nie mają lekkiego życia organizatorzy rejsów z "załogami z internetu". :-) Trafi się taki i przerąbane na całej linii :-))) |
Autor: | jarex [ 14 sty 2013, o 23:01 ] |
Tytuł: | Re: Fale Atlantyku - rejs Faro - Lizbona [PŁYWY!] |
Witam Płynąłem Runaway'em w kwietniu 2011 roku, bodajże rejs Z2 - Sycylia. Mieliśmy płynąć na Lipary, niestety słabo wiało i kolegialnie załoga zdecydowała ze nie ma co piłować na siłę na katarynie, popływamy bliżej ![]() Z tego co pamiętam nic się trwale nie popsuło, przy okazji dłuższego postoju Bartek wymienił oleje w silniku- ale wg mnie to nie awaria ![]() I wtedy przez jakiś czas ropę było czuć, natomiast nie było syfu i smrodu- ale to może kwestia załogi- jakoś u nas wszyscy trzymali (względny) porządek, sprzątali po sobie - to nie śmierdziało... Co do kibla- uprzedzano nas że kto zje oliwkę z pestką to będzie odtykał ![]() Runaway jest fajnym i solidnym jachtem - ale nie jest to roczna Bavarka z chorwackiej czarterowni - wiec usterki mogą wystąpić. Jestem zadowolony z rejsu z Żeglarską Przygodą, liczę że kiedyś jeszcze popłynę z nimi. Pozdrawiam Jarek |
Autor: | Katrine [ 15 sty 2013, o 20:22 ] |
Tytuł: | Re: Fale Atlantyku - rejs Faro - Lizbona [PŁYWY!] |
Właśnie doszłam do wniosku, że jestem totalną blondynka bo mimo usilnych prób nie jestem wstanie zrozumieć.... Kto kim jest? Kto mówi prawdę a kto kłamie? Może Narcyza po tych ID mi powie ona dobra jest w tych zagadkach.... I czy mogę brać to pod uwagę czy powinnam odpuścić... Do mnie trzeba prostym językiem mówić:/ |
Autor: | zeglarskaprzygoda.pl [ 15 sty 2013, o 20:39 ] |
Tytuł: | Re: Fale Atlantyku - rejs Faro - Lizbona [PŁYWY!] |
Witam wszystkich. Wyjaśniam sytuację następująco: Kiedy zorientowałem się, że ktoś pisze paszkwil na temat mojej firmy pomyślałem, że poszukam kontaktu do tej osoby i zapytam o co chodzi. Chwilę mi to zajęło, natomiast okazało się że Jacek (z pozoru wyglądało, że to on pisał) nic o tej historii na forum nie wie. Posłałem mu linka, przeczytał i napisał, co napisał. Co do tego co robię i na czym pływam: Runaway to nasz prywatny jacht. Prowadzę go osobiście lub robi to mój ojciec. Od 2010 nie zdarzyło nam się nie wypłynąć z portu ze względu na jakąś awarię. Sami o niego dbamy i sami większość remontujemy i naprawiamy (obydwaj wykształcenie wyższe techniczne z wieloletnim doświadczeniem przy pracy na jachtach - ja co najmniej 12 lat, ojciec znacznie więcej). Jeśli chodzi o sam jacht – oczywiście zdarza się, że coś nie działa – ale staramy się naprawiać na bieżąco – wystarczy, że napiszę listę sprzętu zapasowego: silniki (posiadamy 2 niezależne układy tzn. dwa silniki 2 linie wału, 2 śruby); 2x zapasowa przekładnia, zapasowy alternator, zapasowy komplet wtrysków, zapasowe sprzęgło i pompa wody, oczywiście pełen zestaw filtrów i pasków po kilka sztuk zawsze renomowanych firm, olej do silnika (wiosną ok. 60 litrów) od 2013 jest zapasowa pompa wtryskowa. Jeśli chodzi o elektrykę to mamy 3 zapasowe pompy wody – 2 przez nas zmodernizowane by mogły działać dłużej, zestaw naprawczy do WC – wszystkie ubikacje na jachcie są elektryczne, posiadamy cały zapasowy kibel. Zapasowa pompa zęzowa elektryczna i ręczna 2x. Awaryjny akumulator nie podpięty do systemu. Wspomnę jeszcze o wyposażeniu bezpieczeństwa: atestowana tratwa ratunkowa na 12 os, EPIRB, transponder radarowy, pasy bezpieczeństwa, koła ratunkowe, szelki asekuracyjne zarówno klasyczne jak i pneumatyczne, 2x VHF, radar, 2x GPS – plotery z mapami i GPS ręczny. Zresztą wszystko w opisie jachtu na stronie się zgadza. Na jachcie posiadamy warsztat narzędzi, z którego potrafimy skorzystać - od różnych renomowanych zestawów kluczy, ściągaczy, przez elektro-narzędzia(„niebieskie” BOSCH, Makita, Hilti) – w zasadzie wszystkie potrzebne na jachcie jak i dodatkowe tzw. gadżety, do spawarki, szeroko rozumianej nierdzewki, śrubek, wkrętów, prętów, zapasów drewna różnego rodzaju itd. Posiadamy to tylko i wyłącznie w razie tzw. potrzeby i by jacht mógł płynąć z rejsu na rejs sprawny. Jeszcze raz napiszę o moim podejściu – dbam o swoje załogi i o sprzęt, na którym pływam – również na pożyczonym pływam „jak na swoim” wiedząc ile czasu pracy i pieniędzy trzeba włożyć w jacht by był sprawny. Szczerze piszę, że pierwszy raz mi się zdarza tłumaczyć na jakimkolwiek forum. Zdaję sobie sprawę, że nie każdy z rejsu może być zadowolony, natomiast wiem też, że w moim interesie leży, żeby każdy był. Zbieraj napisał(a): Przepraszam za pytanie (może trochę naiwne), ale co jest z Runawayem nie tak? Ja byłem w Tangerze kilkanaście razy Zawiasem i Pogorią, więc dlaczego Runaway nie może tam wejść? W 2010 roku było tak - staliśmy na kotwicy pod Tangerem i planowaliśmy następnego dnia się tam desantować w celu zwiedzania. Mieliśmy korzystną prognozę pogody, rano okazało się, że wieje sztormowo i zdecydowałem się ruszyć w stronę Gibraltaru licząc, że do wieczora się tam dohalsujemy - racji było kilka m.in. wymiana załogi następnego dnia, sztorm, kończącą się pomału wodę. Wieczorem udało nam się zawinąć do Tarify - tuż po zmroku. Wiało na maxa, przyszedł nawet koleś z portu, żebyśmy sobie założyli dodatkową cumę na brzeg (staliśmy przy pływającym pomoście) bo jak zerwie z nami pomost to przynajmniej będzie na jakiś czas jeszcze jedna cuma. Sam nie jestem zwolennikiem stania w Tarifie - głównie z powodu braku mariny dla jachtów turystycznych, jednak to było najlepsze co mogło być. La Linię oczywiście znam - sam polecam, choć dla jachtu wg mnie najlepiej stanąć w Quinns Way Quay w samym Gibraltarze - równie tanio - Runaway staje za 28 funtów - kible blisko, miasto blisko, wszystko blisko i dodatkowo marina bezpieczna zamykana na kod i pięknie położona. Co do smrodu na jachcie - zbiorniki mamy szczelne - ropa, ani olej nie ciekną z silników. Osobiście staram się by nic nie śmierdziało i dbam oczywiście o swój jacht. Czyszczę i przepłukuję zęzy. Co do nie działającego Wc - był niestety zapchany mokrymi chusteczkami - Tarifa bez prądu i bieżącej wody i toalety to nie było najlepsze miejsce do przeprowadzenia operacji odtykania. Jeszcze odniosę się do stawania w Tangerze - jako, że rejsy robione przeze mnie mają również charakter turystyczny - wypraktykowaliśmy stanie w Ceucie i wycieczkę do Maroka z lokalnymi przewodnikami. Ceuta to jednak jest Hiszpania - nie kradną, w marinie prąd, woda, WC, wi-fi, bary etc. Wycieczka na cały dzień to koszt o ile dobrze pamiętam 34€/ osobę - zawiera zwiedzanie Tangeru, Tetuanu, przejazd przez góry, piękne widoki na cieśninę oraz obiad. Według mnie lepiej niż stanie w marinie bez prądu, wody i wc w Maroko. Dochodzi jeszcze bujanie się z marokańskimi celnikami, które często trwa po kilka dni… Pozdrawiam Bartek Gajewski |
Strona 1 z 2 | Strefa czasowa: UTC + 1 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group https://www.phpbb.com/ |