Nadejszła wielkopomna chwila . Zacząłem realizację trzeciego, ostatniego z dużych wyzwań w projekcie, czyli budowę masztu. Najpierw sporo przygotowań. Przygotowanie 2 ciągów technologicznych, do cięcia i do strugania, każdy po min. 10mb. Do tego trzeci ciąg do ukosowania o długości min. 5 mb. Przyszedł wreszcie czas na świerkowe deski, które się naturalnie sezonowały z 8 lat .Najpierw selekcja: wybrać 5 z najmniejszą ilością sęczków na boczne ściany, później na ścianki przednią i tylną. Jeszcze budowa podestu do montażu o długości min. 10 mb. Obrobione pierwsze listwy i klejenie przedniej ścianki z 2 warstw. To łatwe, bo można zrobić w dwu etapach .

Piekne!
Zycze duzo zabawy i powodzenia - jak widze, wytrwalosci ci nie brakuje!
Catz

_________________
Naziole, w pysk wam mówię litość moje ( prawie Wyspianski)

No jedziemy z instrukcją budowy masztu. Maszt ma 9,5 mb, więc konieczność ukosowania desek przed sklejeniem. Musi być min. 1:20. Sięgnąłem do magazynu, wyciągnąłem resztki odpadowych płyt wiórowych i skleciłem przyrząd do ukosowania.

Na przyrządzie do ukosowania ciężko zebrać frezem tak dużą warstwę materiału. Dlatego rysuję na desce skos i zbieram go wstępnie na strugarce. Później już dokładnie frezem w przyrządzie. Oczywiście kolejność zdjęć odwrotna, co zaczyna być wq, denerwujące. Nie wiem jak to zmienić i proszę o pomoc kolejny raz .

Kończąc temat ukosowania, frezem nie dojeżdżamy do końca, zostawiamy pasek ok. 2 cm szerokości. Po prostu cienki koniec deski się podnosi i frez tylko strzępi końcówkę. Ostatni fragment usuwamy dłutem, a następnie cały skos przelatujemy czołgiem i gotowe. Do montażu masztu układam na chodniku ciąg wypoziomowanych kostek. Teraz montaż i klejenie elementów.

W sierpniu podgoniłem trochę prace, robiłem równocześnie kilka rzeczy. Przede wszystkim zejściówka i wstępne wycięcie otworów na okna, aby pomierzyć i zamówić plexi. Trochę zrobiłem zabudowy kokpitu. No i przede wszystkim maszt, którym się zajmuję już trzeci tydzień. Szczęśliwie trafiła mi się cudowna pogoda, dzięki czemu mogę spokojnie montować i kleić elementy na polu/dworze . W projekcie mam podaną odpowiednią kolejność montażu elementów. Najpierw ukosowanie i sklejenie bocznych ścianek. Później sklejenie na mijankę przedniej ścianki z 2 warstw.

Kolejny odcinek budowy masztu. Sklejenie przedniej i bocznych ścianek w kształcie litery U. Trzeba było przygotować kilkadziesiąt rozpórek, aby zachować odpowiedni kształt. Mam ok. 40 ścisków, ale tu potrzebne by było ponad 100. Dlatego tak, jak przy poprzednio budowanym krótszym maszcie, zastosowałem patent Wojtka z taśmą klejącą. Klejenie skończyłem o północy, bo na drugi dzień przyjeżdżały wnuki.

Bardzo podobna konstrukcja, do masztu, jaki budowałem do GIS-a. Oczywiście skala odpowiednio większa, dopasowana do wielkości jachtu. Pozwala na zrobienie masztu stosunkowo lekkiego* i bardzo sztywnego.

____
*) Jednak cięższego, niż się spodziewałem - mój sosnowy maszt o długości 4,7 m i przekroju około 82x82 mm w opętniku i grubości ścianki około 12 mm waży około 10,5 kg

_________________
Robert Hoffman
***
https://stareaparatyimojefotografowanie.blogspot.com/

Nasuwają mi się takie pytania:
- Czy maszt jest stożkowy?
- Czy drewniany maszt będzie lżejszy od aluminiowego?
- Czy nie lepiej byłoby zastosować profil aluminiowy?

_________________
Jeśli jest coś, gdzie nie ma nic, to tam jest wszystko.
Indiańskie

Prawdopodobnie, maszt drewniany, jest taperowany - powinien być i łatwo to zrobić*.

Prawdopodobnie, będzie cięższy od ekwiwalentnego profilu aluminiowego**.

____
*) np. w GIS-ie ładnie się zwęża ku topowi.
**) pisaliśmy o tym chyba, przy okazji budowy GIS-a - wyszedł cięższy, ale sztywny i pływający i to jest maszt wolnonośny, czyli bez owantowania, co odróżnia go od masztu Stasia.

_________________
Robert Hoffman
***
https://stareaparatyimojefotografowanie.blogspot.com/

1)Maszt nie będzie taperowany, ponieważ będzie miał przekrój o kształcie paraboli. Jest to dość trudna obróbka aby go uzyskać. Takielunek ułamkowy. 2) Na pewno będzie znacznie cięższy, ale to nie mój priorytet. 3) Na pewno łatwiej, ale nie o to chodzi w tej zabawie. Jest to trzeci główny powód, aby budować ten jacht. Wojtek stwierdził, że skoro chcę wyzwań , to przesyła mi taki projekt masztu. Ja wiem jak będzie wyglądał i uważam, że warto podjąć ten trud. Jak skończę, sami ocenicie.

R-7,3 jacht regatowo-turystyczny -budowa

Pozwoliłem sobie przypomnieć tytuł tematu, żeby skojarzyć czy budujesz jacht bardziej regatowy,
czy bardziej turystyczny. Wygląda na to, że to drugie.

No właśnie.
Kpt. Kazimierz Kuba Jaworski, mówiąc kiedyś o budowie jachtu regatowego, powiedział tak:
- Walczymy o każdy gram masy jachtu, zwłaszcza ten na górze.

Niemniej, robisz dobrą robotę, a drewniany maszt będzie okazały.

_________________
Jeśli jest coś, gdzie nie ma nic, to tam jest wszystko.
Indiańskie

Jak przeczytałem Twojego posta, zdałem sobie sprawę z jednej rzeczy. W relacjach z budowy łódek należałoby zmienić tytuły na "budowa kadłuba jachtu". Natomiast takielunek, który z reguły jest kupowany zajmuje mikroskopijną część relacji. Idąc tym tropem, muszę stwierdzić, że jednak bardziej regatowy, niż turystyczny. Kadłub o odpowiedniej linii, ciężki obrotowy miecz ( wg. innej terminologii obrotowy kil), z "bulbem " (najniższe sekcje zalane ołowiem), profilowany ster. Do tego długi maszt z "wędką" i odpowiednim grotem. Ponieważ niestety, lub stety mam świadomość, że jest to mój ostatni duży projekt, pozwalam sobie na robienie rzeczy które niekoniecznie są przydatne i sensowne, ale dla mnie stanowią fajne wyzwanie i dają mi mnóstwo frajdy i radości z realizacji. Do tego mam zamiar uszyć żagle. Już szyłem do poprzedniego jachtu, a znalazłem ciekawe materiały dające większą wiedzę, więc zrobię to dla frajdy. Wracając do "regatowości", bo chodzi o to aby jacht był w miarę szybki, ponieważ z różnych względów nie może brać udziału w klasowych regatach. Dlatego nie muszę się przejmować różnicami np. w wadze masztu , czy jakości żagli, które mogą decydować o miejscu w wyścigu. No i ostatnia rzecz, takielunek można po prostu zmienić .

Regaty sa nie tylko klasowe ( monotyp, klasa ograniczona ) ale wiekszosc jest przelicznikowych wg.roznych formul . Nic Ci nie zabrania pomierzyc sie i scigac

Mówisz o morzu, a tu ma być śródlądzie:
- nie słyszałem nic o przelicznikach na śródlądziu.

... chyba, że się mylę.

MJS

_________________
"Wolność? co to takiego?" ja
"Gdy wszyscy grają to samo - szukam dyrygenta" K.Szewczyk

Wspomnij: Orwella i Huxleya.


Zapraszam na "fejsa":
"Dla tych co nie lubią szerokich ruf "
"Marian Strzelecki"
oraz
https://planyjachtow.pl/

Sklejone ścianki odłożone . Teraz pora na tylną ścianę . Zrobiłem zmianę w stosunku do dokumentacji jeśli chodzi o likszparę. Będzie prostokątna szyna na pełzacze. Jest kilka powodów. Mam co prawda potężną frezarką dolnowrzecionową , ale nie mam odpowiedniego freza. Musiałbym też stworzyć ciąg technologiczny o długości 20 mb. Trzeba by z jednej strony przesunąć ważącą kilkaset kg obrabiarkę i zlikwidować ciągi dla strugarki i pilarki, a z drugiej strony wycinać powiększony otwór okienny. Dlatego zdecydowałem się na inne rozwiązanie. Drugą, lekką pilarkę wyciągnąłem na zewnątrz i uzbroiłem jako frezarkę. Przygotowanie elementów, montaż i klejenie ścianki zajęło ponad tydzień codziennej pracy. Aha, jeszcze musiałem zrobić ostrą selekcję desek i wyciąć z nich cztery listwy o długości 5 mb takie, aby z jednej strony nie miały żadnego sęka.

Montaż i klejenie tylnej ścianki z szyną.

Wreszcie połączenie wszystkich elementów w jedną całość

Teraz obróbka do odpowiedniego profilu. Trzeba usunąć bardzo dużo materiału. Dla mnie najlepszym, lecz niepoprawnym narzędziem jest piła tarczowa w kątówce. Prace te są bardzo obciążające elektronarzędzie, o czym boleśnie się przekonałem, bo spaliłem Makitę. Są to dość długie i uciążliwe prace, później używałem już 1,5 kW kątówki. Aby kontrolować usuwanie materiału, zrobiłem deadline za pomocą frezarki ręcznej. Aha, jak był jeszcze prostokąt, to wywierciłem otwory pod mocowanie salingów i sztagu. Przydał się stojak do wiertarki, który przeleżał kilkadziesiąt lat .

A, nie lepiej strugiem elektrycznym i hebelkiem ręcznym?

_________________
Jeśli jest coś, gdzie nie ma nic, to tam jest wszystko.
Indiańskie

Maszt ma mieć przekrój w kształcie paraboli i długość 9,5 m, więc jest sporo materiału do usunięcia. Obawiam się , że strug elektryczny by padł szybko. Raczej do prac końcowych. Próbowałem dłutem, ale to ciężko idzie. Sądzę , że przydatny by był ośnik, ale nie mam na to sił. Tarcza w kątówce to bardzo niebezpieczne narzędzie i oczywiście go nie polecam. Ja się przyzwyczaiłem , bo czasami jest niezastąpione. Trzeba zachować dużą ostrożność i mieć wprawę, ale to dotyczy większości maszyn stolarskich. Ja mam chyba 7 rodzajów pilarek, ale używam ich od lat z rozsądkiem i mam nadal wszystkie 10 palców .

W czwartek rozpocząłem pobyt w sanatorium w Kołobrzegu. Trafiło się idealnie, bo zakończyłem 2 miesięczną budowę masztu, która mnie trochę wykończyła. Kolejna relacja z wykonanych prac.

Przejrzałem (czego nie rozumiałem), a częściowo przeczytałem (co rozumiałem), cały wątek.
Dla mnie, majsterkowicza, a jednocześnie "czarterowca", rewelka.

Wiem, że szkutnictwo ma wielowiekową tradycję, ale sam musiałem wejść na wyższe obroty zainteresowania żeglarstwem (stąd rejestracja na forum), aby zajrzeć do kuchni lub zejść do fundamentów, jak kto woli.

Twój wątek jest dla mnie wprowadzający. Uczyłem się wcześniej budowy jachtu do egzaminu na żeglarza jachtowego, ale była to teoria w oderwaniu od praktyki.

Jesteś z południa Polski? Bo w kolejnych zimach pełno u Ciebie śniegu.
Jeśli byłbyś ode mnie (okolice Wieliczki) na odległość "rzutu" rowerem (elektrycznym), to chętnie kiedyś podjadę i symbolicznie pomogę, choćby dołożyć piątką klepkę.

Działaj dalej.

Pozdrawiam

Cześć figozmakiem. Mieszkam od Ciebie dosłownie o rzut ciężkim beretem . 20 km od centrum Krakowa, tylko jak pierwszy węzeł na S7 w kierunku Warszawy. Zapraszam, umówimy się na priv. Ja się bawię i pracuję w sanatorium, a tu prace trwają . Zdjęcia z już wykonanych prac przy maszcie. Przede wszystkim docięcie "skrzydełek" . Trzeba było to zrobić gównie ręcznie płatnicą.

Dziękuję. Chętnie przyjadę.

Dla mnie to już drugi konkretny kontakt na forum. Pierwszym jest umówiony rejs z Kapitanem Popielem śladami Odyseusza.

Czyli mieszkamy od siebie w odległości około 40 km ładnej trasy rowerowej.

Odezwę się do Ciebie wczesną wiosną 2025.

Dużo zdrowia!

Pozdrawiam

Muszę zaglądnąć do zdjęć, jak to leciało . To teraz przyklejanie "skrzydełek ". To była jedyna rzecz, która okazała się łatwiejsza niż się spodziewałem. Przygotowałem prowadnice i mocowania, a udało się to bardzo łatwo przykleić .

Laminowanie "skrzydełek", to hardcorowe wyzwanie . Wąskie paski, które się strzępią. Do tego końcówki, które się zazwyczaj zeszlifowuje, tutaj trzeba ładnie ułożyć przy likszparze, aby jej nie zakleić . Zdjęć z tej czynności brak .

No i ostateczne laminowanie na początku października i tu niestety skończyło się moje szczęście z pogodą. Miałem do tego deadline 17 października, bo wyjeżdżałem do sanatorium. A tu niestety spadek temperatury i przelotne deszcze. Musiałem przenieść maszt na południową stronę domu i jak trafiło się w miarę okienko pogodowe, to w końcu wylaminowałem. Później przeniosłem maszt do szkutni i udało się go zmieścić po przekątnej pod jachtem.

Gratuluję podwójnie!

Dobrej roboty i sanatorium.
Mnie odmówili rehabilitacji kardio, bo powiedzieli, że nie rokuję poprawy, a ja im zrobiłem na złość i żyję nadal. Nie daj się łapiduchom!

_________________
Robert Hoffman
***
https://stareaparatyimojefotografowanie.blogspot.com/

Do budowy jeszcze wrócę, teraz kilka zdjęć gotowego masztu.