Witam wszystkich
Mam pytanie

Zwykle jest tak, że łódkę przygotowuje się do kolejnego sezonu na wiosnę. Jakoś tak się przyjęło i większość z nas ma tak w głowie, że po całym sezonie na wodzie, kiedy już przychodzą chłodniejsze dni, (albo rozsądek podpowiada, że to już najwyższy moment) wyciągamy łódkę, czyścimy kadłub z zewnątrz, wyciągamy bambetle, „owijamy w sreberko” i zostawiamy spokojnie na zimę.
Po Nowym Roku zaczyna się odliczanie, rozmawianie o planach na kolejny sezon, myślenie o tym co trzeba zrobić przy łódce i powoli… czekanie na cieplejsze dni.
I w związku z tym mam pytanie.
Kto was przygotowuje w jakikolwiek sposób jacht jeszcze jesienią, np. czyści i maluje dno jachtu farbą antyporostową, jeszcze przed zimą, i taki „uszykowany” kadłub zapakowuje na zimę. Ilu armatorów myśli o tym teraz, a ilu czeka na wiosnę ?
Zalety takiego myślenia wydają się być następujące.
-mamy gotowy kadłub, który można zrzucać wiosną na wodę, jak tylko zejdzie lód w porcie.
-w październiku (czy generalnie jesienią) jeszcze jest na tyle dużo suchych i w miarę ciepłych dni, że spokojnie można pomalować dno jachtu bez obawy że „zepsujemy” robotę z powodu np. mrozu itp.
-z kolei marzec czy nawet kwiecień jest jeszcze na tyle zimny, kapryśny pogodowo i wilgotny, że strach się brać za robotę bo większe prawdopodobieństwo, że można zmarnować farbę i godziny pracy.
Jakie macie zwyczaje w tym temacie ? Czy mogę prosić o chociaż krótkie wypowiedzi ?
Dziękuję bardzo i pozdrawiam.
Andrzej