Forum żeglarskie
https://forum.zegluj.net/

Chorwacja katamaranem?
https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=28&t=27362
Strona 1 z 1

Autor:  ObserwatorzRamienia [ 4 paź 2017, o 22:11 ]
Tytuł:  Chorwacja katamaranem?

Ahoj,
rozmyslam nad rejsem po Chorwacji dwu kadbłubowcem.
Jak wyglada sprawa opłat? Czy za dwa plywaki placi sie wiecej?
Czy przed czarterem/na poczatku, armator prowadzi jakies podstawy z manewrowaniem takim koromyslem?

Autor:  Sajmon [ 4 paź 2017, o 22:50 ]
Tytuł:  Re: Chorwacja katamaranem?

Opłty w marinach są odpowiednio wyższe. Długość x 1,5, bywa, że razy 2. Ale katamaran, dobrze dobrany, ma większą autonomiczność. Przede wszystkim zbiornik wody. Manewrowanie jest proste jak w czołgu. nieliczne czarterownie mają cza i ochotę szkolić czarterobiorców. Najlepej potrenować w pierwszym dniu, zaraz po wyjściu z mariny

Autor:  Cape [ 4 paź 2017, o 22:51 ]
Tytuł:  Re: Chorwacja katamaranem?

ObserwatorzRamienia napisał(a):
Jak wyglada sprawa opłat? Czy za dwa plywaki placi sie wiecej?

Oczywiście.
Ala to nie jest podstawowy problem. Problem z miejscami w portach. Często jest tak, ze po wpłynięciu jest np. 10 miejsc dla jednokadłubowca, a dla katamaranu zero.

Autor:  miros76 [ 17 paź 2017, o 17:41 ]
Tytuł:  Re: Chorwacja katamaranem?

Znaleźć wolne miejsce katem w szczycie sezonu to rzeczywiście może być problem i tym samym konieczność wpływania do mariny odpowiednio wcześniej, a tym samym utrata połowy dnia żeglugi. No, ale można też wypływać odpowiednio wcześniej;-)
Niemniej jednak czasem dwie okoliczności:
- zanurzenie w typowych katach czarterowych (Laguna 380, 400) - 1,2 m w porównaniu do powiedzmy średnio cirka ebaut 1,9-2,1 m średnio-czarterowego monohula,
- banalna, precyzyjna, czołgowa - wspomniana już tu - manewrowalność
powodują, że katem można znaleźć miejsce na płytszym obszarze, gdzie monohul już nie wpłynie.
Choć niestety w nowszych marinach może się zdarzyć i tak, że mają klapki na oczach i jak mają prikaz w konkretnym miejscu upychać jednokadłubowce, a w innym katamarany to mimo miejsca nie ogarną systemu inaczej...

Autor:  Sebastus [ 25 paź 2017, o 19:48 ]
Tytuł:  Re: Chorwacja katamaranem?

Z drugiej strony jest tam na tyle dużo zatoczek, wysepek, mniejszych miejscowości itp., że nie będzie problemu z rzuceniem kotwicy i dopłynięciem na pontonie albo zacumowaniem w miejscu mało znanym, gdzie trochę przestrzeni się znajdzie

Autor:  aldi [ 26 paź 2017, o 10:04 ]
Tytuł:  Re: Chorwacja katamaranem?

Osobiście tylko raz miałem Kata, właśnie w Chorwacji.
Jeśli chodzi o opłaty to w zależności od mariny: 1,5x do 2x.
Jeśli chodzi o miejsce – w sezonie trzeba być wcześniej.
Manewrowanie – super. To jest chyba największa zaleta kata (+ilość miejsca na/pod pokładem). Używając tylko manetek można wjechać wszędzie w najciaśniejszej marinie. Polecam potestować pierwszego dnia.
Dlaczego nigdy więcej nie brałem kata? – na większych falach zdecydowanie pewniej czuję się na jednokadłubowcu, no i opłaty. Ale warto chociaż raz spróbować i samemu porównać ;)

Autor:  junak73 [ 26 paź 2017, o 12:52 ]
Tytuł:  Re: Chorwacja katamaranem?

Sajmon napisał(a):
Przede wszystkim zbiornik wody.

A to ja mam akurat całkiem odmienne doświadczenie.
pływałem na dwóch Lagoon 40 i 45 i obydwa miały 350 litrów wody.
http://www.guideautoweb.com/boat/specif ... 0_s2/2014/
http://www.guideautoweb.com/boat/specif ... /450/2014/

natomiast monohule w tej cenie to już jachty koło 50 stóp i mają około 800 litrów

A co do reszty pełna zgoda.

Autor:  miros76 [ 26 paź 2017, o 18:15 ]
Tytuł:  Re: Chorwacja katamaranem?

aldi napisał(a):
Dlaczego nigdy więcej nie brałem kata? – na większych falach zdecydowanie pewniej czuję się na jednokadłubowcu

Potwierdzam.
Ja miałem niezły test - pierwszy raz płynąłem na kacie i po całonocnej żegludze w wietrze ok. 4 knoty, "nad ranem, był sztorm - cholerny sztorm, przed nami rosły ściany z fal...".
To, że wiało regularne 8 przez większą część dnia a w porywach 9 (wiatr przekraczał 40 węzłów), to jeszcze pikuś - cały czas dwa żagle w użyciu, ale szybko się przekonałem, że problem leży gdzie indziej i portki wypełniają mi się powoli z innego powodu... Morze tak się rozfalowało, że fale dochodziły do 4 m (przynajmniej tak to szacowaliśmy), a niektóre były całkiem strome i już się przełamywały. Sztormowaliśmy się do najbliższego portu (35 Mm) przez ok. 10 godzin półwiatrem i cały czas był to slalom i wybieranie drogi pomiędzy falami: albo atakowanie bajdewindem, albo odpuszczanie fordziakiem (w zależności od stromizny fali).
To była ciężka walka, bo w ogóle nie czułem - choć z biegiem czasu było lepiej - granicy stabilności łódki. Może trochę na wyrost napisałem o tych portkach, ale adrenalina była niezła - w sumie taka fajna, sportowa i z wielką satysfakcją, ale to potwierdzam jest największy chyba minus kata. Jednokadłubowcem byłby luzik w takich warunkach.
Ale z biegiem czasu oczywiście (miałem na to całe 10 godzin) ogarniałem o co tu chodzi i na ewentualne zwiększenie się siły wiatru - czyli gdyby 9 się ustabilizowało i wchodziło na 10) plan był zmiany kierunku sztormowania i może jakoś by było...;-)

Autor:  junak73 [ 27 paź 2017, o 13:00 ]
Tytuł:  Re: Chorwacja katamaranem?

miros76 napisał(a):
To była ciężka walka, bo w ogóle nie czułem - choć z biegiem czasu było lepiej - granicy stabilności łódki.

Dlatego nienawidzę katamaranów. Z resztą ju to nieraz zaznaczałem w różnych wątkach.
Jak nie ma wiatru, w zatoczkach, na kotwicowiskach i marinach jest super.
Ale jak wiatr narasta bieganie do książki żeby zobaczyć czy już refować czy jeszcze nie jest do kitu.
Monohula to ja czuję całym ciałem, jak żegluję to stanowimy jeden organizm, a katamaran to taka ni pies ni wydra.

Autor:  miros76 [ 27 paź 2017, o 13:26 ]
Tytuł:  Re: Chorwacja katamaranem?

junak73 napisał(a):
Ale jak wiatr narasta bieganie do książki żeby zobaczyć czy już refować czy jeszcze nie jest do kitu.

Jeszcze to jakoś można ogarnąć, ale najgorszy jest - przynajmniej dla mnie - taniec na dużych, stromych falach i świadomość, że jak przegnę to nie ma powrotu - łódka sama nie wstanie...
Na jednokadłubowcu zapinasz się, i nawet jak zaliczysz glebę i wypadniesz, to łódka wstanie, a ty jesteś przywiązany i życie toczy się dalej...

Autor:  junak73 [ 27 paź 2017, o 13:33 ]
Tytuł:  Re: Chorwacja katamaranem?

miros76 napisał(a):
jak przegnę to nie ma powrotu - łódka sama nie wstanie...

Albo pała poleci do wachy... :cry: bo takiego kata co waży kilkadziesiąt ton nie łatwo wywrócić.

Autor:  miros76 [ 27 paź 2017, o 20:16 ]
Tytuł:  Re: Chorwacja katamaranem?

junak73 napisał(a):
bo takiego kata co waży kilkadziesiąt ton nie łatwo wywrócić.

Nie no ten ważył coś 7 ton z hakiem...
Na pewno nie jest to mimo to tak łatwo wywrócić, ale chodzi o to, że po prostu ciężko go wyczuć.
Jednak monohula czuje się nieporównywalnie lepiej...

Autor:  666 [ 27 paź 2017, o 21:00 ]
Tytuł:  Re: Chorwacja katamaranem?

junak73 napisał(a):
Albo pała poleci do wachy... bo takiego kata co waży kilkadziesiąt ton nie łatwo wywrócić.
Ale tam chyba fala miała wywracać, nie wiatr? :roll:
BTW jak na te emocje reagowała bardziej cywilna część załogi?

Autor:  miros76 [ 28 paź 2017, o 09:39 ]
Tytuł:  Re: Chorwacja katamaranem?

666 napisał(a):
BTW jak na te emocje reagowała bardziej cywilna część załogi?

Dobre pytanie!:-)
Cała majtkowa część załogi (czyli poza mną i II sternikiem) była zielona - a część to byli debiutanci. Wybrali się na "lajtowy krujzing" po Cykladach, a tu masz - pierwszy dzień nad ranem i taka niespodzianka. Nie zdążyłem im zrobić nawet żadnego instruktażu. Plan był taki, żeby płynąć non stop z Aten na Thirę. Wypłynęliśmy w sobotę wieczór. Na niedzielę wszystkie prognozy i griby-sriby zapowiadały 3-4, 4-5, więc wiedziałem, że mam cały dzień w super pogodzie do żeglowania na pełny instruktaż załogi. A tymczasem "nad ranem był sztorm, cholerny sztorm, przed nami rosły ściany z fal...";-)
Nie no - nie był cholerny, ale załoga nieprzygotowana, a ja pierwszy raz katem i nerwowy taniec z falami. Wszyscy chorowali cały dzień (a przecież kat był po to, żeby właśnie nie bujało;-). Przy zdawaniu jachtu kapnąłem się, że być może wtedy zapadł wyrok na jeden kibel (co kosztowało nas 50 EUR), bo kibelki były okupowane non stop i papier pewnie nie raz wylądował w środku...
Jeden majtek - który popłynął na rejs żeby poznać prawdziwe żeglowanie po tym, jak był załogantem na swoim pierwszym rejsie na Seszelach, gdzie przez 2 tyg. dwa razy postawili żagle i zaraz zdjęli), szybko pożałował swojej decyzji. Ale chciał trwać w kokpicie i wychodziło mu to całkiem nieźle, dopóki nie zzieleniał całkiem i wymyślił sobie, że wypuści pawia za burtę. Rzucił się na szczupaka, niestety paw był szybszy i w locie go wyprzedził, a jak spadł na niego to dostał takiego poślizgu, że ledwie go za nogi złapaliśmy, bo już był prawie za burtą;-)
Tak że taka historia. Pierwszy dzień zaczął się dla załogi modlitwą o ratunek, która w połowie zmieniła się w modlitwę o szybką śmierć, ale po następnych 5 dniach żeglugi, już plan jest na Karaiby (choć może nie w porze huraganów;-), a wszyscy zapamiętają ten rejs do końca życia i będą dumnie opowiadać, że "przeżyli sztorm";-)
Jak pisałem - wiatr nie był problemem, tylko te fale, które zaskoczyły mnie tym, że były całkiem strome, a jako-tako zacząłem czuć zachowanie tego kata (oczywiście Lagoon 380) dopiero po paru godzinach sztormowania...

Autor:  666 [ 28 paź 2017, o 13:19 ]
Tytuł:  Re: Chorwacja katamaranem?

miros76 napisał(a):
Nie no - nie był cholerny, ale załoga nieprzygotowana, a ja pierwszy raz katem i nerwowy taniec z falami. Wszyscy chorowali cały dzień (a przecież kat był po to, żeby właśnie nie bujało). Pierwszy dzień zaczął się dla załogi modlitwą o ratunek, która w połowie zmieniła się w modlitwę o szybką śmierć, ale po następnych 5 dniach żeglugi, już plan jest na Karaiby, a wszyscy zapamiętają ten rejs do końca życia i będą dumnie opowiadać, że "przeżyli sztorm" Jak pisałem - wiatr nie był problemem, tylko te fale, które zaskoczyły mnie tym, że były całkiem strome, a jako-tako zacząłem czuć zachowanie tego kata dopiero po paru godzinach sztormowania.
Czyli pierwsze katy za płoty :-P

BTW miałem - a może bardziej załoga - niemal identyczną przygodę w tym samym miejscu na jednokadłubowym Oceanisie, widać to niezłe czas i miejsce do "przeżywania ciężkich sztormów", a po dwóch tygodniach 9°B w drodze powrotnej było strachem tylko dla mnie, nie dla nich :cool:

Autor:  miros76 [ 29 paź 2017, o 11:22 ]
Tytuł:  Re: Chorwacja katamaranem?

No wygląda na to, że jak się w tym rejonie wiatr rozbuja to sobie szaleje...
Jak sobie to na spokojnie przemyślałem, to mogłem jednak - zamiast sztormowania do najbliższego portu na Sifnos w półwietrze, wybrać opcję zjazdu "dałnłindem" na Milos - mimo północnego wiatru w Adamos byłoby raczej dobre schronienie.
Tyle, że pogoda pokazywała rozbudowywanie się i dłuższe utrzymywanie wiatru w rejonie pomiędzy Milos i Thirą i dlatego postanowiliśmy nie męczyć załogi...
Ale wydaje mi się, że przez to mogliśmy trafić na większe fale, które mogły się piętrzyć w tunelach najpierw między Kithnos a Serifos, a później między Serifos a Sifnos. Choć z drugiej strony byliśmy daleko od tych wysp...
Ale dzięki temu z pewnością wybierzemy się tam jeszcze - może uda się wypłynąć z Potos.
No ale miała to być "Chorwacja katamaranem", a nie Grecja;-)

A jeśli chodzi o odpowiedź autorowi co do instruktażu manewrowania przez armatora to uwierz mi - nie jest on konieczny. To jest właśnie największa zaleta kata i złapiesz to w 3 min., zanim zdążysz wypłynąć z portu.
Trzeba tylko pamiętać o tym, że śruby masz po bokach i jak wpływasz tyłem do kei i kontrujesz naprzód żeby się zatrzymać, przypatrz się uważnie jak idą mooringi, żeby czasem nie wkręcić go w śrubę. Czasem obsługa czeka już z uniesionym mooringiem i wtedy można łatwo go złapać, jak na niego napłyniesz...

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/