... I statki niszczeja i ludzie schodza na psy.
Catz O Kotach

_________________
Naziole, w pysk wam mówię litość moje ( prawie Wyspianski)

Możesz oglądać w TV.

E, tam...

Abonament ciągle podwyższają i czipsy też drożeją.

_________________
Pozdrawiam
Wojtek
https://www.wojtekzientara.pl/
m/y „Wymówka”, POL000KA6
SPG5479, MMSI 261003664

Jeżeli kpt.Marian J tak zaczynał swą przygodę, to i ja może od tego zacznę

pytanie jest mało precyzjne. Co znaczy "w miarę ekonomicznie"? dla jednego 2 tys to dużo, dla innego 20 tys to nie są pieniądze.
JAk chcesz taniej, to nie kupuj jachtu jacht to dziura w wodzie, którą trzeba zasypywac banknotami
Najtańsze są rejsy tzw."kolezeńskie" u mnie koszt 3 tygodni na Bałtyku potrafił się zmieścić w 1000zł na łeb. Kiedyś popłynąłem na Bornholm z Nadią mając 7 stów w kieszeni i starczyło.
Nieco drożej jest w rejsach organizowanych, wtedy trzeba liczyć najmarniej 1000zł za tydzień. Ale to i tak taniej niż utzymac jacht cały rok

_________________
Maciek"S"Kotas

---
O!...

Pozadzrościć.

_________________
Wojciech1968 Port Rybnik
W życiu piękne są tylko chwile...

dodaj koszt całorocznego utrzymania jachtu wtedy nie ma czego zazdrościć

_________________
Maciek"S"Kotas

---
O!...

No i jacht poszedł do ludzi, a Nadia...

...czeka na Curacao.

Złośliwa bestio Ty!

_________________
Kasia_Nadia_Szymańska
s/y Castor
s/y Karii

No,nareszcie ktoś odczytuje "poprawnie" to, o czym chciałbym napisać
Jachtu nie kupię raczej, bo "szóstki" jakoś zawsze kto inny skreśla. Poza tym nie gram. A i jak wspomniałem, jak każdy, mam inne wydatki i pomimo,że żonka też domkiem z laminatu nie gardzi ...ale życie to życie.

żeby kupić jacht nie trzeba wygrać w lotto, za 20 tysi można miec już całkiem sympatyczny jachcik.

_________________
Maciek"S"Kotas

---
O!...

Morski?

Morski. Choć może nie za 20 Ale to jak z samochodem, samo kupno to pikuś...

_________________
Strona jachtu: http://www.zpokladu.pl

Tomek, widziałem morskie jachty ca.8m za mniej niż 20 tysi

_________________
Maciek"S"Kotas

---
O!...

No wiem, ale to ma pływać a nie być do remontu. No i kwestia wyposażenia...
Generalnie, da się kupić, to masz rację. Ale ja bym jednak dodał drugie tyle żeby mieć coś ciut lepszego.

_________________
Strona jachtu: http://www.zpokladu.pl

Naprawdę Albin Vega to takie złe? A da się znaleźć...

_________________
Pozdrawiam, Monika Matis
http://www.facebook.com/theseanation

My recent thought:
"...pessimist moans about breakdowns, optimist expects it won't break; realist makes it easy to fix..."

Da sie znalesc nie tylko Vege ale jak sie chce miec dobry , bezpieczny i wygodny jacht to w taki za 20 tys mozna spokojnie drugie tyle zainwestowac
To tak jak z samochodem od niemieckiego emeryta

Za wolne

_________________
Strona jachtu: http://www.zpokladu.pl

maruda

_________________
Pozdrawiam, Monika Matis
http://www.facebook.com/theseanation

My recent thought:
"...pessimist moans about breakdowns, optimist expects it won't break; realist makes it easy to fix..."

Jesteś pewien?????

Monia - on coś ma do prędkości Vegi!!!!!

_________________
Pozdrawiam
Krzysztof Chajęcki "meping"

Ależ oczywiście

Tym niemniej, to odp do mepinga, są szybsze jachty tej samej długości A jak jakiś jacht jest wolniejszy od C-24 to znaczy, że jest naprawdę wolny, o!

_________________
Strona jachtu: http://www.zpokladu.pl

Nieporozumienie, mospanie.
Z nudów policzyłem godziny na pewnej stronie internetowej gdzie jeden taki zamieszcza swoje pływania, podzieliłem przez 24 godziny, czyli zamieniłem na doby i wyszło mi, że klient w 2012 roku przepływał miesiac z małym haczykiem.
Też fajnie, niemniej jakoś to strasznie daleko od tego pływać, pływać, pływać.
Ja w tym roku, nie licząc Pucków w Pucku, przepływałem dokładnie cztery dni. Z Pucka na środek morza i z powrotem. Towarzystwo było przednie a decyzje z tego wynikające bardzo ważkie.
Szczerze mówiąc nie bardzo rozumiem co tam o tych kosztach piszecie. Za rejsy po morzu zapłaciłem w życiu dwa razy. Było to w roku 1980 kiedy w maju popłynąłem za pieniądze , które ja zapłaciłem, Śmiałym z Trzebieży do Helu i z powrotem, a potem tego samego roku w sierpniu Julliet do Darłówka, z powrotem poprzez sztorm co byłem kiedyś opisałem, opowiadanie wysłałem na konkurs literacki, który wygrałem. Wygrana pokryła koszty rejsu, no to chyba za ten też nie zapłaciłem.
Według mojej wiedzy żeglarstwo nie tylko nic nie kosztuje, ale wprost przeciwnie, przynosi dochód. Czasem całkiem niezły, summa wszystko sie wyrównuje. Statki nie są po to by nie zarabiały. Kogo stać na utrzymanie statku dla przyjemności? Jakiś milionerów chyba...

Pozdrowienia - Jarek Czyszek
PS sorry znam jednego sedziego z Bydgoszczy, który jest jachstmenem pełna gębą, z drugiej strony ci sędziowie...

No comments

_________________
Pozdrawiam
Wojtek
https://www.wojtekzientara.pl/
m/y „Wymówka”, POL000KA6
SPG5479, MMSI 261003664

I dobrze

_________________
Jestem tylko szarym człowiekiem
www.armator-i-skipper.pl

Cztery dni na osiemnaście, to bardzo dużo.

Jarku, Jarku.
Mógłbyś zaznaczyć że nie masz na myśli kwestii finansowych, ani dość wąskiej grupy ludzi. Bo tak czytając dosłownie to szokujące stwierdzenie jest.

_________________
Pozdrawiam
Roman

Dokładnie....
Czytając doszedłem do wniosku, że ja jakiś normalny inaczej jestem
Ja tylko wkładam pieniądze do worka - pewno bez dna, bo co wsadzę do niego rękę to nie dość , że pusto - to jeszcze chce mi rękę zeżreć

_________________
Konsul 37 "Don Kichot"
POL 0001WR
MMSI 261037650
https://jachtdonkichot.pl/


A po nocy nadchodzi dzień... I niech już tak zostanie.

Ja się zgadzam z Jarkiem i to w całej rozciągłości, gdyż też nie dokładam do żeglarstwa. Pływam około 6 miesięcy w roku a potem wracam do pracy i ... zarabiam. Jak zostanie coś, to zarabiam - proste.

Jeżeli przychody są wyższe od kosztów to jest dochód.

_________________
Marek (dawniej Jeanneau - wszystko się kiedyś kończy)
Czas ruszać. www.newkate.com

Czemu na osiemnaście?
A nie na dwadzieścia cztery?
Albo pięćdziesiąt osiem? Dlaczego nie sześcdziesiąt?
Moje żeglowanie, generalnie rzecz biorąc, jest nieciągłe a to wyjmuje mi kilka lat z życiorysu na raz, a to się skupia na skrobaniu jakiegoś starego kuterka, a to na wpadaniu głową w dół przy okazji organizowania sześciomiesięcznych, w jednym rzucie, rejsów.
Takie życie na biczu, może nie w dosłownym i przyjętym w polszczyźnie znaczeniu tego słowa, ale dookoła. Cztery doby pośrodku morza rocznie też się w tym swietnie mieszczą, bo zaraz po tym są działania rozmaite pośród zęz, agregatów, radarów, map i komputerów nawigacyjnych, które w tej chwili, od paru miesięcy, zaprzatają moje wszystkie czyny i myśli.
Robię nową imprezę żeglarską wzakresie i perspektywie kilku lat co najmniej, nie mając przy tym żadnej pewności gdzie i kiedy się ona skończy.
Zapraszam do mojego wątku o majówce na Eltaninie: Wydarzenia Eventy, Kursy.

No i bardzo dobrze.
Kiedyś, kiedy począwszy od wiosny a skończywszy w połowie października każdy niemal weekend spędzałem w samochodzie, z Optymistą na dachu i dzieckiem na tylnym siedzeniu podróżujac po Polsce na kolejne regaty, z nudów zastanawiajac się nad definicja żeglarstwa zawodowego, wpadłem na myśl, że to moje dziecko spędza trzy razy w tygodniu po pięć godzin treningu na morzu i potem co weekend całe regaty po jedenaście biegów w dwa dni na jeziorze jakimś interiorowym, to podsumowując na kolanie dawało mu staż na sternika morskiego za każdy sezon obojętnym bykiem. Tych sezonów było kilka, od osmiu lat zawodnika poczynajac na trzynastu kończąc, zatem wszystkie staże razem wzięte i liczone w godzinach jakoś przestały mi imponować.

Niekoniecznie. Oczywiście zawsze trzeba włozyć aby potem wyciągnąć.
Na przykład wiedzę.
Przez dwadzieścia lat zajmowałem się bardzo wąska dziedziną wiedzy, na która popyt był bardzo mały. Badaniem pola magnetycznego Ziemi. W momencie kiedy znalazłem sie na bruku, czy nawet, w sensie dosłownym - na lodzie, pod koniec nocy polarnej na Szpicbergenie bez środków do życia i dachu nad głową to pzżetowski patent kapitana jachtowego i moje kilkuletnie poprzednio prowadzenie żaglowców dało mi możliwość uczciwego zarabiania na życie przez następnych kilka lat.
Niedawno szperając w sieci odkryłem, ze jeden z kolegów zrobił zdjęcie z moich narodzin do nowego życia:
http://www.bialo-czerwona.org/index.php ... v-oceania#
(nawiasem mówiąc Adam się myli, Liliany nie było wówczas na pokładzie, przyleciała samolotem do Longer kilka tygodni później a jej zaokrętowanie to tez materiał na ksiązkę czy opowiadanie)
Na tej fotografii stoję na lewym skrzydle mostka i patrze na nadpływający ponton. Mgła totalnie zasłania widok na wszystko, jesteśmy w nieważkiej bańce na własnym, malutkim, kawałku morza.
I dalej i dalej, wszystko zalezy od okoliczności i podejścia. Kiedy kupiłem sobie swojego Nefryta i po połowie sezonu wstawiłem go do lokowskiego hangaru w Jastarni, po to by na przyszły rok znowu w niego wkładać i wkładać i wkładać. To zaproponowano mi kapitanowanie na Zaruskim. Nefryt w hangarze, oczywiscie bezpłatnie, przestał nastepne tzy lata.
I tak dalej sie toczy i toczy i toczy.

Pozdrowienia - Jarek Czyszek

* ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ *


Dzięki wielkie.
To mnie podbudowuje

Pozdrowienia - Jarek Czyszek

Jarek, czy bierzesz pod uwagę wznowienie opowiadań pt. Moje morze ?

_________________
Wojciech1968 Port Rybnik
W życiu piękne są tylko chwile...