Forum Żeglarskie

Zarejestruj | Zaloguj

Teraz jest 9 wrz 2025, o 15:57




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 174 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: 28 maja 2014, o 11:04 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 16 sie 2009, o 01:45
Posty: 9992
Podziękował : 2979
Otrzymał podziękowań: 3355
Uprawnienia żeglarskie: różne....
Maar napisał(a):
pierdupierdu napisał(a):
Fajnie byłoby zdefiniować przed głoszeniem tego gładkiego zdania co to "wypasiona Sasanka", co to żaglowiec i czemu akurat 5,083(3) żaglowca...
Pogoria, Borchardt, Zawisza, Chopin, Głowacki i... jeden z dwunastu miesięcy na Darze :-) Coś więcej z rejami, na czym żeglują żeglarze, w Polsce jeszcze jest? Jeśli tak to przepraszam za pomyłkę.
A wypasiona Sasanka to wszystko inne.


Na Borchardtcie rej nie zauważyłem.
Na Zawiszy jakaś jedna wisi, niemal wyłącznie ku ozdobie.
A przypinanie się podczas pracy na rejach - to jakby zupełnie inna para kaloszy, niż przypinanie się na "wszystkim innym"...

Maar napisał(a):
pierdupierdu napisał(a):
Może aby dyskutować o tym jak przekazać, że szelki nie mają przysłaniać myślenia i jak przekazać, że szelki nie mają właściwości zbawiennych - należy od początku formułować problem w jednoznaczny i zrozumiały sposób?
Nie bardzo rozumiem.../cut/...

To tylko uwaga, że formułując problem, można go sformułować... nieco bardziej ściśle, najlepiej na samym początku tematu...
Po to by pytanie "jak przekazać zdroworozsądkową instrukcję użycia" nie zamuliło się odpowiedziami typu "czy i kiedy w ogóle używać".

_________________
Jaromir Rowiński aka pierdupierdu
Jeżeli masz ochotę komentować takie poglądy, których co prawda nigdy nie wyraziłem, ale które kompletnie bez sensu i z sobie tylko znanej przyczyny usiłujesz mi przypisać - droga wolna. Śmiesznych nigdy dość...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 11:19 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 28 lis 2011, o 08:57
Posty: 12648
Lokalizacja: Gdańsk
Podziękował : 1773
Otrzymał podziękowań: 4275
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
Wszystko(?!) jest względne... Na Czarodziejce są lifeliny, a jakże. Stalowe. Założyłem je w zeszłym sezonie, zamontuję i teraz. Choć kilka razy poślizgnąłem się na nich (linka się obróciła, niemiłe uczucie).
Ale to dygresja, można je zmienić na taśmowe.

Tygrysica zapytała, czy Maar uważa ludzi na durniów. Myślę że to dobry początek do podsumowania dyskusji.

I teraz będą moje przemyślenia, których wcale nie jestem do końca pewien. Chętnie na ten temat, bez złośliwości, podyskutuję.

Chodzi, generalnie, o statystykę tego, jak ludzie postępują.

Coraz więcej osób żegluje wybitnie turystycznie, tylko rekreacyjnie, i tylko dlatego, żeby spróbować. W tym roku nurkowanie, w przyszłym paralotnie, w następnym pożeglujemy, będzie fajnie. Wszystkiego można spróbować w miarę bezpiecznie (gdy ktoś pokaże, potrzyma za rękę, wciągnie na Everest, a jacht nie pływa gdy wieje więcej niż 6).

Przyzwyczajamy się, że dobre zabezpieczenie i będzie super. I jest super, statystycznie i do czasu.
Dlatego, że woda to jednak żywioł. I czasami się zrywa z uwięzi tak, że mało co pomoże.

Nie jestem przeciwnikiem szelek, kamizelek, silnika i kilku innych rzeczy. Też używam, ale... Ale dostrzegam to, że do takiej asekuracji podświadomie się przyzwyczajamy. Jeżeli ktoś nabył właściwych nawyków dawno (czyli trzyma się jachtu i porusza po nim umiejętnie, ostrożnie i szybko, nie skacze nonszalancko na drewniany, mokry pomost, chodząc po porcie patrzy uważnie pod nogi, wchodzi do portu na silniku mając gotowe do użytku żagle) to jest ok.
Ale jeżeli ktoś tych nawyków nie nabrał? I np. korzysta z szelek głupio?

Ale nawet jak nabrał, to następuje erozja zasad. Z lenistwa często, z pośpiechu, z bezmyślności, z przekonania o tym, że mam kamizelkę/szelki/silnik/inne więc nic się nie stanie.

Są wyjątki, ale statystycznie jest jak piszę.

Reasumując - nasze przekonanie o tym, że jest bezpiecznie, że da się zrobić wszystko bezpiecznie, że w kontakcie z żywiołem nic nam nie grozi, że mamy zabezpieczenia różne i genialne, powoduje, że nabieramy złych i niebezpiecznych nawyków. Podświadomie!

Z jeszcze innej strony, nadmierne zabezpieczenia, w sytuacjach nietypowych, mogą powodować dodatkowe zagrożenie i utrudnić szybkie działanie (mam w oczach jedną niemiłą sytuację, która skończyła się dobrze, bo załogant był szybki).

Te przemyślenia jakoś mi się skojarzyły z tym, co pisałem kiedyś o pływaniu w złej pogodzie. Fetysz bezpieczeństwa i wygody powoduje, że w złej pogodzie nie pływamy (nie mówię o sztormach!!!), więc się tego nie uczymy, i w razie "w" nie umiemy. Statystycznie jesteśmy do przodu, ale w razie draki...


P.S. Jak przekonać ludzi do kamizelek? Własnym przykładem (ale nie w porcie, do licha!) oraz zaproponować kąpiel. Taki teścik drobny - w dobrej pogodzie, zamiast iść na piwo, wziąć sztormiaki, kalosze, pójść na plażę, założyć sztormiaki i kalosze na siebie, wejść do wody, spróbować popływać. Bez kamizelek i w kamizelkach. Kształcące :)



pierdupierdu napisał(a):
Po to by pytanie "jak przekazać zdroworozsądkową instrukcję użycia" nie zamuliło się odpowiedziami typu "czy i kiedy w ogóle używać".


Offtopy były, są i będą. A rozważania Maara, i moje teraz, są takie bardziej ogólne, może nawet "filozoficzne" :)

_________________
Strona jachtu: http://www.zpokladu.pl



Za ten post autor waliant otrzymał podziękowania - 5: Były user, M@rek, Moniia, Ryś, Zielony Tygrys
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 11:20 

Dołączył(a): 12 kwi 2013, o 18:20
Posty: 8061
Podziękował : 1878
Otrzymał podziękowań: 2424
Uprawnienia żeglarskie: -
O!

Ale zanim wielcy i wielce doświadczeni wilkowie morscy ustalą : "jak wytłumaczyć załogantom" i ""jak przekazać zdrowy rozsądek" :lol: - się odniosę:
Maar napisał(a):
Jak tłumaczyć ludziom, żeby moment z pkt.1, ten gdy zaczynają odczuwać potrzebę zapięcia się nie był momentem w którym wyłączają myślenie i zaczynają tylko wierzyć w zbawienne działanie szelek.
...
Jacku, w Twojego przykładu wyziera nowa moda, specyfika życia na burcie podczas "jachtowania się" ...

A skąd się wzięła? Może z tej nowej specyfiki właśnie, A?
Może zauważmy że sposobu poruszania się i utrzymania równowagi nie da się "wytłumaczyć" i cześć.
A skiper czarterówki ma dowieźć żywych :-P
Marku, jak chcesz zapobiegać by "ten moment gdy zaczynają odczuwać potrzebę zapięcia" się nie był momentem w którym wyłączają myślenie

Nawyków się nabiera. Odruchy trzeba wytrenować, z czasem - tak system nerwowy działa i inaczej nie będzie. Szybkość reakcji i jej sposób zależy od treningu. Sprawność mięśni też.
A jeszcze każdy ma takie odruchy jakich już nabrał, niekoniecznie właściwe na łódce - czasem wręcz odwrotne.
Oczywiście bardzo pomoże gdy sposób poruszania od doświadczonych podpatrzy. Naocznie, a nie nausznie ;)

A czy oczekuje kto od neofity, lub urlopowicza - zwykle spędzającego życie w stabilnym fotelu i spacerując po równem trotuarze - że nagle zacznie balansować ciałkiem po podskakującym pokładzie bo mu ktoś "wytłumaczył" jak, ba, nawet pokazał?
Że sprawnie się złapie - i na ręku uwisi - wstrząśnięty i z falą mieszany? Nawet i po tygodniu szkolenia?

Do tego muszą mięśnie działać. Spójrzcie jak idzie przez pokład w przechyle alpinista, czy narciarz - choćby to był jego pierwszy raz. A niejednem mieszczuchowi (raz w roku urlopik pod żaglem) nawet kostka nie zgina się na tyle by mógł stać na przechylonym... :lol:

Dlatego nie ma co dywagować, tylko ocenić trzeba czy człowiek może potknąć siem i przewrócić, libo z ławeczki w kokpicie spaść. W warunkach jakie są. Zamiast pyszczyć na niego "że się nie trzyma", "nie myśli", czy "nie uważa"... Of kors, on nawet, choćby chciał, nie może :lol:

I może należy podkreślić - nie wstydząć siem - że jest coś takiego jak "choroba morska", a dotyka większości, a polega na zaburzeniach systemu nerwowego, w szczególności zmysłu równowagi ale i zdolności myślenia, a i szybkości reakcji...
I zamiast znów pyszczyć na "bezmyślność" - należy każdego chorującego zapiąć!
Bo to właśnie "ten moment w którym wyłączają myślenie", Marku.

A stare wilki, po latach praktyki - a pewnie, a mogo se dywagować co "złudne poczucie bezpieczeństwa"... że siem linki im plączą i zawadzają... że bez pasów szybciej...
Tylko niech pamiętają załogantów zapiąć. Nim siem okaże że uni wyżej d... nie podskoczą, ile by im nie tłumaczyć... ;)



Za ten post autor Ryś otrzymał podziękowania - 3: maciek.k, waliant, Zielony Tygrys
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 11:37 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 28 lis 2011, o 08:57
Posty: 12648
Lokalizacja: Gdańsk
Podziękował : 1773
Otrzymał podziękowań: 4275
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
RyśM dostał podziękowanie za spojrzenie od strony "pasażerów". To jest ten aspekt, który się wcina w pływanie "bardzo turystyczne". Przyznaję że takie doświadczenia są mi obce.

_________________
Strona jachtu: http://www.zpokladu.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 11:50 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 kwi 2006, o 11:31
Posty: 17571
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 2357
Otrzymał podziękowań: 3700
Uprawnienia żeglarskie: ***** ***
Zielony Tygrys napisał(a):
a czy naprawdę ludzie są tak tępi jak to Maar sugerujesz?
Jak ja nienawidzę liczby mnogiej robiącej za uogólnienie, boziu czymaj mnie!!! ;-)

Są bardziej tępi, tak tępi jak sugeruję (nie wiedząc, że cokolwiek sugeruję?!), mniej tępi i w ogóle nietępi. Tępota nie ma tu nic do rzeczy i o niej nic nie mówię. Tępota nie jest skorelowana z bezmyślnością powodowaną błogim stanem zapięcia się.

Przewijają się zdania o nawykach (dobrych i złych) - to IMHO one mają kluczowe znaczenie.
Nawyki załogi i nawyki prowadzącego (i nawet nawyki firmy czarterowej).

Kurczak napisał(a):
Potem nauczony doświadczeniem wylegujac się przypinałem wąsy na krótko. Nigdy nie widomo kiedy kogoś sen zmorzy
Wychodząc z założenia, że nie wiadomo gdzie się uśnie, to masz Kurczaczku rację.
A ja pisząc o nawykach, to nie tylko o przypinaniu myślałem.
Dobrym nawykiem jest, że jeśli chce się spać, to kładzie się do koi.

Oglądając fotki Tygrysicy, śpiącej w pozycji odwróconego "C" na obłej nadbudówce (zastanawiające jak bardzo ludzie odporni są na niewygody), w przejściu i w miejscu, gdzie się stoi pracując przy grocie to właśnie o nawykach myślałem ;-)
To kładzenie się "gdzie popadnie" nie wzięło się przypadkiem z tego, że "mamy szelki i jesteśmy bezpieczni"?

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa



Za ten post autor Maar otrzymał podziękowanie od: skipbulba
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 11:57 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 28 lis 2011, o 08:57
Posty: 12648
Lokalizacja: Gdańsk
Podziękował : 1773
Otrzymał podziękowań: 4275
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
Maar napisał(a):
To kładzenie się "gdzie popadnie" nie wzięło się przypadkiem z tego, że "mamy szelki i jesteśmy bezpieczni"?


Oooooo właśnie, chyba można kończyć dyskusję :)

_________________
Strona jachtu: http://www.zpokladu.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 12:29 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 kwi 2006, o 15:07
Posty: 4811
Lokalizacja: Gdańsk
Podziękował : 675
Otrzymał podziękowań: 1715
Uprawnienia żeglarskie: j.st.m
Podziękowałem szczególnie za ostatnie zdanie :) bo co to w ogóle za zwyczaj kłaść się "gdzie popadnie"? :)

Cała dyskusja gdzieś w korzeniach swoich wynikła z kwestii ile szelek powinno być na pokładzie. Czy dla całej załogi, czy wystarczy dla części? W tym wątku rozważamy czy szelki są w ogóle potrzebne i kiedy ich używać. Oczywiście, że są potrzebne. To raczej jest poza dyskusją. Przynajmniej mnie się zdarzało wielokrotnie używać. Ale też na moich łódkach nie było ograniczenia do 6B :D Całe sedno rozbieżności zdań polega na tym kiedy i jak onych szelek używać. Czy cały czas? Czy nawet na kei? Czy przy 3B? czy powyżej 1234B? Odpowiedź moim zdaniem może być dwojaka. Jedna prosta i łatwa: wtedy kiedy uznasz to za konieczne. Może też być inna bardzo skomplikowana, zakładająca, że używanie zawsze wtedy, kiedy uznasz za konieczne może być błędem. Błędem, bo jak Maar pisze, może okazać się, że rachunek "zysków i strat" może przemawiać na niekorzyść zapinania szelek. Nie ma jednej jasnej definicji kiedy zapinać szelki, podobnie jak nie ma jednej definicji jak to zrobić. Może być wiele przybliżeń, jednostkowych spostrzeżeń, ale definicji nie ma. Zbyt wiele czynników ma wpływ na tę decyzję. Poczynając od wielkości i rodzaju jachtu, przez dostępne możliwości wpinania się, po osobiste odczucia, lęki, sprawność fizyczną i obycie na jachcie.

Na moich jachtach stosowałem zasadę "wolnoć Tomku w swoim domku, ale ten domek jest mój" :)
- Nigdy nie przyszło mi nawet do głowy, żeby kazać załodze (z dziećmi nie pływałem) nosic szelki czy kamizelki podczas postoju w porcie. (tak, Kocur, za mnie tez się wstydź :D ).
- jeśli zostawiam sternika samego na pokładzie w nocy, to proszę o używanie szelek (a w zasadzie kamizelki z uprzężą) jeśli warunki są nieciekawe (trudno to zdefiniować, bardziej chodziło o moje przeczucia niż jakieś konkrety). I robię to raczej z powodu niechęci do szlajania się po prokuraturach, niż poczucia faktycznego zagrożenia.
- jeśli warunki są sztormowe, to cała wachta ma być wpięta szelkami, ale tylko wachta, czyli w moim przypadku 2, maksymalnie 3 osoby. Dlaczego? Bo reszta załogi nie ma niczego do szukania na pokładzie i ma siedzieć pod dekiem i parzyć biednym wachtowym ciepłe herbatki, zupki chemiczno-torebkowe oraz przypalać papierosy. Ewentualnie, jeśli owa pozostała część ma zdolności ekwilibrystyczne, to może upitrasić obiad z siedmiu dań, ale jeszcze na takich hardkorów nie trafiłem*. Gdy na zewnątrz kurwi drobnym chrustem, żabami, płazami i mniejszymi kamieniami, nie przyjmuję do wiadomości, ze ktoś się źle czuje i chce na pokład. "Rzygaj Stary pod siebie, do zęzy, w koję, obojętnie. Najwyżej potem posprzątasz. Na pokład wychodzi tylko niezbędna wachta". Ale jak to mawiają, ja juz stary się robię i truskawki cukrem posypuję :D

Reasumując: u mnie na łódce były zawsze 4 komplety szelek, a później kamizelek z uprzężą. 2 lub 3 dla tych co na wachcie oraz 1 lub 2 żeby zmiana wachty wyłaziła w szpony żywiołu w kamizelkach :)

* Piszę o żeglowaniu jachtami 7-12 m nie o statkach do przewozu żagli, statkach miłości, wycieczkowcach adriatyckich i innych takich.
Dwa razy zdarzyło mi się mocno zdziwić wyczynami mojej załogi. Raz na 7 m mieczowym Skrzacie dopadło nas 11B (znaczy dopadło.... Skipper czyli ja wykazał się pipowatością) i po ufdziesięciu godzinach tłuczenia niejaki Piotruś vek Kapsel uratował życie wachcie i swojemu skipperkowi przygotowując w tych warunkach kawe... z mlekiem. Byłem skłonny całowac go po rękach :D, a drugi raz to mi załoga przy jakiś 9-10B rozrobiła spirytus sobie tylko znanymi metodami przerabiając go na smakowitą nalewkę wiśniową. jak oni w te szyjki od butelek trafiali, to ja nie wiem, ale sprawdziłem później cały jacht i jedyny lejek na pokładzie to lejek do diesla o kalibrze grubo nie odpowiadającym kalibrowi szyjek butelek :D

_________________
Maciek"S"Kotas

---
O!...



Za ten post autor skipbulba otrzymał podziękowania - 3: Kurczak, Maar, mdados
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 12:39 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 sie 2010, o 11:32
Posty: 14378
Lokalizacja: Miasto 178 Mm na południe od Bornholmu
Podziękował : 1964
Otrzymał podziękowań: 2054
Uprawnienia żeglarskie: Kurde, no, brzydzę się sobą ale mam.
I jeszcze jedno.
Przyznam się bez bicia, że na Rzeszowiaku stojąc przy sterze też przypinałem się do wanty bezanmasztu. Bo było blisko i wygodnie się zapiąć/odpiąć. Nie brałem pod uwagę takiej ewentualności...

Ale po tym wypadku wyciągnąłem wnioski i wiem, że w przypadku wywrotki takie przypinanie może być zwodnicze i zabójcze.

Leżąc w kokpicie głową w stronę kabiny nie zamierzałem tam spać, wiec zabezpieczyłem się tak, żeby nie wypaść za burtę. Przez myśl mi nie przeszło, że mogę polecieć w drugą stronę..... Ale potem się zabezpieczyłem i na taką ewentualność.
Bo też wyciągnąłem wnioski....

Dlatego na Pumci w kokpicie zamontowałem dwa ucha do przypięcia się, po jednym z obydwu stron kolumny sterowej. Dla sternika i kogoś z załogi. Trzecie takie ucho tyle, że składane zamontowałem na "progu" zejściówki. Żeby nie trzeba było kombinować przypinając się byle gdzie i były "pod ręką" :D

Trzeba oprócz nawyków i słuchania poleceń skipera wyciągać wnioski z błędów swoich i popełnionych przez innych...

Nawet superskiper nie zawsze jest w stanie przyuważyć do czego się przypiął wąsami jego załogant :D

_________________
Konsul 37 "Don Kichot"
POL 0001WR
MMSI 261037650
https://jachtdonkichot.pl/


A po nocy nadchodzi dzień... I niech już tak zostanie.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 12:47 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 paź 2011, o 19:00
Posty: 5018
Podziękował : 4186
Otrzymał podziękowań: 1876
Uprawnienia żeglarskie: ...
pierdupierdu napisał(a):
Gdyby stosujący wpinanie się widzieli gdzie się wpinać a gdzie nie - bo na przykład ktoś im to na samym początku wspólnego rejsu powiedział...
Gdyby ułatwić podjęcie decyzji "gdzie się wpiąć", choćby poprzez montaż banalnych lifelin od rufy do dziobu...
To może problem Marka byłyby o rząd wielkości mniejszy...


W tym rejsie w którym wpięty w wantę bezana zginął był On de facto współprowadzącym a jacht miał dedykowaną lifelinę z taśmy prowadzącą od dziobu do rufy po obu burtach. A w kokpicie i okolicy, jak zauważył Kurczak, jest co najmniej kilka stabilnych punktów do wpięcia się.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 13:10 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 kwi 2006, o 11:31
Posty: 17571
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 2357
Otrzymał podziękowań: 3700
Uprawnienia żeglarskie: ***** ***
skipbulba napisał(a):
Nigdy nie przyszło mi nawet do głowy, żeby kazać załodze
No właśnie tu mam zgryza, bo naprawdę nie wiem, co jest lepsze w takiej szerokiej skali o jakiej rozmawiamy.

Nakazanie zapinania się w jednym z rejsów, w określonych sztormowych warunkach vs. nakazywanie zawsze w nocy czy w innych okolicznościach przyrody.

Jedno i drugie ma zady i walety.
Psychologicznie patrząc na problem, ciągłe "ważne coś" powoduje, że przestajemy uważać, że to coś jest ważne. Wdrukujemy sobie w łepetynę i będziemy to "coś" robić, ale nie dlatego, że jest ważne i potrzebne, tylko dlatego, że tak jest od zawsze i już.

Ciągle w szelkach na jakimś rejsie. OK, doskonały dupochron dla prowadzącego, ale dla załogi, gdy pojawi się na innym jachcie w innym rejsie, to takie obowiązkowo-szelkowe uwarunkowanie może zadziałać odwrotnie. Zew wolności, kapitan równy chłop nie każe mi ciągle łazić w uprzęży! Olewam i nawet wówczas, gdy szelki realnie podnoszą bezpieczeństwo nie zapinam ich manifestując wolność.
Głupie to, ale nie niemożliwe, IMHO.

I w drugą stronę. Prowadzący nie nakazuje noszenia szelek. Warunki stają się złe i wówczas mówi, że szelki są konieczne.
W przeciwieństwie do poprzedniego przykładu - pojawia się zmiana zasad, a zmiana zasad to alarm w mózgu. Ludzie ubierają szelki zdając sobie (a może nie? nie wiem) sprawę z zagrożenia.
Jakaś taka relacja zagrożenie=szelki może powstanie w mózgownicach?

Nie wiem tego i nie wiem jakie rozwiązanie jest lepsze, ale jakoś tak czuję, że to drugie.

Bachora jak się karci ciągle, to przestaje reagować na kary i nie słyszy STÓJ gdy wybiega na jezdnię (to z mądrej książki wziąłem), więc może naprawdę to drugie rozwiązanie ma większy walor edukacyjny?
Pojedzie taki na następny jacht/rejs, poczuje zagrożenie (jakiekolwiek ono by nie było) i sam sięgnie pod poduszkę po szeleczki i wąsy?

Jest na sali psycholog? :-)

I przy okazji szelek "nakazowych". Jak się rzyga to szelki doskonale zabezpieczają nieszczęśnika przed wysmyrnięciem się do wachy. To wiedzą wszyscy, ale nie wszyscy wiedzą, że ten nieszczęśnik przed rzyganiem nie zawsze ma dość mocy, żeby pójść po szelki, nawet pomyśleć o szelkach nie ma siły. Pamiętajcie o tym i przynieście mu szelki (i coś ciepłego, bo o polar rzygownik też przecież nie poprosi).

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 13:22 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 28 lis 2011, o 08:57
Posty: 12648
Lokalizacja: Gdańsk
Podziękował : 1773
Otrzymał podziękowań: 4275
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
Maar napisał(a):
Nie wiem tego i nie wiem jakie rozwiązanie jest lepsze, ale jakoś tak czuję, że to drugie.


Moim zdaniem to drugie. Patrząc długofalowo.
Ponieważ mam takie właśnie wątpliwości, zerkam podejrzliwie na różne zabezpieczenia i zasady ich stosowania
Widzę (wydaje mi się?), że powodują one erozję zasad u doświadczonych i złe nawyki u nowicjuszy.

_________________
Strona jachtu: http://www.zpokladu.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 13:27 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 kwi 2006, o 15:07
Posty: 4811
Lokalizacja: Gdańsk
Podziękował : 675
Otrzymał podziękowań: 1715
Uprawnienia żeglarskie: j.st.m
Marku, wydaje mi się, że dzielisz włosa na czworo :) podstawowa zasada jest prosta. Jak skipper każe zakładac to nie ma dyskusji. A , pomijając rejsy z dziecianią, ludzie są dorośli i powinni odpowiadać sami za siebie. Wyjątkiem są jedynie sytuacje kiedy skipper uzna, że ich działania stwarzają zagrożenie i wyda konkretne polecenie. Wynika to z prostej odpowiedzialności skippera przed prawem.
No cóż, ja nadal jestem ze szkoły, w której słowo Kapitana jest prawem :)

_________________
Maciek"S"Kotas

---
O!...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 13:41 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 28 lis 2011, o 08:57
Posty: 12648
Lokalizacja: Gdańsk
Podziękował : 1773
Otrzymał podziękowań: 4275
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
skipbulba napisał(a):
Marku, wydaje mi się, że dzielisz włosa na czworo :)


Ten wątek chyba jest po to, żeby dzielić włos na czworo? :roll: :mrgreen:

_________________
Strona jachtu: http://www.zpokladu.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 14:06 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 sie 2010, o 11:32
Posty: 14378
Lokalizacja: Miasto 178 Mm na południe od Bornholmu
Podziękował : 1964
Otrzymał podziękowań: 2054
Uprawnienia żeglarskie: Kurde, no, brzydzę się sobą ale mam.
Moim zdaniem da się to zdefiniować w sposób przyswajalny :)

1) od zmierzchu do świtu jako zasada. Bo noc to pojęcie względne :D
2) na polecenie skipera lub wachtowego
3) dobrowolnie jeśli członek załogi poczuje taką potrzebę

Amen ! :D

_________________
Konsul 37 "Don Kichot"
POL 0001WR
MMSI 261037650
https://jachtdonkichot.pl/


A po nocy nadchodzi dzień... I niech już tak zostanie.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 14:29 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 kwi 2006, o 11:31
Posty: 17571
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 2357
Otrzymał podziękowań: 3700
Uprawnienia żeglarskie: ***** ***
Kurczak napisał(a):
od zmierzchu do świtu jako zasada.
A dlaczego - jako zasadę - nie wprowadzisz też dnia?

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 14:58 

Dołączył(a): 12 kwi 2013, o 18:20
Posty: 8061
Podziękował : 1878
Otrzymał podziękowań: 2424
Uprawnienia żeglarskie: -
Maar napisał(a):
Ciągle w szelkach na jakimś rejsie.
OK, doskonały dupochron dla prowadzącego, ale dla załogi, gdy pojawi się na innym jachcie w innym rejsie, to takie obowiązkowo-szelkowe uwarunkowanie może zadziałać odwrotnie.

Jest na sali psycholog? :-)

Rejs "ciągle w szelkach" raczej nie wyrabiał w nikim "niewłaściwych odruchów" ani "fałszywego poczucia bezpieczeństwa" - zwyczajnie przez większość 8-10 duło. Skoro rozmawiamy tu kiedy nosić szelki, conie?
Za to nabierało siem wprawy w ich używaniu. Też przydatne. By potem nie zapultać w nich gdy będą potrzebne. Nie zastanawiać ani dywagować jak wpiąć, gdzie i czy. Nie złazić i nie poszukiwać po bakistach w pół wachty bo stężało... Słowem, by owe szelki nie przeszkadzały w robocie i nie powodowały jakiegoś zagrożenia dla nieprzyzwyczajonych do ich użycia - o co ktoś siem tu martwił...

Ktoś jedzie w ryczące okolice zresztą - a psychologa wzywa? :D


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 15:29 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 23 lut 2011, o 00:42
Posty: 14121
Lokalizacja: Przedmieścia Gdańska
Podziękował : 357
Otrzymał podziękowań: 2455
Uprawnienia żeglarskie: Do pływania tym czym pływam wystarczają
Kurczak napisał(a):
Dlatego na moim jachcie będzie rozciągnięta lajflina przez cały okres pływania na morzu. Będę miał tyle kamizelek, szelek i wąsów ilu ludzi na jachcie.
Będę się przypinał i wymagał tego od innych.
Może ktoś uzna, że to idiotyczne. Ale ja tak chcę, a to mój cyrk.
Amen !


Nie jesteś odosobniony :)
U mnie jest tak:
1. Przy kolumnie steru od strony sternika wisi NA STAŁE pas wpięty do ogromnego ucha w pokładzie i jak ktos staje za sterem to wymagam aby karabińczyk od tego pasa wpiął w swoją uprząż.
2. w kokpicie mam 7 (słownie siedem) stalych - duzych - średnicy 12 mm szt punktów zaczepienia pasów i innych karabińczyków od wszelkiej maści smyczy pokładowych.
3 dwa z tych uszu są tuz przy wejściu do kabiny także w gorszych warunkach WYMAGAM aby wchodzić i wychodzić z i do kabiny będąc caly czas wpiętym do owych uszu a wypinać się lub wpinać będąc jeszcze w kabinie.
4. przeróżnego autoramentu smycze i linki z karabińczykami są u mnie wszędzie i w dużej ilości a ich stałe miejsca to kieszenie w wewnetrznej stronie wiatrochronów kokpitu.
5. lifiliny stalowe 4 mm mam rozciągnięte są od połowy kokpitu do samego dziobu po obu burtach na stale i jeżdzą one tam zawsze,
6. każdy z załogi ma u mnie swój pneumatyk i tylko naprawde dobra pogoda usprawiedliwia nie zalożenie go a wychodząc i wchodząc do portu (pomijając warunki SUPER lajtowe) każdy ma u mnie mieć ów pneumatyk na sobie.
7. W nocy - bez względu na pogode - zabraniam - poza naprawde istotnymi przyczynami - jakichkolwiek wycieczek poza kokpit.
8. W nocy bez względu na pogodę wszyscy w kokpicie maja mieć BEZWZGĘDNIE wpięte smycze do pneumatyków i pokładu
I tak pływam, pływałem i pewnie plywać będę
A teraz mozecie mówić, że jestem pierdolnięty :lol:
Pzdr
Kocur

_________________
Pozdrawiam
Włodzimierz "Bury Kocur" Ring
S/y "Bury Kocur IV"
POL 8888
MMSI 261 03 14 50

"Jeżeli chodzi o podatki to nikt nie jest patriotą"
G.Orwell


Ostatnio edytowano 28 maja 2014, o 15:33 przez bury_kocur, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 15:32 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 maja 2008, o 17:28
Posty: 2058
Lokalizacja: Nowa Zelandia
Podziękował : 780
Otrzymał podziękowań: 1679
Uprawnienia żeglarskie: nie posiadam
Co do tego, kiedy używać szelek każdy ma (i takie jego prawo) własny pogląd i własne zasady, widać to jasno.
Są ludzie, którzy mają strach przed wodą (podobnie jak niektórzy przed wysokością) i ich próg poczucia bezpieczeństwa będzie inny. Są też tacy, którzy uważają, że nie ma takiej rzeczy jak za dożo środków bezpieczeństwa i czynią z tego religijny rytuał. Ważne jest jednak, żeby nie uważali, ze jest to jedyna słuszna religia.

O ile powinniśmy uznać prawo każdego do swobodnego wyboru, kiedy i w jakich warunkach przypinać się - to kwestia tego, jak skutecznie przypinać się szelkami, nie pozostawia już miejsca na dowolność. Szelki mogą chronić przed wypadnięciem za burtę, ale mogą też nie spełniać tego zadania i co gorsze, mogą być przyczyną poważnej kontuzji.

Jak myślicie, czy szelki żeglarza w żółtym sztormiaku spełniają swoją rolę?
A jak powinna być wpięta, żeglarka, dość swobodnie czująca się na pokładzie?


Załączniki:
Zrzut ekranu 2014-05-28 16.03.13.png
Zrzut ekranu 2014-05-28 16.03.13.png [ 331.78 KiB | Przeglądane 4498 razy ]
Zrzut ekranu 2014-05-28 16.03.44.png
Zrzut ekranu 2014-05-28 16.03.44.png [ 331.17 KiB | Przeglądane 4498 razy ]

_________________
Marek (dawniej Jeanneau - wszystko się kiedyś kończy)
Czas ruszać. www.newkate.com
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 15:35 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 17 mar 2013, o 18:30
Posty: 7478
Lokalizacja: Oceany Konińskie
Podziękował : 3742
Otrzymał podziękowań: 2066
Uprawnienia żeglarskie: papierowe
Kocur jak jeszcze napiszesz że pozwalasz opalać się na pokładzie i siedzieć w koszu dziobowym to zaczynam się pakować :)

_________________
Aniołek, kurła, aniołek.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 15:40 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 23 lut 2011, o 00:42
Posty: 14121
Lokalizacja: Przedmieścia Gdańska
Podziękował : 357
Otrzymał podziękowań: 2455
Uprawnienia żeglarskie: Do pływania tym czym pływam wystarczają
Jeanneau napisał(a):
Są też tacy, którzy uważają, że nie ma takiej rzeczy jak za dożo środków bezpieczeństwa i czynią z tego religijny rytuał. Ważne jest jednak, żeby nie uważali, ze jest to jedyna słuszna religia.


Marek -każdy ma swoja religie w zyciu i swój sposób na popelnienie samobójstwa.
Ja u siebie - jeżeli ktoś ze mną chce plywać - mam do tego podejście jw.
Podobnie jak Skipcio bardzo nie lubię prokuratorów więc ograniczam do maximum mozliwość rozstania sie z tym światem u mnie na jachcie.
A u innych niewiele mnie to obchodzi - mamy demokracje i jak ktos chce inaczej plywac to jego decyzje i nie mnie je komentować.
Każdy jest kapitanem na swoim jachcie i za ten jacht ponosi odpowiedzialność.
Pzdr
Kocur

* ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ *

Zielony Tygrys napisał(a):
Kocur jak jeszcze napiszesz że pozwalasz opalać się na pokładzie i siedzieć w koszu dziobowym to zaczynam się pakować


Jak chcesz siedzieć sobie w koszu lub na pokładzie na ładnej pogodzie to sobie siedż.
Możesz nawet robić to całkiem nago ale miej na sobie jakieś obuwie i nie chodź po pokładzie na bosaka bo to tępię.
I drugie - na wyrażne moje zyczenie - od troche gorszej pogody niz pełny lajt - będę Cię prosił o zalożenie uprzęży.
A pod nią nadal możesz nic nie mieć :rotfl:
Pzdr
Kocur

_________________
Pozdrawiam
Włodzimierz "Bury Kocur" Ring
S/y "Bury Kocur IV"
POL 8888
MMSI 261 03 14 50

"Jeżeli chodzi o podatki to nikt nie jest patriotą"
G.Orwell


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 15:46 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 maja 2008, o 17:28
Posty: 2058
Lokalizacja: Nowa Zelandia
Podziękował : 780
Otrzymał podziękowań: 1679
Uprawnienia żeglarskie: nie posiadam
bury_kocur napisał(a):
A u innych niewiele mnie to obchodzi - mamy demokracje i jak ktos chce inaczej plywac to jego decyzje i nie mnie je komentować.

Też tak uważam.
Co do komentowania w toku dyskusji, nie widzę nic złego.

_________________
Marek (dawniej Jeanneau - wszystko się kiedyś kończy)
Czas ruszać. www.newkate.com


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 16:38 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 26 lut 2007, o 13:28
Posty: 376
Lokalizacja: Kielce
Podziękował : 95
Otrzymał podziękowań: 93
Uprawnienia żeglarskie: kpt.j
W takim razie pytanie: kiedy używanie "szelek" jest wg was niewskazane i niebezpieczne? Bo jak zrozumiałem wypowiedzi niektórych, oprócz "obciachu" występują i takie sytuacje.

_________________
Jacek Szczepaniak
www.bryg.pl
www.skipperklub.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 17:02 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 kwi 2006, o 11:31
Posty: 17571
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 2357
Otrzymał podziękowań: 3700
Uprawnienia żeglarskie: ***** ***
bury_kocur napisał(a):
A teraz mozecie mówić, że jestem pierdolnięty :lol:
Kocurku (a także Marku, Jacku i P.T. pominięci) jest różnica pomiędzy mówieniem "to jest głupota" a "jesteś głupi". Ja ją słyszę wyraźnie (w przeciwieństwie do "h" i "ch" w wymowie tych z Kresów :-) )

Jeanneau napisał(a):
Jak myślicie, czy szelki żeglarza w żółtym sztormiaku spełniają swoją rolę?
Nikt nie zna odpowiedzi. Dopóki nie wypadnie, dopóty będzie to tajemnica Neptuna :-)

Ale inna rzecz mi przyszła do głowy. Zwróćcie uwagę jak zmienia się podejście załogi (i oczywiście was samych) do warunków w zależności od czasu w nich spędzonego. Zaraz się Jarek przyczepi do kostropatości zdania, więc wyjaśniam :-)

Wyjście z Gdyni, było ładnie i gładko a za Helem przywiało i się nagle wszyscy grzecznie, bez namawiania przypinają, ostrożne ruchy mają, (z kolacją się ślimaczą :-) ) i generalnie w nowej sytuacji są niezwykle ostrożni.
A po kilku dniach tej strong breeze, gdzieś pod Sztokholmem szelki leżą w kojach, ludzie nie robią nabożeństwa w kambuzie i każdy uważa, że warunki są normalne.

Być może ten żeglarz w żółtym sztormiaku, to właśnie kończy trawers Atlantyku jesienią :-)

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 17:09 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 kwi 2006, o 11:31
Posty: 17571
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 2357
Otrzymał podziękowań: 3700
Uprawnienia żeglarskie: ***** ***
bryg napisał(a):
Bo jak zrozumiałem wypowiedzi niektórych, oprócz "obciachu"
Jacku, źle zrozumiałeś. To był domysł - próba wyjaśnienia takiego a nie innego zachowania.

bryg napisał(a):
występują i takie sytuacje.
Według mnie zawsze, gdy wbrew logice ktoś jest zmuszany do takiego zachowania. Więcej to szkody w jego żeglarskim życiu może wyrządzić niż mu pomóc.
A ten moment "wbrew logiczny" to wówczas, gdy morze ciepłe, człowiek sprawny, sternik gramotny, widzialność dobra, etc - pisałem przecież wcześniej o możliwości podejścia lub o braku takiej możliwości.

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 17:12 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 15 cze 2009, o 04:47
Posty: 13186
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 3106
Otrzymał podziękowań: 2711
Uprawnienia żeglarskie: młodszy marynarz śródlądowy
bury_kocur napisał(a):
bardzo nie lubię prokuratorów
Są rzeczy gorsze od prokuratorów. :)

Dlatego dzieci małoletnie zawsze* na pokładzie w kamizelkach i przypięte, gdy da się iść na żaglach (to takie odróżnienie od pełnego lajtu) - nie chcę mieć potem do czynienia z rozszalałymi rodzicami.

*zawsze oznacza także wtedy, gdy rodzice są na pokładzie i nie widzą potrzeby.

_________________
Pozdrawiam
Wojtek
https://www.wojtekzientara.pl/
m/y „Wymówka”, POL000KA6
SPG5479, MMSI 261003664


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 17:55 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 maja 2008, o 17:28
Posty: 2058
Lokalizacja: Nowa Zelandia
Podziękował : 780
Otrzymał podziękowań: 1679
Uprawnienia żeglarskie: nie posiadam
Maar napisał(a):
Być może ten żeglarz w żółtym sztormiaku, to właśnie kończy trawers Atlantyku jesienią

A panienka siódmy raz opływa Horn ;)

_________________
Marek (dawniej Jeanneau - wszystko się kiedyś kończy)
Czas ruszać. www.newkate.com


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 22:36 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 cze 2009, o 16:22
Posty: 8654
Lokalizacja: Edinburgh, Scotland
Podziękował : 3582
Otrzymał podziękowań: 2362
Uprawnienia żeglarskie: Sternik morski (no wymieniłam w końcu..)
Maar napisał(a):
(...).

Być może ten żeglarz w żółtym sztormiaku, to właśnie kończy trawers Atlantyku jesienią :-)

Marku, ten żeglarz w żółtym robi totalną głupotę z wpinania się. Dlaczego?
Bo stoi, wpięty na pełnej długości smyczy (circa 1.8m) na zawietrznym polpokladzie. Całkiem wystarczająca długość aby w tych warunkach przyjemnie go ciągnąć tuż przy burcie, z dużymi szansami na to, że przy pracującym na fali jachcie tą burtą w łeb dostanie zanim zauważy, że jest za burtą.
Ja wiem, że na nawietrznej nieprzyjemnie wieje i pryska. Moze by tak kokpit? Lub przynajmniej lina przypieta bliżej osi jachtu?

_________________
Pozdrawiam, Monika Matis
http://www.facebook.com/theseanation

My recent thought:
"...pessimist moans about breakdowns, optimist expects it won't break; realist makes it easy to fix..." :D



Za ten post autor Moniia otrzymał podziękowanie od: Paco
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 29 maja 2014, o 05:31 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 26 lut 2007, o 13:28
Posty: 376
Lokalizacja: Kielce
Podziękował : 95
Otrzymał podziękowań: 93
Uprawnienia żeglarskie: kpt.j
Kurczak napisał(a):
Moim zdaniem da się to zdefiniować w sposób przyswajalny :)

1) od zmierzchu do świtu jako zasada. Bo noc to pojęcie względne :D
2) na polecenie skipera lub wachtowego
3) dobrowolnie jeśli członek załogi poczuje taką potrzebę

Amen ! :D


A gęsta mgła? ;)

_________________
Jacek Szczepaniak
www.bryg.pl
www.skipperklub.pl



Za ten post autor bryg otrzymał podziękowanie od: Kurczak
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 29 maja 2014, o 05:34 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 mar 2010, o 11:44
Posty: 2444
Lokalizacja: Gdańsk
Podziękował : 413
Otrzymał podziękowań: 223
Uprawnienia żeglarskie: k.j.
bryg napisał(a):
Kurczak napisał(a):
Moim zdaniem da się to zdefiniować w sposób przyswajalny :)

1) od zmierzchu do świtu jako zasada. Bo noc to pojęcie względne :D
2) na polecenie skipera lub wachtowego
3) dobrowolnie jeśli członek załogi poczuje taką potrzebę

Amen ! :D


A gęsta mgła? ;)


A zero wiatru i martwa fala? ;)

_________________
Pozdr.
Tomek Niedbała


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 29 maja 2014, o 06:38 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 kwi 2006, o 15:07
Posty: 4811
Lokalizacja: Gdańsk
Podziękował : 675
Otrzymał podziękowań: 1715
Uprawnienia żeglarskie: j.st.m
Kurczak napisał(a):
Moim zdaniem da się to zdefiniować w sposób przyswajalny :)

1) od zmierzchu do świtu jako zasada. Bo noc to pojęcie względne :D
2) na polecenie skipera lub wachtowego
3) dobrowolnie jeśli członek załogi poczuje taką potrzebę

Amen ! :D


No własnie nie :)
ad 1) jeśli jest uzasadniona potrzeba i sternik zostaje sam na pokładzie.
ad 2) tu owszem.
ad 3) o ile skipper z sobie tylko znanych powodow nie zabroni :)

* ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ *

bury_kocur napisał(a):
1. Przy kolumnie steru od strony sternika wisi NA STAŁE pas wpięty do ogromnego ucha w pokładzie i jak ktos staje za sterem to wymagam aby karabińczyk od tego pasa wpiął w swoją uprząż.
nawet w porcie jak sugerowali niektórzy? :D

_________________
Maciek"S"Kotas

---
O!...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 174 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna strona


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 38 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
[ Index Sitemap ]
Łódź motorowa | Frezowanie modeli 3D | Stocznia jachtowa | Nexo yachts | Łodzie wędkarskie Barti | Szkolenia żeglarskie i rejsy NATANGO
Olej do drewna | SAJ | Wypadki jachtów | Marek Tereszewski dookoła świata | Projektowanie graficzne


Wszystkie prawa zastrzeżone. Żaden fragment serwisu "forum.zegluj.net" ani jego archiwum
nie może być wykorzystany w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody właściciela forum.żegluj.net
Copyright © by forum.żegluj.net


Nasze forum wykorzystuje ciasteczka do przechowywania informacji o logowaniu. Ciasteczka umożliwiają automatyczne zalogowanie.
Jeżeli nie chcesz korzystać z cookies, wyłącz je w swojej przeglądarce.



POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL