Owszem, mamy. Wolność słowa to się nazywa i w przeciwieństwie do Ciebie nie wypieram się odpowiedzialności za swoje słowa. Które kieruję do myślących ludzi, bo za takich mam Skipperów i potencjalnych Skipperów, a nie do stada baranów (ja wiem, trudny koncept dla ciebie). Czy uznają moje argumenty za mające sens czy nie to ich ocena. Ty zaś nie odnosisz się do argumentu tylko do twierdzisz, że jest jedyna słuszna droga do ratowania się i każda inna (nieważne jakie argumenty za nią stoją) jest niebezpiecznym błędem. Jak do tej pory nie podałeś żadnego argumentu ZA swoim stanowiskiem, poza "tak jest bo ja tak mówię".
Wiec spytam raz jeszcze - a przypominam, że pisałam o sytuacji na środku oceanu... - jakie są plusy próbowania przetrwania na tratwie vs jachcie? Już nawet uproszczę sytuację i przyjmę, że czekamy na ratunek bez aktywnych prób uratowania się samodzielnie (chociaż czemu miałabym rezygnować z takich prób nawet na poważnie uszkodzonym ale wciąż pływającym jachcie, to wychodzi poza granice mojej wyobraźni...).

... z tym wyposażeniem wodno-awaryjnym to jak nie przymierzając z hamowaniem kotwicą.
Większość oburzonych kolegów protestuje ale tak naprawdę nikt tego w praktyce nie stosował
(statystycznie rzecz ujmując).

(...).

Droga koleżanko, może faktycznie zbyt jednostronnie interpretuje twoje wypowiedzi

(...).

Niestety nie potrafię oddzielić obecnej dyskusji od wcześniejszych twoich wypowiedzi. W poglądach a raczej w podejściu do obowiązujących procedur różnimy się bardzo. Obiecuje, jednakże nie zabierać zbyt często głosu a jeżeli już to nastąpi to postaram się używać trochę innej formy.

z tym wyposażeniem wodno-awaryjnym to jak nie przymierzając z hamowaniem kotwicą

No...

Dziękuję Krzysztofie za obietnice, nic więcej nie mogę od Ciebie wymagać niż zastanowienie nad formą.

A nie zna życia kto nie służył w marynarce, szalone harce...

Ostatnia rycina przedstawia chyba marynarza „Popeye” skrzyżowanego z naszym „pomysłowym Dobromirem” który swoją kreatywnością przebija wcześniejsze pomysły.

Na ciebie Rysiu zawsze można liczyć.
To już nawet nie klasyka czy muzealia tylko w czystej postaci „disnejowska wizja świata”. Ostatnia rycina przedstawia chyba marynarza „Popeye”

Marian, B20.... tak długo ludzie nie żyją.

Teliga z moją młodszą siostrą kiedyś "poszedł na jednego"...