Forum żeglarskie
https://forum.zegluj.net/

Doświadczenie żeglarskie
https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=3&t=15128
Strona 1 z 1

Autor:  Eryk [ 27 kwi 2013, o 08:57 ]
Tytuł:  Doświadczenie żeglarskie

Jest was tu trochę jedni mniej doświadczeni drugich można nazwać prawdziwymi wilkami morskimi.
No właśnie, w którym momencie zaczęliście mówić o sobie jako o doświadczonych żeglarzach, doświadczonych załogantach, doświadczonych kapitanach.
Czy to kwestia jedynie poczucia własnych możliwości i zdolności?
Jeden może po 1 rejsie czuć się pewnie w tym co robi i porywać się na prowadzenie rejsu, inny po przepłynięciu kilku tysięcy mil, może nadal nie czuć się na siłach, który z nich w takim razie może nazywać się doświadczonym żeglarzem?

Autor:  robhosailor [ 27 kwi 2013, o 09:05 ]
Tytuł:  Re: Doświadczenie żeglarskie

Eryk napisał(a):
w którym momencie zaczęliście mówić o sobie jako o doświadczonych żeglarzach

O sobie? To chyba megalomania. O innych to tak.

Autor:  Eryk [ 27 kwi 2013, o 09:09 ]
Tytuł:  Re: Doświadczenie żeglarskie

robhosailor napisał(a):
O sobie?

Ale często się widzi że ktoś daje ogłoszenie w internecie i pisze o sobie jako o doświadczonym. Czy też ludzie szukają doświadczonej załogi, i teraz pytanie w którym momencie można bez skrupułów zgłaszać się i uważać siebie za doświadczonego.

Autor:  Moniia [ 27 kwi 2013, o 09:27 ]
Tytuł:  Re: Doświadczenie żeglarskie

Hehe, bardzo fajne pytanko... O sobie to naprawdę cieżko, ja wciąż na przykład uważam ze jestem 'na douczeniu'. Niemniej jednak zaczęłam świadomie używać tej frazy wobec siebie dopiero w zeszłym roku, jak starałam sie o zezwolenie na Jan Mayen. Jak podliczylam to co do tej pory to wyszło ze mogę, choć wciąż mam (coraz większe) wątpliwości.
Natomiast co do samego poczucia, ze jest sie jednak nieco wiecej doświadczonym niż inni (co nie jest tożsame z byciem doświadczonym...) to w przypadku prowadzących nieswoje jachty doskonałym miernikiem jest reakcja właścicieli. Jak sie zaczyna dostawać jachty 'bo chce żebyś na nim poplynela' lub 'bo chce żeby go wziął ktoś komu ufam' itp, nawet jak wcale jachtu akurat nie szuka, to można założyć ze przynajmniej pare osób uważa was za doświadczona osobę. Ze na ogół w tych sytuacjach myślałam, ze to wariaci którym nie należy sie sprzeciwiac - to inna sprawa. Niemniej jednak tam gdzie mńie przekonali, wyszło na ich. Nadal uważam, ze mieli farta :D

Autor:  robhosailor [ 27 kwi 2013, o 09:36 ]
Tytuł:  Re: Doświadczenie żeglarskie

Eryk napisał(a):
ktoś daje ogłoszenie w internecie i pisze o sobie
Reklama dźwignią handlu. To zrozumiałe, że wtedy pokazuje się siebie w tzw. najlepszym świetle. Ale samemu przed sobą, to zupełnie inna para kaloszy.

Moniia napisał(a):
co do samego poczucia, ze jest sie jednak nieco wiecej doświadczonym niż inni (co nie jest tożsame z byciem doświadczonym...)
No właśnie. Np. ja się czuję trochę doświadczonym w pewnych zakresach, czyli dziedzinach, ale w porównaniu z bardziej doświadczonymi to ...

Autor:  pough [ 27 kwi 2013, o 09:39 ]
Tytuł:  Re: Doświadczenie żeglarskie

Myślę, ze każdy dokładnie wie czym jest doświadczenie, czym chęć poznania nowego.
Nie łudźmy się. Każdy kiedyś spróbował czegoś w czym nie był doświadczony... :-P :lol:
No może niektórzy dopiero spróbują... ;) I co po pierwszym razie mamy mówić, że jesteśmy doświadczeni?

Wracając do żeglarstwa? IMHO podchodzenie do konkretnego wyzwania z pokorą ja uznaję za doświadczenie. Większe lub mniejsze ale jednak. Reszta to umiejętności albo ich brak.

Autor:  Pietrek [ 27 kwi 2013, o 09:52 ]
Tytuł:  Re: Doświadczenie żeglarskie

Eryk napisał(a):
Jeden może po 1 rejsie czuć się pewnie w tym co robi i porywać się na prowadzenie rejsu

Umiejetnosc stawiania zagli, krecenia kolem, i "czytania" map....czy NAWET - umiejetnosc podchodzenia do nabrzeza na zaglach :mrgreen: to tylko 30 % .... , podzielam zdanie Mojego Kapitana , te pozostale 70% to umiejetnosc SAMODZIELNEGO radzenia sobie z kazda awaria i problemem na morzu, .... a takich doswiadczonych ludzi jest naprawde niewielu.... ( bez personalnych wycieczek )

Autor:  Moniia [ 27 kwi 2013, o 09:57 ]
Tytuł:  Re: Doświadczenie żeglarskie

Podziekowalam, bo w pełni sie zgadzam... I jakieś lata świetlne mnie na przykład od tego poziomu dziela :D

Autor:  Sajmon [ 27 kwi 2013, o 16:15 ]
Tytuł:  Re: Doświadczenie żeglarskie

A dla mnie to są dyrdymały, spowodowane chyba nudą i brakiem wiatru we włosach :-)
Przy takich okazjach, przypomina mi się, jak łońskiego roku, kumpel pracujący na AWF w Krakowie rzekł był: mamy nową odkrywczą pracę magisterską z ktorej wynika, że ja chlop jest wysoki i silny, to rzuci kulą dalej: niż słaby i niski. Te "wszystkie awarie" i wszelkie sytuacje to kto przeżył? No ale zmarszczmy czoła, zmrużmy oczy i dywagujmy ;-)

* ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ *

Tak wogòle to ja myślę, że to 32%

Autor:  Stara Zientara [ 27 kwi 2013, o 16:25 ]
Tytuł:  Re: Doświadczenie żeglarskie

Eryk napisał(a):
No właśnie, w którym momencie zaczęliście mówić o sobie jako o doświadczonych żeglarzach, doświadczonych załogantach, doświadczonych kapitanach.
Znam takiego, co jeszcze patentu nie odebrał, a już był doświadczonym kapitanem.

I czapkę z kapustą sobie kupił. :lol: :lol: :lol:

Autor:  robhosailor [ 27 kwi 2013, o 16:37 ]
Tytuł:  Re: Doświadczenie żeglarskie

sajmon napisał(a):
32%
Słaba wódka ... :(
Na moje oko, to jeszcze mniej, jak jakaś sake.

Autor:  Pietrek [ 27 kwi 2013, o 20:04 ]
Tytuł:  Re: Doświadczenie żeglarskie

sajmon napisał(a):
A dla mnie to są dyrdymały, spowodowane chyba nudą i brakiem wiatru we włosach


Punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia.... akurat tak sie sklada, ze pod koniec ubieglego roku oglaszalam sie na forach zeglarskich i innych zeglarskich miejscach w internecie i szukalam doswiadczonej zalogi....

sajmon napisał(a):
Te "wszystkie awarie" i wszelkie sytuacje to kto przeżył? No ale zmarszczmy czoła, zmrużmy oczy i dywagujmy


Glowne pytanie do potencjalnych kandydatow : "z jakimi awariami miales do czynienia na morzu i jak sobie z nimi poradziles?"
Nie bede cytowac odpowiedzi, ani ich komentowac.
Faktem jest ze mimo wszystko popelnilam blad, wybralam czlowieka, ktory napisal ze plywa od ilus tam lat.... ma doswiadczenie.... etc. itp. itd.
Znalazalm faceta w internecie, skontaktowalam sie z armatorem, ten wystawil mu swietna opinie....

No i zjawil sie, objac funkcje mechanika - i ogolnie "zlotej raczki"
Pierwsze zadanie jakie dostal: wyczyscic dno lodki, pomyslalam " Mojemu Kapitanowi zajmowalo to 4 godziny, facet jezeli nie ma doswiadczenia zrobi to pewnie w 8"
Po 8 godzinach nie mialam wyczyszczonej nawet jednej burty i spalone 2 hooka - compresory, moj i pozyczony.... bo mimo ze prosilam " jak wychodzisz z wody na fajke, wylaczaj kompresor"..... nie docieralo, spalil moj kompresor, i kompresor znajomego - koszt naprawy $160
Ok , dno wyczysci kto inny, ty napraw swiatlo w sterowce i na rufie.....
Caly dzien grzebania, mierzenia, ciecia kabli, rozkladania i skladania, du.... pa blada.
I tak kolejna praca i kolejna....
Najpierw dlugo i glosno dywagowal przy porannej kawie i papierosie jak to trzeba zrobic " utniemy ten kabel tutaj, przeciagniemy go tam...."
W tym samym czasie zatrudnilam tez "deckhanda", z pensja 3 razy mniejsza od mojej "zlotej raczki"..... Kiedy go pytalam o doswiadczenie, nie przechwalal sie, nie mowil "ja to zrobie", "mam doswiadczenie"...etc....
Mowil "Beata, sprobuje" i bral sie za prace...
I okazalo sie ze ten facet, ktory nie chwalil sie doswiadczeniem, cicho i skromnie siedzial i sluchal..... wykonal wszystkie naprawy na Luce, ktore powinien wykonac facet chwalacy sie swoim doswiadczeniem.
Kiedy lodka byla gotowa do pierwszego rejsu czarterowego , po zakonczonej pracy musialam przeprowadzic trudna dla mnie rozmowe.
Mianowicie zamienic pozycje i wynagrodzenie....
Obydwoje zgodzili sie z moja decyzja.

Autor:  robhosailor [ 27 kwi 2013, o 20:08 ]
Tytuł:  Re: Doświadczenie żeglarskie

Pietrek napisał(a):
facet, ktory nie chwalil sie doswiadczeniem, cicho i skromnie siedzial i sluchal..... wykonal wszystkie naprawy na Luce, ktore powinien wykonac facet chwalacy sie
To podsumowuje. Co tu więcej gadać?

Autor:  Cape [ 27 kwi 2013, o 20:12 ]
Tytuł:  Re: Doświadczenie żeglarskie

Pietrek napisał(a):
czy NAWET - umiejetnosc podchodzenia do nabrzeza na zaglach to tylko 30 % ....

A może tylko trzy ?
Pietrek napisał(a):
, te pozostale 70% to umiejetnosc SAMODZIELNEGO radzenia sobie z kazda awaria i problemem na morzu,

Zostało mi 97%, Ale dałbym 120 %
Pietrek napisał(a):
Mianowicie zamienic pozycje i wynagrodzenie....
Obydwoje zgodzili sie z moja decyzja

No, no. Zarządzam ludźmi (nie na morzu). Gratulację, że ten jeden to zaakceptował.

Autor:  Ryś [ 27 kwi 2013, o 21:07 ]
Tytuł:  Re: Doświadczenie żeglarskie

Eryk napisał(a):
W którym momencie zaczęliście mówić o sobie jako o doświadczonych żeglarzach, doświadczonych załogantach, doświadczonych kapitanach.
Pytanie sugerujące! :mrgreen:
Niedoświadczony jestem.
Tak mi mówi życiowe doświadczenie.
Trzeba być bardzo młodym, by być doświadczonym :lol:

Autor:  el Szaman [ 28 kwi 2013, o 03:45 ]
Tytuł:  Re: Doświadczenie żeglarskie

Może trzeba by sprecyzować "doświadczony" - bo jeśli chodzi o rozumienie w znaczeniu np. "doświadczony przez los", czyli taki, który już swoje w dupsko dostał, to pewnie paru by się znalazło...
A moje "doświadczenie" mówiło mi np, że choć lat na morzu mam za sobą sporo, to jak Martelek się uczył żeglować, to ustaliliśmy, że nasze wspólne rejsy to jedno, a musi też pływać, i to jak najwięcej, z innymi kapitanami, właśnie po to, aby zdobyć doświadczenie, że inni też potrafią, a często nawet dużo więcej... Zresztą ja sam lubię pływać pod obcą komendą. Ile można wtedy się nauczyć (zarówno tej z "dobrej praktyki", jak i z cudzych błędów).

Więc odpowiem prosto: uważam siebie za "doświadczonego". I właśnie moje doświadczenie mi mówi, że pomimo lat praktyki, warto ciągle podglądać i uczyć się od innych... Mam natomiast nadzieję, że nieprędko zgłupieję do tego stopnia, żeby siebie nazywać "doświadczonym". Ale w rozumieniu, w jakim chyba padło wiodące pytanie, to chyba niewielu się przyzna. Przynajmniej jeśli chodzi o tych, którzy już trochę przeżyli :). A jeśli natykam się na kogoś, kto o sobie tak mówi, to raczej podwijam ogonek i zmykam, a przynajmniej włączam czujność na wysokie obroty...

Mamy na to w domu takie nasze (choć chyba nie tylko nasze) określenie: "uwierzył w siebie". I wierzcie mi, to nie jest komplement :).

Autor:  Pietrek [ 28 kwi 2013, o 04:32 ]
Tytuł:  Re: Doświadczenie żeglarskie

Ja bym jeszcze dodala..... np: "plywam od nastu lat" , tylko czy te "nascie" lat to 2-3 tygodniowy lipcowy albo sierpniowy rejs po Baltyku ( co roku, ale w sumie jak zebrac te lata do kupy, zrobi "nascie" lat... :mrgreen: ), czy zycie na morzu, albo przynajmniej zeglowanie przez minimum 6 miesiecy w roku.... ( w ten sposob sie nacielam na mojego doswiadczonego)

Autor:  WhiteWhale [ 28 kwi 2013, o 06:26 ]
Tytuł:  Re: Doświadczenie żeglarskie

Pytanie, czego ma dotyczyć to doświadczenie? Bo żeglarstwo ma różne oblicza i taki co się zna na wszystkim zapewne kłamie lub nie wie co go czeka. Więc mimo, że mam za rufą sporo mil, to jestem szczęśliwy gdy w załodze mam sprawnego mechanika.

Autor:  Pietrek [ 28 kwi 2013, o 06:34 ]
Tytuł:  Re: Doświadczenie żeglarskie

Ech, wielorybie, Ty wiesz ze bez dobrego mechanika, to i najlepszy kapitan jest... dupa :mrgreen: Chyba ze najlepszy kapitan jest tez zaje.... bistym mechanikiem.....

Autor:  M@rek [ 28 kwi 2013, o 09:41 ]
Tytuł:  Re: Doświadczenie żeglarskie

Stara Zientara napisał(a):
Eryk napisał(a):
No właśnie, w którym momencie zaczęliście mówić o sobie jako o doświadczonych żeglarzach, doświadczonych załogantach, doświadczonych kapitanach.
Znam takiego, co jeszcze patentu nie odebrał, a już był doświadczonym kapitanem.

I czapkę z kapustą sobie kupił. :lol: :lol: :lol:


Ja znam takich, ktorzy zadnych patentow nie maja a sa doswiadczonymi kapitanami i doswiadczeniem mogliby obdzielic paru "patentowanych" :)

Autor:  Eryk [ 28 kwi 2013, o 10:05 ]
Tytuł:  Re: Doświadczenie żeglarskie

Pomińmy patenty bo kompletnie nie o to mi chodziło w tym wątku.
Tylko o to w którym momencie jeśli taki nastąpił poczuliście się doświadczonymi żeglarzami. Jasne że człowiek uczy się całe życie, ale może niektórzy z was stwierdzili w pewnym momencie "dobra ogarniam temat dosyć dobrze, powinienem poradzić sobie w każdej sytuacji"

Autor:  robhosailor [ 28 kwi 2013, o 10:23 ]
Tytuł:  Re: Doświadczenie żeglarskie

Eryk napisał(a):
którym momencie jeśli taki nastąpił poczuliście się doświadczonymi żeglarzami

Kiedyś - dawno, dawno temu, w bardzo młodym wieku, po paru sezonach pływania ... ale potem mi przeszło i mam nadzieję, że nie wróci. :mrgreen:

Autor:  Prosiek [ 28 kwi 2013, o 13:17 ]
Tytuł:  Re: Doświadczenie żeglarskie

Eryk napisał(a):
Tylko o to w którym momencie jeśli taki nastąpił poczuliście się doświadczonymi żeglarzami. Jasne że człowiek uczy się całe życie, ale może niektórzy z was stwierdzili w pewnym momencie "dobra ogarniam temat dosyć dobrze, powinienem poradzić sobie w każdej sytuacji"

Do tej pory sobie tak nigdy nie pomyślałem, i myślę, że jeśli kiedyś zacznę tak myśleć, muszę się stać baaaardzo ostrożny, albo w ogóle dać sobie spokój. Morze potrafi zawsze zaskoczyć, IMHO.
Tak to kiedyś (mniej więcej) napisał Wysocki: "żeglować można się nauczyć w weekend, a potem trzeba uczyć się go całe życie" :-)

Autor:  el Szaman [ 28 kwi 2013, o 13:23 ]
Tytuł:  Re: Doświadczenie żeglarskie

Jakoś zgodni raczej wszyscy jesteśmy! Czekam z ciekawością na zdanie odmienne i jego uzasadnienie :D

Autor:  Stara Zientara [ 28 kwi 2013, o 13:57 ]
Tytuł:  Re: Doświadczenie żeglarskie

Pietrek napisał(a):
Chyba ze najlepszy kapitan jest tez zaje.... bistym mechanikiem.....
Znam - Mirek ma na imię.

Autor:  andrzejl [ 1 maja 2013, o 21:14 ]
Tytuł:  Re: Doświadczenie żeglarskie

Eryk napisał(a):
Pomińmy patenty bo kompletnie nie o to mi chodziło w tym wątku.
Tylko o to w którym momencie jeśli taki nastąpił poczuliście się doświadczonymi żeglarzami. Jasne że człowiek uczy się całe życie, ale może niektórzy z was stwierdzili w pewnym momencie "dobra ogarniam temat dosyć dobrze, powinienem poradzić sobie w każdej sytuacji"


...no właśnie, "powinienem poradzić sobie..."
Co mnie zniechęca... no może za mocne to słowo, ale jest coś,co powoduje,że jedno oko przymykam. ...tutaj każdy jest doświadczonym Kapitanem...

Autor:  Sajmon [ 1 maja 2013, o 22:26 ]
Tytuł:  Re: Doświadczenie żeglarskie

tak sobie czytam, ale rozmowa tyczy tak szerokiego zkresu doswiadczen... Czy jeśli ktoś plywał 30 lat na mazurach, potrafi załatać kazda słomkową zaglowke, rozebrać naprawić każdy silnik zaburtowy od wietjeroka do tohatsu i johnsona - to jest doswiadczoany? Czyli że doskonale poradzi sobie z naprawa konserwacja silnika na Zawiszy? Trzeba szukac i znajdować osoby pod konkretne wyzwania, zadania. Duzo łatwiej nauczyć se żeglowania, niż nabyc smykałki do mechaniki, elektroniki itp. Uważam więc ze do takich przedsiewzięc jak "luka" trzeba "złotych raczek" którzy coś tam wiedza o zeglowaniu, niż super żeglarzy, którzy cos tam wiedza o mechanice.

Autor:  Ryś [ 2 maja 2013, o 21:58 ]
Tytuł:  Re: Doświadczenie żeglarskie

Tak sobie czytam - i znalazłem ładną odpowiedź, acz w języku morskim, sorry ;)
Robert Matthews, "Cruel Wind":

"We were confident in our abilities and the boat's capabilities but we suddenly and desperately found ourselves wanting.
As the saying goes, we went from 'hero to zero' after the first roll, and then descended into hell, trying desperately to keep the boat afloat after the second roll,
"

'Business Post Naiad', in the 1998 Sydney Hobart Race, had been rolled twice. In the first capsize she had rolled through 360 degrees, got up in about 10 seconds, but dismasted; in the second roll, she remained inverted for an estimated four or five minutes before being righted by another huge sea.

"I kept trying to get the harness undone and all the time I was being belted around, banged on the head by the capsized yacht and pushed under water. Every now and then the boat would take off at a great rate of knots. "

The two crewmembers on deck during the second roll, helmsman Robert Matthews and Phil Skeggs, were trapped below the cockpit attached by their harnesses and lifeline tethers.
Matthews was on the helm in both knockdowns. He survived both times. In the second 360 degree roll be finally got his harness undone and climbed up over the transom to hang onto the rudder until another huge wave turned the boat upright.

Phil Skeggs died of immersion unable to free himself from beneath the inverted cockpit.
Skipper Bruce Guy suffered a massive heart attack, after the boat was righted, as he and crewmember Steve Walker tried to manoeuvre the yacht's liferafts from below, where there was dose to three feet of water inside and Naiad was in danger of foundering. Guy, aged 51, died in the arms of Walker as he sat on a bunk, water up to his waist, the boat still being tossed about by 70 knot winds and big waves.

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/