Forum żeglarskie
https://forum.zegluj.net/

Near gale warning, czyli wychodzic, czy nie?
https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=3&t=19818
Strona 1 z 4

Autor:  Marcus1a [ 14 sie 2014, o 21:36 ]
Tytuł:  Near gale warning, czyli wychodzic, czy nie?

Chcialbym przedstawic pewna sytuacje i zapytac bardziej doswiadczonych zeglarzy o opinie.
Na poczatku chcialbym powiedziec, ze zegluje juz pare lat. Nie jest to tylko zeglowanie wakacyjne, poniewaz dzialam w jednym klubie zeglarskim i srednio raz na 2-3 tygodnie jestem na morzu od kilku godz. do 1-2 dni. Na morzu spedzam okolo miesiaca na rok i mam papiery takie,ze moglbym prowadzic sam lodki.
Jako ze urlop nie pozwolil mi na pozeglowanie ze stala zaloga, postaniwilem poplynac na jeden z rejsow organizowanych (pomine przez kogo). Akwen - Morze Polnocne.
Po przybyciu na miejsce jestem pelen dobrych mysli - skipper doswiadczony i bardzo rozsadny. Zaloga (6 osob) malo doswiadczona na morzu (mazurskie plywanie,patenty zeglarza albo w ogole nic), ale bardzo pozytywna i od poczatku zintegrowana-sami dorosli ludzie.
Lodka -stalowa konstrukcja gotowa na na kazde wody (nie pisze konstrukcji i nazwy,bo nie chce, zebyscie doszli o kogo chodzi).
Pierwszy skok orzy dobrej pogodzie we fiordach pokazuje klasyczne braki zalogi, ktora nie zna lodzi i/lub nie ma doswiadczenia w prowadzeniu ciezkiego,stalowego jachtu. Jak mamy trzymac kurs 45° to, jak latwo sobie wyobrazic, jezdzimy od 20 do 70, robimy niekontrolowane sztagi, itp.-klasyka. Skipper mi mowi,zebym sie trzymal blisko steru i pomagal im ogarnac. Oczywiscie jesli chodzi o trymowanie zagli czy o ais-y, plotery i inne "ekierki"- zostajemy ze skipperem we dwoch. Ale spoko, ciesze sie bo widze, ze sie przy okazji czegos naucze, powtorze dawno nieodkurzane rozdzialy locji czy nawigacji.
Od poczatku jeden gosc ma chorobe morska,ktora uniemozliwia mu jakakolwiek prace na lodce w drodze, tak wiec do pracy mamy 5 osob + skippera.
Po tygodniu przeprawy w CB odzywa sie nagle znajomy wszystkim komunicat: securite', new gale warning. Spisujemy dane na nasz akwen, rzut oka na mape i skipper decyduje sie na kontynuowanie rejsu - powod jest prosty: jestesmy miedzy dwoma marinami do ktorych brakuje nam srednio 30 mil. Skiper dzieli sie ze mna swoimi obawami o zaloge, czy wytrzyma pierwszy sztorm w ich zyciu (z wyjatkiem mnie i jeszcze jednej osoby nikt inny z zalogi nie ma doswiadczenia w sztormowaniu). Ja rowniez o to sie martwie.
Po kilku godzinach sztorm uderza. Predkosc wiatru w ciagu kilku godzin buduje sie :-) ponad 40 wezlow, fale szybko osiagaja ok.6 metrow. Spedzam przy sterze badz w okolicach steru 2 godz.,potem skipper 4 godz., a nastepnie ja ponad 7 godz.bez przerwy.:-) Powod jest jasny-kolejne wachty nie wiedza,jak chodzic na takiej fali i przy takim wietrze. Po chwilowej adrenalinie i euforii, ich z:-) apal studza kolejne dziady zalamujace sie na glowe. Jacht dzielnie idzie, ale nie unikamy bledow spowodowanych brakiem doswiadczenia: spadanie z fali, uderzenia boczne fal, przechyly siegajace 50° i wiecej. Jedna osoba z zalogi sie wycofuje na dol mowiac, ze fizycznie sterowanie jest dla niej za ciezkie. Zostajemy skipper+5 zalogi (z czego jeden nie ma sztormiaka i jest juz przemoczony po kilku chwilach). Do tego potrzeba zredukowac zagle - spacer na dziob konczy/sie dla mnie totalnym przemoczeniem i po ponad 7 godz. sterowania i prac roznych zmieniam sie ze skiperem. W warunkach sztormowych zaloga nie jest w stanie zapewnic sobie jakiegokolwiek posilku z wyjatykiem prostych wafli (ze o cieplym nie wspomne). Jest nas malo i jestesmy zmeczeni. Proponuje zmiane wacht-zamiast 4 godz.bedzie pol godz.na oku,pol godz.za sterem, co daje kazdemu 2 godz.odpoczynku. Po 24 godz. sztorm cichnie. Jestesmy 28 mil od najblizszej mariny gdy, po kilku godzinch, dochodzi do nas kolejne "new gale warning". Mamy ok.6 godzin do drugiego sztormu,ktory ma mbyc silniejszy (50-60 wezlow wiatru). Decyzja jest jedna: spieprzamy do portu najszybciej jak sie da. Powiem szczerze, ze nie rozumiem, dlaczego skipper nie obral kursu na marine od raxu po skonczeniu sztormu,ale czekal na nowe ostrzezenie,gdyz stan zalogi byl raczej kiepski. Wiekszosc byla przemoczona i miala pierwsze oznaki hipotermii (3 osoby mowily,ze szkoda juz,ze nie ma dziadow,bo w fali bylo im cieplej, cierpiacy na chorobe morska byl w masakrycznym stanie). Wedlug planu powinnismy byli jeszcze plynac 60-80 mil i juz sobie nie wyobrazalem,zeby w trzy sprawne osoby tego dokonac...
Zawijamy do mariny,cieply posilek,oceniamy straty. Grot do wymiany-postrzepil sie, kliwer ma dziure, prawy szot kliwra do wymiany, blokuje sie fal grota na bloczku na maszcie z niewiadomych przyczyn. Uderza drugi sztorm,ale my, jak przystalo na dobrych zeglarzy, patrzymy na niego z okien tawerny :) Na poludnie od nas trwaja dwie akcje ratunkowe - jeden cargo i jeden jacht nadaly distress call. SAR wychodzi, smiglowce lataja co chwila.
Jak cichnie bierzemy sie do robotek bosmanskich na maszcie i przygotowujemy sie do wyjscia. Niestety, pogoda jest zmienna i przychodzi...trzecie "new gale warning". Staje sie jasne ze nie zrealizuje juz zaplanowanej trasy.
Przychodzi 3 sztorm -troche slabszy niz oczekiwano. Jak sie konczy po dniu, szykujemy sie do wyjscia ale... przychodzi 4 "new gale warning". Morze Polnocne nie chce nas wypuscic.
Skiper proponuje,zebysmy moze jednak wyszli (wczesniej otrzymal telefon od armatora). Domyslam sie,ze chodzi o przesuniecie lodki jak najblizej zaplanowanego portu zmiany zalog. 4 osoby z zalogi odmawiaja wyjscia. Pytamy rybakow w porcie, co mysla o pogodzie. Ich odpowiedz jest jedna - przez 3 nastepne dni ani my, ani wy, nie wyjdziemy z tego portu. Dzwoni armator bezposrednio do mnie i pyta, czy bym sie nie przelamal jednak. Mowie, ze jak nie bedzie "gale warning" i prognoza bedzie OK, to tak, ale nie bede wychodzil na ostrzezenie sztormowe na Morze Polnocne (a juz tym bardziej z ta zaloga!)
Mija noc-o 0523 przychodzi "new gale warning", zaktualizowane i podtrzymane 2 godz.pozniej. Skiper mowi,ze wychodzi po poludniu i musimy sie zdecydowac, bo wedlug niego sztorm bedzie slaby i bedzie cichl szybko. 4 osoby, w tym rowniez ja, pakujemy sie i schodzimy. Musze dodac, ze po skiperze widac, ze nie jest pewny decyzji,ale ugial sie bo armator,bo koszty transportu, itp.itd. To byl jego pierwszy rok pracy u tego armatora i nie chcial dac plamy. Ja nie widze powodu ryzykowac wlasnej glowy tylko po to, zeby przesunac lodke o 80 mil na poludnie.
Co myslicie o tym wszystkim? O decyzji wyjscia, o decyzji zalogi, ktora sie pakuje, o decyzji zalogi, ktora zostaje?

Autor:  Leszek [ 14 sie 2014, o 22:09 ]
Tytuł:  Re: New gale warning, czyli wychodzic, czy nie?

Marcus1a napisał(a):
Przychodzi 3 sztorm -troche slabszy niz oczekiwano. Jak sie konczy po dniu, szykujemy sie do wyjscia ale... przychodzi 4 "new gale warning".

Jakie warunki przy 4?
Mimo wszystkich Twoich zastrzeżeń, czy mógłbyś bliżej opisać jacht.
Z tym sztormiakiem to jakieś nieporozumienie. Tak bylo?

Autor:  bury_kocur [ 14 sie 2014, o 22:34 ]
Tytuł:  Re: New gale warning, czyli wychodzic, czy nie?

Marcus1a napisał(a):
ale ugial sie bo armator,bo koszty transportu, itp.itd.


95 % wypadków morskich ma swoje podłaoże w tym, że gdzieś ktoś MUSIAŁ zdążyć ...
Mniej ważne jak i ile wiało.
Bardziej ważne - jak załoga nie czuła się na siłach płynąć dalej to chyba lepiej, że zeszła, niz mielibyśmy potem przeczytać kolejną akcję SAR ?
Pzdr
Kocur

Autor:  Marcus1a [ 14 sie 2014, o 22:38 ]
Tytuł:  Re: New gale warning, czyli wychodzic, czy nie?

Ostrzezenie na 4 sztorm identyczne z pierwszym.

Lodka to naprawde dzielna,stalowa konstrukcja, sprawdzona od lat. Nie chce mowic wiecej,bo dojdziecie zbyt szybko, co to za firma moze byc.

PS. Te usmiechy w glupich miejscach towina zwariowanej klawiatury- nie bierzcie ich pod uwage.

Autor:  bury_kocur [ 14 sie 2014, o 22:42 ]
Tytuł:  Re: New gale warning, czyli wychodzic, czy nie?

Marcus1a napisał(a):
Lodka to naprawde dzielna,stalowa konstrukcja, sprawdzona od lat.


To nie ma znaczenia.
Jak załoga sie nie czuła na siłach dalej płynąć to trudno do nich mieć pretensje.
Znam kilka przypadków zejścia załogi z jachtu mimo, iz jacht dalej wytrzymał.
Co nie znaczy, że inny by się zachował podobnie.
Pzdr
Kocur

Autor:  Leszek [ 14 sie 2014, o 22:47 ]
Tytuł:  Re: New gale warning, czyli wychodzic, czy nie?

W konsekwencji popłynęli?

* ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ *

bury_kocur napisał(a):
Marcus1a napisał(a):
Lodka to naprawde dzielna,stalowa konstrukcja, sprawdzona od lat.


To nie ma znaczenia.
Jak załoga sie nie czuła na siłach dalej płynąć to trudno do nich mieć pretensje.
Znam kilka przypadków zejścia załogi z jachtu mimo, iz jacht dalej wytrzymał.
Co nie znaczy, że inny by się zachował podobnie.
Pzdr
Kocur


Zgadza się. Ale pytam o jacht aby dowiedzieć się ile osób potrzeba aby zapwwnić manewry.

Ale pytanie Kolegi ma szerszy kontekst.

Autor:  Marcus1a [ 14 sie 2014, o 23:03 ]
Tytuł:  Re: New gale warning, czyli wychodzic, czy nie?

Bury Kocurze- dokladnie takie mysli jak te, przez Ciebie napisane, chodzilymi po glowie.

Jesli chodzi o to, czy wyszli, to tak, wyszli.

Lodka ma miec minimum 3 osoby do obslugi i tylez miala.

Autor:  Leszek [ 14 sie 2014, o 23:12 ]
Tytuł:  Re: New gale warning, czyli wychodzic, czy nie?

Myślę, że dobrze zrobiłeś.
Ale tu jest, jak napisałem, szerszy kontekst tej sprawy.
Rzeczywiście sam jestem ciekawy co napiszą doświadczeni?

Autor:  Jaromir [ 14 sie 2014, o 23:18 ]
Tytuł:  Re: New gale warning, czyli wychodzic, czy nie?

Marcus1a napisał(a):
w CB odzywa sie nagle znajomy wszystkim komunicat: securite', new gale warning

Hmmm...., w CB? Wiesz o czym piszesz?

Marcus1a napisał(a):
Skiper mowi,ze wychodzi po poludniu i musimy sie zdecydowac, bo wedlug niego sztorm bedzie slaby i bedzie cichl szybko. 4 osoby, w tym rowniez ja, pakujemy sie i schodzimy.

Niech zgadnę - tych kilkadziesiąt mil jacht, skipper i pozostałych 2 załogantów przepłynęli bez większych sensacji - bo sztorm był słaby i cichł szybko a załoga miała już pewne doświadczenie w złej pogodzie. Zgadłem, prawda?

bury_kocur napisał(a):
jak załoga nie czuła się na siłach płynąć dalej to chyba lepiej, że zeszła, niz mielibyśmy potem przeczytać kolejną akcję SAR ?

Zauważ, że ci, którzy popłynęli, żadnej akcji SAR nie spowodowali... zwłaszcza "kolejnej"...

Autor:  noone [ 14 sie 2014, o 23:23 ]
Tytuł:  Re: New gale warning, czyli wychodzic, czy nie?

Każdy indywidualnie odbiera siłę wiatru i zafalowanie. Dla jednego 25 węzłów to sztorm a powyżej 30 nie da się już pływać a inni przy 40 wychodzą w morze i nie robią sensacji. Nie znam sprawy, ale skoro skipper dawał radę i nie czuł, że sytuacja go przerasta, to jest tylko jego decyzja, czy popłynie dalej. To samo z załogą, która została - przeżyli sztorm, wiedzieli już na co się decydują.

//Dodane

Kolega nie pisze o tym, czy skipper opierał się tylko na komunikatach z "CB", czy może też korzystał z innych prognoz. To dość istotna sprawa.

Autor:  Ryś [ 15 sie 2014, o 00:15 ]
Tytuł:  Re: New gale warning, czyli wychodzic, czy nie?

bury_kocur napisał(a):
Marcus1a napisał(a):
Lodka to naprawde dzielna,stalowa konstrukcja, sprawdzona od lat.
To nie ma znaczenia.
Jak załoga sie nie czuła na siłach dalej płynąć to trudno do nich mieć pretensje.
Ma znaczenie. Skoro łódka "zdolna w każdych warunkach" - to co mamy rzec o "załodze"? Płacę to wymagam? Wczasowicze, nie żeglarze? Ach, ta dzisiejsza młodzież?

Znasz "Jak się zgodziłeś za psa - to szczekaj"? :-P

Służę przykładowo - też z fiordów.
Łódka (nie powiem która ;) ) - stara, drewniana, rozpadająca się konstrukcja... nie tylko z wieku, poważnie oberwała w ciężkim rejsie.
Jesień już, do kraju wrócić musi.
Kapitan - odpowiedzialny za życie załogi :mrgreen: - na widok jej stanu odmawia przyjęcia... a my że naprawimy :cool:
No, ster, silnik, rury, zawory denne... elektryki, pompy etc, takielunek przejrzelim; lecz ile można...
a między plankami krajobraz widać, a flagi kodu w dziurach w dziobie tkwią...

Ostrzeżenia sztormowe? Hmm. Na Północnym sztorm stale, prognozują na następne 2 tygodnie.
Co myśleć o decyzji załogi? Czy to idiotyzm, czy "ryzykowanie własnej głowy"?

Bo nikt nie rozważał "rezygnacji". Załoganty - troje neofitów po kursie żeglarza - może z nieświadomości. Pierwszy raz w rejsie, nie że morskim - w ogóle.
Zielenieli, ale żeby kto mówił że "nie może"? Może, tylko go przekonać. Sterowania nauczyliśmy. Toć da się.
Wszyscy dojechali bezpiecznie i nieuszkodzeni. Jacht takoż, a że naprawiany w drodze, doszedł w lepszym stanie niż wyszedł. :lol:
A załoga "była w stanie" podawać ciepłe posiłki. Z trzech dań. Kambuz i zaopatrzenie też trza umieć. I naprawiać kuchenkę gdy fruwa. :-?

Numery były. Już pierwszego dnia padły stopniowo wszystkie pompy (pińć), przyszło uciekać do najbliższego fiordu dostępnego w tych warunkach; dzień zajęło. Ktoś coś wyżej mówił o "przemoczeniu"? :lol:
Po (ponownej) naprawie pomp i poprawkach - parodniowym przelotem doszlim do tej Danii, na czas. Na termin zmiany załóg, znaczy. Jak było umówione.
(choć rozważaliśmy ucieczkę do Szkocji, gdyby nie szło pod włos).
A że było mokro, zimno i do domu daleko? Panowie, bez jaj...

W następnym etapie - od Kopenhagi do Helu sztorm, jakżeby inaczej... na odpoczynki nigdzie nie wejdzie. Załoga - znów neofici. Nikt nie piszczał - zwłaszcza dziewczyny miały cohones!

Ale, wiecie - tu obok dyskusje o "komenderowaniu załogą" i "po co jest skiper"...
A może by załodze przewodzić? Nie mylić z "komenderować"... No i ocenić ludzi przed wyjściem... :mrgreen:
W tym rejsie to byli dorośli ludzie.

Autor:  junak73 [ 15 sie 2014, o 10:11 ]
Tytuł:  Re: New gale warning, czyli wychodzic, czy nie?

Marcus1a napisał(a):
Po tygodniu przeprawy w CB odzywa sie nagle znajomy wszystkim komunicat: securite', new gale warning. Spisujemy dane na nasz akwen, rzut oka na mape i skipper decyduje sie na kontynuowanie rejsu - powod jest prosty: jestesmy miedzy dwoma marinami do ktorych brakuje nam srednio 30 mil.
Marcus1a napisał(a):
Po 24 godz. sztorm cichnie. Jestesmy 28 mil od najblizszej mariny

To przez dobę przeszliście tylko dwie mile ????

Autor:  Leszek [ 15 sie 2014, o 10:34 ]
Tytuł:  Re: New gale warning, czyli wychodzic, czy nie?

Szanowny Kolego Marcus1a!
Ja mam dla Ciebie następującą propozycję. Opisz to jeszcze raz bez emocji. Przeczytaj co napisałeś bo każda twoja nieścisłość będzie tutaj wytykana. Inaczej nie otrzymasz odpowiedzi której oczekujesz.

Autor:  waliant [ 15 sie 2014, o 12:02 ]
Tytuł:  Re: New gale warning, czyli wychodzic, czy nie?

Jeżeli jacht dopłynął do portu z załogą, która została, to oznacza, że decyzja zejścia, patrząc z punktu widzenia bezpieczeństwa, była nieuzasadniona.
Dowód przez wynik doświadczenia ;)
Kilka osób dalej popłynęło, już wiedząc jak to wygląda, więc wiedziały, na co się piszą i nie zniechęciły się.

Czy decyzja zejścia, patrząc od strony komfortu psychicznego, była słuszna - nooo, nie wiem. Z jednej strony doznałeś ulgi, a z drugiej strony teraz Cię to męczy (bo napisałeś post), więc widocznie wątpliwości są...
Ja bym raczej nie zszedł, choćby dlatego, żeby potem nie mieć do siebie pretensji ;)

Autor:  Micubiszi [ 15 sie 2014, o 12:04 ]
Tytuł:  Re: New gale warning, czyli wychodzic, czy nie?

Ja to czegoś tu nie rozumiem........ Wszyscy zgadzają się że prawdziwy kapitan sztorm ogląda z okien tawerny. Rozumiem jak kogoś dopadnie sztorm na morzu to niestety wyjścia nie ma.
Teraz piszecie że jacht sprawdził się , że załoga dała radę to ok wychodzenie w sztorm to dla nich normalaka.
Natomiast jakby stracili ster , maszt itp , a SAR musiałby ich ratować wtedy pisalibyście po co taki nieodpowiedzialny skiper wychodził w taką pogodę !!! No panowie albo rybki albo akwarium :roll:

Autor:  waliant [ 15 sie 2014, o 12:12 ]
Tytuł:  Re: New gale warning, czyli wychodzic, czy nie?

Micubiszi napisał(a):
Wszyscy zgadzają się że prawdziwy kapitan sztorm ogląda z okien tawerny.


Wcale nie wszyscy, a na pewno nie zawsze.

Autor:  Cape [ 15 sie 2014, o 12:21 ]
Tytuł:  Re: New gale warning, czyli wychodzic, czy nie?

Jest potrzebna jeszcze jedna informacja.
Z jakiego kierunku był ten czwarty sztorm w stosunku do planowanej trasy ?

Autor:  piotr6 [ 15 sie 2014, o 12:29 ]
Tytuł:  Re: New gale warning, czyli wychodzic, czy nie?

Jaki charakter miał rejs, szkoleniowy, turystyczny i na co sie umawialiście,
to ostatnie chyba jest najważniejsze

Autor:  Ryś [ 15 sie 2014, o 12:49 ]
Tytuł:  Re: New gale warning, czyli wychodzic, czy nie?

Micubiszi napisał(a):
Ja to czegoś tu nie rozumiem........ Wszyscy zgadzają się że prawdziwy kapitan sztorm ogląda z okien tawerny.
Teraz piszecie że jacht sprawdził się , że załoga dała radę to ok wychodzenie w sztorm to dla nich normalaka.
Natomiast jakby stracili ster , maszt itp , a SAR musiałby ich ratować wtedy pisalibyście po co taki nieodpowiedzialny skiper wychodził w taką pogodę !!!
No panowie albo rybki albo akwarium :roll:
Co tu nie rozumić? :roll: Na Północnym wieje, bywa. Ten typ tak ma. Stać miesiąc w porcie bo "ostrzeżenia" i czekać? Znaczy, na co chcesz czekać? :-P

Tawerny najfajniejsze kojarzę w Grecji, Chorwacji, Majorce, Costa del Sol. Miło posiedzieć.
Tam jednakoż nie wieje. Albo rybki, albo... :-P

A "Gale" nie oznacza "Storm"... Z żeglarskiem pozdro: "Silnych wiatrów!" :rotfl:

Autor:  Stara Zientara [ 15 sie 2014, o 13:01 ]
Tytuł:  Re: New gale warning, czyli wychodzic, czy nie?

Ryś napisał(a):
A "Gale" nie oznacza "Storm"...
Właśnie.
Czy to było "new gale warning", czy "near gale warning"?

Jakoś "new" sobie nie przypominam.

Autor:  junak73 [ 15 sie 2014, o 13:30 ]
Tytuł:  Re: New gale warning, czyli wychodzic, czy nie?

Micubiszi napisał(a):
Ja to czegoś tu nie rozumiem........ Wszyscy zgadzają się że prawdziwy kapitan sztorm ogląda z okien tawerny. Rozumiem jak kogoś dopadnie sztorm na morzu to niestety wyjścia nie ma.


Sztorm sztormowi nierówny, dla początkującego i 6-7B W na pólnocnym bedzie sztormem, dla skippera który tam żegluje już rok NIE. Skipper stwierdził że nie ma obaw i poszedł w morze, laickiej załodze wydawało się że idzie na pewną śmierć.
Opisywane w pierwszym poście fale..... ja też w pierwszym sztormie widziałem 6-7 metrowe. :rotfl: potem były 4 metrowe a teraz są 2 metrowe....

Autor:  Jaromir [ 15 sie 2014, o 16:46 ]
Tytuł:  Re: New gale warning, czyli wychodzic, czy nie?

Micubiszi napisał(a):
Wszyscy zgadzają się że..

Micubiszi napisał(a):
Teraz piszecie że..

Micubiszi napisał(a):
...wtedy pisalibyście...


Rozumiem, że umieściłeś tu przez pomyłkę komentarz nie związany tym wątkiem (a może i z tym forum...) ?
No to nie będę pytał kim są wg. Ciebie "wszyscy" i kim jest podmiot domyślny "wy"....

Autor:  _jp_ [ 15 sie 2014, o 19:07 ]
Tytuł:  Re: New gale warning, czyli wychodzic, czy nie?

Marcus1a napisał(a):
(...) Po kilku godzinach sztorm uderza. Predkosc wiatru w ciagu kilku godzin buduje sie :-) ponad 40 wezlow, fale szybko osiagaja ok.6 metrow. Spedzam przy sterze badz w okolicach steru 2 godz.,potem skipper 4 godz., a nastepnie ja ponad 7 godz. bez przerwy.:-) Powod jest jasny-kolejne wachty nie wiedza,jak chodzic na takiej fali i przy takim wietrze. (...) Zostajemy skipper+5 zalogi (z czego jeden nie ma sztormiaka i jest juz przemoczony po kilku chwilach). Do tego potrzeba zredukowac zagle - spacer na dziob konczy/sie dla mnie totalnym przemoczeniem i po ponad 7 godz. sterowania i prac roznych zmieniam sie ze skiperem. (...)
I tak przy:
a) > 40 w. prędkości wiatru (8-9 oB),
b) 6 metrowej fali (8-9 oB),
dopiero po 2+4+7= 13 godz. "sztormu" odczuliście potrzebę "redukowania żagli"? A gdyby od razu po otrzymaniu tego "near gale warning" (7 oB) zarefować lub zmienić na sztormowe (czy w ogóle były na łódce?) to może nie telepałyby wami przechyly siegajace 50° i wiecej?

Autor:  Leszek [ 15 sie 2014, o 21:06 ]
Tytuł:  Re: New gale warning, czyli wychodzic, czy nie?

I tak dalej; i tak dalej; i tak dalej :D
Czasu nie cofniesz.
"Nie pytaj dlaczego było bo jeżeli było, to znaczy miało być."
Jeżeli nie chcesz opisać tego bez emocji na sucho, to moim zdaniem koledzy zadyskutują się tutaj a odpowiedzi nie będzie. Jak zauważyłeś padło do Ciebie dużo dodatkowych pytań bez których ocena Waszego zachowania jest trudna. Pozostanie Ci własna refleksja co do oceny Twojej decyzji.

Autor:  Zielony Tygrys [ 15 sie 2014, o 21:53 ]
Tytuł:  Re: New gale warning, czyli wychodzic, czy nie?

Jakby człowiek wiedział, że się przewróci, to by się położył.
Podjąłeś jedyną słuszną dla ciebie w tym momencie decyzję i tyle.

Autor:  Jaromir [ 16 sie 2014, o 15:51 ]
Tytuł:  Re: New gale warning, czyli wychodzic, czy nie?

Zielony Tygrys napisał(a):
Jakby człowiek wiedział, że się przewróci, to by się położył.
Podjąłeś jedyną słuszną dla ciebie w tym momencie decyzję i tyle.

Też prawda! Choć tu jakby jest przypadek "tak mocno zasugerował się, że się przewróci, że aż się położył"...
Tylko po co wałkować temat publicznie?

Autor:  Bastard [ 17 sie 2014, o 13:24 ]
Tytuł:  Re: New gale warning, czyli wychodzic, czy nie?

pierdupierdu napisał(a):
Rozumiem, że umieściłeś tu przez pomyłkę komentarz nie związany tym wątkiem (a może i z tym forum...) ?
Komentarz jest dokładnie związany z wątkiem. A obejmuje dwa zagadnienia. Jeden to jest decyzja kapitana o wyjściu, z takimi załogantami i w tych warunkach. Można to traktować jako działanie przemyślane, a można, że tym razem jeszcze się udało. Natomiast drugim zagadnieniem jest zejście części załogi z pokładu. I tu jest sprawa prosta i oczywista. Jeśli nie czuję się na siłach to schodzę i kompletnie nie interesuje mnie na ten temat opinia innych.

Autor:  Paco [ 17 sie 2014, o 13:43 ]
Tytuł:  Re: New gale warning, czyli wychodzic, czy nie?

Ostatnio wplynal do mnie pewien jacht.
Schowali sie przed sztormem, bo skipper obawial sie i o zaloge ( na burcie 2 osoby po ok 80lat w dodatku jedna z kontuzja kolana) i o jacht bo widzial jak kadlub na fali sie skreca jak korkociag.
Skiper co chwile sprawdza pogode, siedzi na telefonie przez ktory jest poganiany przez armatora, bo mogles wyjsc, bo mogles postawic sztormowe zagle, bo bys zrobil 30Mm do nastepnej mariny, albo przeczekal na morzu.

Chodzi o to ze czesto wlansie przez naciski od armatorow dzieje sie tak jak sie dzieje, ze SAR pozniej ma sporo pracy.
Jednak kluczowa decyzje powinien podjac skiper, kapitan, kierownik wycieczki.
Jesli ktos ma dosc i schodzi to jego wolna wola. Nie czuje sie na silach nie plyne, schodze z jachtu i do nikogo nie mam pretensji, zwlaszcza majac na uwadze, ze mimo wszystko plyniemy bo ktos tam na nas czeka i lodke trzeba zdac. (dziala to w 2 strony bo ci co czekaja w innym porcie musza miec na uwadze, ze czasem warunki nie pozwalaja na to by doplynac na miejsce o czasie)

Kolega pisze w ostatnich zdaniach ze sie pakuje i schodzi, wczesniej pisze, ze przeoral morze, ze dlugie wachty i prowadzenie lodki na zmiane ze skiperem......wiec na moje mial dosc i zszedl, wolna wola.

Autor:  M@rek [ 17 sie 2014, o 16:52 ]
Tytuł:  Re: New gale warning, czyli wychodzic, czy nie?

junak73 napisał(a):
Opisywane w pierwszym poście fale..... ja też w pierwszym sztormie widziałem 6-7 metrowe. :rotfl: potem były 4 metrowe a teraz są 2 metrowe....


Zbyszku, jak w ubieglorocznym "Polonezie" zapowiadane bylo na noc okrazania Christiansoe 40 wezlow wiatru z W to zdecydowalem zawrocic. W tegorocznym, moim zdaniem ( bo wiatromierza nnie mam) wialo 26-28 wezlow ale sa tacy ktorzy pisali na forach o 40 :)
W kazdym razie ja raz zalozylem 1 ref i to gdzies na godzine .

Autor:  Maar [ 17 sie 2014, o 17:59 ]
Tytuł:  Re: New gale warning, czyli wychodzic, czy nie?

Paco napisał(a):
Kolega pisze w ostatnich zdaniach ze sie pakuje i schodzi, wczesniej pisze, ze przeoral morze, ze dlugie wachty i prowadzenie lodki na zmiane ze skiperem......wiec na moje mial dosc i zszedl, wolna wola.
Leszek1954 napisał(a):
Myślę, że dobrze zrobiłeś.
bury_kocur napisał(a):
Jak załoga sie nie czuła na siłach dalej płynąć to trudno do nich mieć pretensje.

Czy ja dobrze rozumiem?! Uważacie, że umowa pomiędzy organizatorem rejsu a załogantem jest umową jednostronną?
Popatrzcie na wypowiedzi w wątkach o jachtach w "koszmarnym" stanie - komentarze sprowadzają się do tego, że armator powinien być niczym cyniczne córy Zurychu potępiony po kres swoich dni, organizatora powinno się zaciągnąć przed sąd a jacht okryty hańbą.
Rzadko ktoś pisze o załogantach-roszczeniowcach.

To powyżej to po pierwsze, a po drugie popatrzcie sobie w wątki o zwyczajach żeglarskich, o etykiecie, o zasadach. Rozumiem, że należałoby te wszystkie wątki przenieść do działu "Puste frazesy"?

No bo przecież załogant płaci i wymaga wspaniałego wyposażenia, jachtu bez usterek a teraz okazuje się, że jeszcze może wymagać pogody jak drut.
Jeśli będziemy szli tą drogą, to boję się, że za rok czy dwa pojawią się w umowach zastrzeżenia, że umowa jest nieważna jeśli nie ma wiatru baksztagowego.
Organizator/armator ma spełniać wszystkie zachcianki załoganta a ten z kolei ma możliwość mania wszystkiego w dupie, bo co go obchodzą zasady, zobowiązania wobec innych załóg a w szczególności fakt, że do zrealizowania rejsu innego niż Gdynia-Hel-Gdynia często występuje potrzeba podzielenia go na etapy.

Rozumiem załogi, które schodzą z jachtu, bo jest konflikt - skipper jest kretynem i chamem - niech sobie taki radzi sam, ale ze względu na pogodę... o tempora, o mores!


ps. Do tego wszystkiego Marcus1a pisze o załogancie, co nie miał sztormiaka. No sorry, ale taki mamy klimat jaki mamy i chyba tylko idiota pójdzie w morze bez nieprzemakalnego ubrania.

Strona 1 z 4 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/