Ratowniczy jest wygodny, ale czasami jest potrzeba aby go rozwiązać z brzegu i wtedy jest trudno gdy cuma ciągnie.

Ratowniczy jest wygodny, ale czasami jest potrzeba aby go rozwiązać z brzegu i wtedy jest trudno gdy cuma ciągnie.

Z moich krótkich doświadczeń morskich wynika, że podczas cumowania żeglarze dzielą się na dwie grupy. Pierwsza to ta która widząc węzeł ratowniczy na końcu cumy mówi "czy ty chcesz uratować ten poler", oraz druga która po podaniu cumy bez pętli na ląd patrzy się na człowieka jak na idiotę

Mocno naciągnięty ratowniczy generalnie ciężko się rozwiązuje.

którzy zacumują łódkę niezależenie od zakończenia cumy i na dodatek stosowanie do okoliczności..

Tak się składa, że ratowniczy, po wyluzowaniu naciągniętej liny, generalnie się rozwiązuje bardzo łatwo, bez względu czy lina ta była cumą na Pogorii czy szkentlą na grocie Omegi.

Ratowniczy jest wygodny, ale czasami jest potrzeba aby go rozwiązać z brzegu i wtedy jest trudno gdy cuma ciągnie.

A tak swoją drogą w jakich okolicznościach?

Wygodnie jest zwykle podać n ląd cumę z pętlą niezaciskającą

W bardzo prostych, gdy pływam sam, bądź w dwie osoby. Nie zdejmę cumy z knagi na pokładzie, tylko wolę to zrobić najpierw z pachołka z lądu. Zwłaszcza gdy wieje wiatr odpychający.

Np. gdy chce się odcumować, wiatr wieje, cuma/szpring/brest jest napięta a ludzi mało - np. jeden na sterze a drugi na nabrzeżu. Zdarza się kilka razy w sezonie

Szczególnie jest to wygodne, gdy na nadbrzeżu jest kółko lub inne C wbite w keję

Fakt. Zawsze można też spróbować pętlę tak założyć, żeby ją zdjąć nierozwiązaną.

Nie zdejmę cumy z knagi na pokładzie, tylko wolę to zrobić najpierw z pachołka z lądu. Zwłaszcza gdy wieje wiatr odpychający.

gdy chce się odcumować, wiatr wieje, cuma/szpring/brest jest napięta a ludzi mało - np. jeden na sterze a drugi na nabrzeżu.

długimi pętlami oraz wiszącym na nim dużym karabińczykiem

A nie prościej zrobić single up nabiegowo?

Fakt. Zawsze można też spróbować pętlę tak założyć, żeby ją zdjąć nierozwiązaną.

cuma bez pętli i szybko zawiązany węzeł cumowniczy żeglarski

A na biegowo to już kombinacje. Przy małym jachcie rzadko tak trzeba. W nietypowych sytacjach owszem, ale zwykle nie ma potrzeby.

W bardzo prostych, gdy pływam sam, bądź w dwie osoby. Nie zdejmę cumy z knagi na pokładzie, tylko wolę to zrobić najpierw z pachołka z lądu. Zwłaszcza gdy wieje wiatr odpychający.

Skoro zdejmujesz z pachołka przy odpychającym to odpływasz bez szansy kontroli na cumie?

Każdy robi po swojemu
I ze swojego miejsca przy kei, a to nie zawsze oznacz Y-bomy

Ależ oczywiście! Zastanawiam się tylko, czy całkowite oddanie dziobowej (bo tak zrozumiałem, skoro zrzucasz pętlę) jest aby bezpieczne?

A po co mi taka kontrola. Wtedy jestem już przy sterze i silniku. Zazwyczaj stąd kontroluję jacht

Jakim cudem - skoro wychodzisz sam - w tym samym momencie zrzucasz pętlę z pachołka na kei i jesteś przy sterze i silniku?

Stoję dziobem do kei. Gdy wieje odpychający, to najpierw zrzucam cumę rufową, bo wtedy jest mi potrzebna na plaster. Stojąc na brzegu zrzucam cumę dziobową i trzymając jacht wchodzę na pokład. Późnej biegiem do kokpitu i po kilku sekundach siadam przy sterze i silniku