Forum żeglarskie
https://forum.zegluj.net/

Żeglarze contra... czyli jeśli nas widzą to przeżyjemy.
https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=3&t=5495
Strona 1 z 3

Autor:  Maar [ 26 lip 2010, o 22:57 ]
Tytuł:  Żeglarze contra... czyli jeśli nas widzą to przeżyjemy.

Gdzieś tam w przepisach toczyła się dyskusja o byciu rozjechanym, o ustalaniu intencji i sposobach zwracania na siebie uwagi.

Frakcja radiowa twierdzi, że wołanie przez VHF może pomóc w przedłużeniu życia.
Dziś widząc w TZH siwą mordkę Zbieraja przypomniałem sobie jego opowieść z rejsu na ś/p Zewie Morza. Być może coś pokręcę w szczegółach, ale tak mnie więcej było:
Jechali przez Atlantyk. Silnik nie działał, wiatru jak na lekarstwo. Widzialność była podobna jak żarcie.
Za rufą dostrzegli frachtowiec. Mierzył idealnie w Zew, więc Zbieraj zaczął go wołać po radiu. Darł się w gruszkę jak kto głupi, ale z tamtej strony odpowiadała jedynie cisza. Grobowa cisza!
Gdy statek był bliżej, zaczęło wydawać się dzielnym zuchom z Zewu, że być może przejdzie po lewej burcie. Zbieraj zaczął się zastanawiać co robić - umrzeć zgodnie z MPDM nie zmieniając kursu czy spróbować odejść w prawo. A jeśli statek w ostatniej chwili dostrzeże jacht i sternik wiedziony silnym COLREGsowym imperatywem też odłoży się w prawo?!
Darli się w to radio, darli, statek przeszedł tuż obok, zawadził kotwicą i zerwał baksztag.
Jeszcze pół godziny po tym zdarzeniu Zbieraj rzucał k*%$wami w eter. Statek odpłynął bez jakiejkolwiek reakcji ze swojej strony.

Frakcja sapersko-bojowa uważa, że tylko rakieta wystrzelona w mostek jest gwarancją przeżycia.
Też Zbieraj, ale inny jacht i inny akwen. Detalicznie to Pogoria i bałtyckie okolice Szwecji. Statek a w zasadzie kapeć 3-4 tys. ton pod grecką banderą jedzie prosto w burtę Pogorii. Wołanie po radiu nie przynosi żadnego skutku, więc biała rakieta leci w stronę statku i rozbija się o szybę na jego mostku. Statek przechodzi kilka metrów za rufą Pogorii a po kilku minutach na ukfce słychać (po angielsku, ale z charakterystycznym greckim akcentem) przeprosiny i tłumaczenia, że... nikogo nie było on the bridge :-)

Frakcja mikrofalowa uważa, że tylko wyraźne echo radarowe jest gwarancją zdrowia
Morze Śródziemne. Jeden z ostatnich masowców pod polską banderą dostał telegram, że jest zmiana planów i zamiast po brudną rudę żelaza mają zameldować się po coś związanego ze srebrem i... ładownie muszą być czyste jak dupcia niemowlęcia.
Do portu już bardzo blisko, więc cała załoga, z kapitanem na czele bierze się za fizyczną pracę. Jedyną niezamieszaną w sprzątanie osobą jest przygotowujący obiad kuk.
Na radarze ustawiono 3 milową strefę alarmową, zablokowano żeby się nie zamykały drzwi na mostku i w kambuzie i... postawiono wszystko na jedną szalę - na słuch Pana Kuka, który w przypadku gdyby usłyszał alarm ma lecieć na dół i zawołać kogoś kompetentnego.
Alarmu nie było, informacji w prasie o zaginionym jachcie też, więc chyba w nic nie przydzwonili :-)
Relacja zasłyszana została z ust kapitana tego masowca i podobno takie przypadki zdarzają się bardzo często.

Autor:  Catz [ 26 lip 2010, o 23:09 ]
Tytuł:  Re: Żeglarze contra... czyli jeśli nas widzą to przeżyjemy.

Maar napisał(a):
Gdzieś tam w przepisach toczyła się dyskusja o byciu rozjechanym, o ustalaniu intencji i sposobach zwracania na siebie uwagi.

Frakcja radiowa twierdzi, że wołanie przez VHF może pomóc w przedłużeniu życia.
Dziś widząc w TZH siwą mordkę Zbieraja przypomniałem sobie jego opowieść z rejsu na ś/p Zewie Morza. Być może coś pokręcę w szczegółach, ale tak mnie więcej było:
Jechali przez Atlantyk. Silnik nie działał, wiatru jak na lekarstwo. Widzialność była podobna jak żarcie.
Za rufą dostrzegli frachtowiec. Mierzył idealnie w Zew, więc Zbieraj zaczął go wołać po radiu. Darł się w gruszkę jak kto głupi, ale z tamtej strony odpowiadała jedynie cisza. Grobowa cisza!
Gdy statek był bliżej, zaczęło wydawać się dzielnym zuchom z Zewu, że być może przejdzie po lewej burcie. Zbieraj zaczął się zastanawiać co robić - umrzeć zgodnie z MPDM nie zmieniając kursu czy spróbować odejść w prawo. A jeśli statek w ostatniej chwili dostrzeże jacht i sternik wiedziony silnym COLREGsowym imperatywem też odłoży się w prawo?!
Darli się w to radio, darli, statek przeszedł tuż obok, zawadził kotwicą i zerwał baksztag.
Jeszcze pół godziny po tym zdarzeniu Zbieraj rzucał k*%$wami w eter. Statek odpłynął bez jakiejkolwiek reakcji ze swojej strony.

Frakcja sapersko-bojowa uważa, że tylko rakieta wystrzelona w mostek jest gwarancją przeżycia.
Też Zbieraj, ale inny jacht i inny akwen. Detalicznie to Pogoria i bałtyckie okolice Szwecji. Statek a w zasadzie kapeć 3-4 tys. ton pod grecką banderą jedzie prosto w burtę Pogorii. Wołanie po radiu nie przynosi żadnego skutku, więc biała rakieta leci w stronę statku i rozbija się o szybę na jego mostku. Statek przechodzi kilka metrów za rufą Pogorii a po kilku minutach na ukfce słychać (po angielsku, ale z charakterystycznym greckim akcentem) przeprosiny i tłumaczenia, że... nikogo nie było on the bridge :-)

Frakcja mikrofalowa uważa, że tylko wyraźne echo radarowe jest gwarancją zdrowia
Morze Śródziemne. Jeden z ostatnich masowców pod polską banderą dostał telegram, że jest zmiana planów i zamiast po brudną rudę żelaza mają zameldować się po coś związanego ze srebrem i... ładownie muszą być czyste jak dupcia niemowlęcia.
Do portu już bardzo blisko, więc cała załoga, z kapitanem na czele bierze się za fizyczną pracę. Jedyną niezamieszaną w sprzątanie osobą jest przygotowujący obiad kuk.
Na radarze ustawiono 3 milową strefę alarmową, zablokowano żeby się nie zamykały drzwi na mostku i w kambuzie i... postawiono wszystko na jedną szalę - na słuch Pana Kuka, który w przypadku gdyby usłyszał alarm ma lecieć na dół i zawołać kogoś kompetentnego.
Alarmu nie było, informacji w prasie o zaginionym jachcie też, więc chyba w nic nie przydzwonili :-)
Relacja zasłyszana została z ust kapitana tego masowca i podobno takie przypadki zdarzają się bardzo często.

Nie masz jakichs przypowiesci nieco bardziej erotycznych?
Catz

Autor:  robhosailor [ 26 lip 2010, o 23:11 ]
Tytuł:  Re: Żeglarze contra... czyli jeśli nas widzą to przeżyjemy.

Z tego wszystkiego wynika, że tylko celna torpeda jest skuteczna ;)

Autor:  pa20jb [ 26 lip 2010, o 23:18 ]
Tytuł:  Re: Żeglarze contra... czyli jeśli nas widzą to przeżyjemy.

robhosailor napisał(a):
Z tego wszystkiego wynika, że tylko celna torpeda jest skuteczna ;)


Dlatego w zaleceniach dot.bezpieczeństwa,powinny być na stanie.Co najmniej dwie,w razie się nie trafi.

Autor:  Katrine [ 26 lip 2010, o 23:20 ]
Tytuł:  Re: Żeglarze contra... czyli jeśli nas widzą to przeżyjemy.

BTW wszystkie trzy opowieści są opowieściami Zbieraja Maar :P mógłbyś to napisać:P

Autor:  Maar [ 26 lip 2010, o 23:23 ]
Tytuł:  Re: Żeglarze contra... czyli jeśli nas widzą to przeżyjemy.

Myślałem, że ktoś napisze coś o pomysłach i metodach na bycie widocznym... hmmm, szkoda :-(

ps. Katrine, nie wszystkie trzy.

Autor:  Katrine [ 26 lip 2010, o 23:27 ]
Tytuł:  Re: Żeglarze contra... czyli jeśli nas widzą to przeżyjemy.

Maar napisał(a):
Myślałem, że ktoś napisze coś o pomysłach i metodach na bycie widocznym... hmmm, szkoda :-(

nie masz jeszcze dość tego tematu? szczerze to mi się już taki mętlik w głowie zrobił po tym securite ze ja już wole nie poruszać takich ambitnych tematów

tak więc jestem za podpaleniem beczki smoły o tak jak jest w PZŻ książkach :D

Autor:  robhosailor [ 26 lip 2010, o 23:36 ]
Tytuł:  Re: Żeglarze contra... czyli jeśli nas widzą to przeżyjemy.

Katrine napisał(a):
tak więc jestem za podpaleniem beczki smoły o tak jak jest w PZŻ książkach :D

Będę musiał więc wozić ze sobą beczkę smoły do podpalenia na pokładzie za każdym razem, jak zobaczę statek :lol:

Obrazek

Gdzieś się tu postawi...

Autor:  Moniia [ 26 lip 2010, o 23:42 ]
Tytuł:  Re: Żeglarze contra... czyli jeśli nas widzą to przeżyjemy.

między Tobą a mieczem.. W razie co, beczkę podpalasz a potem Ty do wody - w końcu chodzi o to, żeby beczka się paliła a nie Ty? *

*dzisiaj piątek?! poważnie pytam, może kalendarz mi się przestawił.. Ja postanowiłam nadużyć pewnych płynów więc sobie się nie dziwię, ale nie sądzę żeby wszyscy tak zgodnie.. i tak wcześnie zaczęli... :)

Autor:  robhosailor [ 26 lip 2010, o 23:44 ]
Tytuł:  Re: Żeglarze contra... czyli jeśli nas widzą to przeżyjemy.

Moniia napisał(a):
*dzisiaj piątek?! poważnie pytam, może kalendarz mi się przestawił.. Ja postanowiłam nadużyć pewnych płynów więc sobie się nie dziwię, ale nie sądzę żeby wszyscy tak zgodnie.. i tak wcześnie zaczęli... :)

Ja głupieję na trzeźwo :D

Autor:  Catz [ 26 lip 2010, o 23:48 ]
Tytuł:  Re: Żeglarze contra... czyli jeśli nas widzą to przeżyjemy.

Moniia napisał(a):
między Tobą a mieczem.. W razie co, beczkę podpalasz a potem Ty do wody - w końcu chodzi o to, żeby beczka się paliła a nie Ty? *

*dzisiaj piątek?! poważnie pytam, może kalendarz mi się przestawił.. Ja postanowiłam nadużyć pewnych płynów więc sobie się nie dziwię, ale nie sądzę żeby wszyscy tak zgodnie.. i tak wcześnie zaczęli... :)

:D
Amok zbiorowy! Zdarza sie... Przyczyny nieznane.
Ide jeszcze cos podpalic i tobie tez to radze ( lodke Roberta zostawmy...)
Catz

Autor:  Moniia [ 26 lip 2010, o 23:50 ]
Tytuł:  Re: Żeglarze contra... czyli jeśli nas widzą to przeżyjemy.

nie mam co.. :( kominek mam tylko gazowy a gaz właśnie się skończył... ;(

Autor:  skipbulba [ 27 lip 2010, o 07:09 ]
Tytuł:  Re: Żeglarze contra... czyli jeśli nas widzą to przeżyjemy.

Maar napisał(a):
Myślałem, że ktoś napisze coś o pomysłach i metodach na bycie widocznym... hmmm, szkoda :-(
.


Marku, nie załamuj rąk od razu:)
Ja stosuję metodę wiązaną. Jak idę nocą to mam w kokpicie lornetkę, aldisa, stroboskop i nico z białymi i zielonymi rakietami.
między masztami na topensztagu wisi duży konwencyjny reflektor radarowy na wysokości około 7m, VHF na 16 w gotowości.
Gdy widzę jakiś statek najpierw fisiuję naniego przez lornetkę próbując rozkiminić co on jest i gdzie płynie. Jeśli wydaje mi się, że może dojść do sytuacji kolizyjnej, a nie widzę by zmieniał kurs, odpalam radar (wcześniej wyłączony bo żre prąd) zakładając, że echo radaru powinno być widoczne na radarze "przeciwnika". Ale dowiedziałem się od Jaromira, że wcale niekoniecznie :) więc pomimo reflektora i siania radarem pośladki mam nadal ściśnięte i dalej fisiuje lornetką na "łobuza". Jeśli nic się nie zmienia oświetlam żagle aldisem i stroboskopem. Jeśli to nie pomaga, palę diesla żeby mieć taktyczne pole manewru i móc spierniczać niezależnie od braku bądź nadmiaru wiatru. Potem zaczynam drzeć kłapaczką w radio. Gdyby to nie pomogło będę używał pokładowej artylerii w postaci nico i rakiet oraz stosował uniki podczytane w "Das Boot".
Raz w życiu zdarzyło mi się dojść do poziomu uników i raz zdarzyło mi się palnąć w łobuza (rybaka) rakietą. Oba razy pomogły. Także dwa razy na 25 lat.

Każde mijanie się ze statkiem jest stesujące, ale nie można też przesadzać. W nocy gdy statek widzi, że przejdzie milę czy dwie przed lub za nami nie będzie zmieniał kursu, a na jachcie wrażenie jest, że musi w nas trafić.
W tym roku podgrzał mi atmosferę "pasażer" jakiś który w nocy dość długo szedł zbieżnym kursem, a ja nie byłem w stanie ocenić na ile namiar się zmienia lub nie. W końcu wyminął mnie w odległości 0,5 mili zupełnie bezkonfliktowo i nie zmieniając kursu, a jedyna amunicja wystrzelona w tym starciu to parę "k..." i "sk...ów" wymamrotanych przeze mnie pod nosem pod jego adresem.

teraz zbieram pieniądze na transponder radarowy i na transponder AIS :D ale to dlatego, że ja lubię gadgety:)

Autor:  Macieq [ 27 lip 2010, o 10:25 ]
Tytuł:  Re: Żeglarze contra... czyli jeśli nas widzą to przeżyjemy.

Maar napisał(a):
Darli się w to radio, darli, statek przeszedł tuż obok, zawadził kotwicą i zerwał baksztag.

Tak siedzę i siedzę i kombinuję, jak to było możliwe...

Autor:  Maar [ 27 lip 2010, o 11:30 ]
Tytuł:  Re: Żeglarze contra... czyli jeśli nas widzą to przeżyjemy.

skipbulba napisał(a):
teraz zbieram pieniądze na transponder radarowy
To rozumiem, że najnowsze, szczupłe dziecię EchoMaxa już widziałeś?

Trzeba by było podpytać się Jędrusia Szklarskiego, jak to jest z reakcją na pasmo S i czy jest sens inwestować (dodatkowe 200 GBP) w taki dual band. Na Bałtyku to chyba nie znajdzie się miejsca, w którym siedziałby cicho i nie alarmował, że jakieś 3 GHz go oświetlają.

Autor:  Moniia [ 27 lip 2010, o 14:07 ]
Tytuł:  Re: Żeglarze contra... czyli jeśli nas widzą to przeżyjemy.

Maar napisał(a):
skipbulba napisał(a):
teraz zbieram pieniądze na transponder radarowy
To rozumiem, że najnowsze, szczupłe dziecię EchoMaxa już widziałeś?

Trzeba by było podpytać się Jędrusia Szklarskiego, jak to jest z reakcją na pasmo S i czy jest sens inwestować (dodatkowe 200 GBP) w taki dual band. Na Bałtyku to chyba nie znajdzie się miejsca, w którym siedziałby cicho i nie alarmował, że jakieś 3 GHz go oświetlają.


Możesz podpytać. Ale polecam także test aktywnych reflektorów radarowych (Sea-me i Echomax) pracujących "dual-band". Był niedawno, w letnim* numerze PBO.

Nie rozumiem, o co Ci chodzi z alarmowaniem - o ile wiem one się nie drą, tylko echo wzmacniają (zgodnie z testem całkiem fajnie się sprawują, ze wskazaniem na Echomaxa).

Co do sensowności dualbandu, to samo pytanie pada w teście. S-band, ze względu na mniejszą częstotliwość jest bardziej odporny na zakłocenia powodowane warunkami pogodowymi, poza tym ma mniejszą "clutter zone". Odpowiedźcie sobie sami - moim zdaniem dual-band zwiększa szanse wyłapania naszego echa

*letni numer to taki wychodzący pomiędzy lipcowym a sierpniowym. Ponieważ zaś sierpniowy numer PBO pokazuje się na początku lipca** to ten ukazuje się pod koniec czerwca
** no PBO tak ma. Właśnie czekam na wrześniowy numer :)

Autor:  Cape [ 27 lip 2010, o 14:54 ]
Tytuł:  Re: Żeglarze contra... czyli jeśli nas widzą to przeżyjemy.

Zraz, zaraz. Transporder radarowy, to mayday, więc nie bardzo widzę możliwość użycia. No chyba, że nas rozjadą.
Ja postępuję tak. Jak kursy są zbieżne, czyli namiar się nie zmienia, to mimo, że mam pierszeństwo, ustępuję. Robię to odpowiednio wcześniej, więc nie piszcie, że to niezgodne z MPDM.

Autor:  Katrine [ 27 lip 2010, o 14:58 ]
Tytuł:  Re: Żeglarze contra... czyli jeśli nas widzą to przeżyjemy.

cape napisał(a):
Zraz, zaraz. Transporder radarowy, to mayday, więc nie bardzo widzę możliwość użycia. No chyba, że nas rozjadą.
.

proszę o wyjaśnienie.


BTW czy to że nadaje te 12 kropek na radarze statku jak zostanie namierzony to znaczy ze to jest mayday.?????
czy można tak mówić- transporder radarowy to mayday? pytam całkiem poważnie? czy to jest poprawne? bo jeśli nie to weźcie tak nie piszcie bo mi mętlik w głowie robicie. dla mnie to jeszcze wszystko nie jest takie oczywiste i jak zapamiętam takie zdanie i później gdzieś powtórze to lipa będzie.

Autor:  Moniia [ 27 lip 2010, o 15:14 ]
Tytuł:  Re: Żeglarze contra... czyli jeśli nas widzą to przeżyjemy.

Proste. Maar - i ja za nim - mówimy o RTE czyli Radar Target Enhancer - wzmacniacz odbicia radaru. Np.:

http://www.echomax.co.uk/Echomax_Products.htm

Cape ma na myśli SART - czyli Search and Rescue Transponder - który jest urządzeniem nadającym na paśmie X (9 GHz) używanym w radarach statkowych i przeznaczonym do użytku w niebezpieczeństwie (tak aby umożliwić łatwe zlokalizowanie).

http://en.wikipedia.org/wiki/Search_and ... ransponder

Obydwa te urządzenia są technicznie transponderami - odbierają i nadają sygnał na określonej częstotliwości. Nie wiem, na co aktualnie zbiera Maciek poza transponderem AIS*, odpowiadałam Markowi :) który podał link do RTE.



*a transponder AIS to z kolei urzadzonko które nie tylko pozwala nam widzieć komunikaty innych statków ale i nadawać własny

Autor:  Cape [ 27 lip 2010, o 15:15 ]
Tytuł:  Re: Żeglarze contra... czyli jeśli nas widzą to przeżyjemy.

Katrine napisał(a):
cape napisał(a):
Zraz, zaraz. Transporder radarowy, to mayday, więc nie bardzo widzę możliwość użycia. No chyba, że nas rozjadą.
.

proszę o wyjaśnienie.

A na SRC tego nie miałaś ? transporter radarowy SART (chyba, że tu mowa innym) rozpoczyna pracę (nadawanie) po odebraniu sygnału radarowego. Odebranie na radarze tego sygnału (12 kropek, a z małej odleglości łuki lub koła) jest sygnałem mayday ze wszystkimi tego konsenkwekcjami.

Autor:  Maar [ 27 lip 2010, o 15:21 ]
Tytuł:  Re: Żeglarze contra... czyli jeśli nas widzą to przeżyjemy.

Moniia napisał(a):
Nie rozumiem, o co Ci chodzi z alarmowaniem - o ile wiem one się nie drą, tylko echo wzmacniają
Tak po prawdziwości to one nic nie wzmacniają - choć efekt końcowy jest taki jakby wzmacniały - tylko emitują sygnał (odpowiednio) 3 i 9 GHz o czasie trwania podobnym do czasu czasu trwania echa obiektu o pow. kilkuset m².

A jesli chodzi się o darcie, to się drą (i bardzo dobrze) i darcie to można wyłączyć (też bardzo dobrze) - "(1) Green Switch activates internal buzzer when painted by X or S Band Radar"

Jak się wyłączy buzzer, to można sobie na diodkę patrzeć. A gdy się na oceanie śpi, to se można zewnętrzny megafon podłączyć, co umarłego podniesie i... się rozkoszować długim, spokojnym snem :-)

cape napisał(a):
Zraz, zaraz. Transporder radarowy, to mayday,
Sam jesteś mayday :-) Nie tylko SART'em świat żyje :-)

Autor:  Moniia [ 27 lip 2010, o 15:38 ]
Tytuł:  Re: Żeglarze contra... czyli jeśli nas widzą to przeżyjemy.

Maar napisał(a):
Tak po prawdziwości to one nic nie wzmacniają - choć efekt końcowy jest taki jakby wzmacniały - tylko emitują sygnał (odpowiednio) 3 i 9 GHz o czasie trwania podobnym do czasu czasu trwania echa obiektu o pow. kilkuset m².


No i dobrze, końcowo na to wychodzi, że wzmacniają :)

Maar napisał(a):
A jesli chodzi się o darcie, to się drą (i bardzo dobrze) i darcie to można wyłączyć (też bardzo dobrze)


No i bardzo dobrze, że można włączyć lub wyłaczyć. Więc na Bałtyku możesz wyłączyć i na diodkę się gapić. Tylko po co, będzie świeciła nonstop :) * Nie wiem, nie używałam a linka nie czytałam, spojrzałam tylko gdzie biegnie...

*swoją drogą Echomax tutaj też wypada lepiej - prąd przy transmisji na s-band jest o ponad 100mA mniejszy niż Sea-me (145 do 267 mA) a na X-band o 20 (odpowiednio 180 do 199mA). Na Bałtyku istotne, bo będą pracować "w ruchu ciągłym..."

Autor:  ins [ 27 lip 2010, o 16:29 ]
Tytuł:  Re: Żeglarze contra... czyli jeśli nas widzą to przeżyjemy.

Colregs z poprawkami z 2007

Annex IV

Distress signals

1 The following signals, used or exhibited either together or separately, indicate distress and need of assistance:

(o) approved signals transmitted by radiocommunications systems, including survival craft radar transponders.

To jak z tym sygnałem w postaci kropek, kresek i kręgów na ekranie radaru, jest to sygnał wzywania pomocy / kolokwialnie mówiąc mayday /czy nie?

Piotr Siedlewski

Autor:  Maar [ 27 lip 2010, o 17:08 ]
Tytuł:  Re: Żeglarze contra... czyli jeśli nas widzą to przeżyjemy.

ins napisał(a):
To jak z tym sygnałem w postaci kropek, kresek i kręgów na ekranie radaru

Masz rację - nie miałem pojęcia, że 1993 dodali elementy GMDSSu do listy.

ps. Indagowany post - jako zawierający nieprawdę - usuwam.

Autor:  skipbulba [ 27 lip 2010, o 17:54 ]
Tytuł:  Re: Żeglarze contra... czyli jeśli nas widzą to przeżyjemy.

Moniia napisał(a):
Obydwa te urządzenia są technicznie transponderami - odbierają i nadają sygnał na określonej częstotliwości. Nie wiem, na co aktualnie zbiera Maciek poza transponderem AIS*, odpowiadałam Markowi :) który podał link do RTE.


Na echomaxa:) ale AIS najpierw:)

Autor:  Katrine [ 27 lip 2010, o 19:16 ]
Tytuł:  Re: Żeglarze contra... czyli jeśli nas widzą to przeżyjemy.

bardzo byście się na mnie wkurzyli gdybym chciała żeby mi ktoś powiedział coś o tym AISie:) kiedy tego się używa? i jak? i po co? tylko tak przystępnie:) jak bardzo nie chcecie to nie mówicie tylko nie krzyczcie że się ask :P

to taka UKF plus GPS w jednym ?:D

Autor:  robhosailor [ 27 lip 2010, o 19:31 ]
Tytuł:  Re: Żeglarze contra... czyli jeśli nas widzą to przeżyjemy.

Nie jestem ekspertem, ale zobacz sobie tu - można znaleźć aktualne pozycje różnych statków (nawet jachtów), na których system AIS jest zainstalowany.


http://www.marinetraffic.com/ais/pl/

Autor:  Katrine [ 27 lip 2010, o 19:34 ]
Tytuł:  Re: Żeglarze contra... czyli jeśli nas widzą to przeżyjemy.

no ale tak na jachcie to po co to?

tak nam mówi jakie statki są obok nas?eee chyba to jest fajne :P

Autor:  skipbulba [ 27 lip 2010, o 19:47 ]
Tytuł:  Re: Żeglarze contra... czyli jeśli nas widzą to przeżyjemy.

W laickim skrócie transponder AIS to urządzenie, które mówi nam o statkach, które nas otaczają, a statkom mówi o nas. podaje wiele danych m,in np MMSI tych statków.

Autor:  Cape [ 27 lip 2010, o 19:50 ]
Tytuł:  Re: Żeglarze contra... czyli jeśli nas widzą to przeżyjemy.

Adidas, czyli AIS nadaje sygnał na VHF (jest zblokowany z GPS) z podaniem auktulnej pozycji, danych jednostki, kursu, prędkości. Statki powyżej 300 BRT mają obowiązek jego posiadania. Mniejsze (np jachty), mogą AIS posiadać, ale nie muszą. Odbiera się taki sygnał (można mieć tylko odbiornik, bez nadajnika) jak na ekranie radaru (tzw ślepy radar). Czyli na odbiorniku mamy kółka, my jesteśmy po środku. Gdzieś jest stateczek nadający, jak najedziemy kursorem, mamy nazwę, jego pozycję, kurs, speed. Bardzo przydatne.
Poszukaj tu http://sklep.sail-ho.pl/
Szakaj Nasa AIS Radar, to jest akurat tylko odbiornik, czyli widzimy, ale nie jesteśmy widoczni

Strona 1 z 3 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/