Forum żeglarskie
https://forum.zegluj.net/

Regulamin Służby Morskiej Statku Sportowego- dyskusja.[w]
https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=3&t=7018
Strona 1 z 4

Autor:  Kuracent [ 26 sty 2011, o 16:50 ]
Tytuł:  Re:

Prośba do moderatorów: przenieście mój post do innego, lepszego wątku.

Maar napisał(a):

Opis fajny, ale ja (nie byłbym sobą:-) ) gdybym nie skorygował. Ten ważny dokument nazywa(ł) się: Regulamin służby morskiej statku sportowego

ps. Dla młodszych użytkowników morza. Na stronie Jurka Sychuta http://www.sychut.com/nav/doc/regulamin-SM.html jest to koszmarne "dzieło".

:-)




Ja natomiast nie mogę nie skomentować tego postu, który z jakiegoś powodu pokazał
mi się po roku jako jeden z pierwszych na liście.

Marek! Co Ty masz przeciwko Regulaminowi Służby Morskiej Statku Sportowego? Pytam poważnie. Główny zarzut, że powstał w czasach komuny. O.K. To racja. Ale ja w opisie życia jachtowego dla moich załogantów polecam ten regulamin. Dodaje tylko: "Poza nielicznymi miejscami, gdzie trochę zestarzał się." Co złego jest w tym, że pierwsza wachta jest nawigacyjna i odpowiada za dziób a druga za śródokręcie. Co złego w tym, że przy przekazaniu jachtu sprawdza się stan techniczny i komplet dokumentów? Co złego, że załoga nie może spożywać alkoholu bez wiedzy kapitana? Co złego, że "oko" ma podawać odległość, namiar i rodzaj obserwowacji? Dlaczego przy przekazywaniu wachty nie pokazać na mapie, gdzie jesteśmy i jaka jest sytuacja? W tej chwili już nie pamiętam, do czego miałem drobne zastrzeżenia? Chyba chodziło mi, że wtedy nie było GPSów. Ale cała reszta nie powinna się zmieniać. Zapytam inaczej co w tym Regulaminie jest niezgodnego z Dobrą Praktyką Żeglarską? No może trochę jest zbyt ostry choć mnie się podoba punkt, że od decyzji kapitana można odwołać się w ciągu 2 tygodni od zakończenia rejsu do Izby Morskiej. :-)

pzdr,
Andrzej Kurowski
http://strony.aster.pl/spelnij_marzenia/

Autor:  robhosailor [ 26 sty 2011, o 16:59 ]
Tytuł:  Re: Re:

Kuracent napisał(a):
"Poza nielicznymi miejscami, gdzie trochę zestarzał się." Co złego jest w tym, że pierwsza wachta jest nawigacyjna i odpowiada za dziób a druga za śródokręcie. Co złego w tym, że przy przekazaniu jachtu sprawdza się stan techniczny i komplet dokumentów? Co złego, że załoga nie może spożywać alkoholu bez wiedzy kapitana? Co złego, że "oko" ma podawać odległość, namiar i rodzaj obserwowacji? Dlaczego przy przekazywaniu wachty nie pokazać na mapie, gdzie jesteśmy i jaka jest sytuacja? W tej chwili już nie pamiętam, do czego miałem drobne zastrzeżenia? Chyba chodziło mi, że wtedy nie było GPSów. Ale cała reszta nie powinna się zmieniać. Zapytam inaczej co w tym Regulaminie jest niezgodnego z Dobrą Praktyką Żeglarską? No może trochę jest zbyt ostry choć mnie się podoba punkt, że od decyzji kapitana można odwołać się w ciągu 2 tygodni od zakończenia rejsu do Izby Morskiej. :-)


Zdaje się, że nie przewiduje on tego, że jacht może być (i coraz częściej bywa!!!) obsadzony przez jedna osobę, albo przez ojca i męża (skippera) i żonę z dzieckiem, gdzie owych ścisłych podziałów na wachty i ich obowiązki zrobić się po prostu nie da. Nie przewiduje też, że żeglarstwo, to nie jest żadna służba, tylko radość i przyjemność, a jacht (poza ściśle regatowymi) nie jest żadnym statkiem sportowym... No i jest wielu, których taki regulamin uwiera, głównie dlatego, że był to kiedyś regulamin obowiązkowy dla wszystkich, a teraz nie jest i mam nadzieję, że nie nigdy już będzie.

Autor:  robhosailor [ 26 sty 2011, o 17:43 ]
Tytuł:  Re: Re:

robhosailor napisał(a):
Zdaje się, że nie przewiduje on tego, że jacht może być (i coraz częściej bywa!!!) obsadzony przez jedna osobę, albo przez ojca i męża (skippera) i żonę z dzieckiem, gdzie owych ścisłych podziałów na wachty i ich obowiązki zrobić się po prostu nie da.

W cywilizowanym świecie tak jest od bardzo dawna:
W innym dziale tego forum był przywoływany sławny, rodzinny rejs katamaranem "Rehu Moana" (lata 60te XX wieku), którego załogę stanowiło 5 osób: skipper, jego żona, opiekunka do dzieci i dwie maleńkie dziewczynki. Ciekawe, jak by oni sobie poradzili z owym regulaminem, gdyby ich obowiązywał? Ciekawe, czy ich rejs odpowiadał temu, co nazywasz "dobrą praktyką żeglarską"? Ciekawe, która z dziewczynek była w której wachcie i kto zajmował się czym, skoro tylko skipper był doświadczonym żeglarzem?

"Regulamin Służby Morskiej Statku Sportowego", to absolutny przeżytek, który na siłę kodyfikował to, co w cywilizowanym żeglarstwie oparte jest na zwyczajach i zdrowym rozsądku.

... A jak ktoś koniecznie chce odbywać służbę, to może zamiast szukać w żeglarstwie jakichś "Regulaminów..." powinien nająć się za klawisza we Wronkach? Jeszcze by miał szansę załapać się na emeryturę mundurową... :lol:

Autor:  Kuracent [ 26 sty 2011, o 18:33 ]
Tytuł:  Re: Re:

robhosailor napisał(a):
"Regulamin Służby Morskiej Statku Sportowego", to absolutny przeżytek, który na siłę kodyfikował to, co w cywilizowanym żeglarstwie oparte jest na zwyczajach i zdrowym rozsądku.


Tak myślałem, że główny zarzut, to, że to komuna. No i, że był obowiązkowy. Przy samotnych rejsach, czy mocno rodzinnych też się nie sprawdzi. Zgoda. Ale na takim "Zawiszy" jest bardziej sensowny. W przypadku większości rejsów morskich, w których brałem udział było 7-12 osób. I tam, gdzie prowadziłem, nie "odkrywałem prochu", lecz w 90% stosowałem go i nie odczuwełem z tego powodu dyskomfortu. Nie przypominam sobie w tej chwili rejsu, na którym byłem oficerem a prowadzący nie stosowałby min. 80% rzeczy zawarty w tych dość zdrowo-rozsądkowych zasadach. Np. zawsze był podział na wachty. Chyba zawsze II oficer odpowiadał za kasę jachtową. Przy przejęciu wachty zawsze oficerowie wachtowi wymieniali się informacjami, gdzie jest jacht, jaka sytuacja itd. Innymi słowy jeśli odrzucimy dość śmieszny język i komunistyczne zwyczaje typu spisywanie z książeczki żeglarskiej - to wygląda to rozsądnie. Choć rozumiem, że koledzy, którzy żeglowali w czasie gdy był obowiązkowy mają na niego alergię.

pzdr,
Andrzej Kurowski
http://strony.aster.pl/spelnij_marzenia/

Autor:  Maar [ 26 sty 2011, o 22:08 ]
Tytuł:  Re: Re:

Kuracent napisał(a):
Marek! Co Ty masz przeciwko Regulaminowi Służby Morskiej Statku Sportowego? Pytam poważnie. Główny zarzut, że powstał w czasach komuny. O.K.
To żaden zarzut. W czasie komuny powstało wiele fajnych rzeczy ;-) Ja na ten przykład :-)
Cytuj:
Ale ja w opisie życia jachtowego dla moich załogantów polecam ten regulamin.
Każdego szkoda, a Twoich załogantów w szczególności :-)

Cytuj:
Co złego jest w tym, że pierwsza wachta jest nawigacyjna i odpowiada za dziób a druga za śródokręcie.
Oprócz tego, że jest to głupie to nic złego w tym nie ma. Ja tam wolę żeby na dziób poszedł ktoś z kim potrafię porozumiewać się bez słów i nie koniecznie musi on być w pierwszej wachcie.

Cytuj:
Co złego w tym, że przy przekazaniu jachtu sprawdza się stan techniczny i komplet dokumentów?
To, że się sprawdza czasami a poza tym dlaczego akurat kapitanowi ma przekazać "komplet dokumentów" - wolę, żeby przekazał komuś o zacięciu intendenta. O wpisie do Dziennika Jachtowego nawet nie wspomnę, bo... gdy nie ma dziennika to co zrobić?

Cytuj:
Co złego, że załoga nie może spożywać alkoholu bez wiedzy kapitana?
Z tym się akurat zgadzam! Świnie by byli!!! :-)

Cytuj:
Co złego, że "oko" ma podawać odległość, namiar i rodzaj obserwowacji?
Bo "oko" miewam w wachtach większych niż pięcioosobowe. Poza tym w Twoim ulubionym regulaminie jest: "Kierunek podajemy w stopniach luh rumbach, licząc w prawo i lewo od płaszczyzny symetrii jachtu. Odległość podajemy w milach lub w kablach a przy małym oddaleniu w metrach. W miarę zbliżania się do meldowanych już przedmiotów podaje się tylko zmiany odległości, kąta widzenia lub położenia zaobserwowanego przedmiotu.". No błagam Cię!!! Nie widzisz idiotyzmu tego co było?
Cytuj:
Dlaczego przy przekazywaniu wachty nie pokazać na mapie, gdzie jesteśmy i jaka jest sytuacja?
Bo na mapie i tak widać takie czerwone kołeczku z wektorkiem ruchu, sytuację wyświetla na swoim ekranie AIS a poza tym to się z Tobą zgadzam. Niefortunnie to co napisałeś o zmianie wachty nie zgadza się z zapisami w Regulaminie Służby Statku Sportowego - tamże są bzdury.

Andrzej, pewien stary kapitan pytany o coś dotyczącego Regulaminu raczył rzec kiedyś: "Chętnie bym Ci pomógł, ale nie wiem. Nigdy Regulaminu Służby Statku Sportowego nie przeczytałem - usypiam w połowie" :-)

*********

Kuracent napisał(a):
Ale na takim "Zawiszy" jest bardziej sensowny
Bardziej sensowny od czego? Od regulaminu Zbieraja? Nie sądzę, żeby na wodzie istniał bardziej sensowny regulamin :-)

Autor:  WhiteWhale [ 27 sty 2011, o 08:04 ]
Tytuł:  Re: Zdarzenia dziwne i nietypowe na jachcie

Maar - znęcasz się Jak odcedzisz głupoty to wszędzie znajdziesz coś pożytecznego. Tak myślę, bo też nie czytałem. :wink:

Autor:  Kuracent [ 27 sty 2011, o 16:07 ]
Tytuł:  Re: Re:

Maar napisał(a):
Bardziej sensowny od czego? Od regulaminu Zbieraja? Nie sądzę, żeby na wodzie istniał bardziej sensowny regulamin :-)


No dobrze. Ale z tego 3-punktowego regulaminu, nie wynika, że mają być jakieś tam (bez sensu chyba?!) wachty itd.
A jednak wachty na "Zawiszy" były.

itd. itp.

Innymi słowy można pewnych rzeczy nie nazywać regulaminem, co nie znaczy, że
nie istnieją.

A przy okazji poddałeś mi ciekawy pomysł na nowy wątek:
"Regulamin Służby Morskiej Statku Sportowego A.D. 2011".

pzdr,
Andrzej Kurowski
http://strony.aster.pl/spelnij_marzenia/

Autor:  Święty [ 27 sty 2011, o 16:12 ]
Tytuł:  Re: Re:

Kuracent napisał(a):
Regulamin Służby Morskiej Statku Sportowego A.D. 2011


Błagam nie... ;)

Pozostańmy przy regulaminie kpt. Zbierajewskiego!

Autor:  Cape [ 27 sty 2011, o 16:22 ]
Tytuł:  Regulamin Służby Morskiej Statku Sportowego- dyskusja.[w]

Kuracent napisał(a):
A przy okazji poddałeś mi ciekawy pomysł na nowy wątek:
"Regulamin Służby Morskiej Statku Sportowego A.D. 2011".

Możesz to jakoś uzasadnić ? Prowadzę rejsy z różnymi ludźmi, od zupełnych nowicjuszy, do ludzi z konkretnym stażem i doświadczeniem. Ale żadnego regulaminu nie mogę sobie wyobrazić, a tym bardziej, jakiegoś "uniwersalnego"'

Autor:  Maar [ 27 sty 2011, o 16:36 ]
Tytuł:  Re: Re:

Kuracent napisał(a):
No dobrze. Ale z tego 3-punktowego regulaminu, nie wynika, że mają być jakieś tam (bez sensu chyba?!) wachty itd.
A jednak wachty na "Zawiszy" były.
Na Boga Jędruś!!! Czy wszystko według Ciebie musi wynikać z regulaminu? Nie może ze zwyczaju, widzimisię bosmana, przyzwyczajenia lub po prostu dobrej praktyki?!

To kuriozum nazywane Regulaminem Służby Morskiej Statku Sportowego też nie obejmuje wszystkich zagadnień związanych z jachtem a w czasie obowiązywania owego dzieła, nikt nie miał problemów z wykonywaniem czynności w nim nieopisanych. No popatrz - bez regulaminu ludzie stawiali i rzucali żagle i... żyli.

Nie chce mi się roztrząsać tego dzieła punkt po punkcie, ale ja nie zauważam w nim niczego sensownego. Nie ma punktu w którym nie byłoby zdania dyskwalifikującego dany punkt.

Autor:  Stara Zientara [ 27 sty 2011, o 16:59 ]
Tytuł:  Re: Re:

Maar napisał(a):
Nie ma punktu w którym nie byłoby zdania dyskwalifikującego dany punkt.

Proszę:

§3. Od obowiązku posiadania regulaminu zwalnia sie statki dopuszczone do uprawiania żeglugi morskiej na podstawie karty bezpieczeństwa typu "Ł".
§4. Przepisów zarządzenia nie stosuje się do statktów pod banderą Marynarki Wojenne i Wojsk Ochrony Pogranicza.
§5. Zarządzenie wchodzi w życie z dniem ogłoszenia.

Autor:  Maar [ 27 sty 2011, o 17:07 ]
Tytuł:  Re: Zdarzenia dziwne i nietypowe na jachcie

ad 3. Nie stwierdza się istnienia na tej planecie KB typu "Ł".
ad 4. Pod banderą MW, to okręty.
ad 5. Wchodzenie w życie, w niedzielę to grzech.

Autor:  robhosailor [ 27 sty 2011, o 17:12 ]
Tytuł:  Re: Re:

myszek napisał(a):
Za każdym razem, jak czytam coś takiego, zastanawiam się: czy ktoś świadomie chce robić czytelnikom wodę z mózgów, czy szuka akceptacji stada poprzez bycie świętszym od papieża, czy naprawdę ma taki obraz świata...

Ty, Robert, szczerze wierzysz w to, że Wraże Siły próbowały obowiązkowo przerobić każdego, kto pływa z żoną i psem, albo i bez, na klawisza z Wronek? Wyobraź sobie, nikt Telidze nie zarzucał uchybień regulaminowych po tym, jak opisał w swych wspomnieniach relacje między kapitanem a załogą :wink:... ani Mączce... ani nikomu, kogo znam.

A byłeś Ty kiedy na żaglowcu? Na takiej Pogorii na ten przykład? (ja akurat tam byłem, więc wiem o czym piszę).


Nie tyle wierzę, co znam z autopsji - rzeczony "Regulamin" był obowiązkowy dla każdego jachtu pod polską banderą (czytaj: sportową banderą PRL, czyli banderą PZŻ), na którym załoga była większa niż 2 osoby. Tego, jakie musieli mieć oni wszyscy obowiązkowe stopnie, nie wspominając.

Regulamin został wymyślony na użytek klubowego żeglarstwa, takiego jakie działało za komuny i być może, do tego się w miarę dobrze nadawał (jako jeden z elementów trzymania ludzi za ryj i wmawiania im, że nawet żeglarstwo, to jest służba w imię Socjalistycznej Ojczyzny). Do współczesnego żeglarstwa w Polsce nie przystaje w ogóle, a mieszanie do tego żaglowców nie ma sensu, bo to przecież nie są jachty. Jeżeli tamten "Regulamin" sprawdza się dziś na "Pogorii", "Fryderyku Chopinie", czy "Darze Młodzieży", czy "Iskrze", to mi akurat zupełnie wisi i powiewa.

Autor:  Stara Zientara [ 27 sty 2011, o 17:22 ]
Tytuł:  Re: Re:

robhosailor napisał(a):
"Regulamin" był obowiązkowy dla każdego jachtu pod polską banderą (czytaj: sportową banderą PRL, czyli banderą PZŻ), na którym załoga była większa niż 2 osoby.

Nieprawda - spójrz trzy posty wyżej.

robhosailor napisał(a):
Tego, jakie musieli mieć oni wszyscy obowiązkowe stopnie, nie wspominając.

Regulaminowi nic do tego - to zależało od wpisu w Karcie Bezpieczeństwa.

Autor:  Kuracent [ 27 sty 2011, o 17:26 ]
Tytuł:  Re: Zdarzenia dziwne i nietypowe na jachcie

Cape napisał(a):
Kuracent napisał(a):
A przy okazji poddałeś mi ciekawy pomysł na nowy wątek:
"Regulamin Służby Morskiej Statku Sportowego A.D. 2011".

Możesz to jakoś uzasadnić ? Prowadzę rejsy z różnymi ludźmi, od zupełnych nowicjuszy, do ludzi z konkretnym stażem i doświadczeniem. Ale żadnego regulaminu nie mogę sobie wyobrazić, a tym bardziej, jakiegoś "uniwersalnego"'


Bo nie nazywasz tego regulaminem. Można powiedzieć jakimś synonimem: zasady, tradycja, zwyczaje. I co u Ciebie jest wolna amerykanka? Nie wierzę!!

Ktoś, kto akurat nie jest pijany rzuca cumy na keje, trzy osoby przepychając się
skaczą z pozostałymi jako "desant", wszyscy generalnie wrzeszczą na wszystkich,
lecą "k..." i inne "ch.."

Bo tak by to wyglądało, gdyby nie było tego co jakiś służbista komunistyczny nazwał bardzo groźnie "Regulamin Służby Morskiej Statku Sportowego", ja nazywam zwykłym Regulaminem a Marek określa to jako Zwyczaje. I nie ma dla mnie znaczenia, czy jest to tradycja w postaci elektronicznej :-) czy na maszynie do pisania czy przekazywana z pokolenia na pokolenie w formie ustnej. Ważne jest, że są jakieś ustalenia/sprawdzenia/dobre wychowanie itd., które powodują, że każdy wie co robić, manewry są bezpieczne i eleganckie oraz ciche i rzadko kiedy tracimy pijanego z pokładu.

A np. k.j. Adam Sulewski nazywa to:
"Zasady zachowania się na jachcie w prowadzonych przeze mnie rejsach:"

i na swojej stronie:

http://www.rejsymorskie.net/forum/viewtopic.php?t=602

streszcza je tak:

"Nie jest to rejs komercyjny, nie panuje zasada klient - usługodawca.
Pretensje można mieć tylko do samego siebie, na przykład, że nie potrafi się współpracować w grupie, że popłynęło się na rejs niezgodny z wcześniejszymi oczekiwaniami.
Kasa jachtowa zbierana jest z nadwyżką, wszystkie wydatki są jawne, co zostaje z rejsu jest do rozliczenia.
Alkohol kupowany jest indywidualne lub z dodatkowej zbiórki pieniędzy.
W przypadku rezygnacji z rejsu, pieniądze oddawane są całkowicie, gdy na miejsce rezygnującego znajdzie się osoba w zamian.
Chętnego na rejs szuka zarówno rezygnujący jak i organizator.
W przypadku braku znalezienia osoby w zamian, wpłacone pieniądze są tracone. Wpłacona kasa jachtowa jest rozliczona tak jakby rezygnująca osoba była obecna, gdy to jednak możliwe z odliczeniem kosztów bezpośrednio zależnych od ilości osób.
Na wolne miejsce może ostatecznie jechać osoba na zasadach "last minute", która bądź oddaje rezygnującemu część wpłaconej przez rezygnującego kwoty, bądź nie zwraca nic. Decyzję o rozliczeniu finansowym osoby "last minute" podejmuje organizator, mając jednak na uwadze dobro finansowe rezygnującej osoby.
Przed rezygnującym organizator nie może zataić udziału osoby na zasadach
"last minute".
Na jachcie panuje monarcha absolutna...choć Monarcha stara się by posłuch wynikał z samoistnie a nie z racji pełnionej funkcji.
Przy prawidłowym dograniu się nie widać kto jest Kapitanem.
Pasy ratunkowe (szelki) zakładane są w zależności od warunków atmosferycznych oraz jednostki na której się żegluje. Na własne życzenie, oraz zawsze na zalecenie Kapitana.
Szelki zdejmujemy zaraz po minięciu główek portu, przeszkadzają one bowiem i są niebezpieczne przy manewrach portowych.
Wachta kambuzowa (kambuz) sprząta jacht (również pokład) i gotuje posiłki od śniadania do momentu pozmywania po obiedzie, nawet gdy jest on dopiero o 0100.
Sprząta zaraz po zakończeniu posiłku, sprząta również po nadprogramowych posiłkach, a także po posiłkach zrobionych przez kogoś innego.
(nie ma obowiązku zmywania po sobie, pilnuje tego kambuz)
Kambuz zmywa naczynia po nocy (zastaje nieraz naczynia w zlewie i nie doszukuje się kto nie pozmywał)
W przygotowywanie posiłku włącza się cała wachta, bądź ustala podział obowiązków między sobą.
Gaz zakręcamy zawsze na butli, bądź zaworze, nigdy najpierw na kuchence.
Oszczędzamy prąd, wodę. Prysznic bierzemy wyłącznie gdy jest to możliwe pod względem zapasów pitnej wody.
Nie włączamy muzyki gdy jest mgła, ograniczona widoczność, wyjątkowy ruch statków, trudne wejście do portu, także przy trudnych manewrach portowych lub gdy nie czujemy się pewnie, oczywiście również na polecenie prowadzącego.
Wszystkie liny są zawsze zbuchtowane, nawet przy 0 w skali B, cumy, odbijacze schowane zaraz po odejściu.
Nawet o 0500 w nocy budzimy Kapitana, gdy mamy cień wątpliwości co do np. pozycji statku, potrzebie zarefowania żagli, ominięcia przeszkody nawigacyjnej.
Następna wachta budzi się na tyle wcześnie by poprzednia mogła od razu zejść, gdy kończy się jej czas.
Na wachcie muszą znajdować się co najmniej 2 z 3 lub 4 osób, reszta może spać gotowa jednak do pomocy. Na wachcie musi się jednak znajdować zawsze tak zwany oficer, czyli osoba, którą wyznaczył Kapitan jako najbardziej kompetentną z danej wachty.
Wychodząca osoba z jachtu (zejściówki)lub wchodzący Kapitan w trakcie wykonywania jakiś manewrów lub gdy coś się dzieje (np. wejście do portu) ma pierwszeństwo.
Nie kładziemy osobistych rzeczy w miejscach publicznych, np. aparatu fotograficznego czy okularów słonecznych w nawigacyjnej.
Szklanek, talerzy, pustych butelek, śmieci, ciuchów nie zostawiamy na zewnątrz po opuszczeniu swojego miejsca.
W przypadku postoju w porcie, w którym nie można zostawić jachtu bez opieki, zostaje na jachcie co najmniej jedna bądź dwie osoby (w zależności od zagrożenia ocenionego przez Kapitana) z wachty nawigacyjnej. Istnieje oczywiście możliwość zamiany czy dogadania się z inną wachtą.
Posiłki nie mają regularnych pór dnia, są dwa:
- śniadanie, które winno być zaserwowane nie później niż o 1200
- obiad serwowany nie później niż o 20:00.
Kabuz powinien oczywiście dostosować porę serwowania posiłku do sugestii załogi a także do planów (zwiedzanie portu, trudniejsze warunki nawigacyjne, wejście do portu i manewry).
Kambuz może także dogodzić załodze dodatkowo, serwując np. deser czy przekąskę.
Kambuz też może na własny koszt zaprosić załogę do knajpy.
Można także zrobić samemu nadprogramowy posiłek, np. gorący kubek czy kanapkę. Porządku i pozmywania po takim posiłku pilnuje kambuz, to ona ma obowiązek posprzątać po nim. Oczywiście kultura osobista osoby robiącej sobie kanapkę dobrze jakby stanęła w tej sytuacji górą…
Papierosy palimy na zewnątrz i po zawietrznej, kiepów staramy się nie wyrzucać za burtę (nie toną). W porcie nie wyrzucamy pod żadnym względem!
Organiczne odpadki wyrzucamy do morza w znaczniej odległości od nawietrznego brzegu.
Szkło gdy jest ostre, rozbite wyrzucamy natychmiast (oczywiście nie w porcie)
Puszki, metal, słoiki możemy wyrzucić do morza gdy znajdujemy się oficjalnie co najmniej 12Mm od brzegu, wyrzucamy pod warunkiem że zatoną (np. rozdarcie puszki).
Żadnych innych śmieci nie wyrzucamy nigdy do morza, a tych dozwolonych nigdy w porcie ani w bliskości brzegu, szczególnie nawietrznego.
http://ocean.floridamarine.org/efh_cora ... anAppL.pdf
Osobiście zalecam wyrzucanie szkła, bowiem stanowi ono zagrożenie gdy znajduje się niezabezpieczone odpowiednio na jachcie. Przed wyrzuceniem słoika należy go zalać co najmniej do ¾ wodą, butelkę należy zalać całkowicie.
Na jachcie należy ograniczyć stosowanie wszelkich używek i stosować je z głową i odpowiedzialnością.
Nie robimy libacji i mocnych imprez na środku morza, nawet przy zupełnej flaucie.
W przypadku nadużycia np. alkoholu, dana osoba zostaje wyokrętowana w najbliższym porcie.
(niekoniecznie od razu doprowadzenie siebie do nieprzytomności czy spowodowanie jakiejś nawet drobnej awarii swoim zachowaniem),
Wpadając w wir poczynań rozrywkowych podczas postoju mamy na uwadze:
ludzi z innych jachtów, w szczególności z obcych krajów (nie robienie tak zwanej "polski" czy "wiochy")
a także plan rejsu
(np. ranna godzina wypłynięcia, trudne warunki atmosferyczne, śpiące pozostałe osoby)
Kapitan ma prawo mimo sprzeciwu załogi wyokrętować kogoś w najbliższym porcie (jeszcze się nie zdarzyło…ale kto wie może jeszcze kiedyś...)
Nie spóźniamy się na umówioną godzinę np. wypłynięcia, szczególnie gdy jesteśmy związani np. pływem czy inną wyższą sytuacją.
Uprzedzamy zawsze nasze późniejsze przybycie w wyjątkowych sytuacjach.
Osoby, nie mające tego w naturze, starają się jak tylko mogą by zachowywać się konformistycznie.
Nie znęcamy się nad osobami o słabej psychice, staramy się też nie upubliczniać czyjś kompleksów.
Własnych kompleksów, jak również pozycji w grupie, staramy się nie podbudowywać kosztem innych.
Staramy się, by na rejsie podobało się także innym, również tym dziwnym i tym których nie lubimy.
Za straty spowodowanie zrządzeniem losu, wadami materiałowymi, nieszczęśliwymi wypadkami odpowiadamy wszyscy (do wysokości wpłaconej kaucji).
Odpowiadamy osobiście za straty materialne związane z:
celowym zniszczeniem (np. zabawą nożem),
bezmyślnym działaniem (np. rozgniatanie puszek na gretingu, jedzeniem na mapie), nieodpowiednim wyszkoleniem żeglarskim bądź niedbalstwem (np. nieprzywiązanie odpowiednio odbijacza czy wiadra, niezbuchotwaniem liny, która wypadła i wkręciła się w śrubę)
Niczego nie ukrywamy przed Kapitanem (jak coś się nie podoba, należy powiedzieć)
Nie zasłaniamy, nie spożywamy przy manewrach.
Cumy mamy przygotowane do manewrów właściwie. Cumy przekładamy przez kluzę a na ląd podajemy końcówkę i wybieramy linę z jachtu.
Każdy członek załogi potrafi zrobić węzeł knagowy, płaski, pętlę ratowniczą, ósemkę. Zna kolory świateł nawigacyjnych, angażuje się w prace jachtowe i niejachtowe : )
Za zniszczenia powstałe podczas manewrów portowych, gdy wynikły one z błędu bądź brawury odpowiada i pokrywa ich koszty Kapitan."

Przy kopiowaniu zniknęły numery paragrafów, więc odsyłam raczej bezpośrednio na Jego www.

Z resztą, większość z Was zna ten tekst, bo kilka lat temu był link na p.r.ż.

Dodam, że Komercyjni Organizatorzy Rejsów też mają swoje zasady.
O moich zasadach (bardzo podobnych do firmy charter.pl oraz Zasad Kapitana Sulewskiego)
można przeczytać na mojej stronie w zakładce Dokumenty.

Ale to już jest naprawdę off-topic.
Założyłem nowy wątek w dziale Przepisy i tam odsyłam chętnych do ew. dalszej dyskusji.

A do moderatorów ponownie: prośba: podzielcie ten wątek tak aby oddzielić dwa zupełnie różne tematy.

pzdr,
Andrzej Kurowski
http://strony.aster.pl/spelnij_marzenia/

Autor:  robhosailor [ 27 sty 2011, o 17:29 ]
Tytuł:  Re: Re:

Stara Zientara napisał(a):
Nieprawda - spójrz trzy posty wyżej.

Wyłączając jachty wojenne i inne kurioza...

Stara Zientara napisał(a):
Regulaminowi nic do tego - to zależało od wpisu w Karcie Bezpieczeństwa.
Tak, ale chodziło mi o to, że ten cały, zamordystyczny system był spójny - regulamin, KB, system stopni, Dzienniki Jachtowe, klauzule na pływania morskie i inne wynalazki realnego żeglarstwa socjalistycznego...

Autor:  Cape [ 27 sty 2011, o 18:07 ]
Tytuł:  Re: Zdarzenia dziwne i nietypowe na jachcie

Kuracent napisał(a):
np. k.j. Adam Krupa nazywa to:
"Zasady zachowania się na jachcie w prowadzonych przeze mnie rejsach:"

i na swojej stronie:

Ja to znam i nawet takie postawienie sprawy w prowadzonych przez Adama rejsach mi sie podoba. Jednakże Adam prowadzi komercyjne (mimo, że pisze, że niekomercyjne) rejsy, na które rekrutuje ludzi "z łapanki". Więc ma sporo takich, którzy po raz pierwszy są na jachcie.

Autor:  Stara Zientara [ 27 sty 2011, o 18:10 ]
Tytuł:  Re: Re:

robhosailor napisał(a):
Stara Zientara napisał(a):
Nieprawda - spójrz trzy posty wyżej.

Wyłączając jachty wojenne i inne kurioza...

Skoro wyłączając, to już nie każdy :)

Ale tak naprawdę, to chodziło o ten wcześniejszy punkt, czyli KB typu "Ł". Karta Bezpieczeństwa typu "Łodziowego" była wydawana m.in. jachtom nie uprawiającym żeglugi poza wody terytorialne, czyli m.in. wszystkim Nefrytom. I w takiej "organizacji paramilitarnej" (określenie szwedzkie) jak CWM ZHP powyższy regulamin z mocy prawa nie obowiązywał na 90% jednostek.

Paczpan jaki to zamordyzm był za tej komuny. :)

Autor:  robhosailor [ 27 sty 2011, o 18:22 ]
Tytuł:  Re: Re:

Stara Zientara napisał(a):
I w takiej "organizacji paramilitarnej" (określenie szwedzkie) jak CWM ZHP powyższy regulamin z mocy prawa nie obowiązywał na 90% jednostek.

Paczpan jaki to zamordyzm był za tej komuny. :)

Czyli z 10 jachtów??? Fakt, że mnóstwo, bo chyba wszystkich polskich jachtów morskich zarejestrowanych było 100...
Rewelacja! Zamordyzmu nie było wcale! Komuno wróć!!! :lol:

Autor:  Stara Zientara [ 27 sty 2011, o 18:45 ]
Tytuł:  Re: Re:

robhosailor napisał(a):
Czyli z 10 jachtów??? Fakt, że mnóstwo, bo chyba wszystkich polskich jachtów morskich zarejestrowanych było 100...

OK, wiesz lepiej... całkiem jak TomJani.

Rejestr jachtów 1984 zawiera 405 jachtów, w tym samych Nefrytów jest 62.

Znaczy, tym gorzej dla faktów

Autor:  robhosailor [ 27 sty 2011, o 18:52 ]
Tytuł:  Re: Re:

Stara Zientara napisał(a):
robhosailor napisał(a):
Czyli z 10 jachtów??? Fakt, że mnóstwo, bo chyba wszystkich polskich jachtów morskich zarejestrowanych było 100...

OK, wiesz lepiej... całkiem jak TomJani.

Rejestr jachtów 1984 zawiera 405 jachtów, w tym samych Nefrytów jest 62.

Znaczy, tym gorzej dla faktów

Faktów? Czyli: robimy sprawdzian z historii, czy gadamy sobie na forum?
405 jachtów na 35 milionów mieszkańców...
Zamordyzmu nie było, PZŻ nie był na postronku PZPR, a Regulamin, stopnie, KB, klauzule też były cacy, a komuna była super i w ogóle nie wiadomo, o co temu całemu Wałęsie chodziło, pewnie po prostu chciał dokopać Jaruzelowi (bo jeden był za Arką Gdynia, a drugi za Legią Warszawa). :lol:

Autor:  Zbieraj [ 27 sty 2011, o 18:58 ]
Tytuł:  Re: Re:

robhosailor napisał(a):
bo jeden był za Arką Gdynia
Robert, ocipiałeś??? Facet z Gdańska kibicem "Śledzi", a nie Lechii???? To tak, jak byś podejrzewał porządnego hajera z Katowic, że kibicuje Zagłębiu Sosnowiec :lol:

Autor:  Catz [ 27 sty 2011, o 19:04 ]
Tytuł:  Re: Re:

Stara Zientara napisał(a):
Rejestr jachtów 1984 zawiera 405 jachtów, w tym samych Nefrytów jest 62.

Sporo tego....I chyba to nie na reke Kuracenty'emu :wink:
Komunizm, komunizmem, ale nasze zeglarstwo ma korzenie starsze, militarno-(wiec ) regulaminowe.
Trudno wiec sie dziwic awersji niektorych...Chociaz niekoniecznie tylko postkomunisci lubia regulaminy, zejmanstwo, wybijanie szklanek, musztre i rygor - marzyciele wychowani na klasykach literatury morskiej moga lubic tez i maja prawo do szacunku.
Catz

Autor:  robhosailor [ 27 sty 2011, o 19:06 ]
Tytuł:  Re: Re:

Catz napisał(a):
marzyciele wychowani na klasykach literatury morskiej moga lubic tez i maja prawo do szacunku.

Mają prawo i tyle niech im wystarczy ;-)

Autor:  Catz [ 27 sty 2011, o 19:12 ]
Tytuł:  Re: Re:

robhosailor napisał(a):
Catz napisał(a):
marzyciele wychowani na klasykach literatury morskiej moga lubic tez i maja prawo do szacunku.

Mają prawo i tyle niech im wystarczy ;-)

Bo im nie wystarczy?
Catz niekomunistycznie wypijajacy szklanki na jachcie ( jednak po uzgodnieniu tych manewrow z Kapitanem - z zegarem mniej ))

Autor:  robhosailor [ 27 sty 2011, o 19:17 ]
Tytuł:  Re: Re:

Catz napisał(a):
robhosailor napisał(a):
Mają prawo i tyle niech im wystarczy ;-)

Bo nie wystarczy?
Mogą sobie nawet pisać swoje własne regulaminy, dla swoich własnych potrzeb!!! I przestrzegać ich, też mogą!!! :D

Autor:  Cape [ 27 sty 2011, o 19:20 ]
Tytuł:  Re: Zdarzenia dziwne i nietypowe na jachcie

Mam ! Złotą myśl fafika :lol:
Tytuł wątku zdarzenia dziwne i nietypowe na jachcie, czyli regulamin/iny do takich zaliczam.

Autor:  robhosailor [ 27 sty 2011, o 19:24 ]
Tytuł:  Re: Re:

Catz napisał(a):
Komunizm, komunizmem, ale nasze zeglarstwo ma korzenie starsze, militarno-(wiec ) regulaminowe.

Czy myślisz, że Ludwik Szwykowski musztrował swoje dzieci zgodnie z "Regulaminem...", kiedy płynął z nimi na swojej "Doris" do Kopenhagi? :lol:

Autor:  Stara Zientara [ 27 sty 2011, o 19:37 ]
Tytuł:  Re: Zdarzenia dziwne i nietypowe na jachcie

A Zaruski był generałem paulinów :)

Autor:  Catz [ 27 sty 2011, o 21:09 ]
Tytuł:  Re: Re:

robhosailor napisał(a):
Catz napisał(a):
Komunizm, komunizmem, ale nasze zeglarstwo ma korzenie starsze, militarno-(wiec ) regulaminowe.

Czy myślisz, że Ludwik Szwykowski musztrował swoje dzieci zgodnie z "Regulaminem...", kiedy płynął z nimi na swojej "Doris" do Kopenhagi? :lol:

W tamtych czasach kapitalistycznych szanowano prywatnosc i w zasadzie - z wyjatkiem niemozliwego - wszystko bylo mozliwe.
Pozniej.... Pozostaly tylko swietlane wzorce pasujace do nowych czasow - i zadnych prywatnch rejsow do krajow zagranicznich ( bratnich, lub nie ). Ani ich reklama.
Catz Co swojej pilnie potrzebnej ksiazeczki zeglarskiej w Palacu Mostowskich szukal naiwnie.

Strona 1 z 4 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/