Forum żeglarskie
https://forum.zegluj.net/

'Zerowy' rejs kapitański - czy mieliście taki?
https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=3&t=7300
Strona 1 z 1

Autor:  Kuracent [ 25 lut 2011, o 09:56 ]
Tytuł:  'Zerowy' rejs kapitański - czy mieliście taki?

Wczoraj namawiałem koleżankę z forum na pierwszy rejs kapitański.
Nic z tego nie wyszło. Trudno. Na szczęście akurat w tym rejsie, ktokolwiek będzie
prowadził jestem spokojny, że będzie:

* bezpiecznie
* fajnie

A jeśli czyta to ktoś z krajowego/zagranicznego Urzędu Patentowego/Certyfikacyjnego, to dodatkowo uspakajam, że wszyscy mają morskie patenty/certyfikaty kompetencji.

Natomiast przy okazji przypomniałem sobie mój 'zerowy' rejs kapitański.
Ponieważ potencjalni załoganci wymogli na mnie abym w końcu poprowadził rejs, to ja oczywiście przestraszyłem się. Wybrałem oczywiście akwen, który znałem jako załogant/oficer z wielu rejsów. Ale także przeczytałem ponownie wszelkie locje/przewodniki itd. itp. Wymyśliłem też, że przywitam ekipę na miejscu. Tzn. Odbędę wcześniej rejsy na miejscu. Zobaczę 'na bieżąco' porty a przede wszystkim pogodę, będę znał dużo wcześniej wszelkie fronty, niże i wyże itd.

Kapitan tego wcześniejszego rejsu, gdy poznał moje motywy i porozmawiał ze mną, zaproponował, abym poprowadził Jego rejs jako 'kapitan'. Tzn. On formalnie będzie prowadził. Wpisze się Go do Dziennika Jachtowego. Jego nazwisko będzie na Karcie Rejsu i Opiniach z Rejsu. On będzie odpowiadał przed Izbą Morską. Natomiast na codzień ja będę prowadził/wchodził do portów itd. Chyba tylko ze dwa czy trzy razy delikatnie interweniował. Raz trochę się zdenerwowałem (ale nic nie powiedziałem), bo zabrał mi ster. Podchodziłem do portu ostrożnie i trochę czasu to trwało. A po dojściu do portu szybko wyskoczył z jachtu. Po powrocie powiedział mi, że ja podszedłbym, ale On się spieszył do toalety portowej, bo nie chciał korzystać z jachtowej. :-)

Muszę przyznać, że taki 'zerowy' rejs kapitański bardzo mi pomógł. Uwierzyłem w siebie. Że mogę zapanować nad praktycznie wszystkimi elementami żeglugi. Znając tendencje pogodowe, porty 'na bieżąco' - następny rejs czyli pierwszy kapitański poszedł mi nieźle. Załoga popłynęła ze mną za rok i znaleźli tylu chętnych, że popłynęliśmy we 'flotylli' (dwa jachty).

A czy Wy macie takie 'zerowe' rejsy za sobą? Jako potencjalny lub oficjalny kapitan?
Jakieś uwagi? Doświadczenia?

Ja czuję dług wdzięczności do oficjalnego kapitana tamtego rejsu i jeśli tylko zmieści mi się to w kalendarzu, to chętnie popłynę z kimś, kto chciałby zrobić taki 'zerowy' rejs kapitański.

pzdr,
Andrzej Kurowski
http://strony.aster.pl/spelnij_marzenia/

Autor:  skipbulba [ 25 lut 2011, o 09:59 ]
Tytuł:  Re: 'Zerowy' rejs kapitański - czy mieliście taki?

no ja miałem pełno takich rejsów..... z ojcem :D

Autor:  Cape [ 25 lut 2011, o 10:13 ]
Tytuł:  Re: 'Zerowy' rejs kapitański - czy mieliście taki?

Kuracent napisał(a):
A czy Wy macie takie 'zerowe' rejsy za sobą? Jako potencjalny lub oficjalny kapitan?
Jakieś uwagi? Doświadczenia?

Ja nie mam. Myślę, że ja wogóle nietypowo, bo moja pierwsza, druga...i piąta słona woda to funkcja skipera.
Dopiero na szóstym rejsie miałem nad sobą kogoś bardziej doświadczonego. No, sporo bardziej.
Przed ruszeniem na morze miałem bardzo solidne przygotowanie śródlądowe.

Autor:  Katrine [ 25 lut 2011, o 10:25 ]
Tytuł:  Re: 'Zerowy' rejs kapitański - czy mieliście taki?

Kuracent napisał(a):
Wczoraj namawiałem koleżankę z forum na pierwszy rejs kapitański.
Nic z tego nie wyszło. Trudno.

A kogo?

Autor:  Magister [ 25 lut 2011, o 10:30 ]
Tytuł:  Re: 'Zerowy' rejs kapitański - czy mieliście taki?

Ciebie :?: :-P

Ja tam nie miałem nigdy zerowego kapitańskiego. Kumple mnie prosili o pożeglowanie z nimi po ZG to łódeczkę wziąłem i sobie popłynęliśmy :)

Autor:  Maar [ 25 lut 2011, o 10:32 ]
Tytuł:  Re: 'Zerowy' rejs kapitański - czy mieliście taki?

Miałem odwrotnie, znaczy się ktoś "kapitanował" u mnie.
Trochę to zawracanie głowy - muszę powiedzieć - jest, ale z drugiej strony jeśli ktoś uważa, że tak będzie dla niego lepiej/łatwiej/bezpieczniej, to IMHO powinno się mu umożliwić zrobienie tego "zerowego" rejsu.

Autor:  Kuracent [ 25 lut 2011, o 10:36 ]
Tytuł:  Re: 'Zerowy' rejs kapitański - czy mieliście taki?

Katrine napisał(a):
Kuracent napisał(a):
Wczoraj namawiałem koleżankę z forum na pierwszy rejs kapitański.
Nic z tego nie wyszło. Trudno.

A kogo?


1. Oficjalnie zaprzeczam, że wczoraj namawiałem Katrinę.
2. Znasz zapewne tą osobę ale jeśli oficjalnie się nie przyzna - to nie 'sypnę' Jej.

pzdr,
Andrzej Kurowski
http://strony.aster.pl/spelnij_marzenia/

Autor:  Katrine [ 25 lut 2011, o 10:41 ]
Tytuł:  Re: 'Zerowy' rejs kapitański - czy mieliście taki?

1. mnie nie trzeba namawiać do takich rzeczy. Ja popłynę jak tylko znajdę na to czas:P
2. Izka? chociaż nie Isse byś przekonał...;) no mów!

*****

wiem Leszczyna?! ona faktycznie jest nie do przekonania:P


chociaż nie wtedy byś nie napisał "zapewne ja znasz..."

Zuza?

no mów! no mów! no mów! bo umrę z ciekawości może ze mną ten ktoś popłynie:P

Autor:  WhiteWhale [ 25 lut 2011, o 15:26 ]
Tytuł:  Re: 'Zerowy' rejs kapitański - czy mieliście taki?

Można powiedzieć, że takim "zerowym" był dla mnie rejs Bryzą H do Bergen i z powrotem. Nie był on pierwszym ani drugim ani nawet pierwszym na tak dużym jachcie. Ale... Jacht słusznej wielkości i wagi, otaklowany jak "duża dezeta" czyli kecz gaflowy. Na jachcie bosman, który ma dbać o wszystkie techniczno - takielunkowe sprawy. Tylko, że tym bosmanem był Kpt Tomasz Sobieszczański. Kto go nie zna, niech popyta w internecie. Tomek bardzo staranne celebrował, że to ja z nie on jest tu skiperem i w ogóle był bardzo correct. Ale po cichu na ręce patrzył, więc uznałem to rodzaj egzaminu kapitańskiego. Wygląda, że z pozytywnym skutkiem.

Autor:  Margrabi [ 25 lut 2011, o 16:34 ]
Tytuł:  Re: 'Zerowy' rejs kapitański - czy mieliście taki?

Cape napisał(a):
Myślę, że ja w ogóle nietypowo, bo moja pierwsza, druga...


Ja też miałem mocno nietypowo. Pierwszy w życiu rejs jako skipper poprowadziłem... na Adriatyku - nie mając za sobą nawet samodzielnego rejsu na jeziorach. Tak wyszło…

W 2005 roku to było chyba - mieliśmy czarter (Bavaria 32), ale koledze który miał do nas dojechać i „dowodzić” wypadła sprawa rodzinna – w efekcie trzeba by było czekać na niego jakieś trzy dni. Szkoda było nam kiblować w porcie tyle czasu, więc cóż… popłynęliśmy. Ponieważ od paru miesięcy byłem posiadaczem laminowanego kartonika z napisem „Voditielj Brodice”, więc z punktu widzenia prawa wszystko było legalnie, jednak… Tak się złożyło, że niedługo po egzaminie na ż.j. dopadły mnie mocno przyziemne sprawy i przez kilka lat nie w głowie mi było pływanie więc doświadczenia, nawet tego śródlądowego, nooo… mówiąc wprost: nie miałem praktycznie żadnego (oprócz kursu na ż.j. - dwa czy trzy lata wcześniej na Zegrzu oraz tygodniowego kursu "przy okazji" zdawania na voditjela).

Rzecz jasna obawiałem się czy sobie poradzę, ale… prognozy były dobre, łódka nieduża, planowaliśmy lajtowe pływanie bez nocnych przelotów i „wyczynów”, więc uznałem, że „dam radę”. No i… wszystko poszło jak z płatka! Kręciliśmy się między wysepkami, kotwiczyliśmy w zatoczkach, weszliśmy do dwóch czy trzech portów i szczęśliwie wróciliśmy po kolegę-skippera, który w międzyczasie dotarł na miejsce. Ten stwierdził, że skoro dotychczas dawałem sobie radę to niech tak zostanie, a on będzie tylko „nadzorował”. Owszem, parę razy się do czegoś przypierniczył, znaczy – według jego słów – „udzielił mi stosownej rady i pomocy”. Żartuję! Kolega zachowywał się bardzo porządnie i „pedagogicznie”: pozwalał mi robić swoje, nawet z błędami, ale potem wskazywał co zrobiłem źle, i jak należy zrobić to poprawnie.

I w ten oto sposób ja, skromny ż.j. bez doświadczenia odbyłem swój - było, nie było - pierwszy kapitański rejs morski – choć częściowo tylko „zerowy”. Być może pisząc o tym narażę się na zarzut, że nie powinienem ryzykować, że bezpieczeństwo, że naraziłem itd., ale wiecie co? Zrobiłbym tak jeszcze raz :wink:

Potem (niestety) znów miałem kilka lat przerwy… dopiero teraz nadrabiam.

Z mojego punktu widzenia ten rejs był bardzo wartościowy. Dla kogoś mocno opływanego jako załoga, czy „oficer” (cholerna terminologia, jakbym o wojnie pisał…) to może nie miałoby aż takiego znaczenia, ale myślę, że przeżycie tego rejsu i pamięć o frajdzie jaką daje samodzielne prowadzenie jachtu zdecydowało że wróciłem do pływania... :)

Autor:  Kriss [ 25 lut 2011, o 21:04 ]
Tytuł:  Re: 'Zerowy' rejs kapitański - czy mieliście taki?

I raz skiperowałem jak miałem 9 lat na optymiście (sam sobie), pare lat potem na cadecie (już był załogant), potem 420... itd

A na poważnie, w ramach oswajania rodziny z morzem i przy okazji wyniesienia się z Mazur popłynąłem na rejs wokół Rugii. Ale 2 miesiące wcześniej zapisałem się na komercyjny rejs w jednej z firm na tych wodach, żeby zobaczyć co i jak.
Jachcik był standardowy, czyli Bawarka 37, i w sumie więcej pływaliśmy od strony otwartego morza niż po rozlewiskach. Napewno za sukces poczytuję sobie nienarobienie poruty w żadnym z odwiedzanych portów, choć wchodzenie rufą między dalby nie należy do moich ulubionych manewrów.
Dodam, że na jachcie prócz kolegi, dobrego żeglarza mieliśmy żony i tłumek dzieci (jakby to szowinistycznie nie zabrzmiało) :lol:

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/