No już nie gniewaj się - to był cytat z klasyka.

_________________
Stopy wody pod tym, no, kilem!

Biały Wieloryb czyli...
(Marek Popiel)

http://whale.kompas.net.pl

ależ ja się nie gniewam;) sobie żartuje:)

Coś enigmatyczne te Twoje relacje, Maar, więcej szczegółów i zdjęć prosimy. Daj dobry przykład Borówie i mnie, bo nasze będą równie zdawkowe.


A co z żeglarzami ?

_________________
Pozdrawiam !
Zbyszek "Zgrzyb" Przybyszewski
http://www.samoster.org.pl/index.php?dzial=7

Slaby internet tu jest. Jeśli wieczorem będę w stanie, to pójdę z lapkiem do bosmanatu i tam coś naskrobię

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa

Ale Heineken tani. 1 ojro za buteleczkę O,33

_________________
Żeglarstwo polega na tym, że pływając całe życie i będąc starym i schorowanym człowiekiem, nigdzie nie dopłynąć.
Krzysztof Chałupczak

Ufff, po wyczerpująco-wyczerpującej podróży busem i robertowym autem szczęśliwie dotarliśmy do domiszczów (przynajmniej ja dotarłem:-)

Było SUPER! Pogodę mieliśmy taką, że ani razu nie założyłem sztormiaka (nawet samej kurtki nie), żarcie było ekstra, ekipa także i trasa - choć banalna - okazała się ciekawa.

Jak się wyśpię to cośtam zrelacjonuję

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa

Cholera tośmy się minęli kilka dni Pozdrawiam z Mandal w Norwegii

A na Hoornie było najpiękniej ... w sensie uroku miasta
Jak się ogarnę - bo wór nie rozpakowany i pranie moknie w pralce to też coś skrobnę z wspaniałego rejsu ...

"Hoorn zostało założone w roku 1357. W czasie "złotego wieku" stało się bardzo ważnym portem i ośrodkiem handlowym. Siedzibę miała tu Holenderska Kompania Wschodnio-Indyjska.
Nazwa miasta została na zawsze rozsławiona w świecie, kiedy żeglarz Willem Corneliszoon Schouten, pokonując wściekłe sztormy, zdołał opłynąć południowy kraniec Ameryki Południowej i nazwał jej najdalej wysunięty na południe skrawek Przylądkiem Horn (Kaap Hoorn)."

_________________
Pozdrawiam
Tomek

Zająłem się wklejaniem kuracentowych wieści a tu, w wątku - jakby nie patrzeć bliskim sercu - cisza jak makiem zasiał.

Na swoje wytłumaczenie mam jedynie to, że na http://pagaj.pl wklejałem wieści od Borówy i teraz od Zgrzyba.

Nadrabiam zaległości:

28.06.11 g.1006
"3 etap rozpoczety intensywnym zwiedzaniem ciekawych miejsc w poblizu Lorient. Niedziela - rzeka Etel, wczoraj wyspa Belle Ile. Stoimy w awanporcie w tratwie na bojce, obok francuska Delphia 47. Przed nami potezny Bastion. Po poludniu odplywamy na druga strone zatoki Biskajskiej o ile wiatry pozwola. Z innych atrakcji - intensywne bratanie sie z lokalesami przy degustacji win francuskich do 4 rano."


01.07.11 g.1345
"Dzis o 0240 po przejsciu Zat. Biskajskiej weszlismy do portu Ria de Vivero. Przed 0500 zaloga zakonczyla impreze za cudowne ocalenie i udala sie na zasluzony odpoczynek. Po drodze byly delfiny, fale jak stodola, zaloga dzielna i wspaniala, rzygala dalej niz widziala."

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa

Kolejny esemes od Zgrzybowatego i jego dzielnej załogi:

02.07.11 g.2011
"Po nocnych zmaganiach ze zmiennymi wiatrami, gdy raz płynęliśmy 8 kn, a za chwilę 1,5, dotarliśmy do La Coruny. Jest dobrze a nawet lepiej, bo zjedliśmy solidna porcję muli.
Gdyby muszelki były strawne to danie byłoby sycące, a tak, to jedynie mamy smaka. "

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa

Melduję, że znowu jestem.
Mieliśmy problemy z internetem w La Corunie, nie działał serwer portowy.
Teraz jesteśmy w Camarinias w Club Nautico. Przypłynęliśmy o 01 30, po czym zgodnie z tradycją do 04 00 świętowaliśmy cudowne ocalenie.
Na dziś prognozy o wiatrach zmiennych. Wieczorem wyjdziemy w kierunku Vigo.
Z wcześniejszych miejsc bardzo polecam wyspę Belle Ile, klimatyczny port, fajna atmosfera wśród żeglarzy na bojkach. Brataliśmy się intensywnie.
Również polecam wejście do rzeki Etel. Lekki dreszczyk emocji był , kiedy wskażnik echosondy pokazał głębokość 0,1 metra ( są swiadkowie naoczni), ale prześzliśmy z dużym luzem.
Nasz specjalista, gastrożeglarz* w knajpie w Etel nauczał Francuzów jakie wina maja stosować do odpowiednich potraw, słuchali bardzo uważnie i z dużym zainteresowaniem, bo lokalesi dotychczas spożywali głównie dobre tanie wina, bo tanie wino jest dobre i tanie.

*gastrożeglarz- żeglarz uprawiający gastronomiczne żeglarstwo, znawca kuchni wielu narodów, Waldemord zwany Psi.

_________________
Pozdrawiam !
Zbyszek "Zgrzyb" Przybyszewski
http://www.samoster.org.pl/index.php?dzial=7

Mule jedzą,wino piją... takim to dobrze ).

_________________
http://rejsy.org.pl/
Ze względu na cenzurowanie forum i promowanie niesportowych zachowań od 04.08.2011,brak zainteresowania forum.

Jesteśmy od rana w marinie Leixoes na przedmieściach Porto. Cały dzień zwiedzania miasta, a do tego degustacja licznych gatunków wina Porto.
Ciąg dalszy nastąpi niebawem.

_________________
Pozdrawiam !
Zbyszek "Zgrzyb" Przybyszewski
http://www.samoster.org.pl/index.php?dzial=7

Właśnie świętujemy kolejne, ale już ostatnie cudowne ocalenie, tym razem w Lizbonie. Żegnamy się z Polonusem, który był naszym domem przez dwa tygodnie. Jutro i pojutrze załoga rozjedzie się do domów, pozostanie bosman Przemo, a zaokrętuje się nowa ekipa.
Stopy wody...
Było świetnie, okręt dzielny bezproblemowy.

_________________
Pozdrawiam !
Zbyszek "Zgrzyb" Przybyszewski
http://www.samoster.org.pl/index.php?dzial=7

Zgrzybie, minęliśmy się bliżej niż przed rejsem przypuszczałem. Myślałem, że w okolicach 3-4.07 będziemy gdzieś między San Sebastian a La Rochelle, a okazało się, że wtedy kiedy wy płynęliście do Camarinias, my sztormowaliśmy pod ten NE jakieś 80 mil od was.

_________________
Leszek, s/v Saoirse
http://jachtsaoirse.blogspot.com

Wieczorek pożegnalno-zapoznawczy na szczęście już zakończony. Miło było, ostatnie toasty za cudowne ocalenie wzniesiono koło południa.
Jacht zatankowany paliwem po korek, przekazany następnemu Kapitanowi w stanie jakim jest.
My już spakowani, a jeden załogant już pewnie w domu. Lizbona piękna jak zawsze szczególnie nocą.
Dobrze by było znowu tu wrócić.
Muszę jakiś rejsik zorganizować, bo pływać trzeba.

_________________
Pozdrawiam !
Zbyszek "Zgrzyb" Przybyszewski
http://www.samoster.org.pl/index.php?dzial=7

Sprawdzę we czwartek.

_________________
Stopy wody pod tym, no, kilem!

Biały Wieloryb czyli...
(Marek Popiel)

http://whale.kompas.net.pl

Leo828 szkoda ,że nie udało się spotkać gdzieś na trasie. Czytałem Twoje sprawozdanie na Twoim blogu, ładną jazdę mieliście.
WhiteWhale niestety nie mogłem poczekać do czwartku, aby Ciebie przywitać, Marku.

_________________
Pozdrawiam !
Zbyszek "Zgrzyb" Przybyszewski
http://www.samoster.org.pl/index.php?dzial=7

Niestety tak...

_________________
Jestem tylko szarym człowiekiem
www.armator-i-skipper.pl

No ja doszedłem do siebie teraz po tych Biskajach, jak mi przepowiedział Krzysiek KB , ...zobaczysz ochłoniesz w domu i bedziesz dzwonił za następnym rejsem..."
Jak mielismy falki 4 metrowe modlilem się, teraz to bym powtórzył....choroba morska jakoś znów mnie ominęła, nie wiem może fale muszę być wyższe niż długośc jachtu

Wczoraj Polonus wszedł do Puerto de Mogan (gdzie stoimy i my Bergiem, polski jacht "Karolka" i polsko-angielskie "Ziarnko Piasku" - wszyscy w "kupie" )... Niestety załoga Polonusa nie znalazła czasu na odwiedzenie nas (my byliśmy, ale ich nie było).

Tyle co wykrzyczałam do nich na wodzie i podeszłam na stację, gdzie tankowali donoszę, że popłynęli dziś około 12 w stronę Cabo Verde. Wydawali się w dobrej formie i z dobrymi humorami

P.S. Słaba jest sieć więc wystąpiły komplikacje we wklejeniu posta... chyba teraz już dobrze będzie.

_________________
Ania

Rejsy morskie - www.syberg.pl

Wysłałem im esemesa opierdzieleniowego

BTW wiecie, że z sieci Netia nie można zadzwonić na Iridium? Pani w BOK z rozbrajającą szczerością wyznała, że to dla mojego dobra jest zablokowane wyjście na +8816, bo te rozmowy są bardzo drogie i ich nie odblokuje (pomimo tego, że klientem nie jest Grzywa, tylko jeden z większych banków w Najjaśniejszej R-plitej).
Już im wysłałem wymówienie!

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa

O to teraz wyszłam na kapusia... A ja przecież tylko troszkę

P.S.A teczki w wiadomej instytucji na mnie nie ma

_________________
Ania

Rejsy morskie - www.syberg.pl

Nie było

Gratuluję, pozdrów głowę cukru i Corcovado.

_________________
Żeglarstwo polega na tym, że pływając całe życie i będąc starym i schorowanym człowiekiem, nigdzie nie dopłynąć.
Krzysztof Chałupczak

A przyjrzyj się jadąc "do Chrystusa" cudownym widokom:

I pozdrów mieszkających w okolicy mieszkańców Rio...

_________________
Jaromir Rowiński aka pierdupierdu
Jeżeli masz ochotę komentować takie poglądy, których co prawda nigdy nie wyraziłem, ale które kompletnie bez sensu i z sobie tylko znanej przyczyny usiłujesz mi przypisać - droga wolna. Śmiesznych nigdy dość...

Mylisz się, Twoje zdjęcia nie są z Rio, ani nawet z jego przedmieść. Fawela w Rio wygląda tak. A pilnują jej tacy panowie

_________________
Żeglarstwo polega na tym, że pływając całe życie i będąc starym i schorowanym człowiekiem, nigdzie nie dopłynąć.
Krzysztof Chałupczak

Zwiedzałem fawele z przewodnikiem, miejscowym nauczycielem. Są tam szkoły, kościoły, banki, a nwet Mc Donaldy. 80% procent mieszkańców faweli pracuje na terenie Rio. Każdy do faweli może wejść i wyjść. Przestępczość oczywiście istnieje, ale nie jest tak, że zaraz nas ktoś napadnie, okradnie, zabije.
Do faweli nie wchodzą umundurowani policjanci.

_________________
Żeglarstwo polega na tym, że pływając całe życie i będąc starym i schorowanym człowiekiem, nigdzie nie dopłynąć.
Krzysztof Chałupczak

Nie mylę się, sygnalizując, że zachwyt nad Rio okazywany teraz w Polsce, może zamienić się w gorzkie rozczarowanie na miejscu. I że jadąc do betonowego Cristo Redentor trudno nie zauważyć podobnych do przykładowo wrzuconych obrazków - nawet trzymając się utartych, bezpiecznych szlaków... Obrazków, o których nie wiedzieć czemu napisałeś, że nawet nie są z Rio... (BTW - druga fotka pochodzi stąd: http://www.imdb.com/title/tt0870090/ i jest to jest Rio jak z obrazka, takiego mianowanego do filmowych nagród )

Ale mniejsza z tym, dziwi mnie, że sformułowałeś swoją wypowiedź tak, jakby główny problem tego miasta dotyczył jakiejś jednej, konkretnej "Faweli"....
Tymczasem w samym mieście Rio de Janeiro (zostawmy Niteroi i całą resztę "metro") jest jakby ciut więcej Favelas niż jedna... Nazwy wielu - ale nie wszystkich są np. tu:
http://pt.wikipedia.org/wiki/Lista_de_f ... as_avulsas
Przy czym same nazwy, granice i podziały są zwyczajowe i zmienne, nie ma stałej liczby faveli, lokalizacje się zmieniają, domostwa plenią się w górę, mają miejsce pacyfikacje, wyburzenia (siłowe i pokojowe), powstają nowe "shanty-towns", kiedy zamienia się w favele cześć nowych osiedli socjalnych, etc, etc... Ba - brak nawet jasnej definicji, czym jest favela....
Stąd - nie wiadomo nawet ile na prawdę ludzi w tych zakazanych miejscach żyje. Niemniej - lokalne szacunki mówią, że nie mniej niż 16-20% mieszkańców samego miasta. Czyli minimum milion ludzi... A Ty powiadasz, że tacy panowie to upilnują?

Hmmm... Co do takich panów pilnujących - sądzę, że zwykły niedoświadczony turysta w Rio, powinien mieć świadomość, że nie należy na nich nigdy liczyć. A czasem należy się ich obawiać tak samo, jak bandytów, przeciw którym teoretycznie walczą....
Generalnie - lokalni policaje z Policia Civil), gdy mają do czynienia ze sprawą zgłoszona przez cudzoziemców - udają skutecznie głupa, starają się nic nie zrozumieć i unikać jakiejkolwiek aktywności. W każdym delegacion jest przecież zajmujący internet i szumi przyjemne condicionado - po co więc w ogóle wychodzić na ulicę...
W złych okolicach można czasem spotkać Policia Militar a w Rio jej oddziały specjalne BOPE http://www.boperj.org/ (warto kliknąć - tak, to jest oficjalne strona oddziału policji...) Jest to formacja paramilitarno - prewencyjna, ludziom z ulicy niedostępna. Do spraw kradzieży, pobić i innych przestępstw dotyczących cudzoziemców się nie zniża. Widząc ich oddział na ulicy lepiej trzymać ręce na widoku, bo lubią sobie postrzelać i z zasady nie muszą się z tego tłumaczyć...
A jak zobaczysz na ulicy zdyszany oddział wojskowych (i jak potrafisz odróżnić ich od BOPE) - to radzę ręce mieć już dużo wcześniej wysoko nad głową, a potem na znak zrozumienia sytuacji stanąć twarzą do ściany. Jako że betonowy Zbawiciel wszystko u swych stop widzi - warto też wtedy pomodlić się, byle szybko...

Na koniec - przykro mi, że nie mam własnych zdjęć z Rio...
Zostały w mieście... Razem z aparatami, znaczy z moim i kolegów. No i z portfelami. I z telefonami. No i razem z prawie wszystkim, co turyści noszą ze sobą i na sobie...
Ale i tak byłem zadowolony, że zostawiono mi życie, zdrowie, sandałki, szorty i podkoszulek. Obyło się bez worka po mączce rybnej
Do hotelu (bez kasy, wieczór, kilkanaście km) załatwił nam darmowy transport jakiś przypadkowy ochroniarz (to najpopularniejsza profesja w mieście...) Manuel. Prawdziwie serdeczny człowiek. Pewnie jak skończył swoją 24-godzinną szychtę, to ruszył gdzieś pod górę, spać do domu, w którejś z favelas...

_________________
Jaromir Rowiński aka pierdupierdu
Jeżeli masz ochotę komentować takie poglądy, których co prawda nigdy nie wyraziłem, ale które kompletnie bez sensu i z sobie tylko znanej przyczyny usiłujesz mi przypisać - droga wolna. Śmiesznych nigdy dość...

Jestem ogromnie ciekaw warunkow tego castigu.
Wczoraj wylecieli do Amstrdamu, dziś rano do Lidzbony a wieczorem wystartowali do Hameryki pd.
Lądowanie za 4 godz o 5 rano lokalnego czasu.
3mam za Nich kciuki.
Pzdr
Kocur

_________________
Pozdrawiam
Włodzimierz "Bury Kocur" Ring
S/y "Bury Kocur IV"
POL 8888
MMSI 261 03 14 50

"Jeżeli chodzi o podatki to nikt nie jest patriotą"
G.Orwell