Forum Żeglarskie

Zarejestruj | Zaloguj

Teraz jest 23 lip 2025, o 13:44




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 12 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: 9 lip 2012, o 22:17 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 maja 2008, o 17:28
Posty: 2056
Lokalizacja: Nowa Zelandia
Podziękował : 779
Otrzymał podziękowań: 1679
Uprawnienia żeglarskie: nie posiadam
Rejs z Lizbony na Azory zaplanowałem jako rejs samotny. Kilku moich znajomych zadało mi pytanie dlaczego sam? Ale na szczęście pozostali nie zadawali mi tego pytania. Na tak postawione pytanie, nie potrafię odpowiedzieć. To co mi przychodzi do głowy mogłoby zabrzmieć zbyt patetycznie, albo nie być do końca dobrze zrozumiane, szczególnie przez tych, którzy nigdy nie żeglowali, ale również przez tych, którzy nigdy nie żeglowali samotnie.
Powiem tylko tyle, że jest mi to potrzebne. Ucieczka od zgiełku życia na lądzie staje się naprawdę spełniona dopiero wtedy, gdy ląd zniknie za horyzontem. Sam na sam z morzem jest czymś co pozostaje głęboko…

Wyruszyłem następnego dnia po przybyciu do Lizbony, gdyż grib zapowiadał doskonałe wiatry przez następne 2 – 3 dni, potem było już tylko gorzej.

W odległości 40 Mm od brzegu Portugalii ruch statków był niewielki ale na osłabienie mojej czujności nie pozwolił mi handlowiec, który będąc w odległości 20 Mm (szedł z prędkością 12 w) i utrzymywał kurs kolizyjny ze mną (CPA 1-2 kable). Po godzinie odległość zmniejszyła się o połowę a CPA było już nie więcej niż 1 kabel. W miarę upływu czasu i zbliżania się statku CPA zmniejszało się. Pomyślałem sobie, że nawigator bawi się celując we mnie jak na strzelnicy. W tym przekonaniu utwierdzały mnie następne przebyte mile. W odległości 2 Mm CPA wynosiło 0, gdyby miał torpedę mógł ją odpalać. Szedłem ostrym kursem na wiatr prawym halsem, statek nadchodził ze strony portboard. W tej sytuacji odpadanie niewiele by już zmieniło, chyba, że przeszedłbym do baksztagu zmieniając kurs o 150 stopni, no i druga opcja to zwrot przez sztag, czego nie chciałem robić, wiatr wiał z prędkością prawie 30 w. Postanowiłem wywołać statek przez radio. Zgłosił się po drugim wywołaniu. Po przywitaniu zapytałem się czy mnie widzi. Odpowiedział, że widzi mnie doskonale. Utrzymując uprzejmy ton, zasugerowałem delikatnie, że wydaje mi się, że mamy kolizję kursów. Odpowiedź była natychmiastowa – masz rację, zmieniam mój kurs. Nie był zbyt rozmowny, więc podziękowałem i pożegnałem się. Po około 10 minutach kolos przeszedł mi przed dziobem w odległości 1 kabla. Jestem przekonany, że nawigator zabawił się, ale nie podejrzewam go o złe zamiary, niemniej fakt jest taki, że nigdy dotąd nie zdarzyło mi się, żeby jednostka przez 2 godziny utrzymywała zacieśniający się kurs kolizyjny. Rozmyślałem jeszcze przez chwilę co chodziło po głowie oficerowi wachtowemu tego statku. Była północ, więc poszedłem spać. Dookoła było pusto, nie licząc ruchu wzdłuż wybrzeża za moją rufą.

Po dwóch dniach żeglugi dopadał mnie euforia liczenia i kalkulowania. Przez dwie doby przepłynąłem 270 Mm, do przebycia pozostało mi niecałe 700, lub 600 gdy zdecyduję się na wejście do Ponta Delgada. W sześć dni mogę pokonać ten dystans nie odpalając silnika, niech tylko nie przestanie wiać. Tymczasem życie na jachcie przy wiejącym z baksztagu (15 – 20 w) wiaterku przypominało dom. Jacht szedł gładko jak po stole, gdyby nie widok szybko przesuwającej się wody w bulaju nad kuchenką, można by myśleć, że stoję w miejscu. Złapałem BBC na krótkich falach, co wypełniło wnętrze jachtu nie tylko fajną muzyką, mogłem też słuchać wiadomości i ciekawych felietonów. Brakowało tylko łączności telefonicznej i Internetu. Ale nie cierpiałem z tego powodu. Cały urok samotnego żeglowania polega właśnie na tym, że zrywa się kontakt ze światem. Po takim rejsie powrót na ląd jest bardziej ekscytujący.
Trzeci dzień żeglugi przyniósł słabnący wiatr. Słabnący do tego stopnia, że po południu musiałem odpalić silnik. Od tej pory rejs przebiegał w rytmie wieczornych i porannych bryz, oraz nie wiedzieć skąd pojawiających się podmuchów o różnej sile i z różnych kierunków. Trafiły się też dwie lokalne burze. Tego dnia wieczornej bryzy starczyło aż do północy. Nad ranem obudził mnie hałas wchodzącej na wysokie obroty turbiny generatora wiatrowego. Wybiegłem do kokpitu i stwierdziłem, że wieje nawet nieźle, ale prosto w nos. Usiadłem żeby postudiować griba mając nadzieję, że uda mi się wyciągnąć jakieś sensowne wnioski, ale trzydniowy grib nie pozwala już zazwyczaj na wyciąganie wniosków. Na telefaksy nie mogłem również liczyć, szumy zamazywały obraz niemal całkowicie. Muszę koniecznie sprawić sobie porządną antenę krótkofalową. Wyszedłem do kokpitu i w złocącej się wodzie w promieniach wschodzącego Słońca dostrzegłem płynący z przeciwka jacht. Był to pierwszy (i jedyny napotkany w morzu) jacht. W lornetce widać było wyraźnie granatowy kadłub i napięty grot. Idą na silniku – pomyślałem. Szybko też stwierdziłem, że śpią, bo powinni płynąć na żaglach, nie wiedzą, że wieje. Po kilku minutach jacht pod francuską banderą majestatycznie przeszedł obok mojej burty w odległości kabla. Na pokładzie nie było widać żywego ducha, moje hop, hop, nie pomogło, nikt się nie obudził. Chyba muszę sobie sprawić horn na sprężone powietrze. Odprowadziłem francuzów wzrokiem zaglądając w lornetkę. Będą potem opowiadać, że spali, bo na morzu było pusto. Wszyscy tak robią i wszyscy tak mówią.

Po siedmiu dniach przypłynąłem do Ponta Delgada i po dwudniowym postoju w tym uroczym miejscu, popłynąłem dalej na Terceirę, korzystając z ostatnich zapowiadanych na najbliższe dni podmuchów wiatru.

Koniec mojego rejsu nie mógł spełnić się w lepszym miejscu. Praia da Victoria na Terceirze była miejscem zakończenia regat Jester Azores Challenge. Regaty samotników na małych jachtach (6-9m). W dniu mojego przybycia zakończył też regaty Edek Zając na s/y Holly. W marinie czuło się atmosferę miejsca, gdzie wydarzyło się coś ważnego. Tegoroczne regaty zostały zaliczone do najtrudniejszych w historii. Do mety dopłynęło 13 z 30 jachtów, które wystartowały z Plymouth. Jeden uczestnik został podjęty przez helikopter około 120 Mm po starcie. Niezwykłe było to, ze jacht sam powrócił do Plymouth (miejsca startu) bez najmniejszej ryski na nim. Inny uczestnik dopłyną na metę bez masztu.
W marinie cumowała grupka żeglarzy finalistów, którym ciągle towarzyszył Trevor leek na s/y Jester . Wszyscy czekali na wieści od Edwarda. Wiadomość, że zbliża się do portu była wiadomością dnia. Edward będąc w morzu wspominał, że brakuje mu kompotów, co pocztą pantoflową zostało odebrane jako brak wody. Ktoś pytał mnie czy to prawda, że Edwardowi skończyła się żywność. Edward na metę przybył ostatni i znalazł się w nielicznej grupie finalistów. Warto też odnotować fakt, ze płynął najmniejszym jachtem. W czasie wieczornej biesiady na wniosek Trevora powołano kapitułę w skład której weszli wszyscy obecni i w głosowaniu jawnym przez aklamację uznano Edwarda Zająca zwycięzcą regat. Doceniono fakt, że był to pierwszy oceaniczny rejs Edwarda, który dodatkowo obfitował w serię technicznych problemów. Problemów, które niejednego twardziela zmusiłyby do rezygnacji z udziału w regatach. Doceniono też fakt, że do mety dotarli tylko weterani tych regat i samotnicy, którzy mają na swoim koncie dziesiątki tysięcy mil samotnego oceanicznego pływania. Toastom i wyrazom uznania nie było końca.

Postój w Praia da Victoria, wśród tylu wspaniałych żeglarzy sam w sobie stanowi wydarzenie żeglarskie. Każdy uczestnik Jester Azores Challenge, to odrębna osobowość, inna filozofia życiowa i inne podejście do samego żeglowania. Jedyny wspólny mianownik tych ludzi, to miłość do żeglarstwa, w szczególności do żeglarstwa samotnego. O ile samo pływanie w pojedynkę sprawia, że ci żeglarze czują się dobrze sam na sam z morzem, o tyle w porcie każdego samotnika można łatwo rozpoznać po wrażliwości na problemy innych ludzi i chęci niesienia pomocy. Myślę, że te i inne niezwykłe cechy samotników sprawiają, że żeglarze z okolicznych jachtów czują potrzebę uściśnięcia ręki tym ludziom. Padały słowa, które świadczą jednoznacznie o prawdziwym nieudawanym podziwie dla nich. To są prawdziwi minimaliści. Minimaliści w tym znaczeniu, że potrzebują bardzo niewiele, żeby uprawiać wielkie żeglarstwo. Pływają jachtami, które nawet na Mazurach zaliczane byłyby do tych mniejszych. Jeżeli ktoś oczekiwałby mrożących krew w żyłach opowieści morskich, to byłby zawiedziony. Niczego takiego tam nie ma. Nikt nie kreuje się na bohatera mórz i oceanów. Jak zapytałem Edwarda o sztorm na południu zatoki biskajskiej, powiedział: no pogoniło mnie tam, najgorsze było to, że po dwóch tygodniach wróciłem w to samo miejsce. No i tyle na ten temat.
Bardzo podobało mi się licytowanie, komu ile wody zostało na mecie. Byli tacy co mieli ostatnie 3 litry. Edward zajął pierwsze miejsce – na mecie miał 25 litrów!!! Wszyscy w Praia da Victoria myśleli, że Edwardowi skończyła się woda. A na śniadanie w finałowy poranek miał flaczki.

Mój rejs z Lizbony na Azory nie miał obfitować w doniosłe wydarzenia. Sam na sam z morzem jest fajne ale nie na tyle, żeby się na ten temat rozpisywać. Tymczasem okazało się, że zaliczyłem ten rejs do najciekawszych z żeglarskiego punktu widzenia. Żeglarstwo to obcowanie nie tylko z morzem, ale również z prawdziwymi ludźmi morza. Obyście wszyscy jak najczęściej spotykali ich na swojej drodze.

_________________
Marek (dawniej Jeanneau - wszystko się kiedyś kończy)
Czas ruszać. www.newkate.com



Za ten post autor -O- otrzymał podziękowania - 19: Ania, Były user, Cape, dudeusz75, Gąsia, Jaromir, Maar, maciek.k, Magister, pakarod, peter, plitkin, pough, puffin, tuptipl, waliant, zosta, Zuzanna, żaba
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 9 lip 2012, o 23:03 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 30 cze 2011, o 21:44
Posty: 299
Podziękował : 69
Otrzymał podziękowań: 43
Uprawnienia żeglarskie: pasażerka
Jeanneau napisał(a):
Żeglarstwo to obcowanie nie tylko z morzem, ale również z prawdziwymi ludźmi morza. Obyście wszyscy jak najczęściej spotykali ich na swojej drodze.

Mam wrażenie jakbym już teraz, z jednym z nich obcowała przez ten fascynujący opis. ;)
Dziękuję Ci za piękną relację.

Pomimo iż nie jestem żeglarką, a swoje morskie doświadczenia miałam całe lata temu, w pełni zgadzam się z Twoimi uwagami o samotnikach.
Do dziś pamiętam swoje spotkanie z żeglarzem, który od lat mieszkał i żeglował na swoim jachcie. Wspaniały, bardzo skromny człowiek, emanujący wewnętrznym spokojem i siłą.
Każdemu życzę takiej równowagi ducha. :D

_________________
Pozdrawiam, Małgosia
s/y White Phoenix

"Najczęściej, nie tyle trzeba zmieniać samą sytuację, ile sposób jej doświadczania" Sensei Sunya


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 10 lip 2012, o 07:51 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 8 paź 2008, o 20:15
Posty: 7584
Lokalizacja: Poznań
Podziękował : 452
Otrzymał podziękowań: 942
Uprawnienia żeglarskie: wystarczające
Świetny tekst, dziękuję.
Spotkałeś Berga ?

_________________
Żeglarstwo polega na tym, że pływając całe życie i będąc starym i schorowanym człowiekiem, nigdzie nie dopłynąć.
Krzysztof Chałupczak


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 10 lip 2012, o 08:24 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 maja 2008, o 17:28
Posty: 2056
Lokalizacja: Nowa Zelandia
Podziękował : 779
Otrzymał podziękowań: 1679
Uprawnienia żeglarskie: nie posiadam
Cape napisał(a):
Spotkałeś Berga ?

Minęliśmy się na Terceirze o włos. Dostałem sms-a, że tam jest, już na lotnisku.
Ale za trzy tygodnie, będę odwiedzał wszystkie wyspy na Azorach, więc się gdzieś trafimy.

_________________
Marek (dawniej Jeanneau - wszystko się kiedyś kończy)
Czas ruszać. www.newkate.com


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 10 lip 2012, o 09:09 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 kwi 2006, o 11:31
Posty: 17563
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 2354
Otrzymał podziękowań: 3696
Uprawnienia żeglarskie: ***** ***
A napisz Mareczku, jak radziłeś sobie ze snem. Ile czasu w ciągu doby spałeś? Jak to sobie dzieliłeś, jak długie to były odcinki snu?
Czy masz jakiś budzik (radar detector)?

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 10 lip 2012, o 10:48 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 maja 2008, o 17:28
Posty: 2056
Lokalizacja: Nowa Zelandia
Podziękował : 779
Otrzymał podziękowań: 1679
Uprawnienia żeglarskie: nie posiadam
Maar napisał(a):
jak radziłeś sobie ze snem. Ile czasu w ciągu doby spałeś?

Wbrew pozorom sen (w czasie samotnej żeglugi) na oceanie to jeden z najmniej istotnych problemów. Mam na jachcie timer, taki z supermarketu na sprężynkę. Żeglując w pobliżu lądu bezpiecznie jest dawkować sen po 15 - 20 minut. Tak spała zmęczona do nieprzytomności Naomi Jones w Kanale Angielskim (sorry Catz). Ale na otwartym oceanie śpi się dłużej (dużo dłużej). Między bajki można włożyć opowieści o braku snu w żeglowaniu oceanicznym dalej od brzegów.
Edek powiedział mi, że przez pięć tygodni będąc na otwartych wodach nie widział żadnego statku. Powiedziałem mu, że najprawdopodobniej jak przepływały, to spał :-) Widział natomiast płynącą kłodę drewna.

Oczywiście sposób obchodzenia się ze sobą będzie zależał od akwenu i miejsca w którym się żeglarz znajduje. Krzysztof Baranowski obiecał Edwardowi, że na oceanie będzie mu żeglowało się dożo łatwiej, niż na Bałtyku.

Ja poza jachtem (francuskim) o którym opisałem, nie widziałem nikogo i nie mam tu na myśli widzenia wzrokowego, AIS nie pokazał mi również żadnej jednostki (zasięg min. 50 Mm). Pierwsze statki i promy pokazały się w pobliżu wysp.

Nie będę odkrywczy, gdy powiem, że do pływania samotnego potrzebna jest odrobina (co najmniej) szczęścia. Jeżeli, ktoś czuje się pechowcem, nie powinien sam pływać.

_________________
Marek (dawniej Jeanneau - wszystko się kiedyś kończy)
Czas ruszać. www.newkate.com


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 10 lip 2012, o 11:02 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 5 sty 2011, o 00:02
Posty: 1975
Podziękował : 96
Otrzymał podziękowań: 96
Uprawnienia żeglarskie: kapitan jachtowy
Gratulacje i pełen szacun dla Jeanneau.

_________________
Stopy wody pod kilem...
Wasyl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 10 lip 2012, o 11:27 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 7 cze 2010, o 19:37
Posty: 13873
Lokalizacja: Port Rybnik
Podziękował : 1632
Otrzymał podziękowań: 2382
Uprawnienia żeglarskie: sternik jachtowy
Jeanneau napisał(a):
Rejs z Lizbony na Azory zaplanowałem jako rejs samotny.

Marek czy miałeś jakiekolwiek obawy przed rejsem , w trakcie rejsu i jakie jeżeli były ?
Czy Twój jacht Sun Oddysey 42.2 jest jachtem, któremu można " zaufać " i dlaczego ?

_________________
Wojciech1968 Port Rybnik
W życiu piękne są tylko chwile...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 10 lip 2012, o 12:43 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 maja 2008, o 17:28
Posty: 2056
Lokalizacja: Nowa Zelandia
Podziękował : 779
Otrzymał podziękowań: 1679
Uprawnienia żeglarskie: nie posiadam
Wojciech1968 napisał(a):
czy miałeś jakiekolwiek obawy przed rejsem , w trakcie rejsu i jakie jeżeli były ?

Jeżeli bym napisał, że wyjście w ten rejs nie poprzedzały żadne emocje, to oczywiście bym kłamał. Emocje były. Był taki moment, kiedy utraciłem zasięg telefonu komórkowego. Popatrzyłem wtedy na EPIRB i pomyślałem - nie licz na to, że będziesz potrzebny.
Ale prawda oczywiście jest taka, że wyjście w morze na kilka dni wiąże się z ryzykiem, zachorowania, wpadnięcia w sztorm, zawodności sprzętu i innych zdarzeń. Wystarczy poczytać ' Utracone Jachty". A druga prawda jest taka, że myślałem o tym tylko na samym początku. Niemniej byłem dużo bardziej wyczulony na odgłosy.
Wojciech1968 napisał(a):
Czy Twój jacht Sun Oddysey 42.2 jest jachtem, któremu można " zaufać " i dlaczego ?

Absolutnie tak. Mój jacht utrzymuję na możliwie najwyższym poziomie sprawności technicznej. Jest też nieźle wyposażony. Mam teraz wzmocnione olinowanie przez dodatkowy baby sztag z możliwością zakładania żagla sztormowego. Kadłub mojego jachtu, który ma ponad 10 lat jest "twardszy" od tych współcześnie robionych.
W portach widziałem wiele takich, którym bym nie zaufał a mimo wszystko jachty te bezpiecznie pływają. Sprzęt do tylko jedna strona medalu bezpiecznego pływania.

_________________
Marek (dawniej Jeanneau - wszystko się kiedyś kończy)
Czas ruszać. www.newkate.com


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 10 lip 2012, o 15:44 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 4 paź 2010, o 20:20
Posty: 1597
Podziękował : 287
Otrzymał podziękowań: 446
Uprawnienia żeglarskie: kapitan
Skromność Marka nie pozwoliła mu wspomnieć słowem, że przyholował do portu łódkę Edwarda

_________________
pozdrawiam
Piotr Kasperaszek dawniej "Grek Zorba"
http://www.kasperaszek.pl


Ostatnio edytowano 10 lip 2012, o 15:48 przez Maar, łącznie edytowano 1 raz
literówka


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 13 sie 2012, o 14:32 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 kwi 2006, o 11:31
Posty: 17563
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 2354
Otrzymał podziękowań: 3696
Uprawnienia żeglarskie: ***** ***
Marku, czy to nie jest już czas na następną część opowiadania? :-)

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 13 sie 2012, o 19:30 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 30 lis 2011, o 20:33
Posty: 2037
Podziękował : 313
Otrzymał podziękowań: 953
Uprawnienia żeglarskie: niebieskie, plastikowe, ze zdjęciem
Maar napisał(a):
Marku, czy to nie jest już czas na następną część opowiadania? :-)

Ciąg dalszy właśnie powstaje :)
Marek płynie teraz z Azorów na Maderę a później na W-y Kanaryjskie.
Mam nadzieję zobaczyć się z Nim w najbliższy czwartek koło południa w marinie Funchal.

_________________
Daniel
***** ***
"W demokracji wolno głupcom głosować, w dyktaturze wolno głupcom rządzić." B. Russell
"Propaganda u ruskich jest potrzebna, bo jak im wyłączycie TV zorientują się, że są głodni." Internet
"To dziwne być w tym samym wieku co starzy ludzie." tamże


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 12 ] 


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 11 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
[ Index Sitemap ]
Łódź motorowa | Frezowanie modeli 3D | Stocznia jachtowa | Nexo yachts | Łodzie wędkarskie Barti | Szkolenia żeglarskie i rejsy NATANGO
Olej do drewna | SAJ | Wypadki jachtów | Marek Tereszewski dookoła świata | Projektowanie graficzne


Wszystkie prawa zastrzeżone. Żaden fragment serwisu "forum.zegluj.net" ani jego archiwum
nie może być wykorzystany w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody właściciela forum.żegluj.net
Copyright © by forum.żegluj.net


Nasze forum wykorzystuje ciasteczka do przechowywania informacji o logowaniu. Ciasteczka umożliwiają automatyczne zalogowanie.
Jeżeli nie chcesz korzystać z cookies, wyłącz je w swojej przeglądarce.



POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL