Forum żeglarskie https://forum.zegluj.net/ |
|
Stavanger – Lerwick – Bergen na s/y NEST https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=39&t=12893 |
Strona 1 z 1 |
Autor: | Andy [ 1 wrz 2012, o 21:52 ] |
Tytuł: | Stavanger – Lerwick – Bergen na s/y NEST |
Wreszcie udało mi się popływać na nowym nabytku mojego Ośrodka s/y NEST ex GARDA. Kupiliśmy ten jacht w ubiegłym roku i mimo, że był w bardzo dobrym stanie to zimą zrobiliśmy na nim drobną demolkę i zmodernizowaliśmy go według moich wyobrażeń. Wymieniliśmy w całości wyposażenie nawigacyjne, zmodernizowaliśmy instalację elektryczną i jeszcze parę innych rzeczy, a wraz z rozpoczęciem sezonu jacht poszedł na wodę i w morze. Mnie udało się poprowadzić dwa etapy wyprawy za krąg polarny. Wystartowałem w Stavanger i korzystając z zupełnie przyzwoitej prognozy wyruszyliśmy w morze i dawaj na Szetlandy! Prognozy były przyzwoite, ale jak to w życiu bywa, szara rzeczywistość okazała się mniej przyzwoita. Przez cały czas szliśmy ostrym bajdewindem a siła wiatru nie schodziła poniżej 5-tki. Droga do Lerwick zajęła nam ponad 50 godzin! Lerwik fajne miasto. Zobaczyliśmy jak wygląda tam wieczór kawalerski. Banda kolesiów przegoniła na golasa przez całe miasto pana młodego odwiedzając oczywiście wszystkie puby. Piwo i gorzała lała się strumieniami. Strach było wyjść z jachtu, żeby przypadkowo nie dostać po twarzy. Ale poza tym spoko. Poza tym kapitanat stwierdził, że że ponieważ jesteśmy jachtem Gdynia Maritime University a nasz rejs to sailing training więc nic nie płacimy. Fajnie! Zawsze to jakaś trochę funciaków w kieszeni tzn. w kasie jachtowej zostało. Drogę powrotną do Norwegii zrobiliśmy w 20 godzin! Super żegluga! Cały czas baksztag, momentami co prawda przechodzący do fordziela ale jazda była przedniachociaż tylko na geni. Grota nie stawiałem, bo momentami wchodziliśmy w fordewind, a poza tym jacht ma baksztagi i szczerze mówiąc bałem się trochę, że któryś ze sterników walnie niekontrolowaną rufę i będą kłopoty. Ale i tak prędkość rzadko kiedy schodziła nam poniżej 7 knotów. I z taką prędkością wpadliśmy do Sognefjordu. Nocne wejście do pierwszego norweskiego portu Leirvik teoretycznie powinno być proste. Oczywiście pod warunkiem, że wszystkie światła palą. Ale jak nie palą to już tak słodko nie jest. Trzeba tam wejść w głąb jednej z odnóg fiordu a po drodze jest próg skalny. Zgodnie z locją i mapą dobrze oznaczony czerwonym światłem, jest też nabieżnik i wszystko jest OK, dopóki świtała palą. Gorzej jak jest ciemno i nic nie pali. Tak właśnie było. Jechałem na mapie elektronicznej. Dookoła ciemno jak cholera. Wokół wysokie góry. GPS pokazuje, że widzi tylko 4 satelity, a mój wypasiony satelitarny GPS COMPASS mówi, że mój błąd pozycji wynosi 15 metrów! Ciekawe według jakiego algorytmu on to oblicza?? A skoro wie jaki jest błąd to jaką pozycję mi pokazuje? Mniej więcej właściwą, czy z błędem 15 metrów? No i gdzie ja do cholery jestem? Jest niska woda więc jak nie trafię w wejście to wlezę na ten cholerny próg i będą jaja. Wreszcie jakimś cudem przez lornetkę zauważyłem jakąś tyczkę. Jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma. Założyłem że to jest właśnie to cholerne czerwone światło, które ma palić a nie pali. No i miałem rację, bo jak się później okazało, dokładnie tak było. Z Leirvik popłynęliśmy w głąb fiordu aż do lodowca Jostedalsbreen. Świetna żegluga, ale w fiordach jak to w fiordach. Płynie się z wiatrem lub pod wiatr. My niestety mieliśmy raczej pod wiatr. Tak więc silnik miał co robić. Najbliższy do lodowca Jostedalsbreenport port to Fjaerland. Bardzo fajna dziura. Stanęliśmy tam do jedynego pontonu w okolicy, który według mapy zakotwiczono na osuchu. No ale skoro na niskiej wodzie miałem tam jeszcze metr wody pod balastem, to jak się okazało słusznie założyłem, że płycej już nie będzie i stałem tam sobie zupełnie bezpiecznie. Za wyjątkiem polerów nic tam nie ma. O prądzie, wodzie czy kibelkach można zapomnieć. Za to Polacy są. Zresztą to żadna sensacja w Norwegii Polacy są wszędzie. W fiordach żegluga jest świetna. Z tym, że pływa się tam albo z wiatrem, albo pod wiatr. My niestety pływaliśmy przede wszystkim pod wiatr. Całe szczęście, stacji paliw jest dużo, większość automatycznych, a paliwo dla jachtów dużo tańsze jak do samochodów. Ceny diesla porównywalne są do cen polskich, a czasami można trafić na paliwo tańsze niż u nas. Wymianę załogi mieliśmy w Bergen. Dopłynęliśmy tam oczywiście w nocy i szok! Jak żyję nie widziałem w tam tylu jachtów, co prawda głównie motorowych ale jednak jachtów! Jachty stały w tratwach po 6 a nawet 7 w tratwie. Jak się okazało się że to autochtoni, którzy z bliższych lub dalszych okolic przypłynęli na koncert Bruce Springsteen’a. Koncertu nie oglądaliśmy, ale wszystko fajnie było słychać. Fajnie grał. Uwaga na tzw. „mariny”! Większość to mariny klubowe, w których nie ma nic poza keją, prądem i wodą, ale o kibelkach, prysznicach, pralkach czy nie daj Boże saunach można zapomnieć. Z kasą jest różnie. Czasami się płaci, czasami kasę wrzuca się do jakiejś skrzynki, a czasami nikt żadnej kasy nie chce, ale to najrzadziej. c.d.n Pozdrawiam Andrzej Szklarski * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * |
Strona 1 z 1 | Strefa czasowa: UTC + 1 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group https://www.phpbb.com/ |