Historia zakupu Anromedy
Bardzo cierpiałem po sprzedaniu Hayki zeszłego roku, nie mogłem się pozbierać po tej stracie a życie moje, bez odskoczni od prozy codzienności stało się puste.
Tym bardziej że żeglarska sfera mojego żywota legła od tego momentu w gruzach, wszystkie ambitne plany żeglarskie spaliły na panewce, a oferty skiperowania się rozmyły z powodu awarii lub rezygnacji załóg z planów rejsowych. Powód wszystkich tych niepowodzeń mógł leżeć tylko w sprzedaży jachtu, gdyż wtedy wszystko zaczęło się chrzanić. Nie dziwi więc że każdą wolną chwilę moją głowę zaprzątały myśli o jachcie.
Nie muszę więc mówić jakie było moje zdziwienie i radość gdy kolega Tomek z którym nie raz rozmawiałem o moich pomysłach żeglarskich sprzedał swojego Cartera i napomniał o możliwości zakupu jachtu na spółkę. To był dar od losu bo wcześniej jako armator Tomek nie był za bardzo zainteresowany spółką. W nasze plany wdrożyliśmy jeszcze jednego kolegę Przemka z którym zawsze żegluję aby było bardziej demokratycznie i mniej uciążliwe finansowo, z resztą i tak i tak zawsze był on nieodzownym kompanem naszych Bałtyckich wojaży, czy to turystycznych czy regatowych.
Po ustaleniu priorytetów, którymi były: jacht musi być, niedrogi i szybki, z zacięciem regatowym, ale nie typowa regatówka tak aby można było się nim wybrać na Szkiery czy Alandy, rocznik między 80-90 gdyż linie konstrukcyjne z z wąskimi rufami z tamtych lat podobają nam się najbardziej i laminaty są grube i mocne, 33-34 stopy długości (na dłuższy raczej nas nie stać), aby był teoretycznie szybszy od naszych 30 stopówek i miał szansę nawiązać rywalizację z takimi jednostkami jak Sigma kolegi Jacka Zielińskiego i paroma innymi na zatoce.
Zaczęło się żmudne przeszukiwanie sieci, szybko okazało się że lata dziewięćdziesiąte są poza granicą naszego budżetu więc skupiliśmy się na latach osiemdziesiątych. Po zawężeniu poszukiwań do Europy okazało się że w naszym zasiegu pozostaje zaledwie kilkanaście do kilkudziesięciu jachtów, przeważnie w słabej kondycji, znalazłem co prawda parę Firstów 33 i 34, Sigmę 33, MG ¾ T i jednego X-33 ¾ T ale mając już doświadczenie z kupowaniem jachtu, wiedziałem że takie orzeszki mogą oznaczać skarbonkę bez dna, a tego chcielibyśmy uniknąć.
Po wielu przemyśleniach, kilku dyskusjach przy flaszeczce whisky zrewidowaliśmy nasze plany, trzeba kupić jacht do remontu. Zapłacimy za niego połowę jak nie 1/3 przeznaczonej na jacht kwoty, a po remoncie przez nas będziemy na 100% pewni co mamy.
Ostatecznie wybraliśmy trzy jachty w UK
MG 34, Cartera 35 i Bolero 35, ten ostatni szczególnie nam się spodobał, gdyż był to protoplasta dobrej i szybkiej Sigmy 36 i właściciel niedawno obniżył cenę do 9900 GBP, co prawda jacht nosił niewielkie ślady osmozy, ale z nowym silnikiem i takim potencjałem że po wyremontowaniu byłaby to super jednostka do naszych planów. Negocjacje się przedłużały, właściciel był nieugięty i nie chciał spuścić ani pensa, jakoś tak nie po angielsku. W każdym razie cena była i tak super, napaliliśmy się na ten konkretny jacht, więc resztę traktowaliśmy tylko jako rezerwę, ustaliliśmy dzień oględzin , zakupiliśmy bilety lotnicze i…
Na trzy dni przed wylotem otrzymuję maila od brokera że właściciel wycofał jacht ze sprzedaży, szok i jeszcze raz szszszok. Jak to tak, załamaliśmy się kompletnie. Przecież już widzieliśmy w wyobraźni jak łoimy tyłek konkurentom.
No trudno chłop zrezygnował, jego prawo, bilety i tak kupione więc lecimy. Przeddzień wylotu, oglądam wiadomości kolejny cios, w UK klęska żywiołowa, spadło… 5 cm śniegu. Pociągi w kilku hrabstwach nie kursują, ludzie bez prądu, szkoły pozamykane, ale co najgorsza Heathrow zamknięte a na mniejszych lotniskach opóźnienia i nie wiadomo czy też nie zamkną.
Dzwonię wieczorem na lotnisko do Gdańska, gościu mówi miłym głosem że owszem samoloty mają opóźnienie ale latają, a co będzie rano to on nie wie, radzi żeby zadzwonić dwie godziny przed wylotem. OK. Konultuję sprawę z kolegami, Tomek rezygnuje, twierdzi że pod śniegiem i tak nie będzie nic widać.
Trudno, lecimy sami z Przemkiem. Odpuszczamy Cartera gdyż Jest na zachodnim wybrzeżu i to kawał drogi, a ponadto broker nie ma kontaktu z właścicielką i mimo tego iż anonsowaliśmy nasz przyjazd nie ma 100% pewności że będzie w domu. Zostaje MG i jeden Motosailor którego na szybkości wynalazłem przed wyjazdem żeby nie lecieć przez pół Europy do jednego jachtu.
Najpierw po drodze zajeżdżamy obejrzeć Motosailera bo jest po drodze i chcemy tylko rzucić okiem, wiec nie zajmie nam to dużo czasu, a potem mamy jechać oglądać MG. Wjeżdżamy na plac, brokera jeszcze nie ma aięc oglądamy zami ten jachcik, nic szczególnego, szczerze powiedziawszy w ogóle nam nie pasuje, ale umówieni jesteśmy więc wypada poczekać i się chociaż przywitać. Jachtów w marinie sporo na kilku kartki FOR SALE, Przemek proponuje aby się przejść i pooglądać, może coś się trafi. OK mamy czas, idziemy, jachty starsze , nowsze, cruisery, motorowe, i nagle …. Błysk w oku, olśnienie, stoi piękny jacht.
-O ten jest ładny- mówię do Przemka. ANDROMEDA – czytam na burcie.
-No niezły ma maszt i takielunek, sztywny sztag i węglowy spinakerbom - zauważa Przemek – Ciekawe czy na sprzedaż- pyta. –I za ile ??
Podchodzimy bliżej, jest tabliczka FOR SALE, spoglądamy na opis
ANDROMEDA - STARLIGHT 30 PERFORMANCE YACHT
- Szkoda że taki krótki – mówię. To jest 1/2T a chcieliśmy ¾ Tony – No i kosztuje 3 K GBP więcej niż nasze Bolero 35. Szkoda.
W tej chwili podchodzi do nas broker. Pyta czy chcemy wejść na Motosailera a my mu na to że zmieniliśmy zdanie i chcemy wejść na to cacko przy którym stoimy. Dał nam kluczyki i poszedł do biura po opis a my weszliśmy na jacht.
Na pokładzie znowu błysk w oku.
Nowe kabestany szotowe Harkena
Wszystkie spinlocki nowe
Nowe kabestany fałowe też Harkena
Idę na dziub sprawdzić czy twardy, podchodzę do sztagu, owiewka TUF LUF,a
-Ktoś tu sporo kasy wrzucił – mówię do Przemka. – to wygląda jak nowe.
Wracam do kokpitu, Przemek pokazuje na instrumenty, widać cztery uchwyty od przyrządów TAC TIC’A – to chyba regatowe- mówi Przemek
Wchodzimy do środka, rozczarowanie, wnętrze jak to na regatówce, skromne i całe do odnowienia, WC w kabinie dziobowej i na dodatek otwarte, nie po naszemu, wszystko bardzo zniszczone. Co prawda z remontem wnętrza się liczyliśmy już jak przymierzaliśmy się do Bolera ale to co zobaczyliśmy trochę nas przygnębiło, do tego nigdzie nie widać żagli, nie wiemy w jakim są stanie. Rozglądamy się do okoła robimy jakieś fotki, otwieramy pokrywę silnika znów błysk w oku. Silnik Yanmarek 2YM 15 jak nowy, potem się okazuje że z 2007r.
Cóż nad wnętrzem trzeba by popracować, zchodzimy z jachtu i idziemy od biura, broker pokazuje nam opis jachtu, potwierdzają się nasze spostrzeżenia,
W zasadzie cały osprzęt z takielunkiem wymieniony w 2010 i 11 roku, do tego komplet żagli też dwu i trzy letnich z czego część kewlarowych, właściciel trzyma je w garażu ale niestety nie ma go w domu, broker obiecuje porobić zdjęcia i wysłać nam mailem, w opisie jest informacja iż właściciele w 2010 i 11 zainwestowali w jacht 9 tysięcy funtów, jest to jak najbardziej realne, jesteśmy już przekonani, to jest ten jacht który chcemy kupić.
Nic tu po nas, trochę się zasiedzieliśmy i na MG nie starcza już czasu, wracamy do Polski, trzeba zdać sprawozdanie Tomkowi.
Po powrocie urządzamy spotkanko, są już foty żagli i jest o czym dyskutować.
Tomek ma mieszane uczucia, przecież chcieliśmy jacht większy, szybszy, w końcu składamy się we trzech więc możliwości są. Rozmawiamy, rozważamy za i przeciw, dyskusje nie mają końca, każdy argument zarówno za jak i przeciw ma sens i jest trafny. W końcu godzimy się na te 30 stóp, jest to kompromis ceny do wymagań i późniejszych kosztów a zważywszy na osprzęt zdaje się że obędzie się bez większych inwestycji przez najbliższe lata.
Rozpoczęły się długie i ciężkie negocjacje cenowe, zaczęliśmy z grubej rury i opłaciło się, właściciele powoli miękli aż w końcu godzili się na cenę niewiele wyższą od zaproponowanej przez nas.
| Załączniki: |
|
P3 Andromeda.jpg [ 235.62 KiB | Przeglądane 10000 razy ] |
|
P2 Andromeda.jpg [ 197.96 KiB | Przeglądane 10000 razy ] |
|
P1 Andromeda.jpg [ 131.97 KiB | Przeglądane 10000 razy ] |
hehe
