Udalo sie!
Po wielkim stresie spowodowanym tym, ze nie do konca bylo wiadomo czy uda nam sie wyruszyc na regaty, 3 dni przed terminem dostalem telefon.
-Plyniemy, przygotuj sie, bedzie ciezko, polowe trasy robimy we dwojke, a kolejna osoba dosiadzie sie po drodze. Wpadnij na keje.
Takimi oto slowami przywital mnie wlasciciel jachtu Beneteau First 30 E ”Unicorn” moj przyjaciel Ole-Bjørn.
Rano stawilem sie na kei, mialem jakies graty z domu, recznik, ubrania na zmiane. Wczesniej okazalo sie, ze moj pekny sztormiak zostal na SIFU i Maciek zabral go do domu z lodki. Na cale szczescie jest w domu tego troche i jakos sie pozbieralem.
Przygotowalismy lodke w poniedzialek, zalozylismy lajfliny, posprzatalismy, zatankowalismy wode i paliwo.
Pierwsza wyprawa na regaty...Færderseilasen 2013. Sluszna droga, Flekkefjord-Oslo-Flekkefjord.
Generalnie wyszlo ponad 650Mm razem z petla regat.
Ale po kolei.
Wyruszylismy we wtorek kolo 11:00, po drodze okazalo sie ze dosiadzie sie tylko jedna osoba…..a mialo nas byc 6szt na regatach…ehh zycie.
Pogoda idealna sloneczko i lekki polwiatr prawego halsu pozwolil nam na niesienie jedynie samohalsujacego foka.

Wyszlismy na Listafjorden, bez specjalnego szalu hehe wialo 3m/s

Zmienialismy sie przy sterze dosc czesto, zawsze ktos musial zejsc do lodowki……

Po chwili stwierdzilismy, ze trzeba by cos zjesc wiec w ruch poszla kuchenka i parowki.

Po minieciu Lindesnes fyr wiatr sie troszke odwrocil, wiec ustawilismy sie na motyla i szlismy 7kts, baaardzo przyjemnie.

By nie bylo nudno Ole-Bjørn umilal czas wygrywajac rozne melodie na swoim malym chinskim kornecie.

Pozniej juz nie bylo tak milo, wiatr z tych 10m/s odkrecil sie do blisko 17m/s a komunikat podawal 7-8B.
Postanowilismy schowac sie wewnatrz fiordu. Szkoda tylko ze byla juz noc, do tego deszcz I krotka fala.
Weszlismy przez Ytre Ulvøya dalej przez Briksfjorden, Blindleia do Lillesand.
Byl to dla mnie niewatpliwie najtrudniejszy moment prowadzenia lodki, na dodatek w Skalefjorden po ciemku zgubilismy droge I zrobilismy kilka kolek pomiedzy skalami.
Wstalismy w dobrych nastrojach,

W Lillesand kolo godziny 12:00 zaokretowal sie ostatni czlonek zalogi, ktory okazal sie w sumie balastem niz zalogantem Na cala wyprawe moze jak za sterem stal ze 3h to wszystko.
Wyszlismy z Lillesand, na krotka wysoka fale, ok 2m

Samo Lillesand bardzo malowniczo polozone, no I wyjscie z fiordu na otwarty Skagerak to nie wiecej niz 1Mm drogi
Bujalo, jedlismy, spalismy, a po jakims czasie ukazala nam sie latarnia Færder,

Juz niedaleko do Oslo....

Oslo przywitalo nas pochmurnie, generalny haos,

Musielismy stanac na przed keja w oczekiwaniu na zajecie swojego miejsca.
Upakowali nas jak sardynki, po 12 jachtow w pakiecie,

Dopiero nastepnego dnia okazalo sie, ze stoimy calkiem dziwnie, kazdy z inna flaga startowa.

Przyszla mila dziewczyna i poprosila o ”rozluznienie szyku”, mniej wiecej ”Panie zejdz pan ze mnie bo ten podemna, mowi ze ten pod nim chce wysiasc” Okazalo sie ze pierwszy startuje ten ktory zacumowany jest jako drugi od kei

Przy burcie mielismy lodke z damska zaloga, niestety byla tylko jedna zalogantka, ktorej nie udalo sie uruchomic silnika i jeszcze przed startem stracilismy nawigacyjne swiatlo dziobowe na jej kotwicy.
Oczywiscie w regatach braly jachty roznej klasy, np takie

Znalazlem tez lodke dla naszej Katrine, prawda ze piekna ?

Przed startem przecisnely sie miedzy jachtami 2 wycieczkowce

Przed samym startem naszej klasy zaloga postanowila sie zrelaksowac....Teddy lowil ryby a Ole-Bjørn, jak zwykle gral na kornecie, co bylo ciekawa atrakcja


]
W koncu i na nas przyszedl czas startu, pieknie nam przywialo i wyszlismy zaraz po starcie na 3 pozycje.

Pieknie szlismy na granicy wyjscia steru z wody

Bandana w czachy dodawala +20 do predkosci w przechyle….

Wiec szlismy blisko 7kts.

Wszystko szlo pieknie, nawet bardzo, bylismy wysoko, wszystko gralo, piekna pogoda, wiatr, dobra pozycja, dobra predkosc

Mielismy zrobic kolko az do Hollenderboen (2 boja od dolu)

I gdy juz bylo tak sielankowo, przy zmianie halsu strzelila nam talia grota, wyrywajac kretlik z wozka.
Zrzucenia zagli, zrolowanie gieni, i szybka decyzja co robic, wycofac sie czy naprawic w jakis sposob?
Naprawic. Usuwamy reszte kretlika, zakladamy szekle wygrzebana gdzies z jaskolki. Odpalamy silnik by ustawic sie do wiatru, stawiamy zagle, plyniemy dalej
Niestety stracilismy bardzo duzo czasu, pozniej wiatr siadl do 0.1m/s, wiec od Drøbak zone (przewezenie na mapce) do wysokosci Horten plynelismy zbyt dlugo. Mimo ze po tym jak po naprawie spadlismy na koniec stawki udalo nam sie czesciowo odrobic straty wlasnie w czasie najslabszego wiatru. Cudowne uczucie widziec jak wszyscy stoja a my plyniemy, powoli ale do przodu.
Na wysokosci Horten przy braku wiatru zapada decyzja o zakonczeniu regat przez nasza zaloge. Jest sobota godzina 11:00.
Rolujemy sie plyniemy do biura na mecie, oddajemy dokumenty.
robimy zapasy na droge

I ruszamy powrotnym kursem do Flekkefjord.
Zawijamy na grilla przy Svenner fyr, paroweczki I piwo


Ruszamy w dalsza droge, do Lillesand by odstawic balastujaca czesc zalogi, jest zimno, wieje z nordu


Wplywamy znow do Blindleia tym razem za dnia, zupelnie inaczej to wyglada teraz, plynie sie bez stresu, ze gdzies beda kamienie,

Po drodze Ole-Bjørn opowiada o starych czasach, historii Norwegii za czasow kaperskich, wojen napoleonskich,

O tym, ze kto w tamtych czasach mial poler na swoim terenie wlasnie w Blinheia zarabial dodatkowe pieniadze zima gdy stawaly tam zaglowce.
Pozniej znow otwarte Polnocne i zimny wiatr
Ale udalo sie i dotarlismy szczesliwoe do domu.

Mimo nieukonczenia regat, przygoda byla wysmienita….
Lodka dostala piekna plakietke

A mnie osobiscie wielka satysfakcje dala swiadomosc rywalizacji z krolem Norwegii Haakonem, ktory na swojej lodce “Sira” wywalczyl 1 miejsce w swojej klasie
Nawet nas pozdrowil przeplywajac obok burty naszego Unicorna (on juz konczyl, a my wlasnie sie wycofalismy)


Przygoda zycia , warto bylo.