Forum żeglarskie
https://forum.zegluj.net/

Mój pierwszy rejs w Chorwacji
https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=39&t=16790
Strona 1 z 1

Autor:  JarekM [ 30 wrz 2013, o 12:25 ]
Tytuł:  Mój pierwszy rejs w Chorwacji

Cześć

W sobotę wróciłem z rejsu po Chorwacji i chciałbym się z wami podzielić moimi doświadczeniami. Rejs odbył się w terminie 21-28 września 2013 na jachcie Sun Odyssey 39i Svrsata z Trogir Seget. Jacht miałem z Angelina Charter, a pośrednikiem była firma Morka. Załoga stanowiła 8 osób.

Streszczenie: Wkręcony muring, walka o kaucję, walka o wypuszczenie ze Splitu, bardzo sprawny nautycznie jacht i świetna załoga.

Dzień 1 - dojazd:
Trasa przebiegła powolnie i głośno z powodu Transita 2.0TDCI 105KM, za to ekonomicznie 9l/100km. Jak się później okazało, duże znaczenie miało pochodzenie paliwa. Na Polskim 125km/h to był max, a na Chorwackim raz zagapiłem się i jechałem 150km/h. Przyjechaliśmy do Trogiru o 16:00 i trafiliśmy na wyśmienite smażone Kalmary za 90Kun w pierwszej restauracji od mostu w stronę twierdzy. Następnie odbiór jachtu, który był w świetnym stanie technicznym. Jedyne problemy według mnie to uszkodzona szybka wyświetlacza Tridaty i duży luz na manetce.
Dzień 2 - kurs Komiza:
Szybka pobudka, następnie zakupy i kurs na Komizę. Wychodząc z portu jestem zadowolony z dobrej manewrowości łodzi. Wiatr NE około 22węzły dawał nam około 6-7 węzłów, potem wiał 16w. Załoga zaczyna się docierać, prawie wszyscy zaczęli odczuwać chorobę morską. Stwierdziłem, że może to być wynikiem głodu z tego powodu zrobiłem każdemu po zupce chińskiej. W efekcie zaczęło mnie mulić, ale większa cześć chorującej załogi odzyskała siły. W Komizy byliśmy o 20:00 i złapaliśmy bojkę. Przed złapaniem boji poćwiczyłem manewrowanie tyłem, aby czuć jacht stojąc przed grotą. Problemem okazała się mała skuteczność śruby wstecz. Najpierw robiła skręt w lewo bokiem, a później bardzo powoli się rozpędzała.
Dzień 3 - Grota i Primosten
Odejście od boji około 9:40 pozwoliło nam pojawić się około 11:00 przed grotą. Będąc pewnym swoich umiejętności i czucia łodzi ustawiłem się najbliżej wejścia na groty i przesuwałem się po kilka metrów utrzymując łódź w bezpiecznym pomożeniu. Następnie spokojna żegluga pod St Klement i tam kotwica. Złapanie dna udało się za pierwszym razem w sposób jaki był pokazany przez Mareka Tereszewskiego. Kolega stwierdził, że poćwiczy podnoszenie kotwicy i pobawi się pilotem. Niestety wciskanie guzików nie dawało spodziewanego efektu. Przerażony zadzwoniłem do armatora i on poinformował mnie, ze na panelu z włącznikami głównymi jest mały przełącznik, miał rację i kotwica działała. Po godzinnym postoju popłynęliśmy do Primostenu. Wtedy pierwszy raz zawył alarm głębokości, byłem przerażony, kręciłem się w kółko, po 3 alarmie przed wejściem do mariny zrozumiałem, że to awaria głębokościomierza. To nas tak zestresowało, że wejście do mariny było perfekcyjne. Moje pierwsze w życiu po egzaminie. Po wejściu do mariny musieliśmy się kilka razy upewnić czy to na pewno nie Gdynia, bo dziwnie wszyscy mówili po polsku.
Dzień 4 - Hvar i Sesula na Solcie
Plan prosty jak budowa cepa i taka sama rezalizacji. Załoge pontonem zrzuciłem na w Hvarze i stałem na kotwicy koło miasta, potem kurs na Sesulę. Zaskoczył mnie marketing restauracji. Nie dość, że dostałem menu z 2 restauracji wpływając do zatoki to po dopłynięcia do muringu sami mnie zacumowali. Dzień zakończył się skręceniem kostki przez jednego z moich załogantów po wyjściu z pontonu. Pech, chłopakowi urosła wielka bania, telefon do lekarza potwierdził, że można poczekać z tym do Polski, przykładać lód i założyć elastyczne bandaże.
Dzień 5 - Milna i agresywny muring
Po wyjściu z Sesuli płynęliśmy do Milnej zahaczając o jedną z zatoczek. Wybraliśmy ostatnią zatoczkę zaznaczoną w książce 888 na południowym brzegu Solty. Zatoka była piękna, ale trzeba było stać blisko brzegu. Dla bezpieczeństwa przywiązałem rufę do skał za pomocą kilku związanych ze sobą cum. Po naleśnikach popłynęliśmy do Milnej. Tam w porcie załga trochę się zawiesiła podczas wejścia i muring został wybrany w zła strone, chcąc ratować się silnikiem od uderzenia w nabrzeże dałem do przodu i od razu na luz. Niestety luz manetki sprawił, że niewiele zabrakło, abym rzeczywiście dał luz, tak naprawdę silnik ciągle miał przód. Zorientowałem się o tym, jak już śruba wkręciła muring. Marinero się uparł, że ja nie mogę tego zrobić i zawołał nurka. Ten powiedział 100 euro za wyciągnięcie. Nie zgodziłem się i sam wyplątałem muring ze śruby. Cała zabawa zajęła mi chyba z 40 minut, ponieważ miałem duże przerwy. Na szczęście udało się oczyścić śrubę z lin. Załoga była zdołowana tym wejściem dlatego powiedziałem, że jutro musimy się poprawić i wchodzimy do Splitu.
Dzień 6 - Split
W związku z krótką trasą tego dnia pozwoliliśmy sobie na dużą ilość lenistwa z rana. Z Portu wyszliśmy około 11:30 i odwiedziliśmy ostatnią zatoczkę jaka jest na wyspie Brać płynąc w stronę Splitu. Piękna zatoka, którą mogę każdemu polecić. My staliśmy na około 5 metrach. Kolega od skręconej kostki uparł się, że musi popływać w związku z tym dla równowagi zaliczył jeżowca ręką. Po tym wpłynęliśmy do Splitu. Tego dnia wiało 8-10 węzłów wiatru, stan morza 1. Pozwoliło to na uzyskanie samosterowności łodzi oraz 4w prędkości. Świetne wyniki. Wejście do Splitu tak jak planowałem było perfekcyjne. Dalsza część dnia to zwiedzanie i kolacja. Namówiłem zaogni, aby każdy wziął danie dnia- smażone kalmary, do kolacji przygrywały nam lokalne zespoły, które miały scenę koło restauracji. Bardzo romantyczny wieczór, który uronił kilka łez nad wspaniałością tego rejsu.
Dzień 7 - Trogir
Musieliśmy tego dnia wcześnie wyjść, ponieważ jedna z załogantek musiała szybko jechać do Polski. Poszedłem odebrać papiery o 8:00, ze mną były 2 inne osoby. Niestety awaria komputera i 15 minutach czekania. Po tym czasie zapytałem po co im komputer do wydania mi papierów i skasowania pieniędzy. Niestety obsługa, która dzielnie patrzyła na monitory starając się naprawić awarie nie była w stanie odpowiedzieć na to pytanie, dlatego zażądałem wydania papierów łodzi ręcznie. Po 20 minutach oddaliśmy cumy. Ludzie stojący w marinie rzucali nam zazdrosne spojrzenia, bo nikt nie wpadł na to aby wymusić wydanie papierów. Później obserwowaliśmy marinę i przez godzinę nikt nie wyszedł. Po 3 godzinach wejście do Trogiru i oddanie łodzi. Ucieszyłem się jak zatankowałem tylko 19 litrów ponieważ dziennik jachtowy mówił o 10 godzinach pływania na silniku i do tego parę razy suszyliśmy jacht przez webasto. Niestety zmartwiła mnie obsługa firmy czarterowej. Okazało się, że jeden z słupków relingu jest wygięty (mniej niż 5 stopni). Sprawdziliśmy zdjęcia z pierwszego dnia jak odbieraliśmy jacht, tego dnia ten słupek też był wygięty. Kłótnia o kaucję trwała około 15 minut, po czym udało się uzgodnić, że nie musimy płacić za uszkodzenie. Bardzo zdziwiła mnie postawa czarterodawcy, według mnie szukali jelenia. Po odbiorze łodzi przespaliśmy się i pojechaliśmy do Polski już bezpiecznie i bezproblemowo.

Moje doświadczenia:
-Trzeba robić zdjęcia łodzi podczas odbioru, najlepiej przy obsłudze jachtu.
-Warto mieć dobry nóż i maskę do nurkowania, aby wyplątywać się z muringów.
-15 metrów to minimalny dystans jaki jest potrzebny aby efektywnie sterować łodzią wstecz.
-Kalmary najlepsze są młode i smażone.

* ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ *

Dodam jeszcze jedną ciekawą awarię jaką miałem. Nie działał prędkościomierz płynąc do przodu.

Autor:  Sajmon [ 30 wrz 2013, o 15:54 ]
Tytuł:  Re: Mój pierwszy rejs w Chorwacji

Tresciwie i wyczerpujaco! Dzieki!

Autor:  zbigandrew [ 30 wrz 2013, o 16:19 ]
Tytuł:  Re: Mój pierwszy rejs w Chorwacji

sajmon napisał(a):
Tresciwie i wyczerpujaco! ...

Rzeczywiście. Dość wyczerpująco. Nie polecałbym jednak Jarkowi zajmowania się opisywaniem przygód, chociaż niektóre spostrzeżenia osoby pływające po Adriatyku mogą docenić. Po napisaniu czegokolwiek warto raz jeszcze przejrzeć tekst przed opublikowaniem... ;)

Autor:  Sajmon [ 30 wrz 2013, o 16:23 ]
Tytuł:  Re: Mój pierwszy rejs w Chorwacji

To jest forum - a nie kącik młodego literata - bądźmy tolerancyjni ;)

Autor:  Cape [ 30 wrz 2013, o 16:25 ]
Tytuł:  Re: Mój pierwszy rejs w Chorwacji

Bardzo fajny opis. pozwolę sobie na kilka porad
JarekM napisał(a):
Najpierw robiła skręt w lewo bokiem, a później bardzo powoli się rozpędzała.

To normalne zjawisko. Należy dać wsteczny na biegu portowym i czekać. Po jakimś czasie jacht ruszy. Teraz pomału dodajemy gazu. Wszelkie gwałtowniejsze ruchy manetką prowadzą do nadrzucania rufy, co też się wykorzystuje.
JarekM napisał(a):
Niestety wciskanie guzików nie dawało spodziewanego efektu. Przerażony zadzwoniłem do armatora i on poinformował mnie, ze na panelu z włącznikami głównymi jest mały przełącznik

Zawsze tak jest. Winda kotwiczna powinna być wyłączona na tablicy. Włączamy ją tylko, gdy używamy.
JarekM napisał(a):
Musieliśmy tego dnia wcześnie wyjść, ponieważ jedna z załogantek musiała szybko jechać do Polski. Poszedłem odebrać papiery o 8:00, ze mną były 2 inne osoby. Niestety awaria komputera i

Warto za marinę uregulować wieczorem. Rano często są kolejki.
JarekM napisał(a):
Warto mieć dobry nóż i maskę do nurkowania, aby wyplątywać się z muringów

Warto, ale jeszcze lepiej nie wkręcać muringów.
JarekM napisał(a):
Trzeba robić zdjęcia łodzi podczas odbioru, najlepiej przy obsłudze jachtu

Najlepiej wpisać uszkodzenia w protokół odbioru.
JarekM napisał(a):
15 metrów to minimalny dystans jaki jest potrzebny aby efektywnie sterować łodzią wstecz

Niekoniecznie, patrz wyżej.
JarekM napisał(a):
Kalmary najlepsze są młode i smażone
.
Najlepsze są z grilla (lignie na żaru)

Autor:  Sajmon [ 30 wrz 2013, o 16:36 ]
Tytuł:  Re: Mój pierwszy rejs w Chorwacji

Cape - rady - to trzeba było dawac przed rejsem :mrgreen:

Autor:  Cape [ 30 wrz 2013, o 16:42 ]
Tytuł:  Re: Mój pierwszy rejs w Chorwacji

sajmon napisał(a):
Cape - rady - to trzeba było dawac przed rejsem :mrgreen:

Po rejsie jeszcze cenniejsze, jak znalazł na następnym.

Autor:  damit [ 30 wrz 2013, o 17:33 ]
Tytuł:  Re: Mój pierwszy rejs w Chorwacji

Czytając relację miałem cały czas wrażenie, że pływaliście jachtem ale po tym zdaniu
JarekM napisał(a):
Nie działał prędkościomierz płynąc do przodu.

nabrałem wątpliwości ;)

Autor:  JarekM [ 30 wrz 2013, o 17:44 ]
Tytuł:  Re: Mój pierwszy rejs w Chorwacji

zbigandrew napisał(a):
Rzeczywiście. Dość wyczerpująco. Nie polecałbym jednak Jarkowi zajmowania się opisywaniem przygód


Chciałem po prostu podzielić się swoimi spostrzeżeniami. Swój wpis starałem się poprawić jak się da, niestety literatem nie jestem i nie umiem zrobić ze swojego wpisu nic lepszego. Wiele osób, próbowało mnie uczyć pisać pięknie, niestety bezskutecznie. Za to starałem się być konkretnym, kolejnym razem dodam podpis, że dzieło słabe stylistycznie.

Cape napisał(a):
To normalne zjawisko. Należy dać wsteczny na biegu portowym i czekać. Po jakimś czasie jacht ruszy.


Na Sternika uczyłem się na Bavarii 37 i tak to działało jak opisałem. Ten jacht był bardzo trudny do rozpędzenia na wstecznym. Wrzucając Twoją metodą wstecz tak naprawdę nigdy nie mogłem się doczekać aż zacznie cofać, za to wiatr pięknie mnie dryfował. Żeby popłynąć do przodu wystarczyło dać trochę przód. Wstecz trzeba było trzymać przez około 5 sec ponad połowę obrotów, później zmniejszałem.

Cape napisał(a):
Zawsze tak jest. Winda kotwiczna powinna być wyłączona na tablicy. Włączamy ją tylko, gdy używamy.


Przy odbiorze była włączona i nie widziałem powodu jej wyłączania. Wyłącznik był pod nogami w jednej kajucie, ktoś musiał go przypadkiem wyłączyć. Potem już go wyłączałem.

Cape napisał(a):
Warto, ale jeszcze lepiej nie wkręcać muringów.


Niestety wypadki się zdarzają. Sądzę, że nawet najlepszym. Jakby wystarczyło po prostu unikać wypadków to ubezpieczenia typu odpowiedzialności cywilnej skippera nie miały by prawa bytu.

Cape napisał(a):
Najlepiej wpisać uszkodzenia w protokół odbioru.


Niby tak, ale czasem coś się przeoczy. Czy odbierając jacht jesteś w stanie powiedzieć, że zawsze dokładnie sprawdziłeś jacht i na 100% nie ma uszkodzeń? Pochylenie słupka o 5 stopni było naprawdę trudne do wyśledzenia. Szczególnie, że stalowa linka była tak naciągnięta, że wszystko było sztywne.

Cape napisał(a):
Po rejsie jeszcze cenniejsze, jak znalazł na następnym.


Rady są zawsze bardzo cenne i bardzo za nie dziękuję :)


damit napisał(a):
nabrałem wątpliwości


haha :)

Racja log.

Autor:  damit [ 30 wrz 2013, o 17:51 ]
Tytuł:  Re: Mój pierwszy rejs w Chorwacji

JarekM napisał(a):
Racja log.

Nieotomniesierozchodzi. Ale co tam, wszak to nie jest kącik młodego literata tylko forum żeglarskie...

Autor:  Cape [ 30 wrz 2013, o 18:27 ]
Tytuł:  Re: Mój pierwszy rejs w Chorwacji

JarekM napisał(a):
Na Sternika uczyłem się na Bavarii 37 i tak to działało jak opisałem. Ten jacht był bardzo trudny do rozpędzenia na wstecznym

Z moich doświadczeń Bawarie (obok Delphi) na silniku manewrują najlepiej. Im większy jacht, tym trudniej zmusić go ruchu wstecz.
JarekM napisał(a):
Wrzucając Twoją metodą wstecz tak naprawdę nigdy nie mogłem się doczekać aż zacznie cofać, za to wiatr pięknie mnie dryfował

Ale to jest jedyna skuteczna metoda. Czekać, jak już ruszy do tyłu, skorygujesz sterem.
JarekM napisał(a):
Żeby popłynąć do przodu wystarczyło dać trochę przód.

Zawsze tak jest.
JarekM napisał(a):
Niestety wypadki się zdarzają

Zdarzają się, ale są firmy, które polują na kaucję.
JarekM napisał(a):
Czy odbierając jacht jesteś w stanie powiedzieć, że zawsze dokładnie sprawdziłeś jacht i na 100% nie ma uszkodzeń

Masz rację, patrz wyżej.
JarekM napisał(a):
niestety literatem nie jestem

I bardzo dobrze.

PS W sobotę zaczynam z Biogradu tygodniowe pływanie.

Autor:  JarekM [ 30 wrz 2013, o 18:59 ]
Tytuł:  Re: Mój pierwszy rejs w Chorwacji

SO39i jest znacznie szerszy od Bavarki. Widać stąd moje problemy z manewrowaniem. Po rozpędzeniu jachtu już pływała jak znana mi Bavarka.

Cape napisał(a):
Zdarzają się, ale są firmy, które polują na kaucję.


Zawsze przeraża mnie coś takiego jak 2000 euro kaucji. Ubezpieczenie to dla mnie podstawa.

Cape napisał(a):
PS W sobotę zaczynam z Biogradu tygodniowe pływanie.


Życzę powodzenia i idealnych wiatrów :)

Autor:  Cape [ 30 wrz 2013, o 19:18 ]
Tytuł:  Re: Mój pierwszy rejs w Chorwacji

JarekM napisał(a):
Po rozpędzeniu jachtu już pływała jak znana mi Bavarka.

Po rozpędzeniu do tyłu każdy jacht uzyskuje sterowność, ale....niektóre przy śrubie prawoskrętnej (te na wstecznym ciągną rufę w lewo) nie chcą skręcić w prawo. Wtedy mając inercje odzyskasz pełną sterowność dając manetkę na zero.
JarekM napisał(a):
Zawsze przeraża mnie coś takiego jak 2000 euro kaucji

Bywa i trzy tysiące.
JarekM napisał(a):
Ubezpieczenie to dla mnie podstawa

Raz ubezpieczałem. Sens do dyskusji.

Autor:  JarekM [ 30 wrz 2013, o 20:25 ]
Tytuł:  Re: Mój pierwszy rejs w Chorwacji

Cape napisał(a):
Wtedy mając inercje odzyskasz pełną sterowność dając manetkę na zero.


Tą metodę znam.

Z kaucją jest taki problem jak u mnie. Niby słyszałem, że Angelina Charter jest ok, a okazało się, że doczepili się do czegoś maksymalnie trywialnego i do tego czegoś co już było wcześniej. W prosty sposób zrobili sobie wroga, a chętnie jeszcze bym u nich popływał.

Autor:  Micubiszi [ 1 paź 2013, o 08:07 ]
Tytuł:  Re: Mój pierwszy rejs w Chorwacji

To ja wam proponuję popływać szwedzkim wynalazkiem co to do tyłu co prawda się jakoś rozpędza , ale w którą stronę zacznie skręcać to już tylko loteria :rotfl:

Nazywa sie to Albin Vega :mrgreen:

Autor:  7pit_er [ 1 paź 2013, o 08:09 ]
Tytuł:  Re: Mój pierwszy rejs w Chorwacji

ciekawy choć lekko przydługawy opis

Autor:  JarekM [ 1 paź 2013, o 08:30 ]
Tytuł:  Re: Mój pierwszy rejs w Chorwacji

Raz w życiu pływałem czymś co bardzo przypominało Albina Vegę, a może to bym ten jacht. Wychodząc z portu miałem wrażenie, że łódka sama lepiej wie gdzie ma płynąć.

7pit_er napisał(a):
ciekawy choć lekko przydługawy opis


Starałem się obcinać jak najwięcej, tak naprawdę na takim wyjeździe tak dużo się dzieje, że jakbym napisał 3 razy tyle to bym tematu nie wyczerpał. Tylko, że wtedy nikt by nie przeczytał mojego wpisu. Chciałem podzielić się doświadczeniami z kimś kto sam planuję pierwszy rejs w Chorwacji oraz dowiedzieć się co robiłem źle/dobrze.

Autor:  rudekolek [ 1 paź 2013, o 12:03 ]
Tytuł:  Re: Mój pierwszy rejs w Chorwacji

Cape napisał(a):
Zdarzają się, ale są firmy, które polują na kaucję.


Ostatnio na taką trafiłem niestety, próbowali mnie skasować za autopilota z którego wyleciało stado kulek po tym jak prowizorycznie poklejone łożysko kompletnie się rozpadło.

Załączniki:
autopilot.jpg
autopilot.jpg [ 76.27 KiB | Przeglądane 5194 razy ]

Autor:  JarekM [ 1 paź 2013, o 19:33 ]
Tytuł:  Re: Odp: Mój pierwszy rejs w Chorwacji

Jeśli mogę zapytać to napisz co to za firma.

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/