Forum żeglarskie
https://forum.zegluj.net/

Jonasz - czyli jak szukaliśmy okna pogodowego.....
https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=39&t=16968
Strona 1 z 1

Autor:  Kurczak [ 17 paź 2013, o 13:57 ]
Tytuł:  Jonasz - czyli jak szukaliśmy okna pogodowego.....

Wyjechaliśmy do Pomer czterema samochodami z Warszawy, Kielc, Łodzi - niemal każdy inną trasą ( co niektórzy przez Słowację, a wieść gminna głosi, że nawet przez italiański Triest). My jechaliśmy chyba najkrótszą i sprawdzoną trasą przez Brno, Wiedeń, Graz i Maribor. Zasuwaliśmy Żabowozem marki Chrysler Grand Voyager 2,5 D w sześcioro wioząc wielką trumnę teściowej na dachu. Spotkaliśmy się z resztą załóg dopiero na parkingu mariny. Od Słoweni padało - co jak się później okazało było zwiastunem tego co nas czeka przez cały tydzień…….
Załogami dowodzili : forumowi „Długi” i „Krzys” oraz znany z formowego rejsu zawiasowego „Stasinek”. Naszym Oceanisem 37 dowodził „Szaman 3” czyli Mariusz Główka.
Nasza załoga :
forumowicze – 3 szt.
skrytoczytacze – 2 szt.
Żegluj.net free – 2 szt.
Razem 7 szt. oraz w promocji Zenek Supersternik :D
Przyjęcie jachtów od firmy czarterowej odbyło się nad wyraz sprawnie, biorąc pod uwagę, że lało jak z cebra, a załogi z całym majdanem tkwiły zniecierpliwione w samochodach. Po zakwaterowaniu udaliśmy się skonsumować wspólnie coś ciepłego i wypić za cudowne ocalenie w podróży.
Podczas narady załóg ustaliliśmy, że płyniemy „rozruchowo” na wysepkę Losinj, a w poniedziałek rano ruszamy stamtąd do Wenecji.
Następnego dnia (niedziela) wszystkie załogi wyszły rano w morze, tylko nie my – bo musieliśmy dokończyć prowiantowanie jachtu robiąc zakupy w Puli. Ku naszemu zdziwieniu wychodząc kilka godzin później z zatoki na otwarte morze spotkaliśmy „nasze” jachty , które właśnie wracały do mariny. Wymiana korespondencji przez radio ujawniła przyczynę tego nagłego odwrotu. A mianowicie duża fala i załoga, która zmieniła barwę z cielistej na zieloną :-o
My stwierdziliśmy jednogłośnie, że nie damy się zniechęcić mięczakom i płyniemy dalej - czyli do Mali Losinj. Co tu dużo gadać warunki nie były sprzyjające, silny wiatr, fala i padający poziomo deszcz powodował , że bimini nie dawało żadnego schronienia . Tymczasem obydwie nasze załogant ki leżały trupem w kojach, Jacek dogorywał w messie, a Żaba wraz z „Bastardem” czyli Sławkiem na ławkach w kokpicie nie przejmując się deszczem. Nawet Skiper rzucił z nienacka truskawkowego - kisielkowego pawia :lol:

Załącznik:
DSC06820.JPG
DSC06820.JPG [ 110.39 KiB | Przeglądane 7161 razy ]


Jedynym ocalałym z tego pogromu był nie wiedzieć czemu piszący te słowa :roll: :D
Już po zmierzchu dotarliśmy zmoknięci jak przysłowiowe kury do mariny w Mali Losinj, gdzie czekał już na nas „Pan 360 Kuna”. Niestety za kąpiel i toaletę po sezonie trzeba płacić ekstra i to całkiem sporo. Za kąpiel czy też posiedzenie zarządu po 30 kuna od łba…. :-(
Wieczorem oczywiście wypiliśmy za cudowne ocalenie i znaleźliśmy nowe zastosowanie suszarki do włosów. Żaba z Jackiem wytrwale suszyli rzeczonym sprzętem do suszenia owłosienia zmoczone sztormiaki, aby były na rano w miarę suche.

Załącznik:
DSC06836.JPG
DSC06836.JPG [ 99.67 KiB | Przeglądane 7161 razy ]


Zgodnie z planem we wtorek o 5-tej pobudka, szybka kawa i o 6-tej oddajemy cumy. Po półgodzinie i przepłynięciu mili parkujemy w tym samym miejscu w marinie. Dlaczego ?
Dlatego, że tfu ! waterproof wyświetlacz wielofunkcyjny znanej marki, której z litości nie wspomnę okazał się być niezbyt wodoodpornym, zatankował deszczówki i odmówił współpracy. To, że nie wskazywał kierunku i prędkości wiatru nie miało takiego znaczenia, jak to, że nie pokazywał głębokości – co jest kluczowe w przypadku celowania w lagunę wenecką. Szybka wymiana telefonów z czarterownią, która zobowiązała się dostarczyć następnego dnia ( we środę) promem nowy wskaźnik i zamontować go korzystając z miejscowej „złotej rączki”. Tutaj nastąpiło kolejne pranie mózgów gdzie została wypracowana decyzja, że idziemy do Pomer nie tracąc dnia z rejsu i tam wymienimy padnięty wskaźnik. :twisted:
I wtedy znowu odezwał się Jonasz, o którym napiszę później. Po wyjściu z zatoki na otwarte morze dostaliśmy fali, wiatru i deszczu w mordę i na dodatek ostrzeżenie z „Rijeka Radio” o zbliżającej się burzy. Nie zastanawiając się długo pokazaliśmy jej rufę i daliśmy drapaka do zatoki. Pół godziny później po raz trzeci zmoknięci cumowaliśmy przy tym samym pomoście – tyle że od zawietrznej strony. Securite było jak najbardziej na miejscu, bo burza przyszła do mariny tuż za nami.
Przez dwie doby pobytu w Mali Losinj wykorzystując krótkie przerwy w opadach powłóczyliśmy się nieco po wyspie, zrobiliśmy zakupy w miejscowym „Lidl’u” . Bardzo fajne, klimatyczne miasteczko i bardzo dobre lody mają …. :D

Załącznik:
DSC06783.JPG
DSC06783.JPG [ 69.19 KiB | Przeglądane 7161 razy ]


Zapomniałbym złożyć samokrytyki. Zamykając zejściówkę chyba z nadmiaru siły złamałem klucz od zamka, więc musieliśmy w deszczu szukać fachowca, który zniszczył całą kupę surówek zanim przy wydatnej pomocy Sławka w końcu dorobił aż trzy klucze. Za cenę jednego 
Przuciwszy plany płynięcia do Wenecji jako nierealne ( dalej nie mieliśmy feralnego wskaźnika - bo płynąc do Pomer zrezygnowaliśmy z jego dostarczenia na Losinj) szukaliśmy alternatywnej propozycji. Stanęło, że popłyniemy rano na Rab korzystając z obrotowego mostu . Jak ustaliliśmy tak zrobiliśmy. Przed 9-tą rano kręciliśmy już bączki wśród ławicy mniejszych , większych jachtów i inszych łódek czekając aż tubylec w żółtej kamizelce zakręci korbą. Tak korbą, bo ów most ma napęd dwudyszny (wdech –wydech…) :lol:
I tutaj po raz kolejny odezwał się nasz Jonasz, nie mogliśmy rozwinąć grota rolowanego w maszcie, bo wcześniej prawdopodobnie został przez nas „krzywo” zwinięty. Koniec końców nie na wiele by się przydał - bo wiało nam prosto w dziób więc popłynęliśmy na małym, pracowitym, japońskim dieselgrocie.
W międzyczasie rozpogodziło się więc Zenek sterował, a my oddawaliśmy się błogiemu lenistwu.

Załącznik:
DSC06856.JPG
DSC06856.JPG [ 131.26 KiB | Przeglądane 7161 razy ]


Wbrew temu co widać na zdjęciu steruje Zenek , a Basia sie tylko opiera :rotfl:
Ten Zenek to pracowity facet, nic go nie rusza, zdeklarowany abstynent - nie je , nie pije, a chodzi i żyje 
Rzuciliśmy kotwicę w cichej zatoczce vis’a’vis miasteczka Rab i korzystając z ciepełka wskoczyliśmy do wody. Niektórzy przy pomocy podkowy ratunkowej zwiedzili od strony wody całą zatoczkę. Przystąpiliśmy do testowania pontonu -sprawdzając urban legend, jakoby pontonem z silnikiem można uprawiać drifting. Wprawdzie nierównomiernie obciążony ponton pływa bokiem, ale do driftu jednak mu daleko….. Następnie odbyły się oficjalne regaty Oceanis 37 vs Ponton z silnikiem 2,5 kuca, którym powoził Żaba. Wynik był taki, że ponton z przerwą na tankowanie i tak był w marinie pierwszy, a jego skiper był ciężko oburzony, że obsługa nie chciała mu podać mooringu :lol:

Załącznik:
DSC06949.JPG
DSC06949.JPG [ 98.66 KiB | Przeglądane 7161 razy ]


Postój w zatoczce wykorzystaliśmy do zrobienia porządku z żaglem – wciągając na top masztu Sławka. Od tego czasu nie było już problemów z grotem.
Ci co odwiedzili Rab wiedzą , to naprawdę piękne zabytkowe miasteczko wiszące na skale tuż nad taflą morza. Jeszcze piękniejsze nocą……
Rano tankujemy paliwo do pełna ( całe 9 litrów) i płyniemy ponownie na Losinj, tym razem od drugiej strony. Do maleńkiego porciku Narazine, którego falochron został zbudowany z zasypanego kamieniami stalowego kadłuba jakiegoś statku.
Wieczorem w marinie cała załoga zgodnie doszła do wniosku, że taka ilość nieprzewidzianych zmian pogody i awarii sprzętu nie mogła zaistnieć sama z siebie, że niechybnie ktoś w tym musiał maczać palce. I w ten sposób drogą eliminacji rozpoczęło się poszukiwanie tzw. „Jonasza”. W miarę ubywania napojów wyskokowych krystalizowało się stanowisko, że istnieje duże prawdopodobieństwo graniczące z pewnością, że owym złym duchem , sprawcą naszej niedoli jest forumowa Smoczyca – Janna, albowiem w jednym formowych wątków wieszczyła nam pewną zgubę i zatracenie. Zrzuciwszy na nią wszelką odpowiedzialność z lekkim sercem, pokrzepieni na duchu udaliśmy się na zasłużony odpoczynek :rotfl:
Następnego dnia miła niespodzianka. Nikt od nas nie chce pieniędzy za cumowanie, wodę i prąd, z których korzystaliśmy. Normalnie nienormalne……. :-o
Ruszamy do Pomer, po drodze dowiadujemy się, że załogi Długiego i Krzysia także wracają właśnie z Cres’u .
Po powrocie do mariny wybuchła nie lada bomba. Otóż dowiedzieliśmy się, że Radio Erewań podało, że nie zapłaciliśmy za marinę więc chorwacka Policja (niektórzy twierdzili, że była to ichnia Straż Miejska) wszczęła za nami pościg uzbrojoną motorówką, że strzelali do nas z działka i ledwo uszliśmy z życiem :rotfl: :rotfl: :rotfl:
Stanowczo dementuję te fałszywe informacje, nikt nas nie gonił, nikt do nas nie strzelał, nie uciekliśmy z żadnej mariny, a to co nurek znalazł pod naszym dnem i nazwał „mali otworieno” - to absolutnie nie jest przestrzelina po chorwackim pocisku z działka :rotfl: , a pamiątka z czyjegoś poprzedniego rejsu.
Fakt , że jak usłyszeliśmy, że mamy nowy otwór w dnie nie było nam zbyt wesoło……
Z Pomer wyruszyliśmy w drogę powrotną w sobotnie południe w dobrych humorach i w sumie zadowoleni z rejsu….. :D

Autor:  Kurczak [ 17 paź 2013, o 14:10 ]
Tytuł:  Re: Jonasz - czyli jak szukaliśmy okna pogodowego.....

Jeszcze dwie fotki , które się nie zmieściły.....

Piękny bulwarek nad brzegiem morza , a dokładnie między nim a murami miasta Rab wyremontowany za pieniążki jednej z europejskich koronowanych głów....

Załącznik:
DSC06975.JPG
DSC06975.JPG [ 91.36 KiB | Przeglądane 7136 razy ]



Super bajdewindowe pływanko w drodze z Rab do Narazine...


Załącznik:
DSC07063.JPG
DSC07063.JPG [ 100.74 KiB | Przeglądane 7136 razy ]

Autor:  Maar [ 17 paź 2013, o 14:13 ]
Tytuł:  Re: Jonasz - czyli jak szukaliśmy okna pogodowego.....

Fajne Kurczaczku.
A podziękowanie to za to, że... jakoś mało ostatnio relacji z rejsów :-) Mam nadzieję, że odwrócisz złą antyrelacyjna passę :-)

Autor:  Szaman3 [ 17 paź 2013, o 14:26 ]
Tytuł:  Re: Jonasz - czyli jak szukaliśmy okna pogodowego.....

Tak było jak Piotrek napisał :-)

Ale najlepsze było już w Pomer, o czym Kurczak wspomniał, gdy usłyszeliśmy pytanie jak to było z tym zatrzymaniem jachtu w Mali Losinj i o co chodziło Policji :lol:
Pytanie było całkiem poważne. W pierwszej chwili nas zatkało, a później była salwa śmiechu :-D :-D

Autor:  Cape [ 17 paź 2013, o 14:37 ]
Tytuł:  Re: Jonasz - czyli jak szukaliśmy okna pogodowego.....

No to ja krótko napiszę. Termin ten sam, akwen bardziej na południe. Jacht B 45 C z 2010 roku 9-osób, 6- z Poznania 3- z Rzeszowa (forum). Ruszamy w czwartek nad ..... Balaton. Piękne słońce, w piątek nad Balatonem też słonecznie, ale zimno tylko 6 C.
W sobotę docieramy do Biogradu. Wieje Jugo, pada.
Spotykamy się tu z Rzeszowiakami. Odbieramy jacht, ma ogrzewanie :D
W niedzielę ruszamy na południe, bajdewind, redukcja żagli, ale udaje dopłynąć do Kermik (Primosten)
Poniedziałek, nadal na południe pod wiatr, wieje już do 30 w, pada, a właściwie leje. Wchodzimy do Trogiru. Decyzja na następne dni, rezygnujemy z Vis-u i Hvaru.
Wtorek z wiatrem jak geatlmani do Rogoźnicy, nawet nie pada :D
Środa w deszczu z wiatrem do Stradin
Czwartek, słońce, załoga zwiedza wodospady, o 1400 wychodzimy do Triubujn, gdzie przy cumowanie uszkadzamy kosz rufowy (słabizna jakać :lol: )
Piątek z Biogradu z przerwą na kotwicy na kąpiel.
Zdanie jachtu i lżejsi o 280 euro za uszkodzenia w sobotę ruszamy do domów. Na VHF słyszę, jugo smiertło, czyli wraca słońce, ale my musimy wyjechać.

W rejsie brały udział cztery osoby, które po raz pierwszy były na jachcie.
Te osoby wyrażały entuzjazm, ale pewnie to blef :rotfl:

Załączniki:
PA110102.jpg
PA110102.jpg [ 93.25 KiB | Przeglądane 7069 razy ]

Autor:  Dlugi [ 17 paź 2013, o 17:43 ]
Tytuł:  Re: Jonasz - czyli jak szukaliśmy okna pogodowego.....

Szaman3 napisał(a):
Tak było jak Piotrek napisał :-)

Ale najlepsze było już w Pomer, o czym Kurczak wspomniał, gdy usłyszeliśmy pytanie jak to było z tym zatrzymaniem jachtu w Mali Losinj i o co chodziło Policji :lol:
Pytanie było całkiem poważne. W pierwszej chwili nas zatkało, a później była salwa śmiechu :-D :-D


Bo Kurczak mi wcisnął "bajkę" przez telefon, a ja w to uwierzyłem i przekazałem dalej :-), stąd Wasze osłupienie i zdziwienie :-P

Autor:  Szaman3 [ 17 paź 2013, o 22:31 ]
Tytuł:  Re: Jonasz - czyli jak szukaliśmy okna pogodowego.....

Kurczak napisał(a):
Super bajdewindowe pływanko w drodze z Rab do Narazine...


Rzeczywiście była fajna zegluga. Nie mieliśmy wiatromierza (jak wiadomo, wyświetlacz opił sie deszczówki) ale od załogi innego jachtu który też stanął w Narazine dowiedzieliśmy się, że wiało powyzej 30 kn. Niestety Zenek głupiał przy tym wietrze i fali (nie działała opcja żeglowania do wiatru na autopilocie) i trzeba było przejść na sterowanie ręczne. Ale dzieki temu była jazda na maksymalnie ostro do wiatru, bo inaczej wjechalibyśmy w krajobraz, czyli w Cres :-D

Autor:  Sajmon [ 17 paź 2013, o 23:34 ]
Tytuł:  Re: Jonasz - czyli jak szukaliśmy okna pogodowego.....

A ja mam pytanie - gdzie zgubiliście poniedziałek? Wyszliście z Pomer w niedzielę na Mały Losnij dotarliście "po zmierzchu" a potem we wtorek rano ruszacie... Wygląda na to że "za cudowne ocalenie" pociagnęliście od niedzieli wieczór do wtorku :)
(w sezonie też za sanitariaty płaci sie ekstra od głowy - stąd niska cena cumowania)
Mam nadzieję że wyczerpaliście miesięczny limit złej pogody - bo w sobotę znowu adriatykujemy...

Autor:  Wąski [ 18 paź 2013, o 07:06 ]
Tytuł:  Re: Jonasz - czyli jak szukaliśmy okna pogodowego.....

sajmon napisał(a):
A ja mam pytanie - gdzie zgubiliście poniedziałek?
Poniedziałki są pechowe... ;) W poniedziałki nie wychodzi się w rejs. Wyszli wcześniej, to musieli to jakoś przeczekać. :mrgreen:

Autor:  damit [ 18 paź 2013, o 07:27 ]
Tytuł:  Re: Jonasz - czyli jak szukaliśmy okna pogodowego.....

sajmon napisał(a):
gdzie zgubiliście poniedziałek?

Odyseusz błąkał się przez 10 lat pośród wysp, których bez mała połowę można oblecieć w dwa tygodnie... :rotfl:

Autor:  Dlugi [ 18 paź 2013, o 07:35 ]
Tytuł:  Re: Jonasz - czyli jak szukaliśmy okna pogodowego.....

Z mojej perspektywy wyglądało to tak:
Po przyjeździe, tak jak Kurczak napisał szybkie przejęcie jachtów. Ja Hanse 385, a Krzyś Grand Soleil 40, ale w strugach deszczu i wiatru, nawet nie mogliśmy żagli rozłożyć , żeby sprawdzić
W niedzielę wyszliśmy z Pomer, ale niestety pogoda pokrzyżowała plany, lało i silny wiatr i fala „zdziesiątkowała” załogę po 3 godzinach. Decyzja powrotu. Krzys godzinę później zrobił to samo.
Poniedziałek – ściana deszczu, silny wiatr. Załogi suszą farelkami kurtki, sztormiaki po niedzielnym wypadzie.
Wtorek – pada, silnie wieje. Część z nas pojechała do Puli autami. Mnie i Krzysiowi udało się namówić jeszcze 5 oszołomów i jego Grand Soleilem wypływamy na 5 godzin potestować zacięcie sportowe tego jachtu. Jest super, ale mokro.
Środa – światełko w tunelu. Nie pada i …. nie wieje. Postanawiamy wypłynąć na Creś, wiedząc, że czwartek przeznaczymy na zwiedzanie, bo znów będą anomalie pogodowe. Pogoda się potwierdziła.
I w końcu w piątek przy ładnej wietrznej, lekko słonecznej pogodzie wróciliśmy do Pomer.
Generalnie było super, chociaż we wtorek miałem lekką k…..cę 

Autor:  Janna [ 18 paź 2013, o 08:17 ]
Tytuł:  Re: Jonasz - czyli jak szukaliśmy okna pogodowego.....

Kurczak napisał(a):
W miarę ubywania napojów wyskokowych krystalizowało się stanowisko, że istnieje duże prawdopodobieństwo graniczące z pewnością, że owym złym duchem , sprawcą naszej niedoli jest forumowa Smoczyca – Janna, albowiem w jednym formowych wątków wieszczyła nam pewną zgubę i zatracenie. Zrzuciwszy na nią wszelką odpowiedzialność z lekkim sercem, pokrzepieni na duchu udaliśmy się na zasłużony odpoczynek

Z tego co pamiętam, to tylko radziłam, żeby zabrać sztormiaki i kalosze, bo może nie być tak pięknie i słonecznie, jakbyście sobie życzyli. Teraz rozumiem, co czuła ta biedna Kassandra. ;)

Autor:  Kurczak [ 18 paź 2013, o 08:55 ]
Tytuł:  Re: Jonasz - czyli jak szukaliśmy okna pogodowego.....

Eeee, tam, czepiasz się szczegółów :rotfl:

Autor:  dudeusz75 [ 18 paź 2013, o 09:28 ]
Tytuł:  Re: Jonasz - czyli jak szukaliśmy okna pogodowego.....

Pięknie panie Kurczak, pieknie.
I jak sprytnie tego Jonasza wytropoliście... :D

Janna napisał(a):
tylko radziłam żeby

Janna - masz już jakieś palany na 2014? Dasz znać wcześniej? ;)

Autor:  Kurczak [ 18 paź 2013, o 09:44 ]
Tytuł:  Re: Jonasz - czyli jak szukaliśmy okna pogodowego.....

Pytasz Jannę czy mnie ? :D

Jeśli mnie - to i owszem.
Chitry plan na przyszły rok już się krystalizuje......

Będzie to też Morze Śródziemne, ale rejon mniej żeglarsko eksplorowany :D

Ale o tym na początku przyszłego roku :)

Autor:  Maar [ 18 paź 2013, o 09:49 ]
Tytuł:  Re: Jonasz - czyli jak szukaliśmy okna pogodowego.....

Kurczak napisał(a):
Będzie to też Morze Śródziemne, ale rejon mniej żeglarsko eksplorowany
Syria? :-)

Nie zapomnijcie masek. Także tych do nurkowania.

Autor:  dudeusz75 [ 18 paź 2013, o 09:56 ]
Tytuł:  Re: Jonasz - czyli jak szukaliśmy okna pogodowego.....

Kurczak napisał(a):
Pytasz Jannę czy mnie ?

noooooo.....Ciebie też. Oczywiście :)

Autor:  Janna [ 18 paź 2013, o 10:02 ]
Tytuł:  Re: Jonasz - czyli jak szukaliśmy okna pogodowego.....

dudeusz75 napisał(a):
Pięknie panie Kurczak, pieknie.
I jak sprytnie tego Jonasza wytropoliście... :D

Janna napisał(a):
tylko radziłam żeby

Janna - masz już jakieś palany na 2014? Dasz znać wcześniej? ;)


Ja z nimi nie płynęłam. ;-)

Autor:  dudeusz75 [ 18 paź 2013, o 10:14 ]
Tytuł:  Re: Jonasz - czyli jak szukaliśmy okna pogodowego.....

Janna napisał(a):
Ja z nimi nie płynęłam

No to masz pełne prawo odwołać się od Jonasza :)

Autor:  Kurczak [ 18 paź 2013, o 10:21 ]
Tytuł:  Re: Jonasz - czyli jak szukaliśmy okna pogodowego.....

Od razu Syria...... Maski by się zapewne dało bez problemu skombinować, ale pływa się z maską pegazką na twarzy raczej nie teges :rotfl:


Ponieważ wątek zatytułowałem "....jak szukaliśmy okna pogodowego" nalezy się Wam wyjaśnienie dlaczego.
Pogoda jak wiecie była nieciekawa, nad naszym rejonem pływania kotłowały się chmury niczym w kotle czarownic - wszyscy żyli więc nadzieją, że lada minuta, lada godzina, lada dzień pogoda się poprawi. Przecież to jest Chorwacja, nieprawdopodobne jest, żeby taka pogoda utrzymała się przez cały rejs. Lokalesi chwytali się za głowy, twierdząc, że najstarsi chorwaccy górale nie pamiętają takiej masakrycznej pogody :lol:
Wszyscy więc wlepiali gały w laptopa i tablet gdzie trwało poszukiwanie rzeczonego okna pogodowego.
W praniu okazało się, że okna pogodowego trzeba szukac na niebie, a nie w komputerze :rotfl:

Oto okno pogodowe, które pojawiło sie nad Rab :lol:

Załącznik:
DSC06969.JPG
DSC06969.JPG [ 69.67 KiB | Przeglądane 6424 razy ]


I to samo okno z bliska....

Załącznik:
DSC06968.JPG
DSC06968.JPG [ 71.59 KiB | Przeglądane 6424 razy ]


Prawda, że piękne ? :-)

Autor:  Dlugi [ 18 paź 2013, o 10:47 ]
Tytuł:  Re: Jonasz - czyli jak szukaliśmy okna pogodowego.....

ja tam szukałem okna pogodowego, żeby wyjść z jachtu i wrócić do łazienki w miarę suchy :-)

Autor:  Janna [ 18 paź 2013, o 10:49 ]
Tytuł:  Re: Jonasz - czyli jak szukaliśmy okna pogodowego.....

dudeusz75 napisał(a):
Janna napisał(a):
Ja z nimi nie płynęłam

No to masz pełne prawo odwołać się od Jonasza :)

Pewnie, że tak. Dzięki, że choć Ty jeden stanąłeś po mojej stronie. :D
Paskudy obgadywały za plecami i oczernili po pijaku Jonaszem, a przecież na moich rejsach zawsze wiatr był w sam raz (a i słońce wtedy, gdy było potrzebne). W końcu imię Janna zobowiązuje, choć wymyśliłam je, nie znając League of Legends. ;)

Autor:  Kurczak [ 18 paź 2013, o 11:53 ]
Tytuł:  Re: Jonasz - czyli jak szukaliśmy okna pogodowego.....

Jak to tak ? :lol: Mielismy Jonasza wybierać spośród siebie ?
Nie było takiej opcji - to przecież musiałby być Jonasz masochista :rotfl:

Autor:  Cape [ 18 paź 2013, o 15:15 ]
Tytuł:  Re: Jonasz - czyli jak szukaliśmy okna pogodowego.....

Kurczak napisał(a):
to jest Chorwacja, nieprawdopodobne jest, żeby taka pogoda utrzymała się przez cały rejs.

Jakby rejs był miesięczny... :rotfl:
To było typowe jesienne jugo (a dokładnie jugo cykloniczny-niż nad Tyreńskim). A jugo wieje długo :twisted: i jest mokro.

Załączniki:
PA030129.jpg
PA030129.jpg [ 69.05 KiB | Przeglądane 6236 razy ]

Autor:  dudeusz75 [ 19 paź 2013, o 00:04 ]
Tytuł:  Re: Jonasz - czyli jak szukaliśmy okna pogodowego.....

Kurczak napisał(a):
Mielismy Jonasza wybierać spośród siebie?

cały prawie dzień szukam w głowie zapisku, gdzie ja to tego Jonasza widziałem...
W końcu... bingo!: http://www.youtube.com/watch?v=xbutW_ouy60
btw. na jesienny wieczór film jak znalazł

pozdro
dude

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/