Forum żeglarskie https://forum.zegluj.net/ |
|
Rejs przedmałżeński - Szkiery 2013 https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=39&t=17065 |
Strona 1 z 1 |
Autor: | Nicram [ 31 paź 2013, o 05:35 ] |
Tytuł: | Rejs przedmałżeński - Szkiery 2013 |
Gdzie planowaliście miodowy miesiąc? ![]() ![]() ![]() Start rejsu zaplanowaliśmy na 22 lipca 2013. Wszystko przygotowane, jacht czysty, sklarowany i załadowany pysznościami. Godzina popołudniowa słońce delikatnie opada ku zachodowi, wiaterek delikatnie powiewa na tyle by pokazać na wimplu kierunek skąd wieje. Wieczorem miało się rozwiać więcej tak do 3B. Stoję w kokpicie skierowany ku rufie i zastanawiam się czy czegoś nie zapomniałem, czy takielunek dokładnie sprawdziłem,czy paliwa mamy dostatecznie, czy wody nam wystarczy aż tu nagle ktoś coś pali albo pożar w jakimś budynku tak jakby telewizor się zapalił. Zastanawiam się co tak może śmierdzieć, dziwny smród. Odwracam się i moim oczom ukazał się dym z pod pokładu. Wskakuję do messy jednym ruchem jak nastolatek na swoich pierwszych zawodach międzyszkolnych , otwieram luk silnikowy a tu jęzor ognia !!! Uwierzcie mi nie zastanawiałem się, nie myślałem to chyba była jakaś podświadomość. Jednym ruchem w jednej sekundzie zerwałem gaśnice i poszła w ruch tak jak nigdy w stercie kluczy szukam tej skubanej trzynastki wtedy w zadymie po gaśnicy po omacku po złapaniu pierwszego klucza miałem trzynastkę w lewej ręce bo prawą trzymałem koszulkę na twarzy która filtrowała powietrze z proszkiem gaśnicy. Odkręciłem szybko przewód paliwowy w oplocie stalowym który ocierał się za alternatorem i po jakimś czasie spowodował iskrę i zapłon paliwa które po przetarciu przewodu łatwo się zapaliło. Wyskoczyłem na keje i gapie się w unoszącą się łunę resztki gaśnicy i dymy po pożarze. Ochłonąłem i dzwonie do elektryka, nie chciałem psuć sobie urlopu i ''brudzić się''. Elektryk stwierdził, że najszybciej będzie wymienić alternator i nowe przewody elektryczne oraz paliwowe. Wypłyniecie się przeciąga ale to siła wyższa. Na drugi dzień załatwiłem alternator, dzwonie do elektryka i powiedział, że jutro po pracy przyjedzie założyć. Do tego czasu mam czas na wysprzątanie komory silnika i wkoło pozostałości po ogniu i gaśnicy. Dwudziestego czwartego lipca udało się założyć alternator, jacht czyściutki więc wieczorem wypływamy. Stałem przed jachtem tak jakbym miał wypłynąć w rejs do okoła świata. ![]() Teraz to już tylko wystarczy pojechać do domu po ''resztę'' załogi ![]() ![]() Wieje nam delikatnie z NE i płyniemy pod pełnymi żaglami. Piękna lipcowa noc, jacht płynie bez przechyłu i dzielnie do przodu. Lubię pływać w nocy przy księżycu więc noc minęła szybko i bez przeszkód. Przed południem 1140 wiatr zaczął płatać figle a reczej nie robił nic, zero podmuchu więc zdecydowałem się wyciągnąć ''pasażera na gapę''... ![]() ![]() Płyniemy sobie spokojnie i korzystając z sytuacji robimy sobie obiad. Mija południe a tu nadal lustro, w ogóle się tym nie martwimy bo mamy dużo czasu. ![]() Prawda, że nie jest gorąco? ![]() ![]() więc gasimy silnik i stawiamy żagle. Kierunek na Łotwę a dokładnie do Liepaji. Przed główkami portu w Liepaji byliśmy 26 lipca o godzin 2130, było trochę mlecznie ale co to dla nas ![]() ![]() Cumy rzuciliśmy o 2200, to był czasu już tylko na prysznic, kolacje i lampkę wina. Na drugi dzień od rana ku naszym oczom ukazał się cudny dzień, wyspani i cudne słońce. Po śniadaniu poszliśmy pozwiedzać miasto. Byłem tutaj już dwa razy ale za każdym razem w tym mieście coś nowego odkrywam. Główna droga starego miasta ![]() Odbijamy na lewo ![]() ![]() Protestancki kościół św. Anny gdzie znajdują się największe organy na świecie. ![]() Taką małą narzeczoną miałem ![]() ![]() Ogólnie polecam wszystkim Liepaje, to jest ciekawe miasto. Nie będę się za bardzo rozpisywał o historii tej miejscowości. Można przeczytać sobie w przewodniku Jurka Kulińskiego albo w internecie. Naprawdę można się zakochać ![]() ![]() Plaża jest dość specyficzna w piasek który jest wykorzystywany do klepsydr. Gdy jest wilgotno to można po nim jeździć rowerem a nawet grać w koszykówkę, centralnie na plaży są boiska do koszykówki na piasku. Liepaja to były kurort sławnych muzyków dawnego ZSSR. ![]() Gdzie diabeł już nie może tam ... ![]() ![]() Takie o to przy deptaku można spotkać przyjemne rzeczy dla naszego oka ![]() Będąc w Liepaji nie można ominąć Hali targowej, gdzie można zakupić pyszne warzywa i owoce nie przesiąkniętym GMO i zakupić pyszne wędzonki. Nie można wypłynąć z tego miasta nie skosztować tych produktów! Akurat z tego rejsu nie mam zdjęcia ale łatwo trafić, najlepiej zapytać, ogólnie 10min piechotą od mariny. Nie bez powodu zrobiłem to zdjęcie, Radian jest pięknym jachtem który daje dużo radości ale ten Najad z centralnym kokpitem hmmm sami wiecie. ![]() Niezależny gość. Czy ktoś się zastanawiał kiedyś nad zabezpieczeniami przed wejściem tych gości na jacht w porcie? ![]() ![]() Idziemy w stronę Karosty i most otwierany na boki. ![]() Cerkiew św Mikołaja ![]() Tutaj ostatni wieczór, sprawdzanie prognozy i wieczorne pogaduchy. ![]() W południe wyspani, wykąpani a Radian zatankowany i o 1200 ostatni wspólna fotografia i o 1210 oddajemy cumy. Jeszcze wspomnę że marina z prysznicami do oporu, internetem, wodą i prądem dla łódki o długości 8.12m kosztowała 60zł za dobę. ![]() Natalia stawia żagle i kierujemy się na Gotlandię a dokładnie do Farosund. ![]() Na Radianie nic się nie marnuje ![]() ![]() i gotowe ! ![]() Płyniemy na Gotlandię, Lipcowy dzień, fali brak i niby wiatru zero a płyniemy pod żaglami 2 węzły. ![]() Odległość powoli spada, szczęście nasze, że jednym halsem ![]() Tuż przed wejściem do Farosund ![]() ![]() Zacumowaliśmy o 2000 cena za marine 200 koron i każdy prysznic 5 koron. Krótki spacer po Farosund ![]() Market. Co za turysta zwiedza Skandynawię w taką pogodę w okularach przeciwsłonecznych? ![]() ![]() Ceny w sklepach Później mimo skandynawskiej pogody pocisneliśmy na wyspę Faro. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Auta! ![]() ![]() ![]() ![]() Wieczorem minisztorm ustał więc ruszamy dalej na północ. 2200 oddajemy cumy w Farosund ![]() Między Gotlandią a szkierami. ![]() ![]() I ujrzeliśmy pierwsze wysepki !!! ![]() Całe życie pod wiatr, ale zawsze warto ! ![]() Ladyboard ![]() ![]() Wpływamy 1 sierpnia o 1200 do Arholmy. ![]() Co ja robie tuuuuuuuu ułłłłłuuuuuu ![]() ![]() ![]() Dobijamy do ''mariny miejskiej'' (10euro). ![]() 1300 dobiliśmy. ![]() Od tego miejsca mam mały problem, mam dużo zdjęć choć nie najlepszej jakości to dla mnie są mega super, pewnie dlatego, że tam byłem. To cudowne miejsca, bez prysznica ale za to z sauną, ''toitoiem'' i segregacja śmieci 20 koszy! dobra pokaże wam coś tak z ''partyzanta''. Marina Arholma ![]() ![]() ![]() Tak pływają normalnie Bardzo małe oczka w głowie, jak w samochodzie. ![]() ![]() Sauna przy pomoście ![]() Do sauny obowiązkowo napój, my też tu byliśmy ![]() ![]() To są limuzyny na wyspie ![]() Skrzynki przeróżne, malownicze i bez zamka. ![]() ![]() Jedyny sklep na wyspie ![]() ![]() Metrowy jesiotr wypływa spod jachtu ![]() Jaszczurki ![]() ![]() Chodźcie do mnie malinki i jagódki ![]() ![]() I niech powie, że najładniejsze schody są w Barcelonie ! ![]() Restauracja na skale ![]() Muzeum przodków ![]() Latarnia ![]() Kościół ![]() ![]() ![]() A to normalny impreza na tej wyspie, każdy na wózkach zwozi co się da od dzieci po jedzenie. ![]() A to normalny środek transportu ![]() Na każdej wyspie gdzie zacumujecie spotkacie takie cuda ![]() ![]() Każdy facet powinien wykarmić swoją rodzinę ![]() ![]() Wszyscy maja pontony, mamy i my..pompujemy... ![]() ![]() pływamy ![]() Wieczorem o 1700wszyscy bez wyjątku robią grilla. ![]() Jeszcze jedna rzecz, kąpiel. Jak zauważyliście są sklepy, sauny, kibelki ale nigdzie na wyspach nie znajdziecie pryszniców. My jak dopłyneliśmy w niewiedzy szukaliśmy natrysku. Później zatoczki żeby w ciszy się umyć, po godzinie wróciliśmy a tu zaskoczenie. Procedura wygląda następująco, budzisz się na jachcie, wychodzisza na rufę, dajesz nura do wody, wychodzisz i namydlasz się i znów dajesz nura, wychodzisz na jacht i możesz kontynuować dalszy ciąg dnia ![]() 3 sierpnia z żalem ale oddajemy cumy w Arholmie. ![]() Oddawanie fekalii i kibelek na wodzie.Spotkaliście coś takiego na mazurach? ![]() Jak będę bogaty to tak będę mieszkał w Sopocie ![]() ![]() Takie żagielki na trasie na następną wyspę Rodloga. ![]() Motrówki ![]() Motorsailery ![]() Płyniemy aby zdążyć na 1700 zrobić grilla bo taka tradycja na Szkierach ! ![]() Latarnie poprowadzą kogo trzeba. ![]() Mój najlepszy załogant zrzuca żagle i zaraz dobijamy do wyspy. ![]() Dotarliśmy do następnej wyspy. ![]() ![]() Trochę wina o zachodzie słońca na szkierach, bez telefonu, bez telewizji, bez zmartwień...... ![]() Radzio grzecznie odpoczywa. ![]() 1700!!! czas na grilla. ![]() 2100 wszyscy po grillu, załogant może kapitan pewnego jachtu zaczyna grać na trąbce Hymn Szwecji i każdy podnosi banderę a później na noc zwija pod pokład. Piękne to było. Kibelki i segregacja są wszędzie. ![]() Na drugi dzień po kąpieli między skałami ( te zdjęcia to mam w specjalnym pliku ) o 1030 oddajemy cumy i kierujemy się w stronę wyspy Moja. Po drodze obserwujemy ciekawe łódeczki. Np łódeczka typu mazury&miami ![]() Zabawy w wodzie, coś pięknego. ![]() Łódeczki i garaże ![]() Cacko ![]() ![]() ![]() ![]() i koło Radiana zaparkowała taka księżniczka ![]() ![]() ![]() A jak już mówimy o cackach to zerknijcie na tą dachówkę ![]() A tu taki osiołek egipski, pełno tego jak rowerów w Pekinie. ![]() Grill o 1700 każdego dnia to obowiązek. ![]() Na pewno słyszeliście o historii pana 5zł w Helu, to wyobraźcie sobie, że tutaj jak już jest coś płatnego to w ten sposób ![]() Dacie wiarę??? ![]() Tutaj akurat był postój płatny bo to jedyne miejsce na szkierach gdzie znaleźliśmy prąd, żeby doładować akumulator przed powrotem już w stronę Polski. Tak mniej więcej wyglądała nasza wieczorna ''balanga'' , Natalia zapijała cherbatę malinową a ja brałem prysznic ![]() Z Moja Langsvik wypłyneliśmy o 0436 ![]() Trochę smutno, że powoli opuszczamy szkiery ale z drugiej strony nie mamy zamiaru umierać jutro więc na pewno tu wrócimy. Wschód słońca na Szkierach ![]() Szkiery są pełne niespodzianek nawet tych mniej przyjemnych więc trzeba naprawdę uważać. ![]() Czasami jest tak, że na pełnym morzu brakuje pieczywa, szczególnie nam polakom wiec zdradzę wam przepis ![]() ![]() Mąka, woda(słodka), sól i gnieciemy... ![]() ![]() I wałkujemy najlepiej butelką wina ![]() ![]() Na gorący tłuszcz! Kanapeczki... I do celu ![]() ![]() A teraz moje najlepsze zdjęcie które mogę dostarczyć na każdy konkurs. Ogólnie Natalia jest wspaniałym nawigatorem i nie pozwoli przepłynąć Radianowi gdy nie ma min 5 metrów pod kilem ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Nastepny przystanek mieliśmy w Visby gdzie trafiliśmy na tydzień średniowiecza. Ceny zabijają normalnego Polaka! 40 euro za jacht 8.12m! ![]() Bonaventura ![]() Centrum i weekend średniowiecza ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() A ma ktoś mega wkrenę na coś na motory? na jachty? na ciuchy? na pieniądze? a ta Pani ma na, no właśnie kto zgadnie? ![]() Życie nocne, hmm jak chcesz swoją dame zaprosić na kolacje z lampką wina to trzymaj w kieszeni 1000zł z małym napiwkiem ! ![]() ![]() ![]() No chyba, że traficie na takiego sąsiada ![]() ![]() Tu już wychodzimy z Visby na południe Gotlandii do Vandburga. Załoga baczność ! ![]() ![]() Wypływamy z ''taniej mariny'' ![]() ![]() Serce rośnie! ![]() Wychodzimy z główek Pomosty do wody na Gotlandii ![]() ![]() Dedykuję tą skałę moim przyjaciołom żeglarstwa. Pamiętacie ten pierwszy raz? Od tamtej strony na rowerach? ![]() ![]() Po 12h dopływamy nad ranem do Vandburga. ![]() Zawsze około 0900 przyjeżdża na 30 min sklep na kołach. Pamiętajcie, że tutaj nie ma nic, sklepów ani bankomatów. Porcik kosztuje 160 koron płatne gotówką i pod pryszynic 5 koronówki wskazane przynajmniej pół kieszeni ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() W Vanburgu jak ktoś lubi piesze wycieczki może sobie zwiedzić latarnie na południu wyspy innym polecam odpoczywacćna jachcie lub na tej plaży przy wejściu do portu bi niczym nie odbiega tym hiszpańskim ![]() I juz płyniemy do Polski, bajdewindem pełna petarda i sternik zadowolony ![]() ![]() Czasami ścieme wali ![]() ![]() Ale przez 24h do władka dotarł mój sternik a o to dowód ![]() Powrót do rzeczywistości:) Lampiony latające i panowie po opłaty ![]() ![]() Przepłyneliśmy 143h na żaglach, 59h na silniku i ponad 1000 mil morskich! DEDYKUJE TĄ RELACJE Z REJSU MOJEJ NAJLEPSZEJ ZAŁOGANTCE ŻYCIA. Marcin Jak ktoś ma jakieś pytania to walić prosto z mostu. |
Autor: | waliant [ 31 paź 2013, o 09:01 ] |
Tytuł: | Re: Rejs przedmałżeński - Szkiery 2013 |
Jak widać, po Bałtyku też można ![]() |
Autor: | Zielony Tygrys [ 31 paź 2013, o 11:35 ] |
Tytuł: | Re: Rejs przedmałżeński - Szkiery 2013 |
pięknie q...a pięknie tu listopad za pasem, długa zima przed nami a ty Marcinie takie relacje toć tak jakbyś głodnemu z daleka pizzą machał ten Bałtyk nasz fajny jest |
Autor: | waliant [ 31 paź 2013, o 11:38 ] |
Tytuł: | Re: Rejs przedmałżeński - Szkiery 2013 |
Dzięki temu jest większa motywacja, żeby ruszyć tyłek w weekend i pojechać na jacht coś porobić. Po to, żeby latem pływało się przyjemniej ![]() No i można snuć plany na przyszły rok, zdecydować w którą stronę dziób jachtu wyjdzie z Zatoki ![]() |
Autor: | WhiteWhale [ 1 lis 2013, o 08:52 ] |
Tytuł: | Re: Rejs przedmałżeński - Szkiery 2013 |
Brawo! W tym roku, we wrześniu przeleciałem te szkiery z góry na dół, ale jacht był za duży na myszkowanie po zakamarkach i cumowanie przy wyspach. też mnie kusi ![]() |
Autor: | Stara Zientara [ 2 lis 2013, o 01:44 ] |
Tytuł: | Re: Rejs przedmałżeński - Szkiery 2013 |
WhiteWhale napisał(a): jacht był za duży To czym płynąłeś? Darem? Zawiszą?Jurandem i Lady B myszkować po zakamarkach się dało... czasem nawet nocą. |
Autor: | soko [ 3 lis 2013, o 01:45 ] |
Tytuł: | Re: Rejs przedmałżeński - Szkiery 2013 |
Szkiery... Uśmiechnąłem się... W lipcu 1968, jako dzielny załogant (s/y Jan z Kolna), zaopatrzony w jakąś UNROWską kurtkę Taty z bliżej niezdefiniowanego materiału (faktycznie jakiś czas bywała nieprzemakalna) i niewiele więcej, wypłynąłem na rejs na "szkiery albo Alandy". Przyznam szczerze, że nie do końca jarzyłem, gdzie to jest. A jeszcze szczerzej, zupełnie nie jarzyłem. Generalnie wiedza o tamtych okolicach, sprowadzała się (wśród plażowiczów wczasów zakładowych i "kwaterowiczów prywatnych") do stwierdzenia, że grasują tam jakieś "japońce i renifery". Niekiedy rano, na zabronowanej plaży, zdarzały się jakieś śmieci w egzotycznym języku, z dziwnymi literkami. Można było toto ogladać dopiero po przejściu patrolu WOP. Inaczej dana wiocha, przez następną dobę, mogła sobie plażę oglądać z wydm. Właśnie zdałem maturę i (jak się okazało po powrocie) nawet na studia, ale miałem zerową wiedzę o tej części globusa, może to śmieszne dziś. Z bliżej mi nieznanych powodów, w które nie byłem wtajemniczony, ani też o to nie zabiegałem, jako że nawet nie do końca jarzyłem te cyferki na kompasie, gdy miałem coś, co nazywano wachtą, odkręciło naczalstwo kurs ... i tam nie popłynęliśmy. Może to był wiatr, a może fale, a może coś innego. Ni ztędy ni zowędy, usłyszłem jakieś ptasie głosy i okazało się, po dłuższych zliczeniach, że to chyba Christiansoe, "bo niby co to by mogło innego być". Generalnie nadal mi to nic nie mówiło. Mgła straszna, nic nie widać. Niby już noc , niby już dzień. Tzw. kaszana. Latarnie nic nie wyjaśniają, bo "za jasno". Z powodu mgły jest z kolei "za ciemno". Zrozumiałem, że pat. Ale z powodu wieku (miałem 17 lat) dałem sobie spokój, i poszedłem spać. Panowała zasada, że "jak się ściemni, to się wyjaśni", a "jak się przebije, to się wykryje". Generalnie , ufałem kadrze. Bezdyskusyjnie. Piękne czasy. Było nas kilkanaście sztuk takich włąśnie orłów, na tym Janie z Kolna. Ponieważ kadra wychyliła półlitrówkę przy tych świtowych rozważaniach, co to niby która kupa skałek jest która, i gdzie niby są zatopione jakieś trujące gazy, więc w efekcie za dnia była śliczna czyściutka półlitrówka, gotowa do użycia. Tąż żeśmy użyli jako "butelkę" z listem "rozbitków" ( młodzież miała swoje pomysły) i wywalili za burtę. Tłumaczy mnie tyko tzw. "młodość". I przysłowiowa w tym wieku "głupota". No bo ile można patrzeć na tzw. "bezkresny horyzont"?. Mijał już tydzień rejsu.... rejsy trwały wtedy po dwa tygodnie. Zaliczyliśmy już i "szplajsy na stalówce", i jakieś "alarmy" itd. itp. Generalnie głównie nas wtedy zajmowało dopasowanie jakichś części od WFMki, którą mój kolega Dominik z klubu przyjechał do Gdyni, ale 3 części nigdzie nie wpasował po remoncie motoru, i było pytanie "co to są za części?". Dojechał do Gdyni, ale nie wiedział, czy wróci do LOK Poznań cały. Ja przezornie dojechałem pociągiem. Mieliśmy atlas tego motora i dopasowywaliśmy. Przy powrocie były jeszcze jakieś statki "szpiegowskie" z kulistymi antenami, jakieś kutry, jakieś światła niezidentyfikowane w nocy. No fajne zabawy dla nastolatka. Niezapomniane. Klimat jak z "pana samochodzika". Kadra świetnie się bawiła. My też. O butelce zapomniałem. A tu we wrześniu, po "praktyce robotniczej", obowiązkowej, a jakże (zarobiłem 600zł na gitarę), patrzę, a w skrzynce moja własna kartka z butelki , z adresem od duńskiej panienki. Tata rybak wyłowił butelkę, rozbił o skałę, wyjął kartkę z Kołobrzegu. Dał córeczce pod tytułem " o co tu chodzi?". Za rok była w PL, za dwa lata ja (sierpień 70) na Bornholmie. Fajnie. Nie powiem. Plejady o świcie, nad horyzontem, gdy wracaliśmy z imprez , od jej niezliczonych koleżanek, do Randkloeve. Ona na skuterku, ja na holu na rowerku za rękę, gdy pod górkę. Przed świtem, na wschodzie, pod Plejadami - latarnia Christiansoe... Plaże w Dueodde, bezkresne... Jakieś twierdzowate kościółki. Facet , który za nic nie mógł zrozumieć, że musi mi postemplować paszport, bo będę miał kłopoty, a nie było tam żadnej władzy, poza tym facetem, na zapleczu knajpy w Gudghjem, czy Svaneke - już nie pomnę - zbrojnej w stempel, wyglądający urzędowo. Ale jakoś sprawy się rozmyły... Życie. Alandy pamiętam z promu Turku- Tukholma, po kilku latach, tyle, że skurczybyk omijał je trochę szerokim łukiem. Pomijając Marianhammina. Białe noce. A ze szkierów , jak na razie, tylko Fjaederoarna , pięć minut od centrum, po latach. Ale nie jachtem. No tak to bywa... No i tyle na razie by było o szkierach... Na razie.. Czy ja przypadkiem za dużo nie wypiłem??? |
Autor: | Colonel [ 3 lis 2013, o 08:23 ] |
Tytuł: | Re: Rejs przedmałżeński - Szkiery 2013 |
soko napisał(a): Niekiedy rano, na zabronowanej plaży, zdarzały się jakieś śmieci w egzotycznym języku, z dziwnymi literkami. Można było toto ogladać dopiero po przejściu patrolu WOP. Inaczej dana wiocha, przez następną dobę, mogła sobie plażę oglądać z wydm. Hmmm. Według mojej pamięci plaże przestano bronować dobre kilka lat wcześniej. |
Autor: | Zbieraj [ 3 lis 2013, o 09:27 ] |
Tytuł: | Re: Rejs przedmałżeński - Szkiery 2013 |
Colonel napisał(a): Hmmm. Według mojej pamięci plaże przestano bronować dobre kilka lat wcześniej. Gdzie przestano, tam przestano, a gdzie bronowano, tam dalej bronowano. W latach 50. bronowano wszystkie, a potem długo jeszcze w wielu miejscach. W 58 Konwicki kręcił "Ostatni dzień lata" na plaży w Szklanej Hucie. Jan Machulski wspominał: „upijaliśmy strażników, żeby nie bronowali plaży, bo chcieliśmy ją mieć nienaruszoną”. A w ubiegłym roku w Łebie były wspominki: Pobaw się w desant w Łebie W trakcie imprezy jej uczestnicy będą mogli także wspólnie pobawić się w "desant”. Organizatorem imprezy o charakterze happeningu historycznego jest Biblioteka Miejska w Łebie. A pomysł przypomnienia czasów, gdy w latach 50. i 60. plaża w Łebie była bronowana i obawiano się tam desantu wrogich imperialistycznych sił, powstał podczas rozmów z turystami, którzy odwiedzają Łebę. – Dla mieszkańców bronowana plaża to element historii naszej miejscowości. Młodzi ludzie nie potrafili nam jednak uwierzyć, że właśnie tak się dawniej żyło w Łebie. Chcemy pokazać ten fragment naszej miejscowości w atrakcyjny sposób, liczymy także na walory edukacyjne zabawy – zapowiada Maria Konkol, dyrektor łebskiej biblioteki. W 1969, w okolicach Ustki, kiedy zapytałem z głupia frant WOP-istów, po jaką cholerę męczą tego konia z broną, usłyszałem: "Takie zarządzenie, bo nam uciekalność wzrasta". ![]() W innych miejscach było na tyle nowocześnie, że bronowano przy użyciu traktora. A Soko podziękowałem, bo opowieść fajna, choć małolaty pewnie nie pojmą ile w niej tkwi humoru, (chwilami smutnego). |
Autor: | Colonel [ 3 lis 2013, o 11:13 ] |
Tytuł: | Re: Rejs przedmałżeński - Szkiery 2013 |
OK. Okolice Trójmiasta zawsze były jak widać bliżej cywilizacji. Oczywiście zmieniło się to na niekorzyść w ostatnim dwudziestoleciu, jeśli chodzi o Hel i Górki. |
Autor: | soko [ 3 lis 2013, o 18:22 ] |
Tytuł: | Re: Rejs przedmałżeński - Szkiery 2013 |
Co do tego bronowania plaż. No właśnie, chyba bywało różnie. Jeszcze pełen zestaw fotografowałem przed bramą do ośrodka "Wiktoria" w Lubiatowie w 2006 r. Co prawda przysypany igliwiem i przerośnięty trawką, ale był gotów. Jakby co. W 2008 zniknął. Tam w zasadzie pustka od Łeby aż po Dębki, więc trudno się dziwić. No i jakoś trzeba było chronić "Ośrodek Szkolenia z Regulaminów" (http://opencaching.pl/viewcache.php?cacheid=7643) przed wrażymi podglądaczami. ![]() Pozdrawiam Krzysztof |
Autor: | Nicram [ 10 lis 2013, o 04:15 ] |
Tytuł: | Re: Rejs przedmałżeński - Szkiery 2013 |
Co wy tu o bronowaniu piszecie? Orać nasz piękny Bałtyk trzeba. |
Strona 1 z 1 | Strefa czasowa: UTC + 1 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group https://www.phpbb.com/ |