Forum Żeglarskie

Zarejestruj | Zaloguj

Teraz jest 29 lip 2025, o 15:12




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 11 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: 8 lis 2014, o 21:42 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 9 mar 2014, o 12:44
Posty: 15
Podziękował : 25
Otrzymał podziękowań: 8
Uprawnienia żeglarskie: żj
Z czym mi się kojarzy żeglowanie w Grecji? Z chorobą morską. Łagodną ale jednak. Z wiatrem wiejącym zwykle w nos, utrudniającym żeglowanie i skłaniającym skipperów do orania morza na silniku. Ze swoistym kolorytem otaczającego lądu - mało zielonego, dużo burego przyozdobionego bielą i błękitem. Z pięknymi widokami na Santorini, białą plażą na Milos i piniową aleją na Hydrze. I z uroczymi ale mikroskopijnymi starówkami na poszczególnych wysepkach.

Po rejsie z Zorbą doszły nowe skojarzenia.

Po pierwsze ciekawostki na poszczególnych wysepkach. Zamiast tracić czas w sklepikach z pamiątkami i w tawernach najbliżej portu zamienianych w stołówki dla turystów można się wybrać w jakieś szczególne miejsce, jak naturalna sauna w grocie na Nisyros czy ciepłe kąpielisko na Palea Kameni.

Po drugie żeglowanie w trudniejszych warunkach. Nie chcę używać słowa sztorm bo nie tak sobie sztorm wyobrażam ale sterowanie na pełnym morzu gdy wskazanie wiatromierza nie spada poniżej 45 węzłów a co pewien czas wzrasta ponad 50 to niezła zabawa. A przy tym słońce i ogólnie ciepło, tak że w kokpicie można siedzieć w t-shircie (im bliżej rufy tym częściej bryzgi fal przedostają się pod daszek bimini). Najtrudniejsze dla mnie było sterowanie w nocy gdy na horyzoncie przed nami nie było żadnego światełka na które można by kierować jacht a gwiazdy były zasłoniente daszkiem. Busola magnetyczna nie była podświetlona a żyrokompas na naszej Bawarce był zamocowany centralnie na wysokości kolan. Gapienie się na żyro w celu odczytu kursu powodowało nawrót choroby morskiej a tymczasem fale obracały jacht i znów trzeba było walczyć o powrót na właściwy kierunek. Zwykle w nocy śpię twardo i rano nie pamiętam co mi się śniło. Ale podczas nocnego pływania przy wietrznej pogodzie obudziło mnie trzęsienie ziemi przeżywane gdzieś w Warszawie. Chwilę trwało zanim zorientowałem się, że to jednak nie jest trzęsienie ziemi a ja nie jestem w Warszawie tylko na morzu Egejskim, w ciasnej dziobowej kajucie. Z góry, przez nieszczelny skajlajt, kapała na mnie woda, fale co pewien czas z wielkim hukiem uderzały o burtę i wtedy ścianka kajuty na chwilę stawała się moją podłogą kontrastując chłodem z materacem i poduszką na których dotąd leżałem. Wtedy zadawałem sobie pytanie co ja właściwie tutaj robię i czy nie lepiej było zaplanować wakacje w bardziej komfortowych warunkach?

Po trzecie nowy wymiar jachtowych poranków w portach. Jestem niewolnikiem poranej kawy. Dlatego nie sądziłem (i chyba wciąż nie dałem się przekonać), że może być coś piękniejszego niż poranne espresso, makiato bądź cappucino we włoskim porciku z obowiązkowym crossantem. Ale greckie ciasteczka typu tiropita czy spanakopita jako uzupełnienie porannej kawy w kafejonie, przy stoliku z widokiem na port też zostawiły całkiem przyjemne wspomnienia. Na Astypalai dostałem gorące cappucino z chłodną pianką która wg. wyjaśnień pani kelnerki została wykonana z zimnego mleka zmieszanego w blenderze z lodem i czymś jeszcze. Było super ale niestety zapomiałem jak się takie cappucino nazywa (to jest chyba odmiana espresso freddo).
Może nie a’propos ale będąc rok temu na Milos postanowiłem spróbować greek coffee. Najpierw spytałem barmana ‘what is greek coffee?’ i dostałem filozoficzną odpowiedź ‘greek coffee is a greek coffee’. Mimo to spróbowałem i się zawiodłem. Od tej pory unikam greek coffee chociaż ta serwowana na jachcie przez samego Zorbę była niezła.

Po czwarte to słynne greckie kolacje w tawernach z doskonałymi owocami morza (pozdrowienia dla kałamarnicy), sałatkami, tzatzikami, koźlęciną itd. Ouzo przed kolacją wzmaga doznania smakowe a po kolacji pomaga dojść do siebie. Rachunek po kolacji nie zwala z nóg mimo kulinarnych szaleństw (może z wyjątkiem Santorini ale w sumie to nic dziwnego). Czasem sympatyczny właściciel tawerny wpadnie pogadać z gośćmi i coś od siebie przyniesie. Doskonały pomysł to zamawianie wszystkiego po trochu i dzielenie pomiędzy wszystkich zainteresowanych. Wystrzegać się należy wciągania pieczywa podawanego jako przystawka na samym początku bo potem może nie starczyć miejsca w żołądku na zamówione specjały. Chociaż niektórzy nie mają z tym problemów :)

No i po piąte, z powodu pogody i innych przygód nie zobaczyłem wszystkiego co wydawało mi się warte obejrzenia, nie byłem wszędzie tam gdzie planowałem być, więc żeglowanie w Grecji kojarzy mi się z niedosytem i pragnieniem aby tam jeszcze wrócić.

Pozdrowienia
--
Krzysm



Za ten post autor Krzysm otrzymał podziękowania - 2: Ania, Piotr Kasperaszek
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 9 lis 2014, o 22:33 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 9 mar 2014, o 12:44
Posty: 15
Podziękował : 25
Otrzymał podziękowań: 8
Uprawnienia żeglarskie: żj
Może jeszcze trochę o tym jak nasza turystyczna przejażdżka jachtem zmieniła się w Żeglarską Przygodę.

Z Rodos wypłynęliśmy do Symi gdzie dotarliśmy już po zmroku. To jest wielka atrakcja na Śródziemnym, kiedy wpływa się po zmroku ot tak po prostu do miasta, wśród knajpek czy sklepów i cumuje przy świetle ulicznych latarni. Przy podejściu do kei od stolika przy uliczce oderwały się dwie postacie i pojawiły na przeciwko nas aby pomóc zacumować. Okazało się, że to Rosjanie. Energicznie okręcili cumy na polerze i zniesmaczeni naszymi spokojnymi ruchami wskoczyli na rufę pomóc wybrać liny i w sumie sami je zaknagowali. Przy okazji zauważyłem, że nie bawią się tak jak my z węzłem knagowym tylko owijają kilka razy cumę z każdej strony knagi (tak jakby takie nieco niechlujne OXO). Na nic to się nie zdało bo za chwilę stało się jasne, że kotwica nie trzyma. Przy następnym podejściu wszystko się powtórzyło włącznie z pomocą ze strony biesiadników i zluzowaniem łańcucha więc ostatecznie stanęliśmy longside.

Potem było Nisyros ze zwiedzaniem wulkanu i Astypalaia. Mieliśmy zostać tam przez dzień i wieczorem wypłynąć. Byliśmy jedynym jachtem w porciku więc udało się stanąć longside w załamaniu na końcu kei. Jednak sielanka została niedługo zaburzona bo w porcie zaczęły się pojawiać jeden po drugim wypasione jachty z Rosjanami na pokładzie którzy przekazali wiadomość, że prognoza jest kiepska, ma zacząć mocno wiać i w związku z tym zamierzają się schronić w porcie aby przeczekać pogorszenie pogody. Wyglądało to tak, że w porcie pojawiła się duża i nowiutka Bawaria z rosyjską banderą pod salingiem i zaczęła się przymierzać aby stanąć koło nas. Zorba wyszedł naprzeciw aby odebrać cumy ale obok jak spod ziemi wyrósł kolega cumujących i stwierdził, że sobie poradzi. Okazało się, że ich flotylla zaczynała się już gromadzić przy kei po zewnętrznej stronie falochronu. Trochę śmiechu było gdy Zorba powitał następny jacht gromkim ‘do swidanija’ ale Rosjanie chyba nie zwrócili na to uwagi a sam zainteresowany poszedł zaraz z przeprosinami w celu załagodzenia ewentualnego międzynarodowego konfliktu. Co i raz wpływały kolejne jachty aż naliczyliśmy 16 sztuk. Kilka nie zmieściło się w porcie i zostały na zewnątrz. Okazało się, że było to dla załóg nieco stresujące więc kręcili się po mieście rozpytując o hotel ale wszystko było już zamknięte po sezonie. Zaraz za nimi, też na zewnątrz dyskretnie zacumował grecki okręt patrolowy. Wszędzie dalej gdzie spotykaliśmy rosyjskich żeglarzy widzieliśmy też krążące niedaleko takie okręty.

Niestety prognoza się sprawdziła więc zostaliśmy na Astypalai kolejny dzień. Następnego dnia prognoza ponoć zapowiadała cichnięcie wiatru więc zaplanowaliśmy wyjście w kierunku Santorini następnego poranka. Sąsiedzi zagrodzili nam drogę wyjścia swoimi długimi cumami więc umowę z nimi mieliśmy taką, że o dowolnej porze zapukamy a oni nas uwolnią. Tymczasem pogodzeni z losem oddali się imprezowaniu, tzn. ci którzy zmieścili się w porcie bo ci co cumowali na zewnątrz raczej cierpieli i pilnowali jachtów. Z tego co zauważyłem, młodsze załogi poszły w miasto a te w których dominowało starsze pokolenie pozostało na jachtach gdzie bawili się po swojemu czyli jedli, pili i śpiewali. Na mnie to zrobiło sympatyczne wrażenie bo nie słyszałem jakiegoś zawodzenia, a z zaśnięciem w nocy też nie miałem problemów.
Rano jednak jednej załogi nie udało sie dobudzić więc ich sąsiedzi zajęli się uwalnianiem nas z dodatkowych dziobowych cum które przywiązali do skał na końcu falochronu.
Spodziewaliśmy się wiatru ok. 25 węzłów który miał po południu słabnąć. Ale kiedy wypłynęliśmy z cienia wyspy wskazanie wiatromierza rosło. Wraz z nim rosły fale, choć na szczęście nie wyrosły nadmiernie :)

Mieliśmy zaplanowany lunch na Anafi a gdzieś w połowie drogi wiatromierz zaczął wskazywać 45 węzłów. Im bliżej Anafi tym więcej, nawet zaczął przeskakiwać 50-kę. Zmienialiśmy się przy sterze co pół godziny i podczas zmiany kolegi Remika innemu załogantowi udało się nagrać na telefonie rekordowe 57 węzłów. A wszystko to w letniej pogodzie z październikowym mocnym słońcem. Siedziałem przy sterze w czapce, okularach przeciwsłonecznych, w krótkich spodenkach i szczelnie zapiętej kurtce od sztormiaka z kapturem który mnie chronił przed zmoczeniem morską wodą. Tak właśnie zawarłem znajomość z słynnym meltemi (podobno właściwa nazwa to etesios).
Na Anafi nie dało się zacumować ale dzięki pomysłowi skippera Tadeusza (Zorba czuwał doradzł i miał oko na wszystko ale sam zdecydował się zostać w tym rejsie kimś w rodzaju kaowca) połączyliśmy dwie kotwice w tandem i stojąc na kotwicy wciągnęliśmy lunch. Obok stanął inny jacht ale im kotwica szybko puściła mimo osłonięcia zatoki przed największym wiatrem. Po lunchu popłynęliśmy w kierunku Santorini gdzie w kalderze wiatr nie dawał się we znaki i spokojnie stanęliśmy na bojce koło Oi.



Za ten post autor Krzysm otrzymał podziękowania - 6: mdados, Milena, nauaag, Piotr Kasperaszek, rudekolek, tadekK
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 10 lis 2014, o 21:11 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 13 gru 2013, o 22:29
Posty: 90
Lokalizacja: Poznań
Podziękował : 94
Otrzymał podziękowań: 24
Uprawnienia żeglarskie: kpt. jacht., kpt. mot.
Pod Astipalayą trafiliśmy na szkwały spadowe. Nie mieliśmy wiatromierza mierzącego ruch pionowy. Anemometr poziomy dobijał do 58 kn. Pierwszy raz w życiu widziałem jak morze wokół zaczyna się gotować, tak jakbyśmy znaleźli się w wielkim garnku z wrzącą wodą.


Załączniki:
Komentarz: Astipalaya
zdjęcie 11bf2.jpg
zdjęcie 11bf2.jpg [ 381 KiB | Przeglądane 4894 razy ]

Za ten post autor tadekK otrzymał podziękowanie od: Krzysm
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 10 lis 2014, o 21:50 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 9 mar 2014, o 12:44
Posty: 15
Podziękował : 25
Otrzymał podziękowań: 8
Uprawnienia żeglarskie: żj
tadekK napisał(a):
Pod Astipalayą trafiliśmy na szkwały spadowe.

Tadziu, to była Anafi, po drodze z Astipalai na Santorini :)

PS. A wogóle 8węzłów na takiej turystycznej bawarce to robi wrażenie :D

Pozdrowienia
--
Krzysm


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 10 lis 2014, o 22:19 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 13 gru 2013, o 22:29
Posty: 90
Lokalizacja: Poznań
Podziękował : 94
Otrzymał podziękowań: 24
Uprawnienia żeglarskie: kpt. jacht., kpt. mot.
Port w Astipalaya przed i po wejściu rosyjskiej flotylli.


Załączniki:
Komentarz: Nasza Bavarka pierwsza z lewej.
IMG_0049.jpg
IMG_0049.jpg [ 59.69 KiB | Przeglądane 4862 razy ]
IMG_0046.jpg
IMG_0046.jpg [ 54.62 KiB | Przeglądane 4862 razy ]

Za ten post autor tadekK otrzymał podziękowanie od: Piotr Kasperaszek
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 11 lis 2014, o 09:08 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 gru 2012, o 11:42
Posty: 416
Podziękował : 107
Otrzymał podziękowań: 55
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
Krzysm napisał(a):
wogóle 8węzłów na takiej turystycznej bawarce to robi wrażenie


Oczywiście tych 8 węzłów zawiązanych przez Rosjan.
:D


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 11 lis 2014, o 16:16 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 13 maja 2009, o 13:15
Posty: 249
Podziękował : 78
Otrzymał podziękowań: 37
Uprawnienia żeglarskie: szyper łodzi rekreacyjnych
tadekK napisał(a):
Pierwszy raz w życiu widziałem jak morze wokół zaczyna się gotować, tak jakbyśmy znaleźli się w wielkim garnku z wrzącą wodą.


To samo miałem 9 października w zatoce na przylądku Sounio, stałem tam na 2 kotwicach. W nocy schodziły szkwały do 30kn, rano zrobiło się do 55kn, zaczęło nas kłaść na samym maszcie, a dookoła tylko pył wodny. To był znak, że czas stamtąd uciekać.

_________________
Pozdrawiam,
rudekolek

"Ty mnie chroń od lądu, a ja Ciebie ochronię przed morzem" - rzekła łódź do swego kapitana.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 16 lis 2014, o 16:46 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 4 paź 2010, o 20:20
Posty: 1597
Podziękował : 287
Otrzymał podziękowań: 446
Uprawnienia żeglarskie: kapitan
Pięknieś to nam Krzysiu opisał.
Dzięki

_________________
pozdrawiam
Piotr Kasperaszek dawniej "Grek Zorba"
http://www.kasperaszek.pl



Za ten post autor Piotr Kasperaszek otrzymał podziękowanie od: Krzysm
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 22 lis 2014, o 12:31 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 4 paź 2010, o 20:20
Posty: 1597
Podziękował : 287
Otrzymał podziękowań: 446
Uprawnienia żeglarskie: kapitan
Krzysm napisał(a):
(Zorba czuwał doradzł i miał oko na wszystko ale sam zdecydował się zostać w tym rejsie kimś w rodzaju kaowca)

Przyznam się szczerze, że pierwszy raz powierzyłem prowadzenie łódki komuś innemu.
Trochę się obawiałem, ale Tadeusz okazał się godnym zaufania i doświadczonym kapitanem i nawet spodobało mi się takie pływanie w roli załoganta. :D
A kafeion "Kastro" na Astpalaia, który pokazał nam Tadeusz jest rewelacyjny.
Od dziś, bedąc na tej wyspie, zawsze będę tam zaglądał.
A wracając do mojej roli na pokładzie, to jedyne czego ode mnie oczekiwano, to wybór dań na kolację.

_________________
pozdrawiam
Piotr Kasperaszek dawniej "Grek Zorba"
http://www.kasperaszek.pl



Za ten post autor Piotr Kasperaszek otrzymał podziękowanie od: tadekK
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 22 lis 2014, o 14:58 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 27 sty 2014, o 09:40
Posty: 1822
Lokalizacja: SDL
Podziękował : 168
Otrzymał podziękowań: 137
Uprawnienia żeglarskie: B.R.A.K
Grek Zorba napisał(a):
Przyznam się szczerze, że pierwszy raz powierzyłem prowadzenie łódki komuś innemu.
A wracając do mojej roli na pokładzie, to jedyne czego ode mnie oczekiwano, to wybór dań na kolację.


No to ja już rozumiem dlaczego nie było Twojej jajecznicy. Kapitan gotuje :rotfl:

_________________
Mirosław Dados


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 23 lis 2014, o 17:22 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 4 paź 2010, o 20:20
Posty: 1597
Podziękował : 287
Otrzymał podziękowań: 446
Uprawnienia żeglarskie: kapitan
oj Mirek
pomieszałeś dwa rejsy, w tym akurat gotowałem.

_________________
pozdrawiam
Piotr Kasperaszek dawniej "Grek Zorba"
http://www.kasperaszek.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 11 ] 


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 11 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
[ Index Sitemap ]
Łódź motorowa | Frezowanie modeli 3D | Stocznia jachtowa | Nexo yachts | Łodzie wędkarskie Barti | Szkolenia żeglarskie i rejsy NATANGO
Olej do drewna | SAJ | Wypadki jachtów | Marek Tereszewski dookoła świata | Projektowanie graficzne


Wszystkie prawa zastrzeżone. Żaden fragment serwisu "forum.zegluj.net" ani jego archiwum
nie może być wykorzystany w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody właściciela forum.żegluj.net
Copyright © by forum.żegluj.net


Nasze forum wykorzystuje ciasteczka do przechowywania informacji o logowaniu. Ciasteczka umożliwiają automatyczne zalogowanie.
Jeżeli nie chcesz korzystać z cookies, wyłącz je w swojej przeglądarce.



POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL