Forum żeglarskie
https://forum.zegluj.net/

Z cyklu o wyższości „jachtingu” nad „żeglowaniem" cz. II
https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=39&t=22263
Strona 1 z 1

Autor:  Piotr Kasperaszek [ 8 cze 2015, o 19:49 ]
Tytuł:  Z cyklu o wyższości „jachtingu” nad „żeglowaniem" cz. II

Uwaga, świeżo napisane, niesprawdzane i niecenzurowane, więc czytanie może być podobne do jazdy gołą du.ą po nieheblowanej desce
Emotikon wink

Z cyklu - rozważania o wyższości „jachtingu” nad „żeglowaniem”, czyli gdy chodzisz z głową w chmurach, to uważaj żeby nie wejść w leżącą na chodniku psią kupę.
Epizod 12 - „Co by tu zjeść, może gyrosa?”

Gyros to narodowe danie Greków, które jest dostępne prawie wszędzie, prawie na każdym kroku. Ale „prawie”, jak wiecie czyni wielką różnicę. Marina Alimos, zwana też Kalamaki, od nazwy dzielnicy leży w południowowschodniej części Aten. Nie jest to centrum, ale jak wszędzie w Grecji, powinno być tam kilka gyrosowni – i są. Tylko jak je znaleźć?. W kilku artykułach, m. in. w „Jachtingu”, opisywałem tawerny w pobliżu mariny, więc powinienem bez problemu je znaleźć.
Ale po kolei.
Miejsce akcji – marina Alimos, czas akcji południe (no może ok. 15.00, kto by się tym przejmował), sobota 2 maj. Poprzednia załoga już odjechała (łzy w oczach), nowa załoga prawie w komplecie, czekamy tylko na Michała, który dotrze ok. 1 w nocy. Pada hasło, warto byłoby coś zjeść (oczywiście hasło padło z moich ust), więc ustalamy, że idziemy na gyrosa.
Kto prowadzi?
Hm, głupie pytanie, wiadomo skipper (ten sam, który zorganizował zajeb…tą wycieczkę „Ateny by Wight”). Zastanawiało mnie tylko jedno, że nikt nie protestował, żebym to ja prowadził. Ale wiara w kapitana to podstawa dobrego rejsu.
- Idziemy – zakomenderowałem (jak przystało na prawdziwego kapitana)
Ruszyliśmy w kierunku ?? , no w tym, wg mnie słusznym. Znów nikt nie oponował.
- Daleko jeszcze ?- usłyszałem po jakichś 20 minutach
- Nie, już blisko – odpowiadam i myślę, - kurcze chyba trzeba było skręcić wcześniej w lewo – ale idę nadal prosto, a karna wycieczka, bez szemrania idzie za mną.
- daleko jeszcze ?- słyszę ponownie, ale tym razem już ton głosu pytającego jest trochę zniecierpliwiony.
- nie, już naprawdę blisko, tylko musimy odbić teraz w lewo –
Kurcze, coś mi się jednak pokręciło, naprawdę musimy odbić w lewo i wrócić równoległą ulicą. Mam tylko nadzieję, że się nie zorientują, że pokręciłem drogę, myślę naiwnie.
Jak tu teraz wyjść z twarzą z takiej opresji ?
Pytam przechodzącego obok „lokalesa” o najbliższą gyrosownie i na szczęście dla mnie, okazuje się, że leży ona niecałe 200 m od nas.
Zamawiamy po gigantycznej porcji gyrosa, do tego zimna retsinka i wszyscy szybko zapominają, jak długo tu szliśmy. Po zjedzeniu moje „szare komórki” odżyły i okazało się, że „zajarzyłem”. Przecież my jesteśmy naprzeciwko wschodniego wejścia do mariny, 200 m od głównej ulicy. W drodze powrotnej już naprawdę nie zabłądziłem, ani troszeczkę.

Autor:  Wojtek Bartoszyński [ 9 cze 2015, o 19:39 ]
Tytuł:  Re: Z cyklu o wyższości „jachtingu” nad „żeglowaniem" cz. II

Grek Zorba napisał(a):
sobota 2 maj

PAC: 2 maja! :-P

Autor:  Cape [ 9 cze 2015, o 19:46 ]
Tytuł:  Re: Z cyklu o wyższości „jachtingu” nad „żeglowaniem" cz. II

Grek Zorba napisał(a):
okazuje się, że leży ona niecałe 200 m od nas.

Ulica Davaki ?
https://www.google.pl/maps/@37.9160172,23.7077364,18z
Bo tam jest moja ulubiona tawerna

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/