Forum żeglarskie
https://forum.zegluj.net/

Polonusem na północ Ameryki Południowej
https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=39&t=25345
Strona 29 z 40

Autor:  zbigandrew [ 12 paź 2017, o 15:33 ]
Tytuł:  Re: Polonusem na północ Ameryki Południowej

Obrazek ilustrujący peregrynacje Polonusa w ostatnim tygodniu (5 -12.10.2017) zakłócają znacznie opisy danych dla kolejnych pozycji. Niemal wszystkie pozycje (wyjątek kolor czerwony, dryf z kłopotem ze sterem, z publikacji na Forum) pochodzą z danych sat AIS. Dla przypomnienia linijka opisu zawiera: fi lambda [z grafiki kadłuba na mapie w maks. powiększeniu] data czas [Zulu] prędkość śr. @ średni KD [ostatni odcinek]. Kto potrzebuje, opisy punktów drogi poukłada sobie, albo tylko obejrzy kształt i długość przebytej drogi [zapisywana w Google Earth].

Załączniki:
5-12.10.2017.JPG
5-12.10.2017.JPG [ 119.3 KiB | Przeglądane 5343 razy ]

Autor:  Netart [ 13 paź 2017, o 09:11 ]
Tytuł:  Re: Polonusem na północ Ameryki Południowej

Info z Polonusa otrzymane wczoraj wieczorem:

-------------------------------

04 październik -strefa ciszy ?
Od 3 dni słyszę, że jestem w strefie ciszy, rozległej ,aż do 10N !
Dość bzdur. Wczoraj regularna 3B, dziś regularne 3B, z 3 godzinnym wietrzeniem o wietrze 7B z SSW do S !!! Ja się pytam i do prognoz wyganiam, o co chodzi? Oczywiście w chwili refowania zacina się rolka rolera, więc ref z krzyża i po kolana na zawietrznym półpokładzie w wodzie rozkręcam ustrojstwo jednocześnie próbując wyjąć zakleszczoną linę tak by jej nie uszkodzić i nie pogubić narzędzi. I tak po 2 godzinach znów wszystko działa, ale rolka nadaje się do miany ,bo policzki już są poluzowane. Co dziś się działo więcej?
W dzienniku zapisane wielkimi literami 100 LAT KUBUSIU!!
Oczywiście ojciec dzwonił, ale urwis zabiegany, więc po 3 próbie poszedł życzeniowy sms. I tak z teo powodu cały dzień upłynął na pozytywnych wspomnieniach, w pozytywnym nastroju i samymi pozytywnymi myślami. Nawet nie wkurzył mnie ten wiaterek, trochę do tej strefy ciszy nie pasujący, a cóż tam - niech mu będzie. Wpływu żadnego człek na naurę nie ma, to po co się denerwować, że koledzy przeoczyli.

12 październik
Pośmiałem się ze strefy ciszy to ją mam. Ale by nie było kolejnej technicznej bezbarwnej relacji, o tym jak to wszystko przy bezwietrznej pogodzie na fali napie..., jak buja i w głowie wszystko się miesza, jak naprawiałem ster a potem znów klnąłem na czym świat stoi (uświadamiając sobie jaki ten język jest barwny) brazylijskich petrowłaścicieli, jak bujanie spać nie daje, dziś będzie coś bardziej barwnego.
Tak więc leżę właśnie proszę Państwa w nowej koi, mieszczącej się na przedostatnim pokładzie Polonusa, czyli w kokpicie pomiędzy ławeczkami zaraz przy zejściówce, mając pod ręką ster i na widoku wszystkie urządzenia nawigacyjne, oraz nawet ukf pod ręką, gdyby tu na tym pustkowiu nagle chciał ktoś sobie pogadać.
Zjadłem przepyszną kolację, która spełni rôwnież rolę jutrzejszego śniadania i może obiadu jeśli już nie będzie wychodzić z garnka. Był to zacny kurczak z groszkiem,pieczarkami, cebulką, czosnkiem, zalany wyśmienitym sosem szparagowym, pamiętającym jeszcze jak leżał w koszyku w Puerto Williams ( sos, nie kurczak ), wraz z makaronem (Peene, pene, penne???) - dobra rurkami .Do tego popijałem szklaneczkę zacnego białego wina marki Tang - czyli oranżadki w proszku o smaku białego winogrona, wprost z portugalskich winnic. Na deser kompot malinowy, przygotowany na bazie brazylijskiego dżemu, który z racji zawartości cukru tylko do tego się nadaje. Do kolacji przyświecały mi gwiazdy a w głośnikach leciało jakieś fajne country.
Wczoraj zafascynowany byłem życiem morskim, które w końcu ujawniło się w pełnej formie, fascynując mnie absolutnie przez cały dzień. Skaczące ryby, polujące ptaki, ryby piloty, jakieś walenie, delfiny ,skaczące ryby w kształcie węgorzy i oczywiście spektakle uciekających przed drapieżnikami ryb latającyh. Jedna rzecz zafascynowała mnie najbardziej, a może jedna z wielu, bo tak jak myślę, to chyba nigdy nie siedziałem 10 godzin za sterem z tak zafascynowaną facjatą.
Akcja - nagle całe stadko, ławica ryb latających wyskakuje z wody, a za nią jakieś błękitno-niebieskie większe ryby, które najwyraźniej je goniły. W momencie gdy ryby latające, przeskakują po kilkanaście metrów ponad falami, macając ogony w wodzie by nabrać prędkości-w tym samym czasie z góry spada na nie krążący od dawna ptak (nie znam nazwy-muszę sprawdzić ) i wydziera jedną latającą ofiarę pyskiem a kolejną szponkami !!!
Wyglądało to jak naturalne naganianie ofiary dla myśliwego!!! Szok. Piwerwszy raz coś takiego widziałem.
Dodatkowo przy samej burcie jachtu wczoraj jak i dziś, krążyły przepiękne dorady, koryfeny i tuńczyki. Całe ławice, jakby baraszkujące z jachtem - niczym delfiny. Nie chciałem łowić, bo miałem już przygotowany obiad, poza tym w blasku słońca i pod taflą nie zmąconej nawet strzępkiem podmuchu, atramentowej wody prezentowały się przecudnie. Zrobiłem parę zdjęć, ale one oczywiście nie oddają tych pięknych spektakli, których nie jesteśmy w stanie obejrzeć w żadnym innym miejscu niż Ocean i za żadne pieniądze. Poza tym są to rzeczy, których nikt nigdy nie jest nam w stanie odebrać, zniszczyć, lub wymazać z pamięci. Byłem zauroczony.
A jakby na deser, przecudny , ognisto, czerwono ,błękitny w tysiącu odcieniach, z każdej strony świata inny zachód słońca. Coś pięknego. W nocy natomiast, po małej drzemce, obudził mnie zaglądając wprost do kokpitu, księżyc, który nadal jeszcze odwrócony, miał uśmiechniętą od ucha do ucha poświatę. A jako, że płynę na północ, to zobaczyłem go leżąc w kokpicie jak tylko otworzyłem oczy.
Cały ten dzień był chyba wynagrodzeniem trudów dni poprzednich, gdzie momentami byłem wdzięczny, że odpływając z Fernando De Noronha oddałem w objęcia lub w mordę Neptuna cały alkohol z jachtu, bo w niektórych sytuacjach o suchej mordzie by się chyba nie skończyło.
O przepraszam -wiozę butelkę szampana na specjalną okazję, ale ta jeszcze nie nadeszła, jak wszystko pójdzie dobrze, zostanie ze mną do Polski.
Tak więc drodzy Państwo, pamiętajcie, że jak coś się wali i pali, nic nie idzie, macie już dość - to natura nie znosi próżni i wcześniej czy później to wyrówna. I tak samo mam nadzieję będzie wkrótce z tą piekielną strefą ciszy.
Pozdrawiam, znów w świetnym humorze - Seba
AKC!


Sent from Iridium Mail & Web.

Autor:  antelio [ 14 paź 2017, o 19:24 ]
Tytuł:  Re: Polonusem na północ Ameryki Południowej

Tak dla zainteresowanych :)" ......teraz mam 08.04,024.14, kurs 330, speed 2.50 !!musze uciec z zasiegu pradu. planuje isc albo do 25W.to mniej wiecej poludnik Sao Vicente"

Autor:  Netart [ 16 paź 2017, o 23:07 ]
Tytuł:  Re: Polonusem na północ Ameryki Południowej

Kolejne informacje właśnie otrzymane z pokładu Polonusa.
-----------------------------------------------------------

14 październik - dzień 27, 0645
Siedzę a właściwie leżę w kokpicie, zbudzony godzinę temu ,gdy ciepłe i ożywcze promienie słońca rozgrzały moje powieki i dość mocno je rozświetliły. Spałem łącznie z 6 godzin, co na ostatnie czasy jest dość dobrym wynikiem. Może to działanie uspakające kakao, którego ponad półlitrowy kubek skonsumowałem przed snem. Snuję się całe 1.5 - 2 knt, ale na żaglach a w zasadzie samej gieni, oczekując na zapowiadane uderzenie szkwału o sile 10B z południa. Nic co prawda tego nie zapowiada, ale wczoraj w nocy również prawie bez zapowiedzi było przez prawie godzinę 6-7 B. Oststnie dni to piłowanie silnika, bo wiatru zero. Ale ponieważ dość mocno uszczupliło to nasze zapasy paliwa, muszę być już ostrożny i zostawić rezerwę na ładowanie akumulatorów i wejście do portu. Więc żegluga. Fala zmalała, więc nawet przy wietrze 1-2B się da. Wolno ,ale czy mnie się spieszy? Wodę mam, jedzenia tyle, że wykarmiłbym stado uchodźców.
Oczywiście wczoraj znów spektakle rybich popisów, wraz z polowaniami ptaków. Najśmieszniejszy był taki mały brzdąc, co to nerwowo raz po raz walił głową w wodę, ale chyba przez godzinę nie wyszedł z tego zwycięsko i o pustym brzuszku poleciał na inne łowiska.
Apropos łowisk, to dziś spróbuję zapolować i zdobyć pożywienie dla całej załogi. Mam ochotę na tuńczyka. Może wynika to z tego, że wczoraj szykując rzeczy do prania, z jednej z kieszeni wyjąłem pałeczki do jedzenia i tak mi się jakoś skojarzyło co z nimi zrobić. Sos sojowy jest, wasabi też, zresztą już wypróbowane na poprzednim etapie. Jak ryba będzie duża, to to co zostanie spróbuję ususzyć. A co tam.

1730
Więc - ponieważ byłem głodny, dałem sobie czas na złowienie pół godzinki. Stwierdziłem, że jak ryba nie weźmie to chowam sprzęt i robię burito, które jadł będę cały dzień, więc łowić bez sensu. W tym czasie były 3 brania, ale ryby się zrywały, prawdopodobnie z uwagi na żółwie tempo z jakim płynęła przynęta. Tak więc na śniadanie burito w tortilach (ostatnia paczka), na obiad z puree i buraczkami i na kolację znów w tortilach, jako że jutro do puree i buraków będzie fasola. Moczę ją ,bo chyba tak się robi, ale żeby nie zapomnieć, na mapie przykleiłem kartkę z informacją.
Ponieważ chciałem odpocząć po ostatnich dnia zrobiłem sobie dziś totalny dzień lenia. Książka, kąpiele (woda w Oceanie ma ponad 30st), locje Cabo Verde, jakieś tam książki nawigacyjne. Ale za to dziennik mam zrobiony godzina po godzinie. Pierwszy chyba raz w tym etapie. Tak kontemplując nad sobą, życiem i innymi górnolotnymi sprawami, siedziałem na burcie i w takt bujania jachtu moczyłem nogi w wodzie. Zastanawiałem się jak ten mały brzdąc chce coś upolować, skoro wszystko co widzę to 10 razy większe od niego. Przyglądałem mu się jaką niewdzięczną robotę ma próbując zdobyć pożywienie, a ponieważ walił już tym łebkiem w fale coraz bliżej mnie, poszedłem po suchary by mu coś rzucić. Wychodzę i patrzę a w wodzie jakieś 10m obok kocioł aż bulgocze, a mały siedzi na wodzie i tym łbem jak dzięcioł wali w taflę wody i nagle odlatuje. Lot w górę i znów pikuje w dół. I nagle EUREKA! On po prostu z tych dużych ryb odrywał i
m
kawałki mięsa z grzbietu !! Widziałem doskonale bo ta ryba akurat podpłynęła bliżej jachtu i widziałem białe ślady z widocznym mięsem na grzbiecie!! To skurczybyk pomyślałem i wrzuciłem sucharki - rybom.
Siedzę więc na zewnętrznej koi, smaruję panthenolem 4 litery, które dziś jakoś szybko się opaliły jak zrobiłem sobie drzemkę w hamaku i słucham jak rzucają się ryby. Zaraz wezmę książkę i skończę czytać o przygodach Naomi James w jej samotnym rejsie dookoła świata. A później sięgnę po coś lekkiego, pozbawionego tematyki żeglarskiej i pewnie udam się w objęcia Morfeusza.
Tak w sprawach technicznych, to staram się uciec spod działania prądu i kursem 330 wlekę się do przodu. Wiatr słabiutki 1-2B z ćwiartek wschodnich. W sumie gdyby nie to paliwo, to chyba bym pomknął dalej na Kanary.

15 października, niedziela, dzień 28

O 0200 zrzucałem genue ,bo wiatr ucichł a fala trzepała nią na wszystkie strony. Stanąłem w dryf bez żagli a prąd przenosił nas na północ więc poszedłem spać. Widoczność poniżej 200m.
O 0530 się obudziłem i pomimo, że niedziela i można by pospać, wziąłem się rutynowo za codzienne poranne czynności by płynąć dalej. Pomimo wiatru powiewającego z północy, Polonus nadal bez żagli dryfował właśnie w tym samym kierunku.Ponieważ baterie były na skraju rozładowania, odpaliłem Krabusia i przez dwie godziny mknęliśmy kursem 320 z prędkościami czasem ponad 4 węzły. W międzyczasie zaczęło się rozwiewać, więc po 2 godzinach koniki stop, stawiamy żagle ( genua+bezan) i lecimy pchani wiatrem NE 2-3B, ale niestety pod falę, która czasami przychodzi dokładnie z północy. Ustawiam wszystko samosterownie i patrząc na naklejoną na mapie kartkę z napisem fasola idę robić śniadanie, obiad i kolację, czyli fasolkę po bretońsku, z tym że z wołowiną. Fasolka moczyła się od wczoraj I to wystarczyło by sfermentowała !!! a taką miałem ochotę. Tak więc decyzja pada na godzinne łowienie, jeśli nic nie będzie to naleśniki.
Więc
były z dżemem malinowym i jeżynowym, oraz cukrem. W międzyczasie za burtę poleciało resztę jajek, zostało mi chyba 6 sztuk. I tak generalnie minął dzień. Jacht sam płynął bajdewindem do 1630. Później wiatr zaczął kręcić więc zrzuciłem bezan ,a po tym jak ustabilizował się na wschodni pięknym baksztagiem płynęliśmy dalej aż do zmroku. Przyjąłem taką zasadę, że jak się kładę spać, to żeby skały .... refuję genuę do jakiejś 1/3 by spokojnie przespać parę godzin. Tak zrobiłem, zjadłem kolację, naszykowałem kakao i czytam książkę. Nagle słyszę gdzieś chyba z południa wiatr. Pięknie myślę sobie, w takim razie spanie odłożymy na później i może uda nam się nadrobić parę mil, bo wraz z zachodem słońca, spać poszedł również wiatr. W ostatniej chwili usłyszałem też deszcz, ale już nie zdążyłem nawet koi złożyć. Przywaliła piąteczka, potrzymała, deszcz napełnił wiaderko wodą i tak jak przyszło tak
umilkło. Więc znów stoję w dryfie z genuą wybraną na prawej burcie i to pozwala nam się nie cofać, ani nie zbaczać w ćwiartki wschodnie. A ponieważ stamtąd ma wiać, więc w nocy czeka mnie jakiś zwrot, ale póki co odwracam materac i koc na suche strony i spróbuję usnąć. Jak od rana nie będzie wiało, to znów w misji ładowania baterii popędzimy za osłonę wysp, by skryć się przed prądami.
Do Mindelo na wyspie Sao Vicente ,do jedynej mariny w archipelagu Wysp Zielonego Przylądka 480 mil. Jak wszysko dobrze pójdzie to będzie to moja 5 wizyta. Jak ten czas leci.

16 październik, dzień 29

Wczorajszy dzień, nie skończł się tak beztrosko po szkwale z książeczką w koi jak zaplanowałem. Skończył się dziś około trzeciej, czyli trzy godziny przed pobudką. Były kolejne szkwały i Polonus za żadne skarby nie chciał zostać sam, przerzucając żagle z prawa na lewo. Później na skutek otwartej zejściówki, mieliśmy środku dużo wody. Później postanowił Poldek zepsuć linkę stalową od steru głównego, a po tym wszyskim na siłę chciał mnie wyrzucić za burtę ,tańcząc oberka na martwej fali ! Co to była za noc ! Położyłem się spać zmęczony i przemoczony do cna. Spałem do 0600, tylko raz budząc się wystraszony jakby coś się stało. Wyszedłem i zobaczyłem jak niedaleko nas przechodzi statek .Dopiero jak byłem na górze ,do moich uszu zaczął docierać dźwięk sygnału alarmowego, ustawionego tak, by godzinę wcześniej sygnalizował zbliżenie się do innej jednostki na odległość mniejszą niż 2 mile. Więc przespałem
prawie
godzinę alarmu!!
Wstałem o 0600 przyrzekając sobie, że muszę znów odespać zaległości. Poprzednim razem jak byłem tak zmęczony, obudziłem się w koi z pudełkiem, w którym często robię ciepłe posiłki na wachtę. Zacząłem się zastanawiać skąd się tu wzięło pudełko z ryżem??
- No nic, widocznie byłem głodny i już nie dałem rady zjeść, bo padłem.
I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie dwie rzeczy. Po pierwsze primo, tego dnia nie robiłem nic do jedzenia w pudełkach, po drugie primo, faktycznie w pudełku był ryż, ale z telefonem, który próbowałem w nim osuszyć. Straszne
Tak więc dziś wstałem, przyrzekałem i zapuściłem Krabusia ,by przez 4 godziny pomknąć w kierunku 25W, gdzie nie ma prądów, oraz w poszukiwaniu wiatru. I faktycznie, prądów nie ma, ale wiatru również nie znalazłem. Więc z uwagi na deficyt paliwa, postanowiłem czekać na jutrzejszy wschodni zefirek. A że fala mała, to i pranie zrobiłem, sprzątnąłem jacht, ugotowałem obiad, poczytałem, kilka razy się schłodziłem wodą morską o temperaturze 31stopni. Zarzuciłem również żyłkę z kalmarem i po raz pierwszy chciałem by to co holowałem się zerwało. Była to chyba dorada, ale wielkością dwa razy taka jak złowiłem ostatnio, a którą ledwo w trójkę zdołaliśmy pożreć. Co ja nią zrobię myślałem, jednocześnie dając jej dużo swobody przy holowaniu. Skakała do góry, wpływała pod jacht, aż końcu przy burcie wzięła się i .... zerwała. Uffff odetchnąłem z ulgą.
Tak więc z ryby nici, ale parę pożytecznyc rzeczy zrobiłem ,a o 1600 lekko dmuchnęło ze wschodu i delikatnie przesunęło nas o 5 mil na północ. Teraz znów stoimy, i jak to śpiewaliśmy z polskimi marynarzami w Niteroi : CZEKAM NA WIATR CO ROZGONI...!!!
Ma być o 0900 UTC czyli 0700. Czy ja już pisałem, że sobie w końcu skróciłem dzień o godzinkę?? Nie?? To dziś skracam o kolejną !!!
Dobranoc się z Państwem.

Sent from Iridium Mail & Web.

Autor:  Dar_bob_63 [ 17 paź 2017, o 09:05 ]
Tytuł:  Re: Polonusem na północ Ameryki Południowej

Czytając coraz obszerniejsze relacje Seby z codziennego życia na Atlantyku jestem zaskoczony w jaki sposób potrafi opisywać rzeczywistość. Nie wyczuwam w opisie jakiegokolwiek zagrożenia, a odnajduję coraz ciekawsze smaczki językowe.
Płyń Seba płyń, a po powrocie może wydasz książkę ... :D

Autor:  Colonel [ 17 paź 2017, o 13:34 ]
Tytuł:  Re: Polonusem na północ Ameryki Południowej

Więcej zagrożeń można spotkać na forach...

Autor:  Nicram [ 17 paź 2017, o 14:14 ]
Tytuł:  Re: Polonusem na północ Ameryki Południowej

Dar_bob_63 napisał(a):
Płyń Seba płyń, a po powrocie może wydasz książkę ...


Taaa książkę a remont Poldka w Polmozbycie :)

Autor:  666 [ 20 paź 2017, o 10:08 ]
Tytuł:  Re: Polonusem na północ Ameryki Południowej

Jaki dystans od podniesienia kotwicy / oddania bojki przeżeglował Seba - licząc po ortodromie do aktualnej pozycji Polonusa - i jaka z tego wychodzi średnia prędkość / dystans dobowy posuwania się do celu?
Ciekawe, o ile szybciej można by płynąć, gdyby na jachcie był samoster lub kilkuosobowa załoga :roll:

Autor:  Senator [ 20 paź 2017, o 10:33 ]
Tytuł:  Re: Polonusem na północ Ameryki Południowej

666 napisał(a):
Jaki dystans od podniesienia kotwicy / oddania bojki przeżeglował Seba - licząc po ortodromie do aktualnej pozycji :

Po ortodromie to on raczej nie żeglował... :rotfl:

Autor:  666 [ 20 paź 2017, o 10:40 ]
Tytuł:  Re: Polonusem na północ Ameryki Południowej

Senator napisał(a):
666 napisał(a):
Jaki dystans od podniesienia kotwicy / oddania bojki przeżeglował Seba - licząc po ortodromie do aktualnej pozycji :

Po ortodromie to on raczej nie żeglował... :rotfl:
Ale mógł, a że nie chciał, to inna sprawa :-P Co nie przeszkadza wyliczyć odległości po ortodromie z punktu startu do obecnej pozycji i średniego dobowego "uzysku" licząc po najkrótszej drodze.

Autor:  Wert23 [ 20 paź 2017, o 12:45 ]
Tytuł:  Re: Polonusem na północ Ameryki Południowej

Zna ktoś aktualną pozycję? 666 potrzebuje dane do obliczeń.

Autor:  Jaromir [ 20 paź 2017, o 12:50 ]
Tytuł:  Re: Polonusem na północ Ameryki Południowej

666 napisał(a):
Jaki dystans od podniesienia kotwicy / oddania bojki przeżeglował Seba - licząc po ortodromie do aktualnej pozycji Polonusa - i jaka z tego wychodzi średnia prędkość / dystans dobowy posuwania się do celu?

Proszę:
http://www.movable-type.co.uk/scripts/latlong.html
http://www.csgnetwork.com/csgtsd.html

Autor:  Dar_bob_63 [ 20 paź 2017, o 15:18 ]
Tytuł:  Re: Polonusem na północ Ameryki Południowej

Wert23 napisał(a):
Zna ktoś aktualną pozycję? 666 potrzebuje dane do obliczeń.


Ostatnia znana pozycja 17.10 g 14.14 . Po 3 dobach znikają historycznie poprzednie pozycje. Od 2 h nie jest juz widoczny na SAT

Załącznik:
screen_20171020_161443.jpg
screen_20171020_161443.jpg [ 92.48 KiB | Przeglądane 4225 razy ]

Autor:  Dar_bob_63 [ 20 paź 2017, o 16:31 ]
Tytuł:  Re: Polonusem na północ Ameryki Południowej

Dar_bob_63 napisał(a):
Wert23 napisał(a):
Zna ktoś aktualną pozycję? 666 potrzebuje dane do obliczeń.


Ostatnia znana pozycja 17.10 g 14.14 . Po 3 dobach znikają historycznie poprzednie pozycje. Od 2 h nie jest juz widoczny na SAT

Załącznik:
screen_20171020_161443.jpg


Ostatnia zarejestrowana pozycja 17.10 g 14 - >
https://www.windy.com/9.040/-24.550?7.8 ... ,m:dUfafuf

Autor:  666 [ 20 paź 2017, o 17:40 ]
Tytuł:  Re: Polonusem na północ Ameryki Południowej

Senator napisał(a):
Po ortodromie to on raczej nie żeglował
Tomek, jako zadanie domowe inżyniera po PW i SKŻ policzysz wartość rzutu wektora średniej prędkości Polonusa na ortodromę wyznaczoną przez punkty startu i celu (VMG) :-P

Wert23 napisał(a):
Zna ktoś aktualną pozycję?
Jak również pozycję i czas startu - może ktoś bardziej na bieżąco śledzący przygodę Seby podpowie choć numer strony tego 29-stronicowego wątku z danymi początkowymi ostatniego oddania cumy / podniesienia kotwicy?

Autor:  Dar_bob_63 [ 20 paź 2017, o 17:47 ]
Tytuł:  Re: Polonusem na północ Ameryki Południowej

666 napisał(a):
Senator napisał(a):
Po ortodromie to on raczej nie żeglował
Tomek, jako zadanie domowe inżyniera po PW i SKŻ policzysz wartość rzutu wektora średniej prędkości Polonusa na ortodromę wyznaczoną przez punkty startu i celu (VMG) :-P

Wert23 napisał(a):
Zna ktoś aktualną pozycję?
Jak również pozycję i czas startu - może ktoś bardziej na bieżąco śledzący przygodę Seby podpowie numer strony tego 29-stronicowego wątku z danymi początkowymi oddania cumy / podniesienia kotwicy?


Zapis z FB ze strony Polonusa :

Dzień 1, 18 września, poniedziałek
O 0520 oddałem cumę z boi kotwicznej na Fernando De Noronha ,tym samym rozpoczynając swój pierwszy samotny rejs.

Autor:  666 [ 20 paź 2017, o 17:49 ]
Tytuł:  Re: Polonusem na północ Ameryki Południowej

Dar_bob_63 napisał(a):
Dzień 1, 18 września, poniedziałek O 0520 oddałem cumę z boi kotwicznej na Fernando De Noronha, tym samym rozpoczynając swój pierwszy samotny rejs.

https://www.latlong.net/place/fernando- ... il-33.html
Od tamtej chwili 897 Mm podczas 705 godzin żeglugi.
Średnia VMG = 1,27 węzła, czy raczej zrobiłem gdzieś gruby błąd (drobny błąd jest zrobiony świadomie, bo nie chciało mi się przeliczać setnych części minut na sekundy)?

Autor:  Dar_bob_63 [ 20 paź 2017, o 18:03 ]
Tytuł:  Re: Polonusem na północ Ameryki Południowej

666 napisał(a):
Dar_bob_63 napisał(a):
Dzień 1, 18 września, poniedziałek O 0520 oddałem cumę z boi kotwicznej na Fernando De Noronha, tym samym rozpoczynając swój pierwszy samotny rejs.

https://www.latlong.net/place/fernando- ... il-33.html
Od tamtej chwili 935 Mm podczas 705 godzin żeglugi.
Średnia VMG = 1,33 węzła, czy raczej zrobiłem gdzieś gruby błąd?

W sumie jakie to ma znaczenie , kiedy od 3 dób nie mamy żadnej informacji ech...
Żeby to ostatnie " Dobranoc sie z państwem " wysłane 16.10 późno w nocy nie było początkiem złośliwości losu ...

Autor:  krzychuAPIA [ 20 paź 2017, o 18:09 ]
Tytuł:  Re: Polonusem na północ Ameryki Południowej

Dar_bob_63 napisał(a):
Dobranoc sie z państwem

Król Julian rządzi !! :rotfl: Uwielbiam oglądać Jego przygody. Krzychu.

Autor:  Senator [ 20 paź 2017, o 18:41 ]
Tytuł:  Re: Polonusem na północ Ameryki Południowej

666 napisał(a):
jako zadanie domowe inżyniera po PW i SKŻ

Niedoczekanie Wasze!
Za żadne pieniądze nie dam się podpuścić na jakieś obliczenia.
Młodzi mają kompjutery, to niech liczą... :rotfl:

Autor:  Leszek [ 20 paź 2017, o 21:32 ]
Tytuł:  Re: Polonusem na północ Ameryki Południowej

666 napisał(a):
Dar_bob_63 napisał(a):
Dzień 1, 18 września, poniedziałek O 0520 oddałem cumę z boi kotwicznej na Fernando De Noronha, tym samym rozpoczynając swój pierwszy samotny rejs.

https://www.latlong.net/place/fernando- ... il-33.html
Od tamtej chwili 897 Mm podczas 705 godzin żeglugi.
Średnia VMG = 1,27 węzła, czy raczej zrobiłem gdzieś gruby błąd (drobny błąd jest zrobiony świadomie, bo nie chciało mi się przeliczać setnych części minut na sekundy)?

Jacku, jakie to ma znaczenie ile Mm przepłynął? Sorry. Ważne, że płynie. Niech Mu szczęście dopisze i zdrowie. Osobiście bardzo chcę zobaczyć Polonusa w Polsce. Taki był nasz cel. Pomijam wszystkie inne sprawy. Kiedyś wypowiadałem się jako Polonus. Zarzucono mi, że na forum złamałem zasady. Teraz ponownie powiem jako Polonus:
Trzymajcie za mnie kciuki! Dam radę! I do zobaczenia w Polsce!

Autor:  Dar_bob_63 [ 20 paź 2017, o 22:02 ]
Tytuł:  Re: Polonusem na północ Ameryki Południowej

Obecnie nikt, dosłownie nikt nie ma żadnych wieści od Seby późniejszych niż 17.10.
Wklejam ponownie link z SAT-a - https://www.marinetraffic.com/pl/ais/in ... er_page:20
Jeśli ktoś z Was w wolnej chwili uzyska tu pozycję proszę niezwłocznie informować na forumie.

Autor:  666 [ 20 paź 2017, o 22:53 ]
Tytuł:  Re: Polonusem na północ Ameryki Południowej

Dar_bob_63 napisał(a):
Obecnie nikt, dosłownie nikt nie ma żadnych wieści od Seby późniejszych niż 17.10 Jeśli ktoś z Was w wolnej chwili uzyska tu pozycję proszę niezwłocznie informować na forumie.
Henrykowi Jaskule radio wysiadło tuż za Jutlandią i jakoś cały tamten (bo mocno niedzisiejszy) świat okrążył.

Autor:  Sajmon [ 21 paź 2017, o 00:57 ]
Tytuł:  Re: Polonusem na północ Ameryki Południowej

10.27 , 025.41
Z piątku przed południem

Autor:  zbigandrew [ 21 paź 2017, o 12:03 ]
Tytuł:  Re: Polonusem na północ Ameryki Południowej

Kolejne odcinki podróży Polonusa w stronę Polski z danych sat AIS i ogłoszonych na Forum. BTW: Liczenie VMG dla rejsu Polonusa uważam za bezsensownie wyglądającą "podpuchę" Jacka 666. Z ostatniej pozycji Mindelo ~400@003.5.
[Zastanawiałem się czy publikowanie obrazków drogi nie jest nietaktem, albo też publika forumowa je "olewa". Jednak ilość odsłon obrazka temu przeczy, toteż jeśli będą dane, będę je zamieszczał.]

Załączniki:
12 - 20.10.2017.JPG
12 - 20.10.2017.JPG [ 141.76 KiB | Przeglądane 3939 razy ]

Autor:  666 [ 21 paź 2017, o 13:54 ]
Tytuł:  Re: Polonusem na północ Ameryki Południowej

Leszek napisał(a):
jakie to ma znaczenie ile Mm przepłynął?
Myślisz, że nigdzie mu się nie spieszy i że nikt na niego (Sebę, nie Polonusa, bo Polonus to tylko opakowanie) nie czeka?

Autor:  Janna [ 21 paź 2017, o 14:21 ]
Tytuł:  Re: Polonusem na północ Ameryki Południowej

zbigandrew napisał(a):
[Zastanawiałem się czy publikowanie obrazków drogi nie jest nietaktem, albo też publika forumowa je "olewa". Jednak ilość odsłon obrazka temu przeczy, toteż jeśli będą dane, będę je zamieszczał.]

Ja oglądam. :kiss:

Autor:  Micubiszi [ 21 paź 2017, o 19:33 ]
Tytuł:  Re: Polonusem na północ Ameryki Południowej

Janna napisał(a):
Ja oglądam.


A ja zaglądam tam gdzie Janna :roll:

Autor:  Cape [ 21 paź 2017, o 19:54 ]
Tytuł:  Re: Polonusem na północ Ameryki Południowej

Janna napisał(a):
zbigandrew napisał(a):
[Zastanawiałem się czy publikowanie obrazków drogi nie jest nietaktem, albo też publika forumowa je "olewa". Jednak ilość odsłon obrazka temu przeczy, toteż jeśli będą dane, będę je zamieszczał.]

Ja oglądam. :kiss:

Ja też

Autor:  AJC [ 22 paź 2017, o 21:02 ]
Tytuł:  Re: Polonusem na północ Ameryki Południowej

Moich trzech wspolpracownikow , jako ukryci czytacze sa dwa razy dziennie.

Moje dzieciaki tak dwa razy w tygodniu.

Ja oficjalnie gdy mam czas.

Aktualnie Sebie idzie swietnie. Czuje sie dobrze. Ma dobra aure, energie i wibracje.

Milego wieczoru.

Pozdrawiam

Andrzej

Strona 29 z 40 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/