Forum żeglarskie
https://forum.zegluj.net/

Podsumowanie na koniec roku
https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=39&t=25606
Strona 1 z 2

Autor:  Hania [ 25 gru 2016, o 18:23 ]
Tytuł:  Podsumowanie na koniec roku

Koniec roku skłania do spojrzenia w tył. Jaki był ten rok ? Gdybym musiała znaleźć jedno słowo, to najtrafniejszym byłoby „dynamiczny”. Sylwester 2016/17 zamknie kalendarzowy rok OCEANA A. W różnych wątkach pokazywały się „migawki z około Oceanowego życia”. Czas na zebranie całości. Oczywiście będzie to bardzo subiektywne ale inne być nie może. Dlaczego zamykam rok podsumowaniem związanym z tym jachtem ? Bo to związane z tym jachtem miało absolutnie dominujący wpływ na nasz upływający rok, bo swego czasu zaprezentowałam ten jacht tu na forum, więc chyba należy się forumowiczom jakieś podsumowanie.
Jaki jest Ocean A ? Generalnie wygodny dla załogi. Pierwsze testy za nami. Wiemy w co go jeszcze doposażyć, a co okazało się zupełnie zbędne. Sporo pracy przed nami i nie ma szansy na zimowe odpoczywanie. Jacht 3 stycznia zamknie sezon 2016 i czas na stocznię. Do poprawki burty, sprawdzenie tego co pod wodą. W tym samym czasie pewne zmiany „na hotelu” , wreszcie doczekam się reszty umeblowania w kambuzie (na moją prośbę było absolutne minimum, chciałam empirycznie sprawdzić czego tak naprawdę chcę: szafki czy półki ? Wyszło, że i to i to). W trakcie sezonu zaczęłam wymianę naczyń. Miło jeść używając klasycznej zastawy ale wysoce niepraktyczna sprawa. Wylądowały więc w kambuzie „palstyki”. Przykre ale prawdziwe: ponieważ te dobrej jakości błyskawicznie zmieniają właściciela – zamustrowane zostały takie, które tej pokusie się opierają. Nie wiem jak na innych jachtach ale na Oceanie panoszy się jakiś stwór pożerający łyżeczki. Inne sztućce nie budzą w nim zainteresowania. Praktycznie co drugi rejs muszę dorzucać zestaw. Jakiś horror. Z kambuza wyleciał wielki termos na gorącą wodę – nie ma chętnych by go uruchamiać. Wyleci kuchenka indukcyjna. Gazowa jest tak wydajna, że mimo 2 palników gotowanie idzie szybko i sprawnie. Szukającym podpowiadam: warto zainwestować w indywidualny kardan i dostosować kuchenkę przemysłową. Na jachcie są 2 palniki gazowe po 7,5 kW każdy. Piekarnik jest też przemysłowy – elektryczny więc używamy go w porcie. Też wygoda i inna wydajność jak klasycznego. Czego brak ? Bezwzględnie pochłaniacza. Wentylator co robi za wyciąg nie wydala. Kambuzowa para kondensuje się na szybach sterówki i jest wrzask sternika. Inne wyjście to przejść na potrawy zalewane wrzątkiem czyli sklepową chińszczyznę. Mało kusząca perspektywa. Jak kto ma miejsce (warto wygospodarować) fantastycznym okazał się pomysł zainstalowania baniaka 20 l z wodą mineralną + pompka. Znikają walające się butelki. To takie baniaki jak w dystrybutorach wody.
Hotel. Zaskoczeniem jest brak u wielu osób umiejętności powlekania poduszek i kołderek. Brak refleksji też dziwi. Przed każdym rejsem kabiny są gruntownie sprzątane, czysta pościel położona na koi. I co ? No na leniwca wielu leci. Ja mam potem pasztet, bo nie mam do wymiany powłoczek tylko pranie kołder, a poduszki do wyrzucenia. Umiejętność czytania zanika. Regulamin jest w każdej kabinie, do znudzenia się przypomina, a i tak znajdą się osobniczki, które potrafią worki foliowe do wc wrzucić, że nie wspomnę o innych rzeczach. Jaka „zabawa” czeka Andrzeja po rejsie ? Można sobie wyobrazić ! Po każdym rejsie znajdujemy rzeczy pozostawione. Rzecz jest pakowana do worka z info który rejs i która kabina. To co da się w 100% przypisać do osoby jest odsyłane. Reszta czeka w biurze rok. Po roku oddajemy do Caritas lub śmietnik. Co ludzie zostawiają ? Od bielizny przez ciuchy i buty po dokumenty i elektronikę. Porzucenie majtek mała strata ale laptop ?
Nawigacyjna. Przed nami wymiana szyb na nowocześniejsze, co będzie dużym ułatwieniem dla sternika. Kilka dodatkowych urządzeń, telefon satelitarny. Wymiana hokera na fotel dla sternika. Nawigacyjna to królestwo Andrzeja więc mu się nie wcinam. Na pewno drugi radar i telefon satelitarny. Trzeba się uniezależnić od sieci komórkowej.
Pokład. Poza pracami bieżącymi trzeba dołożyć żagli, usprawnić rolowanie grota, uzupełnić odbijacze. Krawaty nikną jak kambuzowe łyżeczki.
O maszynerii nie piszę. Tu zawsze jest coś do usprawnienia, wymiany, naprawy. Andrzej potrafi utrzymać to wszystko w stanie sprawności więc załogi raczej nie mają dyskomfortu przestoju, bo coś tam … Andrzej jest tak absolutnie zintegrowany z jachtem, że czuje każde jego drgnięcie, każdy inny odgłos. Wibrysy jakie ma albo inne ampułki rekinie ???

Załącznik:
listopad.jpg
listopad.jpg [ 98.63 KiB | Przeglądane 7819 razy ]

Załącznik:
kolejne pożegnanie.jpg
kolejne pożegnanie.jpg [ 85.02 KiB | Przeglądane 7819 razy ]

Załącznik:
a gdzie jest sternik.jpg
a gdzie jest sternik.jpg [ 99.7 KiB | Przeglądane 7819 razy ]

Załącznik:
nasza prędkość.jpg
nasza prędkość.jpg [ 83.78 KiB | Przeglądane 7819 razy ]


* ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ *

podsumowania cd.
Ludzie. Baaardzo różni. Towarzysko zdecydowana większość fajna. Żeglarsko to daje się odczuć braki w wyszkoleniu. Posiadany patent, wypływany staż często nie są adekwatne do posiadanej wiedzy. Najczęściej są to chorwacko/mazurskie staże - pływanie po Bałtyku czy Północnym nieco inne jednak. Od wacht nocnych zaczynając a na umiejętności rozpoznania jak i gdzie płynąć kończąc. Nasza rola, by tych ludzi spróbować douczyć . Zawsze uważałam, że mimo sporego stażu jestem dopiero sprawnym załogantem. Odkrywam, że w porównaniu do przeciętnej spotykanej w tym roku swoją samoocenę mogłabym podnieść. Jednak wedle powiedzenia, że im więcej wiem tym mniej wiem – pozostanę przy załogancie. Jeszcze duuuużo nauki przede mną. Podziwiam męża i zakres jego wiedzy i umiejętności. Oraz ogrom cierpliwości. Mam niesamowite szczęście, że los połączył mnie z człowiekiem od którego mogę się tyle jeszcze nauczyć. Czego moim zdaniem brakuje coraz powszechniej ? Samodzielnego myślenia. Nie mam wachty i nie mam polecone robienia czegoś to jestem turystą. Jak w przymusowej pracy. W naszym pojęciu żeglarz jest zawsze „na służbie”. Taka moja rola, że jak płynę to na mnie spoczywa zaopatrzenie i kambuz. Wydanie posiłków na czas, domowych, na średnio 12 osób to całkiem sporo pracy. Wachty kambuzowe mają ew. przywilej zmywania i sprzątania ze stołu. Mimo mej jasno przypisanej roli i zwolnienia z wacht nawigacyjnych zawsze wychodzę na manewry, zawsze jestem „na oku” w momencie bycia w sterówce lub na pokładzie. Zawsze zwinę wolną linę, zabezpieczę korbę itp. Itd. Takie odruchy. Tego większości brakuje. Nie mogę narzekać – ludzie mili, do pogadania, pożartowania ale jak płyniemy to nie ma zmiłuj, wszyscy odpowiadamy za siebie wzajemnie i to czy bezpiecznie płyniemy. Osobiście pod tym względem doskonale czułam się w rejsie z bojerowcami. Kiedyś pisałam, że pływałam w ekipie gdzie wszystkie manewry były w niemalże kompletnej ciszy. Bo wszyscy się doskonale rozumieliśmy i widzieliśmy co trzeba zrobić. Z bojerowcami tak było. Właśnie to chyba słowa, których szukałam: widzieć, wiedzieć i chcieć. Razem pewna składowa odpowiedzialności.
Złe wspomnienia ? Wolałabym je zapomnieć. Jeden z rejsów, gdzie Andrzej modlił się o dopłynięcie do portu i wejście na pokład wysłanych posiłków ludzkich. Albo rejs, który zaczął się od szczerego zdziwienia ludzia w stopniu kapitana, że przepłynięcie ze Szczecina do Świnoujścia jest możliwe po zmroku, bo jest ono oznakowane, stwierdzenie tegoż, że (uwaga !) stawy się przemieściły, UM je w ogóle źle porozstawiał. W innym rejsie instruktor PZŻ pyta mnie co tam na brzegu tak miga i miga. Kardynalna północna to była. Wyrazu twarzy i paniki w oczach nie sposób opisać na widok bary i pchacza ostawionych akurat poprzecznie do toru i oświetlenie szperaczem (przez pchacza) miejsca do przejścia dla nas. Albo slalom między promami Karsibora. Nabieżniki w praktyce – wiedza tajemna. Celowo rejsy ruszają po zmierzchu. W końcu szkoleniowe są a droga do Świnkowa pouczająca. Mamy już dostatecznie duży bagaż doświadczeń do omawiania na warsztatach szkoleniowych !
Jak sami się zmieniliśmy przez ten rok ? Temat rzeka. Przede wszystkim inaczej patrzymy na żeglarstwo. Świadomość odpowiedzialności za czyjeś bezpieczeństwo bardzo zmienia. To zupełnie inne moje podejście do egzaminowania. Moje wymagania bardzo się zaostrzyły, jednocześnie uparcie dążę do tego by egzamin był nauką i uświadomieniem ludziom, że teraz na nich spoczywa odpowiedzialność. Jestem kompletnie odporna na teksty w stylu, że ta teoria to jakoś tak nie wyszła ale ja manewrować umiem, więc może JA coś tam poprawię ? Sorry. Dla mnie jak ktoś do państwowego egzaminu olewa przepisy, locję, nawigację czy meteo to żeglarzem być nie musi. Te manewrowanie to też najczęściej wytrenowane kilka manewrów na jednej łódce i przy konkretnej kei. Dla informacji wątpiących. Jeden z ostatnich egzaminów i na 8 osób 6 oblało. Dla mnie samej szok. Ale wiem, że moje testy są wyważone i zgodne z wymaganiami. Egzaminy to jeden z elementów zmian. Drugi to szkolenie instruktorów. Także inaczej patrzę na ten aspekt. Widzę jak ogromna rola jest tego, który jako pierwszy przekazuje podstawy żeglarstwa. Będąc na pokładzie, czuję się niejako w obowiązku zawsze umieć odpowiedzieć na pytania uczestników. To też motywacja do ciągłego samodokształcania. Andrzej – blisko 200 dni w rejsach. Zmęczony byciem na „stendbaju” , powtarzalnością co tygodniową. Dla nas osobiście to też całkowita nowość. Od zawsze wszystko robiliśmy razem i byliśmy razem 24 godz. Teraz … zasadnicza różnica. To szukanie chwil tylko dla siebie. To tęsknota i kolejna forma odpowiedzialności, by Andrzej nie musiał się kłopotać tym co zostawia na lądzie, by lądowa obsługa dla jachtu była sprawna.
Wracając do ludzi. Nie wszyscy, którzy związali się w jakiś sposób z Oceanem czy nami byli w rejsie. To jeszcze przed nimi. Są jednak takimi dobrymi duszkami pomagającymi nam lub nam kibicującymi. Teraz będę się podlizywać. Za miniony rok szczególnej życzliwości ogromne dzięki dla Zbieraja, który zawsze ma dla mnie czas choćbym wyskoczyła z najdurniejszym pytaniem świata. Dla Maara co to swoim spokojem misia stoika potrafi ukoić nerwy i pozwala się wyżalić czasem. Szkutnik i Basia którzy są tak uroczy, z którymi można bez końca gadać i gadać. Paco, którego osobiście jeszcze nie poznałam, a jednak telefoniczne rozmowy trudno zakończyć, który roztacza nad nami opiekę gdy my po tej Norwegii się szlajamy. Greg 470 przemianowany przez nas na Laki Grześ, z którym się zaprzyjaźniliśmy i który jest zawsze gotowy natychmiast do płynięcia, który stał się już częściowo szczeciniakiem, ma swoją ulubioną kabinę, zapewnione ulubione żarełko. Kurczak i Micuś – dwa wariaty też już oswojone i zaprzyjaźnione, gotowe pomagać, wpadające jak po ogień, pilnujące pozycji jachtu i przeżywające jego rejsy jak własne. Pozostałym sympatykom jachtu serdecznie dziękuję i przepraszam jeśli kogoś pominęłam.
Konkurs na najfajniejszą załogę ? Nie rozstrzygnę. Po pierwsze mogę tylko brać pod uwagę tylko te, z którymi byłam w rejsie, a to byłoby krzywdzące dla pozostałych. Po drugie jakie kryteria ? Może więc tak: załoga Amsterdam – Szczecin jesień 2015 oraz załoga Grzesia Lakiego – bojerowcy z YKP. Z Wami było super wesoło, jacht był bezpieczny, kapitan spokojny. Mam nadzieję, że Wy w tę drugą stronę macie uczucia pozytywne też. Tegoroczne listopadowe załogi, pływające tylko z Andrzejem (czyli beze mnie) widziałam, że byliście zadowoleni i wiem od Andrzeja, że było fajnie. Reasumując – pudło z miejscem pierwszym musi być dość obszerne.
Statystyka: w 2016 r. jacht był blisko 200 dni w rejsach. To też 200 dni braku męża w domu … to wiele dni na pracy dla jachtu jako obsługa lądowa. Ilość osób uczestniczących w rejsach ok 230. Gdzie ? Bałtyk, Bałtyk , Bałtyk + Północne po starych śladach (mam na myśli dawne rejsy Dalą II) , norweskie fiordy. Pogoda w zdecydowanej większości ok. Jeden sztorm, który kompletnie pokrzyżował plany. Październik 2016. Rejs w założeniach stażowy i z portem końcowym Gdańsk. Tam miała się załoga wymienić. Jacht wyszedł, dosztormował się na wysokość Roone , na zwrot w prawo i na wejście do Roone szans nie było. Jeden z żagli przednich sobie pofrunął zostawiając tylko ramki na pamiątkę , grot się raczył naderwać. Regularna dycha , w porywach do 12B centralnie z E z tendencją na najbliższe godziny do NE. Jedyna rozsądna decyzja – powrót do Świnoujścia. O wejściu do Szczecina można zapomnieć. Przy takim gwizdku, dopychającym wietrze i zalanych kejach to mało rozsądne. Wymiana załogi musiała być w Świnoujściu ale w ramach nagrody miała tydzień lajtowej pogody.
Gdzieś w tle grają kolędy, a mnie smutno. Przed jachtem i Andrzejem jeszcze ten jeden rejs. Sylwestrowy. Jak się to zmieniło ! Nie dreszcz emocji tylko smutku…
Co przed nami ? Chwila pracy lądowej przy jachcie. Od prac poważniejszych już opisanych do całkiem prozaicznych jak uszycie nowej bandery. Grafik gotowy, zaprezentowany, już w sporej części miejsca sprzedane. Pozostajemy przy Bałtyku, Północnym, Norwegii ale z nowością w postaci Islandii i wschodniej Grenlandii.

Załączniki:
czy plynie z nami sternik.jpg
czy plynie z nami sternik.jpg [ 83.78 KiB | Przeglądane 7819 razy ]

Autor:  waliant [ 26 gru 2016, o 20:20 ]
Tytuł:  Re: Podsumowanie na koniec roku

Fajnie ubrane w słowa. Każdy z armatorów (tych bardziej serio) jakoś sezon swój podsumowuje i jakoś bilansuje. Każdy po swojemu, każdy wg swoich kryteriów.
Choć to zupełnie nie moje pływanie, to powodzenia życzę :)

I utrzymywania wymagań, żeby opinie i wyniki kursów/egzaminów miały swoją wartość.

Autor:  Seba [ 27 gru 2016, o 03:07 ]
Tytuł:  Re: Podsumowanie na koniec roku

Hania napisał(a):
Dla Maara co to swoim spokojem misia stoika potrafi ukoić nerwy


bo karmić trzeba i od razu efekt :mrgreen: :rotfl:

Autor:  Kurczak [ 27 gru 2016, o 07:35 ]
Tytuł:  Re: Podsumowanie na koniec roku

Ten stołek barowy na wygodny sternikowy fotel wymienić trzeba koniecznie :D

Autor:  Micubiszi [ 27 gru 2016, o 09:03 ]
Tytuł:  Re: Podsumowanie na koniec roku

Hania napisał(a):
Kurczak i Micuś – dwa wariaty też już oswojone i zaprzyjaźnione, gotowe pomagać, wpadające jak po ogień, pilnujące pozycji jachtu i przeżywające jego rejsy jak własne
:kiss: :kiss: :kiss:

Autor:  Stara Zientara [ 27 gru 2016, o 10:57 ]
Tytuł:  Re: Podsumowanie na koniec roku

Hania napisał(a):
co okazało się zupełnie zbędne
Napisz. Przyda się wszystkim.

Hania napisał(a):
Nie wiem jak na innych jachtach ale na Oceanie panoszy się jakiś stwór pożerający łyżeczki.
Na morzu małe łyżeczki szybko dorastają. :rotfl:

Hania napisał(a):
a poduszki do wyrzucenia.
Na Zawiszy zastosowano jednorazowe jaśki. Nie pamiętam dokładnie, ale poniżej 2 zł/szt.

Autor:  Hania [ 27 gru 2016, o 21:03 ]
Tytuł:  Re: Podsumowanie na koniec roku

Stara Zientara napisał(a):
Napisz. Przyda się wszystkim.

A to różnie wyleci. Z kambuza poza tym co napisałam to wyleci nieco garów, noży, puszek do przechowywania, szklane kieliszki. Wlecą pojemniki typu sistema bo te sprawdzają się doskonale. Z pomieszczenia gospodarczego wyleci cała masa "śmiecia" narzędziowego lub zostanie przypisana do konkretnych urządzeń. Wlecą pojemniki - kosze na suchy prowiant, dodatkowa zamrażarka. Z rzeczy gospodarczych to wlecą specjalne pojemniki na jajka, pakowarka próżniowa. W mesie dojdzie szafa z miejscem na sejf. Dojdą nowe stołki składane, bo w porcie to 4 szt wygodnie dodatkowo siadają. Wyleci część biblioteki książkowej. Wydawało mi się, że ludzie będą sięgać po np. MDM albo Szelestowskiego czy Marchaja. Dla siebie samej nie będę wozić. Wrzucę czasopisma, złośliwie stare jachtingi i żagle. Mam całe roczniki tak od 2000 r. Ja tam zawsze coś ciekawego znajduję. Dorzucę warcaby itp. Ze spraw poważniejszych to dojdą panele słoneczne i wiatrówka. Pewnie coś tam wyskoczy z maszynowni ale jak znam Andrzeja to tylko na zasadzie wymiany na inne. To samo w nawigacyjnej. Z łazienek wyskoczą lustra dwustronne (takie z powiększaniem). Wydawało mi się, że takie na ruchomym, składanym ramieniu będą fajnie się sprawdzały. Jak na razie fajnie się załogom je odkręca, wala nimi i w rezultacie tłucze. Na pokładzie - koniczny jest kabestan el. do grota. Grot rolowany do bomu i ciężko go stawiać. Trzeba to usprawnić. Na bezanie obleci. Mnie nie podoba się sposób obsługi riba czyli w te i nazad na 2 kabestanach a to 2 ludzi potrzebnych. Moim marzeniem jest prawdziwy trap, na razie jest drabinka. No lekkie to i w sumie nieźle się sprawdza ale pochcieć można. Wylecą dotychczasowe szyby bo to porażka. Stare. Czy stać nas będzie na cały komplet nowych ? Nie wiem. Zaczniemy od przednich potem sterburta i na koniec lewa. Reszta to takie drobiazgi co podniosą estetykę, "ocieplą" wnętrze. No tak mam, że lubię wokół siebie mieć poukładane i domowo. Pewnie po kolejnym sezonie znowu coś będzie ulepszane, dokładane, zabierane. Tak to już jest.

Autor:  Sąsiad [ 29 gru 2016, o 13:35 ]
Tytuł:  Re: Podsumowanie na koniec roku

Hania napisał(a):
wiatrówka

W ramach walki z obsrywaniem pokładu przez ptactwo? ;)

Autor:  Tomecki [ 30 gru 2016, o 22:21 ]
Tytuł:  Re: Podsumowanie na koniec roku

Sąsiad napisał(a):
Hania napisał(a):
wiatrówka

W ramach walki z obsrywaniem pokładu przez ptactwo? ;)
Pewnie na plecy jak wiatr wieje, a co z sztucerem na misie ;)

Autor:  Hania [ 31 gru 2016, o 16:01 ]
Tytuł:  Re: Podsumowanie na koniec roku

Kochani, (mam nadzieję nie dostać za to bana jak taki jeden poseł od marszałka, swoją drogą Zbieraj to taki nasz forumowy marszałek ? Zbieraj tak Ci pasi czy wolisz fuchę naczalnik ?) pisząc wiatrówka nie miałam na myśli sprzętu strzelającego, kurtki przeciw ani nawet przypadłości Klaudiusza, której sobie folgował. To się produkcji prądu tyczy. Takie ustrojstwo co ma wiatraczek i jak odpowiednio dmucha to się kręci i robi prąd. Jak za mocno dmucha to ma się nie kręcić bo odleci. Wszystkie elementa tego ustrojstwa są. Trzeba podłączyć.
Do ptactwa nie będziemy strzelać, nawet jak obsrywa. Trudno, trzeba myć albo kota nakłonić na pływanie.
Na misie to chyba coś mocniejszego jak wiatrówka ? To Tomeczku na pewno się znajdzie na pokładzie bo taki mus. Mam nadzieję, że przeleży bezpiecznie tam gdzie będzie schowane bez konieczności używania.

Autor:  Cape [ 31 gru 2016, o 16:09 ]
Tytuł:  Re: Podsumowanie na koniec roku

Hania napisał(a):
Na misie to chyba coś mocniejszego jak wiatrówka ?

Takie coś może być

Załączniki:
IMG_7362.jpg
IMG_7362.jpg [ 120.55 KiB | Przeglądane 7025 razy ]

Autor:  Hania [ 31 gru 2016, o 16:17 ]
Tytuł:  Re: Podsumowanie na koniec roku

Ubranko we w tym kolorze już mam :)

Autor:  Hobbystyl [ 3 sty 2017, o 22:22 ]
Tytuł:  Re: Podsumowanie na koniec roku

Haniu
piszesz o wymianie "stołka sternika" na fotel
Może spodobałby się Wam taki jak my montujemy w Bonito.
Wyjątkowo wygodny. przesuw tył/przód i pochylanie oparcia. Z obu stron składane podłokietniki. Można w nim siedzieć kilka godzin i nie bolą plecki :-)
Fotel trzyma klienta, i nawet główkę podpiera.
Jakby co odezwij się to pomogę załatwić.
Obrazek

Autor:  Zielony Tygrys [ 4 sty 2017, o 06:50 ]
Tytuł:  Re: Podsumowanie na koniec roku

A sternik nie zaśnie w takim fotelu?
Na Roztoczu stołek jest wyjatkowo niewygodny, o wiele za wysoki (choc Wojtek twierdził, że za niski :roll: ) ale sternik nie zaśnie.

Autor:  Moniia [ 4 sty 2017, o 07:04 ]
Tytuł:  Re: Podsumowanie na koniec roku

Zielony Tygrys napisał(a):
A sternik nie zaśnie w takim fotelu?
Na Roztoczu stołek jest wyjatkowo niewygodny, o wiele za wysoki (choc Wojtek twierdził, że za niski :roll: ) ale sternik nie zaśnie.


Instalujesz obok budziczek typu jaki pokazałam u siebie i nie zaśnie...
Raz obudzi całą załogę to już nie zaśnie ;)

Autor:  Kurczak [ 4 sty 2017, o 07:23 ]
Tytuł:  Re: Podsumowanie na koniec roku

Można zaadoptować czuwak z lokomotywy :D

Moim skromnym zdaniem fotel nie musi być komfortowy. Powinien stać stabilnie i zapewniać sternikowi trzymanie boczne, tak żeby skupiał się na prowadzeniu jachtu a nie na tym jak się utrzymać przy kole.
Wykorzystywanie koła sterowego w charakterze uchwytu zapewniajacego sternikowi stabilną pozycję także nie jest za dobre.

Autor:  Micubiszi [ 4 sty 2017, o 10:04 ]
Tytuł:  Re: Podsumowanie na koniec roku

Hobbystyl napisał(a):
Może spodobałby się Wam taki jak my montujemy w Bonito.


A wiela take cudo kosztuje mozna wiedziec? :roll:

Autor:  Moniia [ 4 sty 2017, o 12:28 ]
Tytuł:  Re: Podsumowanie na koniec roku

Podobny fotelik mam zamiar sobie na Wiedźmie zamontować, ale na dole, przy stole nawigacyjnym. Plusy z pływania samotnie - można zapewniać sobie komfort nie martwiąc się, że bedzie załodze przeszkadzać :)

Autor:  Micubiszi [ 4 sty 2017, o 12:42 ]
Tytuł:  Re: Podsumowanie na koniec roku

Ja na samotne rejsy planuje sobie kupić dmuchana lalę. Do połowy nadmuchasz masz Kate Moss a jak do końca to Pamelę Anderson :mrgreen:

Autor:  Hania [ 4 sty 2017, o 13:48 ]
Tytuł:  Re: Podsumowanie na koniec roku

No fotelik niczego sobie. Z zakupem to mniejszy problem. U nas tak się nie zamontuje , bo na burcie jaskółki i grzejnik. Musi być na hokerowej nodze. Bardziej szukamy zadowalającego nas rozwiązania mocowania jak sam fotel.

Autor:  Stara Zientara [ 4 sty 2017, o 14:25 ]
Tytuł:  Re: Podsumowanie na koniec roku

Hania napisał(a):
Bardziej szukamy zadowalającego nas rozwiązania mocowania jak sam fotel.
Ale w czym problem? Za słabe jest teraz mocowanie?

Autor:  Ryś [ 4 sty 2017, o 16:58 ]
Tytuł:  Re: Podsumowanie na koniec roku

Hobbystyl napisał(a):
Wyjątkowo wygodny. ... Można w nim siedzieć kilka godzin i nie bolą plecki
A poczekaj kilkadziesiąt godzin :twisted:

Nie chcesz wiedzieć co ten kształt zrobi z kręgosłupem... kierowcy wiedzą :cry:
Oparcie powinno iść prostoliniowo - to co pokazujesz garbi użytkownika, i umieszcza głowę przed karkiem. Szczególnie przy wstrząsach skutek, na dłuższą metę, jest makabryczny; a ostrzegam bo właśnie się leczę. Wprawdzie miastowe zwykle już garbate, ale to nie powód by garbate robić też oparcia.
Druga rzecz że na żaglowcu boczki zagłówka nieporęczne będą. Przechyły.
Bardziej staroświecki fotel samochodowy, na własnym szkielecie a z nachyleniem zagłówka regulowanym, byłby najrozsądniejszy, także do zamocowania.
A na kiwania i przechyły, IMHO, najwygodniejszy był stary fotel od UAZa. Także dlatego że nie trzymał sztywno. ;)
Przy tem nieduży, wodoodporny, na samodzielnej konstrukcji. Co i Hani, i innym do rozważenia dodam. http://sklep.tarmot.ig.pl/activeshop/Pr ... ni_ST.html

Autor:  Seba [ 4 sty 2017, o 17:58 ]
Tytuł:  Re: Podsumowanie na koniec roku

To sailing a nie żegluga, jak sternik nie dostanie fala po mordzie :rotfl:

Autor:  Hania [ 4 sty 2017, o 19:34 ]
Tytuł:  Re: Podsumowanie na koniec roku

Stara Zientara napisał(a):
Ale w czym problem? Za słabe jest teraz mocowanie?

Teraz to zero mocowania. Najpierw było bez takich wygód. Potem wylądował za sterem hoker i tak jakoś funkcjonuje do dziś. Podstawę to on ma idealną, bo z V2A , jedna noga i talerz u dołu. Trzeba przemyśleć jak tę podstawę zamocować do podłogi, bo samo siedzisko fotela do podstawy to nie widzę problemu. Podłoga jest podnoszona i chyba trzeba będzie się mocować do tego co pod nią, a samą podłogę dociąć. Ryś ma rację, stare fotele są ergonomiczne. W samochodzie mam przykład. Ja mam renówkę safrane - limuzyna 1996. Fotele marzenie. Można jechać i jechać , zero zmęczenia od siedzenia. Kocham ten samochód właśnie za te fotele.
Wracając do jachtu - coś wymyślimy. W końcu to nie są gigantyczne koszta.

Autor:  Stara Zientara [ 4 sty 2017, o 19:54 ]
Tytuł:  Re: Podsumowanie na koniec roku

Może tak:

Załączniki:
DSC_4836.JPG
DSC_4836.JPG [ 416.53 KiB | Przeglądane 6527 razy ]
DSC_4342.JPG
DSC_4342.JPG [ 193.94 KiB | Przeglądane 6527 razy ]

Autor:  Moris29 [ 4 sty 2017, o 22:11 ]
Tytuł:  Re: Podsumowanie na koniec roku

Ryś napisał(a):
Nie chcesz wiedzieć co ten kształt zrobi z kręgosłupem... kierowcy wiedzą
Oparcie powinno iść prostoliniowo - to co pokazujesz garbi użytkownika, i umieszcza głowę przed karkiem. Szczególnie przy wstrząsach skutek, na dłuższą metę, jest makabryczny; a ostrzegam bo właśnie się leczę. Wprawdzie miastowe zwykle już garbate, ale to nie powód by garbate robić też oparcia

Ryś ma rację, sam często korzystam z ikeowskiego klęcznika i plecy przestają boleć, ale jak taki klęcznik zastosować w sterówce?
Załącznik:
klęcznik.jpg
klęcznik.jpg [ 3.86 KiB | Przeglądane 6473 razy ]

Jeżeli jednak fotel, to widziałem na ameryczanckiej motorówce fajny patent z ruchomą przednią częścią siedziska, do stania przy sterze tą część się podnosi i składa.
Oparcie można zrobić proste jak od UAZa
Załącznik:
Fotel.jpg
Fotel.jpg [ 4.34 KiB | Przeglądane 6473 razy ]

Załącznik:
Fotel II.jpg
Fotel II.jpg [ 3.82 KiB | Przeglądane 6473 razy ]

Autor:  Hobbystyl [ 5 sty 2017, o 21:32 ]
Tytuł:  Re: Podsumowanie na koniec roku

W fotelu na Bonito jednym ciągiem przesiedziałem 11 godzin. Jest naprawdę wygodny. Niewielka przeróbka i może stać na jednej nodze nie ma problemu. Kosztuje 1600 zł nie jest tani ale warty tych pieniędzy.
Sternik nie siedzi dłużej niż 4 godziny bo zmienia się wachta.
Nie polecam tych cudownych amerykańskich foteli które są powyżej na fotkach. Specjalnie przymierzałem się do takich bywając na różnych targach. Są pioruńsko niewygodne. Dopiero jak się usiądzie to czar pryska.
Ale każdy ma swoje przekonania i dopóki nie sprawdzi sam nie będzie przekonany.
Haniu nadal polecam ten fotel.
Pozdrówki
Adam

Autor:  Stara Zientara [ 6 sty 2017, o 02:52 ]
Tytuł:  Re: Podsumowanie na koniec roku

Hobbystyl napisał(a):
Sternik nie siedzi dłużej niż 4 godziny bo zmienia się wachta.
Nie zawsze się wachta zmienia... posiedź 12 godzin. Ten amerykański umożliwia więcej zmian pozycji (na Zoyce taki miałem).

Autor:  Moris29 [ 6 sty 2017, o 10:52 ]
Tytuł:  Re: Podsumowanie na koniec roku

O to mi chodzi, jadąc samochodem siedzimy praktycznie w jednej pozycji, trzeba przerwać podróż i wysiąść aby zmienić pozycję. Na jachcie taka konieczność nie występuje, nawet jak nie mamy autopilota nie musimy cięgiem siedzieć, można właśnie stanąć za sterem, odejść na chwilę po zablokowaniu koła itp.
A Hobbystyl chyba po prostu promuje produkty ze (swojego?) sklepu.
"Moje jest najmojsze".

Autor:  Hobbystyl [ 6 sty 2017, o 11:49 ]
Tytuł:  Re: Podsumowanie na koniec roku

Moris29 napisał(a):
A Hobbystyl chyba po prostu promuje produkty ze (swojego?) sklepu.
"Moje jest najmojsze".

Ale mnie rozśmieszyłeś.
Mój sklep sprzedaje zupełnie co innego.
No tak "amerykanckie są lepszejsze"

Strona 1 z 2 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/