Forum żeglarskie
https://forum.zegluj.net/

O rejsie na Morze Północne słów pare...
https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=39&t=3608
Strona 1 z 3

Autor:  Agatonek [ 9 sie 2009, o 17:43 ]
Tytuł:  O rejsie na Morze Północne słów pare...

O rejsie na Północne słów parę...

Zaczęło się właściwie niewinne, zwyczajnie. Najpierw miał być jacht Rzeszowiak, po czym z przyczyn niewiadomych, jacht został zmieniony na Gib Sea 442. Rejs miał trwać najpierw 12 dni, potem 10 – ciągle na Morzu północnym, wiec się zdecydowałam. Co prawda trochę zastanawiał mnie całkowity brak kontaktów do całej reszty załogi, ale nie zauważyłam w tym nic złego. I zdecydowałam się płynąć. Organizator em rejsu Bogdan Sobiło, zaliczka wpłacona,(1000pln) potwierdzona, wszystko ok. I czekam na jakiś kontakt, kiedy ten rejs się w końcu zaczyna, skąd transport. Takie w sumie mało istotne rzeczy. Otrzymuje kontakt, do jednej z osób z załogi żeby się kontaktować w sprawie dojazdu. Ponieważ do ostatniego dnia nie otrzymuje żadnych informacji, kontaktuje się i wiem, że rejs się odbywa od 1 sierpnia, a 31 lipca ruszamy busem, złotówki na euro trza wymienić. (czyli do Starego Portu na piwo już nie ma kiedy zajrzeć).Wszystko w biegu, no ale rejs jest, załoga jest kapitan jest. Wszystko zaczyna się układać, przynajmniej nic nie wskazuje na to, żeby mogło być inaczej.
Wczesnym rankiem skoro świt, okolice 0500melduje się w busie, w Krakowie poznaje część załogi. I wtedy zaczęło się. Wiesiek radośnie pokazał mi optymistycznego sms, wysłanego o 1 w nocy, od Bogdana Sobiło, iż nie może niestety z nami płynąć, ponieważ jest chory, zamiast niego, popłynie inny kapitan.. przyjmujemy do wiadomości informacje, że mamy innego kapitana, co prawda nie wiemy jak się z nim skontaktujemy, bo przecież ani on naszych ani my jego kontaktu nie posiadamy, no ale przecież skoro ktoś wysyła innego kapitana na swoje miejsce, to na pewno informuje go, jak się skontaktować z reszta załogi, radośnie zmierzającej do Holandii. Do Holandii jedziemy na 3 transporty, cześć busem ze Stalowej Woli, przez Kraków, inna część z Giżycka do Warszawy i stamtąd busem, i jeszcze jedna ekipa autem, z Warszawy. W trakcie radosnej wymiany sms ( w końcu trasa daleka, jakoś się trzeba kontaktować i rozrywki dostarczać), dowiadujemy się, tak mniej więcej stając na rozprostowanie kości w okolicach Wrocławia.. że kapitana tośmy mieli zabrać.. o 2 w nocy ze Stalowej Woli. Otwieramy szeroko oczy, bo nikt nie miał o tym zielonego pojęcia, bo sms o której jedziecie ze stalowej, nie zawierał kompletnie absolutnie żadnej informacji o tym, że jedzie jeszcze ktoś,(kapitan?) i trzeba zaczekać. W sumie po co kogoś o tym informować prawda? Zaczyna być pasqdnie, bo nie dość, że nie mamy kapitana, (nie mamy kontaktu do niego jeszcze) to okazuje się, że nasza łódka wcale nie stoi w Amsterdamie, tylko w niejakim Warns ( i tu powstaje już lipa ze spotkaniem z Roztoczem, który miał tam kończyć rejs). Po uruchomieniu w godzinach porannych centrum informacyjnych (dzięki Jurmaczku i Maar;) mamy numer do kpt, do którego wykonujemy telefon, myląc ostatnia cyferkę.. więc gadamy z osoba niewinną, która na żaden wariacki rejs się nie wybiera.. Ale w końcu kontakt nawiązany, kpt pojedzie autem z ostatnia częścią ekipy, dojeżdżającej po południu samochodem. Po smutnym doświadczeniu z nieświadomym niezabraniem kpt, informujemy kilkukrotnie, się czy aby na pewno jest aucie, w kierunku do nas. (potem się Bogdan nabija ale to już szczegół). Uff wszyscy są, jest dobrze.
Tymczasem, żeby było radośniej i ciekawiej jeszcze, Asia otrzymuje z obcego numeru informację od B.Sobiło, iż właśnie czeka na lekarza, po czym otrzymuje informacje z tego samego numeru.. od swojego zreszta kolegi, że właśnie skończyliśmy szkolenie na sternika jachtowego w Gdańsku, wraz z chorym Bogdanem S….. Świat jest mały, a żeglarski szczególnie mały, zaczynamy się lekko ( na razie lekko, bo przecież nie mamy powodów do irytacji..).
W końcu, lądujemy w marinie, w sumie udało nam się uzyskać informacje jak się nazywa łódka i kto jest właścicielem, jest 1 w nocy, łódkę mamy mieć od 16. Z plecakami, żarciem, zostajemy w marinie, czekając aż się rozjaśni, aż cała załoga będzie. Tymczasem, mamy dużo szczęścia że noc jest ciepła i nie pada, łazimy po marinie, próbując odnaleźć nasz jacht, spędzając czas na rozmowach, trochę drzemiąc, gdzie popadnie.
Kiedy już cała ekipa się zebrała, bosmanat portu otwarto, dowiadujemy się od bosmana portu, że takiego jachtu to on w marinie nie ma, a takiego faceta (właściciela) to on nie zna. Może w innej marinie? Oczywiście próba kontaktu do organizatora nieskuteczna, nie odpowiada, bądź odrzuca połączenie. My chcemy na morze! Zaczynamy być wściekli ,głodni i niewyspani. W końcu po śniadaniu, cześć ekipy jedzie do innej mariny, może tam jest nasza łodka? Optymistycznie jest… tylko że właśnie wypływa z główek portu! Okazało się, że kontaktował się jakiś gość w sprawie czarteru tej łódki w tym terminie, ale ani zaliczki ani ani poł euro nie ostało wpłacone, więc czarteru nie ma, bo niby dlaczego miałby być, skoro żadnej rezerwacji niet? Nie mamy umowy, gorzej bo mamy mało kasy, bo tylko część w euro tego, co miał rejs kosztować, 7tys naszych zaliczek ponoć zostało przelane na konto jednej z załogantek, jest sobota, przelewu oczywiście niet, i nie wiemy czy będzie? Dowiemy się w poniedziałek. Ale przejechaliśmy 1500km i chcemy na północne do cholery! Większość z nas odkłada żeby na rejs popłynąć, że nie wspomnę, że rejs z założenia pływowy, do stażu na morsa a tu.. wielka dupa wyszła! Wielka! Stwierdziliśmy że skoro już jesteśmy to cos znajdziemy i będziemy się martwic potem, mając nadzieje, że kasa będzie. Udało się znaleźć jacht.. nieco większy to GibSea 472, s/y Mistral, tylko że na 7 dni, nie dłużej. Decyzja podjęta jednogłośnie- płyniemy, żarcie mamy jakoś damy rade. Kasa zebrana, ponieważ niektórzy maja zdolności negocjacyjne.. dostajemy rabat, wiec ładnych parę euro w kieszeni zostaje… sztauujemy się, ładujemy bety w koje, zaznajamiamy z jachtem… tankujemy wode, paliwo..i wreszcie zaczyna być fajnie!
Rejs niestety krótki i szybki, cel- 100h na pływach z zaliczeniem dwóch portów, co my nie damy rady? Załoga w raz z kapitanem okazała się być radosna wesoła i złośliwa, Neptun nam sprzyjał, choć te dwie nieprzespane noce dały znać o sobie, i pokłony trza było słusznie oddawać. Czas upływa, zaczynamy w Warns, przepływamy przez śluzę (no malutka jakaś mi się wydaje;) i jesteśmy na Morzu Północnym! Wieje różnie, raz z rufy, raz z dziobu, ale więcej niż 4B w porywach 5B raczej nie ma. Jedziemy przez Tamize, dokładnie torem bo tam głębokości do 3m dochodzą, i mniej, i dokładnie torem wyznaczonym trzeba płynać, więc kolejne wachty podziwiaja angielskie osuchy, mnóstwo nieoświetlonych jednostek, mało widocznych, ale na mapach są zaznaczone. Pogoda bezmgłowa, więc oczy wypatrują wszystkiego co się da. Cumujemy w Londynie, przed nami London Brigde, na ladzie! Jesteśmy na lądzie! Oddajemy się uciechom portowym ze szczególnym uwzględnieniem prysznica! Jest cudownie! Planujemy odejść z wysoka woda w okolicach 0200 czasu UTC (jakos tak.). Znajomy nam pokazuje nam Londyn, chociaż kilka godzin to mało, padamy dość szybko, nieprzyzwyczajeni do łażenia w dużej ilości. Smakujemy angielskiego piwa, niektórzy jagnięciny, ja wybieram fish&chips. Testujemy podróż dwupiętrowymi angielskimi busami, wszystko szybko, za szybko. Pora wracać na morze, szybko nam ten czas minął, chciałoby się zostać (taki był pierwotny plan w Londynie 2 doby a nie parę godzin). Cumy oddane, ruszamy znowu przez Tamize, wracamy na północne.. nie wieje, poruszamy się z prędkością 0,5 kts do przodu, w poprzednia stronę na żaglach miewaliśmy 7,8-8,5 kts! Niezła jazda. A teraz lipa wiatrowa, trza silnik odpalić. Czas upływa nam radośnie, choć nie cieszy nas, ze zmierzamy do domu i ze koniec. Aaa kasa na koncie była, teraz ja należało rozliczyć i dokupić prowiantu, zapłacić z postój, paliwo.
W drodze powrotnej, morze gładkie jak tafla lodowiska, cieplutko, pora pozbywać się warstw ciepłych, nawet na nocna wachtę można już bez spodni sztormiakowych wyłazić, jest piknie! Zaliczamy po drodze jeszcze jeden port, godzin wypływane są, tankujemy paliwo i się pakujemy, szkoda ze tak szybko, ale się udało.
Nauczka na przyszłość, żeby podpisywać umowę i zapoznać się z warunkami co się stanie w przypadku rezygnacji załogi ,kapitana, czy skrócenia rejsu, bo potem to bywa jak widać, nam się udało, ale na pewno na żaden rejs, żadne szkolenie z tym człowiekiem nie popłynę.
Ponieważ rejs nam się skrócił, transport mieliśmy na 10 lipca, trzeba było coś znaleźć na 7 lipca, i znaleźliśmy tylko że musiał specjalnie do tej Holandii pojechać, wiec policzone dwa razy drożej.
Ale ekipa fajna, kapitan bardzo fajny no i 115 godzin na pływach zaliczone, łódek GibSea 474, s/y Mistral.
Najbardziej rozbawiło nas przejmowanie jachtu. Zgubiliście coś? Nie, Zatankowaliście paliwo? Tak, Zniszczyliście coś? Nie, Dobrze się bawiliście? tak, to zapraszamy ponownie, adres i kontakt macie,zapraszamy. I tyle.
I czas do domu. I do następnego rejsu

Autor:  Cape [ 9 sie 2009, o 20:27 ]
Tytuł: 

Agatonek napisał(a):
s/y Mistral.
Najbardziej rozbawiło nas przejmowanie jachtu. Zgubiliście coś? Nie, Zatankowaliście paliwo? Tak, Zniszczyliście coś? Nie, Dobrze się bawiliście? tak, to zapraszamy ponownie, adres i kontakt macie,zapraszamy. I tyle.
I czas do domu. I do następnego rejsu

Dlaczego ci wstrętni kapitaliści z Holandii są normalni, a nasi polscy organizatorzy nie ?
I calkiem poważnie, kto był organizatorem rejsu ?

Autor:  kadipi [ 9 sie 2009, o 20:28 ]
Tytuł: 

napisala-Bogdan Sobillo-kapitan. :cry:

Autor:  Cape [ 9 sie 2009, o 20:39 ]
Tytuł: 

kadipi napisał(a):
napisala-Bogdan Sobillo-kapitan

No dobra, ale myślałem, że jakiś klub, biuro. A jeżeli ktoś organizuje rejs i wszystkich wypropwadza w pole, to ja totalnie nie wiem co mam napisać. Cisną się na usta słowa....

Autor:  Agatonek [ 9 sie 2009, o 21:05 ]
Tytuł: 

cape napisał(a):
kadipi napisał(a):
napisala-Bogdan Sobillo-kapitan

No dobra, ale myślałem, że jakiś klub, biuro. A jeżeli ktoś orgnizuje rejs i wszystkich wypropwadza w pole, to ja totalnie nie wiem co mam napisać. Cisną się na usta słowa....


Uwierz, nam, załodze też się cisnęły, nie jednokrotnie nawet, ale tekst starałam się zrobić kulturalny, niecenzuralne słowa zostały ominięte...

Autor:  Carlo [ 9 sie 2009, o 21:07 ]
Tytuł: 

Krzysiek mówisz i masz

http://www.itaka.info/

Autor:  gagaa_ [ 9 sie 2009, o 21:10 ]
Tytuł: 

Agatko, daj to też na SailForum, szkoda by było żeby ktoś jeszcze się naciął na takiego organizatora.
Ja czytałam dwa razy i nadal nie umiem skomentować... jakoś tak tylko jedno słowo mi przychodzi do głowy: żenuła
buziaki

Autor:  Agatonek [ 9 sie 2009, o 21:13 ]
Tytuł: 

gagaa_ napisał(a):
Agatko, daj to też na SailForum, szkoda by było żeby ktoś jeszcze się naciął na takiego organizatora.
Ja czytałam dwa razy i nadal nie umiem skomentować... jakoś tak tylko jedno słowo mi przychodzi do głowy: żenuła
buziaki


ale rejs był fajny, załoga urocza, kpt faajny!! i właśnie chciałam, tylko odpowiedniego działu nie mogę znaleźć:(

Autor:  gagaa_ [ 9 sie 2009, o 21:16 ]
Tytuł: 

zawsze możesz na "blondynke" a moderatorzy sobie przeniosą :D ;D

Rejs był fajny i dobrze- należało Ci się :D ale nie pod tym Kapitanem pod którym miał być i nie przez niego organizowany ;) nawet nie chce myśleć "co by było gdyby". MIeliście szczęści bo dobrzy ludzie tak mają...ale po co inni mają niepotrzebnie ryzykować swoje cięzko zarobione pieniącze i urlop?

Autor:  Cape [ 9 sie 2009, o 21:18 ]
Tytuł: 

Agatonek napisał(a):
Uwierz, nam, załodze też się cisnęły, nie jednokrotnie nawet, ale tekst starałam się zrobić kulturalny, niecenzuralne słowa zostały ominięte...

Zorganizowałem i prowadziłem dotychczas 13 rejsów. Dodatkowo organizuję ( i prowadzę) wyjazdy nieżeglarskie, samochodowe, lotnicze, takie "prywatne wycieczki objazdowe".We wszystkich rejsach (i wyjazdach) równo uczestniczę we wszystkich kosztach. Wszystko zawsze jest przygotowane, np dojazd, umowa czarterowa, wszystko to robię w stałym kontakcie z uczestnikami.
Jak poradziliście sobie z czarterem jachtu, skąd mieliscie pieniądze na czarter ?

[ Dodano: Nie 09 Sie, 2009 21:21 ]
carlo napisał(a):
Krzysiek mówisz i masz

No to mamy organizatora.

[ Dodano: Nie 09 Sie, 2009 21:22 ]
carlo napisał(a):
Krzysiek mówisz i masz

http://www.itaka.info/

Autor:  Agatonek [ 9 sie 2009, o 21:24 ]
Tytuł: 

cape napisał(a):
Zorganizowałem i prowadziłem dotychczas 13 rejsów. Dodatkowo organizuję ( i prowadzę) wyjazdy nieżeglarskie, samochodowe, lotnicze, takie "prywatne wycieczki objazdowe".We wszystkich rejsach (i wyjazdach) równo uczestniczę we wszystkich kosztach. Wszystko zawsze jest przygotowane, np dojazd, umowa czarterowa, wszystko to robię w stałym kontakcie z uczestnikami.
Jak poradziliście sobie z czarterem jachtu, skąd mieliscie pieniądze na czarter ?


kasa była, bo każdy z nas, czyli 9 osob (kapitana nie liczymy) miał miał te 220 euro i więcej, reszty opłaty na rejs, wiec zrzuciliśmy sie po 250 euro, żarcie mielismy, czarter nas 1900 kosztował, dało rade, i jeszcze zostało:) i 7 tyś zl naszych zaliczek,które na koncie sie znalazły podczas rejsu jak napisałam.

Autor:  Cape [ 9 sie 2009, o 21:27 ]
Tytuł: 

Pewnie jestem asekurat, ale ja po zgłoszeniu rządałbym umowy. Na pewno rządałbym jej po wpłaceniu zaliczki. Teraz to ja mądry jestem, a sam nie przeczytałem pewnej umowy. Niektórzy wiedzą o czym piszę.

Autor:  Agatonek [ 9 sie 2009, o 21:32 ]
Tytuł: 

cape napisał(a):
Pewnie jestem asekurat, ale ja po zgłoszeniu rządałbym umowy. Na pewno rządałbym jej po wpłaceniu zaliczki. Teraz to ja mądry jestem, a sam nie przeczytałem pewnej umowy. Niektórzy wiedzą o czym piszę.


:) My teraz też mamy doświadczenie w tej kwestii.. człowiek się na błędach uczy, jak widać.

Autor:  gagaa_ [ 9 sie 2009, o 21:46 ]
Tytuł: 

cape napisał(a):
Pewnie jestem asekurat, ale ja po zgłoszeniu rządałbym umowy. Na pewno rządałbym jej po wpłaceniu zaliczki.

nazwisko organizatora nie jest obce w światku naszym żeglarskim, obiło mi się kilka razy o uszy i pewno nie niegatywnie bo bym zapamiętała okoliczności. Czasem od pisemnej umowy ważnejsza jest opinia i pogłoś który pozostanie Dziwi mnie więc bardzo to , że facet pozwolił sobie na zachowania które mogą mieć wpływ bezposrednio na jego pracę czy tez sposób zarabiania a napewno na opinię o nim samym dłuuuuuugo więc będzie musiał ja odbudowywać bp tu na forum kilka osób jest, na SF to samo, są jeszcze precle i SIZ...
pozdrawiam

Autor:  Moniia [ 9 sie 2009, o 23:10 ]
Tytuł: 

gagaa_ napisał(a):
nazwisko organizatora nie jest obce w światku naszym żeglarskim, obiło mi się kilka razy o uszy i pewno nie niegatywnie bo bym zapamiętała okoliczności.


Oopss, to jestem nieco zdziwiona.. Nazwisko obiło się o uszy nie raz i to na ogół w całkiem pozytywnym kontekście. eh...

Autor:  gagaa_ [ 9 sie 2009, o 23:52 ]
Tytuł: 

Moniia napisał(a):
gagaa_ napisał(a):
nazwisko organizatora nie jest obce w światku naszym żeglarskim, obiło mi się kilka razy o uszy i pewno nie niegatywnie bo bym zapamiętała okoliczności.


Nazwisko obiło się o uszy nie raz i to na ogół w całkiem pozytywnym kontekście. eh...

no właśnie piszę...
ciekawam co będzie dalej o ile będzie jakiś "wielce stosowny" ciąg dalszy....

Autor:  Agatonek [ 9 sie 2009, o 23:57 ]
Tytuł: 

Moniia napisał(a):
Oopss, to jestem nieco zdziwiona.. Nazwisko obiło się o uszy nie raz i to na ogół w całkiem pozytywnym kontekście. eh...


Hmm mi też się obiło w sensie pozytywnym, bo nie ukrywam, przeszperałam przed rejsem przyjaciela google , pl.rec z skąd organizatora nazwisko kojarzyłam, i żadnej negatywnej opinie nie znalazłam, wręcz przeciwnie... widać zawsze jest ten pierwszy raz..człowiek sie uczy na błędach własnych, dobrze że nam się udało, że bardzo bolesne błędy to nie były

Autor:  Cape [ 10 sie 2009, o 08:16 ]
Tytuł: 

Agatonek napisał(a):
widać zawsze jest ten pierwszy raz..człowiek sie uczy na błędach własnych, dobrze że nam się udało, że bardzo bolesne błędy to nie były

Jednej rzeczy nie mogę zrozumieć, jeżeli nie ma jachtu, to się rejs odwołuje. Jak można wysłać ludzi do Amsterdamu, wiedząc, że zostaną na lodzie ? (a nie wodzie :lol: )
Podziwiam sprawność, że potrafiliście znaleźć jacht.
A może wysłać linka z tą dyskusją do organizatora. Powinien mieć prawo do wypowiedzi.

Autor:  Agatonek [ 10 sie 2009, o 09:16 ]
Tytuł: 

cape napisał(a):
Jednej rzeczy nie mogę zrozumieć, jeżeli nie ma jachtu, to się rejs odwołuje. Jak można wysłać ludzi do Amsterdamu, wiedząc, że zostaną na lodzie ? (a nie wodzie :lol: )
Podziwiam sprawność, że potrafiliście znaleźć jacht.
A może wysłać linka z tą dyskusją do organizatora. Powinien mieć prawo do wypowiedzi.


1. My tez nie rozumiemy, jak można nie poinformować załogi, że nie ma ma jachtu, wiedząc doskonale ze sie go nie ma. bo sie go nie zarezerwowało, a informować o tym jak sie jacht nazywa i kto jest właścicielem.
2. 10 zirytowanych, zdeterminowanych osób znalazło się o jednym czasie w jednym miejscu, i jeszcze trochę szczęścia i jacht sie znalazł. :)
2.organizator nie zainteresował się, co się z nami dzieje po wysłaniu do Holandii, poza informacją, że może zorganizować inny rejs w inny miejscu. Zero kontaktu, w opisie rejsu są podane fakty, pod którymi obiema rękami podpisuje się cała załoga. Dlaczego ma otrzymać informacje że jednak się udało, skoro sam nie wykonał żadnego kroku żeby sie tym zainteresować? nic?
3. Niestety, nieświadomie, sama przekazywałam informacje o miejscach wolnych na rejsie, organizowanym przez w/w za co przepraszam, następnym razem będę bardziej nieufna w przekazywaniu informacji o rejsach.

Autor:  Maar [ 10 sie 2009, o 09:21 ]
Tytuł: 

Bez cytatów - tak się do całości w szerokiej ogólności odniosę.

1. Agata - fajnie było? IMHO fajnie a to jest chyba najważniejsze. Wszystko ma swoje zady i walety. Problemy związane z rejsem, zaczynając od organizacji a na nawigacji kończąc są najlepszą szkołą. Żaden kurs czy szkolenie organizowane przez najlepsze ośrodki żeglarskie nie nauczy tego, czego się w chwil parę nauczyłaś na kei w Warns :-)

2. Umowę (to raczej do Krzyśka a nie do Agatonka) zawartą pomiędzy organizatorem a załogą w rejsie składkowo-koleżeńskim, to se w buty można w sumie włożyć. Co Ci z umowy - forsę Ci zwrócą a urlop i tak masz skopsany. Zdecydowanie ważniejsze od umowy jest to z kim się płynie (także w sensie, kto organizuje).

3. Krzysiek, jeśli nie ma jachtu to... jak widać odwołanie rejsu skutkowałoby jego nieodbyciem się, a rejs się odbył i było podobno fajnie :-)

A poza tym, to bardzo ciekawi mnie jaka była prawdziwa prawda o Sobile. Czy zrobił Was w balona czy ta choroba faktycznie miała miejsce, czy to, czy siamto? ;-)

Autor:  Cape [ 10 sie 2009, o 09:30 ]
Tytuł: 

Maar napisał(a):
Krzysiek, jeśli nie ma jachtu to... jak widać odwołanie rejsu skutkowałoby jego nieodbyciem się, a rejs się odbył i było podobno fajnie

Rejs się odbył, dzięki uczestnikom, tylko po co im taki organizator. Ja rozumiem, że oferta rejsu była na stronie jakiegoś klubu/organizacji, więc nie był to rejs koleżeński. Moze się mylę.

Autor:  Agatonek [ 10 sie 2009, o 09:39 ]
Tytuł: 

cape napisał(a):
Maar napisał(a):
Krzysiek, jeśli nie ma jachtu to... jak widać odwołanie rejsu skutkowałoby jego nieodbyciem się, a rejs się odbył i było podobno fajnie

Rejs się odbył, dzięki uczestnikom, tylko po co im taki organizator. Ja rozumiem, że oferta rejsu była na stronie jakiegoś klubu/organizacji, więc nie był to rejs koleżeński. Moze się mylę.


no nie do końca, pierwsza opcja rejsu Rzeszowakiem, była na stronie itaki, druga opcja rejsu tez byłą. Trzecia to już była informacja mailowa, że jest inny jacht, w Amsterdamie, kosztuje tyle ile na osobę wyjdzie i czy decydujemy płynąć, czy nie.
Oki, udało nam się, było fajnie, mieliśmy mnóstwo szczęścia że udało nam się znaleźć jacht. Natomiast mogło się skończyć powrotem do kraju z niczym. A tak naprawdę, to w takiej sytuacji wolałabym się dowiedzieć że sorry nie ma jachtu nie ma rejsu, a nie znajdować się w takiej sytuacji ponownie.

Autor:  Cape [ 10 sie 2009, o 09:47 ]
Tytuł: 

Agatonek napisał(a):
Natomiast mogło się skończyć powrotem do kraju z niczym. A tak naprawdę, to w takiej sytuacji wolałabym się dowiedzieć że sorry nie ma jachtu nie ma rejsu, a nie znajdować się w takiej sytuacji ponownie

To może lepiej samemu zebrać chętnych i wspólnie organizować rejs. Taki wspólnie organizowany rejs daje bardzo dużo satysfakcji. Może Marek założy na forum "klub ludzi zaintersowanych wspólną organizacją rejsów". Jachty do wyczarterowania są wszędzie, a tacy "klubowicze" mogą sie porozumieć gdzie chcą płynąć.
Ja np mogę poprowadzić rejs na prawie każdym akwenie i jeszcze za siebie zapłacę.

Autor:  Macieq [ 10 sie 2009, o 09:47 ]
Tytuł: 

Z tego, co czytam widzę, że organizator zrobił załogę w balona, bo jego rejs się nie odbył. To, że popłynęli, było tylko i wyłącznie ich prywatną sprawą i zasługą, bo potrafili załatwić sobie łódkę na miejscu. Tu są dwie odrębne sprawy i nic nie zmieni faktu, że firma Itaka i kapitan Sobiło zachowali się totalnie niepoważnie, żeby nie użyć bardziej dosadnego określenia.

Autor:  Cape [ 10 sie 2009, o 09:55 ]
Tytuł: 

Macieq napisał(a):
Z tego, co czytam widzę, że organizator zrobił załogę w balona

Dokładnie tak, ja zawsze załodzę udostępniam w momencie zawarcia "umowę czarterową" i możliwość kontroli, że wpłaciłem należność.

Autor:  Maar [ 10 sie 2009, o 10:24 ]
Tytuł: 

cape napisał(a):
ja zawsze załodzę udostępniam w momencie zawarcia "umowę czarterową"

To wszystko zależy od tego, czy istnieje umowa :-) Prawdę powiedziawszy to nie pamiętam kiedy ostatnio takową miałem - naprawdę.

I druga sprawa. Określenie organizator - nie wiem jak Ty pływasz, ale ja to wolę żeby mnie określali "skrzykacz" a organizatorami żeby byli wszyscy. Ten stary pomysł z oficerami, który absolutnie nie musi występować na burcie, jest o tyle dobry, że przed rejsem ktoś zajmuje się papierologią i kartografią, inny sztaulistą jeszcze inny wyposażeniem.

Wiem skądinąd, że indagowany rejs na Mistralu, odbył się bez DSC i Epirba. Niby z Den Helder do Londynu to można w strefie A1 całą drogę odbyć, ale... i tak będę stał na stanowisku, że manie umowy nic nie załatwia. Najważniejsze jest to, kto jest w załodze! :-)

Autor:  Cape [ 10 sie 2009, o 10:32 ]
Tytuł: 

Maar napisał(a):
To wszystko zależy od tego, czy istnieje umowa Prawdę powiedziawszy to nie pamiętam kiedy ostatnio takową miałem - naprawdę

Ja dotychczas czarterowałem wyłącznie z firm czarterowych, poprzez polską agencję, więc umowy zawsze były. Pewnie czarterujac jacht prywatny jest inaczej. Co do EPIRBa, to zależy od kraju bandery, może w Holandii nie jest wymagany, lub nie jest wymagany na prywatnym jachcie.
Organizator to ten, który podpisuje mowę, zbiera kasę i płaci za jacht. Najpierw zaliczkę, potem resztę.

Autor:  Carlo [ 10 sie 2009, o 11:38 ]
Tytuł: 

1. Itaka jest organizatorem, a fakt że później informacje szły sms-ami nie ma znaczenia. Cytat ze strony Itaka.info

"Witam!
Na początku czerwca Itaka postanowiła wycofać się z organizacji rejsu wokół Wysp Brytyjskich. Stworzyło to bardzo kłopotliwa sytuację dla armatora jachtu oraz wielu żeglarzy, którzy nam zaufali. Dlatego postanowiliśmy przeprowadzić atrakcyjny żeglarsko i turystycznie rejs do Amsterdamu i Londynu.
oto szczegóły:
Etap I: 10-19 lipca Górki Zachodnie - Bornholm-Świnoujście (brak miejsc)
Etap II: 19 lipca - 1 sierpnia: Świnoujście-Kanał Kiloński-Hamburg-Helgoland-Amsterdam
Etap III: 1-12 sierpnia: Amsterdam-Londyn-Dunkierka-Zeebrugge-Amsterdam
Etap IV: 12-25 sierpnia: Amsterdam-Helgoland-Hamburg-Kanał Kilonski-Świnoujscie

Koszt etapów II, III i IV 1680 zł plus dojazd do/z Amsterdamu.
W czasie rejsu można uzyskać ok. 150 h stażu na wodach pływowych niezbędnego do uzyskania stopnia jachtowego sternika morskiego. Dla chętnych szkolenie z nawigacji na wodach pływowych, meteo i MPDM. Rejs odbędzie się na jachcie Rzeszowiak, typu Bruceo, 14 m dł, 10 miejsc"

Cały czas wisi na stronie.

2. Itaka wprowadza w błąd od momentu zamieszczenia tego ogłoszenia tj od 23.06.2009
Już wtedy widniał nowy grafik czarterów jachtu "Rzeszowiak" na którym nie było rezerwacji na ten ani inne podane terminy.

Nie chciałem się wypowiadać, bo zarówno w środowisku żeglarzy z południa jak i siz-owo organizator jest dość znany i z tego co przypuszczam i tak nikt na niego złego słowa nie powie.

ps. mam wrażenie, że działa tu zasada "swoich nie ruszać"

pozdrowienia

Autor:  Cape [ 10 sie 2009, o 11:41 ]
Tytuł: 

carlo napisał(a):
Nie chciałem się wypowiadać, bo zarówno w środowisku żeglarzy z południa jak i siz-owo organizator jest dość znany i z tego co przypuszczam i tak nikt na niego złego słowa nie powie

No to dawajcie się nabierać dalej.

Autor:  Carlo [ 10 sie 2009, o 11:43 ]
Tytuł: 

Krzysiek nie licz na ogólno-internetowe potępienie organizatora, tyle Ci powiem.


pozdrowienia

Strona 1 z 3 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/