Forum żeglarskie
https://forum.zegluj.net/

Albiny Viggeny na Bornholmie 2010 cz. VI Świnoujście(powrót)
https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=39&t=5969
Strona 1 z 2

Autor:  elektryczny [ 12 wrz 2010, o 20:19 ]
Tytuł:  Albiny Viggeny na Bornholmie 2010 cz. VI Świnoujście(powrót)

Zanim wypłynęliśmy ponownie w morze, to postanowiliśmy jeszcze pozwiedzać zabytkowy zamek oraz sztuczne jezioro w opuszczonym wyrobisku granitu. Przeznaczyliśmy sobie na tę wycieczkę ok. 3 h. Do zamku udaliśmy się ścieżką pnącą się w górę wzdłuż wybrzeża na południe. Wychodząc z portu skręcamy w prawo, po lewej mijamy białą budkę nawigacyjnego światła sektorowego ułatwiającego nocne wejście do Hamerhavn.
Załącznik:
21082010069.jpg
21082010069.jpg [ 1.07 MiB | Przeglądane 8283 razy ]

Następnie wspinamy się trochę do góry i już jesteśmy nad urwiskiem jakieś 30 – 40m.n.p.m. Tu w kilku miejscach rozkoszujemy się wspaniałymi widokami, przy okazji wszyscy sięgają po aparaty, małe sesje fotograficzne z pozowaniem, ale przede wszystkim zdjęcia krajobrazowe.
Załącznik:
014.JPG
014.JPG [ 94.1 KiB | Przeglądane 8283 razy ]

Po kilkunastu minutach jesteśmy na podzamczu starych ruin. Sporo tu turystów, zwiedzających ten wspaniały obiekt, trafiają się również Polacy, którzy dotarli w to miejsce samochodami.
Załącznik:
031.JPG
031.JPG [ 74.98 KiB | Przeglądane 8283 razy ]

Z wody tylko my jedyni. Z podzamcza z wysokiego brzegu obserwujemy jeszcze manewry duńskiej Marynarki Wojennej, której okręty pływają w odległości ok. 1,5 – 3 Mm od brzegu Bornholmu po stronie zachodnio-północnej.
Załącznik:
036.JPG
036.JPG [ 32.47 KiB | Przeglądane 8283 razy ]

Następnie udajemy się drogą na północ w stronę wspomnianego wcześniej jeziora. Schodzimy w dół dróżką asfaltową jakieś 400m, skręcamy w lewo troszkę na zachód i po kolejnych 400m docieramy do jeziora. Tuż przed samym jeziorem spokój zakłóca nam grupa niemieckich harleyowców, która również przyjechała zwiedzać to miejsce. Było tych motocykli ze 20, huk, kurz i smród.
Załącznik:
086.JPG
086.JPG [ 95.27 KiB | Przeglądane 8283 razy ]

Jezioro przepiękne, woda koloru szmaragdowego. Pionowe skały wokół jeziora pną się na wysokość nawet 30m.
Załącznik:
093.JPG
093.JPG [ 65.15 KiB | Przeglądane 8283 razy ]

Niestety szkoda nam czasu na obejście go dookoła, pewnie trzeba byłoby poświęcić na tę przyjemność z godzinę a tu jeszcze dzisiaj musimy dopłynąć do Svaneke. Jak poprzednio krótka sesja zdjęciowa i powrót na okręty.
Słońce już wysoko na niebie, wiaterek ok. 4-5B z kierunku SW, a więc przygotowujemy się do wyjścia. Taklujemy żagle i osprzęt, profilaktycznie odpalamy silniki pozostawiając je na biegu jałowym. Pierwszy od kei odchodzi Albin I, my, aby się nie pozabijać w ciasnej zatoczce portu, czekamy chwilę aż oni wyjdą poza pierwsze wewnętrzne główki i również na wstecznym odchodzimy od kei. Już jesteśmy rufą przy drugiej przeciwległej kei, dajemy luz na silniku następnie do przodu chcąc wyhamować, silnik nagle nam zgasł. Łódź zdążyła się zatrzymać, lecz nie ruszyła już do przodu, wiatr spycha nas w kierunku płytkiego północnego brzegu portu. Wrzucam bieg jałowy, manetkę gazu prawie na zero i szarpie ręcznym rozrusznikiem ze dwa razy a tu nic, nieżywy. Patrzę a tu przewód paliwowy zwisa za rufą zamiast dostarczać paliwo do silnika. Jacht coraz bliżej mielizny, szybko nakładam wąż paliwowy na wystający z silnika kolektorek przyłączeniowy, pompuję gruszką paliwową ze trzy razy, kolejne dwa szarpnięcia i znowu na silniku możemy sobie pomanewrować. Wychodzimy za pierwsze główki a tu sytuacja się powtarza. First z dziobu dobiega do mnie i ręcznie trzyma przewód paliwowy, ja ponownie na biegu jałowym odpalam silnik, dobrze, że odpalał praktycznie za pierwszym razem, i w takim tandemie na rufie mijamy główki portu wychodząc na morze. Tu oprócz steru przejąłem wężyk paliwowy i mając w ten sposób zajęte obie ręce odchodzimy od brzegu na bezpieczną odległość stawiając w między czasie genuę, która natychmiast zaczyna pracować odciążając w tym wypadku zawodny silnik a następnie ustawiamy się ostro do wiatru, aby postawić grota. Uff chwila spokoju, wyłączamy silnik. Przyjmujemy kurs 340 st i takim płytkim baksztagiem, prawie pełną połówką idziemy sobie jakieś 3 Mm a następnie przyjmujemy kurs 124 st i już wzdłuż wschodniego brzegu Bornholmu płyniemy w kierunku Svaneke. W między czasie, tuż przed wyjściem gremialnie rezygnujemy z Christiansø. Przykra to dla nas decyzja, ale niestety czasu czarteru pozostało nam jeszcze tylko trzy dni (wówczas tak myśleliśmy a dni pozostało tylko dwa).
Teraz mamy prze sobą ok. 18Mm przyjemnej żeglugi połóweczką. Siła wiatru ok. 4-5B, niezmiennie z kierunku SW, pogoda słoneczna jak na zamówienie. Wschodni brzeg Bornholmu osłania nas od fal, prędkość ok. 6 Kt. Z taką prędkością w ciągu 3h powinniśmy być w Svaneke, czyli ok. 1700. First gdzieś wyczytał, że w dniu dzisiejszym w Svaneke odbywa się jakiś targ staroci i chciałby tam jakieś pamiątki nabyć, realnie jest szansa tam być, o 1700 ale czy targ będzie trwał do tej godziny? Ja osobiście wątpię. W trakcie tego przelotu First zajął się przewodem paliwowym, pospinał to jeszcze jakimiś paskami zaciskowymi, uzupełnił paliwo do zbiornika bezpośrednio nad silnikiem, z którego paliwo spływa grawitacyjnie. Sprawdziliśmy jeszcze czy po przełączeniu na zasilanie z tego właśnie zbiornika silnik odpala, czy silnik nie gaśnie w trakcie przełączania. Wszystko pracowało bez zarzutu. Szkoda, że wcześniej na to nie wpadliśmy, byłoby mniej stresu przy ostatnich manewrach.
Jesteśmy już na wysokości Gudhjem, a tu przez radio po polsku wywołuje nas ktoś na 16. Namierzyła nasze VHF’ki jakaś załoga polskiego jachtu, która stała właśnie w tym porcie. Po krótkiej wymianie informacji o tym, kto i gdzie a także o pogodzie rozstaliśmy się jakimiś tam żeglarskimi pozdrowieniami. Niestety byliśmy pod takimi silnymi wrażeniami z powodu pierwszej nawiązanej z nami łączności radiowej, że nie zakonotowaliśmy, kto to był. Może ktoś z naszych forumowiczów? Może to kiedyś przeczyta i skojarzy sytuację. Pozdrawiam z tego miejsca tę anonimową dla nas załogę. Do Svaneke docieramy przed 1700, zrzucamy żagle, włączamy sinik.
Dostrzegamy po prawej burcie wejście do portu, ale naszym zdaniem jesteśmy trochę za wysoko na południe i zbyt blisko południowego, względem miasta, brzegu. Po naszej lewej burcie, już po ułożeniu się na kursie osi kanału wejściowego, sterczą opisywane przez Kulińskiego kamienie. Cofamy, więc trochę na północ i już widząc główki portu podchodzimy ponownie i układamy się w osi wejścia, ale w bezpiecznym miejscu. Mały błąd popełniliśmy podchodząc do tego portu. Kierowaliśmy się na wierzę, którą źle skojarzyliśmy z opisem J. Kulińskiego i która to spowodowała, że byliśmy zbyt daleko od brzegu. Należało się kierować na jakiś maszt z czarną kulą, co z pewnością spowodowałoby, że dochodzilibyśmy poprzecznie do kanału wejściowego, lecz w odległości nie większej niż 1 kabel. Wówczas bezbłędnie trzymalibyśmy się wyznaczonego przez J. Kulińskiego opisu. Ale w sumie nie było najgorzej, ponieważ lewą stronę toru podejściowego wyznaczały również czerwone chorągiewki wskazując drogę już z odległości kilku kabli.
Do falochronu prawej główki, po jego zewnętrznej zacumowany jest polski jacht BARLOVENTO II ze Szczecina, niestety nikogo na pokładzie nie widać. Jacht ten zresztą za dwie godziny wyszedł w morze, nie mieliśmy okazji z nikim tam porozmawiać, wracaliśmy z miasta, kiedy już oddał cumy i kierował się na północ.
Załącznik:
109.JPG
109.JPG [ 74.38 KiB | Przeglądane 8283 razy ]

Wchodzimy do pierwszego basenu, następnie do drugiego, ALBIN I jeszcze przed główkami portu. W drugim basenie nie ma, czego szukać, ani jednego miejsca do cumowania. Przez radio nadajemy do ALBINA I aby cumował w pierwszym basenie, my zawracamy i cumujemy najpierw sami do kei, ale w międzyczasie wchodzi jeszcze jeden polski jacht NIEMIR z Gdyni, oddajemy mu miejsce cumując do naszego ALBINA I.
Załącznik:
Komentarz: W prawej części zdjęcia lekko u góry widoczna rufa jachtu NIEMIR.
113.JPG
113.JPG [ 45.03 KiB | Przeglądane 8283 razy ]

Ciasno było.
Wrażenie na nas wyiera czystość wody morskiej w tym porcie, na 4-5 m przy słonecznej pogodzie widać dno a także pływające tam meduzy :wink:
Załącznik:
132.JPG
132.JPG [ 14.54 KiB | Przeglądane 8283 razy ]

Jak zwykle klar na obu pokładach, opłata za postój, WCety i cudowny prysznic. Przebieramy się w trochę świeższą odzież i do miasta szukać pchlego targu. W trakcie poszukiwań kolejne zdjęcia, niestety po pchlim targu nawet śladu. Wracając do portu jeszcze kupujemy jakieś tam souveniry. W portowej knajpce postanawiamy jeszcze zjeść cokolwiek, do wyboru mamy ze dwadzieścia potraw z ryb, wybieramy najbardziej polską rybę, czyli dorsza, przynajmniej wiadomo, co to to, do tego po piwku i tak przyjemnie zleciała nam godzinka. W tej knajpce chcieliśmy zapłacić kartą VISA i niestety się nie dało. Honorowane tu były wyłącznie karty duńskie lub gotówka. Warto mieć ze sobą ichnie pieniądze, aby w stresie potem nie latać za bankomatem. Na szczęście pomyśleliśmy o tym wcześniej, i zapłaciliśmy od razu gotówką. W czasie obiadku dochodzimy do wniosku, że skoro pozostało nam dwa dni rejsu to właściwie jeszcze dzisiaj musimy opuścić to wspaniałe miejsce i wyruszyć w stronę Świnoujścia. Prognozy pogody dla nas nie bardzo sprzyjające. Wiatr kierunku SW 3-4B, który o 0500 ma się zmienić na 5-7B i zacząć wiać z kierunku W. To W nam pasuje, tylko to SW trochę nie na rękę. Z warunkami pogody zapoznajemy się przy pomocy Internetu, który jest serwowany w porcie poprzez WIFI a także skipper jachtu NIEMIR udostępnia nam wydruk z navtexu. Około 2000 wychodzimy w morze, trochę szkoda opłaty za port, staliśmy w nim może 3h. Plan mamy taki, aby maksymalnie ostro na południe płynąć, lecz nie za daleko, tak, aby jeśli o 0500 zmieni się kierunek z SW na W to później połówką wejść do Świnoujścia.
Powoli zapada noc, księżyc pojawia się od południowego wschodu i ładnie rozświetla wodę skrząc się na niedużych falach.
Załącznik:
142.JPG
142.JPG [ 31.52 KiB | Przeglądane 8283 razy ]

Załącznik:
143.JPG
143.JPG [ 27.74 KiB | Przeglądane 8283 razy ]

Niestety wiatr osłabł do 1 w porywach może dwóch B a z ostrego płynięcia nici, prędkość przy takim płynięciu spadła nam do 2 Kt, więc postanawiamy trochę odpaść zwiększając prędkość i zmniejszając dryf. Płyniemy kursem ok. 144 st. Z prędkością 4,2 Kt. Jakieś 25Mm, ok. godz. 0130 robimy zwrot kładąc się na kurs 270 st w nadziei, że jak zmieni się kierunek wiatru na W to mając odpowiednią wysokość już połówką uda się nam jednym halsem do Świnoujścia spłynąć.
Wachty nocne na Albinie II podzieliliśmy między siebie na 4 godzinne zaczynając gdzieś od 2300. Na Albinie I Berni_bn siedział z chłopakami przez cały ten rejs, miał trochę gorszą sytuację, bo załoganci trochę mniej wyszkoleni. Ja po 2300 oddałem ster First’owi i udałem się na odpoczynek, kładąc się na koi tuż przy zejściówce. Przez sen słyszałem jak First przez radio uzgadniał z Bernim_bn sposób minięcia się ze statkiem, który ich zdaniem był na kursie kolizyjnym, chłopcy jakoś tam odpadli przechodząc za jego rufą. Po 4 h First mnie obudził i przejąłem ster. Ciekawe, kiedy kładłem się spać księżyc mieliśmy nad głowami i było całkiem widno, kiedy przejąłem wachtę księżyc od strony zachodniej zaczął się chować za chmury i ogarnęła nas totalna ciemnica. Kierunek wiatru zmieniał się raczej na niekorzyść, czyli bardziej od strony S a więc kurs, jaki musieliśmy obierać układał się dla nas niekorzystnie, raczej gdzieś na Kołobrzeg. Mówię raczej, bo niestety nie dysponowaliśmy mapą Polskiego Wybrzeża, nasza kończyła się na Niechorzu. Wówczas doszliśmy do wniosku, że warto w tej sytuacji zmienić kurs na zachodni o czym wspomniałem wyżej. Siła wiatru ustaliła się gdzieś na poziomie 2-3B. O siódmej obudziłem First’a przekazując wachtę i udałem się na kolejny wypoczynek. Ciężko się spało, bo od czasu do czasu dziób unosił się na fali i z dużą siłą uderzał w kolejną z niemałym hukiem. Po dwóch godzinach jednak obudziłem się w mokrej koi. Okazało się, że w zęzie mamy sporo wody, na tyle sporo, że stoi ona już przy narożniku koi w miejscu połączenia koi z podłogą (w trakcie przechyłu oczywiście) a także wzdłuż spojenia koi z zawietrzną burtą. Materac pływał, mój śpiwór również i ja cały swój jeden bok miałem mokry, jak tu spać w takich warunkach. First odpompował wodę, tuż koło steru miał pompkę ręczną, no, ale wilgoci z materaca, śpiwora i mojej odzieży już się odpompować nie dało. Próbowałem się jeszcze ułożyć w dziobowej sypialni, ale zaczęło tak tłuc i bujać, że spanie tam było raczej niemożliwe. Dołączyłem, więc do Firsta, tym bardziej, że już zrobiło się widno. Minęła 0500 a tu prognozowanego zachodniego wiatru nie widać a i ten zaczął ponownie słabnąć. Cały dzień przemęczyliśmy się gdzieś na środku pomiędzy Bornholmem a Świnoujściem, dwa razy uciekając trochę na silniku przed burzą, taką z wyładowaniami atmosferycznymi. Trochę wiało, to stawialiśmy żagle słabło to na silniku i już, kiedy z lewej burty i przed dziobem widzieliśmy ląd, włączyliśmy silniki i ostatnie 3h do Świnoujścia dotarliśmy na silnikach. Ok. 2030 dochodziliśmy do główek i dopiero teraz zerwał się silny wiatr 5-6B właśnie z kierunku W. No tak, tylko on już nam do niczego nie był potrzebny. Cumowaliśmy w Marinie w Świnoujściu o 2100, mieliśmy za sobą 25 godzin. Nie pisałem wcześniej, ale zarówno przy naszym pierwszym pobycie w tym porcie jak i teraz we znaki dały się nam komary. Nigdy bym nie przypuszczał, że nad morzem występują one w takich ilościach. Oddychając zaciągaliśmy je do ust i nosa, najlepiej by sobie na twarz jakąś moskitierę powiesić a wszystko inne zasłonić długimi rękawami i długimi spodniami. Włazy na jachcie okleiliśmy moskitierą, bo inaczej nie dałoby się wypocząć. Mój stan fizyczny i First’a nie był najgorszy, bo każdy z nas mógł się odrobinę przespać, ale jak w trakcie tego przelotu wyglądał Bern_bn zobaczcie sami.
Załącznik:
008.jpg
008.jpg [ 279.91 KiB | Przeglądane 8283 razy ]

On biedaczysko pełnił wachtę tyle godzin ile trwał przelot, co najwyżej go trochę podmieniali przy sterze, ale chłopisko się nie położyło nawet na chwile. :?
Jedynie Wiesiu coś gorącego im tam upitrasił, całe szczęście, że mieli takiego na pokładzie. My na całą trasę mieliśmy kanapki przygotowane jeszcze, przez Firsta’a w Svaneke. Wieczorem po błogim prysznicu jeszcze udaliśmy się na piwko do ogródka na terenie mariny, tawerna już zamknięta. Po piwku spać, co by na ostatni etap naszego rejsu być jak nowo narodzonym.
Edit:
W tym rejsie z 78Mm zrobiło się nam ok 140Mm :shock:
CDN.
Ps. obiecuje, że następny odcinek już nie będzie taki długi :wink:

Autor:  Berni_bn [ 12 wrz 2010, o 21:12 ]
Tytuł:  Re: Albiny Viggeny na Bornholmie 2010 cz. VI Świnoujście(pow

Tak. Byłem na etapie otępienia. Ale w Świnoujściu przeszło jak ręką odjął. Radość, że się udało była ogromna. Pewnie stare bałtyckie wyjadacze śmieją się z tego, ale dla minie to była naprawdę wielka sprawa. Dla takich wrażeń warto żyć. Elektryczny Sławku! Dzięki, że mnie namówiłes. Powtórzymy to!

Autor:  elektryczny [ 12 wrz 2010, o 21:37 ]
Tytuł:  Re: Albiny Viggeny na Bornholmie 2010 cz. VI Świnoujście(pow

Berni_bn napisał(a):
Powtórzymy to!

Pewnie nie jeden raz, ale za każdym następnym razem zafundujemy sobie odrobinę więcej luksusu :wink:
Także jeszcze wiele ciekawych tras do zrobienia :wink:

Autor:  Berni_bn [ 13 wrz 2010, o 07:28 ]
Tytuł:  Re: Albiny Viggeny na Bornholmie 2010 cz. VI Świnoujście(pow

zafundujemy sobie odrobinę więcej luksusu

Dokładnie! Ktoś wcześniej pytał jak się pływa Viggenami.
Jednym słowem - Dobrze! (Dzielna łódka, doskonale radzi sobie w różnych warunkach).
Dwoma słowami - Niedobrze. (Ciasna, niewygodna, i wszystko co za tym idzie, zakładanie spodni na leżąco zaczyna sprawiać mi kłopot :wink:

Autor:  Cape [ 13 wrz 2010, o 08:26 ]
Tytuł:  Re: Albiny Viggeny na Bornholmie 2010 cz. VI Świnoujście(pow

elektryczny napisał(a):
ale za każdym następnym razem zafundujemy sobie odrobinę więcej luksusu

To tym bardziej podkreśla Wasz niewątpliwy sukces. Wielkość jachtu na morzu ma bardzo duże znaczenie. Jestem nadal pod wrażeniem rejsu i opisu.

Autor:  elektryczny [ 13 wrz 2010, o 09:03 ]
Tytuł:  Re: Albiny Viggeny na Bornholmie 2010 cz. VI Świnoujście(pow

cape napisał(a):
Jestem nadal pod wrażeniem rejsu i opisu.

Dzięki Krzysztofie za dobre słowa :wink:
Berni_bn napisał(a):
zakładanie spodni na leżąco zaczyna sprawiać mi kłopot

No i postępująca prostata :lol:
Coraz trudniej w takich warunkach załatwiać się, kiedy jedynka trwa dłużej niż dwójka :lol:

Autor:  Cape [ 13 wrz 2010, o 18:55 ]
Tytuł:  Re: Albiny Viggeny na Bornholmie 2010 cz. VI Świnoujście(pow

Nigdy nie pływałem tak małym jachtem na morzu. Najmniejszy, to 10,20 długości. A 2 metry po pokładzie, to potężna różnica. Ulubiony mój wymiar, to 40 stóp.

Autor:  elektryczny [ 13 wrz 2010, o 20:11 ]
Tytuł:  Re: Albiny Viggeny na Bornholmie 2010 cz. VI Świnoujście(pow

cape napisał(a):
Nigdy nie pływałem tak małym jachtem na morzu. Najmniejszy, to 10,20 długości. A 2 metry po pokładzie, to potężna różnica. Ulubiony mój wymiar, to 40 stóp.

Krzysztof i my w takich zaczniemy przebierać, tylko wiesz co nam jest potrzene... pewien "kwit" jak mawia M.G. :wink:
Może mi się uda to zrealizować do przyszłego sezonu 8)

Autor:  Cape [ 13 wrz 2010, o 20:17 ]
Tytuł:  Re: Albiny Viggeny na Bornholmie 2010 cz. VI Świnoujście(pow

Sternika na wiosnę, a ten kwit otwiera Ci cały świat w czarterach (plus SRC, ale to drobiazg).

Autor:  elektryczny [ 13 wrz 2010, o 20:22 ]
Tytuł:  Re: Albiny Viggeny na Bornholmie 2010 cz. VI Świnoujście(pow

cape napisał(a):
Sternika na wiosnę, a ten kwit otwiera Ci cały świat w czarterach (plus SRC, ale to drobiazg).

Krzysiu SRC to mi z ręki już w maju tego roku jadło :D
A sternika to może jeszcze jesienią spróbuję :?
Mówię może bo kto to wie....jak będzie? :wink:

Autor:  maciek.k [ 12 lis 2010, o 21:52 ]
Tytuł:  Re: Albiny Viggeny na Bornholmie 2010 cz. VI Świnoujście(pow

Przeczytałem "duszkiem" wszystkie odcinki. Szacun :cool:
Myślisz, że dałbym radę wsadzić tam żonę oraz czteroletnią córkę na dwa tygodnie ?
Nie chciałbym córce wybić z głowy żeglarstwa za pierwszym razem.
Bornholmu raczej nie planujemy robić, raczej dzienne pływanie po okolicy.

Dlaczego pytam? Od strony komfortu Delphia 37 którą pływałem na wiosnę, wydaje mi się optymalna (gdyby jeszcze miała autopilota), ale tak się składa, że mi brakuje całkiem pokaźnego pliku kwitów, żeby popłynąć na takim jachcie z żoną. Najgorsze, że nie ma egzaminów na takie "kwity", więc do wiosny nic się raczej nie zmieni :)

Autor:  Magister [ 12 lis 2010, o 22:25 ]
Tytuł:  Re: Albiny Viggeny na Bornholmie 2010 cz. VI Świnoujście(pow

Maciek, dogadaj się z kimś znajomym, kto takie kwity ma. Może znajdziesz kogoś na forum :?:
Niech płynie z tobą jeśli Tobie i twojej żonie by to nie przeszkadzało.

Autor:  maciek.k [ 12 lis 2010, o 22:33 ]
Tytuł:  Re: Albiny Viggeny na Bornholmie 2010 cz. VI Świnoujście(pow

Takie pływanie już znam, chcę poznać tą drugą opcję. Przyda się jak znalazł, jak już nikt nie będzie chciał ze mną pływać :)

Autor:  elektryczny [ 12 lis 2010, o 22:36 ]
Tytuł:  Re: Albiny Viggeny na Bornholmie 2010 cz. VI Świnoujście(pow

maciek.k napisał(a):
Myślisz, że dałbym radę wsadzić tam żonę oraz czteroletnią córkę na dwa tygodnie ?

No właśnie, nie bardzo rozumiem, bo jeśli możesz pływać Delphią 37 to po co się męczyć Albinem Viggenem. Łódka jest dzielna a z kwitów wymaganych do jej wypożyczenia, to i tak musisz mieć żeglarza jachtowego, to wymagane minimum. Jeśli chodzi o wygodę zamieszkiwania, to tak jak opisywaliśmy nic specjalnego, z wiekiem jednak potrzeba na luksus wzrasta. Wyczarterowaliśmy te łódki bo z takimi papierami jakie mamy to tylko coś takiego można było. W przyszłym roku, wiosną mam zamiar a może również część członków obu załóg udać się na kurs i zdobyć jednak papiery st. jachtowego, aby móc pływać czymś wygodniejszym i też co najmniej przez dwa tygodnie. Dwa tygodnie na Albinie Viggenie to jednak trochę męczące, ale przy dwóch tylko dorosłych osobach i jednym dziecku, myślę, że da się jakoś to wytrzymać. Sądząc po wieku córki (4 latka :D ) to jesteście na początku drogi :wink: (może się mylę :D ) ale będąc młodym człowiekiem to pływało się przecież łódkami odkrytymi rozstawiając codziennie obozowisko z namiotów :wink: Co do żeglugi dziennej, to i tu da się obskoczyć Bornholm. Można sobie popłynąć właśnie na Rugię, przy dobrych, w sensie sprzyjających wiatrach, do Ronne, lub nawet do Szwecji i stamtąd też na Bornholm i wrócić do Polski. Jak się dobrze ułożą wiatry to da sie to zrobić przy dziennej żegludze. Nam trochę nie wyszedł pod tym względem powrót, ale nie rozpaczaliśmy z tego powodu. Zawsze twierdziłem, że na żaglach to da się wszędzie dopłynąć :wink:

*****

Jeszcze może małe sprostowanie, żeglarza wymaga ten czarterownik, od którego braliśmy te łódki, tak wynikało chyba, nie jestem pewien z karty bezpieczeństwa (mogę to sprawdzić bo mam gdzieś jej kopię) z wymiaru mogłoby wynikać, że nie potrzebne papiery ale jeżeli bez papierów to trzeba szukać takiego jachtu u kogoś innego.
No to jeszcze dorzucę kartę bezpieczeństwa.
Załącznik:
kb.JPG
kb.JPG [ 607.98 KiB | Przeglądane 7668 razy ]

Podmieniłem plik, na poprzednim nic nie było widać.

Autor:  maciek.k [ 12 lis 2010, o 22:46 ]
Tytuł:  Re: Albiny Viggeny na Bornholmie 2010 cz. VI Świnoujście(pow

elektryczny napisał(a):
No właśnie, nie bardzo rozumiem, bo jeśli możesz pływać Delphią 37 to po co się męczyć Albinem Viggenem.


Na sam czarter potrzeba na vigenie 2800 zł, na D37 12800 zł. Różni się tylko jedną cyfrą ale jak :)

Jedno sprostowanie, na D37 "mogę pływać" pod warunkiem, że płacę ok 20% ceny takiego czarteru ...

Autor:  elektryczny [ 12 lis 2010, o 23:05 ]
Tytuł:  Re: Albiny Viggeny na Bornholmie 2010 cz. VI Świnoujście(pow

No tak, to jest argument. Za cenę Viggena to się warto pomęczyć. My też jak weźmiemy coś wielkiego to w kilkoro osób, ażeby taniej wyszło :wink:

Autor:  maciek.k [ 12 lis 2010, o 23:21 ]
Tytuł:  Re: Albiny Viggeny na Bornholmie 2010 cz. VI Świnoujście(pow

A wracając do tematu, jaka tam jest mniej więcej wysokość w kabinie ? Czy w "kabinie" dziobowej Da rade swobodnie usiąść/klęknąć, porozkładać lalki czterolatek (ok. 110 cm) ? Nie chciałbym, żeby się okazało, że jak pada to mi się będzie dziecko męczyć i po dwóch dniach będzie taktyczny odwrót. Ja to wiem, po co się męczę, ale na moją asertywną córkę, miłość do żeglarstwa dopiero czeka :-). A namiot na pewno weźmiemy ...

Autor:  elektryczny [ 12 lis 2010, o 23:42 ]
Tytuł:  Re: Albiny Viggeny na Bornholmie 2010 cz. VI Świnoujście(pow

maciek.k napisał(a):
Czy w "kabinie" dziobowej Da rade swobodnie usiąść/klęknąć, porozkładać lalki czterolatek (ok. 110 cm) ?

Bez problemu, w dziobowej jest ok. 1 m wysokości, pod względem powierzchni i obiętości to dla dziecka raj, nawet z Twoją żoną bez problemu tam się pomieszczą. W mesie wysokość ok. 160 cm, ja który ma niecałe 170 cm, głowę miałem ponad kabiną :wink:
W pływaniu wieloosobowym a w szczególności wielorodzinnym i wielopłciowym, problemem jest toaleta, tylko chemiczna do tego wystawiana do przejściówki pomiędzy mesą a dziobową. Można się tylko taką zasłonką odgrodzić, no ale zapachy to już tylko wywietrzyć po fakcie :oops: :D
maciek.k napisał(a):
A namiot na pewno weźmiemy ...

Wiesz na jednym z tych jachtów konkretnie Albinie I była dodatkowa plandeka z ortalionu , którą można było na postojach rozciągać na bomie, powiększało to powierzchnię wypoczynkową. Jeżeli chodzi o wyposażenie w elektronikę, to Albin II miał wbudowany GPS a na Albinie I był tylko GPS przenośny (walizkowy) + wbudowany log. Oba miały ręczne UKFki i normalne radioodbiorniki.

Autor:  maciek.k [ 12 lis 2010, o 23:47 ]
Tytuł:  Re: Albiny Viggeny na Bornholmie 2010 cz. VI Świnoujście(pow

http://czarterownia.pl/index.php?option ... 1&Itemid=2

Co to jest "patent szwedzki - prosty samoster" ? Używaliście tego ?

Autor:  elektryczny [ 12 lis 2010, o 23:53 ]
Tytuł:  Re: Albiny Viggeny na Bornholmie 2010 cz. VI Świnoujście(pow

maciek.k napisał(a):
Co to jest "patent szwedzki - prosty samoster" ? Używaliście tego ?

To jest wprowadzanie w błąd pacjenta :wink: A więc nie można tego było używać, bo tego nie było i na dobrą sprawę do dziś nie wiem o co chodziło. Mój syn first też myślał, że łódka zaprogramowana niczym komputer sama pojedzie...nic z tego, rumpel do rączki i samemu trzeba :D


A ty Berni_bn nie podsłuchuj, tylko weź klawiaturę i też coś wklep :lol:

Autor:  Berni_bn [ 12 lis 2010, o 23:55 ]
Tytuł:  Re: Albiny Viggeny na Bornholmie 2010 cz. VI Świnoujście(pow

Pozwolę się wtrącić. Czterolatek w koi dziobowej będzie miał sporo miejsca. Podczas naszego rejsu spało tam dwóch dorodnych chłopów. Czterolatek może nie pobiega, ale porozkładać zabawki pobawić się w pozycji siedzącej nie powinien mieć problemów. Z tym, ze w czasie żeglugi to rzuca tam strasznie. Oczywiście wszystko zależy od warunków.
Ogólnie rzecz ujmując, to pomimo wszystko jest ciasno. Łódka bardzo dzielna, ale wymaga sporo wyrozumiałości i cierpliwości od załogi. Czy dziecko nie zbuntuje się po paru godzinach? Nie wiem. Już zapomniałem jak to jest. Moje dziecko już jest takie trochę wyrośnięte.
Myślę, ze każda łódka będzie dla czterolatka mała. Decyzja więc należy do Ciebie. Znasz możliwości dziecka najlepiej.
Pozdrawiam
Sławek "Berni_bn" Styk (Albin I)

Autor:  maciek.k [ 13 lis 2010, o 00:00 ]
Tytuł:  Re: Albiny Viggeny na Bornholmie 2010 cz. VI Świnoujście(pow

Hehehe, dzięki za całą relację. Zabiliście mi klina, tak pozytywnie, zobaczymy co z tego wyjdzie.

Pozdrawiam,
Maciek

Autor:  msab [ 13 lis 2010, o 10:58 ]
Tytuł:  Re: Albiny Viggeny na Bornholmie 2010 cz. VI Świnoujście(pow

maciek.k napisał(a):
Myślisz, że dałbym radę wsadzić tam żonę oraz czteroletnią córkę na dwa tygodnie ?
Nie chciałbym córce wybić z głowy żeglarstwa za pierwszym razem.
Bornholmu raczej nie planujemy robić, raczej dzienne pływanie po okolicy.



Znam jednego takiego, który Viggenem przypłynął ze Sztokholmu na Zatoke Gdańską w składzie: on, żona, kilkunastoletnia córka i roczne bliźniaki, aczkolwiek powiem szczerze, ja bym tego nie próbował, właśnie po to żeby nie wybić rodzinie z głowy żeglarstwa :)
Rozumiem o co Ci chodzi, opłynąłęm we dwójkę z żoną Rugie podczas rejsu poślubnego. Generalnie najczęściej pływam tylko z zoną i dzieckiem (od najblizszego rejsu z dziećmi :)) i bardzo lubię Viggena. Niemniej od kiedu powiększyła się rodzina, zwiększyłem gabarytu czarterowanych łódek. Viggen jest bardzo fajny dala dwóch osób (najlepiej facetów), przy większej ilości jest tłok, poza tym nie ma toalety i ciepłej wody (Albin I ma, lub miał przynajmniej ogrzewanie, bardzo nam to pomagało w kwietniu na Bałtyku:)), co w sytuacji kiedy masz małe dziecko zaczyna stanowić problem.
Twoje ma już co prawda cztery lata, więc można by się pokusić ale... lepiej pomyśl o czymś nieco większym, co nie bedzie tak drogie jak Delphia, a z drugiej strony nie zniecheci Ci rodziny do żeglarstwa.
Niezłym rozwiązaniem jest Aureus (typ. Scorpius), również dostepny w Czarterowni, za kwotę w okolicach 2 tys. za tydzień. Byłem nim z żoną i póltorarocznym dzieckiem na Rugii i bardzo sobie chwalę. Łódka bardzo dzielna, prawie wysokośc stania (jakieś 175 w mesie), stacjonarny, zadbany silnik, wc morski. Na fali znacznie mniej meczący od Viggena.
Natomiast wszystko równiez zalezy gdzie chciałbyś pływać. Viggenem spokojnie mozna się wybrać przez nimiecką część zalewu na Rugię, gdzie masz przez większość czasu wody osłonięte (chcociaż na Greiswalden Bodden potrafi dać w d...ę) i małe, urocze porciki, witające żeglarzy z otwartymi ramionami (w przeciwieństwie co czasami możesz zastać u nas). Wrócic możesz morzem do Śwoinoujscia, opływając Rugię od pólnocy zatrzymując się np. w Glowe i na Ruden. Podczas dobrej pogody będą to trzy dzienne przeskoki.

Autor:  elektryczny [ 13 lis 2010, o 11:40 ]
Tytuł:  Re: Albiny Viggeny na Bornholmie 2010 cz. VI Świnoujście(pow

msab napisał(a):
(Albin I ma, lub miał przynajmniej ogrzewanie, bardzo nam to pomagało w kwietniu na Bałtyku:))

Miał, ale już nie ma. Zdemontowano a o wystające mocowania Berni_bn to głowę potłukł :wink:

Autor:  msab [ 13 lis 2010, o 11:44 ]
Tytuł:  Re: Albiny Viggeny na Bornholmie 2010 cz. VI Świnoujście(pow

elektryczny napisał(a):
msab napisał(a):
(Albin I ma, lub miał przynajmniej ogrzewanie, bardzo nam to pomagało w kwietniu na Bałtyku:))

Miał, ale już nie ma. Zdemontowano a o wystające mocowania Berni_bn to głowę potłukł :wink:


Tak myślałem. Paweł z czarterowni mi wspominał, że jest w przeglądzie, kiedy pytałem go o listopad :). Mam nadzieję, że do wiosny założą, bo się na nim z kumplem wybieramy na wiosnę kawałek w morze :)

Autor:  pils7 [ 14 gru 2010, o 14:31 ]
Tytuł:  Re: Albiny Viggeny na Bornholmie 2010 cz. VI Świnoujście(pow

Jestem wlascicielem albina wraz z tata (sternik jachtowy) chcielibysmy sie dowiedziec czy w przyszlym roku organizuje pan taki rejs. Zaciekawila nas panska opowiesc i dlatego jak by byla mozliwosc to chcielibysmy sie podlaczyc wlasnym jachtem i poplynac z panem tylko jakie sa wymagania i co powinno sie znajdowac na jachce prosze o kontakt pils7@o2.pl czekam

Autor:  elektryczny [ 18 gru 2010, o 14:26 ]
Tytuł:  Re: Albiny Viggeny na Bornholmie 2010 cz. VI Świnoujście(pow

pils7 napisał(a):
... chcielibysmy sie dowiedziec czy w przyszlym roku organizuje pan taki rejs. Zaciekawila nas panska opowiesc i dlatego jak by byla mozliwosc to chcielibysmy sie podlaczyc wlasnym jachtem i poplynac z panem tylko jakie sa wymagania i co powinno sie znajdowac na jachce prosze o kontakt pils7@o2.pl czekam

Prawdę mówiąc to plany na przyszły rok mamy wraz z obiema załogami trochę inne. Wiosną chciałbym zdać egzamin na patent sternika jachtowego, który pozwoliłby na wyczarterowanie łódki 12 metrowej i z załogą 6-8 osobową popływać sobie po Bałtyku. Alternatywą, gdyby tak się nie stało być może rejs Albinami. Jeśli tak będzie to damy znać i być może powiększymy flotę :D
Co do wymagań to zbyt wiele Ci nie powiem bo sam niewiele wiem. Patent sternika już otwiera wody Bałtyku prawie bez ograniczeń ( na jachtach nie przekraczającej 12m długości i do 20 Mm od brzegu na wodach innych mórz), natomiast jakie warunki powinna spełniać Twoja prywatna łódka to najlepiej podpowiedzą Ci koledzy z forum jeśli o to zapytasz zakładając nowy wątek w dziale "Przepisy i szkolenia".
Ps.
Na forum zwracamy się do siebie na "ty", to nawet wymóg regulaminowy :D

Autor:  Cape [ 18 gru 2010, o 14:40 ]
Tytuł:  Re: Albiny Viggeny na Bornholmie 2010 cz. VI Świnoujście(pow

elektryczny napisał(a):
Patent sternika już otwiera wody Bałtyku prawie bez ograniczeń ( na jachtach nie przekraczającej 12m długości i do 20 Mm od brzegu na wodach innych mórz),

Nie tak. Jacht do 12 m i morza zamknięte. Nie ma więc ograniczenia 20 Mm. W szykowanym nowym rozporządzeniu przewiduje się zmianą "z mórz zamkniętyc" na 200 Mm od portu schronienia.

Autor:  elektryczny [ 18 gru 2010, o 14:59 ]
Tytuł:  Re: Albiny Viggeny na Bornholmie 2010 cz. VI Świnoujście(pow

Cape napisał(a):
Nie tak.

Dlatego też Krzysztofie doradziłem naszemu nowemu koledze założenie wątku w dziale "Przepisy i szkolenia" i tam też zadanie wielu pytań dotyczących uprawnień i żeglugi po morzach jachtem prywatnym. :wink:
Sam też wole o tym czytać :wink:

Autor:  Maar [ 18 gru 2010, o 17:44 ]
Tytuł:  Re: Albiny Viggeny na Bornholmie 2010 cz. VI Świnoujście(pow

Cape napisał(a):
W szykowanym nowym rozporządzeniu przewiduje się zmianą "z mórz zamkniętych" na 200 Mm od portu schronienia.
Dla sternika?!
Skąd masz takie newsy?

Strona 1 z 2 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/