Witajcie z niedzielnego poranka
Przed godz.5.00 rano naszego czasu nawiązałem przez Skypa kontakt z naszymi brazylijskimi podróżnikami.
Przez prawie półtorej godziny Mariusz z Marzeną opowiadali mi na przemian swoje przygody z ostatnich kilku dni.
Słuchałem tego z zapartym tchem nie mogąc uwierzyć, iż w tak krótkim czasie da się zobaczyć i przeżyć tak wiele.
Nasza załoga w osobach Mariusz, Jurek i Marzena dotarli nad ranem do Rio 29.września super wypasionym i klimatyzowanym autobusem.
Tam wypożyczyli sobie samochód i postanowili pozostałych z urlopu kilka dni spędzić na zwiedzaniu Brazylii.
Za całkiem akceptowalne pieniądze pożyczyli Fiata, którym udali się w nieznane.
Zwiedzili przepiękny ponoć park narodowy i znajdujące się w nim ogromne wodospady.
Oglądali stare miasto założone przez któregoś kolejnego króla bodajże portugalskiego w XVIII w.
Przejechali w te kilka dni kilkaset km kompletnie dzikimi fragmentami Brazylii.
Opowiadali o drogach w Brazylii, których jeden odcinek 8 km przejeżdżali w dwie godziny a słowo użyte przez Mariusza po zakończeniu tego górskiego odcinka drogi „asfaltowej” nie nadaje się do publikacji.
Na opowiadanym fragmencie drogi w aucie został tylko kierowca a załoga auta szła obok – inaczej fiacina zaczepiał co chwila o wystające w „asfaltowej drodze” kamienie o głazy.
Przypomniała mi się w tym momencie książka Farleya Mowata „Zwariowana Łódka” i opowieść o pokonywaniu kamienistych dróg Nowej Finlandii przez ich bohaterów.
Jeżdżąc, jak mowili, po tym przepięknie dzikim kraju co chwila gubili zasięg sieci komórkowej - przedwczoraj wypadli z sieci na prawie kilkanaście godzin i już zacząłem naprawdę wtedy się o nich martwić.
Nocowali w przydrożnych hotelikach i „zajazdach” a historii związanych z ich poszukiwaniem też mają kilka i to mocno barwnych.
Wczoraj wrócili do Rio – zwiedzili posąg Chrystusa, oddali pożyczone auto i zainstalowali się w hotelu.
Opowieści, które wysłuchałem w nocy nadają się na niejedną flaszkę pod Dębem tak fajne mieli przygody ostatnich dni, których to przygód jak mówią chóralnie - nigdy nie przypuszczali, że przeżyją.
Dziś są w Hercus Hotel w Rio – plan na dziś to plaża i zwiedzanie Rio.
Samolot do Lizbony mają jutro ok. 14.00
Ech, tylko pozazdrościć przeżyć....
Pzdr
Kocur
