Forum Żeglarskie

Zarejestruj | Zaloguj

Teraz jest 14 sie 2025, o 12:05




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 10 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: 27 paź 2011, o 00:29 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 maja 2008, o 17:28
Posty: 2058
Lokalizacja: Nowa Zelandia
Podziękował : 779
Otrzymał podziękowań: 1679
Uprawnienia żeglarskie: nie posiadam
Kilka dni temu wróciłem z rejsu do Algierii.
Ponieważ nikt tam nie pływa, postanowiłem zamieścić relację.

Rejs do Algierii zaczęliśmy na Ibizie. Po dwudniowym oczekiwaniu na wizy siedmioosobową załogą ruszyliśmy prosto do Algieru. Przy stosunkowo słabych wiatrach stopniowo tężejących w miarę pokonywania dystansu cel osiągnęliśmy po 30 godzinach.

Obrazek
W drodze wykonaliśmy banderkę (ręczna robota)

14 Mm przed Algierem wywołałem port controll na 16.. W odpowiedzi usłyszałem: Call sign, what call sign? Następnie - permit number, permit number? Domyślając się, że rozmówca szuka mnie na liście oczekiwanych statków powiedziałem, że płynę jachtem żaglowym, załoga 7 osób, jesteśmy żeglarzami i płyniemy z wizytą jako turyści. W odpowiedzi długa cisza zakończona pytaniem: Zepsuł wam się silnik? (zrobiłem małe dochodzenie w sprawie tego pytania i okazało się, że rok temu wpłynął tam jacht z awarią silnika). Wyjaśniłem, że rejs jest planowy i mamy wizy. W odpowiedzi usłyszałem: ok. ok., i dalej z jakiego kierunku płyniemy, obecna pozycja, flag, długość jachtu, tonaż brutto, tonaż netto, narodowość załogi i jeszcze kilka pytań (wszystko na 16.) , a potem cisza. Po kilkunastu minutach jestem wywołany z instrukcją, żeby zgłosić się na 2 Mm przed portem.
W porcie czekał na nas Ismail (teraz już przyjaciel) oficer navy z obstawą trzech innych żołnierzy. Był bardzo swobodny i opowiadał rzeczy, za które władze mogłyby jednym cięciem zakończyć jego karierę w armii, ale szybko się okazało, że ci pozostali nie znają angielskiego. Ismail wskazał nam miejsce do zacumowana przy nabrzeżu w porcie. Na pożegnanie dostałem jego czapkę (wojskową), prosił tylko żebym schował głęboko.

Rano obudziło mnie afrykańskie słońce i ciekawość tego świata. Załoga jeszcze spała gdy ja cicho wymknąłem się z jachtu. Z bakisty wyjąłem hulajnogę i pognałem w kierunku bramy portu mijając po drodze trzy punkty kontroli. Kątem oka widziałem zdziwione i zaskoczone twarze służb mundurowych. Objechałem kilka tętniących życiem i gwarnych ulic.

Obrazek

Obrazek

Wracając użyłem tej samej techniki - na pełnym gazie mijałem kolejne punkty kontroli. Na ostatnim jednak nie udało się. Obserwujący mnie z dystansu policjant, nie spuszczając ze mnie oka, powoli ale konsekwentnie kroczył tak, żeby zastąpić mi drogę, po czym podniósł rękę na znak nakazu zatrzymania się. Widząc co trzyma w drugiej ręce (pomimo, ze lufa była skierowana w dół) nie miałem wątpliwości, że trzeba hamować. Okazało się, że przejechałem hulajnogą "żelazną kurtynę";, gdyż port jest wydzielonym terenem, pilnowanym tak, jak niegdyś Berlin Zachodni. Sprawa się nieco skomplikowała, bo nie miałem ze sobą paszportu.
Kiedy policjant z niedowierzaniem kiwał głową i nie wierzył w to co się dzieje, zjawił się Ismail. Po chwili byłem już na jachcie, gdzie czekali już na mnie celnicy, policja portowa, immigration i harbour master. Dopiero wizyta tych panów (każda służba kilkuosobowa) zakończyła naszą odprawę

Obrazek
Algierczycy są wrażliwi na widok obiektywu. Trudno jest się zorientować co wolno a czego nie wolno fotografować. Z całą pewnością nie wolno fotografować mundurowych (to zdjęcie zostało zrobione z ukrycia)

Nie tracąc czasu udaliśmy się na eksplorację Algieru. Po pierwszym rekonesansie było już wiadomo, że jest tanio - bardzo tanio. Najlepszą formą zwiedzania jest używanie taksówek. Algieria zachwyca i skłania do wielu refleksji. Obcowanie z Algierczykami sprawia niekłamaną przyjemność. Są taktowni, nie narzucają się. Obserwowali nas, ale bardzo dyskretnie. Przez cały pobyt zastanawialiśmy się, dlaczego wszyscy (taksówkarze, policjanci, coast guards, celnicy, i inni mundurowi) ostrzegali nas, żeby aparaty fotograficzne i portfele chować głęboko. Ale nikt z nas do tych rad się nie stosował, ponieważ nie czuliśmy się w żaden sposób zagrożeni. Machałem beztrosko aparatem nawet w zatłoczonych bazarach. A że jest tam bezpiecznie przekonaliśmy się ostatniego dnia pobytu w Oranie. Wracając taksówkami z tournee po Oranie zatrzymaliśmy się w sklepie monopolowym (gdy powiedziałem naszemu kierowcy, że muzułmański to kraj a chrześcijańskie obyczaje - poczuł się dumny). Po powrocie do portu okazało się, że kolega zostawił na podłodze w sklepie monopolowym plecak z telefonem, aparatem i czym tam jeszcze, nadzieja na odzyskanie plecaka, była marna. Niemniej wróciliśmy do sklepu w tempie ekspresowym. Kierowca kręcił głową i mamrotał coś pod nosem, że to wszystko przez alkohol. Gdy okazało się że sklep jest już zamknięty, nadzieja zmalała do zera. Niemniej rozpytywanie po okolicy pozwoliło nam dotrzeć do sprzedawców ze sklepu. Okazało się, że mają plecak w sklepie, ale nie mogą go już otworzyć. Rano odzyskaliśmy plecak z całą zawartością. Mnie bardzo zdziwiło, że chłopcy nie chcieli przyjąć znaleźnego, dopiero zachęceni przez naszego kierowcę przyjęli. Podziękowaniom i uściskom rąk końca nie było.

Obrazek

Obrazek

Algier jest wielkim, bardzo tradycyjnym miastem. Algier broni się przed nowoczesnością, pozwalając bardzo charakterystycznej architekturze przypominać czasy dawnej świetności kolonii francuskiej. Piękne obiekty potrafią również zachwycić pieczołowitością w utrzymaniu. To miasto zasługuje na ponowną wizytę, mam uczucie niedosytu.

Obrazek

Obrazek
Na wschód od miasta budowany jest nowy Algier

Obrazek

Z Algieru udaliśmy się do pobliskiego El'Djamila (15 Mm). Wejście do tego portu (jak się później okazało aspirującego do miana mariny) jest bardzo płytkie i tylko prawie ocierając się o falochron można wejść do środka, gdzie głębokość jest już właściwa.

Obrazek
Marina w El'Djamila. Wygląda jak port rybacki, ale atmosfera panuje tu bardzo morska

Obrazek

El'Djamila jest kurortem licznie odwiedzanym. Po wejściu do portu grupka ludzi radośnie machała wskazując nam miejsce do zacumowana. Stały tam jeszcze dwa jachty. Szybko nawiązane znajomości pozwoliły nam zorientować się w terenie i zwyczajach. Kolacja w restauracji przy nabrzeżu była bardzo trafiona. Poznaliśmy tam Lejlę właścicielkę jednego z zacumowanych jachtów. Ona i właściciel restauracji okazali się kopalnią informacji o Algierze. Oczywiście chęć niesienia pomocy przez wszystkich, również miejscowych (licznych) rybaków była szczera i stonowana. Na uwagę zasługuje bardzo "lekka" odprawa. Tylko coast guards.

Obrazek
Zostawiamy El'Djamilę w blasku zachodzącego Słońca, za rufą

Tuż obok leży Sidi Ferruch z nową mariną, ale głównie dla motorówek i małych jachtów. Głębokość max 1,6m nie pozwoliła nam na wejście.

Następnym miejscem naszego postoju było Tenes. Mała miejscowość z portem na uboczu. Port obszerny z nowym nabrzeżem.

Obrazek

Taksówka do miasta (dwa kursy) 6 zł. W Tenes mogliśmy podejrzeć życie małej miejscowości. Gdyby nie świadomość tego, że jesteśmy w "powiatowym" miasteczku, różnica byłaby trudna do zauważenia, szczególnie w centrum. Ulica tętni życiem, duży ruch samochodowy. Miejscowi skierowali nas do muzeum. Zgromadzony zbiór znalezisk z okresu Cesarstwa Rzymskiego nie powala, ale dwaj kustosze wyraźnie byli dumni z ekspozycji. Krótką wizytę uwieńczył wpis do księgi pamiątkowej i wspólne zdjęcie.

Obrazek

Nasz jacht pomimo, że był bardzo bezpieczny w porcie, miał przydzieloną dyskretną opiekę policjanta.
Niespodzianką było brak odprawy wyjazdowej. Zgłosiłem przez radio prośbę o pozwolenie na wyjście i zamiast wizyty służb, uzyskałem zgodę. Po chwili port control wywołał mnie sugerując pozostanie na noc w porcie. Argumentem była pogoda. Usłyszałem, że teraz prędkość wiatru wynosi 15 Mm, ale ma być nawet 25. Ale gdy wyjaśniłem, że właśnie taki wiatr (szczególnie baksztag) lubimy najbardziej. Usłyszałem życzenia pomyślnego rejsu. Przed sobą mieliśmy ponad 100Mm do Oranu.

Po niecałej dobie wieczorem zacumowaliśmy przy nabrzeżu w dużym porcie w Oranie. Służby zrobiły swoje w miarę sprawnie, biorąc pod uwagę, ze skończyły nam się crew listy. Po moich doświadczeniach z pływania po Bliskim Wschodzie powtarzałem, że należy mieć dużo kserokopii wszystkiego, ale ta rada nie sprawdziła się w Algierze. W Algierze trzeba mieć dwa razy więcej kopii dowodu rejestracyjnego jachtu, paszportów i crew list. W sumie to doszedłem do wniosku, że następnym razem wezmę ze sobą małą drukarkę. To załatwi sprawę. Algieria ma dużą ilość służb mundurowych, ale wraz z ilością nie idzie jakość i wyposażenie. Brakuje kompletnie łączności pomiędzy tymi samymi służbami. Z tego powodu wszyscy przy wjeździe i wyjeździe oczekują kserokopii wszystkiego. Na moją uwagę, że komplet kserokopii dałem celnikowi przy wjeździe, celnik odprawiający mnie przy wyjeździe z tego samego portu, zdumiony powiedział, że to był ktoś inny, nie on. Kontakt z mundurowymi należy wkalkulować jako koloryt będący atrakcją turystyczną. Obdarowanie ich kserokopiami sprowadzi się do porównania ich z oryginałami i wymianie uprzejmości. Wszyscy oczywiście mówią po francusku a jeden na trzech po angielsku. Zasadą jest to, że okazują dużo taktu i delikatności. Przepraszają i tłumaczą, że to są czynności, które muszą wykonać. Pomimo, że przy opuszczaniu portu pytali gdzie się udaję i zapewniali, że powiadomią tamtych o naszym przybyciu, to nasze wejście do kolejnego portu było zawsze sensacją.

Obrazek

Oran to drugie co wielkości miasto w Algierii, choć czterokrotnie mniejsze od Algieru, to niewątpliwie najbardziej nowoczesne. Mieliśmy też szczęście do taksówkarzy. Wiedzieli gdzie nas zawieźć i co pokazać. Odwiedziliśmy wiele ciekawych miejsc.

Obrazek
Panorama Oranu (fotka zrobiona ze szczytu góry na której stoi potężny Fort Santa Cruz). Na pierwszym planie widać kopułę bazyliki

Obrazek
Cmentarz żołnierski (poległych za Francję). Magiczne miejsce

Obrazek

Obrazek
Piękny dworzec kolejowy

Obrazek
Świątynia zamieniona na bibliotekę

Choć wydaje mi się, że sporo widziałem, to odnoszę wrażenie, że wiele jeszcze zostało do zobaczenia, ale ponad wszystko chcę tam wrócić po to, żeby pobyć trochę dłużej i bardziej poczuć atmosferę tego kraju. Zdaję też sobie sprawę z tego, że już niedługo globalizacja tam dotrze i wszystko się zmieni, a my w poszukiwaniu takich miejsc będziemy musieli pływać coraz dalej.

Obrazek
Yacht Club Marina w Oranie

Kilka fotek z ulic Oranu
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Uliczna piekarnia

Obrazek
Uliczne biuro pisania podań

Obrazek
Znajomości nawiązuje się tam bardzo łatwo

Obrazek

Obrazek
Pożegnalne zdjęcie z naszymi taksówkarzami

Obrazek
Następnego dnia opuściliśmy Oran

Rynek wewnętrzny i ceny w Algierii
Jako zasadę trzeba przyjąć, że wszystko jest kilkakrotnie tańsze niż u nas. Dla przykładu: dizel 0,45 zł, sukienka damska ręcznie zdobiona 30 zł, owoce 1 - 3 zł/kg, bułka słodka (pycha) 0,15 zł, bagietka 0,20 zł, ekspres do kawy (imbryk ciśnieniowy) 15 zł, ładny pamiątkowy zegar ścienny 60 zł, 1 metr (naprawdę ładnej i w dobrym gatunku) tkaniny tapicerskiej 12 zł, miejscowe papierosy 0,60 zł, oryginalne Marlboro 2 zł, taksówka za 6 godzin jeżdżenia (gdzie dusza zapragnie) 120 zł - przy czym należy sobie zdawać sprawę z tego, że jest to kilka razy drożej niż cena obowiązująca. Jest tak tanio, że nie wypada się targować o nic.
Pobyt w portach i marinach (są trzy) jest za darmo.
Rynek wewnętrzny tętni życiem. Ogromna ilość sklepów i kramów pracuje na pełnych obrotach. Oferta miejscowego handlu jest bardzo bogata i atrakcyjna. Na ulicach widać praktycznie same nowe samochody. Obecne są wszystkie światowe marki. Miejscowe knajpy oferują miejscową kuchnię w cenach naprawdę niskich, a knajpy aspirujące do miana europejskich, pozwalają zjeść obiad za 5 - 8 zł.
Obrazek
Na Ibizie kupiliśmy wodę w kanisterkach. Nie wiedzieliśmy co nas tam będzie czekać
Obrazek
W Algierii kanistry wypełniliśmy dizlem. Był dużo tańszy od wody

Religia
W odróżnieniu od innych krajów islamskich uderza znikoma ilość meczetów i brak imamów. Znamienne jest też swobodne noszenie się kobiet. Taką swobodę widziałem tylko w Libanie. Kobieta w Algierze odwzajemnia uśmiech, czego nie spotyka się w innych islamskich krajach. Stroje tradycyjne noszone są z wyboru. W Oranie funkcjonuje parafia RK. Nasi kierowcy podwieźli nas tam, więc odwiedziliśmy miejscowego proboszcza, wymieniliśmy uprzejmości. Na wzniesieniu tuż obok fortu Santa Cruz, funkcjonuje bazylika. Jeden z naszych kierowców był religijny, więc w czasie naszej wycieczki mieliśmy przymusowy postój, bo nastała pora modlenia. Ale drugi kierowca wyjaśniając nam to uśmiechał się i tłumaczył, że to tylko kilka minut i pojedziemy dalej.

Z moich obserwacji wynika jednoznacznie, że w Algierii rewolucji nie będzie. Ludzie wydają się być zadowoleni z życia. Rynek wewnętrzny funkcjonuje dobrze. Popyt na artykuły pierwszej potrzeby jest zaspokajany w większości produktami własnej produkcji. Gospodarka jest zasilana eksportem złóż. Algierczycy wydają się być zadowoleni z osiągniętego poziomu demokracji. Widzą związek pomiędzy obecnym stanem rzeczy a niedawną, dość burzliwą i krwawą historią.

Relacja, choć przydługa, nie jest w stanie oddać w pełni wrażeń z pobytu w Algierii, ale mam nadzieję, że przybliży ten kraj i jego klimat. Lajla w El'Diamila powiedziała ze smutkiem, że wszystkie jachty płynące z Tunezji omijają Algierię.
Ja z pewnością nie będę omijał. Zamierzam tam wrócić.

_________________
Marek (dawniej Jeanneau - wszystko się kiedyś kończy)
Czas ruszać. www.newkate.com



Za ten post autor -O- otrzymał podziękowania - 35: Ania, blogsternika.pl, boskijacus, Były user, Cape, Colonel, elektryczny, Grzecho, Gąsia, Hubert, Janna, Jaromir, Jurmak, Kuracent, LukasJ, Maar, maciek.k, Macieq, Magister, mariaciuncia, Marian J., Maro M, mat-mak, Milena, morka, Pawel, peppino, peter, plitkin, Reling, Roman K, Szpiszpak, Wojciech, Zbieraj, Zuzanna
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 27 paź 2011, o 04:54 

Dołączył(a): 27 mar 2008, o 12:38
Posty: 429
Lokalizacja: Tamiza
Podziękował : 39
Otrzymał podziękowań: 136
Uprawnienia żeglarskie: brak
Jeanneau napisał(a):
Relacja, choć przydługa, nie jest w stanie oddać w pełni wrażeń z pobytu w Algierii,


Przydługa?!

Ty się lepiej bierz za pisanie. Jeszcze bym poczytał....

_________________
Leszek, s/v Saoirse
http://jachtsaoirse.blogspot.com


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 27 paź 2011, o 07:27 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 13 lut 2009, o 08:43
Posty: 9782
Lokalizacja: ....zewsząd
Podziękował : 5574
Otrzymał podziękowań: 2184
Uprawnienia żeglarskie: prawo człowieka wolnego
Nie dość, że ładnie napisane, opisujące coć nowego i ciekawego, to jeszcze fajne i dobrze wkomponowane zdjęcia.

_________________
Jestem tylko szarym człowiekiem
www.armator-i-skipper.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 27 paź 2011, o 07:48 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 7 cze 2010, o 19:37
Posty: 13884
Lokalizacja: Port Rybnik
Podziękował : 1637
Otrzymał podziękowań: 2389
Uprawnienia żeglarskie: sternik jachtowy
Jeanneau napisał(a):
Z moich obserwacji wynika jednoznacznie, że w Algierii rewolucji nie będzie.

Może i organizacja Rajdu Samochodowego powróci w te strony.

_________________
Wojciech1968 Port Rybnik
W życiu piękne są tylko chwile...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 27 paź 2011, o 07:53 

Dołączył(a): 16 lis 2010, o 16:17
Posty: 10510
Podziękował : 1308
Otrzymał podziękowań: 4197
Uprawnienia żeglarskie: pływam sobie gdzie chcę
Marku, szacun! Jeżeli mamy mówić o pojęciu żeglarstwa turystycznego, to Twoja forma żeglarstwae jest dla mnie wzorcem.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 27 paź 2011, o 17:28 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 maja 2009, o 15:22
Posty: 1910
Podziękował : 235
Otrzymał podziękowań: 118
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
Marku wspaniała relacja, jestem pod wrażeniem :cool:
Jeanneau napisał(a):
Pobyt w portach i marinach (są trzy) jest za darmo.

A czy mógłbyś jeszcze opisać jak w tych wszystkich trzech marinach wyglądają warunki socjalne, wiesz WCety, toalety i natryski? Te przybytki tam istnieją, czy wszystko załatwia się na jachcie?
Chyba będę Cię molestował, coby z żoną podłączyć się, jako załoga na taki rejs :oops: :)

Ps.
Tylko żartowałem :D

_________________
Lubię robić rzeczy, na których się nie znam, zresztą jak większość ludzi w naszym kraju" :) By Filip Jaślar - polski skrzypek, członek Grupy MoCarta
e sławek


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 27 paź 2011, o 20:44 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 maja 2008, o 17:28
Posty: 2058
Lokalizacja: Nowa Zelandia
Podziękował : 779
Otrzymał podziękowań: 1679
Uprawnienia żeglarskie: nie posiadam
Bardzo dziękuję Wam za przychylne recenzje.

elektryczny napisał(a):
jak w tych wszystkich trzech marinach wyglądają warunki socjalne

Najlepiej jest w Jacht Klubie w Oranie, woda i prąd na kei (skrzynki wdać na fotce w relacji). Nie ma WC i pryszniców. Tak jest w klubie, ale cumowanie jest również możliwe w porcie przy nabrzeżu promowym, jest tam dużo miejsca (promy rzadko przypływają). Przy nabrzeżu możliwe jest korzystanie z WC dla podróżnych. Standard 4+, byłem mile zaskoczony.

Dobre warunki są również w Sidi Ferruch, ale ze względu na głębokość (1,6 m) dla nas ta marina jest nieprzydatna. Informacje na temat tej mariny miałem bardzo szczątkowe. Jakieś wzmianki w necie i fotki z GoogleEarth, na których widać maszty. Moja mapa w obrębie tej mariny jest bardzo mało precyzyjna. Postanowiłem ostrożnie spróbować podejścia. Przez lornetkę widać było maszty, więc nabierałem pewności, że wejście będzie możliwe. Ale gdy zbliżałem się do falochronu podpłynęła do nas motorówka a człowiek na burcie machał do nas VHF-ką. Przedstawił się jako komandor miejscowego Jacht Klubu, zapytał o nasze zanurzenie (2 m) i zdecydowanie stwierdził, że wejście do Sidi Ferruch jest niemożliwe. Skierował mnie do pobliskiej (2 Nm) El'Djamila. Moja mapa pokazywała 1,5 m głębokości na wejściu, ale tuż przy falochronie jest 2,5 m.
W El'Djamila na kei stoją trzy zbiorniki z wodą (ok. 3 metry sześcienne każdy).
Obrazek
Prąd bez problemu można pociągnąć z pobliskiej tawerny. Wystarczy powiedzieć, że potrzebny jest prąd i za chwilę wtyczka pojawi się przy burcie. Oni na prawdę pomagają. Właściciel tawerny bez pytania proponował łazienki i prysznic w tawernie.

W Tenes nie ma nic. Otoczenie portu jest dość surowe, ale w mieście jest uroczo.

W Algierze postój jest możliwy przy nabrzeżu promowym. Żołnierze Navy pełnią 24h służbę. Jestem przekonany, że gdybym poprosił o wodę i prąd, to bym miał to zorganizowane. Ponieważ był to nasz pierwszy port i mieliśmy pełne zbiorniki a prąd z generatora wiatrowego, więc nie prosiłem ich o nic. Ale to wcale nie oznaczało, że żołnierze nie chcieli być pomocni. Przynosili nam codziennie świeże ryby.
Obrazek

elektryczny napisał(a):
Chyba będę Cię molestował, coby z żoną

Jeżeli z żoną Sławku, to ok. ;)

_________________
Marek (dawniej Jeanneau - wszystko się kiedyś kończy)
Czas ruszać. www.newkate.com



Za ten post autor -O- otrzymał podziękowanie od: elektryczny
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 paź 2011, o 07:23 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 14 cze 2010, o 10:30
Posty: 424
Lokalizacja: Łódź
Podziękował : 37
Otrzymał podziękowań: 50
Uprawnienia żeglarskie: żeglarz
Marku, kontynuuj opowieść, please :-)

_________________
Pozdrawiam
Grzegorz

--- zajrzyj na moją stronkę :-) ---


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 1 lis 2011, o 19:36 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 12 sie 2009, o 15:51
Posty: 908
Lokalizacja: Warszawa, Gdańsk
Podziękował : 91
Otrzymał podziękowań: 637
Uprawnienia żeglarskie: s.j.
Marek, robisz tak fajne i nietypowe rejsy że aż się prosi o dalsze szczegóły, opisy itp. !
Super się to czyta.

Aby więcej !
Pozdrawiam
Andrzej

_________________
http://www.dobrewiatry.pl/


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 12 lis 2011, o 10:41 

Dołączył(a): 9 mar 2011, o 17:25
Posty: 14
Podziękował : 4
Otrzymał podziękowań: 0
Uprawnienia żeglarskie: ż.j.
No Marku pięknie to opisałeś. Może wydasz kiedyś książkę ze swych podróży? Szkoda, że mnie tam nie było bo widzę, że warto ten zakątek odwiedzić. Chętnie bym to wszystko na własne oczy zobaczył, a szczególnie ciebie bujającego się na hulajnodze :lol: :lol: Pozdrowienia Edmund


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 10 ] 


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 8 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
[ Index Sitemap ]
Łódź motorowa | Frezowanie modeli 3D | Stocznia jachtowa | Nexo yachts | Łodzie wędkarskie Barti | Szkolenia żeglarskie i rejsy NATANGO
Olej do drewna | SAJ | Wypadki jachtów | Marek Tereszewski dookoła świata | Projektowanie graficzne


Wszystkie prawa zastrzeżone. Żaden fragment serwisu "forum.zegluj.net" ani jego archiwum
nie może być wykorzystany w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody właściciela forum.żegluj.net
Copyright © by forum.żegluj.net


Nasze forum wykorzystuje ciasteczka do przechowywania informacji o logowaniu. Ciasteczka umożliwiają automatyczne zalogowanie.
Jeżeli nie chcesz korzystać z cookies, wyłącz je w swojej przeglądarce.



POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL