Forum żeglarskie
https://forum.zegluj.net/

shanties 2012, koncert R1
https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=4&t=10923
Strona 1 z 1

Autor:  JasiekN [ 24 lut 2012, o 23:00 ]
Tytuł:  shanties 2012, koncert R1

Cóż, wczoraj się zaczęło. No, może przedwczoraj.

Dzisiejszy koncert sobie odpuściłem, ale od wczoraj cały czas chodzi za mną "Fregata z Packet Line".
Zresztą nie tylko ten utwór. Na starych "Packetach" się edukowałem, Mirka i Ankę (młodsze pokolenie tej rodziny też) znam od mnóstwa lat (poczytując sobie to za zaszczyt). Rodzina totalnie zwariowana żeglarsko - zresztą Anka (prowadząca konferansjerkę) w pewnym momencie zadała pytanie, czy Jej mąż to jeszcze "zwierzątko lądowe, czy już wodne"? W kontekście tego, że jak Pestka schodzi z "zawodowego" morza - to jak ten listonosz na urlopie, co to chodzi wtedy na długie spacery - w wolnym czasie prowadzi rejsy na żaglowcach...

Koncert był kapitalny. Choć trochę "hermetyczny" - dla dinozaurów.

Niestety - Packet działał krótko, nie wszyscy wiedzą, że najpiękniejsze polskie piosenki żeglarskie są autorskimi dokonaniami Anki (teksty własne i tłumaczenia) i Mirka (teksty własne, tłumaczenia i melodie) oraz Doroty Potoręckiej (tłumaczenia, teksty własne).

Co zresztą było widać po frekwencji. Sala nie była specjalnie zatłoczona - za to publiczność wspaniała. Bo ci, co przyszli - doskonale wiedzieli po co przyszli. Co więcej - otrzymali sporo więcej. Wszystkie "stare" piosenki Packetów grzmiały z widowni z tą samą siłą, co z głośników.

Teksty Anki i Doroty uwielbiam. Podobnie jak głębokie, ciut chrapliwe, charakterystyczne głosy Pestki i Gooru, świeże głosy Krzyśka i Jacka, gdzieś między nimi pozostający tembr Waldka - a wszystko razem splecione w niepowtarzalne brzmienie.

Przed Dorotą chylę czoła. Raz, że jest autorką polskich tekstów wielu Packetowych hitów, dwa - za bezwzględny słuch muzyczny. Tak jak ona ciągnie drugi głos... O rany! Normalny człowiek tak nie potrafi!

Kto nie był, nie widział, nie słuchał - niech żałuje.

PS. - cobyniebyło. W moim kanonie estetyki - Packety, a później, kontynuatorzy, czyli Smugglersi, biją się o równe z Sikorem. I w sumie razem - nigdy tego dylematu nie rozstrzygnę. Czemu? Bo piosenki, bluesy, i Sikora, i Pestki po prostu są "prawdziwe". To zresztą też podkreśliła Anka w swojej konferansjerce: "Packet" powstał jako elitarna kapela, złożona ze śpiewających marynarzy i żeglarzy. Czyli ludzi, mających sól w żyłach.

BTW - gdybyście słyszeli Waldkowe "Do Anoła Stróża" i "Balladę o Wszechżonie"...

Osią koncertu była w pewnym sensie retrospektywa morskiej pracy Pestki. Od smarkacza ("Już wypływa statek w morze", czyli piosenki napisanej przez Pestkę na "kandydatce" na Darze Pomorza), po piękną, choć gorzką, piosenkę napisaną przez Ankę dla Mirka (i o Mirku) - "Nieczułe morze".

Na szczęście - Pestka nadal potrafi być "listonoszem na spacerze" i nadal "świat Wielkich Żagli mu śni" - i to jest piękne.

Aniu, Pestko - dziękuję!

Z niskimi ukłonami

Autor:  Kuracent [ 27 lut 2012, o 13:50 ]
Tytuł:  Re: shanties 2012, koncert R1

Super tekst! Dzięki, że zacząłeś, bo dzięki temu sam mam mniej do pisania.
Zacznę od tego, że zgadzam się w całej rozciągłości.

Dodam, że wiedząc, że gdzieś tam się kręcisz - zaczepiałem wszystkich podobnie wyglądających ludzi pytając, czy są Jaśkami?

JasiekN napisał(a):
Co zresztą było widać po frekwencji. Sala nie była specjalnie zatłoczona - za to publiczność wspaniała. Bo ci, co przyszli - doskonale wiedzieli po co przyszli. Co więcej - otrzymali sporo więcej.


To prawda. Widownia na Shanties coraz mniejsza. :-(
Dodam, że Organizatorzy robią absolutnie wszystko co w Ich mocy, aby była jak najmniejsza.
Przypuśćmy, że koncerty byłyby o 0600. No cóż! Jest szansa, że ludzie ze 'Starego Portu' normalnie po imprezie przeszliby do Rotundy. Nie! Jednak 0600 jest złą godziną na wystraszenie żeglarzy. Jaką godzinę by tu wybrać na główny koncert (tu mam na myśli - szanty klasycznej)?
Może 1200? Tak - to nie pomyłka! Nie mam na myśli północy - lecz południe! :-(
I tak właśnie, aby maksymalnie zniechęcić żeglarzy - wymyślili Organizatorzy!

Przyszli tylko najbardziej zdesperowani miłośnicy szant. Tacy jak np. ja i moi współzałoganci.
Ale za to nie miał szans wcisnąć się tam nikt przypadkowy. Atmosfera była znakomita.

Po koncercie z piątku na sobotę udałem się z załogą do kawiarenki internetowej celem wyboru jachtu do kupienia. Już chciałem przy okazji napisać tekst na Forum w stylu: "Koniec szant". Ale załogant powiedział, abym wstrzymał się z kategorycznymi wypowiedziami do niedzieli.
I miał rację! Jest faktycznie koniec boom'u szantowego. Nie ma takiego zainteresowania szantami jak kiedyś. :-(
Choćby widać to po Światowej Stolicy Szanty czyli Warszawy. Jeszcze kilka lat temu było tu blisko dziesięć Tawern Szantowych. Dziś zostało cztery: "Korsarz", "Gniazdo Piratów', "10B", "Przechyły". W innych miejscach tylko z rzadka jest coś szantowego. :-(

A gdzie dziś jest '4 Szklanka'? 'Wetlina'? 'Szanta' na Gotarda? 'Piast', EMPiK, pub na Smoluchowskiego? Był też jeden na Pradze. Nie wspominając o słynnym 'Kliprze'?
Upadek szanty widać dość jasno.

Z resztą jak pojechałem pierwszy raz na Shanties w ubiegłym wieku, to wszyscy mówili, że to nie to co kiedyś. Tyle, że Ci sami ludzie cały czas przyjeżdżają. I ja też widzę, że z roku na rok jest gorzej. Ale wiecie co? Za rok znów mnie spotkacie na Shanties!
Bo atmosfera jest super! Bo żeglarskie rozmowy po świt! Trzeciego dnia okazało się, że w 16-osobowym pokoju są ... moi współzałoganci na Islandię. Ściślej mówiąc - rezerwowi. Powiedziałem im, że nie mam miejsc. Dopiero po chwili okazało się, że to właśnie Oni są rezerwowymi nr 2 i 3.
I zaczęliśmy snuć plany na 2013. To jest właśnie klimat Shanties!

pzdr,
Andrzej Kurowski
http://strony.aster.pl/spelnij_marzenia

Autor:  JasiekN [ 27 lut 2012, o 22:37 ]
Tytuł:  Re: shanties 2012, koncert R1

Kuracent napisał(a):
Zacznę od tego, że zgadzam się w całej rozciągłości.


Jakkolwiek dalsza cześć Twojej wypowiedzi temu zaprzecza.

Kuracent napisał(a):
Dodam, że wiedząc, że gdzieś tam się kręcisz - zaczepiałem wszystkich podobnie wyglądających ludzi pytając, czy są Jaśkami?


Toś miał dużo roboty, brodatych było tam od groma i ciut. Prościej było spytać kogoś np. na stoisku Halsu, NashejchatyII, Szkwału - to by mnie pokazali. Żeby było śmieszniej - aktualnie nie jestem brodaty :D :D :D :D Czekam, aż odrośnie.


Kuracent napisał(a):
To prawda. Widownia na Shanties coraz mniejsza. :-(
Dodam, że Organizatorzy robią absolutnie wszystko co w Ich mocy, aby była jak najmniejsza.
[....]
Przyszli tylko najbardziej zdesperowani miłośnicy szant.


Kuracent napisał(a):
widać to po Światowej Stolicy Szanty czyli Warszawy.


(wybór cytatów z Kuracenta oraz wytłuszczenia moje, JN)

Jędruś, jak to dobrze, że jesteś! Człowiek się od czasu do czasu obśmieje, za darmo, serdecznie i do syta!

Wyjaśnienie:

Kuracent mierzy "stoliczną światowość szant" - ilością knajp, w których w jego mieście odbywają się chałturnicze koncerty roztomaitych zespołów, mających w repertuarze choćby jedną piosenkę zatrącającą o folk irlandzki.

Wpadnij, Andrzej, w dowolny czwartek do SP, posłuchać śpiewanek żeglarskich. U nas ta tradycja ma już dwadzieścia parę lat. W czwartki w SP nie ma koncertów - są żeglarze...

Przed laty bywał u nas (wtedy jeszcze nie w Starym Porcie, bo nie istniał, spotykaliśmy się wówczas w Inkwizytorze) sam Stan Hugill. Jak sam mówił - był trochę nieufny, bo niby po co to zaproszenie? Zdanie zmienił, gdy zaintonował jakąś szantę - a refren już cała knajpa leciała po polsku. A potem na zmianę - zwrotka po polsku, refren angielski, zmiana...

Autor:  Kuracent [ 27 lut 2012, o 23:03 ]
Tytuł:  Re: shanties 2012, koncert R1

Choć w sensie Największego Festiwalu Szantowego Na Świecie, to oczywiście wygrywa Prawdziwa Stolica Polski.

pzdr,
Andrzej Kurowski
http://strony.aster.pl/spelnij_marzenia

Autor:  JasiekN [ 27 lut 2012, o 23:43 ]
Tytuł:  Re: shanties 2012, koncert R1

Nie tylko, nie tylko - albo może wcale nie to.

Jędrusiu - wygrywa autentyczność.

Wybór:

- profesjonalna chałtura "okołożeglarska" ("Hiszpańskie Dziewczyny", "Gdzie ta keja"), 16 dni w tygodniu,
- spotkanie z przyjaciółmi raz na tydzień, a ci przyjaciele, owszem, znają "Hiszpańskie Dziewczyny" , "Gdzie ta keja", "Na Mazury", co więcej - uważają te piosenki za piękne, tyle, że nadużyte do wyrzygania. Ja też tak uważam.

I dlatego wolimy zaśpiewać "Blue Nose", "Uderz w dzwon", "Nieczułe morze" albo "Pożegnalny ton".

Jeśli idzie o "estetykę własną" - to ja już wybrałem.

PS. No dalej chodzi za mną ten koncert Packetów - prawie wszystkie wyżej podane tytuły to Ankowe teksty :D :D :D (Sławek, wybacz, Anka w tym poście wygrała z Tobą 3:1)


"Już nie wróóócęęę na morze, nigdy więcej o nieeeee"

Widzieliście ten reportaż z Daru Młodzieży, promujący kobiecą kandydatkę?

A przy nadbudówce rufowej wywiadu udzielali (ciężko skacowani) Gafel z Ziarem?

Autor:  pough [ 27 lut 2012, o 23:45 ]
Tytuł:  Re: shanties 2012, koncert R1

A co powiecie na poezję morską Aury Mesy?

Autor:  Olek [ 28 lut 2012, o 00:12 ]
Tytuł:  Re: shanties 2012, koncert R1

Kuracent napisał(a):
wszyscy mówili, że to nie to co kiedyś

Całkiem offtopowo, a może nie... ;) Kiedy na początku lat 90. jechałem na koncert do Jarocina, starszy brat mojego kumpla (tak z 10-12 lat starszy) popatrzył na nas z politowaniem i powiedział "Jarocin, komercha, nie to co Marchwewka 10 lat temu". Byłem ostatnim który uważał to wtedy za komerchę, zresztą chyba jak całe pole namiotowe.
:lol:

Autor:  Kuracent [ 28 lut 2012, o 11:19 ]
Tytuł:  Re: shanties 2012, koncert R1

Olek napisał(a):
Kuracent napisał(a):
wszyscy mówili, że to nie to co kiedyś

Całkiem offtopowo, a może nie... ;) Kiedy na początku lat 90. jechałem na koncert do Jarocina, starszy brat mojego kumpla (tak z 10-12 lat starszy) popatrzył na nas z politowaniem i powiedział "Jarocin, komercha, nie to co Marchwewka 10 lat temu". Byłem ostatnim który uważał to wtedy za komerchę, zresztą chyba jak całe pole namiotowe.
:lol:


Świetnie wstrzeliłeś się w temat. Dokładnie o to mi chodziło. Weterani zawsze będą uważać, że kiedyś nie było komercji. Na początku danego zjawiska nikt nie patrzy na komercję. Poświęca swój czas. Były to czasy cytując za 'Autobiografią', że 'coś chciało się'.
Weterani już wtedy - 15 lat temu - widzieli 'upadek' szant. Dostrzegali kolosalną różnicę, w porównaniu do czasów, gdy było więcej wykonawców niż widzów. I nikt nie pytał o honorarium. A dla mnie mimo nielicznych śladów komercji niezwykle się podobało. Z roku na rok jest gorzej.
Ale cóż! Tak to już jest, że prawie wszystko w dzisiejszym świecie zmierza ku komercji. Trudno z tym walczyć. Gorzej, że upada strona artystyczna. Jury dramatycznie zaapelowało oficjalnie o to, żeby tworzyć nowe utwory. I miało rację! Niewiele dzieje się. Nowych szant nie ma za wiele. Starzy wyjadacze spoczęli na laurach. Odcinają kupony. młode zespoły nie są już tak twórcze. :-(


JasiekN napisał(a):
Jędrusiu - wygrywa autentyczność.


Chodzi Ci o to, że Kraków jest nieco bardziej autentyczny niż Warszawa?
Zgoda.

Ale z naciskiem na nieco. Bo komercha coraz bardziej wdziera się wszędzie. I Kraków nie jest tu wyjątkiem. Festiwal z całą pewnością nie jest już autentyczny. Z całą pewnością daleki od tego co było x lat temu... :-(

I każdy za x może podstawić inną liczbę: 5,10, 20 itd.

Dodam, że lider pewnego zespołu 'na dorobku' z nurtu metal-szanta powiedział, że za występ na Shanties musieliby dostać 8.000 PLN. Kiedyś nie do pomyślenia. Zespoły uznawały za zaszczyt wystąpić na Shanties i zrobiłyby to za darmo a może jeszcze dopłaciliby.


pzdr,
Andrzej Kurowski
http://strony.aster.pl/spelnij_marzenia

Autor:  Maro M [ 28 lut 2012, o 11:34 ]
Tytuł:  Re: shanties 2012, koncert R1

pough napisał(a):
A co powiecie na poezję morską Aury Mesy?

Poznałem ją dopiero w zeszłym roku i ... zostałem zauroczony.
Niesamowity klimat i teksty.
Obiecali na zimę drugą płytkę, ale jej jeszcze nie widziałem (słyszałem za to kilka utworów).

Autor:  Maar [ 28 lut 2012, o 11:35 ]
Tytuł:  Re: shanties 2012, koncert R1

Odmieniacie słowo komercja przez wszystkie prawie przypadki a problem chyba nie w komercji leży, tylko w hałasie.

Ja naprawdę, kiedyś, dawno, dawno temu bardzo lubiłem słuchać żeglarskich piosenek, ale te megawaty mocy wpompowywane w megafony skutecznie mnie zniechęciły.

A przy okazji tak, to bardzo podoba mi się określenie tradycyjna szanta, grana na elektrycznych gitarach :-)

Autor:  Kuracent [ 28 lut 2012, o 12:02 ]
Tytuł:  Re: shanties 2012, koncert R1

Maar napisał(a):
Ja naprawdę, kiedyś, dawno, dawno temu bardzo lubiłem słuchać żeglarskich piosenek, ale te megawaty mocy wpompowywane w megafony skutecznie mnie zniechęciły.


I znów: nie sposób nie zgodzić się z Markiem. Też tego nie rozumiem. Dlaczego zespoły nie mogłyby grać normalnie?

pzdr,
Andrzej Kurowski
http://strony.aster.pl/spelnij_marzenia

Autor:  Maro M [ 28 lut 2012, o 12:07 ]
Tytuł:  Re: shanties 2012, koncert R1

Kuracent napisał(a):
I znów: nie sposób nie zgodzić się z Markiem. Też tego nie rozumiem. Dlaczego zespoły nie mogłyby grać normalnie?

pzdr,
Andrzej Kurowski
http://strony.aster.pl/spelnij_marzenia

Andrzej, co to znaczy normalnie?
Jakie normy przyjąć dla:
- szant tradycyjnych
- ballad żeglarskich
- pieśni kubryku
- rocka marynistycznego
- poezji morskiej?
Może po prostu wystarczy wybierać koncerty zespołów, które grają odpowiadającą Ci muzykę, a nie słuchać wszystkiego?

Autor:  Maar [ 28 lut 2012, o 12:21 ]
Tytuł:  Re: shanties 2012, koncert R1

Maro, nie znam się, ale przez skórę czuję, że szanty tradycyjne, ballady żeglarskie i pieśni kubryku to nie różnią się za bardzo :-)

A jeśli ktoś chciałby posłuchać ładnie wykonywanych piosenek żeglarskich to zapraszam na tramwajowy przystanek "MŁYNÓW" (ten niedaleko Korsarza). Czekając na tramwaj rozkoszuję się odpowiednim poziomem dźwięku!

Autor:  Maro M [ 28 lut 2012, o 12:57 ]
Tytuł:  Re: shanties 2012, koncert R1

Maar napisał(a):
Maro, nie znam się, ale przez skórę czuję, że szanty tradycyjne, ballady żeglarskie i pieśni kubryku to nie różnią się za bardzo :-)


No jednak trochę. Tradycyjne szanty to pieśni pracy z intonującym szantymanem i powtarzającymi pewne frazy ludźmi, którzy w tym momencie wykonywali pracę (np. szanty fałowe, kabestanowe itp.), natomiast ballady żeglarskie to takie same ballady jak inne, tylko że śpiewają o żaglach. Co do pieśni kubryku, to można zaliczyć całą resztę (w sumie ballady także). To tak z grubsza.

Autor:  Kuracent [ 28 lut 2012, o 13:21 ]
Tytuł:  Re: shanties 2012, koncert R1

Jeden z zespołów w niedzielę zaśpiewał "Spanish Ladies" w tradycyjnym wykonaniu.
Bardzo to wykonanie podobało się publiczności.

Ale przy okazji uświadomiło to nam, jak bardzo różnią się tamte aranżacje od obecnych piosenek żeglarskich (potocznie: szanty).
Nie mówię o 'nowych szantach' (z definicji takich naprawdę nie może być - mogą być piosenki).
Ale mówię o współczesnych aranżacjach np. polska wersja - "Hiszpańskie Dziewczyny".
Gdyby muzycy na stale śpiewali wersję tradycyjną, czyli nudną - nie zarobiliby na chleb.

Niestety, jak słusznie zauważył Marek - idzie to w kierunku coraz głośniejszym. Dodałbym: coraz bardziej udziwnionym.

pzdr,
Andrzej Kurowski
http://strony.aster.pl/spelnij_marzenia

Autor:  Maro M [ 28 lut 2012, o 14:12 ]
Tytuł:  Re: shanties 2012, koncert R1

Kuracent napisał(a):
Nie mówię o 'nowych szantach' (z definicji takich naprawdę nie może być - mogą być piosenki).

Nie do końca.
Jeżeli są to nowe aranżacje albo nowe piosenki oparte na "zaśpiewie i odpowiedzi" (jak w szantach klasycznych), to powstało określenie neo - szanty.
Rzeczywiście, masz rację mówiąc, że zmiania się aranżacja w "pogoni za chlebem".
Tylko dlaczego mówicie, że idzie to w złym kierunku?
Są głośne zespoły (Strefa Mocnych Wiatrów, EKT, Mietek Folk, O.K.W. Sztorm, Szantana, Pearl Harbor, Mordewind itp.)ale sa też te ze stonowanymi decybelami :)
Np. Aura Mesy, Andrzej Korycki z Dominiką Żukowską, Banana Boat, Prawdziwe Perły, Waldek Mieczkowski, Arek Wlizło, Mirek Kowalewski, Qftry a o Ryczących 20 już nie wspomnę.
Wystarczy wybrać sobie ulubione i ich słuchać.
Na skalę światową, w "szantach" jesteśmy potęgą, tak więc wybór jest ogromny.

Autor:  Stara Zientara [ 28 lut 2012, o 17:21 ]
Tytuł:  Re: shanties 2012, koncert R1

Maro M napisał(a):
Są głośne zespoły, ale sa też te ze stonowanymi decybelami
Przeważnie jednak duża ilość decybeli służy zamaskowaniu słabego poziomu umiejętności artystycznych zespołu i/lub marnych kwalifikacji zawodowych akustyka.

Tak, wiem - są też takie knajpy, w których nawet najlepszy akustyk nic nie poradzi.

Autor:  noone [ 28 lut 2012, o 17:33 ]
Tytuł:  Re: shanties 2012, koncert R1

W Korsarzu jest chyba najlepsze nagłośnienie ze wszystkich warszawskich knajp żeglarskich, niczego nie ujmując Krisowi, który kręci całkiem dobrze.
Jeśli chodzi o nagłośnienie - pozwala podkręcić barwę, ale też wyrównać siłę głosów poszczególnych śpiewających.

Poziom głośności koncertu w knajpie jest zazwyczaj zbyt wysoki do pogadania przy piwie, ale dla tych, którzy chcą poskakać pod sceną jest okej ;-).

I tak jak Maro powiedział, większość kapel grających na deskach tawernianych scen nie gra szant, tylko piosenkę (około)żeglarską.

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/