Szanowny Panie Brodaty,

Skoro piszemy o prywatnej korespondencji - to piszmy.

- Nie odradzałem Panu rzucania rękawicy.

- Odradzałem Panu stanowczo zamiar budowania do żeglugi morskiej, łódki Hobo, którą narysowałem ponad czterdzieści lat temu - jako łódkę śródlądową.
Tłumaczyłem dlaczego z różnych powodów, płaskodenna łódka nie nadaje się na morze, ale Pana nie przekonałem.

- Zamiast tego zaproponowałem Panu moją Carinę, która jest łódką znaną, sprawdzoną na morzu i dość dzielną. To też Pana nie zainteresowało.

Sumując - kierowałem się zasadą, że nie sztuka wyjść, ale sztuka wrócić.

Życzę powodzenia, pomyślnych wiatrów i stopy wody pod kilem.

________________________________

Pozdrawiam
tomasz

Przy okazji; Peri została narysowana czy skończyło się na koncepcji?

Brodaty, chcesz na morze, buduj Plusa albo Laysandera (Maniek się ucieszy)

_________________
Zbyszek

Raczej się nie podłączę. Stanowczo jestem za tym, aby każdy samodzielnie realizował swoje głupie (albo mądre) pomysły. Płynięcie jakąś armadą, poza kameralnymi imprezami przyjaciół, to nie moja bajka.

_________________
Robert Hoffman
***
https://stareaparatyimojefotografowanie.blogspot.com/

Gorzej niż pytasz - Peri została wstępnie narysowana, a rysunki tej pierwszej koncepcji kiedyś nieopatrznie zabrałem do klubu i rozmawiałem o nich z kolegami. To był dopiero początek.

Jak zwykle w takich dyskusjach, było wiele różnych zdań i opinii, które ogólnie były pozytywne i zawsze coś nowego wnosiły do tych pierwszych rysunków. W rezultacie rysowania tego, o wynikało z rozmów i dyskusji - różnych pomysłów przybywało.

Przybywało także rysunków, aż okazało się, że może warto wykorzystać jeden kadłub do różnych wersji łódki - otwarto pokładowej, kabinowej, szkoleniowej, turystycznej, w układzie slupa albo keta, mieczówki, balastowo-mieczowej - i tak dalej.

Pomysł, chociaż niespecjalnie nowy, miał pewną zaletę: można było, produkując seryjnie jeden, opanowany technologicznie kadłub - ofertować odbiorcy różne łódki oparte na tym samym, jak to dziś mówimy, produkcie bazowym.
No bo rzeczywiście - nie było przeszkód aby ten sam kadłub występował nawet jako "goły", albo ze skrzynką mieczową, z tą samą skrzynką i mieczem oraz z balastem - poprzez formy pośrednie - do wersji kabinowej z odpływowym kokpitem, kabinką z prawdziwymi kojami i kuchenką na "kardanie" oraz zlewem włącznie.
Ten "goły" otwarty kadłub, z komorami wypornościowymi, miał być bazą dla motorowo-wiosłowej wersji łódki dla wędkarzy.
I w ten sposób, krok po kroku, powstało coś, co potem nazwaliśmy "rodziną" łódek.

Kończąc - kolega z pracy się uparł, że zbuduje tę łódkę nawet bez żadnej dokumentacji, tylko na podstawie rysunku linii kadłuba (w wersji mieczowo-balastowej, z kabinką), szkiców odręcznych pewnych trudniejszych węzłów i detali konstrukcji i wnętrza i - okuć.

Nie mogę nie przypomnieć, że tym, co wtedy warunkowało na "być albo nie być" całą budowę, pomijając normalne kłopoty ze wszystkim, były okucia. Kolega miał taką możliwość zamówienia "prawdziwych" okuć ze stali nierdzewnej, łódkę zbudował, i chyba był z niej bardzo zadowolony.
Ale to stare dzieje.

__________________________________

Pozdrawiam
tomasz

Chyba temat wspomnieniowy założę. N.p. Wspomnień czar czyli pomysłowość budowniczych
Na Mrówce kluzy były z przedwojennych, mosiężnych wieszaków. Trochę "poprawionych".
Ale kiedy Kolega został instruktorem na warsztatach to większość robiliśmy uczniem
A te wszystkie sposoby pozyskiwania materiałów, ech..... jest co wspominać

_________________
Zbyszek

I nie moja.
Ale czytając to pomyślałem, że być może udzielasz odpowiedzi, dlaczego regatowe podejście nie cieszy się aż taką estymą wśród żeglarzy. Przesądza o tym klimat masowej imprezy, tumult, gwar i tłok nieodłączny od wszelkich zawodów. Według mnie to całkiem niezłe wyjaśnienie powodu, dla którego tylu żeglujących woli trzymać się na uboczu, wybierając raczej pływanie indywidualne lub w małej, nie związanej żadnymi formalnymi regułami grupie. Czyli wolność i swoboda bez żadnych form przymusu, podporządkowywania się, oznaczonych tras i koniecznych kontaktów z ludźmi z których - nie czarujmy się - nie wszyscy wywołują chęć integracji.

_________________
Pozdrawiam
Alterus

Może być.
Chętnie podzielę się swoimi przemyśleniami, pokażę jak się przygotowuję, napiszę relację po, jeśli mi się uda wrócić, niezależnie, czy z sukcesem, czy bez. Ale już wielokrotnie pisałem tam w swoim wątku, że chcę to zrobić sam, a nie kupą.

_________________
Robert Hoffman
***
https://stareaparatyimojefotografowanie.blogspot.com/

no wiesz z reguły wypływa się razem a potem już samemu

_________________
pozdrowienia piotr

Niechęć do regat ma prozaiczne wytłumaczenie.
Dumni posiadacze jachtów nie lubią przegrywać.
v

Fakt, jestem dumnym posiadaczem jachtu!

_________________
Robert Hoffman
***
https://stareaparatyimojefotografowanie.blogspot.com/

A tam są różne powody nie ma co dorabiac filozofii

_________________
pozdrowienia piotr

Przecież to jasne, że powodów jest sporo, a jak nie chcesz "dorabiać filozofii", to nikt Cię nie zmusza.

_________________
Pozdrawiam
Alterus

Jak można nie lubić regat? Ja uwielbiam, nie lubię tylko tego pływania od boi do boi.

_________________
Aniołek, kurła, aniołek.

To by nie miałoby byc jako armada Małe grono, pare jachtów, etapowo wypływamy z Helu do Świnoujścia. Ze Świnoujscia do Rugi, z Rugi do Sassnitz i wracamy Nie chodzi mi tez o to zeby płynęło nas tyle ile na regatach bo to bez sensu, raz że tlok, a dwa przy jakiejś większej ilości jachtów nie trudno o jakąś kolizje.

Czyżby coś w rodzaju Texas 200 / http://www.duckworksmagazine.com/08/gatherings/tx200-1/

_________________
Vlad PDRacer#807

A pamiętasz technologię teczkową?
Zrobię to panu, ale zaprojektuj pan w takich częściach żeby mi się w teczkę zmieścili, bo inaczej z zakładu nie wyniesę.

_________________
Pozdrawiam
Janusz Zbierajewski

Tak jest !
Tak właśnie było - format teczkowy to było główne, najważniejsze kryterium prawidłowości i sztuki projektowania okuć jachtowych.

Pamiętam emocje dotyczące mosiężnych ramek okien do starego HOBA: przednie ramki były dobre na długość i na wysokość, ale przednie boczne - były dobre tylko na wysokość, bo były za długie, natomiast tylne boczne okna - to była prawdziwa klęska - za wysokie i za długie !

___________________________________

Pozdrawiam
tomasz

My poszliśmy na łatwiznę wstawialiśmy gotowce; szyba+uszczelka gumowa.
Zwracam uwagę na kształt górnych okienek w drzwiach (patrz zdjęcie)
http://www.kornik.info/wp-content/uploa ... strona.jpg
W następnych modelach też były przydatne
http://www.autosan.com.pl/historia/306.jpg

_________________
Zbyszek

A tu widać okienka już na łódce
download/file.php?id=32301&mode=view

_________________
Zbyszek

Tak, tylko że w tamtych latach takie okna nie były żadnym symbolem łatwizny, ale raczej przeciwnie - fachowości.

Ja też tak miałem - gumiana uszczelka wokół szybki, a - po latach - dołem i górą ślady takich czarniawych, łzawych zacieków których za nic nie można domyć, bo ciągle coś brudnego wypływa.

Wyrżnąłem te wszystkie, nieźle już spękane uszczelki i teraz będę wstawiał "prawdziwe" okna.

________________________________

Pozdrawiam
tomasz

Mozesz plynac od boi do glowek Swinoujscia mijajac Christiansoe lewa burta i to wszystko

M@rku, ale coś mijać musisz, a poza regatami jak chcesz.

_________________
Pozdrawiam
Alterus

W dodatku na boi często jakieś nerwy, coś z żaglami i jeszcze tupią po pokładzie.
A może ja właśnie wtedy chcę delektować się chwilą.
v