Do wzięcia w Asker koło Oslo. Rzecz w tym, że leżał przez chwilę na dnie.
Oddadzą pierwszemu kto się zgłosi.
http://www.seilas.no/wip4/detail.epl?id ... 4&cat=4913

Są chętni?

Uruchomić go, dopłynąć do Polski

Gdyby był gdzieś bliżej... Szkoda takiego łódka

Nie ryzykowałbym po takiej topieli wyprawy.

Ja bym się podjął, przy założeniu, że kadłub, takielunek i żagle są ok - co oczywiście skrupulatnie trzeba sprawdzić.

Wątpię, żeby kadłub był ok. Może być jak cholernie daleko od ok.
Norweska zima a jacht w wodzie.
Lód zrobił pewnie swoje, naprawisz jedno to wyjdzie drugie pęknięcie.

Za darmo nie znaczy za darmo.

Transport i remont mogą pochłonąć znaczne kwoty.
Chyba że na tanie odpicowanie i szybką sprzedaż.

popłynąć do domu (da się bez silnika, plotera i elektroniki ).

Pojedziesz lawetą, zabierzesz na nią towar na stojak i spawarkę. Na miejscu dorobisz łoże, które i tak będzie potrzebne, zapłacisz za dźwig (wersja wpław też go obejmuje) i zejdzie 3-4 dni.

wyjdzie jakieś 2-2.5 tys. euro

Na pewno trzeba w tym przypadku takie urządzonko które w razie czego będzie w stanie nadać "Mayday..."

Koszty przygotowania jachtu do drogi mogą przerosnąć koszt transportu kołowego.

@piotr6 - mnie tak zupełnie na oko wyszło też około 20 tys. A nawet jak wiecej, to chyba jednak mniej niż wartość jachtu, co?
Nie opłaca się?

Mówisz o transporcie drogowym jak rozumiem.
Żeby to miało sens ekonomiczny, musi być tanio. Czyli albo na własne potrzeby (jeżeli komuś ten jacht odpowiada) albo na stosunkowo niewielki zarobek.

Ja tylko bym chciał zwrócić uwagę, że tanie przypłynięcie jest jak najbardziej realne i spokojnie można to zrobić.
Tak naprawdę to trzeba zaryzykować pierwszy wyjazd, który może zaowocować stwierdzeniem, że jachtu nie warto brać.

1600 km drogą to koszt około 2K Euro, pod warunkiem że ktoś to na powrocie złapie