Forum żeglarskie
https://forum.zegluj.net/

"nieistotny ułamek węzła"
https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=5&t=25453
Strona 1 z 5

Autor:  waliant [ 25 lis 2016, o 13:46 ]
Tytuł:  "nieistotny ułamek węzła"

Czyli czemu każdy kilogram wagi jachtu jest ważny:

http://www.zagle.com.pl/technika/porady ... 16615.html

To co ja tutaj mówię, to większość radośnie olewa. Dlatego potwierdzenie tego, żeby jednak się pilnować dodając do jachtu cokolwiek, może kogoś przekonać.
Nie chodzi o to, żeby niczego nie dodawać do jachtu. Ale chodzi o to, żeby wiedzieć, że dodanie np bramki na rufie pogarsza i osiągi i BEZPIECZEŃSTWO jachtu. I to o więcej, niż nam się zazwyczaj, na początku, wydaje.
Dla kogoś, kto mówi, że "safety first", powinno to mieć znaczenie. A przynajmniej bądźmy konsekwentni.
Im mniejszy jacht tym większe ma to znaczenie (czyli każdy kg). Im starszy - także, bo na tychże, starszych jachtach, dodatkowe obciążenie po prostu nie było przewidziane.

Zdjęcie drugiego sztagu, z rolerem, z dość dużego jachtu na początku sezonu poprawiło znacząco jego stateczność. Mimo że jacht ma 12 metrów długości.

Autor:  rawonsails [ 25 lis 2016, o 14:25 ]
Tytuł:  Re: "nieistotny ułamek węzła"

Nieśmiało dodam jeszcze coś, o czym autor artykułu nie wspomina. Działanie odwrotne, czyli dołożenie znacznej masy do samego balastu, nie zawsze chyba zwiększa bezpieczeństwo. Obciążamy w ten sposób dodatkowo takielunek.

Autor:  vaginal [ 25 lis 2016, o 18:19 ]
Tytuł:  Re: "nieistotny ułamek węzła"

Roler first!!!
Taka jest obowiązująca linia, gdyż statystyczny żeglarz współczesny, na myśl o zmianie żagla przedniego dostaje mdłości. Roler, to przykład produktu doskonałego. Kupujta i montujta rolery.
Waliant, nie zdołasz się z tym pogodzić. Chyba, że zaczniesz pić.
v

Autor:  Kurczak [ 25 lis 2016, o 18:40 ]
Tytuł:  Re: "nieistotny ułamek węzła"

Tym razem bzdurzysz vaginalu.

Roller to najpierw bezpieczeństwo, później wygoda. Spacer na dziób w ciężkich warunkach to niepotrzebne ryzyko.

Wiem coś na ten temat - bo przy tej okazji zostałbym kilka lat temu pod Helem wykatapultowany za burtę. Na szczęście skończyło się na obolałych łokciach i kolanach :)

Byłem przypięty ale mimo to dyndanie na wąsach za burtą to nic przyjemnego...

Autor:  waliant [ 25 lis 2016, o 18:55 ]
Tytuł:  Re: "nieistotny ułamek węzła"

Kurczak napisał(a):
Roller to najpierw bezpieczeństwo


No nie wiem, skoro dość mocno pogarsza stateczność małego jachtu. Coś za coś, jak zawsze.
Ale z tego czego nie widać, trzeba sobie zdawać sprawę.

Poza tym, naprawdę demonizujesz (inni też) zmianę żagla na dziobie. Już bez przesady. Ludzie chodzą na dziób. Nawet przebrasowania robią. A że trzeba czasami pomyśleć? No trzeba.
Zresztą jak sporo było przypadków wypadnięcia za burtę, to akurat z dziobu dawno nie słyszałem. Ludzie wypadają z kokpitu, z zejściówki, z rufy, przy refowaniu. Z dziobu rzadko.

Poza tym, artykuł nie jest tylko o rolerach, ale ogólnie o ciężarach na jachcie. Wszystkich.
Ale jak widać, taki roler, to nie jest zmiana stateczności o "ułamek procenta", tylko całkiem konkretna...

Autor:  Kurczak [ 25 lis 2016, o 18:58 ]
Tytuł:  Re: "nieistotny ułamek węzła"

Montując roller podejmuję świadomą decyzję. O jakiś tam procent zmniejszam stateczność jachtu jednak zyskuję możliwość szybkiego zarefowania lub zwinięcia żagla bez konieczności wycieczki na dziób.

Owszem ryzyko zacięcia się rollera istnieje ale istnieje także ryzyko zacięcia fału na bloku...

Artykuł ciekawy ale nie odkrywczy :)

Kupując czy tez przygotowując jacht do żeglugi turystycznej też podejmujesz świadomą decyzję, że jacht będzie mniej stateczny i wolniejszy niż jego wybebeszona wersja :D

Autor:  vaginal [ 25 lis 2016, o 19:01 ]
Tytuł:  Re: "nieistotny ułamek węzła"

Nie chciałem pobudzać nieprzyjemnych wspomnień.
Brak umiejętności przy zmianie żagla przedniego jest powszechną przypadłością.
Zawsze możesz odpaść do baksztagu i wypić kawusię.
v

Autor:  Kurczak [ 25 lis 2016, o 19:03 ]
Tytuł:  Re: "nieistotny ułamek węzła"

Czyżby ? :-o

Autor:  vaginal [ 25 lis 2016, o 19:05 ]
Tytuł:  Re: "nieistotny ułamek węzła"

Cytuj:
Czyżby ?

Fakt.
Może ci się zaciąć koło sterowe.
v

Autor:  Kurczak [ 25 lis 2016, o 19:08 ]
Tytuł:  Re: "nieistotny ułamek węzła"

Może się zdarzyć wiele sytuacji . Np. możesz nie mieć miejsca na odpadnięcie...

Autor:  M@rek [ 25 lis 2016, o 19:12 ]
Tytuł:  Re: "nieistotny ułamek węzła"

Moze Ci rowniez brakowac tych 5 stopni ostrosci do bezpiecznego ominiecia przeszkody bo masz zarefowanego balona zamiast porzadnego foka :)
Ci, ktorzy regularnie i swiadomie plywaja bez rolerow nie maja problemow ze zmianami zagli przednich bo maja praktyke :)

Autor:  vaginal [ 25 lis 2016, o 19:15 ]
Tytuł:  Re: "nieistotny ułamek węzła"

Kurczak. Przy całym szacunku. Nie chcę ci zmieniać poglądów.
Wyraziłem pogląd, że jak ktoś nakręci się na rolera to ciężko odwodzić.

Oświadczam. Temat zmiany żagla przedniego jako problem dotyczy regat.
v

Autor:  piotr6 [ 25 lis 2016, o 19:20 ]
Tytuł:  Re: "nieistotny ułamek węzła"

Jedyne co mi przychodzi do głowy to po tych wszystkich naszych przerobkach trzeba zrobić próby statecznosciowe .Co do rollera to mi dupę a na pewno kasę uratował. Jest całkiem możliwe, że już w ważne projektowania jachtu był on przewidziany.

Autor:  waliant [ 25 lis 2016, o 19:48 ]
Tytuł:  Re: "nieistotny ułamek węzła"

Kurczak napisał(a):
też podejmujesz świadomą decyzję, że jacht będzie mniej stateczny i wolniejszy niż jego wybebeszona wersja


Chwila chwila! Jacht kiedyś tam był zaprojektowany bez rolera i bez bramki na rufie i zapewne z jednym akmulatorem i tak dalej. Mówię o starych jachtach. I w takich jachtach typu np mój, dodanie rolera znacząco pogarsza stateczność.
Zanim się to zrobi, warto się zastanowić. Dobrze zastanowić. W czym ten akurat artykuł może pomóc, choć zapewne nie wywoła refleksji albo zmiany zdania... Ale może jednak ktoś się zastanowi.
Zwłaszcza że tekst mówi nie tylko o rolerach, ale o każdym ciężarze.

Co do zmiany żagli, to ja tam nie wiem, ale jak pisałem, ludzie z dziobu rzadko wypadają. Poza tym, jak już jest naprawdę źle, to stawianie na dziobie foka sztormowego na rzepy czy inne kondony jest bardziej ryzykowne! Albo walka na dziobie, gdy coś szlag trafił.
Osobiście uważam, że twierdzenie o tym, że praca na dziobie to ryzyko, jest po prostu wygodnym wytrychem, który ma maskować niechęć do zmiany żagli i zwykłą wygodę.
Ja nie mam nic przeciwko wygodzie, sam uwielbiam wygodny fotel, ale może niekoniecznie kosztem BEZPIECZEŃSTWA i osiągów. A mówią mi niektórzy, że to ja jestem ryzykantem. Wcale nie jestem, nie stosuję rolera, bo uważam go za potencjalne źródło groźnych kłopotów.

Tutaj już złośliwie:
No i ta antena na topie. Nie dość że pogarsza stateczność, to jeszcze w burzy jest zachętą dla piorunów. A to jest naprawdę ryzykowne, czyż nie? :mrgreen:

Autor:  Kurczak [ 25 lis 2016, o 20:06 ]
Tytuł:  Re: "nieistotny ułamek węzła"

I tak możemy sobie podyskutować do znudzenia :)

Chwila, chwila. Ja napisałem dokładnie o tym co autor.
Jacht pozbawiony wszelkiego wyposażenia przygotowany do regat vs taki sam w turystycznej zabudowie stoczniowej. Może także bez rollera.

Może faktycznie ludzie z dziobu rzadko wypadają. I w sumie wisi mi to kalafiorem. Ja bym wypadł. Choć zapindralałem na czworaka. I chwatit :)

Nie jestem leniwy. Spytaj tych co ze mną pływali kto się pierwszy zbierał do żagli :D

Autor:  Moniia [ 25 lis 2016, o 20:19 ]
Tytuł:  Re: "nieistotny ułamek węzła"

Kurczak napisał(a):
Tym razem bzdurzysz vaginalu.

Roller to najpierw bezpieczeństwo, później wygoda. Spacer na dziób w ciężkich warunkach to niepotrzebne ryzyko.

Wiem coś na ten temat ....


No cóż, jak rzadko tym razem mówi sensownie.
I tak, 'wiem coś o tym...' bo zmieniam samodzielnie żagle (a mam ich całą stertę) na dziobie i jakoś nigdy jeszcze nie czułam się jakoś szczególnie zagrożona, niezależnie od tego, czy na Wiedźmie czy na jakimś innym jachcie. Ot, zwykła rzecz.

Nigdy też nie miałam obaw przed chodzeniem wzdłuż całego swojego jachtu niezależnie od warunków. I o ile cenię sobie moją uprząż, nie uważam jej za warunek konieczny (tu na mnie zaraz posypią się gromy... :D ). Nie, za warunek konieczny uważam umiejetność sprawnego i bezpiecznego poruszania się po jachcie W KAŻDYCH WARUNKACH.

A dopiero potem, jako pomoc - uprząż czy 'poręczówkę' (to nie tylko statki do przewozu żagli. W cięższych warunkach lina poprowadzona ponad sztormrelingiem, na wysokości piersi, to rewelacyjna rzecz, bo pozwala zachować wygodną i bezpieczną postawę przy jednoczesnym trzymaniu się dobrego uchwytu).

Ale ja mam coś, czego nowoczesne jachty już nie mają. Porządny reling* (nie sztormreling) dający mi pewność, że ewentualny poślizg nie skończy się za burtą :)

*ma ponad cal wysokości. I i tak uważam, że za mało, więc zostanie uzupełniony nadburciem o wysokości jakiś 8 cali... poza utrzymywaniem mnie na pokładzie, utrzyma również moje żagle...

Autor:  waliant [ 25 lis 2016, o 20:21 ]
Tytuł:  Re: "nieistotny ułamek węzła"

Kurczak napisał(a):
I tak możemy sobie podyskutować do znudzenia


Możemy. Ale faktem jest, o czym wyraźnie mówi artykuł, że KAŻDY kilogram ma znaczenie.
Co warto wziąć pod uwagę, i jednak na małym jachcie bramki nie montować. A jak ktoś się uprze, to zrobić ją maksymalnie lekką. A może wystarczy maszt nieduży na rufie? A może...
Może kabel do ukfki dać jednak cieńszy? Może przeliczyć sumę ciężarów danych rozwiązań? Może łańcuch kotwiczny trzymać niżej i dalej od dziobu?
Mnie po prostu chodzi o to, żeby dobrze się zastanowić i każdy nowy detal przemyśleć pod kątem potrzeby, ciężaru, miejsca umieszczenia.

Autor:  Andrzej Kolod [ 25 lis 2016, o 21:07 ]
Tytuł:  Re: "nieistotny ułamek węzła"

Wypowiadacie się mając na myśli swoje łódki.
Możliwość swobodnego poruszania sie po półpokładach, sternik albo autopilot, wielkość żagla, jakość wyposażenia, warunki pogodowe (długość fali).


Niektórym fachwcom udaje się popsuć młotek i śrubokręt.
Posiadanie rolera nie wyklucza zrzucenia foka go jeżeli roler nie działa.
Miałem rolera z nierdzewki firmy Haase. Ciężki potwór.
Zamieniłem na lekkiego Harken.

Podwójny forsztag (często użuwany) waży tyle co nowoczesny roler.

Jeżeli Libra byłaby kutrem, pewnie nie instalował bym rolera.
Na dziób dostaję się bez problemu, jednak ujeżdżanie byka na krótkiej fali bałtyckiej to nie moje hobby. Jedyny możliwy sposób przemieszczania się na dziób (w niepogodzie) to jednak
Bardzuej płasko niż na kolanach.
Używam pilota do autopilota idąc na dziób. Szelki obowiązkowe.

Opisałem swoje doświadczenia ze swojej łódki.

Na Śródziemnym, na 12 m łódce, nawet przy dużej fali nie było problemów.
Na 7 m Jouet 24 z płaską nadbudówką musuałem się czołgać.
Zainstalowałem roler.

Nowe konstrukcje są z pewnością obliczane w wersji turystycznej na roler, często mają różne wersje kilów i ożaglowania ze względu na akwen i przeznaczenie.

Nie ma się o co kłócić.
Na Hobie też miałem roler(k)a.


Pozdrowienia

Andrzej

Autor:  waliant [ 25 lis 2016, o 21:17 ]
Tytuł:  Re: "nieistotny ułamek węzła"

Skupiacie się na rolerach, starannie pomijając inne ciężary, wspomniane w artykule.

Autor:  Jaromir [ 25 lis 2016, o 21:24 ]
Tytuł:  Re: "nieistotny ułamek węzła"

waliant napisał(a):
Poza tym, naprawdę demonizujesz (inni też) zmianę żagla na dziobie. Już bez przesady. Ludzie chodzą na dziób. Nawet przebrasowania robią. A że trzeba czasami pomyśleć? No trzeba.

vaginal napisał(a):
Brak umiejętności przy zmianie żagla przedniego jest powszechną przypadłością.

Weźcie popływajcie sam na sam kilkuletnim dzieckiem - choćby tylko z 3M do Władziowa i z powrotem - i pozmieniajcie sobie sztaksle w takim właśnie składzie załogi - dowolnie często (i dowolnie umiejętnie...).
Nie chodzi przy tym nawet o zmianę w jakimś tam sztormie, wystarczy przy zwyczajnym wieczornym wzroście siły wiatru, powiedzmy tak z 3-4'B do 5-6'B w dziób...

Ja mogę snuć takie opowieści na podstawie doświadczeń z przeszłości- od Nefryta do Cartera, gdzie chcąc nie chcąc - "chodziłem na dziób". Dlatego, pozwólcie - wolę się do takich wspomnień nostalgicznie uśmiechać - zawijając "genię" na rolerze, bez ruszania czterech liter z kokpitu. ;)

Autor:  bratanek65 [ 25 lis 2016, o 21:35 ]
Tytuł:  Re: "nieistotny ułamek węzła"

waliant napisał(a):
Za ten post autor waliant otrzymał podziękowania - 2: M@rek, Moniia

Poczekajcie aż Monia kupi jakiego ProFurla czy inną rolerowatość.
Wtedy będzie się nazywało że to zwiększa bezpieczeństwo, tak jak było z AIS-ami.
2 lata temu wystarczał sekstant i kompas a dzisiaj od elektroniki aż Wiedźma przysiadła :D

Autor:  vaginal [ 25 lis 2016, o 21:38 ]
Tytuł:  Re: "nieistotny ułamek węzła"

Cytuj:
wystarczy przy zwyczajnym wieczornym wzroście siły wiatru, powiedzmy tak z 3-4'B do 5-6'B w dziób...

Wystarczy jak przy górnej czwórce przejdziesz na foka.
Potem refujesz grota.
v

Autor:  waliant [ 25 lis 2016, o 21:51 ]
Tytuł:  Re: "nieistotny ułamek węzła"

Jaromir napisał(a):
gdzie chcąc nie chcąc - "chodziłem na dziób"


Też chodziłem, całkiem sporo lat. Dalej chodzę. Nie bardzo wiem co dziecko na pokładzie ma do tego...
Trzeba, to się chodzi. Oczywiście że wygodniej jest nie chodzić, ale nie demonizujmy.

Autor:  Moniia [ 25 lis 2016, o 22:07 ]
Tytuł:  "nieistotny ułamek węzła"

bratanek65 napisał(a):
waliant napisał(a):
Za ten post autor waliant otrzymał podziękowania - 2: M@rek, Moniia

Poczekajcie aż Monia kupi jakiego ProFurla czy inną rolerowatość.
Wtedy będzie się nazywało że to zwiększa bezpieczeństwo, tak jak było z AIS-ami.
2 lata temu wystarczał sekstant i kompas a dzisiaj od elektroniki aż Wiedźma przysiadła :D


Od jakiej elektroniki? :) mówisz o gpsach? Trzy są mobilne, jeden w AISie... Innej nie stwierdzono.

A Profurla to Wiedzma ma. Nawet dwa. ZWIJACZE, nie rolery. Ja masochistką nie jestem. Tylko że zwijacz tym się różni od typowego rolera, że nie ma sztywnego sztagu (ciężar! Zmiana żagla!) a żagiel wymienić na inny to pestka, poza tym są niezależne od sztagów więc na tych mam mniejsze, cięższe żagle na stałe gotowe do postawienia. Dzięki temu postawienie foka sztormowego (wewnętrzny sztag, w torbie na pokładzie, szekle zamiast raks) z jednoczesnym zrzuceniem obydwu żagli przednich trwa moment. I nic nie telepie, nic się nie rozwinie, nic nie daje dodatkowych oporów, nic nie winduje ciężarów metry nad pokład.

A żagli do tych zwijaczy mam w tej chwili cały komplet - do użycia w różnych konfiguracjach od 2 do 7B.

Ponadto, po przemyśleniu tego co na żer podrzucił mi m.in. Tomek - łańcuch wyląduje w komorze kotwicznej na śródokręciu i głęboko pod linią wodną. Rama wspierająca obecnie panele słoneczne i stanowiąca mocowanie dla samosteru zostanie usunięta (na oko kilkaset kilo ;) - no, może tylko 150 ;) ). Na dziobie, w forpiku, miejsce mają tylko stosunkowo lekkie żagle i inne lekkie a objętościowe rzeczy. Podobnie na rufie, za kokpitem i silnikiem. Przebudowa wnętrza to ułatwi, kreując znacznie więcej możliwości przechowywania wszystkiego w okolicach między kokpitem a masztem poniżej linii wodnej.
Zbiorniki zainstalowane będą poniżej linii wodnej na śródokręciu. Zbiorniki paliwa zostaną usunięte (obecnie są dwa, pod ławkami kokpitu) i zastąpione pojedynczym wpasowanym nad silnikiem (znacznie niżej niż dotychczas) - pod podłogą głębokiego kokpitu i od strony śródokręcia. Akumulatory lądują pod podłogą przed silnikiem.

I tak dalej, i tak dalej...


Ps. Wiedzma ma jeszcze coś Harkenowatego. Jeszcze nie zdjęłam, bo do tego muszę maszt zdjąć. Wylatuje do kogoś komu się przyda.

Autor:  Marian Strzelecki [ 25 lis 2016, o 22:27 ]
Tytuł:  Re: "nieistotny ułamek węzła"

Wiedżma nie przysiądzie pod takimi duperelami. :-P


Głównym czynnikiem o którym autor zapomniał napisać jest stosunek wagi tegoż duperela do wagi jachtu (pomijam tu wysokość zawieszenia).
Roler omawiany w artykule to roler grota w maszcie, nie wiem czy zdajecie sobie sprawę jak on wygląda. Nie mam akurat fotki , ale ten bom daje jakieś pojęcie.
Załącznik:
roler mast_1.jpeg
roler mast_1.jpeg [ 20.65 KiB | Przeglądane 7406 razy ]
Postawcie to w pionie i wyciągnijcie na długości do 6-7m.
Rura szeroka i otwarta na całej długości, aby zmieścił się w niej żagiel, a wokół niego druga rura dająca profil zamknięty aby był masztem.Do tego cały żagiel (z listwami).
Nie zdziwi więc że to musi ważyć.
Drugą uwagą jaką mam, to zabudowa wnętrza: owszem jest powyżej linii wodnej, ale wcale nie jest (nie musi być) powyżej środka ciężkości kadłuba.
A już drugi akumulator zamontowany w zęzie wręcz nie może działać negatywnie.
Tak więc wyposarzenie nie musi zmniejszać stateczności końcowej 90*.
Załącznik:
Wykres stateczności  wg A.Simpson .jpg
Wykres stateczności wg A.Simpson .jpg [ 45.13 KiB | Przeglądane 7406 razy ]

Popatrzcie na przechył 90* - to jest dla jachtu z balastem w kilu.
Nasze (śródlądowe ) mają co najwyżej balast w zęzie, więc środek ciężkości jest wyraźnie wyżej.
Załącznik:
animals-yacht-sailor-sailing-seas-oceans-atan1351_low.jpg
animals-yacht-sailor-sailing-seas-oceans-atan1351_low.jpg [ 32.64 KiB | Przeglądane 7406 razy ]

I wtedy problem narasta.
Stara prawda mówiła: 1kg na maszcie równa się 100 kg w balaście.
Oczywiście i tu prawda tkwi w szczegółach. Gdzie na maszcie, na jak długim maszcie i z jakim balastem.

MJS

Autor:  Jaromir [ 25 lis 2016, o 23:40 ]
Tytuł:  Re: "nieistotny ułamek węzła"

waliant napisał(a):
Oczywiście że wygodniej jest nie chodzić, ale nie demonizujmy.

Owszem, nie demonizujmy. I nie tylko "wygodniej" ale też bezpieczniej. No i bardziej spokojnie.

Autor:  boSmann [ 25 lis 2016, o 23:47 ]
Tytuł:  Re: "nieistotny ułamek węzła"

Marian Strzelecki napisał(a):
nie wiem czy zdajecie sobie sprawę jak on wygląda. Nie mam akurat fotki

http://www.masztyjachtowe.pl/maszty/maszty-rolowane

Autor:  bury_kocur [ 26 lis 2016, o 00:22 ]
Tytuł:  Re: "nieistotny ułamek węzła"

waliant napisał(a):
jednak na małym jachcie bramki nie montować.


Tomek
Założyłem na poprzednim jachcie taką bramkę oraz chwyt do generatora wiatrowego i uważam, iz była to bardzo dobra decyzja.
Załącznik:
fotka1.jpg
fotka1.jpg [ 167.37 KiB | Przeglądane 7346 razy ]


Przestało mi wreszcie brakować prądu a o roli radaru w czasie płynięcia we mgle wspominać nie będę - po prostu warte to było każdych pieniędzy.

Co do rolera - pływam od lat nie mając w wielu sytuacjach nikogo do pomocy - Moja Marzena jest po wypadku i cieszę się bardzo, że nadal ze mną pływa ale o wydatnej Jej pomocy na jachcie mogę raczej zapomnieć.

W tej sytuacji każde rozwiązanie dające - tak jak napisał Jaromir - wygodę i bezpieczeństwo - dla mnie - jako często jedynej osoby na jachcie mogącej coś na nim zrobić jest warte każdych pieniędzy.

I chrzanię w tym momencie wszelkie stateczności i prędkości.

Mówiąc mniej dyplomatycznie - mam powyższe pojęcia tam gdzie plecy kończą swoją szlachetną nazwę.

Dla mnie ważne jest, abym nie wychodząc z kokpitu mógł zrolować genuę (foka nie używam od wielu lat) oraz jak muszę - zrefować z kokpitu także grota.

Jak powyższe działania w trudnych warunkach nie przynoszą pożądanego skutku - włączam Diesla i mając wszystko w głębokim poważaniu jadą na nim wspomagając się fragmentami żagla lub odwrotnie - jadę na jakiejś tam chusteczce do nosa wspomagając sie Dieslem, do którego w rejs brałem zwykle po to ok. beczki ropy.

Teraz mam zbiornik większy wiec będę brał pewnie dwie beczki ropy.

A co do anteny na topie - nikt i nigdy nie przekona mnie, że 680 gramów (!!!) wagi anteny jest istotne dla bezpieczeństwa jednostki.

Wręcz odwrotnie - to ta antena może stanowić o tymże bezpieczeństwu.

To co pisze autor zamieszczanego przez Ciebie artykułu ma na pewno sporo racji ale kluczowym jest pojęcie "kompromisu".

A ów kompromis mówi mi, że dla mnie przynajmniej są sprawy ważne i mniej ważne.

I ważniejsza dla mnie jest moja wygoda i moje "bezpieczeństwo" niż te parę stopni stateczności mniej ...

Oglądają mój jacht powiesz na 100 %, że wg Ciebie miałem go przeciążony.

Być może - nawet powiem Ci ile - jakąś tonę w stosunku do projektu - ale przepłynąłem nim po Bałtyku w różnych warunkach pogodowych - często ciężkich - ponad 15 tys mil i jakoś mimo tego przeciążania jacht ten nie zawiódł mnie nigdy mimo pływania nim w - jak piszę - warunkach momentalnie naprawdę ciężkich.

Cenię Twojego "pierdolca" regatowego :rotfl: ale nie staraj się mnie przekonać, że te pół tony mniej lub więcej w jachcie 12. tonowym ma dla mnie jakiekolwiek znaczenie - pewnie jak piszesz - gdzieś może stracę odrobinę stateczności i będę ostatni w wyścigu na Hel ale za to na pewno nie zabraknie mi prądu a jak będę potrzebował zakotwiczyć w szkierach to nie będę miał dylematu czy rzucić 5 metrów linki kotwicznej mniej czy więcej bo ja po prostu do kotwicy wydam 150 kg łańcucha.

Są Tomek po prostu różne pojmowania wykorzystania jachtu - ja chce na nim wygodnie mieszkać w sezonie mając pełną w nim wygodę i komfort - nawet za cenę kompromisu w przytaczanej przez Ciebie stateczności jednostki a Ty przyjeżdżasz na łódkę pościgać się od startu do mety po czym wracasz do domu.

Mnie regaty nie interesują - owszem jak można będzie płynąć nie 4 kn a 6 czy 7 kn to będę bardzo zadowolony i m.in dlatego zmieniłem jacht ale o 0, 0001 kn bić się z powodu bramki czy tez rolera czy tez trzeciego akumulatora nie będę... :rotfl:

Mamy po prostu inne podeście do pojęcia "wygody" w żeglarstwie i tutaj zdanie Jaromira o rolerze całkowicie popieram.
Uffff..... :)

Pzdr
Kocur

* ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ *

Jaromir napisał(a):
I nie tylko "wygodniej" ale też bezpieczniej. No i bardziej spokojnie.


Oooooooo......
Święte słowa Księdza Proboszcza, święte słowa...
:)
Pzdr
Kocur

Autor:  piotr6 [ 26 lis 2016, o 01:08 ]
Tytuł:  Re: "nieistotny ułamek węzła"

Nie wiem czy chrzanisz stateczność ale jak dobrze pamiętam to dodałeś balastu na swojej poprzedniej łódce. Co zresztą dało mniejszą prędkość :D

Autor:  plitkin [ 26 lis 2016, o 08:33 ]
Tytuł:  Re: "nieistotny ułamek węzła"

bury_kocur napisał(a):
Założyłem na poprzednim jachcie taką bramkę oraz chwyt do generatora wiatrowego i uważam, iz była to bardzo dobra decyzja.
...


Mówiąc mniej dyplomatycznie - mam powyższe pojęcia tam gdzie plecy kończą swoją szlachetną nazwę.

Dla mnie ważne jest, abym nie wychodząc z kokpitu mógł zrolować genuę (foka nie używam od wielu lat) oraz jak muszę - zrefować z kokpitu także grota.




Robiac amatorskie przerobki nalezy pamietac o umiarze. I wiedzy, ktora nalezy posiadac lub korzystac z wiedzy innych. Oczywiscie zlotm srodkiem jest kompromis, ale Waliant nie podwazal tej tego aksjomatu. Zauwazyc nalezy, ze wysmiewajac pierdolca regatowego Tomka nie likwidujemy dzialania praw fizyki. W moim odczuciu Waliant w tym watku jedynie o tej fizyce przypominal, nie naklaniajsc nikogo do dzielenia z nim pierdolca regatowego.


Cytuj:
Do tragedii doszło wieczorem w pobliżu wyspy Greifswalder Oie. Jacht „Down North”, bandery kanadyjskiej, płynął ze Świnoujścia do Oslo. Był to rejs szkoleniowo-stażowy. Szkuner pod wpływem uderzenia podmuchu wiatru o sile ok. 7 stopni w skali Beauforta doznał głębokiego przechyłu. Nie udało się go wyprostować. Położył się prawą burtą na wodzie i już się nie podniósł. 
... Remont szkunera prowadzono w Szczecinie, na nabrzeżu Starówka. Ustalono, że szkuner był zbudowany sposobem gospodarczym w Kanadzie około 1980 r. Później dwukrotnie przeszedł przebudowę.... 
Komisja doszła do wniosku, że po każdej modernizacji zmniejszała się stateczność jednostki. ...

Strona 1 z 5 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/