Forum żeglarskie
https://forum.zegluj.net/

Rejs bez wacht
https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=72&t=19186
Strona 1 z 3

Autor:  Kuracent [ 7 cze 2014, o 09:17 ]
Tytuł:  Rejs bez wacht

Osoby o słabych nerwach proszone są, aby nie czytać dalej, bo możecie przeżyć szok.

Organizator ostatniego mojego rejsu i przy okazji załogant, z którym pływam najwięcej po morzu, zna mnie bardzo dobrze. I wie jak wielką wagę przywiązuje do wacht i regulaminów. Mimo to postawił mi przedziwny warunek:

- A wiesz co ... tak myślę, że z tymi wachtami to przesada. Nie rób wacht!
- Taki rejs się nie może udać. - Odrzekłem z automatu w ułamku sekundy.

Jednak ponieważ lubię wyzwania żeglarskie i intelektualne po chwili dodałem:

- No wiesz! Teoretycznie można spróbować. Ale powiem Ci dlaczego taki rejs się nie uda. Po pierwsze, jak wyobrażasz sobie sterowanie? Tzn. kto niby będzie to robił?
- Ten, kto będzie miał akurat na to ochotę.
- No nie wiem... A w nocy?
- Nie będzie nocnych przebiegów!
- A zmywanie naczyń?
- Wiesz, ja nie lubię takiego wojskowego nakazywania mycia naczyń i tak jak miałeś to w zwyczaju, że każdy wrzuca kubek do zlewu a wachta kambuzowa zmywa.
- Nie widzę tego. Ale zaraz ... Cape pisał kiedyś na Forum, że na rejsy, gdy leci samolotem, zabiera naczynia jednorazowe. To niewiele waży i zajmuje miejsca a jest spora wygoda. Jeśli z kasy jachtowej kupimy 200 szt. talerzy plastikowych, do tego kubki, miski, noże, widelce to mogę przemyśleć brak wacht. Ale bez nocnych przebiegów i krótkie etapy, tak aby w razie braku chętnych do sterowania mógł w ciągu max. 4 godzin dotrzeć do jakiejś mariny. Ale jest jeszcze coś. Kapitanem zerowego rejsu będzie ktoś inny. Ja będę tylko kapitanem formalnym i będę interweniował bardzo rzadko. Na bieżąco zarządzał będzie On. Musi się więc na to zgodzić.

- Co sądzisz o rejsie bez wacht?
- Ja robię tylko takie rejsy!
- No tak. Ale prowadzisz rejsy mazurskie. Przypominam, że gdy płynąłeś rzekami robiłeś jednak wachty. Czy uda się na morzu rejs bez wacht?

Dyskusje były bardzo długie. Zorganizowaliśmy wiele spotkań przedrejsowych.

- Ty byłeś zawsze kukiem a i teraz głównie Ty będziesz gotował. Kto będzie Ci pomagał?
- Kto będzie miał ochotę.Zrobimy kilka dań w Polsce. Nie martw się o to. Te sprawy załatwimy bez Ciebie.

Przyczepiałem się do przeróżnych drobiazgów, aby wykazć, że rejs bez wacht nie uda się. Ale miałem wybór albo będzie to taki rejs albo ... nie odbędzie się wcale.

pzdr,
Andrzej Kurowski

Autor:  piotr6 [ 7 cze 2014, o 09:27 ]
Tytuł:  Re: Rejs bez wacht

I jak wyszło?

Autor:  Zielony Tygrys [ 7 cze 2014, o 09:28 ]
Tytuł:  Re: Rejs bez wacht

zaczyna się :rotfl:
:rotfl: :rotfl:
Andrzeju no i jak cię nie kochać?
człek uziemiony w fabryce a ty taki temat zapodajesz
będzie co czytać :kiss:

Autor:  Colonel [ 7 cze 2014, o 09:52 ]
Tytuł:  Re: Rejs bez wacht

A ja zaraz wychodze w rejs bez wacht, tzn Szwagier pojedzie...

Autor:  gf [ 7 cze 2014, o 10:46 ]
Tytuł:  Re: Rejs bez wacht

Nigdy nie robiłem wacht i niebo nie spadło mi na głowę. Nie wiedziałem, że to wyzwanie żeglarskie i intelektualne. Dzięki Andrzeju, dowartościowałeś mnie ;)

Autor:  boSmann [ 7 cze 2014, o 10:52 ]
Tytuł:  Re: Rejs bez wacht

Kuracent napisał(a):
miałem wybór albo będzie to taki rejs albo ... nie odbędzie się wcale

ja bym zrezygnował
Kuracent napisał(a):
zna mnie bardzo dobrze. I wie jak wielką wagę przywiązuje do wacht i regulaminów

tak trzymaj
Te bezwachtowe rejsy to jakiś nowomodny wynalazek.

To pisałem ja, żeglarz tradycjonalista
:cool:

Autor:  szkunernoga [ 7 cze 2014, o 13:03 ]
Tytuł:  Re: Rejs bez wacht

Wachty wachtami, ale te jednorazowe talerze etc. to IMHO jakaś tragedia.
W jednym rejsie część załogi próbowała je przeforsować, bo oszczędność na czasie i na wodzie.

E he...

To co najgorsze do mycia, czyli gary i patelnie to i tak trzeba myć.
Trzymanie takiego wyginającego się plastikowego talerza na kolanach w kiwającym się (czy nawet nie) kokpicie - sama przyjemność za to. Zwłaszcza, jeżeli na talerzu występuje coś, co wymaga krojenia. Plastikowym nożem. Uroki żeglowania po prostu. :roll:

Tak więc szybko się zbuntowałam i stwierdziłam, że ja po sobie umyję ten talerz + widelec + nóż, tylko niech mi pozwolą jeść z czegoś normalnego.

Już nie wspominam nawet, że i bez tego produkcja śmieci na jachcie jest całkiem spora...

Autor:  waliant [ 7 cze 2014, o 21:34 ]
Tytuł:  Re: Rejs bez wacht

Ja tam nie wiem, ale talerze, takie zwykłe, płaskie, nie są, IMHO, najlepsze. Wolę na jachcie takie półmiseczki, czy jak to nazwać - talerz z wysokim rantem.
Jedzenie trudniej z nich "wylata" :)

Autor:  Nicram [ 7 cze 2014, o 22:32 ]
Tytuł:  Re: Rejs bez wacht

Colonel napisał(a):
A ja zaraz wychodze w rejs bez wacht, tzn Szwagier pojedzie...


Bo ty tylko pod słońcem pływasz!

U mnie szwagrów brak w rodzinie, więc nie steruje jakoś ostatnio, ale czasami zdarza się, że całą noc za sterem posiedzę, bo uwielbiam Bałtyk nocą w każdych warunkach. A co do rejsów bałtyckich, to lajtowe przeloty robi kto chce, trudniejsze np 150 mil w powyżej 5B robię wachty i to się sprawdza.

Autor:  Kuracent [ 8 cze 2014, o 10:57 ]
Tytuł:  Re: Rejs bez wacht

Nicram napisał(a):
A co do rejsów bałtyckich, to lajtowe przeloty robi kto chce, trudniejsze np 150 mil w powyżej 5B robię wachty i to się sprawdza.


To brzmi rozsądnie.

gf napisał(a):
Nigdy nie robiłem wacht i niebo nie spadło mi na głowę.


I tu pojawia się pytanie do Grześka: jak to możliwe? Prowadziłeś rejsy choćby w Norwegii. Nie zdarzały się dłuższe przeloty? W deszczu? Przy silnym wietrze czy sztormie? I cały czas wtedy sterowałeś i byłeś na oku? Nie bardzo wierzę, żeby byli ochotnicy w każdych warunkach.

pzdr,
Andrzej Kurowski

Autor:  Waldi_L_N [ 8 cze 2014, o 21:05 ]
Tytuł:  Re: Rejs bez wacht

Andrzej, zaciekawiłeś mnie. Ale poza rzuceniem haseł wysnuj jakieś wnioski lub napisz jak wyszło ;)

Autor:  Kuracent [ 9 cze 2014, o 10:17 ]
Tytuł:  Re: Rejs bez wacht

szkunernoga napisał(a):
Trzymanie takiego wyginającego się plastikowego talerza na kolanach w kiwającym się (czy nawet nie) kokpicie - sama przyjemność za to. Zwłaszcza, jeżeli na talerzu występuje coś, co wymaga krojenia. Plastikowym nożem. Uroki żeglowania po prostu.


Coś w tym jest. Zwłaszcza przy rozbujanym morzu.
Ale w przypadku naszego, z założenia spokojnego rejsu, sprawdziły się. Co do krojenia: można sobie ułatwiać - kupować krojony chleb lub osoby przygotowujące posiłek kroją normalnym nożem dla wszystkich. Jeśli na obiad byłby schabowy, to istotnie byłby kłopot. U nas podstawą posiłków "od zawsze" jest mielonka. Do tego makaron/ryż i surówka. Albo np. bigos przwieziony z kraju. Tak więc jedzenie plastikowym widelcem nie stanowiło problemu.

Jednak prawie zawsze, w poprzednich rejsach, czy to tych organizowanych przeze mnie, czy inne osoby, nie używaliśmy plastikowych naczyń.
Ale też zawsze były wachty. I miał kto pozmywać. Choć na moich rejsach z nudów sam z siebie zmywałem. Bo jak ma się dobrą załogę i dobrze rozdzieli zadania, to kapitan przez większą część czasu nie ma co robić.

szkunernoga napisał(a):
W jednym rejsie część załogi próbowała je przeforsować, bo oszczędność na czasie i na wodzie.


Co do czasu, to nie jest najbardziej istotne. Bo na jachcie jest go sporo. A co do wody, to oszczędność jest ogromna. W poprzednich rejsach pamiętam, że często kapitanowie starali się reglamentować wodę. Na moich rejsach zawsze trafiałem na "przeciekający zbiornik wody" ;-) Tzn. tak twierdziła załoga:

- Niemożliwe, żebyśmy zużyli 300 litrów w dwa dni! Przecież braliśmy tylko prysznice, używaliśmy wody do gotowania i zmywaliśmy naczynia. Nic więcej!

Inni dodawali:

- A może zbiorniki są niezgodne ze specyfikacją i mają mniej niż 300 litrów?

Wiele razy już chciałem wlewać wodę 15-litrowym wiadrem, aby pokazać, że zmieści się 300 litrów. A potem odczekać kilka godzin i pokazać, że nic nie wycieka, bo nie da się nic dolać.

Tymczasem tym razem zużycie wody było znikome. Na jachcie były czujki zużycia wody każdego ze zbiorników: 0, 1/4, 1/2, 3/4, 1. Tymczasem tylko raz w jednym ze zbiorników ubyło co najmniej 1/4 czyli 37,5 litrów. To bardzo dobry wynik. W dużej mierze przypisuje to właśnie plastikowym naczyniom. Były też inne czynniki:
* Co najmniej raz na dwa dni byliśmy w marinie, gdzie zawsze woda była za darmo, więc dolewaliśmy do pełna.
* Dodatkowo wlewaliśmy wodę do baniaczków 5-litrowych, aby woda do gotowania nie przechodziła przez zbiorniki wody.
* Moja stała załogantka zmonopolizowała zmywanie pozostałych naczyń. Wie Ona jak ważne jest, aby nie zabrakło wody i potrafi oszczędnie zmywać (woda z płynem w zlewie a nie płukanie w bieżącej wodzie).
* Większość załogi preferowała prysznice w marinach. Poza mną chyba nikt nie używał pryszniców jachtowych.

pzdr,
Andrzej Kurowski

Autor:  Były user [ 9 cze 2014, o 11:21 ]
Tytuł:  Re: Rejs bez wacht

Czołem biję Waszmości!!! Jędrek, nie myślałem, że potrafisz ciepnąć literę ;)

Autor:  Kuracent [ 9 cze 2014, o 18:11 ]
Tytuł:  Re: Rejs bez wacht

Waldi_L_N napisał(a):
Andrzej, zaciekawiłeś mnie. Ale poza rzuceniem haseł wysnuj jakieś wnioski lub napisz jak wyszło ;)


W dwa tygodnie po rejsie cała załoga spotkała się na spotkaniu porejsowym, które trwało ponad 6 godzin. To świadczy o tym, że rejs był udany.


A co do wniosków. Taki rejs odpowiednio przygotowany może zakończyć się sukcesem, czyli być bezpieczny i załoga wróci w dobrych nastrojach. Oczywiście mówimy tu o typowych rejsach turystycznych. Andrzej Pochodaj w książce "Kurs na Morze Północne" określa je tak, gdy trwają 8h. dziennie. W czasie tego tygodniowego rejsu zrobiliśmy 44 godziny (w tym 11 na żaglach). No właśnie! To też było uzgodnione, że staramy się pływać możliwie dużo na żaglach. Ale wiadomo było, że jeśli nie osiągamy sensownych prędkości (powiedzmy 3kn), to uruchamiamy silnik. Alternatywą byłoby, że będziemy robić jeszcze krótsze odcinki (i pominąć atrakcyjne porty z zabytkami itd.) albo wypływać przed świtem a dopływać w nocy. Ale to trzeba było ustalić wcześniej. W kontekście braku wacht bardzo dobrym pomysłem było zabranie naczyń jednorazowych.


Czy więc przy rejsach turystycznych w przyszłości będę robił już tylko rejsy bez wacht? Nie wiem. Weźmy np. następny rejs morski, jaki planuję zorganizować: Karaiby w marcu 2015. Pierwsza różnica to będzie taka, że będzie trwał ok. 14 dni a nie 7. O ile w tygodniowym rejsie, gdy ktoś popracuje ciut więcej niż inni, to nie ma większego problemu. Przy dwóch tygodniach byłby większy. Ponadto w przypadku poprzedniego rejsu pływałem już wcześniej po morzu z 6-ma osobami a tylko z jedną nie (ale kilka razy wcześniej widziałem Ją). Tym razem sytuacja będzie diametralnie inna. Z dwoma osobami pływałem wcześniej. A pozostałych nigdy nie widziałem i domyślam się, że wcześniej nie pływali na morzu. Ryzyko systemu bez wacht jest więc znaczne. Trudno powiedzieć jaka będzie frekwencja na spotkaniach przedrejsowych i ile ich będzie (zakładam, że może być tylko jedno ze 100% obecnością). Czy załoga zgodzi się, aby pływać dużo czasu na silniku z autopilotem. Będę pływał w połowie marca podobną trasą jak w tym roku. Zaglądam do opinii zrejsu. Zrobiliśmy 87 godzin (w tym 58 na żaglach) - razem 346 mil.

Kolejna sprawa. W moim rejsie większość osób żeglowała wcześniej na morzu. Wiedzieli więc jak się zachować, w czym i jak mogą pomóc? W rejsie karaibskim będzie inaczej. Normalnie zrobiłbym 3 wachty (ja też byłbym w tym przypadku w wachtach). W każdej byłaby więc osoba opływana i z łatwością mogłaby przyuczać swoich współwachtowiczów. A jeśli nie będzie wacht? Obawiam się, że zapanuje rozleniwienie.
'
I tu dochodzimy do głównego problemu. Moim zdaniem system bezwachtowy prowadzi do tego, że ogromną większość prac wykonuje wtedy kapitan. Niektórym to odpowiada. Taki "ojciec załogi". Czasem prosi o przytrzymanie jakiejś linki. Ale generalnie sam cały czas steruje, stawia żagle, refuje, gotuje, nalewa wodę i paliwo do zbiornika i wszystko inne. W przypadku tego rejsu byłem w doskonałej sytuacji. Był kapitan zerowego rejsu morskiego. Ja z definicji miałem jak najmniej robić i rzadko interweniować. Niezbyt często zgłaszałem się do prac. No chyba, że wiała mocna czwórka i sterowanie było czystą przyjemnością. To czy kapitan zerowego rejsu będzie zachęcał załogę np. do zmiany Go za sterem czy nie - nie interesowało mnie zbytnio. Kapitan przyzwyczajony do rejsów mazurskich brał to na siebie. Rzadko prosił kogokolwiek o pomoc. Czasem zastąpił Go ktoś przy sterze. Ale rzadko. Stało się to co przewidywałem... Tak to już jest z tymi bezwachtowymi rejsami...

BTW Kapitan zerowego rejsu morskiego to temat ciekawy sam z siebie, na zupełnie inny wątek...

pzdr,
Andrzej Kurowski

Autor:  Jaromir [ 9 cze 2014, o 18:29 ]
Tytuł:  Re: Rejs bez wacht

Kuracent napisał(a):
Moim zdaniem system bezwachtowy prowadzi do tego, że ogromną większość prac wykonuje wtedy kapitan. .../cut/... Tak to już jest z tymi bezwachtowymi rejsami...

Eeeech, albo pływasz z samymi patafianami, albo nie wiesz zupełnie o czym piszesz...

Autor:  plitkin [ 9 cze 2014, o 18:50 ]
Tytuł:  Re: Rejs bez wacht

Kuracent napisał(a):
I tu dochodzimy do głównego problemu. Moim zdaniem system bezwachtowy prowadzi do tego, że ogromną większość prac wykonuje wtedy kapitan. Niektórym to odpowiada. Taki "ojciec załogi". Czasem prosi o przytrzymanie jakiejś linki. Ale generalnie sam cały czas steruje, stawia żagle, refuje, gotuje, nalewa wodę i paliwo do zbiornika i wszystko inne.


Andrzejku, popływaj z kimś na bezwachtowych rejsach. Przestaniesz pisać takie rzeczy.

Nie widzę potrzeby robienia wacht by ktoś ugotował obiad lub nalał wodę do zbiornika. Nigdy nie robiłem wacht w Twoim rozumieniu tego słowa i, znowuż, nigdy nie miałem problemu, że pracuję najwięcej lub cały czas się stresuję. Ja jadę na odpoczynek - staram się nie stresować w takich rejsach.

Jeszcze jedno: osobiście nie do końca mi pasuje nazywanie takich rejsów turystycznymi. Preferuję nazwę: rekreacyjne.

Autor:  Moniia [ 9 cze 2014, o 19:20 ]
Tytuł:  Re: Rejs bez wacht

Kuracent napisał(a):
(..)Co do krojenia: można sobie ułatwiać - kupować krojony chleb lub osoby przygotowujące posiłek kroją normalnym nożem dla wszystkich. Jeśli na obiad byłby schabowy, to istotnie byłby kłopot. U nas podstawą posiłków "od zawsze" jest mielonka. Do tego makaron/ryż i surówka. Albo np. bigos przwieziony z kraju. Tak więc jedzenie plastikowym widelcem nie stanowiło problemu.
(...)

Zanotować - nie wpaść nigdy na głupi pomysł pływania z Andrzejem, bo z głodu padnę... Co za wykwintna kuchnia ;)

Kuracent napisał(a):
(..). W czasie tego tygodniowego rejsu zrobiliśmy 44 godziny (w tym 11 na żaglach). No właśnie! To też było uzgodnione, że staramy się pływać możliwie dużo na żaglach. Ale wiadomo było, że jeśli nie osiągamy sensownych prędkości (powiedzmy 3kn), to uruchamiamy silnik. (...)


Chyba jesteśmy z innej bajki... Jacht żaglowy z definicji posiada napęd pomocniczy w postaci silnika, nie główny...jeśli te 25 procent czasu to jest "pływanie dużo na żaglach" to ja chyba nie rozumiem podstawowych założeń ;)

Autor:  Cape [ 9 cze 2014, o 20:09 ]
Tytuł:  Re: Rejs bez wacht

Bez wacht można pływać bez problemu.
Jednakże bez wacht nie da się umyć garów !!! No nie da się. :rotfl:
Dlatego powinny być wyłącznie wachty kambuzowe :lol:
Jak komuś to nie pasuje, to pizza na telefon !!! :lol:
Na koszt wachty oczywizda :rotfl:

Autor:  piotr6 [ 9 cze 2014, o 20:11 ]
Tytuł:  Re: Rejs bez wacht

po tym też czasem trzeba sprzątać :D

Autor:  bury_kocur [ 9 cze 2014, o 20:57 ]
Tytuł:  Re: Rejs bez wacht

Kuracent napisał(a):
W dużej mierze przypisuje to właśnie plastikowym naczyniom.


Jędruś - zmywa sie na wodzie ZABURTOWEJ ...
Patrz na moje usta -ZABURTOWEJ... :rotfl: :rotfl: :rotfl:
Na to idzie 90 % zuzycia wody na jachcie ...
Wybiaraj jachty z systemem takiej wody jako wody alternatywnej do kambuza a skończy sie Twój HERCKLEKOT ... :lol: :lol: :lol:
Pzdr
Kocur

Autor:  Cape [ 9 cze 2014, o 21:22 ]
Tytuł:  Re: Rejs bez wacht

bury_kocur napisał(a):
Jędruś - zmywa sie na wodzie ZABURTOWEJ

Oczywiście, zawsze można wiadrem nabrać, jak ynstalacja do doopy.
Myć się też można wodą zaburtową, nawet myć zęby.
Tylko panie (podobno, bo tak twierdzą) nie mogą myć włosów słoną. Ale po co myć włosy ??? :rotfl:

Autor:  Moniia [ 9 cze 2014, o 21:49 ]
Tytuł:  Re: Rejs bez wacht

No niestety, srednio się da słoną długie włosy. Znaczy, dać się da, nie wypadną, ale najprzyjemniejsze w dotyku to one nie są wtedy..

Natomiast da sie i działa umycie ich w słonej, splukanie szamponu w słonej i dopiero po wypłukaniu z szamponu wypłukanie w słodkiej wodzie aby pozbyć się soli. Zużycie nagle dużo mniejsze.

Autor:  Moroszka [ 9 cze 2014, o 21:56 ]
Tytuł:  Re: Rejs bez wacht

W bardzo słonej pewnie nie, ale myłam w Bałtyku w pobliżu Zatoki Fińskiej - z zadziwiająco dobrym efektem.

Autor:  Janna [ 9 cze 2014, o 22:00 ]
Tytuł:  Re: Rejs bez wacht

Ja myłam w słonej wodzie chorwackiej i greckiej. Były sztywniejsze, ale całkiem ładnie się układały. :-)

Autor:  Maar [ 9 cze 2014, o 22:33 ]
Tytuł:  Re: Rejs bez wacht

@Monia, a Ty pływałaś latem po chorwackich wodach? Bywa, że te 25% czasu na żaglach to i tak dużo.

Jeśli chodzi o plasticzane talerze, to w sobotę byliśmy z Olkiem w Szczecinie zapełnić achterpik czym-się-da, żeby mniej wydać na Falklandach. Oprócz różnistych mielonek, pasztetów i innych puszek, wzięliśmy 1000 szt talerzy. Tak wiemy, że nie starczy, ale i tak będzie o 1000 mniej do umycia. Ile słodkiej wody wychodzi do spłukania 1 szt? Mierzył ktoś? :-)

Janna napisał(a):
Ja myłam w słonej wodzie chorwackiej i greckiej. Były sztywniejsze, ale całkiem ładnie się układały.
Ładnej kobiecie w każdej fryzurze ładnie :-)
Natomiast zastanawiam się po co w morzu myć włosy? Że niby ktoś to zauważa?

I znowu nawiążę do Szczecina. Taka (mniej więcej) rozmowa się odbyła w Makro przy regale z chusteczkami nawilżonymi do mycia ciała:
- Może by tak wziąć?
- Pogięło Cię? Po co? Masz zamiar się brudzić?
- Wolałbym się czuć świeżo.
- Weźmiesz dwie pary majtek, będziesz często zmieniać i będziesz czuł się świeżo.
:-)

Autor:  Kurczak [ 9 cze 2014, o 22:37 ]
Tytuł:  Re: Rejs bez wacht

Ech, nie ma jak gąbka i ręcznik......
Czasami zazdroszczam łysowatym :lol:

Autor:  bury_kocur [ 9 cze 2014, o 22:39 ]
Tytuł:  Re: Rejs bez wacht

bury_kocur napisał(a):
zmywa sie na wodzie ZABURTOWEJ ...


No Qrcze - ja o zmywaniu naczyń.... :lol:

Cape napisał(a):
nie mogą myć włosów słoną.

Moniia napisał(a):
średnio się da słoną długie włosy.

Moroszka napisał(a):
myłam w Bałtyku


A Wy o jakiś włosach .... :rotfl: :rotfl:

Cape napisał(a):
Ale po co myć włosy ???


Miłe Panie - Włosy przed rejsem ścina sie na 2,2 mm - wtedy mycie w takiej słonej wodzie daje sie wykonać ...
Pzdr
Kocur

Autor:  Moniia [ 9 cze 2014, o 23:03 ]
Tytuł:  Re: Rejs bez wacht

Kocurze, za długo odrastają ;)
Marek, myję je dla własnej przyjemności a nie dla wyglądania :)
Marek 2 - cały czas twierdzę, że 25 procent czasu na żaglach i założenie o pływaniu dużo na żaglach nijak do siebie nie pasują. Czy w Chorwacji czy na Bałtyku. Ale ja się nie znam, ja nie tylko truskawki ale i grapefruit'a cukrem traktuję :D

Autor:  Kuracent [ 10 cze 2014, o 13:31 ]
Tytuł:  Re: Rejs bez wacht

bury_kocur napisał(a):
Miłe Panie - Włosy przed rejsem ścina sie na 2,2 mm - wtedy mycie w takiej słonej wodzie daje sie wykonać ...
Pzdr
Kocur


Skąd te 2.2mm? Ja zawsze ścinam na 6mm czyli 1/4 cala (po marynarsku).

Dodam, że na spotkaniach przedrejowych zalecałem 6mm.

pzdr,
Andrzej Kurowski

Autor:  Maar [ 10 cze 2014, o 14:22 ]
Tytuł:  Re: Odp: Rejs bez wacht

Kuracent napisał(a):
Dodam, że na spotkaniach przedrejowych zalecałem 6mm.
Dziewczynom tez? :-)

Strona 1 z 3 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/