Forum Żeglarskie

Zarejestruj | Zaloguj

Teraz jest 24 lip 2025, o 02:52




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 100 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: 2 sty 2017, o 20:04 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 28 lis 2011, o 08:57
Posty: 12595
Lokalizacja: Gdańsk
Podziękował : 1768
Otrzymał podziękowań: 4264
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
Juziu napisał(a):
że każdy z nich mieszkał u Innuitów. Nansen chyba z konieczności, Peary świadomie terminował, a Amundsen podczas NWP uprawiał mieszankę.


To prawda, i stąd psy, które okazały się na Antarktydzie, wtedy, najlepszym wyborem.

Nansen na przejście Grenlandii zabrał za mało tłuszczu, do tego miał problem z wodą (mało paliwa?). To była wpadka, na pierwszej wyprawie, ale przeszli.
O Pearym wiem mało, poza tym, że odmroził palce u nóg i że poruszał się maksymalnie szybko (to chyba on powiedział w wywiadzie, że zdobycie bieguna zawdzięcza maszynce do gotowania, na której woda gotowała się 10 minut a nie godzinę).
Amundsen jedzenia miał zawsze dużo (już w NWP nie popełnił błędu), za to ludzi mało (co się wiąże) ;)

_________________
Strona jachtu: http://www.zpokladu.pl



Za ten post autor waliant otrzymał podziękowanie od: Juziu
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 2 sty 2017, o 21:00 

Dołączył(a): 28 wrz 2012, o 11:37
Posty: 312
Podziękował : 262
Otrzymał podziękowań: 166
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
Ja o Pearym też niewiele, poza tym, że bardzo ostre były publiczne zmagania między nim i Cookiem i robił kilka podejść, w międzyczasie ucząc się życia innuickiego, a chyba nawet zatargał do iglo żonę na zimę ;). Obaj, jak wiemy, bieguna północnego nie zdobyli (obu nie zdobyli, ale może podkreślę, że północny). Obaj prawdopodobnie wierzyli, że zdobyli, a Cook umarł jako zniszczony i przegrany człowiek w przeciwieństwie do Peary'ego. Choć Cook z tego co pamiętam coś tam przeskrobał.

Mam pod ręką, to pozwolę sobie zacytować Dobrowolskiego: " Szczytem tych "hec polarnych" był znany wszystkim wyścig biegunowy Cook - Peary, zwada karczemna na wielka skalę, w której grubjanin Peary i oszust, czy też po prostu warjat Cook całą publiczność amerykańską rozdzielić zdołali na wrogie obozy wypluwające na siebie obelgi iście demokratyczne, tu i owdzie poparte amerykańskim boksem...."
Tak o koledze z zimowania? ;).
A wracając do Amundsena, to jedyny jaki mam z nim problem, to taki, że uważam taką kradzież marzeń za nie w porządku :(.
J


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 2 sty 2017, o 21:07 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 28 lis 2011, o 08:57
Posty: 12595
Lokalizacja: Gdańsk
Podziękował : 1768
Otrzymał podziękowań: 4264
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
Juziu napisał(a):
Obaj, jak wiemy, bieguna północnego nie zdobyli (obu nie zdobyli, ale może podkreślę, że północny).

A wiemy na pewno, że Peary nie zdobył? Są kontrowersje, ale pewności nie ma. Nie dowiemy się już, ale mimo wszystko przyjmuje się, że on był tym pierwszym. Zwłaszcza że próbował wiele razy i docierał coraz dalej. Ale nie upieram się.

Juziu napisał(a):
A wracając do Amundsena, to jedyny jaki mam z nim problem, to taki, że uważam taką kradzież marzeń za nie w porządku

Co masz na myśli? Bo nie rozumiem.

_________________
Strona jachtu: http://www.zpokladu.pl



Za ten post autor waliant otrzymał podziękowanie od: Juziu
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 2 sty 2017, o 21:33 

Dołączył(a): 28 wrz 2012, o 11:37
Posty: 312
Podziękował : 262
Otrzymał podziękowań: 166
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
waliant napisał(a):
A wiemy na pewno, że Peary nie zdobył? Są kontrowersje, ale pewności nie ma. Nie dowiemy się już, ale mimo wszystko przyjmuje się, że on był tym pierwszym. Zwłaszcza że próbował wiele razy i docierał coraz dalej. Ale nie upieram się.

Wiemy na pewno. Ja prywatnie od pasjonata Północy, ale choćby tu się potwierdza:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Biegun_północny
Pisząc o kradzieży marzeń mam na myśli "gwałtowny i nagły" odwrót od próby zdobycia bieguna północnego i wyprzedzenie Scotta w próbie zdobycia południowego.
J


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 2 sty 2017, o 21:42 

Dołączył(a): 28 wrz 2012, o 11:37
Posty: 312
Podziękował : 262
Otrzymał podziękowań: 166
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
Nie wiem co z tym linkiem, chyba się poddam i trzeba przekopiować. Przepraszam.
A dobra przekopiuję:
Pierwszym człowiekiem, który twierdził, że dotarł do bieguna, był amerykański lekarz i badacz polarny Frederick Albert Cook. Miał tego dokonać 22 kwietnia 1908 w towarzystwie dwóch Eskimosów (Ahwelaw i Etukishook), jednak nie był w stanie dostarczyć przekonujących dowodów swojej bytności na biegunie.

Pierwsza udokumentowana ekspedycja naukowa w to miejsce odbyła się 6 kwietnia 1909. Wojskowy inżynier Robert Edwin Peary, jego pracownik, czarnoskóry Amerykanin Matthew Henson oraz czterech Eskimosów (Ootah, Seegloo, Egingway i Ooqueah) wyruszyli, by zdobyć biegun. Do niedawna uważano, że im się udało, jednak w roku 1996 została przeprowadzona dokładna analiza nowo odkrytych zapisków Perry’ego. Wykazała ona, iż ekipie badawczej do postawienia stopy na biegunie zabrakło 32 km.

Pierwszym niepodważalnym wydarzeniem był przelot Roalda Amundsena oraz amerykańskiego sponsora Lincolna Ellswortha nad biegunem północnym. Lot odbył się sterowcem Norge, zaprojektowanym i pilotowanym przez Włocha Umberto Nobile. Lot ze Svalbardu na Alaskę odbył się w 1926.

3 maja 1952 podpułkownik U.S. Air Force Joseph O. Fletcher oraz porucznik William P. Benedict wylądowali na geograficznym biegunie północnym.
J


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 2 sty 2017, o 21:52 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 28 lis 2011, o 08:57
Posty: 12595
Lokalizacja: Gdańsk
Podziękował : 1768
Otrzymał podziękowań: 4264
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
Juziu napisał(a):
Wiemy na pewno.


Aaaa, w tym sensie. No ja bym jednak zaliczył, bo to już błąd pomiaru.

Juziu napisał(a):
gwałtowny i nagły" odwrót od próby zdobycia bieguna północnego i wyprzedzenie Scotta w próbie zdobycia południowego.


No tak. Marketingowo zadziałał. Ale wiesz, mimo wszystko Scott był naprawdę źle przygotowany. I nie wrócił do bazy, wszyscy zginęli, więc ten rekord byłby taki sobie. Też oczywiście wg mnie.

Sens wrócenia/niewrówcenia, sens zdobywania bieguna tylko w jedną stronę widać wyraźnie jak się pomyśli o Shackletonie. Też mógłby być pierwszy, ale bez udanego powrotu to już nie to samo.

_________________
Strona jachtu: http://www.zpokladu.pl



Za ten post autor waliant otrzymał podziękowanie od: Juziu
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 2 sty 2017, o 22:33 

Dołączył(a): 28 wrz 2012, o 11:37
Posty: 312
Podziękował : 262
Otrzymał podziękowań: 166
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
waliant napisał(a):
No ja bym jednak zaliczył, bo to już błąd pomiaru.

To zaliczamy ;). 32 km to wydaje się być i dużo i mało w tamtych warunkach.
Amundsen wystrzegł się tego na południowym, krążąc dodatkowo, nie pamiętam w jakich "zapasowych" odległościach się poruszali.
waliant napisał(a):
No tak. Marketingowo zadziałał. Ale wiesz, mimo wszystko Scott był naprawdę źle przygotowany. I nie wrócił do bazy, wszyscy zginęli, więc ten rekord byłby taki sobie. Też oczywiście wg mnie.

Sens wrócenia/niewrówcenia, sens zdobywania bieguna tylko w jedną stronę widać wyraźnie jak się pomyśli o Shackletonie. Też mógłby być pierwszy, ale bez udanego powrotu to już nie to samo.

Zgadzam się, zwłaszcza z pierwszym akapitem. Po prostu mnie to zawsze raziło.
Faktem też jest, że nie wiadomo co by było ze Scottem gdyby nie wpadł Amundsen. Ja jednak myślę, że została im zabrana cała motywacja. Pozostał tylko obowiązek. Dodam jeszcze tylko, że Scott stopniowo odsyłał "padających" towarzyszy także z dwunastu umarło ich czterech. Spróbuję o tym coś więcej przy okazji:).

Co do drugiego akapitu, to ja z kolei nie zrozumiałem :).
"Nieudaność" powrotu to śmierć.
J



Za ten post autor Juziu otrzymał podziękowanie od: Marian Strzelecki
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 2 sty 2017, o 22:44 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 28 lis 2011, o 08:57
Posty: 12595
Lokalizacja: Gdańsk
Podziękował : 1768
Otrzymał podziękowań: 4264
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
Juziu napisał(a):
"Nieudaność" powrotu to śmierć.


No właśnie. I wtedy ten rekord już jest trudny do uznania, czyli to co wyżej pisałem.

P.S. Racja, że nie wszyscy zginęli, "tylko" ci z bieguna. Motywacja im na pewno siadła, ale czy dotarliby mimo wszystko do bazy, nie wiemy.

_________________
Strona jachtu: http://www.zpokladu.pl



Za ten post autor waliant otrzymał podziękowanie od: Juziu
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 2 sty 2017, o 22:59 

Dołączył(a): 28 wrz 2012, o 11:37
Posty: 312
Podziękował : 262
Otrzymał podziękowań: 166
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
waliant napisał(a):
No właśnie. I wtedy ten rekord już jest trudny do uznania, czyli to co wyżej pisałem.

Ok :). Nie pomyślałem w kategoriach rekordu, ale masz rację.
Nasunęła mi się sytuacja z Mount Everest'em i Mallory'm i Irvine'm. Są bojownicy udowadniający, że zdobyli szczyt i chyba sporo za tym przemawia. Jednak, tak jak mówisz, to niczego nie zmieni.
J


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 4 sty 2017, o 20:46 

Dołączył(a): 28 wrz 2012, o 11:37
Posty: 312
Podziękował : 262
Otrzymał podziękowań: 166
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
Wkradły się trochę smutne tematy, więc pozwolę sobie, w międzyczasie, w ramach relaksu... :D
Niczym nie ryzykuję, bo to rodacy wszak ;) .

J


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 4 sty 2017, o 23:34 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 kwi 2009, o 16:10
Posty: 13996
Podziękował : 10551
Otrzymał podziękowań: 2485
Uprawnienia żeglarskie: Nie odebrany plastik
Kiedyś to było śmieszne ?

MJS

_________________
"Wolność? co to takiego?" ja
"Gdy wszyscy grają to samo - szukam dyrygenta" K.Szewczyk

Wspomnij: Orwella i Huxleya.


Zapraszam na "fejsa":

"Dla tych co nie lubią szerokich ruf ;-)"
"Marian Strzelecki"
oraz
https://planyjachtow.pl/


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 5 sty 2017, o 07:46 

Dołączył(a): 28 wrz 2012, o 11:37
Posty: 312
Podziękował : 262
Otrzymał podziękowań: 166
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
Marian Strzelecki napisał(a):
Kiedyś to było śmieszne ?

Tak przypuszczam Marianie :). Trzeba chyba mieć zamiłowanie do skrajnego absurdu, a to już kwestia indywidualna.
J


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 6 sty 2017, o 03:18 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 kwi 2009, o 16:10
Posty: 13996
Podziękował : 10551
Otrzymał podziękowań: 2485
Uprawnienia żeglarskie: Nie odebrany plastik
Juziu napisał(a):
Marian Strzelecki napisał(a):
Kiedyś to było śmieszne ?
Tak przypuszczam Marianie :). Trzeba chyba mieć zamiłowanie do skrajnego absurdu, a to już kwestia indywidualna. J

Miewam, ale okresowo np. Ministerstwo niepotrzebnych kroków uwielbia-łem (kiedyś).
...dziś mi się tylko kojarzy. :-( :-(
MJS

_________________
"Wolność? co to takiego?" ja
"Gdy wszyscy grają to samo - szukam dyrygenta" K.Szewczyk

Wspomnij: Orwella i Huxleya.


Zapraszam na "fejsa":

"Dla tych co nie lubią szerokich ruf ;-)"
"Marian Strzelecki"
oraz
https://planyjachtow.pl/



Za ten post autor Marian Strzelecki otrzymał podziękowanie od: Juziu
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 6 sty 2017, o 04:37 

Dołączył(a): 28 wrz 2012, o 11:37
Posty: 312
Podziękował : 262
Otrzymał podziękowań: 166
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
Marian Strzelecki napisał(a):
Miewam, ale okresowo np. Ministerstwo niepotrzebnych kroków uwielbia-łem (kiedyś).

Wybacz Marianie, ze sprostuję. Ministerstwo głupich kroków:).
Może Twoje trzeba odświeżyć? ;) . Pamiętasz może skomentowanie: "nasza biegaczka nie ma już tej świeżości w kroku?" :). To chyba było o Pani Szewińskiej.
J



Za ten post autor Juziu otrzymał podziękowanie od: Marian Strzelecki
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 6 sty 2017, o 14:17 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 kwi 2009, o 16:10
Posty: 13996
Podziękował : 10551
Otrzymał podziękowań: 2485
Uprawnienia żeglarskie: Nie odebrany plastik
Juziu napisał(a):
Wybacz Marianie, ze sprostuję. Ministerstwo głupich kroków:).

Znaczy; wpierw napisałem dobrze, ale potem poprawiłem na lepiej ... tu się nie da odświeżyć, z pustego nie nalejesz ;)

MJS

ps
Wracając do "igraszek zimowych" co tam u naszej samotniczki ?

_________________
"Wolność? co to takiego?" ja
"Gdy wszyscy grają to samo - szukam dyrygenta" K.Szewczyk

Wspomnij: Orwella i Huxleya.


Zapraszam na "fejsa":

"Dla tych co nie lubią szerokich ruf ;-)"
"Marian Strzelecki"
oraz
https://planyjachtow.pl/



Za ten post autor Marian Strzelecki otrzymał podziękowanie od: Juziu
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 6 sty 2017, o 14:38 

Dołączył(a): 28 wrz 2012, o 11:37
Posty: 312
Podziękował : 262
Otrzymał podziękowań: 166
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
Marian Strzelecki napisał(a):
Wracając do "igraszek zimowych" co tam u naszej samotniczki ?

Dzięki Marianie, że pytasz. Jest dobrze:). Z 2/3 pokonanej drogi, robi się powoli 3/4.
na razie info z fejsa:
06.01.2017
087° 05.816S, 081° 46.241W
"Witam Wszystkich - z pozycji już powyżej 87 st. S. Na pewno bliżej niż dalej :). Ale tak jak w górach nie podaje się odległości w kilometrach, tylko w czasie przejścia, tak ja nie będę podawać żadnych odległości. Nie chcę także zgadywać czasu dojścia, powiem tylko, że już 5 dzień cały czas idę pod górę.
Do końca grudnia, przez 6 tygodni doszłam z poziomu morza do 1600 m.n.p.m. A w ciągu ostatnich 5 dni dotarłam na poziom około 2100 m. Teraz, przez kolejne 4 dni też mam sporo pod górę, muszę dojść na płaskowyż na wysokość ponad 2600 metrów. Potem - finał - jeszcze ok. 200 metrów do góry, ale powinno być już łagodniej
i na osiągnięcie wysokości Bieguna - 2835 m.n.p.m. będę miała, jak planuję, około 10 dni.
Codziennie do przejścia mam sporo więcej niż wynika to z mapy. Chociażby teraz, od kilku dni teren wokoło jest bardzo pofałdowany i cały dzień raz idę trochę pod gore, potem w dół, potem znowu pod górę ... Na wysokości 2000 m.n.p.m. byłam już 3 razy :)
Geograficzny biegun południowy leży na wysokości 2835 metrów nad poziomem morza, ale wysokość odczuwalna dla organizmu to 3610 m n.p.m. Dzieje się tak, ponieważ w tym miejscu warstwa atmosfery jest cieńsza, a ciśnienie powietrza jest niższe.
Muszę cały czas pilnować się aby nie popełniać błędów wynikających chociażby ze zmęczenia. Bardzo ważne jest dokładne przestrzeganie planu dnia. Priorytetem jest marsz, rozbijanie i zwijanie obozu, codzienny meldunek satelitarny do bazy ALE, przygotowanie posiłków i spanie przez minimum 6 godzin, pomiędzy 24:00 a 06:00 lokalnego czasu (czyli 04:00 - 10:00 czasu polskiego). Na resztę - jak czyszczenie kuchenki, przepakowanie pulek (sanek), sortowanie jedzenia, "mycie", sprawdzenie czy nic nie wymaga naprawy, a wreszcie - na pisanie maili takich jak ten - mam w ciągu doby łącznie 40 minut. Dlatego proszę - wybaczcie, ze może za rzadko do Was piszę...
Dokładna realizacja planu dnia to już rytuał, ale w tych warunkach nie można niczego zaniedbywać, ani niczego robić niedokładnie. Bo tutaj żadnej taryfy ulgowej po prostu nie ma. Najtrudniejsze jest chyba poranne wygrzebywanie z ciepłego śpiwora ;) W trakcie dnia staram się iść w miarę równo, stałym rytmem. Jednak od pewnego czasu wprowadziłam jedną zmianę. Dwie godziny przed końcem dnia (ale dalej w pełni słońca, które tutaj nie zachodzi), czyli dwie godziny przed planowanym rozbiciem obozu, przyspieszam starając się iść na maks moich możliwości. Wiem, że czasu dużo nie zostało...
Śnieg ciągle miękki, a to bardzo ogranicza poślizg pulek (sanek). Temperatura powietrza około minus 20 st. C. Sporo chmur. Dzisiaj dla podkreślenia piękna otaczającej przyrody było też trochę słońca. Pogoda powoli się zmienia - czuć już nadciągającą antarktyczną zimę. Cały czas przeciwny wiatr około 20 węzłów (ok. 40 km/h). Znowu pojawiają się dodatkowe śnieżne zaspy (zastrugi). Ale akurat tego się tutaj spodziewałam.
Pozdrawiam Wszystkich,
Gocha"
https://www.facebook.com/SamotnieNaBiegun/
J
P.s. Musimy się Marianie kiedyś umówić na wątek o kosmitach. Ja z przyjemnością :)



Za ten post autor Juziu otrzymał podziękowanie od: Marian Strzelecki
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 6 sty 2017, o 14:47 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 kwi 2009, o 16:10
Posty: 13996
Podziękował : 10551
Otrzymał podziękowań: 2485
Uprawnienia żeglarskie: Nie odebrany plastik
Juziu napisał(a):
Musimy się Marianie kiedyś umówić na wątek o kosmitach. Ja z przyjemnością :)

Zaczął bym od teorii płaskiej ziemi jako bliższej żeglarzom. :-P
MJS

ps
W temacie Antarktydy mamy też dużo:

i ciekawie, a nawet współcześnie:

_________________
"Wolność? co to takiego?" ja
"Gdy wszyscy grają to samo - szukam dyrygenta" K.Szewczyk

Wspomnij: Orwella i Huxleya.


Zapraszam na "fejsa":

"Dla tych co nie lubią szerokich ruf ;-)"
"Marian Strzelecki"
oraz
https://planyjachtow.pl/



Za ten post autor Marian Strzelecki otrzymał podziękowanie od: Juziu
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 6 sty 2017, o 16:24 

Dołączył(a): 28 wrz 2012, o 11:37
Posty: 312
Podziękował : 262
Otrzymał podziękowań: 166
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
Nie obraź się, ale:
Juziu napisał(a):
Musimy się Marianie kiedyś umówić na wątek o kosmitach.

Kiedyś;).
Proponuję, 10 - go maja. 2017 r. Na forum. W samo południe.
Dzięki, za filmiki. Pomogą mi się przygotować ;).
J


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 6 sty 2017, o 18:50 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 kwi 2009, o 16:10
Posty: 13996
Podziękował : 10551
Otrzymał podziękowań: 2485
Uprawnienia żeglarskie: Nie odebrany plastik
Juziu napisał(a):
Kiedyś;).
Proponuję, 10 - go maja. 2017 r. Na forum. W samo południe.

Lepszą datą będzie 1 kwietnia kilka ciekawych tematów już w ten dzień zaczynałem. :cool:
MJS

_________________
"Wolność? co to takiego?" ja
"Gdy wszyscy grają to samo - szukam dyrygenta" K.Szewczyk

Wspomnij: Orwella i Huxleya.


Zapraszam na "fejsa":

"Dla tych co nie lubią szerokich ruf ;-)"
"Marian Strzelecki"
oraz
https://planyjachtow.pl/



Za ten post autor Marian Strzelecki otrzymał podziękowanie od: Juziu
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 6 sty 2017, o 22:05 

Dołączył(a): 28 wrz 2012, o 11:37
Posty: 312
Podziękował : 262
Otrzymał podziękowań: 166
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
Marian Strzelecki napisał(a):
1 kwietnia

Juziu napisał(a):
W samo południe.

Jesteśmy umówieni :).
J



Za ten post autor Juziu otrzymał podziękowanie od: Marian Strzelecki
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 7 sty 2017, o 16:06 

Dołączył(a): 28 wrz 2012, o 11:37
Posty: 312
Podziękował : 262
Otrzymał podziękowań: 166
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
Wracam na ziemię czyli do Gosi.
Pozostało ok. 300 km.
Wygląda na to, że końcówka drogi będzie bardzo emocjonująca, Gosia musi bowiem zdążyć na ostatni samolot. No i musi jej wystarczyć jedzenia.
Krótki wywiad satelitarny w Wyborczej pozwolę sobie przytoczyć w całości:

" Małgorzata Wojtaczka z drogi na biegun południowy: Brakuje czasu na zachwycanie się - Żeby sobie po prostu posiedzieć i popatrzeć na śnieg niesiony wiatrem. Wolałabym iść wolniej, spokojniej, ale muszę się spieszyć, żeby codziennie robić po 20 km - mówi Małgorzata Wojtaczka, która za niecałe trzy tygodnie może zostać pierwszą Polką, która dojdzie na biegun południowy. Musi się spieszyć, bo zbliża się antarktyczna zima.

31 grudnia minęło sześć tygodni od początku jej wyprawy. Ruszyła z zatoki Hercules Inlet. Do pokonania miała ok. 1200 km. 6 stycznia do bieguna południowego pozostało jej ok. 320 km. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, Polka dotrze do celu za niecałe trzy tygodnie.

Od pięciu dni ma pod górkę. Doszła na wysokość 2100 m n.p.m. Biegun południowy znajduje się 700 metrów wyżej. Wojtaczka śpi po jakieś 6 godzin dziennie, na pisanie maili z relacjami ma ok. 40 min. Reszta dnia to marsz na nartach, rozbijanie i zwijanie obozu, krótkie przerwy na posiłki i naprawy. Średnia temperatura powietrza wynosi teraz ok. – 20 stopni Celsjusza. Ostatnio Wojtaczka zmaga się z przeciwnym wiatrem o prędkości ok. 40 km/godz.

Dominik Szczepański: Masz ciarki?

Małgorzata Wojtaczka: Tak, pojawiają się, gdy przypominam sobie, gdzie jestem. Mam też ciarki, kiedy uświadamiam sobie, że poruszam się po wielkiej przestrzeni, na której nikogo nie ma. Ciągle robi to na mnie wrażenie.

Jest ci zimno?

– Nie, do tej pory nie było mi zimno. Mam dobre buty i ciepłe wkładki. Ubieram się tak, żeby nie marznąć. Do zimna można się poza tym przyzwyczaić. Na Antarktydzie jest sucho, a zimno o wiele bardziej odczuwa się w wilgotnym powietrzu.

Czego najbardziej ci brakuje?

– Czasu na zachwycanie się. Żeby sobie po prostu posiedzieć i popatrzeć na śnieg niesiony wiatrem. Wolałabym iść wolniej, spokojniej, ale muszę się spieszyć, żeby codziennie robić po 20 km [musi się spieszyć, bo zbliża się antarktyczna zima. Do końca stycznia uczestnicy sportowych wypraw muszą opuścić kontynent].

Dużo czasu zajmuje rozbijanie obozu, jedzenie, dbanie o siebie, czasochłonne są drobne naprawy, reperowanie dziur w rękawiczkach i skarpetkach. To nie jest tak, że można sobie przyjść po południu i powolutku rozstawiać biwak. Muszę się spieszyć.

Brakuje mi domowego jedzenia, racuchów i białego sera ze śmietanką. Ale największą ochotę mam na słodycze. Zabrałam cukierki, batoniki, czekoladę, które zjadam podczas przerw, ale jakbym miała tego dwa razy więcej, to też bym zjadła.".

Czego się najbardziej boisz?

– Pogody, która wciąż jeszcze może mnie zaskoczyć. Myślę o silnych wiatrach i niskich temperaturach. Obawiam się też szczelin. Za dwa-trzy dni powinnam dojść do połowy 87 stopnia szerokości geograficznej południowej. Tam szczelin już nie powinno być.

Czego się nie spodziewałaś?
– Nie spodziewałam się, że opady śniegu będą tak duże. Przez ostatnie lata tak nie było, teraz trafiłam na anomalię pogodową. Któregoś dnia wykopywałam dziurę w śniegu. Spadło go 30-40 cm na dużym obszarze. Przez taki śnieg bardzo ciężko się ciągnie pulki. Sanki nie mają poślizgu i trzeba się namęczyć, jakby ciężar był o wiele większy. Kiedy droga wiedzie w dół, to też nie jest łatwo, bo pulki same nie zjeżdżają i również trzeba je ciągnąć.

Nie spodziewałam się też, że słońca będzie aż tak dużo.

Jak radzisz sobie z samotnością?

– W ogóle mi ona nie przeszkadza. Dobrze się z nią czuję. Nie rozmawiam ze sobą na głos. Zastanawiam się nawet, jak to będzie, gdy wrócę do rzeczywistości. Jak się poczuję, gdy dookoła będą ludzie? Dużo rozmyślam, ale w domu przecież też to robię."



http://wyborcza.pl/7,154902,21210203,ma ... rects=true
J



Za ten post autor Juziu otrzymał podziękowanie od: Marian Strzelecki
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 9 sty 2017, o 18:35 

Dołączył(a): 28 wrz 2012, o 11:37
Posty: 312
Podziękował : 262
Otrzymał podziękowań: 166
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
Gosia pędzi, a ja zostawię już w spokoju Oates’a walczącego z elektronicznym pingwinem gigantem z mackami ;).

Zajmę się, między innymi, prawdziwym Lawrence’em Oates’em, który wg. chyba nie tylko mnie był niezwykłym człowiekiem, a umarł w bardzo godny sposób, w okolicznościach, w których trudno zachować ludzką godność.
Spróbuje po kolei. Przepraszam za jakość reprodukcji.
Trochę już z Waliantem (dzięki) naszkicowaliśmy dramatyczne tło wydarzeń, które miały miejsce w latach 1910/1912 w Antarktyce.
W 1910 r. wyrusza w kierunku Antarktydy kmdr Robert Falcon Scott na sprawdzonym już statku „Terra Nova”, żeby dokończyć dzieło Shackleton’a czyli pokonać cała trasę do bieguna uzupełnioną o brakujące 180 km.
Niedługo po Scotcie wyrusza na południe (w celu opłynięcia Hornu i zaatakowania bieguna północnego od Zachodu, jak twierdzi uparcie) Roald Amundsen na „Framie” (chyba jedynym w tamtych czasach statku zbudowanym specjalnie do operowania w lodach), życzliwie użyczonym przez Fidtjofa Nansena i rząd norweski. Amundsen już wie (kilka miesięcy przed wypłynięciem pojawia się informacja o zdobyciu bieguna północnego), że ruszy w stronę Antarktydy, ale nie informuje o tym nikogo oprócz brata Leonarda; w późniejszym czasie poinformowany był jeszcze porucznik Thorvald Nielsen co jest zrozumiałe, gdyż to on przejmuje komendę nad „Framem” po opuszczeniu go przez ekipę lądową. Załoga dowiaduje się dopiero w Funchal na Maderze i jak jeden mąż decyduje się na kontynuowanie, znacznie różnej od zamierzonej, wyprawy.

3 stycznia 1911 r. „Terra Nova” dociera do Bariery Lodowej Rossa, a kilka dni później do Cieśniny McMurdo gdzie powstaje istniejący do dziś obóz.
14 stycznia natomiast „Fram” dopływa do odległej od wspomnianej cieśniny o ok. 650 km Zatoki Wielorybów. Budując w tym miejscu na lodowcu osadę Framheim, już na wstępie Amundsen zyskuje 110 km krótszej drogi względem Scotta.

W tym samym czasie „kręci się” po okolicy japońska, o dziwo, wyprawa na statku „Kainan Maru” pod dowództwem porucznika Nobu Shiraze, która trochę się „pokręci” i odpłynie do Nowej Zelandii. Wróci na wiosnę, ekipa lądowa odwiedzi nawet Framheim i wybierze się w kierunku bieguna osiągając 80 stopień. Nie wiem na pewno czy Japończycy mieli zakusy (nierealne raczej) na biegun, ale sądząc po bardzo nieprzyjemnym opisie Dobrowolskiego (wyjątkowo nie zacytuję, choć zżerają wieloryby), coś mogło być na rzeczy.

Wypada mi choć trochę porównać obie wyprawy. Nie chcę się za bardzo „pastwić” nad organizacją Scotta, ale jakiekolwiek próby porównań wypadają zdecydowanie na korzyść Amundsena. Właściwie wszystko je różni.
Załącznik:
R.F.Scott_A.B.D_Wyprawy polarne..jpg
R.F.Scott_A.B.D_Wyprawy polarne..jpg [ 309.35 KiB | Przeglądane 4121 razy ]

Począwszy od statku: stary wielorybnik kontra solidny i sprawdzony w kilkuletnich zmaganiach z lodem Północy statek polarny o odpowiednim kształcie kadłuba (unoszonym a nie miażdżonym przez lód), demontowanymi sterem i śrubą.
Załoga i stosunki w niej panujące. U Scotta to hierarchia służbowa, a nawet wojskowa.
U Amundsena, mocno „zżyty” zespół, który wskoczy w ogień (odpowiednikiem może być szczelina). Wszyscy mają równe prawa.

Transport. Tak, to niewątpliwie pięta achillesowa Scotta. Pomimo złych doświadczeń Shackletona i własnych, ponownie decyduje się na koniki – 19 sztuk (nie szetlandzkie czy syberyjskie, lecz mandżurskie, jak z kolei pisze Scott) i sanie motorowe – 3 sztuki, z których jedne toną przy rozładunku. Koniki padają jak muchy, sanie odmawiają posłuszeństwa i muszą być porzucone na 225 kilometrze. Oprócz tego konie wymagają dużej ilości paszy, są delikatne i gorzej znoszą mróz, co powoduje późniejsze ruszenie w drogę w oczekiwaniu na wyższe temperatury. No i zapadają się w śniegu, Oates popełnia błąd i nie zabiera ze sobą skórzanych łapci, odpowiedników ludzkich rakiet śnieżnych, które być może poprawiły by trochę sytuację.
Amundsen nie może się nadziwić wyborowi Scotta, nazywa to jakimś fatalnym nieporozumieniem. Sam zabiera 91 psów, z których po zimowaniu robi się ponad setka.
Załącznik:
R.Amundsen_A.B.D._Wyprawy_polarne..jpg
R.Amundsen_A.B.D._Wyprawy_polarne..jpg [ 265.39 KiB | Przeglądane 4121 razy ]

Wyposażenie również się różni. Choć brytyjska wyprawa jest bogato wyposażona, to zdecydowanie mniej przemyślane są decyzje dotyczące konkretnych jego elementów. A decyzje te mogą mieć opłakane skutki. Przykładowo, zamarzały bańki z naftą powodując wyciek paliwa. Można się domyśleć jak ważna jest możliwość topienia śniegu i przygotowywania gorących posiłków.
Norweska wyprawa zaś niczego nie zostawia opatrzności. Dosłownie każdy element wyposażenia jest sprawdzony, przemyślany i dostosowany do spodziewanych warunków. Nawet skrzynki umieszczone na saniach mają specjalne, małe „luki” i nie wymagają ich odpinania w celu sięgnięcia po jakąś rzecz. To tak przykładowo, bo ergonomia i oszczędzanie energii są tu na najwyższym poziomie. Daje o sobie znać doświadczenie nabyte od mistrzów przetrwania w takich warunkach – Inuitów.

Zabezpieczenie drogi to też majstersztyk w wykonaniu Norwegów. Ponad 3 tony żywności porozkładanych w równomiernie w składach. Doskonale oznaczonych tyczkami z flagami i wysokimi kopcami ze śniegu. Sama droga między nimi, prawie do samego bieguna również ma powbijane co 15 km opisane tyczki. Mało tego, po trasie rozrzucane są suszone ryby. Istny, żywy autopilot.
U Scotta znacznie mniejsze i słabiej oznaczone obozy żywnościowe powodują stratę czasu i energii.

Chyba już wystarczy tych porównań. Chociaż może jeszcze dwa słowa o morale i kondycji uczestników. Już była o tym mowa, ale jeszcze dopiszę. Wbrew temu co pisze Amundsen w swoich książkach, a pisze, że choć późno (nie chciał wcześniej bo Scott „drażliwy jest”) poinformował Scotta o zmianie celu. Jeśli tak było, to informacja nie dociera do adresata i gdy Scott dostaje hiobową wieść od eksplorującego okolice Zatoki Wielorybów Cambpell'a, jest wyraźnie zaskoczony i wstrząśnięty, lecz zapisuje w swoich dziennikach z pozornym spokojem: „[...] Wiadomość ta wywołała tylko jedną myśl w mojej głowie, że postąpimy najwłaściwiej i najmądrzej, jeśli będziemy nadal robić swoje tak, jak gdyby nic nie zaszło. Bez obaw i bez paniki iść naprzód dokładając wszelkich starań, by osiągnąć swój cel ku chwale naszej Ojczyzny. [...]”. W gruncie rzeczy co mu innego pozostało?
Dodam jeszcze, że Norwegowie w świetnej kondycji, od dziecka obeznani z nartami mają jasno sprecyzowany cel: dotrzeć do bieguna.
Brytyjczycy chcą upiec dwie pieczenie: biegun i badania naukowe, co już zakrawa na istne szaleństwo, gdy zbaczają z trasy po skamieniałe eksponaty naukowe i „taszczą” je ze sobą, aż do samego końca.

Pora wrócić do samej drogi, co nawet w przypadku zespołu Amundsena nie jest niedzielnym wypadem i lekką przejażdżką. Zdarzają się wpadnięcia do szczelin, szczęśliwie bez strat w ludziach i sprzęcie. Amundsen zalicza mały falstart ruszając już 8 września i zmuszony niskimi temperaturami wraca do Framheimu, skąd ponownie i już nieodwracalnie startują 20 października. Wcześniejsza próba jest o tyle cenna, że uświadamia Norwegowi zbyt liczny skład wyprawy i z początkowych 8 ludzi i 72 psów, zespół zostaje okrojony 5 i 52. Pozostają oprócz dowódcy: Wisting, Bjaaland, Hansen i Hassel. Imion psów nie dam rady wymienić, jednym z dzielniejszych był Peary.
Bez nadzwyczajnych w takich okolicznościach wydarzeń 16 grudnia1911 r. docierają (wg swoich obliczeń) do bieguna i na wszelki wypadek robią jeszcze 20 km w trzech kierunkach, a następnego dnia jeszcze kręgi o promieniu 10 i 7 km i to ten dzień uznaje się za datę zdobycia bieguna południowego.
Na biegunie pozostaje namiot wraz z listem do króla Haakona i prośbą do Scotta o przekazanie go w przypadku śmierci w drodze powrotnej, co jak wiemy nie nastąpiło i Amundsen w niezłej kondycji wraz ze wszystkimi towarzyszami dociera bezpiecznie do obozu zimowego.
Scott w tym czasie jest bardzo daleko... .
Załącznik:
Amundsen_na_biegunie_rep.._Zdobycie_bieguna_poludniowego._R.A..jpg
Amundsen_na_biegunie_rep.._Zdobycie_bieguna_poludniowego._R.A..jpg [ 289.09 KiB | Przeglądane 4121 razy ]

Nie udało się jesienią przewieźć wszystkich zapasów na ląd i trzeba na to poświęcić początek wiosny. To i wyjątkowo późna wiosna powodują, że dwunastoosobowy zespół wyrusza dopiero 2 listopada, a piątka z nich (nie jak błędnie wcześniej pisałem o czwórce) biegun osiąga dopiero 18 stycznia 1912 r. Idą pieszo, ostatni konik pada 270 km od bieguna. Zapewne widok norweskiego namiotu to najbardziej przykry widok w ich życiu.
Scott: „[...] Zbudowaliśmy kopiec, zatknęliśmy na nim naszą biedną znieważoną flagę angielską i fotografujemy się [...]”. A później: „[...] Odwracamy się więc tyłem do celu naszych dążeń, a przed nami 800 mil drogi wymagającej wielkiego wysiłku – żegnajcie nasze sny czarowne! [...]”.
Załącznik:
Scott_na_biegunie.rep.Ostatnia_wyprawa_Scotta.R.F.S..jpg
Scott_na_biegunie.rep.Ostatnia_wyprawa_Scotta.R.F.S..jpg [ 314.19 KiB | Przeglądane 4121 razy ]

Straszliwy to powrót, dokładnie opisany. Jest to jeden z najbardziej udokumentowanych i wstrząsających opisów męki i agonii. Pierwszy umiera wydawało się, najsilniejszy - Evans (17 luty). Następnie (17 marca) Oates który nie mogąc już iść o własnych siłach (był ciągnięty na saniach przez towarzyszy) „odciąża” towarzyszy odchodząc w nocy w szalejący huragan i mrok. Nigdy nie zostaje odnaleziony.
Na koniec pozostaje mi oddać głos Robertowi Scottowi:
„Czwartek 29 marca. Od 21 marca szaleje nieustannie sztorm z WSW i SW. 20 mieliśmy paliwa na dwie filiżanki herbaty na każdego i żywności zaledwie na dwa dni.
mieliśmy paliwa na 2 filiżanki herbaty na każdego i żywności zaledwie na 2 dni. Codziennie Byliśmy gotowi wyruszyć do naszego składu odległego o 11 mil (Wilson i Bowers podejmowali próby – dop. Juziu), lecz poza progiem namiotu szalała istna zadymka. Nie sądzę, byśmy mogli mieć jeszcze nadzieje na poprawę naszego położenia. Wytrwamy do końca, lecz oczywiście stajemy się coraz słabsi i koniec nie może być daleki. Szkoda, nie myślę jednak, bym mógł jeszcze pisać. R. Scott”
I ostatni dopisek: „Na Boga, zajmijcie się naszymi bliskimi”.
Ostatnia trójka zostaje odnaleziona dopiero 8 miesięcy później przez ekipę ratunkową, która obudowuje namiot z ciałami wyrąbanym lodem a na zatkniętym krzyżu pojawia się cytat z Tennysona:

„Walczyć,
poszukiwać,
znaleźć,
i nie ugiąć się”

Znaleziono dzienniki i listy Scotta, w tym bardzo osobiste. Nie chcę się w to więcej wgłębiać, zwłaszcza w tym wątku, który z założenia miał być radosny. Wszak Gosię uszczęśliwia sama droga i wszystko wskazuje na to, ze sam biegun i jakiekolwiek podejście „sportowe”, jest dla niej kwestią o wiele mniej istotną. Co by tu jeszcze dodać... . Może jedynie, że cieszę się, że stacja, która znajduje się na biegunie nazywa się Scott - Amundsen.
J



Za ten post autor Juziu otrzymał podziękowanie od: waliant
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 11 sty 2017, o 14:00 

Dołączył(a): 28 wrz 2012, o 11:37
Posty: 312
Podziękował : 262
Otrzymał podziękowań: 166
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
Gosia dobija do 200 km. od celu, a czasu mało, bo ok. 14 dni.
W przerwie opowiastek, dla odprężenia,(albo wręcz przeciwnie) pozwolę sobie załączyć link do artykuliku o Larsenie, ale tym razem o Lodowcu Larsena który ma ochotę (tak jak ja ) oderwać się od tego wszystkiego :) .

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pog ... 1,1,0.html

Trzeba będzie przenieść brytyjską stację Halley VI, a właściwie pozwolić żeby sama się przeniosła gdyż może prawie sama łazić, choć w gruncie rzeczy to jeździć na nartach:

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pog ... 0,1,0.html



Dołożę jeszcze reklamówke samej stacji, gdyż jest fajna. Stacja znaczy.


J


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 11 sty 2017, o 15:58 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 2 lip 2010, o 09:24
Posty: 2793
Lokalizacja: Norge
Podziękował : 96
Otrzymał podziękowań: 332
Uprawnienia żeglarskie: hm...
Gosia dobija, a Johanna zdążyła na biegunie być i wrócić! Miała tempo dziewczyna!
http://solosister.se/en/uncategorized/i-did-it/



Za ten post autor zosta otrzymał podziękowanie od: Juziu
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 12 sty 2017, o 12:08 

Dołączył(a): 28 wrz 2012, o 11:37
Posty: 312
Podziękował : 262
Otrzymał podziękowań: 166
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
zosta napisał(a):
Gosia dobija, a Johanna zdążyła na biegunie być i wrócić! Miała tempo dziewczyna!

Super :). Pogratulować Johannie!

Ja muszę przeprosić, bo niestety nie wyrobię się z zadeklarowanym opisaniem wypraw Shackleton'a na "Endurance" i Mawson'a na "Aurorze". Wspaniałych wypraw (choć ta pierwsza zupełnie inaczej przebiegała niż miała, a i druga miała swoje problemy), które, jak się twierdzi, kończą okres heroicznych wypraw antarktycznych.
Postaram się coś skrobnąć o polskiej bytności na białym kontynencie, co wydaje mi się bardziej istotne, a teraz spróbuję się "wykpić" linkami do filmów które opowiadają o powyższych wyprawach.

Sam jestem zdziwiony, ale jest w całości na jutubie fabularna wersja losów "Endurance" i jego załogi. Film zrobiony z rozmachem, ale ja nie do końca akceptuję Kenneth'a Branagh'a.
No, za mientki jest, ale to rzecz gustu. Film z polskim lektorem:



Druga część:



Wersja dokumentalna, niestety w obcym języku, ale za to z przepięknymi zdjęciami Franka Hurley'a:



O Mawson'ie natomiast taki film, również w lengłydżu:


J



Za ten post autor Juziu otrzymał podziękowanie od: Marian Strzelecki
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 15 sty 2017, o 11:29 

Dołączył(a): 28 wrz 2012, o 11:37
Posty: 312
Podziękował : 262
Otrzymał podziękowań: 166
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
Gosia ok. 160 km. od bieguna.
Znalazła czas, żeby skrobnąć:

"Pozdrawiam z pozycji: 088° 35.263S, 082° 28.307W.
Czyli ponad 1000 km marszu za mną, a Biegun wydaje się już stosunkowo niedaleko. Według map, w linii prostej to około 160 km. Jednak wszystko jeszcze może się zdarzyć. Od tygodnia narasta we mnie niepokój - czy wszystko się uda. Ostatnie dni dają trochę w kość.
Jestem już na płaskowyżu powyżej 2600 m n.p.m., więc strome podejścia są za mną. Jest zimno i raczej niekorzystny wiatr, ale na to byłam przygotowana. Niestety świeży śnieg bardzo spowalnia, a ciągnięcie pulek kompletnie bez poślizgu przypomina treningi z ciągnięciem opon po piasku. Aby osiągać planowany dzienny dystans muszę teraz jeszcze trochę wydłużyć codzienny czas marszu.
Na swojej drodze napotykam kilka rodzajów śniegu i lodu. Ostatnio wszystko jest jednak pokryte grubą warstwą śniegu, najczęściej świeżego, czasem przewianego. Do tego śnieżno-lodowe zaspy (zastrugi) i chmury przelatujące nisko nad głową.
Im bliżej Bieguna tym zimniej. Z relatywnie "ciepłego" minus 15 do minus 20 st. C – dzisiaj jest już minus 30 C. To dodatkowe wyzwanie. Muszę bardzo dbać, aby się nie wychłodzić. Najlepiej sprawdza się ubieranie "na cebulkę": na wełnianą bieliznę nakładam polar, potem primaloft i wreszcie kurtkę puchową, a do marszu - kurtka z membraną goretex. Na postojach - gruba obozowa kurtka puchowa. Muszę także pamiętać o ochronie skóry - na dłonie i twarz tłuste kremy i oczywiście specjalne gogle. Konieczne jest także zabezpieczenie energetyczne "od środka". W menu tłuste potrawy, w praktyce po prostu do wszystkiego, poza herbatą , dodaję oliwę, aby zwiększyć kaloryczność tego co jem.
Jest jeszcze jedna sprawa. Presja czasu. Konieczność nadkładania drogi na początku, podczas obchodzenia głębokich szczelin lodowych, a w końcu grudnia omijanie wielu zasp (zastrug), ale przede wszystkim ten niesamowity śnieg, zupełnie bez poślizgu. Wszystko to powoduje, że mój marsz trwa tydzień dłużej niż zakładaliśmy planując wyprawę. To także oznacza, że powoli kończą się moje zapasy żywności. Kilka dni temu kierownictwo centrum logistycznego Antarctic Logistics & Expeditions (ALE) z bazy Union Glacier zaoferowało zrobienie samolotowego zrzutu z tygodniowym pakietem żywności. Jednak podziękowałam. Już wcześniej wygospodarowałam dodatkowe racje na ostatnie dni. Po konsultacji z Zespołem Brzegowym wyprawy i po przeliczeniu kalorii (dziękuję dietetykom w Polsce), lekko zmieniłam menu. Powinno starczyć Pomoc z zewnątrz nie jest konieczna! Jeszcze daję radę
Pozdrawiam wszystkich,
Gocha.
P.S. Wiem, że w niedzielę - 15 stycznia rozbrzmiewa Wielka Orkiestra. Jej muzyka dochodzi także na Antarktydę W ostatnich latach, razem z Przyjaciółmi także brałam udział w "orkiestrowaniu". Tym razem jestem chyba za daleko i raczej sama . Tutaj nawet łączność satelitarna jest rzadkim luksusem. Ale obiecuję, że za rok - jeśli Jurek O. przyjmie - zaofiaruję do licytacji mój wierny czekan, który teraz towarzyszy mi przez całą Antarktydę.
G".
https://www.facebook.com/SamotnieNaBiegun/

Ja "szukam" polskich śladów i jest ich sporo. Nie wiem czy to wynika z naszych zaszłości historycznych, czy z mentalności, ale wcześniej czy później jakiś Polak skądś wylezie. Jeszce chwilę mi to zajmie niestety.
J
P. s. Pozdrawiam sąsiedni wątek (o ile można pozdrowić wątek) narciarski.
Może Waliant się zbieguni, lub zgrenlandzi, bo chyba już dawno się zmorenił? ;)



Za ten post autor Juziu otrzymał podziękowania - 3: Colonel, Marian Strzelecki, taka_jedna
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 15 sty 2017, o 14:05 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 28 lis 2011, o 08:57
Posty: 12595
Lokalizacja: Gdańsk
Podziękował : 1768
Otrzymał podziękowań: 4264
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
Juziu napisał(a):
Może Waliant się zbieguni, lub zgrenlandzi, bo chyba już dawno się zmorenił?


Ech, szkoda mówić. Na razie pozostańmy przy morenach, na to jeszcze mnie stać. :roll:

_________________
Strona jachtu: http://www.zpokladu.pl



Za ten post autor waliant otrzymał podziękowanie od: Juziu
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 17 sty 2017, o 07:47 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 kwi 2009, o 16:10
Posty: 13996
Podziękował : 10551
Otrzymał podziękowań: 2485
Uprawnienia żeglarskie: Nie odebrany plastik
waliant napisał(a):
Na razie pozostańmy przy morenach,

Tych dennych? ;)

_________________
"Wolność? co to takiego?" ja
"Gdy wszyscy grają to samo - szukam dyrygenta" K.Szewczyk

Wspomnij: Orwella i Huxleya.


Zapraszam na "fejsa":

"Dla tych co nie lubią szerokich ruf ;-)"
"Marian Strzelecki"
oraz
https://planyjachtow.pl/


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 17 sty 2017, o 08:00 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 28 lis 2011, o 08:57
Posty: 12595
Lokalizacja: Gdańsk
Podziękował : 1768
Otrzymał podziękowań: 4264
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
Marian Strzelecki napisał(a):
Tych dennych?

Czołowe są ciekawsze ;)

I znów offtop i znów przyjdzie leśniczy(na) i wywali wszystkich harcowników z "lasu"... Może i słusznie.

_________________
Strona jachtu: http://www.zpokladu.pl



Za ten post autor waliant otrzymał podziękowanie od: Marian Strzelecki
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 17 sty 2017, o 12:49 

Dołączył(a): 28 wrz 2012, o 11:37
Posty: 312
Podziękował : 262
Otrzymał podziękowań: 166
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
waliant napisał(a):
Na razie pozostańmy przy morenach, na to jeszcze mnie stać.

Moreny nie są złe, a ta konkretna to nawet piękna jest. Niektórzy mają przykładowo Górkę Szczęśliwicką jedynie na podorędziu :).
waliant napisał(a):
I znów offtop i znów przyjdzie leśniczy(na) i wywali wszystkich harcowników z "lasu"... Może i słusznie.

Trza się będzie schować się w studni ;).
J


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 100 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4  Następna strona


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 76 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
cron
[ Index Sitemap ]
Łódź motorowa | Frezowanie modeli 3D | Stocznia jachtowa | Nexo yachts | Łodzie wędkarskie Barti | Szkolenia żeglarskie i rejsy NATANGO
Olej do drewna | SAJ | Wypadki jachtów | Marek Tereszewski dookoła świata | Projektowanie graficzne


Wszystkie prawa zastrzeżone. Żaden fragment serwisu "forum.zegluj.net" ani jego archiwum
nie może być wykorzystany w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody właściciela forum.żegluj.net
Copyright © by forum.żegluj.net


Nasze forum wykorzystuje ciasteczka do przechowywania informacji o logowaniu. Ciasteczka umożliwiają automatyczne zalogowanie.
Jeżeli nie chcesz korzystać z cookies, wyłącz je w swojej przeglądarce.



POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL