Forum żeglarskie
https://forum.zegluj.net/

Dlaczego nie lubię elektronicznej nawigacji..
https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=73&t=17424
Strona 1 z 1

Autor:  Moniia [ 15 gru 2013, o 11:28 ]
Tytuł:  Dlaczego nie lubię elektronicznej nawigacji..

...pomimo uwielbienia dla elektroniki?

Od zawsze przekonywano mnie, że przecież długotrwała awaria systemu gps nie jest za bardzo możliwa w obecnych czasach, że to, że tamto...

A ja, coraz bardziej im więcej żegluję przekonywałam się, że w zdaniu o przewidywaniu nieprzewidywalnego jest sporo racji.

Pamiętam newsy o zakłócaniu sygnałów gps przez Północną Koreę (przez wiele miesięcy na wodach południowej wspołimienniczki), a teraz coś z podwórka dużych statkow:

http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/ ... l-na-skaly

Autor:  Maar [ 15 gru 2013, o 11:41 ]
Tytuł:  Re: Dlaczego nie lubię elektronicznej nawigacji..

Ale co awaria układu sterowania ma wspólnego z elektroniczną nawigacją?

Nie to, żebym wierzył ślepo pismakom, ale wszystkie artykuły w sieci opisujące wypadek Amorelli, zawierają informację o awarii układu sterowania. Nie wiem jak jest zbudowany układ sterowania na promie, ale być może są tam jakieś siłowniki elektryczne, jakiś komputer zarządzający ich pracą, jakieś układy elektroniczne badające wychylenie płetwy i to - wnioskuję na podstawie informacji z netu - było przyczyną wypadku.

Swoją pozycję to zapewne oni znali bardzo dokładnie. Z tym, że była to niezwykle licha pozycja.

Autor:  zosta [ 15 gru 2013, o 11:46 ]
Tytuł:  Re: Dlaczego nie lubię elektronicznej nawigacji..

We wskazanej informacji mowa o awarii systemu sterowania, a nie o problemach z elektroniczną nawigacją. Odnosząc się jednak do wyższości jednego nad drugim, bardziej prawdopodobne jest wystąpienie długotrwałego zachmurzenia nie pozwalającego na określenie pozycji z gwiazd, niż awaria systemu gps. Owszem, na wypadek awarii wszelkich źródeł zasilania i innych kataklizmów dobrze mieć sekstant, almanach i umiejętność ich używania, ale i bez tego, zawsze gdzieś się przecież trafi.

Autor:  Nicram [ 15 gru 2013, o 11:57 ]
Tytuł:  Re: Dlaczego nie lubię elektronicznej nawigacji..

Moniia napisał(a):
długotrwała awaria systemu gps


Takie tam gdybanie to tak samo jak bateria padnie w kalkulatorze. Proste liczenie w słupku nikomu nie zaszkodzi oczywiście trzeba to wcześniej pojąć.

Autor:  Maar [ 15 gru 2013, o 12:08 ]
Tytuł:  Re: Dlaczego nie lubię elektronicznej nawigacji..

zosta napisał(a):
zawsze gdzieś się przecież trafi
GDZIEŚ robi znaczącą różnicę :-)

zosta napisał(a):
bardziej prawdopodobne jest wystąpienie długotrwałego zachmurzenia nie pozwalającego na określenie pozycji z gwiazd
Wikingowie ten problem rozwiązali za pomocą słonecznego kamienia :-)

Chyba już kiedyś pisałem o rosyjskim (pewnie nie tylko Rosjanie wydają takowe) atlasie oceanów. Pozycję (a przynajmniej jedną z linii pozycyjnych) można ustalać z zasolenia (w tym na różnych głębokościach), rodzaju planktonu, występowania określonych gatunków ssaków/ptaków i innych dziwacznych dla przeciętnego nawigatora "rzeczy" :-)
Dodam, że w atlasie o którym piszę, każda mapa jest w dwunastu wersjach - na każdy miesiąc inna.

Autor:  zosta [ 15 gru 2013, o 12:16 ]
Tytuł:  Re: Dlaczego nie lubię elektronicznej nawigacji..

Maar napisał(a):
Pozycję (a przynajmniej jedną z linii pozycyjnych) można ustalać z zasolenia...

A czy z dokładnością pozwalającą omijać alandzkie wysepki? :D

Autor:  Maar [ 15 gru 2013, o 12:21 ]
Tytuł:  Re: Dlaczego nie lubię elektronicznej nawigacji..

zosta napisał(a):
A czy z dokładnością pozwalającą omijać alandzkie wysepki?
O pozycji z zasolenia (i w ogóle atlasie oceanów) pisałem w kontekście twojego ubolewania nad brakiem słońca a nie wypadku promu.

Autor:  zosta [ 15 gru 2013, o 12:25 ]
Tytuł:  Re: Dlaczego nie lubię elektronicznej nawigacji..

Maar napisał(a):
twojego ubolewania nad brakiem słońca

Lepiej bym tego nie ujął. :mrgreen:

Autor:  Moniia [ 15 gru 2013, o 15:32 ]
Tytuł:  Re: Dlaczego nie lubię elektronicznej nawigacji..

Nie wiem, co czytacie, ja przeczytałam w linkowanej informacji to co niżej:
Cytuj:
Prawdopodobnie przyczyną zejścia promu z szlaku żeglugowego koło skalistych wybrzeży wysp była awaria sieci elektrycznej statku. Przerwa w dopływie prądu wyłączyła na chwilę system sterowania jednostką. Fińskie służby ratownicze poinformowały już, że na miejsce awarii promu skierowano ekipę nurków, którzy zbadają dno statku. Jednostki ratownicze ze Szwecji i Finlandii śmigłowcami lecą na miejsce wypadku.


Wiec mówimy o awarii elektryki. I stad ten przykład. Awarii elektryki na jachtach podejrzewam jest wiecej, niż na statkach tych rozmiarów.

Autor:  Cape [ 15 gru 2013, o 15:35 ]
Tytuł:  Re: Dlaczego nie lubię elektronicznej nawigacji..

Moniia napisał(a):
Awarii elektryki na jachtach podejrzewam jest wiecej, niż na statkach tych rozmiarów.

Ale na jachtach nie prowadzi to do utraty sterowności.

Autor:  Sajmon [ 15 gru 2013, o 16:08 ]
Tytuł:  Re: Dlaczego nie lubię elektronicznej nawigacji..

Kolumb nie mógł lubić elektroniki ale bezbłędnie trafił do Indii, gdzie do dzisiaj indianie co prawda żyją juz tylko w rezerwatach, ale za to mają koncesję na kasyna gry.

Natępne posty w tym wątku wysyłajcie telegraficznie, lub umyślnym konno.

Autor:  Colonel [ 16 gru 2013, o 11:51 ]
Tytuł:  Re: Odp: Dlaczego nie lubię elektronicznej nawigacji..

Jednak nie tylko w polityce zdarza Ci sie glupio prowokować

Autor:  junak73 [ 26 gru 2013, o 22:46 ]
Tytuł:  Re: Dlaczego nie lubię elektronicznej nawigacji..

zosta napisał(a):
Owszem, na wypadek awarii wszelkich źródeł zasilania i innych kataklizmów dobrze mieć sekstant...

kpt. Tomasz Cichodzki w rejsie "Polską Miedzią" dookoła świata go nie miał i dopłynął do celu, mimo masy awarii elektroniki i zasilania.

Autor:  ZyciePoZyciu [ 31 gru 2013, o 15:37 ]
Tytuł:  Re: Dlaczego nie lubię elektronicznej nawigacji..

Cape napisał(a):
Ale na jachtach nie prowadzi to do utraty sterowności.


Na ELTANINIE prowadzi. Do wyłączenia autopilota, który normalnie prowadzi łódkę w każdych okolicznościach. Autopilot jest sterowany, wybiórczo, albo kompasem fluxgate'owym albo kompasem satelitarnym. Ta druga opcja przydaje się w wysokich szerokościach, oczywiście oba urządzenia zasilane prądem z baterii akumulatorów żelowych, których są dwie sztuki,po 120 Ah każda, ładowane osobno z dwu alternatorów po 50A każdy,lub też oczywiście z lądu za pomocą baterii prostowników prądem po 16 A, lub też agregatu Mini-Sole 8KW poprzez te same prostowniki. Prócz tego bateria rozruchowa do agregatu i dwie osobne baterie rozruchowe do silnika głównego. Baterie rozruchowe ładowane tylko z alternatorów.
Przez pięć miesięcy ciągłej eksploatacji ani razu nie wystąpiły problemy z prądem. Atonomiczność komputera nawigacyjnego, AISa i włączonejnanasłuch UKFki (bez radaru) ponad dwanaście empirycznych godzin z jednej baterii.
Na fotografii poniżej, dwunasto voltowy komputer nawigacyjny z 32GB odporną na wstrząsy pamięcią flesh zastosowaną jako twardy dysk urządzenia. Windows XT obsługujący informacje z odbiornika NAVTEX oraz nawigcję elektroniczną przy pomocy aktualizowanej C-mapy umieszczonej też na karcie flash, w dedykowanym czytniku (pomarańczowe pudełko pod sufitem). Oprogramowanie SOB z pełną obsługą sygnałów AIS, którego odbiornik GPS służył jako źródło sygnału nawigacyjnego. (AIS klasy B w prawym górnym rogu fotografii). Poniważ wszystkie anteny, obu kompasów, AISa a więc i GPSa miściły się na bezanmaszcie, to w momencie, kiedy realnie zagroziła nam jego utrata, dołaczyliśmy sygnał z dodatkowego GPSa, umieszczonego na dachu nadbudówki i kablem USB bezpośrednio połączonego z komputerem. Widoczny na zdjęciu monitor teżjest urządzeniem zasilanym wprost z 12voltowego akumulatora.
Na wszelki wypadek w bakiście wędrował sobie z nami drugi, dokładnie taki sam komlet urządzeń do nawigacji. Czyli zapasowy, taki sam, kompuyer i monitor dwunasto voltowy.
Bez prądu mielibyśmy poważne kłopoty.

Pozdrowienia noworocznie - Jarek Czyszek

Autor:  M@rek [ 31 gru 2013, o 15:51 ]
Tytuł:  Re: Dlaczego nie lubię elektronicznej nawigacji..

Dlatego, gdyby to zalezalo odemnie na taki jacht dokupilbym dobry samoster wiatrowy :)

Autor:  zosta [ 31 gru 2013, o 15:58 ]
Tytuł:  Re: Dlaczego nie lubię elektronicznej nawigacji..

ZyciePoZyciu napisał(a):
Na ELTANINIE

Pięknie, tylko okropny bałagan w kablach.

Autor:  Cape [ 31 gru 2013, o 16:00 ]
Tytuł:  Re: Dlaczego nie lubię elektronicznej nawigacji..

M@rek napisał(a):
dokupilbym dobry samoster wiatrowy

Np. taki :D

Załączniki:
PB060044.jpg
PB060044.jpg [ 110.55 KiB | Przeglądane 2604 razy ]

Autor:  ZyciePoZyciu [ 31 gru 2013, o 16:13 ]
Tytuł:  Re: Dlaczego nie lubię elektronicznej nawigacji..

M@rek napisał(a):
dokupilbym dobry samoster wiatrowy


Niewątpliwie jest todobry pomysł i wiele jachtów pływających na północ takie urządzenia posiada, ale jako urządzenie dodatkowe do autopilota. Współczesny jacht i współcześni żeglarze bez prądu nie funkcjonują, nawet zakładając nawigację elektronicznąna tablecie, to jest to tylkokilka godzin zanim siębateria nie wyładuje. Prąd to łączność, ciepło pozycja, bezpieczeństwo.
Na ELTANINIE nawet do gotowania posiłków mieliśmy dwupalnikową kuchenkę elektryczną 230 voltów i bezprzewodowy czajnik elektryczny do gotowania wody na herbatę. Aby wypić herbatę trzeba było odpalać agregat, chyba, że herbatka już wcześniej była zrobiona w termosie.

Pozdrowienia - Jarek

Autor:  Moniia [ 31 gru 2013, o 17:29 ]
Tytuł:  Re: Dlaczego nie lubię elektronicznej nawigacji..

ZyciePoZyciu napisał(a):
(...)Współczesny jacht i współcześni żeglarze bez prądu nie funkcjonują, (...). Aby wypić herbatę trzeba było odpalać agregat, chyba, że herbatka już wcześniej była zrobiona w termosie.
(...)

Polimeryzowałabym - kwestia priorytetów.
Ciepło może być bez prądu, samoster wiatrowy prądu nie potrzebuje a bilans małego jachtu można zamknąć w śmiesznych ilościach prądu.
Kwestia wyboru.
Ja osobiście nie chcę odpalać agregatu aby się ogrzać czy coś ugotować... Czy nawigować, coby pozostać przy temacie.

Autor:  ZyciePoZyciu [ 31 gru 2013, o 18:27 ]
Tytuł:  Re: Dlaczego nie lubię elektronicznej nawigacji..

zosta napisał(a):
Pięknie, tylko okropny bałagan w kablach.


Tam... bałagan, ważne, że prąd wiedział, w którą stronę ma płynąć.
Tak naprawdę to chodziło o to by wszystkie wtyczki były na wierzchu aby w razie co, łatwo mozna było wymienić jeden komputer na drugi.
Względy estetyczne odgrywały rolę bardzo pośrednią, czyli żadną.
Komputer nawigacyjny był używany tylko do nawigacji. Dlatego, że gdy początkowo był uzywany także do łaczenia się z internetem to po dokonaniu się automatycznej aktualizacji windowsa, program nawigacyjny raptem uznał, że jest zainstalowany na nowym komputerze. Ponieważ był to program licencjonowany zatem odmówił nielegalnej, w swym mniemaniu, współpracy, co nas kosztowało trochę nerwów. Ot. ciekawostka

Każdy kto wchodził na tę łódkę pytał się mnie, czy sam ją sobie zbudowałem. Z pewną nieśmiałością tłumaczyłem, że nie, że to seryjna polska produkcja stoczniowa.
A odkładając żarty na bok, akurat z tych wszystkich łódek; norweskich, szwajcarskich, francuskich, belgijskich etc, itp. itd,z którymi się zaprzyjaźniliśmy to właśnie ELTANIN miał nalepiej pomyślaną i działającą nawigację z nich wszystkich. Bo wszystkie one, bez wyjątku miały prędzej czy póxniej problem z ogrzewaniem olejowym, bilansem energetycznym, nawigacją, autopilotem, etc. itp. A my nie.
Co nie znaczy, że nie było problemów.
Były, rzecz jasna.

Kończę, bo taksówka zajechała.

Wszystkiego dobrego w Nowym Roku
Pozdrowienia - Jarek Czyszek

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/