Forum żeglarskie https://forum.zegluj.net/ |
|
Mój pierwszy kontakt z morzem... https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=73&t=17787 |
Strona 1 z 1 |
Autor: | zbigandrew [ 25 sty 2014, o 23:01 ] |
Tytuł: | Mój pierwszy kontakt z morzem... |
Był rok 1949 albo 1950... Byłem już wywieziony z Warszawy na Mazury i szkoła organizowała wycieczkę do Gdyni. Zabrano mnie dzięki czyjemuś wstawiennictwu, bo byłem zbytnio kurduplowaty... Popływaliśmy sobie "Panną Wodną" (pamięta ktoś jeszcze ten parowy wycieczkowiec?), ale pawia rzuciłem wcześniej, jeszcze na lądzie. Pewnie tak mnie wzruszył i zahipnotyzował bezmiar przestrzeni wodnej..., dzisiaj już nie pomnę. |
Autor: | Catz [ 25 sty 2014, o 23:19 ] |
Tytuł: | Re: Mój pierwszy kontakt z morzem... |
zbigandrew napisał(a): dzisiaj już nie pomnę Szkoda, bo to ten "pierwszy kontakt morski" niepełnym i ułomnym czyni. Catz |
Autor: | Zielony Tygrys [ 26 sty 2014, o 09:30 ] |
Tytuł: | Re: Mój pierwszy kontakt z morzem... |
dawno temu w czasie kolonii nad morzem przelot wodolotem pamiętam tylko że nie mogłam oderwać oczu od wody, zwłaszcza kilwatera (kilwateru? jak to się pisze?) i tak mi zostało do dzisiaj |
Autor: | Bombel [ 26 sty 2014, o 11:04 ] |
Tytuł: | Re: Mój pierwszy kontakt z morzem... |
zbigandrew napisał(a): Popływaliśmy sobie "Panną Wodną" (pamięta ktoś jeszcze ten parowy wycieczkowiec?), Pamnięta, pamnienta. Co prawda kilka lat później, ale.... pawi nie puszczałem. I tak mi się spodobało, że parę lat później dobrowolnie ( a nawet wbrew woli Matuli) wyniosłem się do 3miasta. A "Panna Wodna" robiła w tamtych latach 2 kursy: 1. +- godzinny po porcie, 2. +- godzinny "po zatoce". A w latach następnych to DZ-ą robiliśmy wycieczki, na "paczenach". |
Autor: | Alterus [ 26 sty 2014, o 11:32 ] |
Tytuł: | Re: Mój pierwszy kontakt z morzem... |
Bombel napisał(a): robiliśmy wycieczki, na "paczenach". Bez bombli na łapkach chyba się nie obyło... ![]() |
Autor: | Bombel [ 26 sty 2014, o 13:56 ] |
Tytuł: | Re: Mój pierwszy kontakt z morzem... |
Alterus napisał(a): Bombel napisał(a): robiliśmy wycieczki, na "paczenach". Bez bombli na łapkach chyba się nie obyło... ![]() Wiadomo, swoje trzeba odcierpieć. Za to potem??? Kozak. Blisko 8 metrową ŁR z Heli na środek zatoki... Na "powrocie" dopiero odpalił silnik. Złośliwy taki. Sprawdzał |
Autor: | Stara Zientara [ 26 sty 2014, o 19:06 ] |
Tytuł: | Re: Mój pierwszy kontakt z morzem... |
zbigandrew napisał(a): "Panna Wodna" Chyba najładniejszy z całej zbieraniny. ![]() W tamtych czasach "biała flota" składała się z jednostek przedwojennych i poniemieckich przeróżnego pochodzenia i przeznaczenia, które lepiej lub gorzej przystosowano do przewożenia pasażerów. Na tym tle „Panna Wodna” wyróżniała się zdecydowanie. Załącznik: A pierwotnie miała być... trałowcem. Załącznik: n01g143a MB 1943.gif [ 5.47 KiB | Przeglądane 342 razy ] |
Autor: | robhosailor [ 27 sty 2014, o 15:11 ] |
Tytuł: | Re: Mój pierwszy kontakt z morzem... |
Stara Zientara napisał(a): zbigandrew napisał(a): "Panna Wodna" Chyba najładniejszy z całej zbieraniny. ![]() Ponoć straszliwie dymiła ta cała panna i ludzie myśleli, że to jakiś pożar na Helu, a to Panna Wodna właśnie wracała do Gdyni... Ale ja się tam (nad morzem znaczy) znalazłem dużo później, znaczy w 1965 na całe wakacje w Sobieszewie - wtedy dojeżdżał tam tylko jeden autobus z Gdańska, potem był prom (dziś most pontonowy otwierany) podobnie, jak w Świbnie do Mikoszewa. Do Górek i Sobieszewa wpływały morskie jachty, a w Świbnie były małe, drewniane kutry rybackie wzorowane na przedwojennych pławnicowych, kiedyś też żaglowych ze Skandynawii ... Mój brat wtedy z ojcem przyjechał tam z Giżycka, gdzie startował na Cadetach ... Fajnie było... Znajdę kiedyś jakieś zdjęcia z tamtego czasu , to wrzucę. |
Autor: | robhosailor [ 27 sty 2014, o 17:23 ] |
Tytuł: | Re: Mój pierwszy kontakt z morzem... |
Panna Wodna przy molo w Sopocie: ![]() |
Autor: | Jaromir [ 27 sty 2014, o 18:19 ] |
Tytuł: | Re: Mój pierwszy kontakt z morzem... |
robhosailor napisał(a): Ale ja się tam (nad morzem znaczy) znalazłem dużo później, znaczy w 1965 na całe wakacje w Sobieszewie - wtedy dojeżdżał tam tylko jeden autobus z Gdańska, potem był prom (dziś most pontonowy otwierany) Most pontonowy w Sobieszewie funkcjinował już w 1965 roku... "MOST SOBIESZEWSKI, na Martwej Wiśle, łączy q Wyspę Sobieszewską z Wiślinką, pontonowy, w ciągu ulic Sobieszewskiej i Turystycznej. Pierwszy most pontonowy (jednokierunkowy, nośność 8 ton), wypożyczany od wojska, funkcjonował w latach 1963–1966, od początku maja do połowy września. W 1966 roku zastąpił go nowy, z demobilu, również sezonowy, z ruchem jednokierunkowym regulowanym światłami. Podczas ustawiania 15 V 1969 częściowo zatonął; zastąpiony kolejnym. Obecny, całoroczny, oddano do użytku 1 V 1975; ma 181 m długości i 8 m szerokości (z czego jezdnia – 6 m, chodnik, znajdujący się po wschodniej stronie mostu – 1 m), dziewięć przęseł (środkowe ruchome), nośność 15 ton. Do budowy wykorzystano część elementów rozebranego mostu przez Wisłę, w Kiezmarku. Do roku 1977 ruchome przęsło otwierały holowniki, następnie silniki elektryczne. Od kwietnia do września 2013 roku gruntownie wyremontowany, naprawiono 8 przęseł, podniesiono nośność do 30 ton, wymieniono drewnianą nawierzchnię." Źródełko: http://www.encyklopediagdanska.pl/index ... BIESZEWSKI |
Autor: | robhosailor [ 27 sty 2014, o 18:28 ] |
Tytuł: | Re: Mój pierwszy kontakt z morzem... |
pierdupierdu napisał(a): Most pontonowy w Sobieszewie funkcjinował już w 1965 roku... Pamiętam jak dziś, że pływałem tam w owe wakacje, do Sobieszewa, promem... ICMPTZ?
|
Autor: | Jaromir [ 27 sty 2014, o 18:34 ] |
Tytuł: | Re: Mój pierwszy kontakt z morzem... |
robhosailor napisał(a): pierdupierdu napisał(a): Most pontonowy w Sobieszewie funkcjinował już w 1965 roku... Pamiętam jak dziś, że pływałem tam w owe wakacje, do Sobieszewa, promem... ICMPTZ?Prom funkcjonował równolegle z mostem. Zawsze ![]() |
Autor: | robhosailor [ 27 sty 2014, o 18:36 ] |
Tytuł: | Re: Mój pierwszy kontakt z morzem... |
A widzisz... Most był otwarty, a prom płynął, a ja nim. ![]() |
Autor: | Maar [ 27 sty 2014, o 20:54 ] |
Tytuł: | Re: Mój pierwszy kontakt z morzem... |
Jeśli tak o "pierwszym razie nad morzem" sobie plumkamy, to ja też, króciutko. Ledwo pamiętam - wczasy zakładowe w zakładowym ośrodku wypoczynkowym w Mrzeżynie. Nie wiem 4, może 5 lat miałem? Siedzieliśmy z resztą tłuszczy na plaży, zamki z piasku i te klimaty. Ponoć (rodzinne opowieści tak głoszą) była jakaś rozmowa o odległej-niedalekiej Szwecji. W pewnym momencie mój kochany tatuś wstał, spytał mnie co chciałbym ze Szwecji, spytał o to samo moją siostrę, wziął dmuchany materac i... popłynął. Czekaliśmy na tatusia i czekaliśmy. Chyba obiad w ośrodkowej stołówce nawet nam przepadł. Mamę szlag trafiał coraz bardziej, ale w końcu w nerwacji zaczęła pakować nas, koce, wiaderka i łopatki. Gdy to czyniła pojawiło się dwóch panów w czapkach i niebieskich mundurkach z bladym tatusiem w niebieskich kąpielówkach. Straż graniczna go podjęła i w ręce milicji ludowej oddała, bo próbował przekroczyć granicę bez wymaganych dokumentów. ![]() Tatuś dostał bana na ośrodek w Mrzeżynie, na 10 lat ![]() |
Autor: | robhosailor [ 27 sty 2014, o 21:02 ] |
Tytuł: | Re: Mój pierwszy kontakt z morzem... |
Maar napisał(a): Straż graniczna Znaczy WOP (Wojska Ochrony Pogranicza) bo Straży Granicznej wtedy raczej nie było:http://pl.wikipedia.org/wiki/Wojska_Ochrony_Pogranicza http://pl.wikipedia.org/wiki/Stra%C5%BC_Graniczna_%28Polska%29 ![]() |
Autor: | Maar [ 27 sty 2014, o 21:07 ] |
Tytuł: | Re: Mój pierwszy kontakt z morzem... |
W roku 1968 mocno mi to nie robiło, ale zapewne masz rację - to WOPiki mi tatusia w łapska milicjantów rzuciły! O tym, że dmuchany materac ukradli wspominałem? ![]() |
Autor: | Sąsiad [ 27 sty 2014, o 21:16 ] |
Tytuł: | Re: Mój pierwszy kontakt z morzem... |
Maar napisał(a): ukradli Jakie ukradli? Zabezpieczyli dowód przestępstwa ![]() |
Autor: | Stara Zientara [ 27 sty 2014, o 21:25 ] |
Tytuł: | Re: Mój pierwszy kontakt z morzem... |
Parę lat miałem, 5-6 chyba. Byliśmy z rodzicami na wczasach w Sopocie. Coś było do załatwienia i musiałem zostać sam z siostrą (młodszą o dwa lata). Mama poleciła mi pilnować siostry... Gdy wróciła (nie pamiętam po jakim czasie, a rodzinne przekazy milczą na ten temat), siostry nie było. - Gdzie Haneczka? - Nie wiem, patsyłem na moze. Haneczka się odnalazła - zabawiała milicjantów w pobliskim komisariacie. Jakiś nadgorliwy milicjant zaopiekował się nią przechodząc (mnie nie zauważył). ![]() |
Autor: | Sąsiad [ 27 sty 2014, o 21:57 ] |
Tytuł: | Re: Mój pierwszy kontakt z morzem... |
To opiszę i ja ![]() Władysławowo 1973, ośrodek wypoczynkowy. Do każdego posiłku, dodawana była mączka rybna, a nawet jajka były od kur nią karmionych. Ci, co mnie znają, wiedzą, że ryby przeze mnie nie przechodzą ![]() W związku z tym przez prawie miesiąc nic nie jadłem. Aż nastąpiła wycieczka statkiem po morzu. Okazało się, że poczęstunek na statku był z jakiegoś innego regionu. Wprawdzie skromny, ale Bałtyk był potężnie rozfalowany. Cała wycieczka przez godzinę karmiła dorsze, a ja się obżerałem ich drugim śniadaniem, w pogardzie mając tylko ryby. Do dzisiaj tak zostało - jak zaczyna dobrze kołysać to mi się chce jeść ![]() |
Strona 1 z 1 | Strefa czasowa: UTC + 1 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group https://www.phpbb.com/ |