Forum żeglarskie
https://forum.zegluj.net/

Dylemat świąteczny niekoniecznie kulinarny
https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=73&t=21683
Strona 1 z 1

Autor:  Algebar [ 3 kwi 2015, o 19:13 ]
Tytuł:  Dylemat świąteczny niekoniecznie kulinarny

Co u was się piecze, placki czy ciasta ? Bo u mnie na wsi rozumujemy tak: Placek to placek czyli gotowy wyrób a ciasto to surowa masa do upieczenia. Ale wiem, że miastowi mówią, że pieką ciasta a nie placki, co dla mnie jest trochę dziwne. Czy znowu jestem w błędnym błędzie?

Autor:  Zielony Tygrys [ 3 kwi 2015, o 19:17 ]
Tytuł:  Re: Dylemat świąteczny niekoniecznie kulinarny

U nas na wsi pieką placki, w normalnym mieście pieką ciasta. Placek to takie plackate a takie wysokie to ciasto.

Autor:  MarekSCO [ 3 kwi 2015, o 19:31 ]
Tytuł:  Re: Dylemat świąteczny niekoniecznie kulinarny

W mojej wsi starsze gospodynie pieką placki.
A młodsze - ciasta.
Przy czym ciasto i placek oznacza to samo :lol:

PS:
A do żurku dodajemy gomółki :D Mniam.

Załączniki:
gomolki.jpg
gomolki.jpg [ 92.98 KiB | Przeglądane 7323 razy ]

Autor:  Zbieraj [ 3 kwi 2015, o 20:05 ]
Tytuł:  Re: Dylemat świąteczny niekoniecznie kulinarny

No to po kolei, choć sprawa nie jest prosta:
Najprostsze rozróżnienie:
Placki - to danie, ciasta - to deser.

Określenie ciasto ma dwa znaczenia: 1. Mąka zmieszana z wodą (i różnymi, w zależności od potrzeb) dodatkami, zagnieciona. Są wyjątki, np. "ciasto" na chleb nazywa się zaczyn. 2. Gotowy, upieczony wyrób z tego ciasta.

Placki - to małe, płaskie wyroby kulinarne, smażone, nie pieczone i na ogół nie z mąki: placki ziemniaczane, gryczane, marchwiowe. Są wyjątki: racuchy, ołatki, bliny (choć te ostatnie raczej z mąki gryczanej).

W różnych regionach Polski nazewnictwo bywa różne, ale nie słyszałem, żeby ktoś babę wielkanocną nazywał plackiem. Mazurek, choć "plaskaty" - to też ciasto.

Podobnie trudne jest rozróżnienie warzyw i jarzyn. W jednych regionach jarzyny to rośliny jare, siane wiosną, w innych (bodaj w Małopolsce) to jedzone na surowo, a warzywa - to ugotowane (bo uwarzone).

Polska język - trudna język. :lol:

Autor:  Pasat [ 3 kwi 2015, o 20:11 ]
Tytuł:  Re: Dylemat świąteczny niekoniecznie kulinarny

Ahoj!

Przychodzi zajączek do krowy na łąkę;
Fajnie, że przyszedłeś - właśnie zrobiłam placek :)

:mrgreen:

pozdrawia
Lech

Autor:  MarekSCO [ 3 kwi 2015, o 20:39 ]
Tytuł:  Re: Dylemat świąteczny niekoniecznie kulinarny

Ech... Za mało precyzyjnie się wyrażam. :oops:
W mojej wsi, dla starszych i młodszych gospodyń, termin "ciasto"
( W odniesieniu do finalnego wyrobu - bo to w mojej wsi to też arcy ważna różnica jest )
rozumiany jest tak samo...
Bez względu na to, czy używają go starsze gospodynie... Które uparcie twierdzą, że
pieką placki, np:
"- Swasiu ? A placki pieczecie na te święta ?
- A piekę piekę.
- A jakie ?
- A babke pewnie..."
Jak i młodsze, dla których termin "ciasto"
( W odniesieniu do finalnego produktu ) różni się od "placek" tylko tym, że
brzmi bardziej "miastowo" :D
Zbieraj napisał(a):
Polska język - trudna język. :lol:

Zwłaszcza, jak kto się nim posługuje bardzo nieprecyzyjnie i niepoprawnie - Jak ja :oops:

Zaś co do regionalnej gwary moich stron. W użyciu jest np taki termin, jak
"ciasto na placek", ale w odmiennym nieco znaczeniu.
Np: "Walawęczka robi cieńsze ciasto na placek ze śliwkami."
A gdyby Wam ktoś z moich sąsiadów miał wytłumaczyć, co znaczy
"cienkie ciasto", to pewnie użył by synonimu - "taki cienki placek" :D
Chodziło oczywiście o grubość w znaczeniu wymiaru geometrycznego.

Jakoś tak odczytałem, że chodzi o regionalne ( gwarowe ) rozumienie. :)

PS: No i... Mimo, że Żołynia to nie Neapol ;) A może właśnie dlatego.
Zawsze zamawiam pizzę ( taki placek ) na "cienkim cieście" ;)

Autor:  Algebar [ 3 kwi 2015, o 21:15 ]
Tytuł:  Re: Dylemat świąteczny niekoniecznie kulinarny

MarekSCO napisał(a):
termin "ciasto"
( W odniesieniu do finalnego produktu ) różni się od "placek" tylko tym, że
brzmi bardziej "miastowo" :D

Tu bym się zgodził, chociaż dla mnie miastowe ciasto to placek ale miastowi uważają słowo placek za strasznie wieśniackie i dumnie mówią: upiekłam ciasto. Może mi słoma z butów wystaje, ale u mnie piecze się placki.

Autor:  Zielony Tygrys [ 3 kwi 2015, o 21:18 ]
Tytuł:  Re: Dylemat świąteczny niekoniecznie kulinarny

Ciasto przed pieczeniem to surowe ciasto
upieczone to ciasto
placek to wszystko co plaskate czyli smażone albo pieczone płaskie z owocami
ale ja to miastowa jestem a w mojej wsi piecze się placki na wesele.

Jak widać Zbieraju krótko żyjesz, mało słyszałeś :rotfl:

Autor:  plitkin [ 3 kwi 2015, o 21:33 ]
Tytuł:  Re: Dylemat świąteczny niekoniecznie kulinarny

A ciasto przed ugotowaniem? :D

Ja sie nie zgadzam, ze plackow nie mozna piec, lecz tylko smazyc. Robilem nie raz placki ziemniaczane w piecu konwekcyjno-parowym i byly ok. Trudno je bylo nazwac ciastem :-)
Poza tym piecze sie (w pewnym sensie) placki w piecach tandoor. No i poecze sie np. placki typu tortilla, czy tez placki typu pizza, albo tez haczapuri czy tez lawasz. Generalnie, staje w obronie pieczonych plackow!

Autor:  Janna [ 3 kwi 2015, o 22:00 ]
Tytuł:  Re: Dylemat świąteczny niekoniecznie kulinarny

U mnie dziś na obiad były placki ziemniaczane pieczone w piekarniku.
Mam niejasne wrażenie, że u nas na wsi placki są płaskie, a ciasta wyższe i bardziej eleganckie w formie. Ale tu się buty ubiera, więc nie ręczę za poprawność plackowatą. :-)

Autor:  Algebar [ 3 kwi 2015, o 23:21 ]
Tytuł:  Re: Dylemat świąteczny niekoniecznie kulinarny

Janna napisał(a):
Mam niejasne wrażenie, że u nas na wsi placki są płaskie, a ciasta wyższe i bardziej eleganckie w formie. Ale tu się buty ubiera, więc nie ręczę za poprawność plackowatą. :-)

No i bardzo fajnie, to jest przecież forum dyskusyjne, ale każdy ma prawo do mojego zdania :)

Autor:  Zielony Tygrys [ 4 kwi 2015, o 06:36 ]
Tytuł:  Re: Dylemat świąteczny niekoniecznie kulinarny

Janna napisał(a):
Ale tu się buty ubiera, więc nie ręczę za poprawność plackowatą. :-)

A ubranka można kupić czy na drutach im robicie? :rotfl:

Autor:  Margrabi [ 4 kwi 2015, o 08:03 ]
Tytuł:  Re: Dylemat świąteczny niekoniecznie kulinarny

Siem zupełnie nie znacie! :rotfl:
Placki robi się w domu domu, a ciasta się kupuje!
I już, sposób przygotowania nie ma tu nic do rzeczy. :-P

Zbieraj napisał(a):
Polska język - trudna język.
Co racja, to racja. :lol:
Po trzech pokoleniach słoikowania w Warszawie i okolicach nadal przed dom wychodzę "na pole", na choince wieszam "bańki" i ozdoby ze "staniolu", a w warsztacie mam "śrubsztak" i "majzel" - chociaż w łazience na ścianie kładę już "płytki", podczas gdy u babci wisiały "kafelki"... :roll:

Autor:  Pierwszy [ 4 kwi 2015, o 08:15 ]
Tytuł:  Re: Dylemat świąteczny niekoniecznie kulinarny

MarekSCO napisał(a):
PS: No i... Mimo, że Żołynia to nie Neapol ;) A może właśnie dlatego.
Zawsze zamawiam pizzę ( taki placek ) na "cienkim cieście" ;)
Zawsze możesz zamówić na cienkim spodzie, lub blacie :)

Autor:  MarekSCO [ 4 kwi 2015, o 09:27 ]
Tytuł:  Re: Dylemat świąteczny niekoniecznie kulinarny

Pierwszy napisał(a):
Zawsze możesz zamówić na cienkim spodzie, lub blacie :)

Wtedy istnieje niebezpieczeństwo, że wezmą mnie za przyjezdnego i zapłacę drożej :rotfl:
( Albo naplują mi do pizzy :lol: )

Autor:  Jaromir [ 4 kwi 2015, o 09:54 ]
Tytuł:  Re: Dylemat świąteczny niekoniecznie kulinarny

Są torty, keksy, babki, serniki, makowce, jabłeczniki, strudle, strucle, WZ-tki, pleśniaki, elkery, ptysie, bezy, pierniki, biszkopty, kruche, szarlotki, francuskie, półfrancuskie, piegowce, zebry, bolo de banana, etc... you name it!

A jedyny placek jaki znam wśród ciast to placek drożdżowy :roll:

Autor:  MarekSCO [ 4 kwi 2015, o 14:13 ]
Tytuł:  Re: Dylemat świąteczny niekoniecznie kulinarny

Janna napisał(a):
Ale tu się buty ubiera,

U mnie się "obuja" :lol:
"Nie ciekaj boso po polu - obuj buty!"
Nazuwa... ( ale nie "wzuwa" jednak )
"Buty nazuj ! Mówiłam Ci przecież !"
( Za ortografię nie ręczę ;) )
I w ostateczności... Ale to naprawdę w ostateczności - ubiera :D

Autor:  Zielony Tygrys [ 4 kwi 2015, o 14:19 ]
Tytuł:  Re: Dylemat świąteczny niekoniecznie kulinarny

Jak przy butach to mam pytanie:
co dla was znaczy boso
bo dla mnie to znaczy że bez butów, czyli można byc boso w skarpetach,
a dla wsi to bez skarpetek czyli boso w sandałach.

Autor:  Janna [ 4 kwi 2015, o 14:28 ]
Tytuł:  Re: Dylemat świąteczny niekoniecznie kulinarny

U mnie boso, to gołe stopy. Ale częściej: na bosaka.

Autor:  MarekSCO [ 4 kwi 2015, o 14:39 ]
Tytuł:  Re: Dylemat świąteczny niekoniecznie kulinarny

W mojej wsi podobnie:
Gołe stopy -> "na bosaka"
( "boso" trochę rzadziej spotykane )
Stopy tylko w skarpetach -> "bez butów"
( Ale i odwrotnie. "Bez butów" znaczy, że na stopach są skarpety )
A sandały to w mojej wsi rodzaj butów :)

Autor:  Bombel [ 4 kwi 2015, o 17:01 ]
Tytuł:  Re: Dylemat świąteczny niekoniecznie kulinarny

MarekSCO napisał(a):
W mojej wsi podobnie:
Gołe stopy -> "na bosaka"
( "boso" trochę rzadziej spotykane )
Stopy tylko w skarpetach -> "bez butów"
( Ale i odwrotnie. "Bez butów" znaczy, że na stopach są skarpety )
A sandały to w mojej wsi rodzaj butów :)


U mnie boso to chodzi koń, znaczy nie okuty. Człowiek - na bosaka
Wychodzi się "na dwór", do psicy natomiast mówię "do pola"
A co do placek czy ciasto.
Mię to rybka, zeżrem wszystko byle dużo i słodkie.
Taki jakiś dziwny jestem

Autor:  mariaciuncia [ 4 kwi 2015, o 17:53 ]
Tytuł:  Re: Dylemat świąteczny niekoniecznie kulinarny

Jaromir napisał(a):
placek drożdżowy

Najlepszy placek drożdżowy jaki jadłem to kucha zrobiona przez starszą Kaszubkę z wsi Peplin nad jeziorem Kruszyńskim.

Autor:  boSmann [ 6 kwi 2015, o 21:11 ]
Tytuł:  Re: Dylemat świąteczny niekoniecznie kulinarny

Jaromir napisał(a):
jedyny placek jaki znam wśród ciast to placek drożdżowy

Mogę Ci podesłać kilka innych przepisów wg p. Marciszewskiej - Kuchnia doskonała (wydanie przedwojenne) :D
Sprawdzone, zwłaszcza mój ulubiony ze śliwkami .
Babcia świetnie to robiła, smak do dzisiaj pamiętam.

Autor:  Micubiszi [ 7 kwi 2015, o 07:45 ]
Tytuł:  Re: Dylemat świąteczny niekoniecznie kulinarny

Mogę podać przepis na " Kruchą Babkę" ale na PW :mrgreen:
A co do placków to który grał Jacka a który Placka ?

Autor:  Kurczak [ 7 kwi 2015, o 08:43 ]
Tytuł:  Re: Dylemat świąteczny niekoniecznie kulinarny

mariaciuncia napisał(a):
Jaromir napisał(a):
placek drożdżowy

Najlepszy placek drożdżowy jaki jadłem to kucha zrobiona przez starszą Kaszubkę z wsi Peplin nad jeziorem Kruszyńskim.


Byłem na obozie nad tym jeziorem w 1984 r. Pięknie tam...

Ale kuchy nie jadłem, kuchę zrobiłem i nie do jedzenia. Chociaż ta kucha to wcale nie była moja kucha tylko czyjaś kucha :rotfl:

Autor:  Zielony Tygrys [ 7 kwi 2015, o 09:54 ]
Tytuł:  Re: Dylemat świąteczny niekoniecznie kulinarny

A nie skucha?

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/