Żeby nie było tylko o polityce, albo o żeglowaniu, albo o wyższości regat nad świętami i lata nad zimą (lub odwrotnie), psów nad kotami (lub odwrotnie) i tak dalej i tym podobnie.
Tytułem wstępu. Okularnikiem jestem od początku szkoły średniej. Czemu nie wcześniej? Przyczyną być może była zmiana szkoły (znaczy początek średniej), choć raczej stawiałbym na to, że chciałem lepiej widzieć osoby drugiej płci. To jest, przyznacie, istotne i ciekawe
Ponieważ okulary noszę zawsze, z wyjątkiem snu, kąpieli, pływania, deszczu i ekhem, tego, no...
to mam w tej materii spore doświadczenie.
Problem czyszczenia szkieł zawsze był faktycznie problemem. Stosowany przeze mnie nagminnie róg koszuli jednak nie zawsze wystarcza. Albo nie zawsze koszula jest dostępna. Zwłaszcza sucha. To ostatnie może być pewnym problemem na jachcie, gdy okulary zachlapie woda z solą, ręce są mokre, a pod pokład daleko. A akurat koniecznie, mamy taki kaprys, chcemy jednak zobaczyć dokąd płyniemy i czy na pewno dobrze...
Z innej strony, nawet jak stosujemy różne specjalne szmateczki okularowe (nie mam cierpliwości) to i tak co jakiś czas okulary są już zwyczajnie tłuste i bez wody z mydłem doczyścić się nie dają.
I tak sobie żyłem z tym problemem lata całe, gdy nagle, niedawno, dokonałem epokowego odkrycia.
Odkrycie jest takiego typu jak odkrycie przez pewnego krytyka literackiego nieznanego sobie wiersza Puszkina w tomie... (znacie wszyscy ten dowcip), ale zawsze. Dzielę się z dobroci serca (święta w końcu idą, może ktoś też nie jest uświadomiony?).
Otóż są chusteczki jednorazowe, pakowane w postaci saszetek, które świetnie czyszczą okulary oraz wszelkie inne szkła, typu lornetki, obiektywy aparatów czy smartfonów (i teraz wszyscy się zainteresują!).
O takie:
https://www.aptekagemini.pl/chusteczki- ... 50szt.html
Do kupienia różnie, ja trafiłem w Piotrze i Pawle i tam je kupuję.
Fajne, bo można wsadzić kilka do kieszeni i mieć pod ręką w razie "w".
Na jachcie, na wycieczce - jak znalazł.
P.S. Nie mam nic wspólnego z ich sprzedażą, a może szkoda
